Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-09-2007, 21:07   #41
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
- Niech to Jezus z krzyża kopnie, cóżże tam dziać się może!?- wrzasnął Władysław zaraz po przebudzeniu. Strzał za strzałem rozlegał się za stodołą, a dopełnieniem tej znanej całkiem nieźle szlachcicowi kakofonii walki były jakieś dziwne, tradycyjnie niezrozumiałe krzyki. Zresztą, Daniłłowicz planował napisać kiedyś o tym poemat- czyż szlachcic nie może krzyknąć jadąc na wroga czegoś prostego? "Zajebać!" czy "Śmierć!" zawsze wydawały mu się dużo bardziej wyraziste niż "Dla przenajświętszej panienki i mojej Elżbiety cudownej gińcie psie syny od szabli mej szlachetnej!". I przy tych rozmyślaniach Daniłłowicz całkiem już spokojnie sięgnął po szablę i pistolet swój, oglądając je z należną im czcią, gdy nagle...

Za swoimi plecami usłyszał Władysław huk i gwałtownie się obrócił, by ujrzeć wywalone mocnym kopniakiem drzwi od szopy. W otworze powstałym w ten sposób stał zaś mąż rosły i o brodzie długiej, z twarzą w mroku nocy skrytą.

- Stój, psie pluga...Aaa!- zaczął już pędzić w jego kierunku Daniłłowicz, gdy wnet w biegu kopnął niefortunnie w wiadro, pewnie do pomyj noszenia używane. Kopnął w nie tak niefortunnie, iż równowagę stracił i upadł na siano w tym samym momencie, w którym złowieszczy napastnik obnażył swą szablę.

A jednak Najjaśniejsza Panienka ciągle czuła chociaż odrobinę sympatii do starego warchoła i pijanicy. Wiadro leciało tak przez chwilę krótką, by uderzyć ze sporą siłą wprost w napastnika łeb! Ten, oszołomiony naprawdę mocnym uderzeniem, zachwiał się i na ziemię upadł. Przez chwilę jeszcze tak leżeli, po czym ozwał się Daniłłowicz

- Waszmości, okoliczności paskudne, lecz co na walkę honorową powiesz? Jeno powstać mi daj...- mówił, powoli podnosząc się z ziemi- nie zważał nawet na to, iż jego przeciwnik mocno był jeszcze oszołomiony, gdyż miast na słomę- upadł wprost na twardą ziemię.

Gdy tylko wstał, szybkim ruchem wyrwał zza pasa pistolet i wypalił prosto w brzuch leżącego. Może i honorowe to nie było, acz bezpieczne- a spokój zada własnego cenił Władysław ponad wszystko inne na świecie.

Gdy już miał pewność, iż napastnik mu nie zaszkodzi, zdecydował się podejść i zobaczyć, kim to był i czy znaków jakichś wskazujących na pochodzenie nie posiada...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 05-09-2007, 09:39   #42
 
Szarik's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłość
Hassan Dragan Michicz po tym jak go Ligęza przedstawił przy wieczerzy siadł, rękawy podwinął i do jedzenia się zabrał, skrzętnie miód i wino oraz wieprzowinę omijając. Przyglądał się bystro przybyłym, których to tak ostrożnie podchodził wcześniej. Dziwna ta kompania strasznie mu się wydała, ale powoli zaczynał się już przyzwyczajać, głównie za sprawą swego opiekuna, do swawolnego życia Polaków. U nas, pomyślał, niemożliwe by było by grupy takie swawolne po kraju jeździły i żeby każdy panem losu własnego był. Skupił się na słuchaniu do końca wieczerzy, kiedy to poproszony został o sprawienie czat.
Udał się tedy do taboru i hajduków rozstawił i podzielił na wachty. Sam na spoczynek się udał.
Wstał nim świt nastał, ubrał się, szablę przypasał i wział pod ramię zawiniątko niewielkie, obszedł warty by sprawdzić czy strażnicy aby nie przyspali po czym za jeden z wozów się udał, dywanik, który pod pachą miał rozwinął na wschodnią stronę go układając, gdzie, niebo już powolutku pierwszy blask różowił. Ukląkł i pierwszą swą modlitwę rozpoczął gdy z medytacji wyrwał go narastający gwar od strony szop przez arian zajmowanych. Jeden z sabatów krzyknął ostrzegawczo i oparł hakownicę o dyszel wozu. Dragan zerwał się na nogi, w kilku susach dopadł taboru. Wyrwał broń z rąk sabata i przycelował w sylwetkę najbliższego jeźdźca majaczącą w porannej mgle na drugim brzegu rzeczki.
- Raut! - Krzyknął z całych sił. - Napad!
Jeździec zawachał się, spojrzał w stronę taboru. Po jego niepewności widać było, że nie spodziewał się obecności jakiejkolwiek zorganizowanej i zbrojnej grupy.
- Ałłach agbar! - Krzyknął Michicz i wypalił. Jeździez zniknął. Dragan nie był jednakże pewny czy trafił czy też wróg zwyczajnie uciekł korzytając z osłony mgły.
- Ładuj i muszkiet daj! - Michicz wcisnął hakownicę w ręce sabata. Po jego wystrzale tabor spowił dym kolejnych palb dawanych przez sabatów po sygnale jakim dał swoim strzałem. Asystujący mu hajduk wcisnął mu w dłonie nabity muszkiet a sam zaczął ładować hakownicę.
 
Szarik jest offline  
Stary 05-09-2007, 12:35   #43
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Światła więcej by się zdało, rozejrzał się po taborze w poszukiwaniu oliwy czy pochodni jakichś. Wtem obserwacje przerwała mu kula co to świsnęła tuż nad jego uchem, jakiś jeździec przejeżdżając nieopodal w jego stronę wypalił, na szczęcie pudłując. Mariusz zbyt słabo go widział, przeto jedyne co mu w chwili tej przyszło do głowy to strzelać zarówno w jeźdźca jak i konia jego. Nie cierpił gdy zwykłej zwierzynie krzywda się działa, a co dopiero koniom, jednak gdy o życie chodziło nie zamierzał przedkładać życia zwierzęcia nad swoje.
Przycelował w sunącą masę, która juz powoli z widoku mu znikała po czym wypalił z półhaka, obalając konia wraz z jeźdźcem. Nie czas było jednak przyglądać się zdarzeniu, gdyż kolejni zbóje pojawili się na widoku i ci również przyjaznych zamiarów do gospodarzy najwyraźniej nie żywili...
Potężna dawka adrenaliny przepłynęła przez całe ciało dając Mariuszowi stan umysłu tak często upragniony. Koncentrował się on jedynie na walce i zabijaniu a czynił to niemalże z perfekcją dzięki właściwemu skupieniu na walce. Pomimo to kątem oka wciąż jeszcze szukał źródeł światła które mógłby wykorzystać do oświetlenia terenu za wozami…
 
Eliasz jest offline  
Stary 07-09-2007, 20:22   #44
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Jan Czetkowski


Hałas wystrzałów i ogólnego zamieszania przerwał mocny sen Jana. Ten początkowo oszołomiony próbował zerwać się na równe nogi lecz szybko stracił równowagę i upadł na kolana. Złapał się za głowę przeklinając w duchu alkoholową „kuracje”. W zasadzie ostatnią rzeczą jaką pamięta z wczorajszej biesiady było wejście do tego namiotu. Ale fakt, że dalej się tu znajdował świadczył tylko o tym, że nie narobił wczoraj żadnych kłopotów…pamiętał dobrze jak raz obudził się w zagrodzie dla świń.


Gdy szum w głowie ustał a nogi przestały się pod nim uginać Czetkowski ze stoickim spokojem wyszedł na zewnątrz namiotu. W świetle pochodni sylwetki napastników nie wiele różniły się od towarzyszy. Co chwile panujący mrok rozświetlały wystrzały z broni palnej. Jan schował się za jednym z wozów i czekał ale że był człowiekiem z natury niecierpliwym, dłużej bezczynności znieść nie mógł. Wymierzył na tyle dokładnie na ile pozwalały na to ciemności i wypalił z samopału w plecy przejeżdżającego jeźdźca nie zastanawiając się nad takimi niedorzecznymi sprawami jak to po której był stronie.

Biedak najwyraźniej trafiony jedynie rozłożył ręce i krzyknął coś niezrozumiale po czym zsunął się z siodła. Szlachcic tylko na to czekał, pobiegł co sił w noga w kierunku wolnego konia wskakując nań jednym szybkim ruchem. Kula zaświszczała niebezpiecznie blisko głowy Czetkowskiego, który automatycznie skulił się w siodle i niewiele myśląc ruszył na najbliższego przeciwnika …Jan był prostym człowiekiem, któremu niewiele było do szczęścia potrzeba a jedną z tych rzeczy była możliwość ciągłego sprawdzania swoich umiejętności.
 
mataichi jest offline  
Stary 09-09-2007, 11:21   #45
 
Bood Master's Avatar
 
Reputacja: 1 Bood Master nie jest za bardzo znany
Algiet Walenty Rokutowski kiedy jeno wszystkie te głosy hałaśliwe posłyszał zerwał się ze snu- bo podróż go czujności wyuczyła- za pistolety, naładowawszy je wcześniej i przez deski stodoły starał się dopatrzeć cóż to za zbójnicy jego spoczynek zakłócają.
 
Bood Master jest offline  
Stary 16-09-2007, 13:11   #46
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Obóz nad Sołynką - nad ranem

Pan Tomasz
patrzył bystro na to co dzieje się za rzeczką.

- Czekajcie Waszmościowie, to nie mordercy, ludzi nie zabijają. Nie ma co strzelać bo może Panowie do swoich wczorajszych z towarzyszy strzelacie - lisowczyków od Pobidzińskiego. No i jest to obóz pana Ligęzy, on tu rządzi, a ci na razie nam nie zagrozili.

Zwrócił się do podoficera.

- Skocz no duchem do namiotu i budz pana Stefana. Waszmościowie broń opatrzyć można, choć wątpię by nas atakowali.

Kapral wrócił po minucie z nietęgą miną.

- Herr Komendant pan Lygenza bessofen, total bessofen - pokręcił z dezaprobatą głową.

- Zatem Mości Panowie broń nabić, łuki z sajdaków wyciągnąć, poczekamy aż nieco się rozwidni.

Powoli wstawał świt

Wśród stodół cały czas kręcili się jezdzcy, lecz palba już ustała, mieszkańcy zaś też już zacichli.
Niewiarowski wyszedł przed wozy, przyłożył ręce do ust i zakrzyknął.

- Hej a co to za ludzie ? Ze szlachtą mamy do czynienie ? Bo w gości chyba waszmości tu nikt nie zapraszał ? Sam tu jeden porozmawiamy.

Spośród szop wyjechała grupa ze 30 -35 ludzi licząca. Widać było wśród niej szlachciców, kozaków, i chmyzy jakieś, ale większość o gębach takich, że chyba za gwardię Heroda w jasełkach grać mogły. Broń mieli różną jedni spisy, inni bandolety, jeszcze inni tylko szablę lichą. Na czele jechał szlachcic wysoki, chudy, o wrednym spojrzeniu i łbie poznaczonym bliznami.



Pan Tomasz spojrzał bystro na niego i zwrócił się do pozostałych.

- To Stanisław Rosiński z Teleśnicy. Zameczek to mały, ale do obrony zdatny. Zebrał tam kupę luzną i z matką - istną wiedzmą okolicą trzęsą. Nic to im po najezdzie pohańców za onych się przebrać i uciekinierów łupić.Jak wozy z dobytkiem zobaczy nic to że to dobro Bełzeckiego. Radzcie panowie co czynić wypada ?

Pan Walenty Algiert Rokutowski

Patrzył przez szpary między deskami na watachę co napadła spokojną ludność. Co prawda głośno tu było od palby pistoletowej, ale do spędzenia ludności do jednej szopy używano kijów i wrzasków, a nie szabel. Pan Walenty spojrzał raz jeszcze i zaklął - do jego stodoły zbliżało się trzech napastników o gębach iście szkaradnych.

Rozejrzał się po wnętrzu - był tu i stryszek gdzie po drabinie się dostać mogło, jak i kopy siana dość spore rozrzucone wszędzie. Myślał szybko co mu czynić idzie.

Władysław Daniłłowicz

Morda leżącego nieogolona i szramami poznaczona wstrętna była, ale pierścień na palcu zdawał się wskazywać na szlachcica. Zafrasował się nieco pan Daniłłowicz bo niepolitycznie to i po szlachecku leżącemu panu Bratu jak wyzwało się go na pojedynek w żywot strzelać.
Ten jednak jęknął tylko i z wciąż zamkniętymi oczami po pasie zaczął się macać.

- Jezusie Nazareński diabeł mnie napadł.
 
Arango jest offline  
Stary 17-09-2007, 23:17   #47
 
Bood Master's Avatar
 
Reputacja: 1 Bood Master nie jest za bardzo znany
Pan Algiert co sił w nogach na po drabinie skoczył, i pod dachem skryty na oprychów z ołowiem i żelazem niecierpliwie czekał. Nie to pierwsza, a i pewnie nie ostatnia taka bójka w żywocie Algierta.
 
Bood Master jest offline  
Stary 20-09-2007, 18:01   #48
 
Szarik's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłość
Dragan po tym jak się przejaśniło zobaczył, że zagrożenie z jednej jeno strony, od obozu ucieknierów, istnieje. Zrezygnował tedy z obrony okrężnej i krzykami przegonił sabatów na stronę, z której dostrzegł konnych.
- Celować dobrze! W taborze nas nie ruszą! Strzelać tylko na rozkaz!
Poklepując sabatów po ramionach doszedł do gości pana Ligęzy.
- No, panowie szlachcice, ja tam się jeszcze w prawach tutejszych nie rozeznaję. Dla mnie to banda jakowaś. Nas nie zaatakują. Bandy takie czują respekt przed dobrym żołnierzem jak świat długi i szeroki. Siedzieć tedy nam za wozami. Jak będą rabować dobro arian to trudno, za mało nas by dla dóbr doczesnych się narażać. - Tu spojrzał spode łba na przyjezdnych. Trzasnął szablą w pochwie. - Lecz na mordowanie bezbronnych się nie zgodzę i jak tylko tamci zabijać zaczną wycieczkę na nich poprowadzę... Z panami lub bez panów.
 
Szarik jest offline  
Stary 21-09-2007, 12:19   #49
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Mariusz gdy ogarnął już co się stało. Załadował ponownie broń palną i czekał na dalsze komendy głos jednak zabrał skoro i jego Pan Tomasz o radę się pytał.

- Waszmościowie nie godzi się to braci Polaków na pastwę zbójców zostawiać. Cóż z tego, że nie zabijają ich jeno grabią... Gdyby o nasze rodziny chodziło nikt by się przed walką nie wstrzymywał, nawet gdyby jeno o majątek zbójom chodziło. Siła nas duża a tu poza zamczyskiem napastnicy tak lekko mieć nie będą. Być może to jedyna okazyja by ich szeregi przetrzebić i nosa nieco utrzeć, co by nie swawolili tak bezkarnie po okolicznych terenach. Przyjęto nas tu i gościny udzielono, nie godzi się by gospodarzom się nie odwdzięczyć i za nic mieć ataki na nich.

Groźną minę rzucił napastnikom, broń poprawił, sprawdził i gotów na walkę był, aż do kropli krwi ostatniej. Ojciec jego sędzia, gdyby widział zajęcze serca towarzyszy jego, co ich strach przed napastnikami obleciał, sam jeden ruszył by na zbirów, bo na gwałt praw patrzeć nie mógł. Mariusza też rwało do walki wstrzymał się jednak pomny słów Pana Tomasza.
 
Eliasz jest offline  
Stary 23-09-2007, 12:49   #50
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
-Niech to licho!- wysyczał Daniłłowicz, widząc iż jego przeciwnik wciąż dychał. Rzecz to nie do pomyślenia, by zostawić go żywego- o pewnych... uchybieniach powiadomi zapewne wszelkie ważne persony w okolicy i już wkrótce Władysław łeb na pieńku położy, by uprzejmy kat łeb mu oderżnął mieczem bądź toporem... Nie, ta wizja nie podobała się szlachcicowi- szczególnie gdy przypominał sobie umowę zawartą pewnego dnia w celi swej klasztornej...

- Wybacz waszmości, lecz... Zresztą.- urwał i z całą siłą- a w swym ciężkim cielsku miał jej naprawdę wiele!- nadepnął butem na twarz leżącego. Zrobił to z taką wprawą, iż już po chwili dało się usłyszeć ciche chrupnięcie, a przeciwnik jego dychać przestał na wieki.

- Ot, kolejna dusza u Pana...- westchnął Daniłłowicz i rzucił jeszcze spojrzenie na zwłoki. A potem zajął się obmyślaniem wiarygodnej wersji "jak to było"...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172