Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-03-2008, 15:43   #121
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Wielkie się zamieszanie wnet uczyniło, na powrót chaos czyniąc - gdy starosta o Ligęzie się dowiedział.
Chwilę później jednak do normy wróciło i nim się pan Mariusz obejrzał już pił trunki w zacnym towarzystwie.
Starosta pijący wspólnie z infamisem – aż dziw brał, jednak wśród szlachty honor zasady i obyczaje, ważniejsze od praw bywały. Bo układ układem, ale prawo ponad układami stało – o czym Mariusz jako syn sędziego dobrze wiedział.

- Jam Mariusz Leszczyński herbu Belina
Ojciec mój Tomasz Leszczyński jest sędziom na Pomorzu, możeś słyszał Waszmość?
Miło jest widzieć osobę prawą i odważną, nie ustępującą przy tym pola. Nie myślisz jednak Panie starosto zrazu pościg za Rożyńskim podjąć? Nim ukryje się drań lub zmyli tropy?
Gdybym ja miał komendę ścigać zbója to deptałbym mu po piętach, inaczej szukaj wiatru w polu. Rożyńki jak na zameczek dojedzie to Waść więcej ludzi stracisz na zdobycie niż to wszystko warte. Nie jestem jednak by Waszmościowi radzić, sam masz pewnie swoje powody dla czynów jakie podejmujesz. Jednak mówię co myślę jak żołnierz i jako żołnierz mówię, że gdybyś mnie miał Waszmość ścigać, wówczas kilka pacierzy przewagi starczyłoby mi by umknąć pościgowi.


- Rożyński sprytna i niebezpieczna bestia. Zakładników wziął gotów poświęcić ich wszystkich. Tatko zawsze powtarzał, jeśli masz liczyć na kogoś to licz na siebie. Pościg rzecz pewna i skuteczna gdy trop świeży i bliski. Szukanie lub odcinanie drogi – w tym gąszczu lasów i terenu, wcale takie pewne ni skuteczne nie będzie.

Siedział dalej spokojny i obojętny na to jak zareaguje starosta. Mariusz w Rożyńskim widział wroga i poważne niebezpieczeństwo – zarówno dla tutejszych ludzi jak i kompanii braci szlachty, która mu tak niecnie szyki pomieszała.
 
Eliasz jest offline  
Stary 09-03-2008, 14:14   #122
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Polanka nad Sołynką

- Czołem Waszmosci panie Leszczyński, czołem. A czemu to kompanioni milczą ? Waszmości znam - tu wskazał na Michicza - waszeć gościem i żołnierzem u pana chorążego jesteś.

- A Waszeci jak familia bom nie dosłyszał ? - zwrócił się do pana Ankwicza.
- Rzekł by kto że imie swoje panie Bracie chcesz zataić. Nic to...- nie kontynuował pytań starosta - rzecz teraz ważniejsza.

- Waszmościowej Familii nie znam, -
tu zwrócił się do syna sędziego - racz wybaczyć, alem od niedawna w Rzeczypospolitej. Słusznie waść panie Mariuszu prawisz, że ścigać Rożyńskiego trza jeno jak ?

- Com miał dwudziestke dragonów, to mi rozkazem Krola Naszego na wojnę zabrano. Sami moi hajducy zostali a tych nawet i dziesieciu nie ma. Kpina jako żywo !!!

- Jeńców najprzód muszę odprowadzić do Sambora, by tam godnie ich wedle przewinien jakie popełnili skazano. A potem co ? Ludzi nie ma ot co, a szlachta nie kwapi sie herszta ucapić, bo polityką i wojnami moskiewskimi zajęta. Kpiny panowie Bracia. Ot gdybym tak miał ze dwie, trzy dziesiątki ludzi dobrych to i pan Bełzecki by nie pomógł Waszmości... -
rzucił w stronę infamisa.
Ligęza tylko oczy zmrużył i kubek wzniósł na cześć pana Wolskiego.

-
Bogu Waszeć ufaj, a da może Święta Panienka że mnie spotkasz. Jeno wtedy o ostatnia wole zadbaj, bo rzadko kto spod tego ostrza żywy uchodzi - odpowiedział kpiąco i klepnał sie po boku..

Starosta pobladł i szable zaczął macać przy rapciach, ale co innego zwróciło ich uwagę.

Oto z płytkiego jaru wyszedł pan Daniłłowicz, z czapką na pół przecięta i za krzyże się trzymający. Prowadził za sobą wierzchowca, a przez siodło przewieszone było ciało.
Szedł i widać było że niezbyt mu humor dopisuje, bo kłął pod nosem, kuśtykał mocno i coś o diabłach i siłach piekielnych mruczał.
Choć kim był zabity panowie Bracia nie widzieli, poznali jednak konia pana Czetkowskiego...


A oto co się przydarzyło panu Daniłłowiczowi (choć on sam zapewne te historię kompanionom inaczej przedstawi) :

Jak zamierzał tak chciał zrobić.
Ale gdy na siodło gramolić się zaczął siła jakaś za pas go chwyciła, uniosła w powietrze i o ziemie prasła.
Znowu go zaćmiło, a gdy oczy otworzył ujrzał Borutę w żupaniku kusym i szabliskiem czarnym w ręku. Skry mu z oczy szły a z nozdrzy dym buchał siarkowy.

- Ty psiawiaro, żydzie parchaty, wydmikuflu zatracony, synu popa i wszetecznicy, oczajduszo, chamie ... - rozdarł się czart i jak nie zacznie pana Daniłłowicza płazować. Temu mowę w gębie odjęło, bo i widok rozwścieczonego księcia diabłów do przyjemnych nie należał.
Co miał robić biedaczysko ? Zaczął na czworakach ku krzom jak zając pomykać, rad że nikt jego rejterady nie widzi, a Boruta siekł go po zadzie to płazem szabli, to swym nahajem.

- Czekaj kurwi synu, ja na cię plagi wszystkie ześlę, wątpia ci wygniją kurwiciołku, oddech zaśmierdnie !!!
- To do szklanicy ci spieszno a szlachcica i towarzysza w boju na żer wilkom ostawiasz !!! Czekaj no... wiem !!! -
ucieszył sie czart - ni miód, ni wino ci smakować nie będą, dopóki win swych nie zmażesz i tego kawalera godnie nie pochowasz !!!
- A teraz ku kamratom bieżaj, o ciało swego druha sie zatroszcz, bo choc młodzian to był jeszcze srodze mi sie na rycerza zacnego zapowiadał.

- Dopilnuj by Rozyńskiego do piekła wyprawić bo inaczej juz do końca dni swoich afektu do panny czy mężatki nie poczujesz, gorącości krwi jedynie doznając na widok kobyły parchatej. Pamiętaj... No !!! - pogroził Boruta panu Bratu i jak dym się rozwiał, a wraz z nim i wierzchowiec co panu Władysławowi wcześniej darował, ostał się jedynie w trawie bukłaczek pękaty...
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 09-03-2008 o 14:20.
Arango jest offline  
Stary 11-03-2008, 22:48   #123
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Wybacz Waszmość me insuacyje podłe. Niem spodziewał się, iż starosta może mieć niedostatek ludzi. Lecz teraz gdy widzę całą ferajnę Waszmościa, przyznać muszę iż nie ma sił tu by ścigać zbója. Sam chętnie z Waszmościem wyprawiłbym się na tego łajdaka, jednak inne mam teraz obowiązki i nie spodziewam się być z nich zwolnion. Wszelako jeśli dowódca jak i reszta braci szlachty zechce, wtedy wraz z Panem wyjadę, trop podejmę i usiekę Rożyńskiego jeśli pod szablę nadejdzie.

- Ot gdybym tak miał ze dwie, trzy dziesiątki ludzi dobrych to i pan Bełzecki by nie pomógł Waszmości... - starosta rzucił w stronę infamisa.
Ligęza tylko oczy zmrużył i kubek wzniósł na cześć pana Wolskiego.

- Waszmość wierzaj mi lepiej kilku takich jak nas mieć przy boku niż trzydziestu hajduków z łapanki wziętych…My wojsko, karni i posłuszni bez względu na rozmiar niebezpieczeństwa. Te łachmyty, jak żeś widział na sam nasz najazd niczym stado psów się rozpiechrzli i tyleś ich widział.

Mariusz przerwał wywód głębszy by gardło trunkiem zacnym umoczyć.
Wtenczas Daniłłowicz wyszedł i towarzystwo zamarło w oczekiwaniu na niemiłe wieści
 
Eliasz jest offline  
Stary 12-03-2008, 12:34   #124
 
Szarik's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłość
Dragan skłonił głową staroście. Siedział na dużym polnym kamieniu nad rzeczką. Celowo wybrał miejsce z boku by nie mieszać się w sprawy polskich szlachciców. Gościem był pana Bełzeckiego, więc przy bitce jego miejsce przy ludziach gospodarza, lecz tu sprawa szła z urzędnikiem, więc Michicz postanowił przeczekać i zachować neutralność w razie rękoczynów. Przysłuchiwał sie rozmowie i ocierał twarz z krwi kawałkiem sukna umoczonym w wodzie.
Westchnął tylko gdy zobaczył trupa jednego ze szlachciców wiezionego przez kompaniona z powrotem ku centrum polanki. To ci chyba co za hersztem w pogoń poszli. Dziwił się Hassan niezmiennie obyczajom polskim. Jak kraj, który niemal ciągle trwa w wojnie domowej, gdzie szlachta prywatne wojenki toczy, jest w stanie opierać się Turczynom i Moskwiczom? Tego nie mógł pojąć. Tyle bratniej krwi tu wylanej. Tyle ludzi pobitych, którzy ku chwale Rzeczypospolitej mogliby z innymi krajami wojować. To byłoby nie do pomyślenia w Turcji. Tam problem rozwiązują assasyni lub rozkaz Sułtański.
Ciekawiło go też jak zachowają się ludzie, którym co by nie mówić żywot i majętność zratowali.
 
Szarik jest offline  
Stary 13-03-2008, 13:49   #125
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Konik wesół i wciąż jeszcze świerzy kręcił koła. Pan Ankwicz wciąż jeszcze szabelką kręcąc rozglądał się w koło. Bitewka była krótka choć zajadła. I dobrze, bo zmęczon wcześniejszymi pojedynkami nijak mu było do poważnego siłowania się w polu. Ręka pulsowała zmęczeniem i uścisk szabli osłabł. Świeże rany choć powierzchowne, osłabiały rycerza. Ale teraz nie miało to już znaczenia. Bowiem ostatnie wrogi uciekały plecy ukazując i nadstawiając się na cios tych zagorzałych Panów Braci, którzy nie dawali pokonanym spokoju.

Mateusz nie gnał z nimi. Zatoczył parę kółek bardziej podle woli rozochoconego siwka, niż swej własnej. Podjechał do rzeczki gdzie już zebrali się Pan Ligęza, Starosta i inni. Uśmiechnął się szeroko, zadowolon z obrotu sprawy, poczym z fantazją zeskoczył z konia.

- Dobrześmy się sprawili. A nie powiem. Dawnom tak się nie ucieszył widząc ludzi starosty jak i Pana mości Wolski. – spojrzał uważnie na starostę. Poczym poklepując konika, niby od niechcenia przebył rzeczkę stając u boku Pana Ligęzy.
- Dobrze rozprostować kości. Istotnie igrzyska przednie nam postawiono. Więc właściwie i po szlachecku jest uraczyć się miodem, a winem chwaląc wygranych i wspominając pokonanych.
- A Waszeci jak familia bom nie dosłyszał ? - zwrócił się pan Wolski do Mateusza - Rzekł by kto że imie swoje panie Bracie chcesz zataić.
- Jużci. Jeno usta chciałem przepłukać. W tak doskonałej kompaniji nie jak nie przedstawić się i zapowiedzieć. Jestem Mateusz Ankwicz znakomitego znaku Awdaniec. Rycerz, żolnierz i obrońca Ojczyzny. Szczerzej znany przez ludzi bez fantazji i polotu jako infamis winny usieczenia starosty Sandomierskiego z zeszłej wiosny i kilku innych czynów, jak głowy paru szlachty, podpaleń, rozbojów i raptów o których mówić pozwolę innym. Choć miejsce w pamięci Panowie jakom miły że wiele słów o tym jakoby to gwałtownik i grasant ze mnie przesadzonymi sądzę. Nie zdziwię się waszmość jeśliś o mnie słyszał. –spojrzał w stronę Starosty uśmiechając się krzywo.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline  
Stary 16-03-2008, 09:18   #126
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Polana nad Sołynką

- Waszeć mi to w oczy mówisz ? Mnie ? Staroście ? Żeś infamis i banita ? Pięknem towarzystwo zratował ? Tfu do czarta !!! Wolejbym Cię nie spotkał Tomaszu. Ale jeśli Ci towarzystwo spod prawa wyjętych od zacnej szlachty tedy znać Cię nie chcę.
Pamiętaj jeno że "kto infamisowi dachu, strawy, nawet wody poda ten też wyrokowi infamii poddany zostanie i wywołancem w grodzie ogłoszony zostanie" -
zacytował przepis.
- Dziwie się jeno Waszmości - tu zwrócił się do Leszczyńskiego - że i Ty w takiej kompaniji przestajesz. Dziwię po wielokroć Waszmości.

Międzyczasie zbliżyli się do swych wybawców uciekinierzy z Sańska i otoczyli kręgiem pilnie słuchając co sie mówi. Nieśmiało też wręczali ukradkiem ludziom starosty i sabatom Bełzeckiego, a to bukłaczek piwa, a to kęs smakowity pieczeni, zbójcy bowiem uciekli, nawet kapoty i spyżę pozostawiając.

Na chwilę uwagę pana Wolskiego zwrócił pan Daniłłowicz, który przepchnął się do Panów Braci z ciałem pana Czetkowskiego (że on to bowiem był poznali już teraz).

Starosta zwrócił się więc do niego.

- Waszeć też wywołaniec ? Zapewne, skoro w tak DOBRYM towarzystwie. Nic to ...
- Rozstąpcie sie ludzie !!! -
zagrzmiał, na co sańczycy posłuchali niechętnie.

- Prawo tu teraz egzekwować będziemy !!!. Mości Ankwicz ! Na mocy prawa ustanowionego w Rzeczypospolitej kładę areszt na Waszmości ! Mości Ligęzo Ciebie tez to tyczy !

Pan Piotr blady był i widać ze krew sie w nim wzburzyła, skoro postanowił zadrzeć z takim posesjonatem jak chorąży sanocki, aresztując jego człowieka na jego ziemi. Widać jednak było że w desperacji jest i nie cofnie sie przed niczym.

Sielskie i przyjazne pogwarki między ludzmi starosty a bolatyńskimi hajdukami umilkły jak ucięte nożem. Zaczęto patrzeć na siebie wilkiem i każdy baczył, by pod ręką mieć szablicę, czy muszkiet.

Jakby niewidoczna linią - rzeczką, przedzielono dwie dotąd przyjazne grupy. Na jednym brzegu stanęli teraz ludzie prawu służący, na drugim kompanija Panów Braci i ludzie Ligęzy.

Jeno pan Niewiarowski stał na uboczu zadumany, nie próbując tłumaczyć się ni słowem, jakby w siebie zapatrzony, obok zaś sławny infamis w otoczeniu swych niebiesko-złotych ludzi przysłuchiwał się wszystkiemu z głowa lekko na bok przechyloną i nikłym uśmieszkiem na ustach, jakby nie jego to wszystko tyczyło.

Pan Wolski mówił dalej :
- Kto prawa miłuje po mojej stanie stronie ! Inni za wpólników przestepców uznani zostana i takoz na infamię wyrokiem sądowym skazani będą !!!

Powietrze zda się skrzyło iskrami, gdy w kończył przemowę pan starosta jurydyczny.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 16-03-2008 o 15:29.
Arango jest offline  
Stary 16-03-2008, 11:57   #127
 
Szarik's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłość
- Panowie! Spokojnie! - Michicz wstał z kamienia. Broń miał schowaną. Ręce rozłożone i wnętrza dłoni pokazywał. -Czy sprawy tej bez rozlewu krwi załatwić się nie da? Czy nic to, żeśmy wspólnie tych biednych ludzi zratowali? Czemuż to jako wilcy chcecie sobie do gardeł skakać?Czy życia ocelenie tylu bezbronnych ludzi z narażeniem własnego nie może tu być przypisane na korzyść i zmazanie dawniejszych przewin? Ja się na prawach waszych jeszcze nie wyznaję i tak jeno proponuję by może ostudzić gorące głowy.
- Powiedzieć też muszę, że jako obcokrajowiec i gość pana Bełzeckiego powinienem stać po stronie jego ludzi... ale nie wtedy gdy o respektowanie prawa idzie... - tu spojrzał z ukosa na pana Ligęzę. - Dlatego będąc wdzięcznym panu Bełzeckiemu za okazaną mi gościnę i jednocześnie nie chcąc łamać praw kraju z którym łączę mą przyszlość zachowam neutralność w tym konflikcie.
 
Szarik jest offline  
Stary 17-03-2008, 13:42   #128
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Uspokój nerwy Panie starosto. Walczyć chcesz teraz mimo, iż chwilę wcześniej piliśmy miód i sam żem słyszał, że z dwudziestką, trzydziestką dobrych ludzi dopiero byś się na Mości Pana Ligęzę wyprawił.

- Jam prosty wojak, żołnierz mimo, że syn sędziego. Nie mi tu decydować z kim jechać mi przyjdzie lub bronić kogo. Rozkaz to rozkaz – a w wojsku żołnierze w pierwszej kolejności rozkazów muszą pilnować, nie zaś zarządzeń starosty naprędce ogłoszonych.

Zrobił chwile pauzy i z lekkim wyrzutem w oczach spojrzał na starostę.

- Waszmość mnie infamią straszysz za to, że rozkazów pilnuję? A jak złamanie rozkazów należy traktować? W wojsku, jak wiesz zapewne kara za złamanie rozkazu jeszcze gorsza, lecz nie o karę się tu rozchodzi lecz o mądrość i honor.

Rozwiązanie jakie proponujesz ani mądre ani honorowe nie jest, bo cokolwiek bym nie zrobił i tak źle będzie. Przeto proszę Waszmościa, o zmianę decyzji.

Waszmość masz jeńców i jeno garstkę ludzi. W starciu wyjść może, że i tej misji nie zdołasz dokończyć a szkoda by było gdyby złapani przestępcy uciekli. Mówią iż lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu, poniechaj więc polowania na gołębia, aby wróbel Waszmości nie uciekł. Na pozostałych tu infamisów czapka gore – prędzej czy później natkną się Waszmościa czy też innego starostę. A może do tego czasu infamie swą zmażą własnymi czynami…
- tu spojrzał się na Ligenzę i Ankwicza – którzy to mogli w wzajemnej walce infamię swą oczyścić…przynajmniej jeden z nich.

- Wojsko jak wiesz także może infamię z nich zmazać – przynajmniej Pana Ankwicza który w hufcu jak ja zaciągnięty. Wiec daj szansę Mości Starosto, pozwól by krew infamisa z krwią wrogów Rzeczpospolitej się zmieszała w krwawym boju, a nie w bratobójczej walce.

Przy mnie jeszcze żaden z nich złego postępku nie uczynił. A i me sumienie, czy prawo wpojone na tego typu czyny nie pozwoliłoby. Nie wiem czy to uspokoi Waszmoscia, ale wiedz, iż jeśli odpuścisz w tej chwili to pilnować kompanii będę jak dotąd. Zreflektuj też Waszmość, że właśnie kompania – w której ma obecność dziwi Cię wielce- ludzi pobożnych przed prawdziwymi bandytami uratowała. Nikt tu pomysłu nie forsował, aby nie patrząc na jeńców jakich Rożyński zebrał
– wskazał tu na chłopów i resztę ludu uratowanych przez szlachtę – ukatrupić psubrata. Wręcz przeciwnie każdy tu się głowił jak bez ofiar niepotrzebnych bandytę pokonać ludzi przy tym ratując.

Żeby jeszcze bardziej zaś starostę od pomysłu rzuconego odciągnąć – zawołał on do gromady, którą niedawno uratowali.

- Ludzie, czy pozwolicie, aby wybawców Waszych zaraz aresztowano? Czy godzi się to obrońców w kajdany zakuwać i pod sąd brać?

Liczył na to iż tłum prośbami, czy groźbami dodatkowy argument wytworzy, aby starosta poniechał zamiarów. Wszak zawsze mógł jeszcze postanowienie swe wykonać, chodziło jedynie o to by teraz z pomysłu zrezygnował. Mariuszowi nie spieszyło się ani do infamii, ani do walki ze starostą czy kompanami…
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 17-03-2008 o 13:45.
Eliasz jest offline  
Stary 17-03-2008, 17:26   #129
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Może zmęczenie sprawiło że na tyradę mości starosty, Mateusz nie podskoczył. Nie zerwał się i sam nie począł krzyczeć. Uniósł li tylko głowę i słuchał uważnie. Tedy pieklił się mości Wolski widząc oskarżonych w spokoju przyjmujących wyrok.

W koło jednak nie wszyscy tak letko sprawę sobie traktowali. Ludzie Starosty Wolskiego wnet się zmitygowali widząc że spór narasta. A i towarzysze Pana Brata poczęli się odzywać w odpowiedzi na mocne słowa Starosty.

Mateusz wciąż milcząc, spokojnym krokiem podszedł do konia i Pana Czetkowskiego. Złożył krzyż szepcząc ostanie słowa poległemu Rycerzowi.

Oderwał się od Towarzysza spoglądając w koło. Przypatrzył się Panu Ligęzie, który nijak nie wydawał się zaaferowany sytuacją. Postąpił w milczeniu parę kroków bliżej rzeczki stając obok Pana Leszczyńskiego. Gdy ten skończył mówić, Mateusz nie głośno odezwał się do niego:
- Dziękuje Panie Mariuszu. Dobrze wiedzieć że ludzi sądzisz po tym coś sam uwidział. Ale nie powód to i nijak prosić nie będę być stawał po mej stronie.
Uśmiechnął się tedy przyjaźnie do Pana Leszczyńskiego, poczym zwrócił do Starosty, stając nad samym krajem rzeczki.
- Wierz mi waszmość żem rad Ciebie widzieć. Bom jak mało kto świadom iż na takich jak Pan Rzeczpospolita oparta. Rad żem widzieć człeka tak prawego co zawsze przedkłada prawo i porządek ponad wszystko. Gdyby nie Pan pewnikiem Rożyński by tu dalej hasał. – zawiesił Głos, aby po chwili ciszej dodać – Chyba że my byśmy go dopadli wcześniej. Ale prawdą jest że szacunek i poważanie masz u mnie. Tylko się dziwie jak człek tak prawy może występować przeciw swej ojczyźnie. I wcale nie mówię o tym żeś gotów poza terenem swym prawa wbrew prawu szukać. Rozchodzi się o to że gotowyś podnieść rękę na tych co tak naprawdę prawa ratowali. Ludzie w koło gotowi zaświadczyć że krzywda im się działa, a my poszliśmy im w sukurs. Pan Ligęza wiele ryzykował dla ich ratunku. I powiedz mi że to nie Ojczyzna i Prawo. Ta ziemia! Ci ludzie. Ten spokój! Tedy nie wiem przeciw komu się odzywasz.
Znów przerwał swą tyradę. Spojrzał w koło po twarzach.
- Ale jakom rzekł, mam dla Ciebie szacunek Panie Wolski. Jeśli decyzji nie zmienisz i nie chcesz u mego boku Różańskiego pogonić to Twoja wola się dzieje. Jeśli we mnie wroga szukasz, choć jeszcze przed chwilą w obronie tych ludzi i prawa razem stawaliśmy to Twoja decyzja. Ja ją szanuję. Ale nijak nie ustąpię. Jeśli chcesz mnie w areszt brać, to z szablą. O jedno tylko proszę. Wybierz się sam jeden bo szkoda mi kilka głów kroić. Ludzie ci stali mi się kompanami w boju. I boję się że nie odstąpią jeśli kupą ruszycie. Tedy idź sam jeden na mnie jednego. – poczym dorzucił Głośniej – Przewagę masz bom ranny! Decyduj! Albo Różyńskiego bierzesz co krzywdę innym czyni, albo mnie. Ale decyduj szybko bo czasu wiele nie mam.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline  
Stary 18-03-2008, 21:42   #130
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
- Ot, dyskusje ich wojenne...- mruknął pan Daniłłowicz, całkowicie olewając wielką dysputę i walkę o sprawiedliwość. On jedynie przerzucił ciało Czetkowskiego przez ramię i, po drodze biorąc znalezioną przy jednym z wozów łopatę, poszedł grzebać jego ciało na skraj lasu.

- Gadać będą po wsze czasy- kto infamis, kto przyjaciel, kogo ściąć na pieńku jakimś, komu w dupę przyrżnąć pasem. Co im to da? Życie dłuższe? Nie, to pewne. Radość? Dziką satysfakcję? Rząd orderów i tytułów? No, to jest jakiś plus, łatwiej na dzban wina kogoś w karczmie naciągnąć... A i tak wszyscy kończą jak ten.- mówił do siebie Władysław, kopiąc coraz większy dół, a przy tym co jakiś czas zerkać na martwego szlachcica.

I chociaż większość żalu okazywał głównie dlatego, by Boruta- który niechybnie skądś go obserwował- poprawił sobie o nim mniemanie i cofnął klątwę swą okrutną. Bo jeżeli takie wizje okrutne przed nim roztaczał, to jakiż będzie sens życia jego? Nawet modlitwa żarliwa nic mu nie da, bo duszę swą diabłu zaprzedał.

- No, waszmości, teraz hop i po sprawie.- mruknął warchoł, pochylając się nad ciałem i powoli przenosząc je do rowu. Potem jeszcze tylko kilka minut na zasypanie go ziemią, przydeptanie i gotowe.

Po chwili namysłu Daniłłowicz splunął na rękę, a ślinę z niej strzepnął na grób. Nie minęła sekunda, gdy zaczął wyczuwać zapach siarki. No tak, diabeł nie zrozumiał!

- Hej no, panie Boruta, nie trzeba się męczyć i objawiać, to nie tak, że ja na ten grób jego pluję! Bo miałem te kółeczka na rękach robione, znaczy się, święcenia, mości panie- i chociaż mnie wyklęli lat wiele temu, to to może nadal działać... I to taka ślina święcona jest. Bo taki jest dobry pochówek, prawda?- mówił, nie patrząc się za siebie, gdzie pewnie już czekała na niego wściekła postać diabła.

Gdy odwrócił się po chwili, nikogo tam nie było.

- Zadanie spełnione!- mruknął Władysław, pociągając z bukłaku winka i ruszając ku swym towarzyszom, w tej chwili dziwnie zdenerwowanym.

Dzięki Bogu, znaczy się Diabłu, wino nadal było wyborne!
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172