|
Niziołek uwielbiał zabawę. Resztką energii magicznej jak mu została po tym wyczerpującym dniu wyteleportował jedną z kart, które przerzucał człowiek do swojego rękawa. Poczuł przy tym ból głowy, chyba jednak niepotrzebnie przeginał. Jednak nic po sobie nie pokazał. Uśmiechnął się tylko szelmowsko i teatralnym ruchem sięgnął do swojego rękawa i wyciągnął stamtąd kartę. - Nie zgubiłeś przypadkiem dziewiątki trefl? - spytał z bananem na twarzy oddając wspomnianą kartę. -Jestem Ben, to Ercekion, nasz dowódca, a to Vincent. Co myślicie o przedstawieniu się i powiedzeniu paru słów o sobie, zanim się wepchniecie do drużyny? Bo tak jakby nieuprzejme odrobinę z waszej strony, tak nie zostawiać nam wyboru, i nawet się nie przedstawić. |
Dorian zabrał kartę z ironicznym uśmieszkiem. Machnął ręką, poczym karta zniknęła. Obrócił rękę, lecz i tam nie było karty. Podwinał rękawy, tam tez jej nie było. Poklepał niziołka w głowę i pyk! Karta pojawiłą sie w jego ręce - Widzisz? Bez bólu, bez zmęczenia. A efekt lepszy. Jetsem Dorian, i jestem magikiem. |
Dorian wykonał swoją sztuczkę z kartami. Dopiero kiedy kilka osób w karczmie zaczęło klaskać z podziwem zauważyliście, że jesteście w centrum uwagi. Jedyny niezadowolony z tego był karczmarz, lecz mruknął tylko "znowu się zaczyna" i poszedł na zaplecze. Natomiast klienci w karczmie zaczęli raz po raz mówić głośno "Bis, bis!". |
- Pięknie, pięknie nie powiem. Jednakże, jak się to ma do wilkołaka? I ciągle nie raczyliście powiedzieć czemu zamierzacie na niego polować i czemu z nami i czemu nie zostawiacie nam wyboru. Niziołek zaczynał być zmęczony przedstawieniem, które sam sprowokował. Wolałby, żeby Ercekion zajął się negocjacjami z tą dziwną dwójką, skoro się zadeklarował jako dowódca. Popatrzył na paladyna spod oka. |
Elf przez cały czas siedział przy stoliku przysłuchując się rozmowie Bena i Ercekiona z pozostałą dwójką.Gdy zauważył,że są w centrum uwagi,powiedział do Doriana: -Niezła sztuczka,ale wilkołaka nie pokona. |
- Mam też inne atuty. Bisu nie będzie! Choćmy w jakieś bardizje osobiste miejsce. I do jakiegoś sklepu. Dorian nie cierpiał, kiedy banda ludzi go podziwiała. To zwracało uwagę. "Tak, był jeden, sztczki pokazywał". NIe sposób uciec. |
Całą rozmowę przemilczał wpatrując się w okno. W jego głowie toczyła się bitwa.Intuicja mówiła mu,żeby zaufać tym ludziom,ale rozsądek nie.Przecież dopiero ich poznaliśmy..,pomyślał.W końcu lekko potrząsnął głową.Pyknęło a na oparciu krzesła siedziała biała sowa. ~Możemy im ufać,Ercekionie?~,posłał mu telepatyczną wiadomość. Pod postacią ptaka sfrunął na skraj stołu. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:31. |
|
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0