lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Herold Ciemności (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3004-herold-ciemnosci.html)

ihud 17-04-2007 20:28

Herold Ciemności
 
- Gdzie by okiem nie sięgać tylko chaos i zniszczenie. Wszędzie włóczą się te straszne bestie, niema jak tu żyć. Człowiek chciałby odpocząć usiąść pomarzyć a tu jedyne, co można to żyć w strachu…

Od razu po przekroczeniu granicy Barsawi waszym oczom dała się ujrzeć wielka kraina. Niebo było całkowicie zakryte ciemnymi chmurami. Przed wami rozciągał się ogromny las. Jedyną drogą, którą można było dostać się do serca Barsawi, pałacu Herolda Ciemności była mała wydeptana ścieżka. Ścieżka prowadziła wprost do tego gęstego buszu. Nie mieliście wyboru, musieliście zagłębić się w tą czarną otchłań. W lesie unosiła się wielka mgła, drzewa były zadziwiająco szare, powietrze było wilgotne a wszędzie dało się wyczuć przeraźliwy smród stęchlizny. Nigdzie nie było widać żadnych oznak życia. Panowała zupełna cisza, słychać było jedynie skrzypienie gałęzi, po których stąpaliście. Nagle usłyszeliście mały szelest jakby ktoś przebiegł za wami. Po kilku sekundach było słychać drugi szelest, ale tym razem przed wami. Szelest powtarzały się jeden po drugim tu z lewej tu z prawej. W pewnej chwili z oddali ktoś krzyczał donośnym głosem, była to formułka jakiegoś zaklęcia - ares koreston va tez! - sekundę później w tym samym miejscu gdzie wcześniej słychać było głos zaświeciło światełko. Światło było coraz bliżej, słychać było narastające szelesty. Teraz nadchodzącemu światłu towarzyszyła ta sama formułka, co na początku, za każdym razem formułka była wypowiadana coraz głośniej i głośniej, światło było już zupełnie, blisko gdy z ciemności wyłoniła się ciemna sylwetka mężczyzny. Człowiek ten przywdziany był w czarną szatę z kapturem, w ręce trzymał świecącą różdżkę i wciąż powtarzał zdanie - ares koreston va tez! – w pewnej chwili uniósł różdżkę do góry jeszcze raz wykrzyczał zaklęcie,machną różdżką z całej siły i w tej sekundzie małe światełko z końca różdżki rozbłysło oświetlając całą okolice... Wkońcu światło zgasło a tajemniczy mężczyzna ściągną kaptur. Twarz maga była cała podrapana a jej wzrok był tak straszny, że mógł by doprowadzić do szaleństwa.
- To były cienie – powiedział mag kierując na was swój wzrok – okropne istoty. Mężczyzna miał spokojny głos jakby nic się nie stało. Oszołomieni tom niezwykłą sytuacją wpatrywaliście się w maga, który mówił dalej.
- Czy to wy jesteście tymi, których nazywają wybawicielami, tymi, którzy chcą stawić czoło Heroldowi Ciemności? Po tych słowach jeden z was wstał i odpowiedział na pytanie mężczyzny.
- Tak to my, przybyliśmy z południa i chcemy wam pomóc.
- Nie wiem czy da się jeszcze nam pomóc, nasza sytuacja jest beznadziejna, wszędzie grasują słudzy herolda a nas tych nieopętanych jest już niewielu.
- Właściwie, co tu się dzieje? – ciągnie jeden z was.
- Odkąd władze w Barsawi objął Herold Ciemności nic nie jest tak jak dawniej. Całą ta okolice penetrują cienie, niedaleko stąd jest mój obóz. Zaprowadzę was do niego tam będziecie mogli przenocować i uzyskać potrzebne wam informacje. – bez najmniejszego zastanowienia wszyscy zgodzili się na tą propozycje. Wędrując przez ciemne te ciemne lasy dowiedzieliście się, że obóz, do którego dążycie założony został przez były zakon magów ognia, który niegdyś był jednym z najliczniejszych zakonów w Barsawi.
- Ilu jest was w tym obozie? – zapytał jeden z was.
- No cóż została nas tylko niewielka garstka łącznie jest nas około piętnastu. – odpowiedział mag. Pewnie gdyby nie fakt, że zbliżacie się do obozu rozmowa ciągła by się dalej. Mężczyzna dał znak, że jesteśmy już na miejscu i nagle zamarł w bez ruchu. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że został zaczarowany, ale po chwili upadł na kolana i przytkną twarz do złączonych rąk. Po chwili wszyscy podeszliście do niego i tak samo jak on zaskoczył was widok, który ujrzeliście. W miejscu gdzie prawdo podobnie kiedyś był obóz magów ognia teraz było pobojowisko. Wszędzie leżały ciała pozabijanych ludzi, namioty były połamane, widać było plamy krwi i ślady walki.
- Nie, nie tylko nie to oni, oni nie mogli zginąć, za jakie grzechy do cholery, co oni takiego uczynili! – krzyczał rozpaczliwym głosem mag.
- Co tu się stało? – powtarzał jeden z was. I tak wszyscy stali wpatrując się w to pobojowisko aż nagle mężczyzna, który jeszcze przed chwila rozpaczał za zmarłymi przyjaciółmi wstał i odwrócił się do was.
- Pożałuje tego ja już mu pokaże! – po tym krótkim zdaniu zaczął biec. Próbowaliście go zatrzymać, ale to nic nie dało po kilku chwilach nie było już go widać. Teraz stoicie sami w środku ciemnego lasu wypełnionego przerażającymi istotami i tu zaczyna się wasza przygoda…

Dreak 17-04-2007 22:18

-Chyba powinniśmy sie z stąd ruszyć prawdopodobnie te... to.. coś jest w pobliżu. -zastanawiał sie pół-smok po czym powiedział.- Tylko... gdzie? Co my tu możemy zdziałać? Nasza piątka na setki tysięcy lub więcej stworów. Dracus zawsze świetnie orientował sie w terenie ale w tej sytuacji był zmieszany. -Więc co robimy towarzysze i czy w ogóle te cienie można zabić bronią?

Lavi 17-04-2007 23:54

Bokaru Togashi

- Hmm... na razie trzeba się rozejrzeć, bo nie wiemy nawet gdzie iść. Może jest jeszcze ktoś żywy. - Odparł zamaskowany szpieg ninja w masce i katanie na plecach. Odszedł troszkę od grupy, rozglądając sie uważnie dookoła by nie mógł go nikt zaskoczyć. Zaczął przeszukiwać zgliszcza w poszukiwaniu czegoś szczególnego i jakiejś na w pół żywej duszy.

Lkpo 18-04-2007 07:56

Od jednej z postaci mimo ciemności biło światło. Dobro dawało się odczuwać na skórze tym, którzy przebywali obok niego. Stał w pięknej lśniącej zbroi. Rysy zdawać się by mogło, elfie. Jednak kiedy ktoś mu się dłużej przyjrzał, prędko dostrzegał różnicę. Do pasa miał przypięty miecz.
-Widzę, że ta sytuacja nie jest najprostsza-zwrócił się do towarzyszy, głos miał czysty, w niczym nie podobny do ludzkich-Najlepiej rozglądnijmy się za ocalałymi, nie możliwe żeby wszyscy umarli. Ach, gdybym zapomniał się przedstawić, jestem Ilmater.
Musi ktoś tu żyć. Że też nie przybyłem wcześniej, ta kraina potrzebuje kogoś kto przywróci jej dobro.
(można utworzyć komentarze do sesji?)

lupinek 18-04-2007 16:40

-Popieram Bokaru Togashi, należy się rozejrzeć.
Rozejrzał się szybko dookoła. W jego zielonych oczach dało się zobaczyć niezwykły wręcz spokój. Białe włosy lekko falowały na wietrze.
Uśmiechnął i się i rzekł:
-Jeśli pójdziemy w złą stronę... to gorzej, niż byśmy zostali tu. Może warto spróbować podążyć za magiem? Jestem Aramil.

[OG]ihud, mógłbyś edytować swój pierwszy post i wpisać tam, jak mają na imię bohaterowie?[/OG]

Blacker 18-04-2007 18:32

Blacker grzebnął kopytem w ziemię. Co niektórym mogło wydać się dziwne, a innym nieprzyjemne, był on Minotaurem. Wysokim, ponad dwu i półmetrowym bykiem stojącym na dwóch nogach, cały w tatuażach. Zbroja z pospajanych ze sobą kawałków metalu, gęste brwi i rogi na czole nadawały mu dość dziki wygląd. Uzbrojony był w dwa dwustronne topory, wyglądające na takie, które jednym wprawnym uderzeniem bez problemu pozbawią głowy. Jedyną ozdobą, jaką nosił było srebrne kółko w nosie.

Niezbyt rozumiał, po co się tu znalazł i kto mu za to zapłaci (oraz jaką sumę). Jak dla niego przede wszystkim liczył się pieniądz. Reszta jego ,,drużyny" wyglądała na zapatrzone w siebie mizeroty. Takich w jego klanie porzuca się za niemowlaka w górach. Ale to pewnie typowe u tych ,,niższych ras". Gdyby wciąż był w klanie to dawno postarałby się zdobyć ich skalpy.

- To ile ich jest, nie ma znaczenia. Ważne, żeby ktoś zapłacił za ich krew. Wtedy, niech ich będzie jak najwięcej

Cóż, cechą typową dla jego rasy było.. lekkie lekceważenie niebezpieczeństw. Jego rasa jednak dobrze na tym wychodziła, gdyż niewielu było tak zdesperowanych, by ich atakować (żadnych zysków, duże straty - było to po prostu nieopłacalne). Teraz, skoro pobojowisko, to darmowy zysk. Niech oni sobie radzą, gdzie się udać, a on tymczasem przejrzy sobie, co mogły mieć te trupy

I nie czekając na decyzję kompanów ruszył na pobojowisko w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby się przydać

Lavi 18-04-2007 18:52

Słysząc głupie gadanie minotaura nie mógł nic nie powiedzieć. Lekko podniesionym głosem obrócił się do niego i powiedział.

- Wiem że was minosów obchodzi tylko forsa ale jak zabiją wszystkich to nie wiem kto ci będzie płacił. Też zarabiałem z zabijania ale zdrowy rozsądek mam, więc jeśli sie nie postaramy chociaż raz i odłożymy swoje potrzeby na bok to nie będziemy mieli gdzie dalej żyć i zarabiać, no chyba że minotaury żywią się padliną.

Po czym dalej wędrował rozglądając sie za czym ciekawym. Wśród zgliszczy nie było za wiele rzeczy na które mógł on zwrócić uwagę więc porzucił tą bezsensowną czynność i odwrócił się do reszty.

- Tak jak już wcześniej wspomniał Aramil, myślę że nie był by to głupi pomysł udać się za magiem i zobaczyć co sie tam dzieje i gdzie on do cholery polazł, może uda nam sie go jeszcze uratować i coś nam więcej powie. Takie jest moje zdanie

W miarę jak to mówił zbliżał się do reszty grupy. Gdy skończył stanął jakieś 5 metrów od nich i czekał na jakiś gest z ich strony.

lupinek 18-04-2007 18:54

Jak pewnie wszyscy już zauważyli - Aramil był Elfim magiem. Nosił szatę sięgającą od stóp do samej szyi. Szata ta była stara, lecz bardzo dobrze wykonana. Miała wiele zdobień i wyszywana była złotymi nićmi.
Pobierznie przejrzywszy zwłoki, rzekł:
-Na co jeszcze czekamy? Ruszajmy!

ihud 18-04-2007 19:46

Wszyscy chcieliście już wyruszać, gdy nagle usłyszeliście wołanie.
- Ratunku, pomocy – dźwięk dochodził zza przewalonego drzewa. Wszyscy byliście zdziwieni i od razu ruszyliście w kierunku kłody. Blacker, który właśnie przeszukiwał zwłoki zabitych ludzi dobiegł jako pierwszy a zanim reszta. Wszyscy ujrzeliście ten sam okropny widok. Na ziemi za przewalonym drzewem leżał człowiek. Mężczyzna ten nie miał nóg, jego ciało zaczynając od głowy kończyło się przy pasie. Wyglądało to tak jakby ten nieszczęśnik padł ofiarą cztero metrowego psa, który odgryzł mu pół ciała.
- Błagam ratujcie Barsawie, ratujcie tych niewinnych ludzi – zaczął blady mężczyzna – to on, to on nas napadł Herold Ciemności to jego sprawka.
- Jak do tego doszło - wyszeptał Bokaru.
- Napadli nas w czasie medytacji, otoczyli obóz, zabijali, kogo popadnie – człowiek w stresie zaczął mówić chaotycznie – nie wiem jak to, gdzie, dlaczego och ja biedny, to moja wina.
- Spokojnie – uciszał człowieka Arami – powtórz spokojnie.
- Musicie uważać, oni są wszędzie – mówił ranny człowiek, gdy nagle przerwał mówić, jego ciało zaczęło się trząść a oczy powoli się mu zamykały. Dla ofiary nie było już ratunku w ostatnich chwilach życia wyciągnął z kieszeni jakiś talizman i wręczył go Blackerowi, po czym wyszeptał – ten talizman doprowadzi was do zwycięstwa– po tych słowach mężczyzna wyzionął ducha a na jego twarzy pojawił się dziwny uśmieszek. Był to średniej wielkości talizman z czerwonym kamyczkiem obramowanym złotem, na którym widniały zupełnie niezrozumiałe wam słowa – akerus saton oberiso akava – talizman przyczepiony był do cienkiego łańcuszka, który spoczywał w ręce groźnie wyglądającego byka.

Lkpo 18-04-2007 19:58

Ilmater podszedł do umierającego. Wyszeptał świętą formułkę z prośbą o zbawienie dla nieszczęśnika. Ukląkł na jednym i prawą dłonią zamknął mu oczy.
-Gdybym był tu chwilę wcześnie mógłbym go uratować. Biedny człowiek.-mówił to raczej do siebie niż do towarzyszy.
Przez chwilę jakby poświata odchodząca od niego osłabła. Każdy stojący obok niego mógł po prostu wyczuć jego smutek. Wstał i odwrócił się w stronę pozostałych
-To miejsce jest skażone złem. Idźmy za wskazaniem tego talizmanu.-Zauważył byczopodobną istotę. Nie znał takich, lecz słyszał w jednej z wyższych sfer jak światli wojownicy opowiadali o podobnych stworzeniach- Czy mógłbyś sprawdzić ten talizman?- zwrócił się do posiadacza.
Zastanawiam sie czy ktoś jeszcze przybył z tych samych pobudek co ja? Śmiem wątpić, lecz mam nadzieję, że się mylę.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:45.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172