lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Kolekcjonerka Dusz (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3123-kolekcjonerka-dusz.html)

Dodo Eq 08-05-2007 20:03

Kolekcjonerka Dusz
 
1 Załącznik(ów)
WsTęp


Stała nieruchomo. Wpatrywała się jakby z niedowierzaniem w niewielki hematyt. Zmrużyła oczy. Westchnęła. Podniosła wzrok jakby z zaskoczenia chciała odnaleść w kamieniu to czego szukała. Kamień błysnął mściwie. Poczuła jak oblewa ją zimny pot, zwykły ludzki pot. Przełknęła głośno ślinę. Wtedy jak stado krwiożerczych ptaków spadła na nią ta wiadomość.
Niemożliwe. Myśli w jej głowię tłoczyły się jak szalone. Spojrzała ponownie na kamień. Pewnie jak ktoś inny na niego spojrzał westchnął by z zachwytu nad jego niewymownym pięknem. Ale nie ona. Widziała w nim pustkę. Chaotyczną pustkę.


Odeszła. Jej domostwo po jej powrocie było ciche i spokojne. Najwyżsi wyrazili zgodę. Przeszła przez pokój całkowicie ignorując dziwne ciche jęki. Poszła tam i spojrzała ponownie na kamień jakby chcąc się upewnić, że przez jej nieobecność się nie rozpłynął w powietrzu. Był tam. Uśmiechnęła się mściwie. Poszła do następnej komnaty i mrużąc oczy przyjrzała się z wolna każdej niewielkiej klepsydrzę. Wypatrzyła kilka takich gdzie złotawy piasek leżał prawie w całości na dnie. Ujeła je w dłonie i każdej się przyglądała dokładnie przez dłuższą chwilę. W jej oczach zajaśniała niewielka iskierka.
Usiadła na ziemi a dziwnym czarnym kamieniem narysowała wokół siebie symbol. Wymówiła dziwne syczące słowa w tylko jej i dawnym bogą chaosu znanym języku. Stanęły jej przed oczami obrazy tańczące jak gwiazdy. Wybrała słuszne dla niej i wstała przerywając rytuał. Stanęły przed nią wspomnienia żywe jak motyle na łące. Czuła radość i ból. Wyjaśniła im ich dzieło i misje. Pokazała nagrodę. Wszystko mogło się skończyć dla niej dobrze. Ale jak zwykle któryś z znienawidzonych bogów uznał za stosowne żeby interweniować. Nie dopowedziana przysięga była dal niej wyrokiem. Oni nie dadzą jej kolejnej szansy. Wstrząsneło nią nagłe łkanie. Dziwne bezgłośny szloch który zwykle ukazuje kim człowiek jest naprawdę. Jest zwierzęciem. Zdrajcą. Dała im szanse. Wybaczyła. Udawała, przed sobą samą, że gdyby jej nie oszukali wynagrodziła by ich. Chciała krzyczeć......





.................................................. .................................................. ...

Po ucieczce kolekcjonerce dusz rozbiegliście się do domów i przyrzekliście sobie że spotkacie się w stolicy 7 dni po nowiu. W ciemniej tawernie mieliście postanowić co dalej. Nie byliście takimi głupcami aby wierzyć że ujdzie wam to na sucho.
Tawerna jest pusta i cicha. Jedynie w ciemnym kącie siedzi mężczyzna który najwyżej nie chciał aby nikt na niego zwracał uwagę. Za brudną ladą stoi niezwykle wysoki i łysy mężczyzna. Drzwi otwierają się ze skrzypnięciem....

Kościej 08-05-2007 20:19

Edward cicho podszedł do szynki. Od razu uderzył go smród potu wydzielanego przez karczmarza.
Daj mi pić. Wychrypiał. Rumu, albo czegoś takiego.
Hikikashi odwrócił się plecami do lady i omiótł wzrokiem otoczenie. Nic nie zmieniło się na pierwszy rzut oka. Edwada intrygował tajemniczy mężczyzna, siedzący w końcie.
Kim on jest? Zapytał barmana.

Discordia 08-05-2007 21:12

Lhanni stanęła w drzwiach i lekko zmarszczyła nos, kiedy uderzył ją zapach pomieszczenia: zastarzały pot, uryna i wymioty.
- Pfuj, obrzydliwość!- pomyślała. Rozejrzała się po pomieszczeniu i szczelniej otuliła płaszczem. W kącie siedział mężczyzna, przy kontuarze stał drugi. Barman się nie liczył.
Pierwszy emanował głównie niechęcią. Niechęcią i stanowczo nie życzył sobie towarzystwa.
Ten przy szynku popijał coś z kubka.
-Tego znam. Byłam z nim, kiedy... u niej.
Lhanni zastanawiała się czy podejść do niego. Zdecydowała się.
Stanęła przy kontuarze niezbyt daleko od mężczyzny. Poprawiła kaptur. Nie chciała, żeby ktoś jej się zbyt nachalnie przyglądał. Wydatnie pomogła w tym kopcąca świeca.
-Hej, karczmarzu, bywaj tu. Macie jakieś dobre wino? - mówiąc to położyła prawą dłoń na stole, lewą chwytając za sztylet przy pasku.
Czuła czyjś wzrok na plecach- podnosił jej włoski na karku.

Dodo Eq 09-05-2007 12:48

Kościej: Barman spojrzał na Edwarda niezbyt przytomnym wzrokiem. Zauważył że jego oczy rozjżdżają się we wszystkich możliwych kierunkach.
-A przychodzi tu czasami posiedzieć - rzekł a odór z jego ust sprawił, że Edward zakołysał się na krześle z obrzydzeniem. Zęby karczmarza a raczej to co z nich zostało były brzydkie. Brzydkie. Tak powiedziałby najbardziej dobry człowiek na świecie. Były obrzydliwe....



Discordia - Karczmarz mimo że na takiego nie wyglądał spokojnie przyjrzał się twarzy Lhanni. Na myśl przyszły mu różne zberźności i plugastwa. Miała ładne paznokcie.
Hmmm. Jakaś pieprzona damulka z końca świata się pojawiła - pomyślał z pogardą - ja już bym ją zabawił. Nikły uśmiech pojawił się na jego zarośnietej twarzy. Damulka czy nie ma pieniądze.

- A pani jest wino i to najlepsze w całym tym śmierdzącym mieście. Wody to nie lejamy nigdy - rzekł a coś co miało imitować ciepły uśmiech pojawiło się na jego twarzy.

Kościej 09-05-2007 13:04

Edward ostrożnie wychylił szklankę parującego płunu, którą podał mu karczmarz. Nie zginał, więc pewnie na prawdę był to rum (lub coś takiego). Mężczyzna który "czasem przychodził posiedzieć" nie drgnął ani o milimetr, pod wpływem prawiem mistycznego wejrzenia Edwarda.
Coś tu śmierdzi, i to nie ten szynkarz... szepnął.

Discordia 09-05-2007 13:40

Lhanni mocniej zacisnęła rękę na rękojeści sztyletu. Drugą sięgłęła po pieniądze. Poczekała, aż postawił przed nią wino i położyła należność.
Nie podobała jej się ta spelunka. Czuła się źle i obco, ale tu się przecież umówili. Tu będzie teraz czekać.
"Trzeba rozładować napięcie" pomyślała i łyknęła napoju. Cienkusz to był straszny, ale, jakby poleżakował, mogło coś z niego być.
Atmosfera powoli zaczynała na nią oddziaływać. Czuła, że krew zaczyna szybciej krążyć w jej żyłach. A wraz z krwią do każdej komórki docierała dawka euforii i szaleństwa.
Zauważyła uśmiech karczmarza. W odpowiedzi uśmiechnęła się drapieżnie i powoli wypiła wino do końca. Uśmiech nie sięgnął jednak oczu.
Obróciła się w stronę drzwi czekając na to, co się stanie. Nie była spięta. Była gotowa.
Mężczyzna w kącie zdawał się nie zwracać na nic uwagi.
"Ale to nie jest prawdą" pomyślała. Czuła, że coś złego wisi w powietrzu. Że oni wszyscy na coś czekają.
I całkiem możliwe, że wszycy na to samo.

Dodo Eq 09-05-2007 13:41

Mężczyzna bacznie obserwował Edwarda i nawet nie próbował tego ukryć. Jego twarz która przez moment wychyliła się z pod kaptura jest tą która może ci się śnić po nocach. W koszmarze płonącego domu. Twarz mężczyzny była nierówno podzielona na 2 połowy. Pierwsza była obliczem może trzydziestoletniego mężczyzny a 2 przypominała twarz demona którego rodzice wyjątkowo musieli narazić się na gniew bogów. Poparzona, pokryta ropniami i licznymi bruzdami. Ale najdziwniejsze w całej twarzy były jego oczy. Jedno niebieskie tak bardzo że przynosiło na myśl wielki bezkresny ocean. 2 czerwone całkowicie pozbawione białka. Otchłań. Edward zadrżał gdy to wszytko zobaczył ale miał nie odparte wrażenie, że cały ten pokaz był czymś w rodzaju zaproszenia...

Kościej 09-05-2007 13:59

Widząc ''przepołowioną'' twarz ''kapturnika'' (jak w myśli był nazywany mężczyzna w koncie) Edwardo zacisnął dłoń na rękejeści rapieru, ukrytego pod peleryną. Była to wspaniała broń, którą kiedyś pewien magik dał Hikikashi'emu za ocalenie życia. Ostrze było chyba po części magiczne, gdyż jarzyło się purpurowym blaskiem. Edward położył kilka zaśniedziałych monet na ladzie, po czym wstał i usiadł po turecku, na podłodze, pod ścianą naprzeciw kapturnika. Myśli, wspomnienia, wnioski i pomysły napłynęły mu do głowy jak przypływ. Wśród obrazów zauwarzył twarz kobiety, stojącej przy parze i sączącej wino. na butelce była pożułkła etykietka: "1470".
-Marny rocznik.- Powiedział na głos Edward

Dodo Eq 09-05-2007 14:05

Mężczyzna w dalszym ciągu nie odrywał wzroku od Edwarda. Barman jakby nie wiedząc co robić usiadł na wysokim krześle co z połączeniu z jego niezwykłym wzrostem sprawiało wrażenie że stoi. Wziął do ręki mała brudną ściereczkę, napluł na nią i zaczął pieczałowicie szorować blat. Ale jego oczy były teraz utkwione w damie w kapturze a głupkowaty uśmieszek nie znikał z jego twarzy. Wyglądał jak stary szczur.

Marcys 09-05-2007 14:12

Do karczmy wszedł średniego wzrostu mężczyzna. Długie czarne włosy w tym momencie upięte były w koński ogon, człodne, niebieskie oczy przebiegły po gościach. Nowoprzybyły miał na sobie dobrze skrojone, płócienne, barwione na czarno ubranie bez ozdób, wysokie, jedźieckie buty, przy pasie jednoręczny miecz o wąskim ostrzu. Całości dopełniał czarny płaszcz z kapturem.

Nowy gość nieśpiesznie ruszył w kierunku karczmarza, sięgną do zawieszonej przy pasie sakiewki i rzucił na blat złotą monetę.
- Wino. I pokój na noc.

Nie czekając na odpowiedź, odwrócił się i zają miejsce w sali przy jednym ze stolików tak, by mieć scianę za plecami. Chłodne spojżenie znowu omiotło sale.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:59.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172