Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-01-2008, 17:00   #1
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
[Sesja] [SW] Dylematy

Qualsis...
Glob nieco mniejszy od Coursant, cały opływający w zieleni, z kilkoma lazurowymi jeziorami skąpanych gdzie nie gdzie w długich, białych smugach chmur. Z daleka ładniejsza znacznie była od planety - miasta, czy piaskowej Tatooine, wręcz spoglądając na zbliżająca się za iluminatorami okrętu senackiego, wydawać by sie mogło iż to planeta- raj... Mithar westchnął odwracając oczy od obrazu. Jeszcze kilka dni temu poddawał się medytacji. Jako jeden z opiekunów młodzików, mógł niemal przez cały czas przebywać w świątyni i zgłębiać tajniki mocy. W końcu jednak rada postanowiła wypchnąć młodego jedi: miał uczestniczyć wraz z mistrzem Kravenem w misji dyplomatycznej. Kyp zresztą też niespodziewanie został przydzielony do tej misji. Wcześniej wraz z mistrzem Derlon prowadzili żmudne poszukiwania nijakiego płatnego zabójcę- Ghosta. gdy już niemal byli u celu, rada niespodziewanie wezwała go do doków senackich, skąd jak się okazało miał lecieć na planetę o który pierwszy raz słyszał.
Ta dwójka znała się z dzieciństwa lecz z czasem zatarła się między nimi znajomość, gdy coraz więcej obowiązków i misji na nich spoczywało. Teraz mieli razem załagodzić spór rdzennych mieszkańców Qualsis i potentata wydobywczego CSS. Jedi przestudiowali dokładnie wszystkie informacje jakie im przesłano z świątyni, uważnie również wysłuchali rady. Zadanie jednak nie do końca było jasne, nie byli pewni co ich czeka. Czy zdołają jakoś przekonać CSS do wstrzymania ekspansji na planecie, czy może lepiej próbować przekonać mieszkańców do tego iż to przyniesie "postęp"... A może jeszcze jest jakaś możliwość wyjścia z tego pata? I czy na pewno król tak usilnie prosił radę o wysłanie dwójki jedi jako mediatorów-negocjatorów?
siedzieli właśnie w jadalni gdzie dopiero co skończyli śniadanie (senacki okręt jak zwykle miał doskonałe jedzenie na pokładzie). Do pomieszczenia wszedł kapitan i skinął lekko głową.
- Mistrzowie Jedi, okręt wszedł do układu Qualsis, za 10 minut będziemy lądować. Proszę się przygotować.
niedługa zaczynała się misja...

***

Ogromny Transportowiec ospale, ale z niezwykłym hukiem lądował na płycie otwartego doku unosząc niewielką chmurę pyłu. Dla większości było to normalne- Ot kolejny transport alkoholu, narzędzi górniczych, i nieprodukowanych na planecie artykułów. to co przylatuje co 10 dni (Tyle trw tydzień na tej planecie). jednak dla tych nielicznych emigrantów, którzy jeszcze widzieli tutaj swoją nadzieje, był to koniec trwającej ponad 3 tygodnie w zakamarkach i miedzy kontenerami podróży. do ziemi obiecanej... lub po prostu by odwiedzić rodzinę, którą od wielu lat się nie widziało.
Ralor schodząc po rampie wziął głęboki oddech. Powietrze było ciężkie i parne. To tu chciał zacząć nowe życie. wydawało się, że jest to najgorsze miejsce, bez perspektyw, lecz co najważniejsze nikt by go raczej tutaj nie szukał.
Udał się w stronę głównego budynku, gdzie znajdywał się urząd emigracyjny...

***

Niewielki frachtowiec wyszedł z nadprzstrzeni. Niewiele różnił się od tysięcy podróżujących po galaktyce. lekką modyfikacją w okręcie pomalowanym na czarno były dwa dodatkowe działka znajdujące się na skrzydłach. Inną charakterystyczną rzeczą, którą można było dostrzec tylko po dokładnych ogledzinach kadłuba był niewielki nadajnik naprowadzający, o którym najprawdopodobniej nadal nic nie wiedziała załoga.
W ciszy przestrzeni kosmicznej okręt skierował kurs w stronę jedynego portu kosmicznego w Dalex. Łowca przygotowywał sie do łowów...

***

Nadajnik nadal najwyraźniej działał. Na ekranie komputera pojawiła sie wiadomość iż właśnie co śledzony okręt wyskoczył z nadprzetrzeni. Fern val Derlon nastawił komputer pokładowy swojego myśliwca na wyskoczenie z nadprzetrzeni. To powinno nastąpić za jakieś pól godziny. wydawało się to mało w porównaniu z trzema dniami w nadprzestrzeni w kabinie mało wygodnego myśliwca. Ostatnim przystankiem okazał sie Qualsis.
Tym razem powinno się udać go złapać. Ostatnio nie wiele brakowało. Już go znalazł, i prawie złapał w tym magazynie na Coursant, wydawało sie że sobie poradzi nawet bez pomocy Kypa, którego wezwano ledwo kilka godzin wczesnej na inna misje, jednak zabójca bardzo szybko posłał w jego stronę serię i rzucił granat, tak iż ledwo zdołał uskoczyć w bezpieczniejsze miejsce. Cudem znalazł się na tyle blisko startującego statku by przykleić na nim nadajnik. misja się wiec przeciągnęła. Goust, bo tak się nazywał ścigany, był zabójcą senatora Apha Kellisa, przewodniczącego lojalistów. Tylko tyle był wiadomo o nim no może poza tym że najprawdopodobniej był silny w mocy, chociaż sam Fern nie był w stanie tego stwierdzić. Zabójca mógł zaprowadzić ich do mocodawców tego zabójstwa. Poza tym był podejrzany o zabicie przynajmniej 2 jedi.
O owej planecie nigdy nie słyszał. Zresztą to nie było najważniejsze: Ważniejsze było to jakie ma plany Ghost...

***

Naviko czekał przed portem kosmicznym przy pojeździe repulsorowym oznaczonym królewskimi insygniami. Miał z stąd odebrać dwójkę jedi i stać się ich przewodnikiem po tej plancie. Misja może niezbyt porywająca, ale przynajmniej bardzo dobrze płatna no i robił przysługę królowi. Poza tym jeszcze nie widział owych legendarnych jedi. wiele krążyło o nich legend i z pewnością część z tego powinna być prawda. Mogło być to ciekawe doświadczenie...
Było gorąco, nie tak wprawdzie jak na Tatooine, lecz tu było znacznie bardziej wilgotno, przez co oddychało się z pewnym trudem. Zaraz powinni sie pojawić...
 
enneid jest offline  
Stary 05-01-2008, 17:54   #2
 
Pacal II's Avatar
 
Reputacja: 1 Pacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumny
Rodianin czekał w porcie kosmicznym na Qualsis. Źle się czuł w zamkniętych pomieszczeniach i miał nadzieję, że szybko wyrwie się na świeże powietrze. Był dobrze przygotowany, jak to zawsze powinien być prawdziwy myśliwy. Miał na sobie zielono-brązowe ubranie, specjalnie dostosowane do terenu. Choć był całkiem ciężki to miał wiele zalet, służył jako kamuflaż i nie przepuszczał wilgoci ani dręczących owadów. U boku miał blaster myśliwski, o którym często mawiał: „Skuteczny na zwierzynę jak i na ludzi”. U boku miał schowane coś... coś co przypominało mu o jego zawikłanej przeszłości. Teraz jednak, był zajęty czym innym. Zadanie było szansą nie tylko na zarobienie trochę kredytów, ale na spotkanie z jedi, o których tyle słyszał. Słyszał o nich wiele plotek o nich i o tajemniczej magii, którą nazywają mocą. Teraz miał szansę, by zobaczyć na ile te wszystkie plotki był prawdziwe. Czy rzeczywiście ich broń mogła się równać z porządnym blasterem, i rodiańską wytrzymałością...
 
Pacal II jest offline  
Stary 05-01-2008, 18:53   #3
 
Marcellus's Avatar
 
Reputacja: 1 Marcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemu
Sledzac Ghosta w przestrzeni Fern rozmyslal o tych wszystkich miesiacach wczasie ktorych probowal dowiedziec sie czego kolwiek konkretnego o zabojcy.
Dni po dniach przekopywania archiwow, przesiadywanie w kantynach a nawet wizyta u jednego z Hutow. Wkoncu go dopadl, teraz tylko go pojmac zywcem i zadac kilka waznych pytan. Jedi wiedzial ze bedzie musial dostarczyc go na Coursant ale pierw chcial wyjasnic kilka spraw. No i dopasc pracodawce Ghost'a.
Nie uciekniesz mi tym razem zabojco. -pomyslal z lekka zloscia, ale zaraz uspokoil sie poczym wlaczyl interkom i odezwal sie do jak to lubil nazywac "zywej czesci swojego mysliwca"
R3 trzymaj kurs za tym statkiem, tylko w bezpiecznej odleglosci.- Astrodroid zapiszal w odpowiedzi.
Fern musial sie przygotowac, wygladalo na to ze beda ladowac na planecie. Trzeba bylo by przygotowac cialo do akcji po tych dlugich dniach w nadprzestrzeni.
Musze kiedys zlozyc zapotrzebowanie na lepszy statek.-pomyslal z przekasem poczym rozluznil sie i rozpoczal medytacje.
Czul jak moc plynie przez jego konczynym rozgrzewa je i wraca im zycie oraz ich dobra forme.
 

Ostatnio edytowane przez Marcellus : 05-01-2008 o 19:00.
Marcellus jest offline  
Stary 06-01-2008, 14:33   #4
 
Umbriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie coś
Jedi jadł swój posiłek w spokoju, nie odzywając się do nikogo. Jego umysł był w pełni zaabsorbowany rozmyślaniami, a ręce niemal mechanicznie wkładały posiłek do buzi. Długie włosy połyskiwały delikatnie w sztucznym świetle statku.
" Co skłoniło Radę Jedi, do wysłania aż dwóch negocjatorów na tą planetę? Konflikt musi być wyjątkowo groźny dla Republiki, jeśli zaabsorbowano jednocześnie mnie i Mistrza Vithara do tej misji, przerywając zarazem poprzednią. Oby moc strzegła mistrza Ferna w schwytaniu Ducha"

Myśli meandrowały wokół wielu tematów. Był pewny umiejętności mistrza von Derlona, jednak osamotnienie go w działaniach, budziło pewną obawę. Jednocześnie intrygowało go ukryte dla jego umysłu znaczenie tej planety, na którą wysłano aż dwóch Jedi. Nie było to w sumie nic nadzwyczajnego, lecz Kyp wiedział, że mógłby poradzić sobie sam.

"Mistrzyni Cho-Leem wyszkoliła mnie w sztuce negocjacji na tyle dobrze, by zrobić to samemu bez większych kłopotów."

O tak, Kyp pokładał w swoich umiejętnościach dużo wiary. Niewątpliwie cieszył go także fakt, iż planeta nieco przypominała jego rodzimą. Nie mógł doczekać się, kiedy znów złapie porządny oddech w tropikalnym lesie. To zawsze dodawało mu sił. Rozważał także sytuację na planecie.

"Ciekawe, na ile mądrą osobą jest ich król, to dość istotna postać. Tron może się zachwiać, jeśli jego kuzyn wpadnie na usunięcie dotychczasowego władcy z tronu. Jeśli CSS wyzyskuje mieszkańców, nie ma możliwości, by przekonać ich o zaletach rozwoju przemysłu górniczego na planecie. Czuje tu biedę, konflikt czyichś interesów i bliską walkę o tron..."

Z zamyślenia jedi wyrwał głos kapitana statku:
- Mistrzowie Jedi, okręt wszedł do układu Qualsis, za 10 minut będziemy lądować. Proszę się przygotować.

- Doskonale - powiedział spokojnym głosem Kyp, po czym wstał od stołu.
Kyp wiedział że dalsze gdybanie nic nie da, posiadał zbyt mało informacji. Uprzejmie podziękował za posiłek i towarzystwo Vithara, po czym energicznym krokiem ruszył do swojej kajuty. Tam zaś zabrał wszystkie swoje rzeczy i usiadł, ze skrzyżowanymi do medytacji nogami, na podłodze. Spróbował się wyciszyć i wczuć się w moc, opływającą jego ciało i wszystko we wszechświecie niczym rzeka.
 
__________________
13 wydział NYPD
Pijaczek Barry
"Omnia mea mecum porto"

Ostatnio edytowane przez Umbriel : 06-01-2008 o 15:22.
Umbriel jest offline  
Stary 06-01-2008, 15:49   #5
 
Kajman's Avatar
 
Reputacja: 1 Kajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodze
Mistrz Jedi rasy Zabrak podziwiał przez okno planetę na której niedługo rozpocznie się jego pierwsza od trzech lat misja. Przypominała mu ona rodzinną Iridonię. Przywiązanie było zabronione Jedi, ale to było silniejsze od niego, mimowolnie wracał do lat dziecięcych, nieraz zastanawiał się co by powiedział ojciec widząc go w szacie Jedi z mieczem świetlnym przy boku. Z rozmyślań wyrwał go głos zmarłego mistrza Mooba Dobo: Skup się na żywej mocy, przyszłość będzie, przeszłość była, teraz jest.... Nieraz słyszał w głębi umysłu pouczenia ithoriańskiego mistrza. Nie był pewien, czy to on sam przywołuje te wspomnienia, czy mistrz kontaktuje się z nim za pomocą Mocy. W starych księgach Jedi czytał o zmarłych mistrzach, którzy dzięki Mocy pokonali śmierć. Uważał, że mistrz Dobo byłby do tego zdolny.

Spojrzał na swego towarzysza mistrza Kypa Kravena. Całą drogę nie odzywali się do siebie. Mithar wogóle rzadko się odzywał, przez ostatnie trzy lata jedynie podczas zajęć z młodymi padawanami. Wyczuwał w kompanie, którego przydzieliła mu Rada dużo buty, pychy i pewności siebie. Całkowite przewciwieństwo Zabraka. Zastanowił się jak potoczy się ich współpraca. Uczuć Kravena poznać nie mógł, Jedi umiejętnie ukrył je w Mocy. Chyba wyczuł co Vroo chciał uczynić, bo wstał od stołu i powędrował do kajuty, co zresztą po chwili uczynił drugi z Jedi.


W swojej kajucie usiadł na brzegu łóżka i wpatrując się w durastalową ścianę rozpoczął medytację, pozwolił Mocy, by przez niego przepływała z całą siłą. Kapitan statku ogłosił zbliżające się lądowanie. Z każdą sekundą zbliżania się do planety Mithar wyczuwał coraz więcej negatywnych emocji i konflikt...ogromny konflikt. Echhh...Mistrzu, szkoda, że cię tu nie ma ze mną....
 
__________________
May the Bounce be with You....

Ostatnio edytowane przez Kajman : 06-01-2008 o 20:23.
Kajman jest offline  
Stary 06-01-2008, 18:23   #6
 
NokTurN's Avatar
 
Reputacja: 1 NokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemu
Potworne uderzenie dusznego powietrza doprowadziło młodego Ralorda Noxuna o przerazliwie zimny dreszcz . Odszedł niewielki kawałek zerkając przez ramię na ogromny transportowiec z planety Caodia . Odłożył swe rzeczy obok lewej stopy , nerwowym gestem przeczesał długie czarne włosy obiema dłońmi zamykając oczy pozwolił aby go znów nawiedziły wspomnienia z przeszłości . Przez jego umysł przetoczyła się wielka fala strachu , z którego wybudziła go ekipa statku wychodząca z pokładu .
" - Tu mnie nie znajdzie , znaleść nie może ... " Powiedział do siebie , jednocześnie szybkim ruchem podniósł torbę i ruszył w kierunku budynku urzędu emigracyjnego .
 
NokTurN jest offline  
Stary 09-01-2008, 11:38   #7
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Ghosta martwił ten tajemniczy Jedi. Ni stąd ni zowąd go znalazł i zaatakował. Czyżby jego dotychczasowe działania zostały dostrzeżone przez sławny zakon Jedi? To nie wróży nic dobrego. Muszę trochę ograniczyć moją działalność, pomyślał, to zadanie na Qualsis będzie ostatnie, a później zrobię sobie dłuższą przerwę. Szczerze wątpię, żeby zakon dał za wygraną, ale mi trochę czasu się przyda na zreorganizowanie sił. Po chwili postanowił nie zaprzątać sobie głowy sprawami zakonu. Resztę lotu postanowił zająć się przeglądaniem informacji o Qualsis. Sprawę pilotażu pozostawił robotom pokładowym. L1NX i Z4X świetnie się sprawdzały. L1NX był pilotem i mechanikiem, a Z4X operatorem broni na statku i tłumaczem. Od biedy mógł też służyć jako robot bojowy, ale Ghost nie ryzykował nigdy wystawienia go do bitwy. Bardziej przydawał się jako tłumacz.

Gdy jego Nocne Skrzydło zbliżało się do portu przestał studiować informacje o planecie. Wstał. Podszedł do swojego pancerza ubranego na manekinie.

- Tym razem nie będziesz mi potrzebna - powiedział, po czym poklepał manekina po ramieniu. Poszedł do zbrojowni i zaczął się przygotowywać do nowego zadania. Zabrał swój ulubiony pistolet i włożył do kabury na prawym udzie. Lubił ten pistolet. Miał bardzo ciekawą funkcję ognia. Mógł emitować potężny impuls rozrywający na strzępy nawet grubą blachę, albo bardzo słaby impuls, który paraliżował na kilka godzin. Doskonały dla łowcy jakim był Ghost. Po zabraniu broni krótkiej podszedł do szafki na której leżały miecze świetlne. Wybrał swój ulubiony. Kiedyś należał do rycerza zakonu, którego zabił na Tatooine. Do dziś łowca lubi wspominać wymianę zdań z umierającym rycerzem.

- Czy jesteś Jedi? - powiedział mężczyzna ubrany w szarą szatę, klęczący przed Ghostem. Oba jego łokcie ociekały krwią, a odcięte przedramiona leżały w kałuży krwi.
- Jeżeli prawdą jest, że tylko Jedi pokona Jedi, to owszem jestem - po czym zabił rycerza odcinając mu głowę.

Ghost otrząsnął się ze wspomnień. Przypiął miecz zaraz przy kaburze pistoletu. Po lewej stronie paska przypiął granat termiczny i granat gazowy. Chwilę się zastanowił i przypomniał sobie Jedi który go ścigał. Nie miał czasu na walkę. Po namyślę przypiął do paska jeszcze granat oślepiająco-ogłuszający i wyrzutnię sieci, którą założył na lewym przedramieniu. Ponieważ nie zabrał swojej zbroi miał na sobie tylko sfatygowany już półpancerz. Założył na siebie długi poszarpany u dołu i noszący długoletnie ślady użytkowania brązowy płaszcz. Wyszedł ze zbrojowni i poszedł do kajuty o której lubił mówić: kajuta z pomocniczymi akcesoriami. Poszukał odpowiedniego pliku dokumentów. Miał tutaj setki dokumentów tożsamości. Każdy na inne dane personalne. Po chwili poszukiwań znalazł te których szukał. Po zadokowaniu powiedział do swojej załogi:
- L1NX zajmij się statkiem, nie chcę, żeby się rozleciał gdy będziemy się stąd wycofywać. Sprawdź go dokładnie. Zmieniaj hangary co kilkanaście godzin. Nie chce mieć żadnych niespodzianek z mieczami świetlnymi. - L1NX tylko skinął głową. miał usunięty syntezator mowy. Ghost nie chciał ryzykować, że ważne informacje mogłyby wpaść w ręce jego wrogów.
- Z4X idziesz ze mną na planetę. Weź strzelbę pulsacyjną.
- Oh, będę strzelał!
- Nie będziesz strzelał, bo jeszcze mi Ciebie rozwalą. Chcę, żebyś był moim tłumaczem i jakby co udajesz mojego ochroniarza. Ja nazywam się Bartolomeo de Trooso, jestem początkującym łowcą nagród i ścigam przestępcę poszukiwanego na Coruscant za zabójstwo. Jasne?
- Tak sir. Od kiedy to polujemy na kolegów po fachu?
- Zamknij się i idź po strzelbę. -
wadą Z4X był z kolei zbyt zaawansowany moduł syntezatora mowy. Droid mówił po prostu za dużo. Czasem to irytowało Ghosta. Dlatego też, Z4X zamontowane inne nietypowe zabezpieczenie. Jeżeli wpadnie w niewolę to po zadaniu mu pytań ze słowami kluczowymi przez kogoś innego niż Ghost, jego głowa eksploduje i tym samym wyczyści wszystkie dane zapisane przez niego.

W porcie kosmicznym Bartolomeo de Trooso załatwił wszystkie formalności i poszukał jakiegoś transportu planetarnego. Miał w końcu umówione spotkanie, na planecie na które nie mógł lecieć swoim frachtowcem.
 

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 09-01-2008 o 16:34. Powód: modyfikacja broni:)
Mi Raaz jest offline  
Stary 09-01-2008, 16:52   #8
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
48 dok przeznaczony był dla mniejszych prywatnych jachtów kosmicznych. W zasadzie był to okrągły plac o średnicy około 400 metrów, ograniczonej szarymi i brudnymi ścianami portu o wysokości jakiś 3 pięter. Stały tam prawie wyłącznie zdezelowane statki drobniejszych handlarzy i kilka małych statków kosmicznych bogatszych mieszkańców. Stał również niewielki liniowiec pasażerski, który latał na regularne na pobliską kolonię na jedna z asteroid. Było tam kilkunastu ludzi a takze droidów.krzątających się wokół statków. Czasem coś naprawiali, czasem czyścili statek, jeden wyraźnie przygotowywał się do startu.
Czarny frachtowiec wylądował właśnie tam całkowicie wtapiając się w wiele innych statków.
Z statku wyszedł Bartolomeo wraz z tłumaczem. Mógł się przydać, bo chociaż urzędowy językiem jest standardowy galaktyczny, to jednak w pól światku roiło się od różnych obcych mówiących w rożnych dialektach. Port nie był zbyt zadbany z ścia
Załatwienie wszystkich formalności sprawiło pewne kłopoty ze względu iz nie miał żadnego dowodu tożsamości ale 50 kredytów zmniejszyło znacząco dociekliwość urzędnika. Większym problemem było wynajęcie jakiegoś skoczka. Nie było żadnej wypożyczalni.
Trzeba było udać się na pobliski dealera z używanymi pojazdami, albo wsiąść w transport publiczny- w stare autobusy. z swoim pracodawcą miał się spotkać dopiero jutro- specjalnie zostawił sobie dzień zapasu.

***

Okręt senacki wylądował w specjalnym doku 21 dla vipów. Nie trzeba było wychodzić na ciężkie powietrze planety na zewnątrz. Do okrętu podłączył się rękaw, tak iż odrazo można było przejść do gmachu portu a dokładniej do dość przytulnego pomieszczenia wydzielonego od reszty kosmoportu. Tutaj było w miarę czysto, nie tak jak w reszcie portów, ale nadal daleko było od ideałów ekskluzywnych portów na Coursant. Było to coś w rodzaju poczekalni. Prócz kilku foteli nie było praktycznie nic. Jedynym urozmaicenie była niewielka palma.a także robot-informator.
Tam też podszedł Naviko, który dowiedział się z centrali portu o lądowaniu wysłanników senatu. Miał ich oficjalnie powitać, jako przedstawiciel króla. potem miał ich zabrać do pałacu, gdzie mieli się spotkać z Rexesem. Same negocjacje zaplanowano na jurto. Całe szczęście sam rodianin nie musiał brać w nich udział.
Właz od okrętu się otworzył...

***

Fern w końcu znalazł się na tyle blisko planety iż mógł ujrzeć jej lesista powierzchnie. Wyglądała całkiem przyjemnie. Jednak z tych szczątkowych informacji jakie zdołał zdobyć o tej planecie wciągu ostatnich kilku minut, była to parszywa planeta. Gorąco, parno, napięta sytuacja polityczno-społeczna. Jeśli Ghoust miał tutaj zlecenie, to z pewością to nic dobrego nie wróży dla tej planety
Kontroler lotów nakierował jego myśliwiec na 22 dok. Będąc już w atmosferze dostrzegł szare miasto znajdujące się w środku gigantycznej puszczy. nie było tam wieżowców a jedynie najwyżej 100 metrowe bloki. Nie wyglądało to zbyt obiecująco. ulice zdawały się być istnym labiryntem a większość domów zdawały się być w ruinie. Gdy już się zbliżał do doku ujrzał na placu obok czerwony okręt. Od razu rozpoznał okręt senacki używany przez dyplomatów i wysłanników senatu. Czyżby wysłannicy kanclerza, którzy mieli załagodzić konflikt na planecie? Nie wiele jednak miał czasu na rozmyślenie, gdyż myśliwiec już lądował. przynajmniej 20 minut temu wylądował jego cel, co oznaczało, że zapewne mógł już być poza kosmoportem, a znalezienie jego w mieście może okazać się niemożliwe. I jeszce durna papierkowa robota w urzędzie portowym...

***

W urzędzie emigracyjnym nie było wiele osób, prawdę mówiąc było więcej urzędników niż zainteresowanych. W pomieszczeniu znajdywały się trzy okienka, przy jednym stał jakiś jeden Twilek gestykulując ostro przed urzędnikiem za nim stała kobieta i dwoje dzieci tej samej rasy najprawdopodobniej rodzina
- Po co ten cholerny formularz KJ-27s o tym że niby formalnie jesteśmy rodziną?!...
Ralord niezbyt słuchał całej tej dyskusji, bowiem otrzymał od robota protokolarnego cztery formularze, potrzebne do uzyskania obywatelstwa i wskazał niewielkie biurko, przy którym można usiąść.
Przejrzał kilka pytań
rasa, orientacja, inne obywatelstwa, zawód, stan cywilny, wykształcenie, czy karany, oświadczenie że nie jest się ściganym żadnym listem gończym, inne miejsca zamieszkania, potwierdzenie że jest się obywatelem republiki... Zapowiada się godzina wypełniania pustych linijek. później pewno godzina przy urzędniku, a następnie trzeba by znaleźć jakieś biuro zatrudnienia
 
enneid jest offline  
Stary 09-01-2008, 17:42   #9
 
Kajman's Avatar
 
Reputacja: 1 Kajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodze
A, więc misja się zaczęła, wylądowali w Qualsis. W drodze do miejsca, gdzie mieli czekać na osobistego przewodnika Vroo widział przez szyby brudne doki, różnego typu ludzi poczynając od bezdomnych żebrzących o parę kredytów do osobników, których majętność można było ocenić po ubiorze jak i skąpo ubranych kobietach ich otaczających. Jednym słowem standarowy port miejski, aczkolwiek Mithar przez lata spędzone za kamiennymi murami Zakonu zdążył się odzwyczaić od innego typu zabudowań niż Coursant. Przypomniał sobie słowa zmarłego mistrza: Coursant to kawał durastali i kabli. My, Jedi jeśli chcemy zaprowadzać pokój w galaktyce powinniśmy przemierzać ją całą nawet najbardziej zapadłe dziury! Qualsis bynajmniej nie było " najbardziej zapadłą dziurą" w galaktyce, lecz architektura i ubiory ludzi wyglądających na rdzennych mieszkańców były nieco archaiczne.


Zabrak szedł powoli, twarz miał zakrytą kapturem, ręce złączone z przodu. Patrząc na swego towarzysza pomyślał, że Jedi nie powinien tak chodzić. Kyp Kraven szedł dumnie z wypięta piersią. Wertując zakonne księgi Vroo dowiedział się, że podczas Wielkich Wojen Sithów tacy Jedi jak Kyp najszybciej przechodzili na stronę wroga. Zbyt dumni, zbyt pochopni, zbyt pragnący potęgi.... Mithar łapał się na tym, że mimo swych dwudziestu pięciu lat miewa przemyślenia godne stetryczałego starca, ale zaraz myślał, że to lepszy sposób postrzegania świata. Raz zadziałał pochopnie.......o jeden raz za dużo.Był ciekawy przebiegu negocjacji, uważał, ze wiele będzie zależało od osobowości króla. Niestety z własnego doświadczenia wiedział, że osoby piastujące tak wysokie godności potrafią być nieprzejednanne i zadufane w sobie. Wiedział z własnego doświadczenia, że Moc i wyszkolenie Jedi możę przełamać wszystkie opory.


Usiedli na skórzanej sofie, nie pozostało im nic innego jak czekać na przewodnika. Vroo poprosił droida obsługującego gości o coś do picia. Dopiero teraz zaczął odczuwać gorąco jakie panowało na planecie. Mam nadzieję,że negocjacie przebiegną owocnie-rzekł, niewiadomo czy do Mistrza Kravena, czy do qualsisiańskiej muchy brzęczącej nad ich głowami i aż się wzdrygnął, bo po raz pierwszy od kilku lat odezwał się w celu innym niż przyuczanie młodych Jedi.
 
__________________
May the Bounce be with You....

Ostatnio edytowane przez Kajman : 09-01-2008 o 17:48.
Kajman jest offline  
Stary 09-01-2008, 17:53   #10
 
NokTurN's Avatar
 
Reputacja: 1 NokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemuNokTurN to imię znane każdemu
Czyszcząc po raz kolejny stary czujnik Wetalda w stoczni było by chyba bardziej zajmujące niżeli ta biurokracja .... Pomyślał po cichu Ralor ...
dziękuję Powiedział odchodząc od robota i kierując sie w stronę wskazanego biurka zaczoł pomału wypisywać papiery .Przerobiwszy prawie połowę z pierwszego formularza dotarł do stolika na którym położył wszystkie rzeczy , następnie obiema dłońmi przeczesał swe długie włosy i ponownie zabrał sie do wypisywania , jednocześnie odruchowo starając sie kciukiem lewej dłoni zdrapać plamę zaschniętego oleju z ciemnych spodni . Po ponad półtorej godziny wypełniania dodatkowego formularza ( z winy wpisania imienia w miejsce nazwiska i nazwiska w miejsce imienia , oraz kilku innych drobniejszych błędów spowodowanych stresem ) , kilku parawkach przy samym oddawaniu papierów ,które tym razem nie skończyły sie przepisywaniem całego formularza lecz zwykłymi parawkami , krótkiej kłótni co do celu wizyty na planecie Noxun w złości szybko zapomniał dlaczego pomyślał o tej planecie jak o kolejnej szansie na spokojne życie ...
Ciągany coraz to większą złością w czasie rozmowy z urzędnikiem o mały włos
nie zrobił czegoś czego by długo żałował ...

Po długiej rozmowie Ralor Noxun skierował sie do Urzędu Pracy .
Drogę podał mu stojący przy urzędzie emigracyjnym tęgiej postury strażnik , idąc jak najprostszą drogą Zaczynał sie pomału przyzwyczajać do panującego tu klimatu , parność i ciepło już nie sprawiały mu tyle kłopotów co zaraz po wyjściu z statku .
Zaraz po papierkowej robocie w biurze zatrudnień trzeba rozglądnąć się za jakimś lokum pomyślał sobie .
Mała ilość kredytów , i prawie pusty plecak najbardziej mu przeszkadzała w danej chwili .
Szybka ucieczka nie dała mu wielkiej szansy na zabranie czegoś więcej ze sobą Cholera !!! teraz żałuje ze go wyrzuciłem, tu może mógł by mi sie przydać. jego myśli wciąż kłębiły się wokół histerycznej ucieczki z Caodia.
Idąc szybszym krokiem ulicami , nieufnie rozglądając sie po bocznych uliczkach oraz mijających go ludziach w jego głowie rodził sie śmiały plan, próby dostania się w okręg ludzi zatrudnionych przez urzędników królewskich.
Strażnik od biedy , mechanik to było by coś powiedział pół głosem do siebie przekraczając próg urzędu zatrudnień .
Wiedział ze od przebiegu rozmowy w tym właśnie budynku będzie zależeć jego dalsze życie na tej planecie .
Poddenerwowany przeczesał dwoma rekami swe długie włosy , rękawem pot z czoła otarł starannie poprawił ciemno brązowa bluzę świeżo wyczyszczona przed lądowaniem , i wszedł do budynku zgrabnym ruchem wymijając wychodzącą z budynku bodato ubraną kobietę .
Ilość przepychu na szacie na chwile przykuło jego uwagę , szybkie otrzeżwienie sprawiło szturchniecie 2 tęgich typków wychodzących zaraz za nią .
Ralor Noxun szybko o niej zapomniał wracając do czekającej go misji w wnętrzu budynku ....
 
NokTurN jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172