Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-06-2007, 14:52   #91
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Orfeusz rzucił spojrzenie w stronę Jakoba
Niewysoka blondynka z zaplecionymi dwoma warkoczami właśnie gestykulując opowiadała cos z wielkim przejęciem ...
Orfeusz nie przerywajac dziewczynie wskazał Jakobowi jedna z poduszek ..
„..... No i on wtedy jej powiedział ze jaj już nie kocha , i ze nie mogą być razem . Bo on przecież chce być ze mną ... a nie z ta głupia małpą z Biochemii . Tak wiec rozumiesz mnie Orfi ... ze nie mogłam tak tego zostawić ... Poszłam do niej i jej wygarnęłam wszystko , ze jest głupia , ze powinna sprzątać ulice a nie zajmować miejsce na uczelni bardziej zdolnym ale za to z mniejszymi plecami ... „
Dziewczyna z przejęciem chwyciła Orfeusza za rękaw ... ” I wiesz co ona zrobiła ? Normalnie nie uwierzysz ...”
Orfeusz spojrzał na blondyneczkę z zaciekawieniem

**
„Życzysz sobie czegoś ? „ Jakob usłyszał głos zza niewielkiej lady ..
„Gandzie ? Plastelinka ? Z może cos mocniejszego ? „ Starszy człowiek za lada nie wyglądał bardziej przytomnie od reszty gości . Widać było ze dzień w tym przybytku już się kończy ... Druga z kelnerek , usiadła na ladzie i z ulga masowała sobie nogi ... po czym zdjęła buty i zakładając nogę na nogę zaczęła masować sobie stopę ... Widać ze była zmęczona ...

**

„... A ona się rozpłakała ... Wiesz ja w szoku , ona ryczy ... normalnie jak w maglu ... „
Orfeusz cierpliwie kiwnął głową , dając do zrozumienia blondynce ze w pełni rozumie jej zdziwienie ...
„ Na koniec powiedziałam jej żeby od Georga trzymała się z daleka ... i tak zostawiłam sukę cała zaryczana ...”
„Jak wyślesz mi dane tego Georga ... to załatwię mu jakąś prace ... tak łatwo się nie wywinie od mojej blondaski „ Dziewczyna rzuciła się na szyje demonowi , obcałowując go po policzkach ...
„Dobra , dobra ... już wystarczy „
„Wiesz „ mówiła dziewczyna ...” myślałam ze będziesz miał cos przeciwko ze on jest czarny ... „
„ Nie ma sprawy ... Luminia cos mu znajdzie ... masz do niej telefon „
Dziewczyna kiwnęła głowa ...
„A teraz przynieś mi dwie szklanki koniaku ...”

Blondyneczka wstała i niemal podskakując z radości pomknęła na zaplecze knajpki ...
Orfeusz zaś wyciągnął chusteczkę i wytarł ślady szminki z policzków ...
Spojrzał na Jakoba ...
„Dowiedziałeś się czegoś ? „ W zasadzie nie pokładał w szajbniętym demonie specjalnych nadziej na informacje ... ale postanowił spytać przez uprzejmości ...
...
 

Ostatnio edytowane przez denis : 25-06-2007 o 15:01.
denis jest offline  
Stary 25-06-2007, 17:59   #92
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Jednak mnie nie przedstawisz... pomyślałem, uśmiechając się gorzko.
Usiadłem na wskazanej przez Orfeusza poduszce.
-Nie wiele... Mamy już jedną ofiarę, ta ruda anielica - nie żyje...- tu na chwilę zadrżał mi głos-Knajpka w Limbo, Madkojebca, została "lekko" zniszczona. Reszta naszej "drużyny" działa indywidualnie a ja nie wiem w co ręce włożyć...- spuściłem wzrok, lecz po chwili spojrzałem na Demona-A co tam u Ciebie? Dowiedziałeś się czegoś?- spytałem.
Spojrzałem za dziewczyną, która poszła po drinki, na kelnerki, która rozmasowywała sobie stopy, na zaćpanego sprzedawcę i znów na Orfeusza.
-Co powiesz na współprace?- spytałem.
 

Ostatnio edytowane przez Panda : 25-06-2007 o 18:01.
Panda jest offline  
Stary 25-06-2007, 22:00   #93
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Blacker pogrążony we wspomnieniach szedł uliczkami Limbo. Pamiętał, jak się poznali. Wraz z trzema chłopakami został wysłany żeby zbadać, co stało się z grupą Galena. Po przybyciu na miejsce zastali jego ludzi rozwłóczonych równomiernie po okolicy jakichś 200 metrów kwadratowych. Nie wiadomo jakim cudem ich lider, właśnie Galen przeżył i wymigał się tylko stratą nóg. Wykrwawiłby się, ale przybyl akurat na czas. Można by powiedzieć, że uratował mu życie. Tak naprawdę, to był jeden z niewielu jego znajomych, który żył do dzisiaj. Pewnie tylko dlatego, że odszedł ze służby.


Dwóch z jego towarzyszy zginęło z późniejszej potyczce z szeolami. Walka była nierówna, tamci mieli trzykrotną przewagę, ale kruki zaszyły się na ziemi, w rujnach starego klasztoru. Monte Cassino, czy jakoś tak. Bronili się naprawdę długo. Trzeciego zabiła bomba, przeznaczona dla Blackera. Ktoś podłożył ją w hotelu, a on wysłał go po swoje rzeczy, których zapomniał. Anioły także walczyły bezpardonowo i imały się wszelkich sztuczek.


To jest prawdziwa samotność, kiedy uświadamiasz sobie, że wszyscy których znałeś nie żyją. Wtedy tęskni się nawet za najgorszymi wrogami, bo wtedy było po co żyć, choćby by ich pokonać. Odkąd zabił Falta, dowódcę komanda szeoli, z których walczył od poczatku kariery w krukach nawet wrogów mu nie pozostało. Miał nadzieję, że chociaż Galen żyje.


Przeszedł przez podwórko, na którym szalały demonięta. Anioł pewnie niczego by nie wychwycił, ale na pewno któreś z nich, przypadkowym chałasem ostrzegało starego demona. I tak, gdy wchodził na klatkę jedno z nich wpadło przypadkiem na jakieś żelastwa, czyniąc niemożebny hałas.


Pokonując schody ominął trzynasty i siódmy od góry i od dołu, pamiętając, że pod nimi są pułapki. Te zabezpiecznia, pozorujące dom na pijacką melinę były aż zbyt dobre - autentycznie tu jechało. Ignorując drażniący nozdrza smród podszedł do grubych, żelaznych drzwi. Takich to i kilka pocisków z piekielnego magnum nie rozwali. Ujął kołatkę, czując jej ciepło zastuakł. Trzy razy, pięć sekund przerwy, pięć razy, siedem sekund przerwy, dwa razy. Drzwi uchyliły się lekko.


Wnętrze stanowczo nie przypominało klatki schodowej. Blacker wszedł do dużego, jasno oświetlonego przedpokoju. Skierował się do drugich na lewo drzwi, uważając żeby nie uruchomić jednej z wszędobylskich pułapek. Kto jak kto, ale Galen potrafił je zastawiać - zresztą, to on go tego nauczył. Gdy wszedł do pokoju usłyszał tylko krótkie, ale wdzięczne ,,o kurwa!".Uśmiechnął się perfidnie. Tak, plotki o jego śmierci dotarły i tutaj. Czas położyć im kres

- Ty kurwiarzu, moi ludzie mówili że nie żyjesz - powiedział, potwierdzając głupią plotkę - jakże to?
- Taka wola boska
- odparł ironicznie

Galen zareagował rubasznym śmiechem

- Skoro tak mówisz. Co cię sprowadza w moje skromne progi?
- Szukałem jakiegoś skurwiela, który ma kontakty i w niebie, i w limbo i w piekle. Chciałbym, żebyś się dowiedział jak najwięcej o trasach dywanów, pentagramów i wszystkich możliwych środków transportu, jakimi podróżowano między najwyższymi kręgami niebios i głębi. To bardzo ważne. Dowiedz się też o manifestacjach antykreatora, jakie ostatnio zaobserwowano. W zamian, oprócz mojej wdzięczności powiem ci tyle. Grev przeżył jatkę z pełzającymi płomieniami i ukrył się przed tobą, ale go znalazłem. Mogę ci go dać. Żywego. To jak będzie?
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 25-06-2007, 22:15   #94
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Orfeusz zaśmiał się słysząc słowa Jakoba ...
„ Nie sadzę by śmierć anielicy była w jakikolwiek stopniu związana ze sprawą ... widziałem Asmodeusza jak się z nią zabawiał ... – spojrzał z ukosa na Jakoba czekając na reakcję ..- „Podobnie z tą knajpą ... o ile moje oko ta banda idiotów , wydaje się przyciągać kłopoty . ... „
Odebrał swoja szklankę ... i upił łyczek brązowego płynu ...
„Myślę ze zdobyłem nieco więcej informacji ... i sadze ze będziesz pomocny ... jest trochę rzeczy do zrobienia ... Pierwsza sprawa to przeszukanie mieszkania jednego z tych którzy napadli na apartament w hotelu Plaza , zapewne śmierć Melodii ... „ spojrzał u ukosa na drugiego demona „już wywietrzało ci z głowy , wiec spokojnie będziesz mógł zając się kokietowaniem Mol ... Wstał i odstawił szklankę na ladę ... za 20 minut masz się pojawić w Moskwie ... ulica Przy Patriarszych Prudach, taka stara kamienica, z mozaiką przedstawiającego czarnego kota na frontonie ... Tam spotkaj się z Mol i dokładnie przeszukajcie mieszkanie Kasidiusa ... Ja musze z kimś porozmawiać ... Trzeba ustalić kto jest wrogiem , a kto załatwia własne interesy , wchodząc nam w drogę ...Jakby co to dzwon do mnie na komórkę... „ Zapiał powoli wszystkie guziki płaszcza ..” Myślę ze będzie dobrze się nam współpracować ... A weź cos ciepłego , tam jest zima ... Jakbyś cos nalała natychmiast daj znać ... ja idę pogadać z „Suką „ na pewno ta rozmowa wiele rozjaśni ...”
Wyciągnął skrawek z kieszeni ... „ A nie wiem czy wiesz , ale Mol lubi jak chwalić jej pośladki „ Mrugnął okiem Jakobowi „ Bardzo ja to kreci „

ZIUUUUMMMM

Od razu ciemny chłód przywitał go niczym stary znajomy .
Chwile potem kilkanaście świateł w jego apartamencie rozbłysło ukazując rzędy wieszaków ..
Były tam garnitury , koszule i wszelka inna garderoba ...
Wszystko idealnie wyprasowane lśniące czystością ...
Idąc powoi zabrał śnieżnobiała koszule , ciemnogranatowy garnitur , krawat ...
Stając przed lustrem , wyciągnął „telefon „
Szybko skontaktował się z rezydencją „suki „ ...
„Dziendobry ... uśmiechnął się do wyglądającego tempo demona ...Chciałbym porozmawiać z
„ tu zawachał się ...” z gospodynią lub jej sekretarzem ... mam bardzo pilna sprawę , która nie powinna czekać ... jeżeli twoja Pani będzie chciała porozmawiać ze mną o ostatnich wydarzeniach w Hotelu Plaza ... oraz o Antykreatorze ...Będę czekał na jej telefon ... i nie radzę nie przekazać jej mojej informacji ...” spojrzał na demona groźnie ...i rozłączył się ...
Bez pośpiechu zaczął przebirac się...
 
denis jest offline  
Stary 26-06-2007, 15:46   #95
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
-Nie omieszkam się przyjrzeć.- odpowiedział Orfeuszowi z uśmiechem na ustach.
Demon znikł, a Jacob spokojnie dokończył drinka.
Za 20 minut w Moskwie, spotkanie z Mol... Hmm, będzie ciekawie. Trzeba się przebrać.- pomyślał po czym wstał i wyszedł z lokalu. Na zewnątrz wyciągnął skrawek i przeniósł się do swojego gabinetu. Podszedł do szafki i wyciągnął ciepłą, skórzana kurtkę i glany.
Spojrzał na zegarek, miał jeszcze pięć minut. Podszedł do biurka i wziął swój miecz, tym razem nie chciał być bezbronny. Wyciągnął skrawek i przeniósł się na miejsce spotkania.
W pierwszej chwili chłód uderzył go w twarz... Zatrząsł się lekko, lecz szybko przyzwyczaił się do pogody. Czekał na Mol.
 
Panda jest offline  
Stary 29-06-2007, 07:49   #96
 
Lkpo's Avatar
 
Reputacja: 1 Lkpo ma wyłączoną reputację
Anioł podejrzewał, że demony odmówią. Zawsze mają drogę ucieczki, tchórze. Jednak zachowanie tłumu zupełnie go zdziwiło. Trudno. Nie miał w naturze ucieczki. Niewinność jego dawno temu została oddana ku chwale Pana.
Ostrym zwrotem nawrócił w tłum lądując po środku. Zdążył wyjąć miecz. Nikt bezkarnie nie uderzy Świetlistego. Miecz w połączeniu z gniewem Andurisa był groźną bronią. Jednak anioł był na tyle przytomny w swoim szaleństwie żeby nie chcieć zrobić jakieś ogromnej masakry. Tylko tyle, aby parę(naście) trupów dało nauczkę temu motłochowi.
 
__________________
"Tylko uczciwi pozostaną dłużej żywi
Będą umierać powoli
Tak znacznie bardziej boli
Więc zastanów się co wolisz"
Lkpo jest offline  
Stary 30-06-2007, 00:41   #97
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Limbo dom Algiviusa:

Nanael wylądowałeś na parapecie wielkiego łukowato wysklepionego okna, zerknąłeś do środka, nic nie było widać. Szyby były pociemniałe, pokryte smarem i brudem, chyba nikt ich nie mył od niepamiętnych czasów. Splunąłeś na rękaw i przetarłeś mim szybę, przez niewielki świetlik, jaki powstał dzięki twoim zabiegom, dostrzegłeś rosłego mężczyznę w powłóczystych szatach, krzątającego się między stołami zawalonymi pergaminami, zlewkami, słojami i różnej maści sprzętem służącym do magicznych eksperymentów. Załomotałeś pięścią w okno. Zdziwiony jegomość uniósł głowę i podszedł do okna. Wystarczył jeden nieznaczny gest jego dłoni, żeby okno stała się krystalicznie czysta.

-Nan co Cię do mnie sprowadza, pijanico stara- Algivius wyszczerzył zęby w uśmiechu, jeszcze jeden ruch ręki szyba zniknęła.

Zeskoczyłeś na podłogę w laboratorium, mag poklepał cię przyjacielsko po ramieniu.

-Napijesz się czegoś?-mężczyzna odwrócił się i żwawym krokiem skierował w kierunku drzwi.

-Nie dzięki, może innym razem Al, dziś mam do Ciebie służbowa sprawę- w kilku słowach streściłeś przyjacielowi sytuacje- Zamierzam złożyć naszej kochanej Lilith wizytę i dlatego potrzebuje kilku rzeczy. Anielskie włosy, może kilka Czarcich kul i ten samozapalający się płyn, jak on się nazywał...

-Glut Balla- wyszczerzył zęby Algivius, potem oparł się o futrynę i zamyślił- poczekaj tu zaraz sprawdzę co mam, czuj się jak u siebie w domu, zaraz Ci przyśle jakąś dzierlatkę z dzbankiem.

Uśmiechnąłeś się do starego druha od kieliszka i usiadłeś na małym drewnianym taborecie pod oknem. Czekałeś dość długo, w końcu drzwi uchyliły się nieznacznie do pracowni weszły dwie odziane na biało, wychudzone kobiety. Ich długie włosy zasłaniały twarze, jedna trzymała w rękach tacę z dzbanem i dwa kieliszki.Co to od kiedy Algivius ma takie dziwaczne dziewki do posług, złapałeś za broń, wszystko stało się jasne, kiedy jedna z nich uniosła głowę i rozwarła usta Banshi! Wibrujący krzyk wbił Ci się w umysł, twoim ciałem wstrząsnęły torsje, wycelowałeś kula przebiła gardło kobiety.Krzyk Banshi jest niczym porównaniu z jej ostatnim tchnieniem. Fala akustyczna rozeszła się po pomieszczeniu, niszcząc wszystko, zamknąłeś oczy. Kiedy je otworzyłeś stwierdziłeś, ze leżysz na podłodze, wszędzie było pełno krwi, Twojej krwi sączyła się z wszystkich otworów twojego ciała. Nad tobą stała kobieta, demonica, jej idealna twarz uśmiechała się do Ciebie czule, jej doskonałe ciało nachyliło się nad Tobą, długie ciemne włosy pachniały różami, mirrą i kadzidłem.

-Witaj mój mały aniołku szukałeś mnie, ale to ja Ciebie pierwsza znalazłam- pogładziła Cię po twarzy rozmazując krew, oddychałeś z trudem, każda część Twego ciała wyła z bólu.

-Suka!-wycedziłeś ostatkiem sił, spojrzenie jednego pozostałego Ci oka powędrowało w kierunku Algiviusa.

-Przepraszam Nan, ale wiesz jak jest...życie...-odchrząknął mag lekko zmieszany.

-Widzę, ze sobie nie porozmawiamy, bo ty tylko masz zamiar mnie obrażać- wstała ze smutną minka i skierowała się do drzwi, jej biodra falowały kusząco pod prześwitującą tkaniną, nagle zatrzymała się i zawróciła.

Uderzenie obutej w pantofel na obcasie stopy spadło na Ciebie znienacka.

-Żaden śmierdzący, wszawy wypierdek Metatrona, nie obrażał-uderzenia spadały raz za razem, w końcu przestałeś czuć co kolwiek, w uszach zadźwięczał Ci głos Dumy.

"Śmierć nie przywróciła mu żuchwy"

Lillith wyprostowała się, dyszała ciężko, nagle gdzieś w fałdach jej pięknej wydekoltowanej sukni zadźwięczało oko nocy.

-Czego!-wrzasnęła do kryształu, odgarniając włosy z czoła, demon, kajał się i piskliwie tłumaczył, dlaczego ośmielił się przeszkodzić mrocznej.


-Co jakiś Orfeusz, nie znam fagasa...Co mówił!?-demonica, aż pobladła-Zaraz chwilę, a może jednak...czy to nie ten szurnięty esteta, który przeprowadził się na ziemię? Zaraz zobaczymy czego chce od nas pan Orfeusz.

Ziemia Manhattan:

Orfeusz kończył zawiązywać krawat, kiedy Oko nocy na stoliku za wibrowało, wprawiając w drgania bezcenny posążek buddy wykonany z jadeitu. Pewnym ruchem schwyciłeś kryształ, z wnętrza patrzyła na Ciebie najpiękniejsza istota jaką mogłeś sobie wyobrazić. Zjawisko przemówiło do Ciebie.

-Pan Orfeusz jak mniemam, chciał Pan ze mną mówić-jej głos brzmiał jak najsłodsza muzyka,fala ciepła rozlała się po Twoim ciele, po chwili oprzytomniałeś, Twój wzrok skupił się na czerwonej mazie burzącej doskonałość twarzy Twojej rozmówczyni, kobieta poruszyła się, na moment zobaczyłeś pomieszczenie w którym przebywała.

Ciemne, zniszczone po podłodze walały się pióra, pióra w metalicznym szarym kolorze.

-Tak, chciałbym się z Panią spotkać, wydaje mi się, że mamy kilka rzeczy do omówienia-odpowiedziałeś rzeczowo.

-U mnie, za powiedzmy dwie godziny...muszę się przyszykować- uśmiechnęła się zalotnie i rozłączyła nie czekając na odpowiedź.

Postałeś jeszcze chwilę z kryształem w dłoni, czułeś dziwne napięcie. Sięgnąłeś do kieszeni marynarki po komórkę, wybrałeś numer.

-Przyślij mi Emanuel- rozsiadłeś się wygodnie w fotelu, nalałeś sobie whiski i czekałeś.

Po piętnastu minutach rozległo się pukanie. Do pokoju weszła szczupła, zgrabna brunetka z falującym biustem pod czarną wieczorową sukienką. Podszedłeś do niej, wasze usta zespoliły się w namiętnym pocałunku, twoje ręce wsunęły się pod jej jedwabny szlafroczek, już wiedziałeś co będziesz robił przez najbliższe dwie godziny.

Moskwa Patriarsze Prudy:

Jacob szybko znalazł właściwy dom, Mol stała już oparta o ścianę paląc papierosa. Wyglądała zjawiskowo, wysokie sznurowane buty na obcasie i krótki oliwkowy płaszczyk wiązany w pasie.Popatrzyła na Ciebie, zgasiła papierosa o mur i ruszyła w Twoim kierunku.

-Co Ty tu robisz? Gdzie Orfeusz?- zapytała lekko podenerwowana- Zresztą nieważne chodźmy!

Odwróciła się na pięcie i weszła do klatki schodowej, ruszyłeś za nią. Kamienica była w środku zadbana, klinkierowe płytki na ścianach w morskim kolorze, piękna kuta, secesyjna poręcz przykuła na chwilę uwagę anielicy.
Weszliście na samo poddasza, Dziewczyna przyłożyła dłoń do zamka, syknęła z bólu, na jej drobnej dłoni wykwitła krwawa plama.

-Skurwysyn, założył magiczną blokadę, no cóż jak nie chcesz po dobroci- skrzyżowała dłonie, powietrze zrobiło się nieznośnie gorące, ognisty pocisk spopielił drzwi.

Kiedy dym opadł weszli do środka. Mieszkanie pełne było antycznych mebli, regalów z nagrodami za osiągnięcia sportowe lub pomoc władzy, na ścianach wisiały fotografie przedstawiające łudząco do siebie podobnego mężczyznę, to ściskał się z Borysem Jelcynem, tam znów w futrzanej czapie stoi koło Stalina.Mol podeszła do regału z książkami.

-Fan Bułhakowa o jest i Tołstoj!- przejechała palcem po okładkach-Uwielbiam Anne Karenine.

Po godzinie poszukiwań nie znaleźliście nic ciekawego, już miałeś zaproponować koniec tej chrówki, kiedy w oczy rzuciło Ci się zdjęcie Kasidiusa z wyjątkowo atrakcyjną kobietą, wziąłeś je do reki, gwizdnąłeś przeciągle.

-Taką to bym zatrudnił w moim klubie-uśmiechnąłeś się do Mol, anielica wyrwała Ci zdjęcie.

-Czemu tego wcześniej nie zauważyłam!-złościła się Mol-Pieprzona suka, mogłam się domyslić, nikt inny nie jest tak zadufany w sobie i bezmyślny!

-Suka, Orfeusz polazła do suki-skonstatowałeś jakby samo do siebie.

-Co?-anielica złapała cię za klapy-czemu dopiero teraz mi to mówisz, idziemy!

Limbo dom Galena:

-Ten skurwysyn żyje!- pokiereszowany demon uniósł się w fotelu- Czemu wcześniej nic nie powiedziałeś!

Usiadłeś wygodnie na przeciw Galena, salon urządzony był w prostym, żołnierskim stylu, na ścianie nad kominkiem wisiała pokaźna kolekcja egzotycznej broni.

-To co pomożesz mi-spytałeś lakonicznie

Demon przez chwilę się wahał, po czym nalał sobie pokaźny kielich wina, które stało na stoliku przed wami i wychylił go jednym haustem.

-Umowa stoi Blacker- trzasnął naczyniem o stół aż się rozbiło- daj mi godzinę muszę rozpuścić wici po mieście.

Demon złapał za Oko nocy i wywołał kilku współpracowników, przez godzinę wspominaliście stare dobre czasy, pijąc dobre wino i smakując wyborne cygara, którymi poczęstował Cię Galen.W końcu kryształ starego Kruka za wibrował.Łysy demon bez oka zdał mu po krutce relacje z tego co ustalili.

-Ta ruch to ostatnio jest nieziemski, latają jak by im na dupy nasolił-Galen zaczął powoli-ale najwięcej jest połączeń między szóstym niebem a głębią i na odwrót, dziwne myślałem, że jej świetlistość Pistis nie lubi mrocznych, a może eonica przygruchała sobie jakiegoś kochasia w głębi.
A co się tyczy Antykreatora, to niestety moi ludzie nic na ten temat nie wiedzą, a poza tym szczerze mówiąc co porządnego demona obchodzi jakieś anielskie gówno!

Limbo zgliszcza Matkojebcy:

Anduris niesiony gniewem ruszyłeś w tłum wymachując mieczem, trup słał się gęsto. Ludzie krzyczeli, część z nich rzuciła się do ucieczki z w pozostałych zawrzał coraz to większy gniew!Ktoś złapał Cię za skrzydło, spróbowałeś się odwrócić, ale już ktoś inny szarpał Cię za opończę.W powietrzu świsnął kolejny kamień.

-Morderca!!!Morderca!!!-skandował wściekły tłum.

Szamotałeś się, próbując wzbić w powietrze jednak tłum jak szara, smolista masa wciągał Cię coraz głębiej, byłeś szarpany ze wszystkich stron, ktoś wytrącił Ci miecz z ręki.Zaczęli zdzierać z Ciebie ubranie, wydzierali włosy z głowy, odzierali ciało ze skóry, darli rękami, pazurami, szponami. Wydzierali fragmenty mięsa, kąsali zębami. Ktoś wbił Ci nieduży sztylet w podbrzusze.

-Morderca!!!Morderca!!!-to ostatnie co usłyszałeś, potem Duma wyszeptał Ci do ucha pożegnanie.
 

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 30-06-2007 o 00:54.
MigdaelETher jest offline  
Stary 30-06-2007, 22:44   #98
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Emanuela znała się na rzeczy , wiedziała co zrobić by zrobić dobrze ...jednak w tej chwili i najlepsza z demonic limbo nie była w stanie zagarnąć jego myśli ...
Poddając się „zabiegom „ kobiety czół rozkosz ... ale jednocześnie umysł cały czas pracował nad scenariuszem rozmowy z Lilith ...
Gdy było już naprawdę przyjemnie demon zamknął na chwile oczy ... przez krotka chwile rozpłynął się w oparach endofiny ... Gdy ciemnowłosa Emanuel ubierała się w swój skromny strój Orfeusz miał już ułożony plan .Szybkimi ruchami zawiązał krawat i rzucił brunetce kilka banknotów ... Kobieta oblizała wymownie wargi ...”Jak będziesz miał znowu ochotę to daj znać „ Wyszła z apartamentu kręcąc tyłkiem ... nadzwyczaj zgrabnym tyłkiem .
Jednak demon nie patrzył już w jej stronę ...zdecydowanym krokiem zmierzał w kierunku windy .
rzadko jej używał , prowadziła do jego sanktuarium , miejsca gdzie wstęp miało tylko kilka osób ...
Zjechał kilka pięter w dół . Drzwi windy otworzyły się ... zimne powietrze o idealnej dla przechowywanych zbiorów wilgotności lekko musnęło mu twarz . Ruszył miedzy półki ... którym powierzył zbiory swego życia ...
Bezcenne skarby ludzkiej i „zaświatowej „ kultury i rzemiosła ... starożytne miecze , pamiątki dawno zapomnianych cywilizacji ... wszystko co uznawał za wystarczająco ciekawe zdobywał i składał w tym miejscu .
Setki półek , tysiące eksponatów ...
Jednak dziś przechodził obok zbiorów bez zbytniej uwagi ... jego celem było niewielkie pomieszczenie na końcu magazynu . Podszedł do stalowych drzwi na których jarzyły się dziwne runiczna znaki ...
Położył dłoń na środku pentagramu ... a stalowe skoble trzasnęły krotko , oznajmiając ze drzwi rozpoznały jedyna osobę która mogła wejść do wnętrza pancernego pomieszczenia ..
Demon wszedł do środka zdejmując ciemne okulary ... drzwi z cichym sykiem zamknęły się za nim ...
Niespiesznie Orfeusz podszedł do jednej ze szklanych , pokrytych szronem szafek . Otworzył ją zdecydowanym , krótkim ruchem ... i sięgnął do wnętrza ...


**Pół godziny później – Bombaj – zakład złotniczy

Postaram się zrobić co będę mógł ... stary , łysy człowiek o pomarszczonym czole patrzył na demona zza małych , okrągłych okularów .
„Tu naprawdę jest ząb Jezusa ?” przyglądał się dziurkaczowi ... dobrze odświeżę złoto , wymienię brylanty ...
zaiste ... wiele rzeczy do mnie przynosiłeś , ale czegoś takiego ... nigdy nie widziałem ...”



** Godzinę później
Orfeusz , ubrany w idealnie skrojony , czarny garnitur , śnieżnobiałą koszule .
W jednej ręce długa czerwona róża w drugiej niewielkie pudełeczko.
Demon zastanawiał się czy niecodzienny prezent pozwoli mu zdobyć choć odrobinę sympatii u postrachu limbo
 
denis jest offline  
Stary 01-07-2007, 20:46   #99
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Blacker siedział w wygodnym fotelu, rozkoszując się zaskoczeniem na twarzy przyjaciela. O ile można powidzieć o nim przyjaciel (ale jeśli nie o nim, to o kim?) Powoli podniósł kielich wina do ust, wypił trochę delektując się smakiem. Jak wszystko u Galena, wino było perfekcyjne, lekko schłodzone i oczywiście, ziemskie. Był to kolejny szczegół, który upodabniał ich do siebie: zamiłowanie do ziemskich papierosów i ziemskiego alkocholu.


- Nie powiedziałem ci wsześniej, gdyż sam nie byłem pewny, a jak wiesz, nigdy nie przekazuję dalej niepewnych informacji. Złożyło się tak, że ostatnio, jak pewnie wiesz dzięki swoim informatorom przeniesiono mnie ze służby czynnej. Tak naprawdę, dla zabicia czasu rozmówiłem się z kilkoma starymi znajomymi i przez przypadek dowiedziałem się, że kontaktował się on z jednym z handlarzy bronią, gdyż chciał uzbroić jakieś komando. Moi chłopcy zgarnęli go, gdy pojawił się po odbiór towaru i ładnie zapakowanego wsadzili do mojej, jakże przytulnej piwniczki. Wtedy pomyślałem o tobie, że może chciałbyś porozmawiać z nim o dawnych czasach


Mówiąc to, obserwował kolejne stadia twarzy swojego rozmówcy. Od niedowierzania, przez zaskoczenie, lekką irytację na złośliwym uśmiechu skończywszy. Blackera lekko ciarki przeszły. Jego przyjaciel był jednym z lepszych mistrzów tortur i naprawdę, nie chciałby być wrogiem, który wpadłby mu w ręce, bo tydzień umierania był minimum, jakie potrafił z kogoś wyciągnąć.


Informacje, jakie od niego dostał nie były zbyt pomyślne. Sophia Pistis to trochę wysokie progi. Teoretycznie, mógłby skrzyknąć chłopaków swoich, Galena i ewentualnie Dukra, ale doskonale wyposażone i przeszkolone dżiny władczyni churów anielic były wystarczająco dobrym zabezpieczeniem.


Ale jak głosiło jego stare powiedzonko, dzięki któremu utrzymał się przy życiu i względnym zdrowiu, podczas gdy jego dawni towarzysze odeszli w otchłań? ,,Gdy przeciwnik jest silniejszy, udaj rezygnację i nie działaj wprost". Niby proste i oczywiste, ale znał wielu zapaleńców, którzy w takim położeniu pewnie włamaliby się do jej domu i próbowali z niej wydusić odpowiedzi siłą.


A więc tak: Najpierw, trzeba by skontaktować się z kimś, kto ma większą władzę. Pierwszą myślą był dowódca jednostki, ale ten cap pewnie przestraszyłby się afery, która wynikłaby w razie niepowodzenia. Drugą myślą, o wiele trafniejszą było zwrócenie się do Asmodeusza, z tymczasowymi odkryciami.


Tak, ta myśl była o wiele trafniejsza.
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 23-07-2007, 22:49   #100
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Dom znalazłem szybko, a i Mol już na mnie czekała. Gdy tylko mnie ujrzała szybko podeszła do mnie.
-Co Ty tu robisz? Gdzie Orfeusz?- zapytała lekko podenerwowana- Zresztą nieważne chodźmy!
Dziewczyna obróciła się na pięcie i szybko ruszyła do drzwi. Spokojnym krokiem poszedłem za nią.
Korytarz jak korytarz... Nudny, niebieski kolor... Aż odechciewało się na niego patrzeć... Ciekawa poręcz i takie tam... Doszliśmy na same poddasze, gdzie Mol rozbroiła drzwi... Gdy dym opadł weszliśmy do pomieszczenia pełnego antyków...
-Orfi pewnie by się ucieszył.- mruknąłem pod nosem.
Nie bardzo wiedziałem co robić, dziewczyna przeglądała książki. Spojrzałem po zdjęciach - wszędzie ten sam koleś...
Po godzinie chciałem już zaproponować przejście się do baru gdy na jednym zdjęciu zauważyłem atrakcyjną kobietę z tym kolesiem - Kasidiusem.
-Taką to bym zatrudnił w moim klubie.-uśmiechnąłem się do Mol, anielica wyrwała mi zdjęcie.
-Czemu tego wcześniej nie zauważyłam!-złościła się Mol-Pieprzona suka, mogłam się domyślić, nikt inny nie jest tak zadufany w sobie i bezmyślny!
-Suka, Orfeusz polazła do suki.-skonstatowałem jakby samo do siebie.
-Co?-anielica złapała mnie za klapy-czemu dopiero teraz mi to mówisz, idziemy!
-Bo nie pytałaś?- zrobiłem głupawą minę.
Ruszyliśmy do wyjścia. I znów ta nudna, niebieska klatka schodowa... Wyszliśmy na dwór. Spojrzałem na dziewczynę.
-Orfeusz miał rację, masz ładną pupę. A i dobrze całujesz- puściłem jej oczko i czekałem na reakcje.
 
Panda jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172