|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
26-08-2007, 12:50 | #51 |
Reputacja: 1 | Najemnik początkowo nie wiedząc co się dzieje chwycił leżącą na komodzie zbroję i rzucił ją na łóżko. Chwilę później ułożył puklerz na poduszce i nakrył to wszystko kołdrą. Uznawszy to za dostateczną imitację śpiącego człowieka, wziął miecz wraz z navają i stanął tak, aby w razie czyjegoś wtargnięcia do pokoju zasłaniały go przed wzrokiem intruza otwarte drzwi. Miecz oparł o ścianę, navaję trzymał gotową w ręce. Teraz czekał na ruch grzebiącego przy zamku natręta. |
26-08-2007, 13:41 | #52 |
Reputacja: 1 | Beheldor Stanąłeś przy samej ścianie, za drzwiami. Ustało grzebanie w zamku i drzwi się leciutko otworzyły. Do środka weszło dwóch mężczyzn. Pierwszy niski i chudy miał młodą może dwudziestoletnią szczurowatą twarz. W ręku trzymał dage (długi nóż). Podszedł ostrożnie do łóżka. Drugi był przeciętnego wzrostu miał podłużną twarz i kozią bródkę. W ręku trzymał gabriela (mała kusza) a przy pasie miał pałkę. Pierwszy podszedł do łóżka. Po chylił się i nagle odwrócił się w stronę towarzysza i pokręcił głową.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
26-08-2007, 15:10 | #53 |
Reputacja: 1 | Beheldor kopnął człowieka z kuszą w zgięcie kolan, zanim tamten stracił równowagę doskoczył do niego, umiejętnie kładąc sztych noża na gardzieli, tuż nad obojczykiem. - Dawaj kuszę! - krzyknął, szarpiąc i wyginając rękę tamtego do tyłu, wyłuskując mu gabriela. - A ty ani kroku! Broń rzuć na bok! Żwawiej, ptaszyno, albo żegnaj się z kolegą - kuszę odłożył na bok i odpiął lagę klęczącemu intruzowi. - Devlin! Alleran! Do mnie, do mojej izby, mamy intruzów! |
26-08-2007, 21:08 | #54 |
Reputacja: 1 | Beheldor Odebrałeś bez problemu kuszę i odłożyłeś na bok w momencie kiedy drugi wypuścił dage. Odpiąłeś lage i zobaczyłeś ruch, to szczurowaty brał zamach. Poczułeś ból w lewym ramieniu. Poderżnąłeś gardło dla rozbrojonego. Szczurowaty podbiegł do Ciebie i wyprowadził cios który ledwo uniknąłeś szybkie kopnięcie w krocze ostudziło przeciwnika, gdy upadł kopnąłeś raz jeszcze. Spojrzałeś na ramię z którego wystawał nóż do rzutów. Szczurowaty ciężko dyszał zwinięty w kłębek. Alleran i Devlin Obudził was krzyk Beheldora.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
26-08-2007, 23:09 | #55 |
Reputacja: 1 | Aelleraine nie trudził się nawet ażeby wciągnąć na dupę kalisraki.. Płynnym ruchem wyciągnął miecz z pochwy, szarpnął drzwi i już był na korytarzu. Nie, nie był durniem -wybiegając trzymał miecz gotowy do sparowania ciosu- głupio byłoby wszakże umierać tak zwyczajnie, na korytarzu zajazdu- od zardzewiałego kozika jakiegoś obszczymura... |
27-08-2007, 10:01 | #56 |
Reputacja: 1 | - Aaaochh... - Beheldor próbował pozbyć się noża z ramienia, ale przy najlżejszym dotknięciu odczuwał ból tak mocny, że był zmuszony zaakceptować wystające z ciała żelastwo, przynajmniej do przybycia kogoś obytego w sztuce lekarskiej. Zajął się czymś znacznie pożyteczniejszym - klęknął i zdolną do tego ręką najsilniej jak potrafił w takim stanie uderzył wijącego się na podłodze delikwenta w potylicę, aby pozbawić go chwilowo przytomności. Dla pewności dźgnął do navają, aby sprawdzić czy ten zareaguje. Po tym zabiegu wstał i usiadł sztywno na komodzie, przyglądając się ranie. |
28-08-2007, 10:56 | #57 |
Reputacja: 1 | Widząc że kompanowi nie zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo, elf postanowił zawezwać właściciela, kogoś ze służby.. czy kogokolwiek na kim mógłby wyładować swój gniew... "Gdzież jest ta tłusta świnia, karczmarzem zwana!? Meerd, gdzie jest służba?! Wzywać felczera, ale już! Inaczej łby wam pourywam i naszczam w szyje!" Nagi Aelleraine wzburzony wielce ruszył na poszukiwania karczmarza.. czy kogokolwiek... Bogowie.. miejcie w opiece cycate knajpiane posługaczki... |
28-08-2007, 22:30 | #58 |
Reputacja: 1 | - Hej, Alleranie! Poczekaj! - krzyknął Beheldor i z ręka ugiętą w łokciu wychodząc za towarzyszem na korytarz. - Chodź, wracaj! Nie trzeba nam na razie karczmarza, to potem załatwimy. Najpierw musimy się dowiedzieć paru rzeczy od tego gagatka - skinął na nieprzytomnego mężczyznę leżącego w jego pokoju. - Ale ty to musisz zrobić, bo ja nie będę w stanie wykorzystać potencjału obu rąk. - skrzywił się. - Tylko bez przesady - dodał dla ostrożności. |
29-08-2007, 12:00 | #59 |
Reputacja: 1 | "Racja... zaraz wszystko wyśpiewa świniojebca" Aelleraine podszedł do człowieczka skulonego na ziemi... pochylił się i szarpnął za włosy, przystawiając do twarzy długie, błyszczące ostrze swego miecza.. "Spójrz człeczku.. dobra stal.. skuwana wiele razy... piękna jednosieczna głownia.. cudo stworzone przez artystę.. ale ty pewnie tego nie docenisz.. cóż.. najważniejsze że przechodzi przez metal jak przez papier... o mięsie i kościach nie wspomnę.." Postawił stopęł na dłoni bandyty.. delikatnie dotknął ostrzem najmniejszego z jego palców.. "Jakoś niezbyt skłonnyś do współpracy... RAZ!" Odcięty palec potoczył sie po deskach podłogi... "Jak nie przestaniesz wrzeszczeć ... DWA!" "Gadajżeż wreszcie .. albo cię tymi paluchami skarmię..." |
30-08-2007, 10:50 | #60 |
Reputacja: 1 | Alleran Miecz był trochę nieporęczny ale obciąłeś mu jeden palec, zabójca zaczął wyć. Jak znów mu zagroziłeś zaczął mówić ale z wysiłkiem. -AAAAA. Wszystko powiem. Pracujemy dla Dygistry, kazał nam dzisiaj pozbyć się czterech (pamiętajcie, że was jest czwórka) najemników nocujących pod "Grotem Włóczni". Do wszystko nasz kontakt ma się z nami spotkać w magazynie nr 21. Nic więcej niewiem. Proszę poście mni9e albo chociaż zabijcie szybko. Devlin i Beheldor Krzyk zabójcy pobudził i gości i karczmarza, korytarz szybko się zapełnił, wszyscy patrzyli na was przerażeni. Niektórzy mieli broń. Karczmarz podszedł do was trzymając nabitą kuszę. -Co się tu dzieje. Było widać, że jest przestraszony. Spojrzał na ranę Beheldora. -Panie, jesteście ranni. Zupełnie jakbyście o tym nie wiedzieli.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |