Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-05-2007, 12:57   #1
 
Aivillo's Avatar
 
Reputacja: 1 Aivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wojna o Miguaya

"Obywatele Krainy Miguaya!
Grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo. Nasze wschodnie i południowe krańce są nieustannie najeżdżane przez wojska Perthu. Król Gustaw VIII ogłasza nabór od oddziałów Miguaya. Wzywani są wszyscy ochotnicy i weterani. Aby dołączyć do oddziałów należy zgłosić się do koszar najbliższej jednostki wojskowej. Gwarantujemy rynsztunek i 2 posiłki dziennie. Ludność cywilna z miast: Draconia, Kreuam i Ganderburg proszona jest o opuszczenie swoich domostw i ucieczkę na zachodnie terytoria państwa. Do każdego z wymienionych miast dotrą królewscy giermkowie, którzy dopilnują, aby wszystko przebiegło pomyślnie. Prosimy o unikanie paniki.Król kontroluje sytuację i planuje jak najszybciej rozprawić się z najeźdźcami. Śpijcie spokojnie i czekajcie na kolejne rozporządzenia.
Niech pomoże wam błogosławieństwo Cyona!"

-Idioci...- mruknęła wysoka, postawna kobieta w mundurze wojsk Miguaya i zerwała ze ściany lekko wilgotny papier, na którym widniały rozmyte litery rozporządzenia. -Tak to jest jak ci co nie mają pojęcia biorą się za nie swoją robotę..- mówiąc to rwała papier, zgniotła resztki w kulkę i rzuciła na pobliski trawnik. Była to na oko 26- 28 letnia kobieta o długich płomiennie rudych włosach i charakterystycznym, rzeczowym spojrzeniu. Ruszyła przed siebie. Mijała wąskie, kamienne uliczki, w których w ostatnich dniach bez przerwy roiło się mnóstwo przestraszonych mieszkańców. Dotarła wreszcie do małego, podupadłego, drewnaniego budynku i weszła do środka. Była to ciasna i ciemna karczma. Mimo poruszeń spowodowanych emigracją miasta większość stolików była zajęta przez stałych bywalców- brudnych, zaniedbanych i wiecznie pijanych podstarzałych panów. Kobieta podeszła do kotuaru i usiadła na jednym z krzeseł.
-To co zawsze Dramn- powiedziała obojętnym tonem. Wysoki, postawny karczmarz schylił się i wyciągną spod lady sfatygowany kufel. Potem zabrał się za przygotowywanie napoju. W międzyczasie zwrócił się do kobiety:
-Coś cię gryzie Lisbeth, poznaję ten wyraz twarzy.
Kobieta mruknęła coś pod nosem i podparła głowę ramieniem.
-Obowiązki, jak zawsze- ucięła. -Ci idioci- królewscy urzędnicy- straszą mi ludzi w mieście ogłoszeniami, a ja muszę biegać i pilnować, żeby przypadkiem nikt nikogo nie zadźgał dla marnej sakiewki- westchnęła. -Doprawdy, robota nie do pozazdroszczenia.
Barman ze stoickim spokojem kontynuował rozmowę.
-Coś licho widzę naszą przyszłość, jeżeli dowódcy będą się tak upijali jak ty.
Lisbeth zaśmiała się głośno.
-Nie twoja sprawa, to po pierwsze, a po drugie teraz mam wolne- powiedziała i odgarnęła rude włosy z czoła. Była kobietą o regularnych rysach, jasnej cerze i wyróżniających się zielonych, kocich oczach. Na pewno umiałaby złamać niejedno męskie serce, gdyby nie pewnien respekt, który budziła swoją żołnierską postawą. To ona właśnie miała wam przewodniczyć.
 
Aivillo jest offline  
Stary 01-05-2007, 13:28   #2
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gerard
Gdy przeczytałem ogłoszenie na drzewie od razu odziałem się w mą zbroję, spakowałem się i osiodłałem konia. Pożegnałem się z synem i wyruszyłem do miasta. Jechałem kilka godzin. Gdy wjechałem do Kreuam południową bramą, ujrzałem zatłoczone uliczki. Setki ludzi tłoczących się na tych małych uliczkach. Z góry pewnie wyglądali jak mrówki. Te uliczki to raj dla złodziei- przeszło mi przez myśl.
Nie było rady, musiałem zejść z konia i poprowadzić go. Przewiązałem moje dobra przez ramie. Jedną rękę trzymałem na moim mieczu a drugą trzymałem lejce. Wzrokiem szukam koszar. Szwendałem się tak z pół godziny gdy w końcu znalazłem budynek. Pośpiesznym krokiem ruszyłem w kierunku koszar. Gdy wszedłem do izby gdzie, jak uważałem, powinny być zapisy.
-Witam, chciałem się dostać do wojska.-powiedziałem do Pachołka.
-"Szukajcie takiej rudowłosej jędzy, pewnie jak zwykle będzie popijała grzane piwo"- odpowiedział mi żołnierz.
Mężczyzna skierował mnie do karczmy "Złota Strzała". Wytłumaczył mi, gdzie mam jej szukać. Podziękowałem, odwróciłem się na pięcie i wyszedłem. Na dziedzińcu wsiadłem na konia i pogalopowałem w stronę dzielnicy portowej, bowiem niedaleko niej znajdowała się owa karczma. Gdy ją znalazłem, wszedłem do środka. Jak karczma wyglądała? Można ją podsumować trzema słowami: syf, smród i ubóstwo. Rozglądam się uważnie w poszukiwaniu :Rudej Jędzy". Jest, siedzi przy barze. Podchodzę do niej.
-Dzień dobry. Czy to Pani jest, hm... jak to jeden z żołnierzy ujął " Rudą Jędzą "? Eh, pewnie nie. Pani jest piękna, nie pasuje na "Jędze"- zagadałem
 
Panda jest offline  
Stary 01-05-2007, 15:06   #3
 
Sylvain's Avatar
 
Reputacja: 1 Sylvain nie jest za bardzo znany
Gerd

Ogłoszenie o naborze było najprostszym rozwiązaniem w sytuacji, w której się znalazłem. Rozważałem jeszcze kilka, ale to wydawało mu się być najprostszym. Tymczasowa renta od Państwa, wyżywienie, zakwaterowanie i jak sądzę możliwość nabycia nowych oraz ćwiczenia już poznanych umiejętności brzmią kusząco. Kolejnym atutem tego rozwiązania wydaje się być dość bezpieczny a na pewno pewny transport do innego, mam nadzieję dużego miasta.
Nieco już mi zbrzydło krycie się po norach, wśród szczurów i mętów. To by było jeszcze do przeżycia, ale odkąd Szczury i Łasice zgarnęli rewir Alfreda straciłem możliwość spokojnego zarabiania na chleb. Fakt, że najprawdopodobniej nie wiedzą jak wygląda nieco uspokaja, ale zawsze jest to tylko najprawdopodobniej poza tym o skuteczności pierwszego ze skrytobójców Grubego Alfreda już nieco opowiadań wśród hołoty krąży. Sporo ekwilibrystyki słownej wymagałoby wytłumaczenie szefom gildii nagłe objawienie się nieznanego talentu na ich nowym rewirze. Zresztą skutek i tak niepewny. Pora wynieść się z tego cuchnącego bagna i zacząć od nowa, gdzieś gdzie zamiast sklepikarzy i drobnych szlachciur będzie można "znikać" prawdziwych Panów za prawdziwe, pańskie pieniądze od ich konkurentów.
Wizyta w koszarach wskazała na parę minusów obranego rozwiązania. Ciężko będzie udawać, że słucham i poddaję się rozkazom jakichś wioskowych, oderwanych od pługa całkiem niedawno ćwierć albo w pełni debili. No cóż...nie ma złotych rozwiązań. Na szczęście ten idiota mieniący się kapralem był w stanie na tyle ruszyć swoją durną pałą by powiedzieć, gdzie będzie można złożyć podpis pod tym, jak oni bredzą atrakcyjnym i honorowym kontraktem. Czy oni w ogóle umieją pisać i czytać czy może wszystko na gębę idzie. Zresztą co za różnica. To i tak tylko chwilowa niedogodność.
Do szczurzej nory szumnie zwanej karczmą trafiłem bez większych trudności. Wystarczyło dać parę miedziaków pierwszemu z brzegu pijusowi w tej części miasta by wskazał drogę. Kretyn jeszcze chrzanił, że to lokal prima sorta. Dla tego buraka każda knajpa, w której na łeb nie pada i leją w pysk tylko z jakiejś przyczyny jest lokalem pierwszej kategorii.
No trudno..skoro zdecydowałem się na to szambo trzeba się w nim zanurzyć.
Po otwarciu drzwi nosa mi nie ukręciło. Spodziewałem się przemieszanego ze sobą smrodu nie mytych gaci i rozlanego wszędzie piwa. Kolejne wolne kroki pomiędzy stolikami przy których z lewej we własnym pawiu usnął jakiś kupiec a przy prawym jakiś drab wsadzał ręce pod spódnicę barmanki pozwoliły do reszty przyzwyczaić się oczom do ciemności a powonieniu do smrodu.
Nie ma specjalnego tłoku, zresztą nie ma co się dziwić, więc dość sprawnie udało mi się dostać do baru.
„-To chyba Ty jesteś tą Rudą Jędzą o której w koszarach powiedzieli, że przyjmuje zapisy na wycieczkę w imię Gustlika i tego burdelu którym zarządza?!”
„-Chciałbym się zapisać, ale nie wiem jakie jest kieszonkowe, wyżywienie i czy znaleziska wynikające z gier i zabaw przynależą się znalazcy?”
 

Ostatnio edytowane przez Sylvain : 01-05-2007 o 16:00.
Sylvain jest offline  
Stary 01-05-2007, 15:48   #4
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Post Janosz Favrasz, przed barem Dramna

Z dachu na dach, unikając tłoku poniżej, przeskakiwał, lub przechodził, dzięki przerzuconym deskom, rozwieszonemu praniu lub własnej lince z kotwiczką, młody mężczyzna.

Do Kreuam wkroczył południową bramą, ujrzawszy zaś zatłoczone uliczki, momentalnie pomyślał o dachach. Z góry ludzie wyglądali jak mrówki. Te uliczki to raj dla złodziei. Ciekawe, czy będę mógł to sprawdzić. - przeszło mu przez myśl.

Wkrótce odnalazł kobietę, którą tak obrazowo wskazywał mu żołnierz. Wysoka, postawna kobieta w mundurze wojsk Miguaya. Rudowłosa. Popijająca grzane trunki, cholera wie jakie, na oko starsza może o dwa, trzy lata od niego samego. Na oko: twarda suka. Ze słyszenia: dobry dowódca i straszny wróg. Ona, bez dwóch zdań. To jej miał szukać. Wycelował, na grot strzały nabijając papier z wiadomością.

Jęk cięciwy i strzała ze stukotem wbiła się w stół, przy którym siedział kobieta.

Zerknięcie ujawniło, że to jedno z rozklejanych w mieście ogłoszeń:
Cytat:
"Obywatele Krainy Miguaya! [...]
Namalowane miało trzy kółka, czarnym węglem. Oraz dopisek:
"Nadal rekrutujesz, pani?" nieco krzywym, pisanym w pośpiechu pismem.

Wstał, oparł się o komin i leniwie czekał, machając ręką by go spostrzeżono. Kiedy tak się stało, powoli, ostrożnie zszedł na dół, odczepił kotwiczkę, zwinął ją i powoli ruszył w stronę kobiety.

Gdy podszedł na odległość głosu, wydobył z tubusu wystającego z torby niewielki dokument.

- Ma karta werbunkowa, pani. - mówił niegłośno, lecz wyraźnie, z ciekawym akcentem. Z wyglądu, jeden z Cyganów. O nich mówi się, że lepiej sakiewkę łańcuchem przykuć do gruntu, bo jak do stołu przykujesz to i stół stracisz. Ten tu był ciemnowłosym, smagłym i szczupłym mężczyzną odzianym w zieloną kapotę tropicieli, z głębokim kapturem, teraz zrzuconym i odsłaniającym twarz. Przepasany był szerokim, skórzanym pasem, na nogach zaś miał skórzane buty na obcasie, z wywiniętą cholewą. Cygańska uroda, białe zęby, ciemnobrązowe oczy i czarne, krótko ostrzyżone włosy. Poważne spojrzenie.

- Janosz Favrasz jestem, ostatnio z kompanii Leśnych Ludzi.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 01-05-2007, 16:18   #5
 
Lkpo's Avatar
 
Reputacja: 1 Lkpo ma wyłączoną reputację
Przez bramy miasta wszedł człowiek w towarzystwie dwóch strażników. Co chwilę rzucali na jego więzy niepewny wzrokiem. Byli już bardzo blisko celu. Tylko dlaczego ten złoczyńca otrzymał łaskę od samego króla? W ich tępych łepetynach nie mieściło się to. Żeby wypuścić kogoś kto o mało nie zabiłby monarchy.
Tak Veibat miał naprawdę potężnych przyjaciół. Inaczej zawisłby w poprzedni wtorek. Mógł uciec, tylko dwaj strażnicy go pilnowali a jakimś dziwnym trafem dwa razy zasnęli w przydrożnych tawernach, po wypiciu wina. Jednak tym razem nie chciał zniknąć. Po tej porażce chciał na nowo odmienić swój żywot. I tak miał przez siedemnaście lat pracować na rzecz królewskiej armii. Będzie miał wtedy całe czterdzieści lat.
Szli po ulicach tak dobrze znanych Cichej Śmierci. Rozpoznał sklep rzeźnika, u którego terminował cały tydzień. Że jeszcze stoi. Uliczki był ciaśniejsze i ruchliwsze. Nic się nie zmieniło. Tylko jego stój. Kiedyś obdarta koszula i stare spodnie, teraz piękna karmazynowa kamizelka, trójkątny kapelusz, spodnie ciemno-czerwone. Jeszcze tylko strażnik zaraz przy swoim mieczu, miał przypiętą szpadę, pięknie wykonaną, kupioną za grube pieniądze.
Wsiedli do karczmy, tak dobrze znanej Veibatowi. Nigdy nie zapomni tego co się wydarzyło. Jego eskorta powiedziała żeby porozmawiał z tą kobietą, która siedzi „o tam”. Ze strachem, lecz wedle poleceń oddali mu broń.
Usiadł, zobaczył nawet ładną kobietę i trzech innych ludzi. Stolik obok usiedli niby nic jego niechciani towarzysze. Jednak on nie zwracał na nich żadnej uwagi.
-Przepraszam, nie wiem czy wam przerywam, lecz miałem z tobą porozmawiać. I jeśli byłabyś uprzejma możesz powiedzieć im, żeby już sobie poszli?- tu wymownie spojrzał na dwóch wojaków, jeszcze niedawno za niego odpowiedzialnych.
 
__________________
"Tylko uczciwi pozostaną dłużej żywi
Będą umierać powoli
Tak znacznie bardziej boli
Więc zastanów się co wolisz"
Lkpo jest offline  
Stary 01-05-2007, 16:23   #6
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Anna
Młoda kobieta o blond włosach i niebieskich oczach. Była ubrana w brązową suknie do kolan która odsłaniała jej kształtne nogi. Na torsie miała kaftan. Przeciskając się przez tłum trzymała rękę na torbie. W takich chwilach cieszyła się, że nosi mieszek na szyi. Podążała w kierunku tawerny portowej. Po drodze kilka raz próbowano ją zaczepi ale nie zatrzymywała się i nie reagowała na to. Gdy dotarła do drzwi tawerny na moment zawahała się, po chwili weszła do środka. W środku było ciemno. Skrzywiła się na widok pijących mend. Podeszła do rudej kobiety, którą człowiek w garnizonie określił jak "rudą małpę". Przy niej stało kilku mężczyzn. Kobieta otaksowała ich wzrokiem i odezwała się do kobiety.
-Witam. Chcę zaciągnąć sie do armii jako medyk.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 01-05-2007, 17:15   #7
 
Aivillo's Avatar
 
Reputacja: 1 Aivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnie
Nagłe przybycie tak wielu osób nieco ją zdezorientowało. Odwróciła się i spojrzała po nich. Stała tam jakaś kobieta i czterech mężczyzn między dwudziestką, a trzydziestką. Nigdy nie zważała na szczegóły więc nic poza tym jej nie interesowało. Wyciągnęła strzałę z lady i zerknęła okiem na świstek. Zaraz wręczono jej drugi. Wstała i ukazała się im w całości. Widać było, że jest dobrze przygotowana fizycznie, chociaż nie była bardzo wysoka biło od niej pewną dumą. Jeszcze raz posłała spojrzenie po twarzach nowo przybyłych.
-Rekruci, tak?- mruknęła pod nosem. Zaraz zwróciła się do karczmarza:
-Widzisz Dramn jak to jest nawet piwa wypić w spokoju nie można.
Mężczyzna zaśmiał się i zabrał za wycieranie i tak brudnych szklanic.
-Co was tak nagle wszystkich przywiało? Gadać mi tu kto was nasłał, niech się tylko dowiem, a nie ujrzy wschodu słońca.
 
Aivillo jest offline  
Stary 01-05-2007, 17:15   #8
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Rhevir de Valiron

Rhevir był w mieście ze względu na swój cel. Śledził go przez dwa tygodnie, lecz nigdy nie zostawał sam. Był najtrudniejszą do zabicia osobą. Kilka dni temu wsypał truciznę do piwa tamtego i już miał wypić, gdy podszedł do niego wściekły krasnolud, który rozbił kufel z trucizną o podłogę. Na początku myślał, że dostaje takie wynagrodzenie ze względu na to, że ten ślepy facet nienawidzi Hornusa-celu misji, lecz teraz wiedział, że owy Hornus ma niewyobrażalne szczęście.
W końcu nadeszła noc, którą de Valiron wyznaczył sobie jako noc wypełnienia misji. Wcześniej dowiedział się, gdzie wynajął pokój owy mężczyzna. Wszedł na dach, a tym samym zakończył najłatwiejszy etap. Poszedł szukać okna, na którym zostawił znak. Musiał obejść cały dom dookoła i wspinać się na kolejne piętra, aż znalazł odpowiedni pokój. Okno było zamknięte, więc wyciągnął sztylet. Dłubał przez chwilę pomiędzy oknem, a framugą. Po chwili było otwarte, a Rhevir wszedł do środka, po czym zamknął okno. Spojrzał w górę. Miał szczęście, sufit był nisko, a belki miały odstęp od sufitu. Stanął na łóżko, a stamtąd skoczył i wspiął się na belkę. Czekał, a cel nie przychodził przez kilka godzin. Nad rankiem przyszedł z kilkoma mężczyznami, a skrytobójca przeklinał szczęście Hornusa. Założył maskę przedstawiającą pół twarzy uśmiechniętej, a pół smutnej, wydobył sztylety i skoczył, lądując tuż za celem. Szybkim ruchem poderżnął gardło mężczyźnie, zaś drugą ręką odciał mu ucho, po czym rzucił się w stronę okna, którego nie miał czasu otwierać...
Rhevir de Valiron wyszedł z budynku, w którym wysłał odcięte ucho zleceniodawcy. Władze już go szukały, lecz nie wiedzieli jak wygląda. Szedł alejką mając zamiar zmyć się z masta jak najszybciej, kiedy zobaczył ogłoszenie, które przeczytał, a następnie udał się do koszar. Tam mężczyzna skierował go do karczmy. Szedł w swojej czarnej koszuli i czarnych spodniach uliczkami miasta, aż w końcu doszedł do budynku. "Nigdy nie powracaj na miejsce wykonania zadania"-mówił jego mistrz, lecz zbyt wielkiego wyboru nie miał. Wszedł do środka i przeczesał wzrokiem przebywających tam ludzi.
-Witaj, Pani. Przyszedłem w sprawie ogłoszenia, a w koszarach kazali przyjść tutaj, szukać Ciebie-skłonił się z szacunkiem, gdy już podszedł do rudowłosej kobiety.
 
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 01-05-2007, 20:14   #9
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gerard
-Co was tak nagle wszystkich przywiało? Gadać mi tu kto was nasłał, niech się tylko dowiem, a nie ujrzy wschodu słońca.
U, przeurocza osóbka.- pomyślał Gerard i odpowiedział na zadane pytanie.
-Hm, Jakiś pachołek w koszarach. Nie opiszę Ci go, bo jakoś nie mogę przypomnieć sobie jego twarzy. Nazywam się Gerard i z miłą chęcią wstąpił bym do armii.
 
Panda jest offline  
Stary 01-05-2007, 20:16   #10
 
Aivillo's Avatar
 
Reputacja: 1 Aivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnie
Zmierzyła wzrokiem nowoprzybyłego. Twarz wykrzywiła się w grymasie irytacji. "Co za dzień"- pomyślała. Przeszła wzdłuż linii, którą utworzyli stojący przy sobie rekruci.
-A więc to z koszar was tu przysłali... I przypadkiem nie dodali, że akurat pierwszy raz od ponad roku mam urlop. No trudno, zobaczymy co z was będzie.
Wścibska mucha nie mogła oderwać się od jednego z was. Wśrodku panowała ogromna duchota przesycana oparami potu i smrodu brudnej bielizny. Ściany ozdobione były gdzie niegdzie plakatami poszukiwanych zbójów i warkoczami czosnku co podsycało atmosferę brudu. Mimo wszystko wnętrze wydawało się ciepłe i przytulne. Gdyby nie zalani w trupa goście podsikujący pod siebie byłoby to całkiem przyjemnie. Kobieta zauważyła, że dwóch żołnierzy ciągle stoi pod drzwiami.
-A wy co tutaj jeszcze robicie? Zabierać tłuste tyłki i wynocha, teraz to już nie wasz jeniec tylko mój i niemartwcie się, będzie miał opiekę.
Zbrojni wyszli oddychając z ulgą świeżym powietrzem. Wymienili jeszcze między sobą kilka uwag dotyczących miejsc takich jak "Złota Strzała" i ruszyli spowrotem ku południowej bramie. Kobieta przeszła jeszcze kilka razy w te i spowrotem wzdłuż was, nagle przystanęła, wyprostowała się i odezwała się już nieco milszym tonem.
-Witam was wśród wojsk Miguaya. Nazywam się Lisbeth Cross i jestem waszym dowódcą. Jako, że jesteście ochotnikami, domyślam się, że wielu nie jest stąd albo ma jakieś swoje ciemne sprawki, ale to jest wam teraz zapomniane. Liczy się dziś i tylko dziś. Od tej chwili wszystkie wasze poczynania mają być zgodne z regulaminem i moją własną, prywatną wolą czy się wam to podoba czy nie. Na początku chciałabym się jednak dowiedzieć czegoś o was, żebyście nie byli całkiem anonimowi. Proszę więc każdego, aby się przedstawił i okazał mi kartę meldunku.
 
Aivillo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172