lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Pluton szturmowy "Wierny" (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3593-pluton-szturmowy-wierny.html)

Angrod 27-02-2008 00:20

"Chmura" czuł gorący wosk spływający powoli na skórę. Ciekawe, po co tyle posągów w tych kościołach? Ludzie którzy wierzą w jednego Boga mają tyle osób do których mogą się modlić, że nie sposób ich wszystkich znać, a niektóre z nich mają całą masę aspektów. Szukali wskazówek? Dlaczego w tych miejscach? Równie dobrze mogły ukrywać się pomiędzy złotymi haftami, czy w zdobieniach klamki. A przecież to wszystko jest takie proste.

- Takie proste... - Chmura odłożył świecę na miejsce i poprawił browninga na ramieniu. Rozejrzał się i dostrzegł większą grupkę powstańców. To oni są jedyną niepowtarzalną jakością w tym świecie. Wśród niezliczonych marmurów i cegieł, rzędów krzyży i zdobień, bomb i gruzów, armii i kul, tylko oni się liczą poza pustką.

Spojrzał kolejno w udręczone oblicze Matki i cierpiącego Syna.

-Pomóżmy panie sierżancie...

Mira 27-02-2008 17:21

Pokazana przez Jonasza rycina wryła się w umysł, jakby każda drzazga z krzyża drążyła teraz głowę młodej sanitariuszki. Dziwny paraliż ogarnął ciało. Patrzyła na sierżanta z miną kompletnej idiotki. Jedyne, co mogła, to przytaknąć głową.

„ Wy nie rozumiecie...”

Poszła za nim jak owieczka za pasterzem... Cóż za niefortunne porównanie.

Słyszała odgłosy ich kroków, dudniące echem po zimnej posadzce. To dziwne, że hałas walki nie zagłuszał ich teraz. Wszystko było dziwnie wykoślawione, jak w salonie luster, w którymś była, jako mała dziewczynka. Niby prawda, a jednak fałsz wypełzał z każdego zakamarka tego dziwnego świata.

Basia podniosła oczy na krzyż. Widziała na nim krew. Przez chwilę wydawało jej się...

„Junak...”

... ale to nie był on. To TYLKO Jezus. Jezus, który krwawił i cierpiał za ich grzechy.
Jakimż srogim ojcem musiał być Bóg, który pozwolił swemu dziecku znosić takie katusze?

- On umiera dla nas... – szepnęła wreszcie – Nie rozumiecie? On się poświęca, byśmy mogli uciec, byśmy mogli ocalić to, co w nas ludzkie.

W oczach dziewczyny płonęły dziwne ogniki. Szaleństwo? Trudno było zrozumieć czy mówi o Danielu czy o Chrystusie.

- Jonasz... my dwoje. My musimy odnaleźć drogę. Bóg oszalał przez tę wojnę. Oszalał, lecz dalej nas kocha. Chodźmy... musimy iść.

Złapała sierżanta za rękaw, ciągnąc go w stronę wieżyczki, gdzie niedawno zniknęła Olga. Dlaczego tam? To było w JEJ oczach.

Lhianann 28-02-2008 21:03

Palce aż do bólu zaciskały się na potężnym, mosiężnym uchwycie umocowanym na drzwiach prowadzących do katakumb.
Ad sobą słyszała, chodź wydawało to jej się niemożliwe głosy swych towarzyszy, ba nawet odgłosy wystrzałów o jakichś skądś doskonale wiedziała, ze pochodzą z broni Daniela.

Mimo jej próśb, jej łez, jej modlitw drzwi nie chciały się uchylić.
A może zwyczajnie brakło jej siły?
Może da się je otworzyć, jeśli spróbuje większa grupa?

Olga ruszyła biegiem na górę, ponownie chwytając w dłoń pistolet.
Prawie wpadła na Jonasza i Basię.

Znalazła się tuż przy sanitariuszce.
-Pomóżcie mi! Tam na dole są drzwi.! Przejście do katakumb! Może razem uda nam się je otworzyć! To jest chyba to czego szukamy!

Mogła mieć tylko nadzieję, że jej towarzysze, jej przyjaciele z oddziału ją wysłuchają i pomogą z tym co odnalazła.
Mieli mało czasu, czuła to słysząc każdy kolejny strzał Daniela.

kitsune 29-02-2008 00:38

Katedra – Dzień? Miesiąc? Rok?



„Wierny” jak oczarowany podszedł wolno do pięknej figury Matki Boskiej. Wyrzeźbiona w alabastrze w ciepłym świetle świec nabierała niezwykłej urody. Oblicze Maryi było cudowne niczym u którejś z mitycznych piękności. Porucznik zbliżył się do madonny, przekraczając kolejne smugi dziennego światła, które wpadało przez porozbijane witrażowe okna. Stanął wreszcie przed Królową Polski. Wyglądała przepięknie, ale jak jakaś świecka królewna, a nie Matka Chrystusa. Porucznik uniósł głowę. Skupił wzrok szczególnie na twarzyczce Maryi. Delikatne rysy twarzy, delikatny podbródek, mały, prosty nos, lekko wydatne usta i przymknięte oczy. Wyglądała jak gdyby spała.

I nagle otworzyła oczy. Piękne, błękitne – spojrzały na porucznika na wskroś, choć łagodnie i z miłością. „Wiernego” zamurowało, zastygł, czując dziwny dreszcz wędrujący po plecach. A Maryja otworzyła usta i delikatnie westchnęła, jak po długim śnie. I przemówiła:
- Twoja wiara stała się jeno pozorem. Jest powierzchowna, płytka… Zajrzyj w głąb siebie, wszyscy zajrzyjcie. Pozostało tylko odkupienie lub wieczna męka. Jeszcze przed chwilą nazwałeś moje sanktuarium diabelskim, potem znów uznałeś je za święte. Dałeś się omamić. Wtedy, na Woli.
„Wierny” poruszył ustami, bezgłośnie, niemal niezauważalnie. Matka Boska uśmiechnęła się smutno:
- Nie zadawaj już bólu, nie krzywdź tych, którzy są niewinni.
„Wierny” czuł, jak krew dudni mu w skroniach. Serce łomotało mu się w piersi jak oszalałe. Maryja zamknęła znów oczy, znów zasnęła.

„Jonasz” podszedł z „Basią”, „Chmurą” i pozostałymi do wielkiego krzyża. Stopy Chrystusa znajdowały się na wysokości ich głów. Sierżant uniósł głowę. Szczupłe, umęczone ciało Zbawiciela. Ale… Za jego plecami, na drewnie krzyża, dostrzegł coś. Litery, końcówki wyrazów wychylające się zza ciała Chrystusa. Sierżant spojrzał na rycinę. I ponowne w ujrzał w obliczach ludzi twarz swoją i „Basi”, ale trzecia osób po raz pierwszy przybrała oblicze Chmury.

Pospieszne kroki „Olgi” poniosły się echem po nawie katedry. Podbiegła do nich:
- Pomóżcie mi! Tam na dole są drzwi.! Przejście do katakumb! Może razem uda nam się je otworzyć! To jest chyba to czego szukamy!


Kolejny strzał z wieży zwrócił ich uwagę na nagłą ciszę. Nawała artyleryjska ustała. „Danielowi’ zostało zaledwie 20 nabojów. Cisza, i znów wystrzał. 19!

- Szykować się! Nadchodzą! Około 5-6 plutonów z bronią maszynową! – Głos snajpera z wieży słyszeli, jak gdyby chłopak stał kilka metrów od nich.

Nadchodził znów czas walki, a oni nie mieli nawet przygotowanych pozycji strzeleckich.

Mira 02-03-2008 18:59

Czym całe życie? Szaleństwem?
Czym życie? Iluzji tłem,
Snem cieniów, nicości dnem,
Cóż szczęście dać może nietrwałe,
Skoro snem życie jest całe
I nawet sny są tylko snem...


Nadchodzą. Basia słyszała głosy na zewnątrz, słyszała szczęk broni. Jeśli były to tylko urojenia, to tak realistyczne, że naprawdę musiała zwariować albo umrzeć – co zdawało się bardziej prawdopodobne.
Chcąc biec do Olgi, przystanęła nagle uczepiona rękawa Jonasza, który wpatrywał się w coś... gdzieś... Tam, na krzyż.

Dziewczyna powiodła oczyma za wzrokiem sierżanta, a jej umysł zalała kolejna wizja, tym razem wzbogacona o postać Chmury. Zamrugawszy powiekami drobna sanitariuszka strząsnęła z rzęs resztki majaków i popatrzyła na szczupłą sylwetkę powstańca. Jego zwykła żywiołowość jakby zgasła, stłumiona ciężarem ostatnich wydarzeń. Czy można się temu dziwić? Oni wszyscy... byli inni. Inni niż przed powstaniem, inni niż przed obroną na barykadach, inni niż... przed wejściem do katedry.

Nagle Basia zapragnęła wycofać się i wrócić do kanałów, ale czy aby na pewno mogli wrócić do świata żywych? Zaraz też w myślach pojawiły się katakumby, do których wejście odnalazła Olga...

- Nie... nie tędy droga. – rzekła na głos, pozwalając swoim myślom błądzić - Zaprzestać walki, to wcale nie znaczy uciekać przed nią. Nie jesteśmy tchórzami, nigdy nie byliśmy... nie tędy droga. Którędy więc?

Demony nie tak odległej przeszłości targały duszę, nie dając spokoju. Basia puściła ramię Jonasza i podeszła raz jeszcze do krzyża. Ona jednak zamiast patrzeć na napisy, spoglądała wprost w udręczone oblicze Chrystusa. Znów cienie zagrały na kamiennym ciele, tworząc kaskady krwi w załamaniach rzeźby. Tym razem jednak Basia nie zlękła się.

- Que vadis...?

Dziewczyna westchnęła, po czym wskazała swym towarzyszom krzyż palcem, a raczej przestrzeń za krzyżem, gdzie dostrzec można było tajemnicze napisy.

- To nasze drogowskazy. Chodźcie, trzeba je odczytać, byśmy nie błądzili już... Ciemność nas jeszcze nie pożarła... chyba.

Angrod 05-03-2008 00:01

Szaleństwem byłoby kierować się nierealnymi zasadami tego miejsca. Z resztą to samo tyczy się działania wbrew nim. Skoro już popadł w szaleństwo, już dawno.. Chmura szukał sensu jakiegokolwiek działania. Dla siebie? Jakie niby może jeszcze pozyskać korzyści? Może się śmiać. Już mu się odechciało. Może uratować kolegów. Niby jak i przed czym? Może toczyć przegraną walkę z przytłaczającą przewagą wroga, praktycznie skazaną na klęskę. Już raz to zrobił. Dlaczego? Chyba miał prawo do obrony. Czego? Idei, ludzi, Ojczyzny, siebie samego, wszystkiego naraz i każdego z osobna. Rozejrzał się po katedrze.

I wylądował tu, i pojawił się na tej rycinie. Spojrzał na twarz Jezusa którego na obrazku martwe ciało trzymał w rękach. Nie jednego powstańca już w ten sposób podtrzymywał. W gruncie rzeczy...

-...Jezus też był powstańcem. - zaczął wypowiadać myśli szeptem - I mniejsza o to kim był, ale powstał, powstał bez broni i umarł. Umarł na krzyżu zabity przez ludzi. Jednak wygrał swoje powstanie. Nikt nigdy nie odniósł większego zwycięstwa. Bo co z tego że zginął? Nie walczył przecież za siebie. - Wzrok Chmury skupił się na gwoździach mocujących ciało Chrystusa. Podszedł do nich bliżej. - Warszawa też zginie... może na te trzy dni, jak każdy, ale powstanie. Powstanie... - Chmura zdjął karabin z ramienia i ujął w obie dłonie.

- W którym powstaniu mam wziąć udział - zastanowił się na głos Chmura - W moim - spojrzał na browninga - czy w twoim - podniósł głowę - Już dawno obili mi oba policzki. Nie ma problemu wyjdę, bez broni przed wrogów, ale czy wybaczę?

Kutak 07-03-2008 19:21

I tak oto Wierny doznał czegoś, o czym myślał przez całe życie. Objawienie. Walcząc o katedrę, którą widział pierwszy raz na oczy, napotkał na Maryję zaklętą w kamień, która przemówiła do niego- tylko i wyłącznie do niego. Nie o takich słowach jednak marzył przez lata życia...

Wojna. Czy ta ponura istota nie była w jego sercu boginią? Czy to nie jej oddawał cześć od lat, czy to nie ona była na pierwszym miejscu? Czy nie był grzesznikiem przeciwko pierwszemu przykazaniu, czy to nie Pani Bólu i Śmierci zajęła miejsce przed Bogiem? Wtedy, na Woli, zabił- w imię Boga, tak myślał- by inni dobrzy ludzie nie zginęli. Ale każdy człowiek jest dzieckiem Pana- nawet zabłąkany.

Walczył dla ojczyzny i dla Boga, tego był pewien. W tej chwili jednak nie mógł dociec dla którego z bóstw, które przypadkiem, pod pretekstem konieczności ochrony Polaków, narodu przez Boga w końcu ukochanego, wdarły się do serca Tadeusza.

- Walka to nie sposób... Nie tak wygramy. Nie tak wygra miasto, Polska, nie tak wygra dobro, nie tak wygrywało swe wojny Państwo Boże...- wyszeptał, rzucając na ziemię karabin. Nie słyszał żadnych wystrzałów- w jego głowie brzmiały tylko jego myśli i słowa samej Matki Boskiej.

- Nie ulęknę się...- wyszeptał, ostatni raz spoglądając na piękną twarz posągu.

A potem dołączył do Jonasza i Basi obserwujących krzyż. Wiedział, jak nie przegrać tej walki- teraz musiał dowiedzieć się, jak ją wygrać.

Arango 07-03-2008 19:42

Ciało Jonasza przeszedł dreszcz. Ciało na krzyżu, naznaczone piętnem hańby i drwiącym INRI. Wygięte w agonalnej męce, ludzkie nie mające nic z boskości. A jednak zawahał się podchodząc. Czy wahał się dotknąć ludzkimi dłońmi Boga, czy wizerunku cierpiącego człowieka ? Sam nie wiedział.

Ale czas odmierzany suchymi oklaskami strzałów Daniela coraz bardziej się kurczył. J jeśli miał się dowiedzieć (czego - sam nie miał pojęcia) to teraz, zanim rozpocznie się ich najprawdopodobniej ostatnia walka.

Podszedł do Krzyża i delikatnie niczym matka dotykająca dziecko dotknął Ukrzyżowanego. Po prostu musiał wiedzieć, co napisano na tym uświęconym krwią niewinnego kawałku drzewa.

Musiał.

A potem...

Nie wyobrażał sobie żadnego potem.

Zapewne za kwadrans wszyscy będą martwi.

Lhianann 07-03-2008 22:02

Olga nie mogła uwierzyć.
Nie chcieli jej pomóc.
Co za wariatami stali się jej towarzysze nie chcąc sprawdzić możliwego wyjścia, mogącego być ratunkiem, lub tez kolejną drogą prowadzącą Niemców do środka?

Podbiegła do Wiernego, bezceremonialnie złapała go za ramiona.

-Wierny, może ty mnie wysłuchasz do cholery? Tam na dole jest wejście do katakumb. Da sie nim być może wejść, ale tez wyjść. Czy chcesz, zęby nagle nam Szkopy weszły na plecy z różnych stron? Co z zabezpieczeniem terenu o jakim zawsze nas upominałeś? Czy wy wszyscy powariowaliście, chcecie dać zarznąć się jak kaczki?!!?

Ostatnie słowa wręcz wykrzyczała, mając nadziej, że może to wyrwie kogokolwiek z marazmu.
Olga była coraz bardziej wzburzona.
To miejsce, ta sytuacja, zachowanie jej przyjaciół, którzy coraz bardziej zachowywali się jak pensjonariusze przytułku dla obłąkanych, a nie jak partyzanci zupełnie ją rozbijało.

Mira 07-03-2008 22:14

Basia oderwała wzrok od krzyża i skierowała go na łączniczkę. Widząc jej zapał, jej strach, jej determinację... uśmiechnęła się smutno.

- Tak, Olgo. Jeśli to nasza droga ku przebaczeniu, to lepiej dać się zabić niż stać się potworami w ludzkiej skórze. Choć niektórzy z nas już nimi są...

Po tych słowach posmutniała jeszcze bardziej. Chcąc uciec od bolesnego wspomnienia, znów swoją uwagę poświeciła rzeźbie i temu, co za nią zostało skryte.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:17.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172