|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-05-2007, 00:37 | #11 |
Banned Reputacja: 1 | - Biją się. - drow rozdziawił gębę na ten widok. Nagle ciepło gwałtownie uderzyło mu do głowy, stróżka potu spłynęła mu po poliku. - Biją się... - wyszeptał po raz kolejny. Coś nim targnęło. Nie wiedział co zrobić. Był w rozsypce. Jednak ciemna strona Revana powoli zaczęła brać nad nim kontrole. Chodziło tutaj o to, czy wejść w bójkę i zarżnąć obydwie osoby, czy przejść obojętnie, zachować krew... zresztą pewnie każdy drow by się zakłopotał w tej sytuacji... - Świerze mięso... - postawił nieśmiało pierwszy krok ku zaułkowi. Zrobił kolejny, przełknął ślinę. Wszedł w zaułek, w którym kotłowaly się dwie postacie... Ciemna natura wzięła w nim górę. Odchylił płaszcz, wyjął po cichu swój chopesz. Wystawił broń przed siebie, kostur oparł o ścianę. Podziwiał piękną, orkową robotę tej broni, mógł oddać życie, że to była jedyna rzecz, którą nie dość, że zrobili z perfekcję, nie ma charakterystycznych niedbale zostawionych śladów po obiciach, jelec był także pięknie zdobiony malutkimi, wężowatymi głowami, których końce ciągnęły się od rękojeści. Zrobił krok. I emocje wzięły górę... - Dzień bez krwi to dzień stracony! - wrzasnąl wściekle, robiąć piruet z efektownym wymachem chopeszem, podbiegł do siłujących się ludzi, wyczekał moment, i stanął jak wryty. - K...kkobiety? - wyszeptał dość głośno. Nie mogąc nadziwić się widokiem. Zawsze myślał, że ludzkie kobiety nawet nie są w stanie unieść żadnej innej rzeczy od tasaka, a i tak tylko, aby pokroić strawę. Rzecz inna tyczyła się drowek, te potrafiły przywalić, aż miło... Jego matka była elfką, czystej krwi... podobno... - Złożono ją w ofierze... - spojrzal ich twarze. - Moją matkę. - zrobił efektowną pauzę. - Ku czci Rhaziela. Odsunął się o krok trzymanej dziewczyny, na odległość ostrza. - Tak jak JA złożę ofiarę z WAS! - i zamachnął się dziko w ich stronę, ciął, chciał skrzywdzić, nie zabić... narazie. |
10-05-2007, 17:29 | #12 |
Reputacja: 1 | Revan Niestety nadspodziewana szybkość trzymającej pozwioliła im na przewrócenie się i nie trafiłeś w żadną. Jedna miała maskę na twrzy druga ranę na szyi. |
10-05-2007, 17:40 | #13 |
Reputacja: 1 | Emilia zareagowała błyskawicznie. Popchnęła trzymaną przez siebię dziewczynę na nowego przeciwnika i sama wstała, po czym odskoczyła gwałtownie do tyłu. Nie bacząc na nic, rzuciła sie do ucieczki, wkładając w nią wszystkie swoje siły. "Cholera..." pomyślała a zaraz potem przez jej myśli przebiegła wiązka jeszcze gorszych przekleństw. Zatrzymała sie dopiero gdy minęła kilka ulic. Ściągnęła maską z twarzy, schowała ją dokładnie w swoim ekwipunku. Szybkim krokiem przeszła jeszcze jakiś kawałek miasta, po czy skierowała sie do jednej z gorszych karczm, i tam usiadła gdzieś w kącie, obserwując otoczenie.
__________________ Każdy powinien mieć motto. Nawet jeśli jest dziwne: "I'm greedy, not stupid..." Widzicie? |
10-05-2007, 17:52 | #14 |
Reputacja: 1 | Fear da'Hell Zjadłem spokojnie kuraka i popiłem winem. Następnie spakowałem kości i wyszedłem z karczmy. Smaczne mają jedzenie...- przeszło mi przez myśl. Zagwizdałem tak, by słyszały mnie tylko zwierzęta psowate. W okolicach rozległy się szczekania psów. Zza zakrętu wyszedł mój przyjaciel, druh na dobre i na złe. Wilk, którego znałem od małego. Był głodny. Wyciągnąłem kości i dałem mu. Gdy jad pogłaskałem go po łbie. -Smacznego przyjacielu.- powiedziałem do niego. Gdy zjadł ruszyłem przez miasto. Wolnym, dostojnym krokiem kierowałem się w stronę lasu. |
10-05-2007, 18:14 | #15 |
Reputacja: 1 | Dziewczyna zastanawia się co ma robić. Po niedługiej chwili wpada na pomysł, aby podejść do stwora i spróbować z nim porozmawiać językiem rolin i zwierząt. Anselma stara się jak najszybciej ominąć skrytobójców i pijaków, ale w połowie drogi przez przypadek kopie kamień, który głośno turla się wprost pod nogi pijaka. Półelfka wystraszona chowa się w cieniu, który rzuca budynek. Na szczeście wszyscy są zbyt bardzo zamroczeni alkoholem żeby cokolwiek zauważyć i usłyszeć. Dlatego dziewczyna, po chwili, spokojnie idzie dalej. Bardzo ostrożnie podchodzi do świniowatego. Odnosi sie do niego z wielkim szacunkiem, ponieważ zwierzęta też na to zasługują. - Witam, nazywam się Anselma. "Hmm ciekawe czy on w ogóle rozumie ten język, a może mówi we wspólnym języku?" |
10-05-2007, 18:44 | #16 |
Reputacja: 1 | Lucy Co do wagi, mogę przystanąć przy góra 60 kg, nie więcej... Ona ma tylko 18 lat! I ma 170 cm... __________________________________________________ _____________ Lucy upadła na ziemię. Zdziwiona przebiegiem sytuacji wstała, wyciągnęła miecz i tarczę i była gotowa do walki. Zerknęła na poprzedniego napastnika Kiedyś cię dopadnę pomyślała. -A co do ciebie... Możesz podzielić los matki - rzuciła sucho do nowego wroga.
__________________ Sore wa... Himitsu desu ^_~ Ostatnio edytowane przez Nergala : 10-05-2007 o 18:50. |
10-05-2007, 20:53 | #17 |
Reputacja: 1 | Koren już od jakiegoś czasu chodził po mieście. Nie był zmęczony, tylko nogi troszkę mu doskwierały. Nie był też przygnębiony brakiem składu- prochu w końcu miał dosyć dużo, chciał go tylko uzupełnić. Postanowił odpocząć w cieniu: na ławce pod ścianą najbliższej karczmy. - Achhh, jak dobrze ulżyć nogom- mówił sam do siebie i zjął buty. Stopy nie wyglądały tak źle. Z torby wyjął kawałki miękkiej skóry, oblał nogi wodą z manierki i obwiązał skórką. Znowu założył buty i napił się. - Trzeba znaleść pokój. A może gdzieś tu leżą jakieś pieniądze na ulicy?- zapytał sam siebie i uśmiechnął się. Koren ruszył w dalszą drogę szukając dobrego zajazdu. Nie uszedł daleko, gdy usłyszał dziwną, nieznaną mu mowę. Dochodziła zza rogu najbliższego budynku. Zatrzymał się i przysłuchał. Melodyjny głos wypowiadał słowa obce jego uszom. Krasnolud nie ruszał się, więc nie wiedział kto je wypowiedział i do kogo. Wolał nie rzucać się za bardzo w oczy. Przynajmniej na razie.
__________________ Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu. P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di. |
10-05-2007, 21:56 | #18 |
Reputacja: 1 | Emilia "Czarna dłoń" Nie zauważyłaś niczego dziwnego oprócz jakiegoś bogatszego kupca przed ławą spisującego drobnych pijaczków do jakiejś misji. Usłyszałaś jednak strzępek rozmowy: Misja do Wielkich Wież. Gdzieś w górach Beholngot. Wielu odeszło zrezygnowanych. Nagle coś sobie przypomniałaś. To chyba głos twego dawnego mistrza skrytobójstwa: "Nigdy nie spełniaj misji w pobliżu gór Beholngot. Nigdy nie ujrzysz nic poza mrokiem, bo umrzesz nie wiedząc nawet czy to behemot czy turowół. Bo tylko najwięksi tam przetrwają. To siedlisko behemotów, turowołów, barbarzyńców i orkoludów (taka mieszanka orków, krasnoludów, goblinów, ludzi i niziołków)" Fear da'Hell Okazało się, że bramy zostały przedwcześnie zamknięte z powodu świąt w domach szlachty. Dowiedziałeś się tego od strażnika. Odszedłeś z przegnębieniem. Anselma Słyszysz głos świniowatego (język roślin): Dlaczego mówisz tym językiem? Nikt z takich jak ty go nie zna. Pierwszy raz od wielu lat mogę z kimś "pogadać". Powiedz mi skąd pochodzisz. Może mi pomożesz... - jego kawałki oczu widoczne spod gęstego włosia zrobiły się dziwnie mgliste i mokre. Koren "Proch" (rozumiem, że słyszysz Anselmę) Słyszysz odpowiedź w tym samym języku, ale bardziej chrapliwym, gardłowym i grubym. Alvantir "Szary Świt" Stanąłeś na skraju lasu. Przed tobą znalazło się ludzkie miasto. Zauważasz w tym swoją szansę. Kilku porąbanych druidów wygoniło cię z lasu za "stawanie na ich terytorium naturalnym". Teraz musisz szybko się wydostać z lasu, a przed tobą duże miasto. Może tam znajdziesz jakieś wiadomości o opuszczonych puszczach gdzie mógłbyś się zadomowić. A teraz właśnie ostatni kupiecki wóz wjeżdża przez bramę po czym mogą zostać zamknięte. Musisz czmychnąć niezauważony i uczepić się dłonią wozu jakoby parobek kupca. Ostatnio edytowane przez Marok : 10-05-2007 o 22:19. |
10-05-2007, 22:47 | #19 |
Reputacja: 1 | - Całe swoje życie mieszkałam w lesie. Tego języka nauczyły mnie rośliny i zwierzęta. Nie mogę ci powiedzieć skąd pochodzę, bo często zmieniam miejsca pobytu, ale jedno jest pewne moim domem jest las, a przyjaciółmi zwierzęta. Jeśli powiesz mi w czym mam ci pomóc to zobaczymy. "Ciekawe w czym mu mogę pomóc... może chodzi o uwolnienie?" |
10-05-2007, 22:53 | #20 |
Reputacja: 1 | Emilia potarła lekko nos wierzchem dłoni. Co jak co, ale do kończenia życia było jej daleko. Lubiła je nawet i nie miała zamiaru plątać się w coś takiego... Chociaż musiała przyznać że kupiec wyglądał zachęcająco. Postanowiła obserwować go przez cały czas, a potem, gdy ruszy sie z karczmy podążyć dyskretnie za nim. Raz się jej już dziś nie udało, przez jakiegoś psychopatycznego mordercę z kompleksem matki, ale jak raz sie spadło z konia, to trzeba na niego wsiąść ponownie.
__________________ Każdy powinien mieć motto. Nawet jeśli jest dziwne: "I'm greedy, not stupid..." Widzicie? |