Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-05-2007, 15:03   #11
 
Lardmen's Avatar
 
Reputacja: 1 Lardmen jest na bardzo dobrej drodzeLardmen jest na bardzo dobrej drodzeLardmen jest na bardzo dobrej drodzeLardmen jest na bardzo dobrej drodzeLardmen jest na bardzo dobrej drodzeLardmen jest na bardzo dobrej drodzeLardmen jest na bardzo dobrej drodzeLardmen jest na bardzo dobrej drodzeLardmen jest na bardzo dobrej drodzeLardmen jest na bardzo dobrej drodzeLardmen jest na bardzo dobrej drodze
Zgliszcza , spalone ciała , pełno krwi . To co zobaczył na zawsze zapamięta . Jego wioska została doszczędnie zniszczona . Wszędzie walały się ciała elfów . Jak najszybciej poszedł do miejsca , gdzie kiedyś znajdował sie jego dom . Nikogo żywego nie było . Nagle... jak poparzony pobiegł w strone największego gruzowiska , pozostałości po głównym budynku . - Nie , tylko nie to , wszystko tylko nie to - Zaczął wyrzucać na wszystkie strony resztki budynku - Nie , nie róbcie mi tego , prosze Was - Mówił jakby do kogoś , lecz nikt go nie słuchał . Padł zrezygnowany , z policzka poleciała mu łza ...
 
Lardmen jest offline  
Stary 22-05-2007, 15:10   #12
 
Hawk Eye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawk Eye jest na bardzo dobrej drodzeHawk Eye jest na bardzo dobrej drodzeHawk Eye jest na bardzo dobrej drodzeHawk Eye jest na bardzo dobrej drodzeHawk Eye jest na bardzo dobrej drodzeHawk Eye jest na bardzo dobrej drodzeHawk Eye jest na bardzo dobrej drodzeHawk Eye jest na bardzo dobrej drodzeHawk Eye jest na bardzo dobrej drodzeHawk Eye jest na bardzo dobrej drodzeHawk Eye jest na bardzo dobrej drodze
Zapach był coraz wyraźniejszy. Zapach pożaru... i śmierci! Leśna gęstwina wydawała się rzednąć, a rycerz wjeżdżając na polanę, zatrzymał się, zsiadł z konia i stanął osłupiały. -Nie...nie! -wychrypiał i puścił się biegiem. Na polanie stały ruiny klasztoru. Ślady pożaru były świeże, żar nadal bił od budowli. Richard jednym kopniakiem otworzył osmolone drzwi wejściowe i ujrzał ciała... pełno ciał i krwi. Zwłoki były zmasakrowane, a krew widniała na ścianach i posadzce. -Halo!! Jest tu ktoś?? -krzyknął. Poczekał chwilę lecz nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Postanowił zagłębić się w ruiny klasztoru. Od drzwi wejściowych podążył korytarzem w lewo. Jego oczom ukazała się komnata, której wejścia strzegły dwa posągi przedstawiające długobrodych i potężnie zbudowanych paladynów. Richard minął je czując bijącą od nich moc. Nie wiedział co to, lecz nie miał ochoty ani czasu aby się w to zagłębiać. Szedł dalej, omijając ciała mnichów. Doszedł do czegoś w stylu ołtarza na którym stała skrzynka...pusta! Wieko było wyłamane. -Zręczna robota. To musiał być profesjonalista... -stwierdził. Westchnął i zabierał się do wyjścia, kiedy usłyszał jakiś hałas. Dobiegał z poddasza. Richard przyspieszył kroku zmierzając w stronę schodów. Zatrzymał się tylko na chwilę, spojrzał w prawo i zajrzał do kuchni. Na podłodze leżał kocioł, z którego na podłogę wylała się zupa. -Szkoda zupki... - stwierdził przypominając sobie o swoim głodzie i pragnieniu -Wracając przeszukam spiżarkę może znajdę coś do jedzenia lub picia.-. Ostrożnie stąpał po schodach. Ktokolwiek, lub cokolwiek tam było nie mogło mu umknąć. Drzwi na poddasze były lekko uchylone, Richard usłyszał słaby kaszel. Jak wicher wparował do komnaty dobywając miecza. Rozejrzał się lecz niczego nie dostrzegał. Przeszedł przez komnatę i zatrzymał się na środku kurczowo zaciskając rękę na rękojeści miecza. Spod kupki zawalonego dachu wystawała ludzka ręka. Richard rzucił miecz na ziemię i zajął się przerzucaniem gruzu z postaci. Ujrzał ciężko rannego starca, prawdopodobnie opata klasztoru.
-Ojcze...ojcze? odezwij się! -starzec jeszcze oddychał.
-Musisz...musisz...go...znaleźć...za...nim...
-Za nim co?? Kogo?? ojcze...ojcze odezwij się!!
Niestety, starzec odszedł do swego Boga. Richard zaklął siarczyście, nie zważając na to, że nadal znajduje się w świętym miejscu (choć doszczętnie już zniszczonym). Zszedł na dół i skręcił do kuchni. Otworzył drzwi do spiżarki. Półki załamywały się od nadmiaru jedzenia a w głębi stałą studnia z wodą.no no nieźle się tu wam powodziło -mruknął. Najadłszy się do syta, uzupełniwszy swoje zapasy wody i żywności Richard zabierał się do wyjścia. Przy drzwiach wyjściowych usłyszał ciężkie kroki i głośne sapanie. -Albo jakiś niedźwiedź albo duży dzik zwabione zapachem krwi... -Powiedział rycerz dobywając miecza i biorąc tarczę, do tej pory przewieszoną przez ramię. Bezszelestnie wyskoczył zza drzwi, i zamarł z mieczem uniesionym w górę i tarczą gotową do sparowania ciosu. Spojrzenia obydwu z nich spotkały się, a oboje byli bardzo zaskoczeni...
-Kim jesteś i czego tu szukasz! -Otrząsnął się z zadumy rycerz i groźnie uniósł miecz zasłaniając się tarczą.
-Opuść miecz synu! Nie wiesz że nie podnosi się broni na świętego męża?! -Huknął przybysz oburzony.
-Przepraszam..ja...- zająknął się zakłopotany Richard i schował broń. -Co Cię tu sprowadza panie...
-Muradron, jestem krasnoludem-paladynem. Przybywam do tego... klasztoru z pielgrzymką.
-Witaj Muradonie. Nazywam się sir Richard ,,Lwie Serce'', rycerz króla Williama, władcy Królestwa Spadającej Gwiazdy na zachodnich kresach. Przybywam tu z misją od mego mocodawcy. Miałem odebrać od tutejszych mnichów jakiś tajemniczy przedmiot... lecz gdy tu dotarłem...
-Czy ktoś przeżył? -przerwał mu krasnolud
-Nikt...wszyscy są martwi a klasztor został splądrowany.
-Panie daj mi siłę... -Muradon spuścił głowę.
-Muszę odnaleźć ten przedmiot przyjacielu. Łączy nas wspólny cel. Pomóż mi go odzyskać, a w zamian ja pomogę Ci sprowadzić na tych łotrów sprawiedliwość.
Krasnolud mocno zacisnął dłonie na rękojeści młota. -Zgoda. Ale zanim wyruszymy pomóż mi pochować zmarłych.
 
__________________
Hawk Eye
Hawk Eye jest offline  
Stary 22-05-2007, 16:06   #13
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Vilasnir Darawin

Zaklinacz szedł w podskokach drogą.
-La la la, kurczaków sto dwa, mi mi mi sam Wielki mi się śni...-śpiewał głośno, lecz gdy nagle dobiegł go zapach spalenizny, znał się na tym, popędził ile sił w starych kościach, a zatrzymał się dopiero, gdy oczom ukazały mu się ruiny.
-Ooo...-za jego twarzy odmalowało się zdumienie-Ognisko. Czemu nikt mnie nie zaprosił? Macie kiełbaski?!-ostatnie zdanie wykrzyczał i ponownie pobiegł. Zobaczył krasnoluda i człowieka, którzy wchodzili do ruin.
-Zaczekajcie... zaczekajcie-krzyknął i podbiegł do nich-Wy tu robicie ognisko, a ja nie jestem zaproszony-rzekł do nich z urażoną miną.
-Zobaczcie, też potrafię rozpalać ognisko-powiedział, a następnie zaczął wykonywać dziwne gesty rękami, zaś towarzyszyło temu ciche mamrotanie. Nic się nie stało.
-Oj oj. Nie udało się-zawiedziona mina wstąpiła na jego twarz, a za chwilę wstąpił na nią entuzjazm-Spróbuję jeszcze raz!
Ciche mamrotanie i gesty ustały równie szybko co się zaczęły, lecz efektów czaru dalej nie było. Zdziwiony Zaklinacz podszedł w miejsce na które rzucił zaklęcie, tupnął nogą dwa razy, a z ziemi wystrzelił długi jęzor ognia sięgający dużo ponad drzewa. Włosy i broda Vilasnira rozwiały się pod wpływem gwałtownego, gorącego podmuchu, a sam cofnął się z ogromną radością.
-Widzicie, ognisko-krzyknął uradowany-Dajcie kiełbaski-powiedział, lecz radość z jego twarzy zniknęła, gdy zobaczył zwłoki mnichów, zaś sam wydawał się teraz dużo starszy. Stał nieruchomo i patrzył na to co się stało, a łza kręciła mu się w oku, zaś z tyłu dalej pluł ogniem i ryczał jak ogromny wulkan, stworzony przez niego mini krater. Na chwilę stał się dawnym sobą, tym przed domem pobytem w domu wariatów. Machnął rękami, a w ziemia zaczęła się topić, łącząc ją i okładając w grubą kamienną płytę, a pod spodem dół na zwłoki martwych. Grobów było dokładnie tyle ile zmarłych.
Zaklinacz wsparł się zmęczony na swojej lasce.
-Podnieście płyty, wrzućcie zmarłych, a ja połączę je i zrobię napisy-rzekł słabym głosem.
 
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 22-05-2007, 16:47   #14
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
-Drogi Panie czy mógłbyś ofiarować mi to zwierzątko w nagrode za pomoc w pozbyciu się złodzieja? Zajmuje się oprawianiem skór z takich stworzeń a myśle że temu należy się kara.-zapytał Kolmyr sklepikarza
-Ależ oczywiście choć tyle moge dla Ciebie zrobić -odparł i przekazał mu łasicę ten udał że ją dusi na co łasica zareagowała symulując śmierć. Schował jej "truchło" do torby i wyszedł. Zanim pojawił się ten jego wybawiciel i oprawca zarazem udało mu się ukryć część potrzebnych zapasów. Czekał teraz na niego przed sklepem bo mieli pare słów do zamienienia. Słyszał przez lekko uchylone drzwi co kupował ów młodizeniec : hubka , krzesiwo , lina , strzały, racje żywnościowe i inne rzeczy typowe dla podróżników. "Wyrusza więc na wędrówke hmmm to może mi się opłacić..." Miał zamiar wyzwać go na pojedynek albo choć zwymyślać i uciec tak jak to zwykle robił ale zmiarkował i stwierdził że lepsze byłoby inne rozwiązanie. Tym bardziej że młodzian nie wyglądał na łatwego przeciwnika. Wkrótce Cormac opuścił sklep, patrzył na niziołka lekko zdziwiony pewnie myślał że ten uda się jak najdalej stąd kiedy tylko uniknął konfrontacji z prawem.
-Czego chcesz? Nie malo Ci że narobiłeś problemu synowi młynarza? Powinienem Cię wydać...
-Powinieneś ale tego nie zrobiłeś i bardzo dobrze ! Widzisz jestem Ci wielce wdzięczny za uratowanie mi skóry dlatego zamierzam oddać Ci przysługe. Domyśliłem się że opuszczasz tę... wioskę. Będe Ci towarzyszyć! Ja wielki Kolmyr Szary Cień Będe Twoim kompanem i towarzyszem w wędrówce a ręcze Ci że zwinne palce i zlodziejski spryt nie raz są bardziej użyteczne od miecza . Więc co Ty na to? -patrzył na zdziwionego mlodzieńca oczekując odpowiedzi. Intulicja podpowiadała mu że zarobi więcej pomagając mu niż walcząć z nim
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!

Ostatnio edytowane przez Kolmyr : 22-05-2007 o 17:04.
Kolmyr jest offline  
Stary 22-05-2007, 16:49   #15
 
Kaban's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie coś
Garouk podniósł głowę i ujrzał przed sobą patrzący się na niego patrol z plantacji... Wyprostował się i już nie biegnąc chciał wyjść z pola widzenia straży, nie robiąc nic podejrzanego. Podszedł zaledwie kilka metrów gdy na skraju skarpy pojawili się goniący go wcześniej strażnicy. Jeden zawołał:
-Łapcie go! - i wskazał ręką na orka.
Garouk rzucił się do ucieczki, jako ork jest bardziej wytrzymały od ludzi, więc nie musiał odpoczywać tak szybko. Ale strażnicy nie dawali za wygraną. Biegli za nim niestrudzenie. Ork wkońcu uzyskał znaczącą przewagę nad nimi. Z dala ujrzał jaskinie, pobiegł do niej, schował się za kamieniem i wypatrywał strażników.
 
Kaban jest offline  
Stary 23-05-2007, 09:45   #16
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Celowo szedłem szybkim krokiem, żeby niziołek miał problemy z nadążaniem za mną. Nie było to może miłe, ale chciałem mu dać do zrozumienia, że nie zajdzie w życiu daleko oskarżając innych o coś czego nie zrobili. Po zadaniu kilku pytań Kolmyr jak się przedstawił ów niziołek także zamilkł i wyglądało na to, że przed nami jeszcze długa droga. Po trzech godzinach szybkiego marszu, obejrzałem się za siebie a on wciąż tam był lekko dyszał ale utrzymał moje mordercze tępo. Kolejny raz cicho westchnąłem, odwróciłem się i rzuciłem mu szybko bukłak z wodą który zręcznie złapał
- Przyda mi się towarzystwo, zwłaszcza że stąd do Merhyry daleka droga ale chcę żeby to było jasne potem każdy idzie swoją drogą.
Odwróciłem się i zacząłem iść tym razem już wolniej. Dało się usłyszeć jak oddech mojego nowego kompana stopniowo się uspokaja aż w końcu nie słyszałem już nic poza odgłosami naszych kroków.
No i tak ruszyliśmy dalej traktem na południe.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day
traveller jest offline  
Stary 23-05-2007, 10:35   #17
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
Szedł powoli oddychając głęboko. Czuł podświadomie nadchodzącą przygodę nic więc dziwnego że uśmiech sam cisnął mu się na usta. Łasica wylazła z torby i władowała mu się na ramie wyraźnie domagając się nakarmienia. Wyciągnął kawałek chleba i dal zwierzątku -Na razie musi Ci to wystarczyć-zwrócił się do zwierzaka. Pogoda była ładna lecz coś w powietrzu zwiastowało kłopoty hobbit wyciągnął łuk ogarnął go niepokój.
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline  
Stary 23-05-2007, 15:24   #18
 
Kaban's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie cośKaban ma w sobie coś
Niedługo później ujrzał sześciu truchtających strażników, rozglądali się na wszystkie strony... Zatrzymali się na odpoczynek, przykucnęli na ziemie i zaczęli o czymś rozmawiać. Wstali. Trzech spacerem ruszyło w jedną stronę, a inna trójka w drugą... Nagle Garouk usłyszał coś z głębi jaskini. Odwrócił się i zobaczył dużego wilka warczącego i szczerzącego do niego kły. Ork wstał delikatnie i chciał, nie robiąc żadnych gwałtownych ruchów, opuścić jaskinie. Lecz podniósł zaledwie nogę, a wilk rzucił się na niego. Garouk odepchnął go z całych sił i odciągną topór do tyłu, tak by był w stanie zadać nim szybki cios. Wilk spadł mocno na cztery łapy i natychmiastowo znowu zaatakował. Wojownik był na to przygotowany. Gdy wilk w powietrzu "leciał" na orka, ten odsunął się na bok i z całej siły uderzył go w żebra, po jaskini rozległ się odgłos łamanych kości. Wilk zawył z całych sił i padł martwy na ziemie. Garouk usłyszał czyjś gwizd i krzyki dochodzące z zewnątrz. Nagle wejście do jaskini zablokował rząd strażników z platacji...
 
Kaban jest offline  
Stary 23-05-2007, 16:15   #19
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
---
Po pochowaniu ofiar masakry z klasztoru obłąkany mag Vilasnir Darawin, szlachetny paladyn Muradon oraz rycerz króla- Richard udali się w pogoń za napastnikami. Podróżując najszybciej jak mogli dotarli na skraj Lasu Północnego. Tam natrafili na niecodzienny widok. Ork był cały poobijany i skrępowany, wywlekano go właśnie z jaskini kiedy podniósł głowę i popatrzył na nowo przybyłych. Mimo, że w jego oczach można było zobaczyć niepohamowaną nienawiść to było tam coś jeszcze... Zobaczywszy trójkę podróżnych strażnicy zatrzymali się na chwilę niepewni ich zamiarów, przezornie jednak sięgnęli po broń. Na niektórych twarzach bohaterowie zobaczyli wyraźny strach, na jeszcze innych udawany spokój. Tylko twarz największego strażnika- łysego, z wielką blizną przecinającą twarz, wyrażała zdecydowanie.

---
Słońce chyliło się już ku zachodowi kiedy Cormac i Kolmyr usłyszeli odgłosy bitwy w leśnym zagajniku nieopodal drogi. Spojrzeli tylko po sobie i pobiegli w kierunku z którego dochodził hałas.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day
traveller jest offline  
Stary 23-05-2007, 16:50   #20
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Vilasnir Darawin

Mag zespolił płyty grobowców i na każdym wypalił napis "Poległy w pożarze klasztoru" i datę, po tym wróciło staro oblicze. Odwrócił się do krasnoluda i rycerza z szerokim uśmiechem na twarzy. Dalej niewiele pamiętał do chwili pogoni. Szedł w podskokach śpiewając swoją piosenkę.
-La la la Kurczaków sto dwa, mi mi mi sam Wielki mi się śni...
Nagle zobaczył orka poobijanego i skrępowanego, który był wywlekany z jaskini. Pochód zatrzymał się.
-Co wy robicie temu młodzieńcowi? Odpowiadać jak starszy pyta!-odezwał się z ogromną powagą w głosie, a następnie podszedł do łysego mężczyzny, którego z ogromną szybkością chwycił za ucho i zaczął go za nie tarmosić, co spowodowało schylenie się zaskoczonego strażnika. Wtedy zobaczył broń w dłoniach innych mężczyzn, więc puścił łysego.
-Nie wiecie, że starszym nie grozi się tym kawałkiem metalu?! Co za niewychowani ludzie! Wielki Kurczaku, nic nie mówisz? Czy mamusia nie nauczyła cię szacunku do starszych? Odpowiada się jak starsi pytają. Muszę porozmawiać sobie z waszymi rodzicami-mówił, a gdy nikt nic nie odpowiadał, zaczął swoje metody wychowawcze. Pierwszych trzech walnął laską w twarz, lecz czwarty przytomnie się zasłonił, ale Zaklinacz tym razem dźgnął z całej siły w odsłonięte miejsce trochę poniżej brzucha.
-Nie zasłania się kiedy starszy wymierzy karę, bo wtedy dwa razy bardziej boli-rzekł z powagą tarmosząc go za ucho, a następnie strzelił go laską w twarz tak jak pozostałych dwóch.
-To powinno was czegoś nauczyć-rzekł wracając na miejsce, zaś po drodze oberwało się również łysemu tak jak pozostałym. Zaskoczeni patrzyli na starca.
-A zaraz, mówiliście że co ten młodzieniec zrobił?-zapytał zdezorientowany.
-Nic nie mówiliśmy-wyrzucił jeden ze strażników.
-Ojć... W takim razie co zrobił?-zapytał. Odpowiedziało mu milczenie.
-Odpowiada się jak starszy pyta! Mówić co zrobił! Migiem!-wrzasnął Zaklinacz.
-No... nic...-zaczął najniższy, lecz nie dane mu było dokończyć.
-Jak to nic?! Tutaj już ludzka moc nic nie zrobi! Trzeba wezwać siłę o wiele potężniejszą. Pora na przemianę w Wielkiego Kurczaka!-powiedział i natychmiast zaczął tańczyć swój taniec wokół rzuconej laski. Po chwili zatrzymał się, a następnie przykucnął. Zapiał jak kogut i rzucił się na jednego z nich, waląc go nosem po twarzy oraz hełmie, jednakże po chwili niechcący wyzwolił jedno ze swoich zaklęć. Rozległa się głośna eksplozja, a strażnik i Mag lecieli w dwie różne strony. Siła wybuchu była tak duża, że po zderzeniu Vilasnira z drzewem, stracił przytomność, zaś strażnik walnął z takim impetem w ścianę jaskini, że wewnątrz posypały się kamienie ze sklepienia, a miejsce uderzenia mężczyzny zostawiło wyraźne pęknięcia i pokruszenia skały. Jeszcze większe zaskoczenie odmalowało się na twarzach pozostałych zbrojnych, jak też orka, krasnoluda i rycerza.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 23-05-2007 o 17:09.
Alaron Elessedil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172