Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-07-2007, 10:59   #1
 
Brat Razjel's Avatar
 
Reputacja: 0 Brat Razjel może tylko marzyć o lepszym jutrze
[40k] Mówili: zwiedzisz świat!

Nie, to nie może być prawda! - Tak pomyślał sobie każdy z Was, patrząc się na owianego zła sławą nowego dowódcę. Czemu nikt nie skojarzył, że on zmienił imię po awansie. Inkwizytor Hermell przechadzał się wzdłuż całego plutonu patrząc na was taki wzrokiem, jakby się was brzydził. Gdyby miał coś napisane na czole, byłby to napis 'chodzące kłopoty'. Spacerując wskazuje ostrzem miecza uchybienia w umundurowaniu, złą postawę lub wypytuje o szczegóły religii Imperium. Jakie szczęście, że żadne z Was nie stoi w pierwszym szeregu. I tak zepsuł Wam wszystkim humor, może popsuć całą frajdę jaką możecie mieć w uzdrowisku. Inkwizytor w końcu przemówił do wszystkich.

- Miałem okazję dowodzić znacznie lepszymi wojskami niż te, które tutaj widzę. - Mówca zrobił pauzę, by upewnić się, że wsyzscy pojmą sens jego słów. - Zmierzamy do uzdrowiska oddalonego o 390km na wschód od miasta Nowy León, by odszukać tam znamiona herezji. A jeśli takowe znajdziemy zrobię wszystko by je zniszczyć. Dlatego potrzebni jesteście mi wy! Podróż będzie trwać długo, będę miał czas by wszystkich przepytać i mieć pewność, że mam do czynienia z ludźmi wiary i czynu. Tylko takich potrzebuje Imperium! A teraz ruszamy w drogę!

Inkwizytor oddala się w stronę swojego oddziału przybocznego złożonego z dziewięciu Adepta Sororitas, które oczekują go przy transportowcu typu Rhino. Na plac wyszedł chorąży Ivan Nielubij. Wziął wdech.

- No dobra bando pijaków i szumowin! Nasz jaśnie oświecony inkwizytor Hermell wyraził się jasno! - Mimowolnie uśmiechnęliście się widząc minę chorążego gdy wypowiadał przydomki inkwizytora, skrzywił się jakby miał pocałować go w jego jaśnie oświeconą... - Oddział drugi jedzie na przodzie, później pojazd inkwizytora i za nim mój. Kolumnę zamyka oddział trzeci. Pamiętajcie by zmieniać się na gnieździe dwójkami, jeden przy LKM'ie, a drugi do wypatrywania zagrożeń. Do chimer, marsz!

W transportowcu chimera jest ciemno i ciasno - jak zawsze. Mówi się o nich, że zostały przewidziane na ośmiu załogantów, a nie na pełną dziesiątkę. Szóstka krzeseł, punkt pomocy medycznej i radiostacja. Duchota taka, że chciało by się otworzyć tylni właz. Przy nim przeliczył was sierżant Dimitrij Rostov, chyba jeden z najmniej lubianych sierżantów 91. batalionu.

- Kułuszkin! Sprawdź czy wszyscy zabezpieczyli broń, nie chce by mnie ktoś przypadkiem postrzelił w... Heron, bierzesz pierwszą wartę z lornetką. Turand idziesz z nim na gniazdo, tylko nie odbezpieczaj LKM'a. Arrizen, usiądź przy CKM'ie obok kierowcy i weź ze sobą tego gołowąsa! A reszta katechizmy w łapska i uczyć się. Jak tu inkwizytor przyjdzie macie być obryci na blachę!

Konwój ruszył w akompaniamencie ryczących diesli. Gdy tylko minęliście przedmieście zrobiło się ciszej i spokojniej. Po obu stronach drogi rośnie las tutejszych drzew o czerwonych długich igłach. Ściana lasu jest zaraz przy drodze i chociaż korzenie drzew ją niszczą pozwala to lepiej obserwować las, pełny wykrotów, trzęsawisk, mgieł i niskich wzgórz, w którym nie śpiewa żaden ptak i nie brzęczy żaden owad. Planeta jest zbyt młoda i nie ma na niej zwierząt. Nie ma niej nic co mogło by ostrzec przed zasadzką, a miejsce do niej jest wręcz idealne.

Edit: Gracze dodani, link do komentarzy też.
 
__________________
War. War never changes. Since the damn of human kind, when our ancestors first discovered the killing power of rock and bone, blood has been spilled in the name of everything, from God to justice to simple, psychotic rage. But war never changes!

Ostatnio edytowane przez Brat Razjel : 10-07-2007 o 11:29.
Brat Razjel jest offline  
Stary 10-07-2007, 13:49   #2
 
shade's Avatar
 
Reputacja: 1 shade nie jest za bardzo znany
{Lepszymi od nas? Skostniała dupo wołowa, najwyraźniej dowodziłeś na poligonach bo patrząc na ciebie to widzę że nie masz żadnego doświadczenia z tundrami i lodowymi pustyniami! Znalazł się imperialny fircyk.} pomyślałem widząc jak ten elegancik w śliczniutkiej wypucowanej zbroi niczym paw pokazuje swoje piórka przed oddziałem jednych z najlepszych wojowników Gwardii. Szybko stłumiłem negatywne myśli gdy tylko inkwizytor zbliżył się do mojej kolumny z tą swoją gadką. Strasznie nie lubię takich Imperialnych oficjeli którzy uważają się za niewiadoma kogo, szczególnie nienawidziłem inkwizycji, banda... Dlatego potrzebni jesteście mi wy! Podróż będzie trwać... znów stłumiłem swe myśli gdy zbliżył się Inkwizytor, niewiadoma jakimi zdolnościami dysponuje, jeszcze nieproszony zaczął by czytać mi w myślach. Gdy tylko wielmożny skończył gadać i odszedł do swojego transportera od razu zrobiło mi się lżej słuchając tego dupka chorążego. Po całej odprawie w milczeniu skierowałem się do swojej chimery, zabezpieczyłem swój lasgun i usiadłem najbliżej włazu.

- ...Turand idziesz z nim na gniazdo, tylko nie odbezpieczaj LKM'a.
-Tak jest. odpowiedziałem sierżantowi i poszedłem za Heronem zajmując swoją pozycję w wieżyczce.

Tego dnia mam strasznie podły humor nie jestem skory do walki ani oddawania życia za Imperium szczególnie że dowodzi mną jakiś Inkwizytor. Przypomniałem sobie w jaki niefortunny sposób znalazłem się na tej planecie: wpierw degradują mnie z pułkownika do szeregowca, wysyłają na to zadupie i jeszcze poniżają każąc wykonywać rozkazy tamtego jegomościa w Rhino.
Gdy tylko konwój opuścił miasto porzuciłem wszystkie swoje problemy i skupiłem się na obserwowaniu okolicy.
-Cain skupmy się na tym lesie jeśli wróg skądś zaatakuje to sądzę że właśnie stamtąd
 
shade jest offline  
Stary 10-07-2007, 15:11   #3
 
Ercekion's Avatar
 
Reputacja: 1 Ercekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skał
Cain usiadl wmiare wygodnie na swoim stanowisku. Cholernie bolala go glowam chcialo mu sie pic i ogolnie czul sie podle. Mowiac krotka mial kaca.
-Cain skupmy się na tym lesie jeśli wróg skądś zaatakuje to sądzę że właśnie stamtąd
Uslyszawszy te slowa, starszy szeregowy sprobowal zkoncentrowac wzrok na lini drzew. Wkoncu Turand byl zdegradowanym oficerem. Pewno wiedzial o co biega. Ciekawe jak to jest spasc z piedestalu na zwyklego szeregowca. Pan oficer ktory teraz jest nizszy stopniem niz on sam. Cain bawil sie przezchwile ta mysla. Z drugiej strony co moglo spowodowac az taka degradacje? I jeszcze to zadanie, ganianie za ulotnymi heretykami pod dowodctwem jakiegos dorobkiewicza. Ehh, szkoda gadac. To ja juz wole mordowac swinskie ryje Powiedzial naglos Cain, Tya, zieloni to przeciwnik ktorego latwo znalesc.
 
Ercekion jest offline  
Stary 10-07-2007, 15:46   #4
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
"-Arrizen, usiądź przy CKM'ie obok kierowcy i weź ze sobą tego gołowąsa!"-Rzekł do mnie sierżant Rostov.
"-Tak jest!"- Zasalutowałem, pełen werwy chcąc się wykazać że nie jestem jakimś tam szeregowcem, lecz w moich żyłach płynie iście żołnierska krew. Chwilę później mój zad już zasiadł w niezbyt wygodnym stanowisku ogniowym obok kierowcy, który to był w pełni skupiony widać było iż inkwizytor wywierał niemały wpływ na żołnierzy, widziałem te krzywe spojrzenia i szepty na temat jego osoby, jednak osobiście uważam że tylko ludzie o najtwardszych charakterach i najtęższych umysłach są w stanie ogarniać myśl i wypełniać wolę samego Imperatora... ale czegoż się można spodziewać po hołocie, nie są w stanie pojąć że dzięki determinacji i dyscyplinie tyle rasa ludzka osiągnęła.
Chimery jak chimery ciasne ciemne i skuteczne w swojej prostocie, po raz pierwszy jestem działonowym w konwoju. A żeby było mało nasz odział jest ostatni w kolumnie, co za tym idzie jest bardzo narażony na ewentualną pułapkę, jeśli Ci na górze przeoczą nawet najdrobniejszy, szczegół zdradzający
przeciwników to już jesteśmy zgubieni. A jak to mawiał ś/p pamięci ojciec na polu bitwy palec na spuście musi być szybszy od oka...
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"

Ostatnio edytowane przez Extremal : 11-07-2007 o 11:22.
Extremal jest offline  
Stary 10-07-2007, 18:18   #5
 
Gnashrakk's Avatar
 
Reputacja: 1 Gnashrakk nie jest za bardzo znany
"Coś mi mówi, że to nie był jednak taki błyskotliwy pomysł, Vołodia..." Sierżant klął cicho pod nosem. "Pierwsza zasada, nie wychylać się. A Ty co? Jak zawsze najpierw robisz, później myślisz..."

- Słyszeli? Sobaczyje syny! Zabezpieczyć broń. Nie kombinować, od tego ja tu jestem! Wot te na! Nie kręćcie się tyle żołnierzu, bo mi butelki rozbijecie. Znaczy, prowiant wysypiecie. Uważać na te skrzynkę! - Gdyby wzrok mógł zabijać, przechodzący żołnierz leżałby już trupem - Dupska na miejsce, i zapiąć się tam przy LKM-ie, to Was nie będzie tak rzucało na wybojach!


Vołodia czuł się nieswojo. Już nie pamiętał, kiedy ostatnio siedział w chimerze, ale takie zamknięte klatki zawsze źle na niego działały. Nigdzie uciec, tylko śmierć w płomieniach. I cała banda nowych soldatów... Już nawet nie Valhallan...

- Spakojna, spakojna, nie nerwuj sia - Przysiadł się do jakiegoś żołnierza i klepnął go w ramię - Pierwyj raz? Trzymaj sie dziadzi Volodii, ja Ci nie dam zginąć. - "Sam siebie nie daj zabić" znów zganił sie w myślach - To tylko wycieczka do uzdrowiska. Pojedziemy, zobaczymy, luksusu zażyjemy... - Króciutka przerwa na łyk z manierki - Nie na takich misjach sie bywało - Przyjemne ciepło rozchodziło sie po całym ciele, niepokój mijał - Pamiętam, jak ze cztery lata temu...

Ryk silnika wypełnił ciszę. Stalowe potwory ruszyły, a Kułuszkin snuł swą opowieść...
 
__________________
Ruck, Maul, Repeat!

Ostatnio edytowane przez Gnashrakk : 10-07-2007 o 22:17. Powód: No bo podobno niezrozumiale...
Gnashrakk jest offline  
Stary 10-07-2007, 22:28   #6
 
Judeau's Avatar
 
Reputacja: 1 Judeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znany
Szeregowy Igor Petrov z lekkim zdziwieniem obserwował reakcje towarzyszy na osobę Inkwizytora Hermella. Skwaszone miny, ciche, przesycone jadem szepty i dyskretne splunięcia, z całym zdecydowaniem świadczyły nie tylko o braku sympatii, ale nawet szacunku. O ile to pierwsze był sobie w stanie wyobrazić, o tyle drugiego zrozumieć nie mógł. Zawsze uważał członków Ordo Hereticus za sprawiedliwych, choć surowych obrońców ludzkości przed siłami zła... To fakt, nie widział wiele świata, za to słyszał negatywne opinie o Inkwizycji w koszarach... wszyscy reagują tak samo, więc może coś w tym jest, lepiej się narazie nie wychylać... może kiedyś kogo spyta o co w tym tak naprawdę chodzi. Tymczasem wsłuchał się w słowa Hermella.
Poczuł lekkie ukucie dumy, słysząc, że ktoś tak ważny i potężny potrzebuje jego pomocy w walce ku chwale Imperatora. Po to właśnie się zaciągnął. Energia wprost go rozpierała. Tyle miesięcy w koszarach marzył o tej chwili, gdy będzie mógł z okrzykiem na ustach biec na wroga, walczyć za Imperium, za ludzi! W końcu, jego pierwsza misja... Czuł krew pulsującą na policzkach i uszach. Pewnie wyglądał jak burak - zaśmiał sie w duchu. Ale to nic. Nieważne. Czerwony czy nie, teraz nadszedł jego czas! Z podziwem oprowadził Inkwizytora wzrokiem i zatrzymał spojrzenie na Siostrach Bitewnych.
Wyglądały tak wspaniale w swoich potężnych pancerzach bojowych, o których oni, szaraczki, mogli tylko marzyć. Stały przy transporterze, piękne i niewzruszone, niczym monolit, o który fale wrogów mogą się jedynie rozbić i zginąć. Ich pewność siebie, przelewała się na niego, upewniając go, że póki są w pobliżu, nic ich misji nie powstrzyma. Przełknął ślinę i pobłogosławił swoje policzki, ze bardziej zaczerwienić się nie mogą. Jakie to ironiczne... Zostać żołnierzem by chronić kobiety, tylko po to, by być przez nie chronionym. Cóż. Nie dopuści, by był ciężarem! Da z siebie wszystko i pokaże, że nie jest gorszy. Kto wie... może to on ocali jedną z nich...
Uśmiechnął się głupio, wyobrażając sobie romantyczną scenę z pola walki... kiedy podchodzi, do poranionej Siostry, z dymiącą bronią w dłoni, przestępując nad ciałami jej wrogów, podaję jej rękę... ich twarze zbliżają się do siebie...
Ryk chorążego wytrącił go z marzeń z taką siłą, że niemal wypuścił karabin. Zamrugał usiłując ogarnąć sytuację i po chwili pędził już do Chimery.

Arrizen, usiądź przy CKM'ie obok kierowcy i weź ze sobą tego gołowąsa!

Igor zmrużył oczy z zażenowaniem. No ładnie, od początku mu dobrą opinię robią... przecież mama mówiła, że nie wyglądał już tak młodo. Podświadomie zasalutował i wbiegł zręcznie do transportera, usadawiając się na siedzeniu najbliższym działonowemu. Szeregowy Arizzen był jednym z niewielu towarzyszy, którzy zdawali się podzielać jego entuzjazm - wskoczył do pojazdu szybko i bez ociągania, skoncentrowany zapiął pasy i wpatrzył się w drogę trzymając rączkę od karabinu. Igor klepnął go lekko w ramię, jak na szkoleniu, by zakomunikować swoją obecność i gotowość, po czym zerknął szybko na resztę oddziału.
Pewny siebie, dumny mężczyzna z kwaśną miną właśnie wchodził na wieżyczkę, a jego partner – Starszy Szeregowy Cain – o ile Igor dobrze pamiętał wyglądał wyjątkowo nieświeżo, jakby na kacu...
Jakiś młodzik, taki jak on, siedział i trząsł się lekko, chyba ze strachu, a obok sierżant Kułuszkin z uśmiechem pocieszał go i uspokajał napiętą (i duszną jak sto demonów) atmosferę w Chimerze. Choć Petrov przebywał w tym plutonie ledwo kilka dni i nie miał wielu okazji do socjalizowania się z towarzyszami, wąsaty weteran wzbudzał w nim sympatię. Wydawał się pogodny, zazwyczaj przyjazny i chyba zależało mu na swoich podwładnych. Otaczała go aura spokoju, która mogła okazać się zbawienna dla nieco słabszych psychicznie członków drużyny. Nawet Igor, mimo że wierzył, że jest sam dla siebie wystarczającym oparciem, czuł się dobrze wiedząc, że ktoś taki jak sierżant Kułuszkin jest obok, i czuwa. Uśmiechnął się do sierżanta, gdy ten rozpoczynał kolejną ze swoich historii. Chimerą nagle zarzuciło, wbijając chłopaka w siedzenie, a łomot silnika wypełnił ciasną, metalową klitkę...
 
__________________
"To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS
Judeau jest offline  
Stary 11-07-2007, 11:55   #7
 
Brat Razjel's Avatar
 
Reputacja: 0 Brat Razjel może tylko marzyć o lepszym jutrze
Podróż trwa już siedem godzin. Jedyne postoje były robione dla inkwizytora jak przechodził do pierwszego i drugiego oddziału. To były jedyne chwile gdy można było skoczyć kulturalnie za drzewko ulżyć pęcherzowi. Jak ktoś nie zdążył to biegł za chimerą, a jak go potrzeba przyszpiliła między postojami to jedyne wyjście to lać stojąc na pojeździe - zazwyczaj wracał w złym humorze.

Przez pierwszą godzinę lub dwie byliście czujni. Później monotonia lasu, miarowego trajkotania silników, duchota i wstrząsy sprawiły, że nawet najtwardsi dali sobie na wstrzymanie. Byle do uzdrowiska.

Spoglądając na zegarki powinniście być już niecałe 100km od uzdrowiska, a inkwizytor powinien lada chwila zarządzić postój i przyjść do was. Ta myśl gnębiła wszystkich. Wszak inkwizytor miał władzę sądzić, skazać i wykonać wyrok natychmiast. A tu jeszcze ma was egzaminować z jakiś popierdółek dla dzieci.

Nagle chimera drgnęła, lekko skręciła w prawo i zatrzymała się najgwałtowniej jak to żelastwo może.

- Zerwała się gąsienica towarzyszu sierżancie! - Wykrzyczał kierowca.

Rostov zaczął kląć i złorzeczyć. Zlazł z gniazda i połączył się z pułkownikiem Vasilijewem meldując o usterce. Wszyscy usłyszeliście przez radio odpowiedź.

- Naprawcie ją i dołączycie do nas. Inkwizytor nie chce czekać. Bez odbioru.

Wszyscy w duchu powiedzieli sobie 'hurra!', inkwizytor nie przepyta, jest chwila na rozprostowanie kości i zjedzenie czegoś na świeżym powietrzu. Sierżant zakomenderował.

- Kułuszkin! Weź młodego, Arrizena i Turana, naciągniecie to cholerstwo. Ino migiem, za cztery godziny będzie tu ciemno, a ja po ćmoku jechać nie chce! Heron, ty nigdzie nie idziesz, siedzisz na gnieździe przy LKMie ze mną. Reszta rozejść się i mieć baczenie na las!

Po czym sierżant włazi z powrotem na gniazdo obserwacyjne obok LKM'a. Wychodzicie (w ten czy inny sposób) na zewnątrz chimery. W końcu jest czym oddychać - świeże zimne powietrze przesycone zapachem lasu i żywic. Gąsienica faktycznie jest urwana, ale nie jakoś tragicznie. Jechaliście wolno i kierowca szybko się zatrzymał. Nie będzie wiele roboty.

Gdy kierowca wyłączył silnik i też wyszedł się rozprostować zrobiło się bardzo cicho. Nawet wiatr jest delikatny i drzewa nie szumią. Zbiera się delikatna mgła.
 
__________________
War. War never changes. Since the damn of human kind, when our ancestors first discovered the killing power of rock and bone, blood has been spilled in the name of everything, from God to justice to simple, psychotic rage. But war never changes!
Brat Razjel jest offline  
Stary 11-07-2007, 12:17   #8
 
Gnashrakk's Avatar
 
Reputacja: 1 Gnashrakk nie jest za bardzo znany
- Wot, sobaka - Młodszy sierżant zaklął głośno - Ściągać płaszcze, młody skocz po narzędzia. - Vołodia sięga pod płaszcz, wyciąga manierkę, pociąga solidny łyk i podaje flaszkę dalej - Ku pokrzepieniu sil, towarzysze, tylko tak, coby sierściuch nie widział - Uśmiecha się łobuzersko.

- Prace trzeba szanować, panowie. Zrobimy to raz dwa, to może jeszcze dogonimy jaśnieoświeconego, i znów będziemy jechać w cieniu jego przewielebności... Nie ma co sie śpieszyć... - Powolusieńku zdjął płaszcz i położył go obok. - Naciągniemy cholerstwo, i zaczepimy kliny, tak, że jakby sie coś działo, to tylko młoteczkiem pyknąć, i można jechać, a jakby Rostov pytał, to jeszcze nie zrobione... Ty, weź tylko nie wychlaj całego, młodemu zostaw łyka, ot, morda litrowa...
 
__________________
Ruck, Maul, Repeat!
Gnashrakk jest offline  
Stary 11-07-2007, 13:12   #9
 
shade's Avatar
 
Reputacja: 1 shade nie jest za bardzo znany
Nareszcie mogę wyjść z tej puszki. Staję przy włazie i zaciągam nosem tyle świeżego powietrza ile mieszczą moje płuca. Spoglądam na przejeżdżającą kolumnę transportowców, patrzę na nich jak na jakichś frajerów. Zerwana gąsienica była mi bardzo na rękę gdyż chciałem znaleźć się od tego inkwizytora jak najdalej.
-Kułuszkin nalej mi no kubanek bo też usycham, zaraz po niego przyjdę tylko naciągnę to żelastwo. kładę swój płaszcz na siedzisku wewnątrz maszyny wyciągam długi pręt z przybornika na zewnątrz chimery. Przetykam pręt przez oczko gąsienicy – Arrizen łap pręt i pomóż mi to podnieść, przeciągniemy nad kołami a ty zielony czekaj z bolcem i młotkiem, kiedy połączymy ogniwa wbijesz go.

Gdy tylko udaję się nam zaciągnąć gąsienicę wołam do Rostova –Zaczekajcie panie sierżancie bo mnie prze, za chwilkę przyjdę Biegnę w kierunku lasu i za pierwszym lepszym krzakiem lub drzewem wypróżniam pęcherz.
 
shade jest offline  
Stary 11-07-2007, 13:17   #10
 
Ercekion's Avatar
 
Reputacja: 1 Ercekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skał
Cain siedzial dalej na stanowisku lkmu. W sumie nie zazdroscil towarzyszom mozliwosci rosprostowania kosci. Nie takie rzeczy sie przezylo. Nagle przeszedl go dreszcz. I to nie jakis zwyczajny. Mial tego typu odczucia tylko wtedy kiedy cos mialo zaczac sie dziac.
A w rzyc, wiedzialem ze NIC w armii nie moze pojsc zgodnie z planem.Przeklnal pod nosem i odbezpieczyl lkma przygladajac sie z wzmozona intesywnoscia okolicy. Jesli tylko cos pojawi sie w zasiegu wzroku to on chce byc na to gotow.
 
Ercekion jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172