Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-06-2007, 01:06   #21
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Jane schowała telefon do kieszeni. Zapewne Harvey urodził się z gładką gadką. Simons pewnie też. To pozdrownie, które pozostawiła jej na poczcie głosowej "życzę cudownego dnia!" przyprawiało o mdłości. Na twarzy kobiety pojawił się cyniczny uśmiech. Jak się ma pusto pod kopułą to pewnie i taki dzień można nazwać cudownym. Jane westchnęła i przeczesała dłonią włosy. Dla niej dopiero co skończyła się wojna. Wolnym krokiem podeszła do hologramu i wsunęła rękę w obraz. Dopiero co? No cóż, zabijania dla idei i codziennego obcowania ze śmiercią trudno zapomnieć. Trudno zresztą też odwyknąć od tego. Czyżby z czysto masochistycznych pobudek trzymała te wszystkie zdjęcia trupów, dowodów i miejsc przestępstw zaraz nad łóżkiem? A może w ten sposób starała się zatrzeć tamto...? Nieważne. Przypomniały jej się znów słowa Simons "Proszę o kontakt, gdy już podejmnie Pani słuszną decyzję". Brzmiało to co najmniej jak "kiedy Pani uzna, że JA mam rację". Kolorowe elementy budynku barwiły jej dłoń, a ta zdawała się migotać razem z obrazem. Jane nienawidziła, gdy ktoś starał się nią manipulować. Zbyt jej się to kojarzyło z dzieciństwem. Nie, nie miała genów odpowiadających za gładką gadkę. Po ojcu potrafiła tylko zadawać ból. To jej wychodziło o wiele lepiej. Jane uniosła papieros do ust, jednak okazało się, że zgasł już na wieki. Poklepała się po kieszeniach spodni i uświadomiła sobie, że fajki zostały w sali konferencyjnej. Wolnym krokiem ruszyła w tamtą stronę. Zanim "drużynka" się dotrze, znów czeka ją trzymanie na wodzy przynajmniej języka. To raczej nie wydaje się trudne. Może by tak napisać sobie na czole "Jane Doe"? Ograniczyłoby to powinność ciągłego powtarzania swoich danych osobowych jedynie do unoszenia palca. Jane uśmiechnęła się do siebie i w końcu weszła ponownie do sali. Czy takie pomysły to objaw rodzącego się szaleństwa? A może atak głupoty spowodowany nadmierną biurokracją? Kto wie...
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein

Ostatnio edytowane przez Latilen : 22-06-2007 o 01:25.
Latilen jest offline  
Stary 22-06-2007, 20:01   #22
 
Sylvain's Avatar
 
Reputacja: 1 Sylvain nie jest za bardzo znany
Jack Wolf

Beznamiętnym wzrokiem lustrował pomieszczenie i siedzących w nim ludzi.
Kodował ich zachowanie, sposób poruszania się, mimikę.
"Obserwując ludzi, rozmówców możesz zebrać sporą bazę poznawczą zanim zadasz pierwsze pytanie"- Do dziś pamiętał wykłady z socjotechniki u Prof. Allarda.
Zadanie to bardzo go pochłaniało, zwłaszcza, że w pomieszczeniu znalazły się dość skrajne, przynajmniej patrząc na emanację w ruchach i gestach jednostki.
"Ciekawe co Sędzia Moore przygotował dla nas i kiedy wreszcie się tu zjawi i nam to ogłosi?!"- na moment pojawiła się w jego głowie ta myśl.
Nie rozważał jej dłużej dochodząc do wniosku, że nie ma na to wpływu i powrócił do obserwacji partnerów z sekcji.
 
Sylvain jest offline  
Stary 22-06-2007, 20:37   #23
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Alan William Abercup

Tak, Jack miał w sobie coś z profesjonalisty, Alan nie potrafił do końca określić o co chodzi, ale w sposobie bycia Wolfa wyczuwało się tylko pozorny luz. Lustrowali się nawzajem przez chwilę, po czym obaj przenieśli wzrok obok udając, że spojrzenia były przypadkowe i nic nie znaczące. W międzyczasie każdy z nich ocenił wzajemne możliwości. Wzrok Alana ponownie skierował się w stronę wchodzącej Jane. Wyglądała jakby telefon zdołał zrobić zmianę w jej nieprzeniknionym obliczu. A może to tylko głód nikotynowy wywierał piętno na niemal nieskazitelnej masce. Przez moment Alan analizował jej ruch a później myśli odleciały mu znów w stronę jej imienia i nazwiska…"Jane Doe …hmmm ciekawe czy to jej prawdziwe imię czy przybrane?" Zmęczyło go to jej smutne spojrzenie, tyle razy napotykał podobne spojrzenia. "Przecież dziewczyna może się cieszyć, że żyje – zdrowa, ładna, pracująca w zawodzie jednym z najbardziej opłacalnych i szanowanych. Niektórzy zawsze będą gonić szczęście, nie widząc, że już są szczęśliwi. Zawsze warunkujemy sobie szczęście: będę szczęśliwy gdy wygram w totka, będę szczęśliwy gdy wprowadzę się do nowego domu, gdy kupię Jaguara, gdy poznam dziewczynę…Gdy to osiągniemy to stawiamy kolejny wyznacznik którego spełnienie ma nam przynieć szczęście. A żyjemy niczym pączki w maśle, nie martwiąc się o dostęp do wody czy pożywienia. Mamy broń i umiejętności żeby się obronić. Czego ty dziewczyno chcesz ???"
Alan milcząco patrzył na Jane, jego wzrok ani mimika nie wyrażała nic. Wydobył z siebie lekki uśmiech próbując przekazać jej nieco ciepła, na więcej się nie odważył. Jej spojrzenie mówiło wyraźnie, iż nikt ma się do niej nie zbliżać, a przynajmniej nie za bardzo.
Shannon również go zaintrygowała, chyba najbardziej ze wszystkich zebranych." Co ona tutaj robi?" Alan zadawał sobie to pytanie co chwila. Nie wyglądała jak inni sędziowie których do tej pory spotkał. W większości ogień w ich oczach dawno się już wypalił, ale nie w jej spojrzeniu. W jej oczach latały iskierki radości i pewności siebie a może był to tylko pozór ? Jednak Alan czuł pozytywną energię emanującą od Sharon, może nie doświadczyła aż tylu okropieństw, albo po prostu poradziła sobie z nimi lepiej niż inni.
Alan siedział i obserwował, nie śpieszyło mu się do zabrania głosu. Wypił już niemal wodę do połowy i z zadowoleniem uznał, że ta woda jest w porządku.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 23-06-2007 o 05:08.
Eliasz jest offline  
Stary 23-06-2007, 15:54   #24
 
Hammen's Avatar
 
Reputacja: 1 Hammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputację
Dopijając resztkę porannej kawy, Mark zajechał na parking. Pospiesznie spojrzał na zegarek, znajdujący się na niewielkim ekraniku radia. 11:40. „Cholera, jeszcze się spóźnię”. Chwycił aktówkę leżącą na siedzeniu obok, po czym wysiadł z samochodu. Trzask drzwi, znajomy dźwięk zamka zamykanego pilotem, i już Degas kierował pospieszne kroki w kierunku drzwi wejściowych wieżowca.

Przeszedłszy weryfikację swojej osoby, oraz po otrzymaniu identyfikatora( który odruchowo wrzucił do kieszeni na piersi), Mark wsiadł do windy. Wraz z tym jak wyjeżdżał coraz wyżej narastało jego zdenerwowanie powolnością podróży. Na szczęście nie był zmuszony do zatrzymywania się na innych piętrach. W metalowym pomieszczeniu był sam. Co chwilę, w rozdrażnieniu spoglądał na zegarek.

„Pim!” zabrzmiał sygnał charakterystyczny dla zatrzymującej się windy. Drzwi leniwie rozsunęły się ukazując korytarz na szóstym piętrze. Mark ruszył szybkim krokiem wzdłuż holu, szukając pokoju 606. Po drodze nie zwracał uwagi na nic innego jak srebrne cyfry umocowane na drzwiach.

Mężczyzna zapukał, a następnie powoli uchylając drzwi wszedł do pomieszczenia. Przy stole siedziało już kilka osób, ale ku radości Marka nie było jeszcze „szefa”. Wchodząc do pokoju spojrzał na zegarek. 11:55.- W samą porę- skwitował wypuszczając z ulgą powietrze. Położył swoją aktówkę obok jednego z krzeseł, po czym nie spoglądając na zgromadzonych rzucił lakoniczne „Mark Degas, miło mi”. Sędzia siadł, a następnie na chwilę schował twarz w dłoniach, przecierając oczy. Cicho liczył na to, że kofeina za chwilę doprowadzi go do stanu używalności. Potrzebował snu, ale widział, że w najbliższym czasie nie może na niego liczyć. Taka praca…
 
__________________
"The eagle's eye is hiding something tragic
but in this night the red wine rules in me"
Hammen jest offline  
Stary 24-06-2007, 00:04   #25
 
Reputacja: 0 Niles Elmwood nie jest za bardzo znanyNiles Elmwood nie jest za bardzo znanyNiles Elmwood nie jest za bardzo znany
* * *
12.00 HR Sala konfencyjna Pokój 607


Do pokoju wszedł czarnoskóry, starszy mężczyzna, w kowbojskim kapeluszu. W ręku trzymał czarną walizkę, którą położył na stole konferencyjnym, wzdłuż którego siedzieli sędziowie.
- Dzień dobry. Nazywam się Philipp Moore. Jak zdążyliście się już domyślić, jestem koordynatorem tej sekcji. – przerwał patrząc po twarzach zgromadzonych i wyjął z kieszeni szarego garnitura krążek płyty.
– Widzę kilka znajomych twarzy. – jego grobowy wzrok po kolej zatrzymywał się na każdym Sędzim, jednak ciężko cokolwiek było z niego wyczytać.
Sięgnał po leżący na stole pilot. Przyciskiem rozwinął zamocowany nad oknem biały ekran, który pogrążył salę w półmroku. Wsunął dysk do projektora i po chwili na białym ekranie pojawił się napis:

Oficjalne dane Wydziału Sędziów dla SS 606 w Chicago.


a później paszportowe zdjęcie Shannon, które najprawdopodobniej było z papierów złożonych do akademii.

Moore patrząc na ekran projektora mówił z pamięci.
- Shannon O’Rourke. Lat 30. Panna. Członek P.A.T.A. Ukończyła Akademię Sędziów w Chicago w 2017. Pani psycholog z praktyką analityka śledczego. Ma za sobą roczną kadencję w Detroit. Cztery sprawy. Jedna umorzona – brak wystarczających dowodów, czyli tak zwany Pat-Mat w sekcji.

W następnym slajdzie pojawiała się uśmiechnięta, pod krawatem, twarz Alana.
- Alan William Abercup. Lat 29. Kawaler. Członek P.A.T.A. Prawnik, z którego wojna zrobiła żołnierza. Akademia Sędziów w Nowym Yorku, ukończona w 2017. Roczna kadencja w tym samym mieście. Trzy sprawy. Jedna zakończona najsurowszym wymiarem kary.

Mężczyzna wydął swoje potężne wargi i zastanowił się nad czymś.
Kolejne zdjęcie. Kobieta w polowym mundurze, która mrużąc oczy pod słońcem, gryzła w zębach niczym cygaro, zapalonego papierosa.
- Pani Jane Doe. – powiedział i wymownie przeniósł swój znudzony wzrok na kobietę siedzącą przy stole.
- Lat 27.Członek P.A.T.A. Akademia w Miami. Ukończona w 2017. Półroczna kadencja w Washingtonie. Dwie sprawy. Jedna umorzona. Śmierć podejrzanego w trakcie śledztwa. Półroczna kadencja w Dover. Dwie sprawy. Obie rozwiązane. Podoficer marines, specjalista od ładunków wybuchowych.

Nacisnął przycisk. Na ekranie pojawiła się twarz najstarszego z siedzących przy stole.
- Mark Degas. Urodzony w 1975 roku. Członek P.A.T.A. Umysł ścisły, specjalista od komputerów. Jeden z pionierów zawodu przez formalnym powstaniem akademii, którą ukończył w Miami w 2016 roku. Trzy kadencje. Roczna w Bostonie. Jedna, ale głośna sprawa „Broni w Sieci”. Rozwiązana. Półroczna kadencja w Atlancie, dwie sprawy, jedna zamknięta – śmierć oskarżonego w trakcie śledztwa. Jedna zakończona Pat-Matem. Ostatnia, półtorej roczna kadencja w Nowym Yorku. Pięć spraw. Cztery rozwiązane w tym jeden wyrok śmierci. Jedna zamknięta z braku wystarczających dowodów.

Moore przeniósł swój wzrok na Jacka i jego oczach, gdyby nie półmrok pomieszczenia, można byłoby zauważyć żywe ogniki sympatii. Po czym patrząc już na ekran i widniejącą na nim fotografię młodego Sędziego, w czarnym mundurze kadetów akademii, ciągnął dalej monotonnym głosem:
- Jack Wolf. Lat 27. Wdowiec. Członek P.A.T.A. Mimo sukcesów kariera reportera zamieniła się w drogę Sędziego. Tegoroczny absolwent Akademii Sędziów w Gettysburgu. To jego pierwsza kadencja, lecz.. - na chwilę zawiesił głos - ... ma praktyczne doświadczenie w dochodzeniówce. Nieoficjalnie Wam powiem, że jeszcze przed wstąpieniem do akademii, wystawił kilku terrorystów na tak zwanej tacy, drepczącym w miejscu Sędziom, którzy wówczas zajmowali się także terroryzmem.

Następnie Moore usiadł, i z jakby ociąganiem nacisnął kolejny raz przycisk pilota. Nie patrząc już na ekran wystukał szyfr na zamku walizki, po czym wyjął z niej jakieś papiery. W międzyczasie ekranie pojawiła się twarz czarnoskórego mężczyzny w kowbojskim kapeluszu.
Pod zdjęciem krótka notatka.
Philipp Moore. Lat 54. Żonaty. Członek P.A.T.A. Były Sędzia i wykładowca w Akademii Sędziów w Miami. Od roku Koordynator Sekcji Sędziów w Washingtonie i Las Vegas. Ostatnia kadencja koordynatora, przed zapowiedzianą wcześniejszą emeryturą - Sekcja 606 w Chicago.

Moore wyłączył projektor, a ekran zwinął się posłusznie, rozświetlając pokój południowym słońcem. Jak dealer w kasynie rozdał każdemu po kartce papieru, na której widniały przeróżne dane i jakieś instrukcje.
- No to procedurę powitania i poznania mamy za sobą. – powiedział składając ręce na blacie, a kiwnąwszyc głową w kierunku najbliższej kartki, która leżała przed Shannon, dodał:
- Na tym dokumencie macie najważniejsze informacje dotyczące tego budynku i Waszego nowego środowiska pracy. Imiona, nazwiska, wydziały, adresy, numery telefonów, faksów i tak dalej.
Wyjął z na wpół zamkniętej walizki sześć przedmiotów przypominających zegarki. Jak barman kuflem piwa, tak on posłał każdemu po jednym.




- Komunikatory. Zostały wprowadzone niedawno przez Pentagon. Każda nowa sekcja dostaje teraz takie. Macie tez instrukcję obsługi. Najważniejsze numery są już zakodowane.
- Urządzenie jest... – zaczął obracać w rękach swój komunikator – wielofunkcyjne. Zegarek z komputerem, GPS przez rządowe satelity, sztywne łącze z internetem, kamera,
W tym czasie z kieszeni Alana rozległ się głośny pojedynczy sygnał przychodzącej wiadomości. Abercup marszcząc czoło popatrzył po obecnych i wyciągnął z kieszeni pager. Szybko przeczytał przydługą wiadomość:
Położył pager na stole i chrząknąwszy skierował wzrok ku Moore’owi.
Philipp ciągnął dalej:
-... telefon, dyktafon, wykrywacz metalu, ładunków wybuchowych, wyświetla hologram danych jak filmy, zdjęcia, mapy i tak dalej... Możecie wydawać mu komendy głosowe, reagować będzie tylko na głos właściciela.
Założył komunikator na przegub ręki i z walizki wyciągnął kolejny papier. Tym razem wstał i obchodząc stół dookoła podał każdemu kopię, na której była zwięzła notatka służbowa nowej sprawy.

Cytat:
Sprawa 606.1
Z dnia: 04.28.2018 18.00 HR
Podejrzany/a: Kate Lewis

Opis:
Podejrzana znaleziona w stanie szoku na miejscu zbrodni, to jest swoim domu, przez sąsiada Toma Dollsona, który powiadomił policję o 16.35 HR 04.28. Patrol – John Ctulihan i Andrew Berkley odkryli w kuchni zwłoki męża Stevena Lewisa. Rana kłuta w okolicy serca. Miejsce zbrodni zabezpieczone przez analityków Sekcji Sędziów.

Stan obecny:
Podejrzana w areszcie Sekcji Sędziów. Dzieci denata i podejrzanej – Adam i Particia Lewis, wiek 3 lata, miejsce pobytu nieznane. Ciało ofiary w kostnicy Sekcji Sędziów.
- Pytania? – zapytał mężczyzna, nalewając sobie wody do plastikowego kubka.
 

Ostatnio edytowane przez Niles Elmwood : 24-06-2007 o 04:48.
Niles Elmwood jest offline  
Stary 24-06-2007, 12:09   #26
 
Discordia's Avatar
 
Reputacja: 1 Discordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodze
Kiedy do sali wszedł kolejny Sędzia Shannon tylko rzuciła okiem i powiedziała krótko - Shy - powracając do komputera.
"PRAWDA... hmmm... słowniki i encyklopedie, Organizacja przestępcza, terroryzm, zabójstwa... bla bla bla... same plotki, niesprawdzone informacje!" Pufnęła z irytacją opierając się o fotel. Wzięła kubek z wodą i powoli wypiła jego zawartość.
Kiedy do sali wszedł Moore jednym palcem zakończyłą pracę laptopa i schowała go do torby.

Gdy zobaczyła swoje zdjęcie na ekranie skrzywiła się z niesmakiem. Słuchając danych innych Sędziów stwierdziła, że jest jedną z najstarszych. Obserwowała twarz każdego z nich, gdy koordynator czytał ich charakterystyki. Patrzenie w sufit, w okno, kamienna twarz, beznamiętne spojrzenia, znudzenie lub wręcz przeciwnie- wyzywający wzrok, uśmiechy. "Dokładnie to czego się można spodziewać" pomyślała "Maski". I westchnęła sobie. Cichutko.

Kartkę z informacjami przebiegła wzrokiem i, złożywszy, schowała do kieszeni.
Shannon obejrzała z zaciekawieniem komunikator opierając łokcie na blacie stołu. Z uśmiechem pomyślała "Star Trek". Jednym uchem słuchała wyjaśnień obracając urządzenie w dłoniach. Nie zwróciła uwagi na dźwięk pagera.

Sprawa. Morderstwo. Shy notkę sprawy przeczytała uważnie.
- Jak zwykle cholernie się rozpisali - mruknęła do siebie ironicznie. Na pytanie koordynatora podniosła głowę.
- Pytań jest mnóstwo, ale odpowiedzi musimy poszukać sami.- Po chwili dodała - Ile dają nam czasu?
Moment zastanowienia i Shannon odchyliła się na oparcie krzesła.
- Przesłuchania.- Rzuciła lakonicznie.- Możemy przejrzeć protokoły wstępne. Ale i tak trzeba będzie przesłuchać: podejrzaną, sąsiadów w tym tego...- zerknęła na pismo - ...Dollsona, patrol, współpracowników męża i żony - mówiła wyliczając na palcach.
- Trzeba też będzie przepytać okolicznych mieszkańców czy nie wiedzą, co stało się z dziećmi - myślała na głos.- One powiedzą nam najwięcej. Trzeba je znaleźć.
Urwała i spojrzała na pozostałych.
 
__________________
Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu.

P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di.
Discordia jest offline  
Stary 24-06-2007, 13:21   #27
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
- Chcę zobaczyć raport patrolu, który był tam pierwszy, obejrzeć dowody zebrane przez analityków i przyjrzeć się miejscu przestępstwa. I zajrzeć do raportu z sekcji. - Jane zgasiła z namaszczeniem papieros w popielniczce i trochę się ożywiła, mimo to jej ton dalej pozostawał oschły. W końcu coś czym można zająć umysł. Spojrzała na koordynatora. Tak więc zapamiętał ją. Prawdopodobnie. Niech i tak będzie. Czekając na odpowiedź pozostałych, szybkim ruchem nałożyła komunikator i przejrzała instrukcję obsługi. Mała zabawka wyglądała na dość intuicyjną w obsłudze. To dobrze. Szkoda, że nie odtwarza muzyki - wtedy już o krok było myślenie za Sędziego.
Rzuciła okiem na listę telefonów i schowała ją do jednej z wielu kieszeni spodni. Usiadła po turecku na krześle i w końcu zwróciła większą uwagę na ludzi, którzy ją otaczali. Nie interesowało jej ich życie prywatne czy skrót w postaci notatki pod zdjęciem. Ważne było to, jak dobrze pracowali. Nic więcej.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein

Ostatnio edytowane przez Latilen : 24-06-2007 o 22:51.
Latilen jest offline  
Stary 24-06-2007, 18:13   #28
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Bob Smith

Alan oglądał kolejno wszystkie zdjęcia - "wygląda na to, że zebrali solidną ekipę".
Wiele rzeczy od razu się wyjaśniło, droga zawodowa wyraźnie odcisnęła piętno na każdym z osobna.

Skinieniem głowy skwitował opinie poprzedników – po prostu zgadzał się z nimi, jeszcze mniej czasu poświęcił na badanie nowego gadżetu – będzie na to czas później, na razie nałożył go tylko na rękę.

- Gdzie tkwi haczyk? - wypalił nagle Alan a widząc nieco zdziwione spojrzenie Moora - a może tak mu się tylko wydawało, dodał:

- Przecież nie ściągalibyście pięciu sędziów do sprawy morderstwa i to w gronie rodzinnym. Choć osobiście wątpię, aby to żona zabiła męża – przy takich klasycznych zabójstwach w afekcie nikt nie planuje ukrywania dzieci a do tej pory powinny się już znaleźć. Nie widzę w raporcie czy podejrzana była pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających i co z denatem, ale chyba będziemy musieli sami to sprawdzić. Powracając do pytania – co takiego jest w tym morderstwie, że ściągacie aż pięciu sędziów?
 
Eliasz jest offline  
Stary 24-06-2007, 21:15   #29
 
Sylvain's Avatar
 
Reputacja: 1 Sylvain nie jest za bardzo znany
Jack Wolf

Podczas prezentacji biogramów skupiał się na każdym z wymienionych i na jego reakcjach.
Gdy dotarła do niego wbił wzrok w Moore'a i lekkim skinieniem głowy odpowiedział na jego powitanie wyrażone oczyma.

Na nowy gadget rzucił tylko okiem i po chwili założył na rękę.
"Przyjdzie jeszcze czas żeby to rozkminić."

Notatka z opisem sprawy była standardowa. Krótki opis zdarzenia i dotychczas podjętych czynności. Kilka potencjalnych źródeł informacji i ścieżek docierania do kolejnych.
Oczywistości wygłoszone przez Shannon puścił mimo uszu. Skupił się na tym co powiedział Smith i na nim samym.
"Facet zadał pytanie, które i mi się cisnęło. Przecież to takiej spraweńki nie potrzeba aż tylu sędziów."

- Kim był denat? Kim jest główna podejrzana? -zapytał i skupił się na twarzy Moore'a.
 
Sylvain jest offline  
Stary 24-06-2007, 22:29   #30
 
Discordia's Avatar
 
Reputacja: 1 Discordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodze
Shy interesowali ludzie, motywy ich działań, myśli, reakcje i przyzwyczajenia. To był jej świat- umysł. Shannon wierzyła, że w umyśle kryją się odpowiedzi na większość pytań. Reszta należy do Pana.
Chciała przede wszystkim poznać ludzi. I znaleźć dzieci. Nie interesowały jej zbytnio problemy przełożonych, polityków lub Kwatery Głównej. Stanowisko ofiar czy podejrzanych nie miało znaczenia, jeśli nie wpływało na ich psychikę. Liczyli się tylko ludzie.
Dlatego pytanie, które zadali jej koledzy, nie zaprzątało jej długo. "Co za różnica? Przecież Sędziowie i tak zawsze pracują w zespołach po 5 lub 6".
Może było to trochę naiwne stawianie sprawy lub nierealne, ale właśnie tak pracowała. Z żywymi ludźmi i martwymi zdjęciami. Ze słów, gestów, mimiki ukłdała człowieka. Z zabudowy mieszkania, hobby i drobiazgów na biurku montowała codzienność. Z każdą następną informacją portret był coraz wyraźniejszy. Drobiazgi w stylu pozycji, pieniędzy czy stanowiska nie były najistotniejsze, choć dopełniały obrazu. Dla kogoś jednak mogły stanowić motyw i w tym miejscu dopiero stawały się ważne dla niej.
Shannon zdjęła żakiet i przerzuciła go przez oparcie krzesła. Słuchała kolegów. "Dobrze jest poznać ludzi, z którymi się pracuje" myślała. Rozpuściła włosy rzucając gumkę na stół. Przeczesała je palcami i splątała je z powrotem. "Przedwcześnie wyciągają wnioski. To rzutuje na późniejsze dochodzenie" pomyślała jednak słysząc ich opinie o sprawie "Spraweńka, haczyk, 'co takiego jest w tym morderstwie, że ściągacie aż pięciu sędziów?'to Alan". Spoglądała na nich i dziwiła się "Czy zapomnieli już czego nie tak dawno uczyli się w Akademii? Nigy nie wyciągaj pochopnych wniosków, bo potem możesz nigdy nie dojść do prawdziwych." Pamiętała to aż za dobrze. Poczuła gorycz w ustach na wspomnienia wielokrotnych 'pochopnych wniosków' i dorabiania do nich prawdy. Jej spojrzenie pociemniało a palce zacisnęły się na blacie stołu tak, że aż kłykcie zbielały.
Poprzednia praca dawała o sobie znać w najmniej odpowiednich momentach. Shy dyskretnie odetchnęła głęboko i puściłą stół.
 
__________________
Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu.

P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di.
Discordia jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172