Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-03-2008, 21:14   #211
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Katedra – Dzień? Miesiąc? Rok?
[media]http://schlaufox.googlepages.com/06-der_arbeiter_-_son_of_the_widower.mp3[/media]
Zapanowała całkowita cisza. Artyleria umilkła, samoloty odleciały. „Daniel” widać nie namierzał kolejnych celów, jego snajperka milczała. „Jonasz” gorączkowo oglądał krzyż. Starał się odczytać słowa ukryte za figurą Chrystusa. Na próżno. Widział tylko końce wyrazów: „…pić”, „…czyń”, „…ęty”. Przez chwilę poczuł potworną bezsilność, ale zaraz potem desperację, ponurą i niepowstrzymaną. Chwycił mocno gwóźdź tkwiący w stopach Chrystusa i pociągnął. Ten z głośnym zgrzytem wyszedł z figury. „Basia”, słysząc drażniący uczy dźwięk, oderwała wzrok od oblicza Zbawiciela i jęła pomagać sierżantowi. A za nią ruszył „Chmura”. Pozostali tkwili w bezruchu. „Czarny”, „Grom”, „Jastrząb”, „Wierny” i „Olga”.

„Chmura” wspiął się po przysuniętej ławce i sięgnął dłoni Chrystusa. Wrodzona sprawność pozwalała mu utrzymać równowagę. Pociągnął za gwóźdź, a ten został mu w rękach. Dłoń Jezusa odskoczyła od ramienia krzyża, jednakże niepojętym cudem figurę utrzymywał w pionie ostatni z gwoździ tkwiący w drugiej dłoni. „Chmura” sapnął i zeskoczył zwinnie na dół.

„Basia” wspięła się na ołtarz i z niego sięgnęła w kierunku dłoni. Chrystus spoglądał na nią z dziwną troską, ale i ufnością. Sanitariuszka objęła szczupłymi palcami brudnych dłoni wystający łebek gwoździa i delikatnie go wyjęła. Bez najmniejszego wysiłku. Figura Chrystusa z hukiem uderzyła w posadzkę katedry. Na korpusie pojawiła się sieć pęknięć, rozrastająca się powoli i miarowo. Wreszcie z cichym trzaskiem rzeźba Zbawiciela rozpadła się na kilka części.

Na krzyżu czarnymi literami ktoś napisał:

Jam Twych win nie potrafił odkupić

Sam to teraz uczyń

Inaczej do piekieł z ich brzemieniem zejdziesz przeklęty

Wszyscy wpatrywali się jak urzeczeni w napis.



Kolejny wystrzał z wieży, a potem trzy szybkie. Coś im mówiło, że każdy ze strzałów znajdował swój cel. „Daniel” walczył niczym natchniony, powstrzymując parcie Niemców. Zostało mu jeszcze 15 nabojów. A potem kolejny strzał, mauserowski. Pocisk widać uderzył w dzwon, bo jego jęk poniósł się po całej katedrze:
- Są jakieś 400 metrów od katedry! Na Boga Wszechmogącego, szykujcie się! Bo Bestie nadchodzą! – „Daniel” wykrzykiwał, ale wbrew słowom nie dostrzegli w tonie jego głosu nawet śladu zdenerwowania. „Czarny” oblizał nerwowo wargi:

- Panie sierżancie, bo nas stąd wygarną jak raki z wody. Trzeba strzelać…
„Jastrząb” wbił wzrok w „Jonasza”, oczekując konkretnych rozkazów. „Grom” przestępował z nogi na nogę:
- A może rozwalić te drzwi do katakumby? Może da się stąd wydostać?
Tylko jak? Drzwi masywne, nie mieli ładunków wybuchowych, a kumulacyjny pocisk do PIATa wypali co najwyżej niewielki otwór.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu



Ostatnio edytowane przez kitsune : 22-03-2008 o 21:11.
kitsune jest offline  
Stary 11-03-2008, 21:00   #212
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Basię znalezisko bynajmniej nie zdziwiło, a jedynie potwierdziło jej przypuszczania, że oto umarli. Już nie walczą o Polskę, lecz o coś znacznie cenniejszego i bliższego... o własne dusze. Oto Pan postanowił dać im szansę - jedyną i ostatnią – szansę, by odkupić winy i zmazać z rąk przelaną krew.

„Ja nie mam prawa... Zbyt wielki jest mój grzech. Lecz oni... tak, oni mają jeszcze szansę.”

- Nie ma sensu iść na dół do katakumb.
– powiedziała na głos, wyjątkowo pewnym głosem - Z dołu przyszliśmy, tam jest tylko śmierć. Musimy odnaleźć własna ścieżkę, by podążać ku górze. Tak właśnie, musimy patrzeć do góry... Tam czeka na nas ocalenie.

To powiedziawszy, zaczęła raz jeszcze oglądać wnętrze katedry, tym razem dokładnie przypatrując się rzeźbom i sklepieniom. Gdzieś jeszcze musiały kryć się wskazówki, by powstańcy wiedzieli dokąd zmierzać. Dziewczyna spieszyła się, czas bowiem uciekał. Lada moment mogła zabrzmieć ta ostatnia spośród trąb anielskich, a wtedy... Wtedy zostaną osądzeni.
Jasne oczy Basi czujnie rozglądały się wokół, a drobne palce obmacywały ściany. Czasem tylko odrywała wzrok i spoglądała na figurę Matki Boskiej.

„Nie dla mnie, lecz dla nich... muszę znaleźć dla nich drogę... drogę ku zbawieniu. Pomóż mi, proszę...”
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 13-03-2008, 20:05   #213
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Jonasz

Więc to tak wygląda ?

Uśmiechnął sie gorzko.
Właściwie czego innego sie spodziewał ? Od tak dawna są już przecież martwi. Właściwie to od początku, sam tylko nie wiedział już czy Powstania, czy okupacji ?
A może już od Września, gdy widział ludzi masakrowanych przez Stukasy, ginących pod gąsienicami czołgów, rozstrzeliwanych tylko za to że urodzili się w tym kraju, a nie gdzie innym.

Nieważne.

Jak ma umrzeć - trudno, ale łatwo ich nie dostaną.

O nie.

- Dość tych biadoleń. To mozemy rpobic potem, o ile jeszcze jest dla nas jakieś potem... Na razie mamy musimy paru Szkopów wysłać do diabła. Katakumby - nie... Wygarną nas stamtąd jak szczury.
Chmura i Jastrząb - na drugą dzwonnicę i strzelajcie na pewniaka. Jak podejdą blisko granatami i na dół. Grom łap moją maszynkę i do Daniela. Dasz mu ją skończą mu sie pestki do "snajperki".
- Panie poruczniku !!! Wierny !!! Do cholery ocknij się !!!. Jesteś moją osłoną. Dziewczyny znajdzcie dobre stanowiska do obserwacji, ale wcześniej potrzebuje kilka metrów sznurka, bandaża czy czegokolwiek...

- Pospieszcie sie !!!
 
Arango jest offline  
Stary 14-03-2008, 00:04   #214
 
Angrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Angrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie coś
Chmura wielokrotnie przebiegał wzrokiem po napisie. "...do piekieł zejdziesz..." dziwny uśmiech zagościł na twarzy powstańca. "To nie może być daleko" - pomyślał.

Odkupić winy? Żeby tylko wiedział jak zbawić się samemu. Czy miał złożyć na ołtarzu ofiarnym? Wyjść z gałązką oliwną do nacierającego wroga? A może chodzi o to, że Jezusowi się nie udało, bo użył niewłaściwej metody. Dobitniej niż zwykle poczuł ciężar Browninga.

- Chmura i Jastrząb - na drugą dzwonnicę i strzelajcie na pewniaka.
- Kolejny niewesoły uśmiech cisnął mu się na usta.

- Ta jest! - Odpowiedział ciszej niż zwykle. Nie wiedzieć po co kiwnął głową Czarnemu i udał się wypełnić rozkaz Jonasza.

Moje winy? Chyba to najwyższy czas na rachunek sumienia - myślał.

Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu? - Z tym nie miałem problemów.

Lenistwo? - Nie dane mi było sprawdzić jak smakuje.

Nieczystość?
- Spojrzał na brudne ręce. Czy to jakiś żart? Wspomniał odmówiony taniec przez Olgę.

Pycha?
- Heh, pewnie dzięki niej przeżyłem. Czy to źle?

Chciwość?
- Zgrzeszyłem, przyznaje się. Chciałem mieć co jeść, chciałem by matka miała pieniądze, ciałem by Warszawa była wolna.

Zazdrość? - Przyszedł mu na myśl Daniel, z którym nigdy nie mógł się dogadać, reszta harcerzy z dobrych domów, zawsze sytych, czystych i szczęśliwych, Wierny z Olgą. Razem wydawali się szczęśliwi. Co z tego, że żałuję, skoro i tak zazdroszczę im dalej?

Gniew - Chmura zajął wreszcie wyznaczone stanowisko i wyjrzał przez okienko przed katedrę. Nie czuł złości, już nie. Wiedział, że nie da rady im przebaczyć, ale już nie był zły. Strzelał do ludzi zwyczajnie, dla ochrony bliskich. Poznał kiedyś Niemca, który pomagał w ucieczce polskiej rodzinie. Może zyska trochę czasu dla towarzyszy. Złość zawsze dodawała mu sił. Musiał być zły bo widział, słyszał, po prostu czuł. Nie było innej rady. Całe życie żałował swoich win. Nawet na jeden dzień nie zapomniał tamtej rodziny żydowskiej. Niewierząc w Boga modlił się za nich. Chciał być dobry.
 
Angrod jest offline  
Stary 14-03-2008, 14:13   #215
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Olga czuła...
Właściwie czym były uczucia jakie nią targały?
Z jednej strony totalne zdumienie tym gdzie się znajdują, tym co się dzieje dookoła, tym jak się zachowują jej współtowarzysze. Totalne szaleństwo!!

A z drugiej strony coraz bliższy wróg.
Z jednej strony tak realne, a z drugiej..? Widzi ich tylko Daniel.
Ale nie. Nie ma prawa nawet podejrzewać, że snajper mógłby chcieć ich okłamać, oszukać.

Jakieś szaleństwo w jej przyjaciołach. słowa o grzechu, o odkupieniu, o jego braku?
Tak jakby to miejsce kazało rozmyślać o rozpamiętywać na nowo każdemu z nich dawne grzechy i przewiny.
Ale czy to ma sens?
W ich sytuacji jeszcze dobijać się bardziej poczuciem winy, podsycać wewnętrzny ból, sypać solą rany duszy?
Nie potrafiła tego zrozumieć.
Dla niej to co było najważniejsze, to nigdy sie nie poddać. Ani ciałem, ani duchem. Iść przed siebie wyprostowanym wśród tych co na kolanach.

Ale wiedziała, że słowa jej jednej giną w chęci samoumartwienia się i umierania za narody w jaką popadła reszta.
W życiu najważniejsze jest życie, lecz najwyraźniej niektórzy utracili możliwość dostrzegania tego.

Gdy usłyszała wykrzyczany rozkaz Jonasza zaczęła przeszukiwać swój plecaczek w poszukiwaniu sznurka, czy bandaża. A nóż coś się znajdzie...
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 15-03-2008, 15:01   #216
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Wierny nie wpatrywał się w napis na krzyżu. Przeczytał go po prostu i zapamiętał, to tylko słowa. Mógł myśleć nad ich sensem, lecz nie wpatrywać się w nie. Tadeusz swój wzrok skupił na innym obrazie. Zniszczony przez jego ludzi Jezus, piękna figura, która po zderzeniu z ziemią rozpadła się na kilkanaście kawałków... Czy było to kolejne poświęcenie Pana? Czy nawet po niemal dwóch tysiącach lat po swej śmierci jest skłonny do poświęcenia się, by pomóc ludziom, ludziom dla których nie wywalczył zbawienia?

Tylko dlaczego żadne z nich ma nie doznać bliskości Boga? Czyżby predestynacja istniała naprawdę? Różnili się przecież wszystkim- wszystkim poza walką o Warszawę... Lecz czy to grzech? Czy próba obrony własnego domu, własnej ojczyzny to czynienie zła?

Krzyk Jonasza przerwał jego rozmyślania.

- W porządku, osłaniam cię...- wybąkał, chwytając mocniej za broń i rozglądając się za jakąś dogodną pozycją.

A do jego umysłu znów przybywały myśli, myśli dotyczące tego wszystkiego, w środku czego się znalazł. Zbawienie... Oto największa próba jego życia. Od narodzin starał się je wywalczyć, a tak naprawdę to kwestia jednego wyboru przy końcu jego egzystencji... Czy to sprawiedliwe? Nie jemu to oceniać. Tak zdecydował...

"Wierny, do cholery, skup się!", warknął pod nosem sam do siebie.

Mocno przygryzł wargę, usiłując pozbyć się wszelkiego rodzaju myśli. Teraz musi walczyć, znów stać się prawdziwym wodzem, tym samym tancerzem, który na barykadach porywał do tanga Wojnę.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 17-03-2008, 00:48   #217
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Katedra – Dzień? Miesiąc? Rok?


Zajęli pozycje. „Jonasz” zdawał sobie sprawę z tego, jak niewielkie mają szanse. Mimo to rozstawił swoich ludzi najlepiej jak umiał. Sam przygotował emgie, sprawdził czy taśma leży dobrze w puszce, a potem podbiegł do głównych wrót katedry. Tam lekko uchylił drzwi, by zapewnić erkaemowi odpowiednie pole ostrzału. Widział już ich. Faktycznie na główne wrota kościelne zmierzała grupa 20-30 Niemców w większości uzbrojonych w mausery, kilku ledwie miało peemy. Szli spokojnie, nie kryjąc się za niskimi stertami gruzu. Byli dwieście, może dwieście pięćdziesiąt metrów od budowli. Szli w zupełnym milczeniu. Żadnych komend, żadnych krzyków. Z oddali sierżant i porucznik usłyszeli rumor zapuszczanego silnika. Obaj na słuch rozpoznali typ. Pantera z długolufową siedemdziesiątką piątką.

„Wierny”, nieco jeszcze otępiały podążył za swoim sierżantem. Wychylił się ponad nim, oceniając sytuacje. Jeśli z każdej strony ich tylu, to za chwilę zmierzą się ze wzmocniona kompanią niemieckiej piechoty. Porucznik przyłożył dłoń do czoła i wpatrywał się niemal obsesyjnie w nadchodzących żołnierzy. Coś mu wyraźnie nie pasowało. Coś budziło ogromny niepokój. Niemcy podążali niczym na paradzie. Wróg w Warszawie w ten sposób atakował tylko w pierwszym, może drugim dniu, potem raczej krył się za stalowymi korpusami czołgów, a już na pewno nie wystawiał się na strzał w otwartym terenie.

„Chmura” z „Jastrzębiem” wdrapali się na bliźniaczą dzwonnicę. Mimo iż wiedzieli, jaki widok roztacza się wokół katedry, stali oniemiali obserwując nieskończoną przestrzeń morza ruin. Z te wysokości doskonale widzieli rozwijający się atak Niemców. Kilka plutonów idących spokojnie, jak na paradzie. „Jastrząb” pierwszy przerwał milczenie:
- No przynajmniej nie trzeba się starać dostrzec tych skurwieli. – Podniósł Mausera, wycelował, a potem wystrzelił. Jeden z Niemców potknął się i upadł. Broń wypadła z jego rąk. Pozostali nie zatrzymali się, nawet nie zwrócili uwagi na to, że jeden z nich właśnie dogorywał kilka metrów od nich. „Chmura” rozłożył dwójnóg od BARa, zaczepił za parapet dzwonnicy, mocno się zaparł i jął wodzić lufą po szkopach, wyszukując bardziej zwartej grupy.

„Grom” wspiął się wreszcie na dzwonnicę. Na szczycie zobaczył plecy „Daniela”. Snajper stał wyprostowany w luźnej pozie. Karabin oparł na karku, podtrzymując go obiema rękami:
- „Grom”? – Cholera wie, skąd wiedział, że młody szeregowiec właśnie wspiął się na szczyt dzwonnicy.
- Od „Jonasza”, ma cię osłaniać, aha i to ci daje. – Chłopak oparł o ścianę peema od „Jonasza”. – Jak skończą ci się pestki do kabe, będziesz miał z czego strzelać.
„Daniel” nagle zdjął karabin z karku i z przyłożenia strzelił. „Grom” dostrzegł jak kolejny Niemiec, chyba oficer, upadł i zastygł w dziwnej pozie.
- Nie zastanawia cię, po co to wszystko? – „Daniel” nie patrzył na towarzysza.
- Wojna… - bąknął niepewnie „Grom”, wzruszywszy przy tym ramionami.
- Nie, nie, nie powstanie, ale to, katedra, kolejna walka… - „Daniel” na chwilę przerwał, wycelował. Huk wystrzału ogłuszył na chwilkę „Groma”. – To próba, czy już piekło? Ja wiem, że tu zginę.
Snajper obrócił się w stronę „Groma”. Oczy „Daniela” lśniły nienaturalnym, złotym blaskiem.
- Bestie nie zostawią nas w spokoju.
- Bestie? – „Grom” rzucił nerwowo. Snajper tylko uśmiechnął się i podniósł karabin. Spojrzał przez lunetę wyborowego SWT-40, a potem kiwnął głową w stronę chłopaka:
- Popatrz.
„Grom” nachylił się do okularu celownika optycznego… i odskoczył.
- O kurwa! – poczuł, że cała krew odpłynęła mu z twarzy.

W tym czasie „Olga” przekopała się przez plecak, znajdując motek sznurka oraz kilka oopatrunków osobistych. Nie pamiętała, by kiedykolwiek wkładała je do chlebaka. Widać ktoś uzupełnił jej zapasy, kiedy tego nie widziała. Wzięła znalezione rzeczy i podbiegła do „Jonasza”, który właśnie instalował MG-42 na prowizorycznej barykadzie z ławek: - Sznurek i bandaż. Co tylko potrzeba… - uśmiechnęła się nieśmiało.
„Jonasz” odpowiedział tym samym i wziął od dziewczyny opatrunek oraz kilkumetrowy sznurek.

„Basia” szukała kolejnej wskazówki, jakiejkolwiek. Czegoś co powiedziałoby jej, co dalej czynić. Jaka jest ich droga. Po raz kolejny skierowała słowa własnej, ułożonej chwilę wcześniej modlitwy, w stronę Matki Boskiej. I otrzymała wreszcie odpowiedź. Nagle poczuła, że nie jest tylko sobą, lecz każdym z żołnierzy plutonu. Jako „Wierny” strzela do cywilów osłaniających szturm niemiecki. Chwilę później, będąc „Jonaszem”, trzyma w silnej dłoni parabelkę. Przed sobą widzi ciało jakiegoś faceta. Równocześnie jest przerażonym „Chmurą”, który mówi szkopom o ukrywających się Żydach. Potem „Czarnym” porzucającym w łapance ukochaną, „Gromem” uciekającym przed wiecznym strachem, zakochaną w „Wiernym” „Olgą”, i wreszcie sobą, która pokochała „Junaka” bardziej niż życie. A potem go zabiła.

Kolejny huk wystrzału odliczający apokalipsę. „Danielowi” zostało dwanaście nabojów.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline  
Stary 22-03-2008, 21:58   #218
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Basia przymknęła oczy. Teraz już rozumiała.

„Każdy z nas ma swojego demona... Każdy z nas jest winny czynu haniebnego... Każdy z nas został przysłany tutaj, by odkupić swe winy...”

Dziewczyna złapała się za głowę, chcąc ogarnąć chaotyczne myśli. Co robić? Sami musieli znaleźć swoją ścieżkę ku zbawieniu, ale gdzie jej szukać?
Ich czas dobiegał końca. Tik-tak, tik-tak, a potem... brzdęk!

- Słuchajcie mnie... – krzyknęła, a jej głos odbił się echem we wnętrzu kościoła –Słuchajcie i zrozumcie! My już nie walczymy o Polskę, walczymy o siebie, o swoje dusze! Każdy z nas ma ciężki grzech na sumieniu, Matka Boska mi o tym powiedziała. Wiem teraz wszystko. Wiem o cywilach, których ty Wierny zastrzeliłeś, Jonaszu... wiem o parabelce, wiem o tym, że Chmura wydał Żydów, wiem w końcu, że twoja miłość Olgo jest całkiem ślepa... Każdy z nas musi teraz odpokutować te grzechy. Tylko tak możemy wygrać! Spójrzcie w głąb siebie, żałujcie za swe grzechy, a znajdziecie odpowiedzi...

Nagle zagryzła wargi. Te wizje, które ją nawiedziły... spośród powstańców, którzy zgromadzili się w katedrze, nie było tam Czarnego i Daniela. Czy to coś znaczyło? O ile ten pierwszy umknął gdzieś przed chwilą, o tyle Daniel od początku niemal siedział na wieżyczce.

PAFF!

Tak, był tam ciągle, co jakiś czas wszak uszu dziewczyny dochodziły wystrzały z jego karabinu. Czy to nie dziwne, że nie zszedł do nich? Zachowywał się jak jakaś maszyna...

Basia zapragnęła sprawdzić co się dzieje ze strzelcem.
Pobiegła w stronę dzwonnicy i wspięła się na jej górę. Był tu nie tylko Daniel, ale i Grom – ten drugi niesamowicie pobladły. Przestraszona tym wyrazem twarzy, dziewczyna patrzyła to na jednego, to na drugiego. Coś było w oczach Daniela... coś dziwnego. Odruchowo powiodła oczyma za jego wzrokiem, by ujrzeć armię niemiecka, która właśnie na nich szła. Lecz czy to byli ludzie?

- Daniel... Danielu... Ty wiesz kim oni są, prawda? – pociągnęła chłopaka delikatnie za rękaw.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 24-03-2008, 14:16   #219
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Jeszcze Panthera. Nie za dużo jak na paru, zmeczonych ludzi. Przemógł rosnącą gulę w gardle.

- PIAT strzelać z minimalnego dystansu, a potem na dół !!! To samo Daniel. Jak was wypatrzą nie chojrakować tylko do nas. Daniel masz moją maszynkę jak mi przepadnie to Ci nogi z dupy...
- Panie poruczniku ida jak na paradzie. Chyba nawaleni gorzałą jak Czapajew ?

Da Bóg by i czołgiści byli tak samo pijani.

- Dziewczyny nie wychylać się !
- Zaraz wracam Wierny !

Pobiegł do tylnich drzwi i ze sznurka i jednego tłuczka zmontował pułapkę. Teraz każdy otwierający zrobi sobie małe bum.
Wrócił do Wiernego.

- Tylne drzwi zaminowane !!! - krzyknął by ostrzec wszystkich.

Wyciągnął granaty. Pozostawił sobie bandaż a reszte sznurka zaproponował Wiernemu.

- Panie poruczniku... - zaproponował.

Sam związał pozostałe mu 4 granaty po dwa bandażem i ostroznie wyjrzał. Niemcy wciąż się zbliżali...
 
Arango jest offline  
Stary 25-03-2008, 20:43   #220
 
Angrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Angrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie coś
Chmura dobrze słyszał słowa Basi. Specyficzna akustyka, katedry, a może to, że to miejsce generalnie nie było zwyczajne poniosło głos sanitariuszki aż do dzwonnicy. Kapral miał ochotę pociągnąć za sznur dzwonu, by donośnym brzękiem zagłuszyć ból jaki na powrót sprawiało mu to miejsce. Nie zrobił tego, jeszcze nie. Głos wspomnień i tak rozbrzmiewał na innej, niezagłuszanej częstotliwości. Jego zimną obserwację pola szlag trafił i znów wstąpił weń gniew. Zacisnął palec na cynglu erkaemu i posłał w stronę większej grupy serię pocisków. Gniew jak zwykle w końcu odszedł gdzieś na bok. Zostało tylko poczucie przemożnej bezsilności. Oczy powstańca mimowolnie zaszkliły się od łez.

Każdego pierdolonego szmalcownika rozszarpałby gołymi rękami. To wojna zmusza ludzi do sytuacji bez wyjścia. Gdyby nie zabrali Żydów pewnie wzięli by ich albo przynajmniej zabili kogoś na miejscu. Czy właśnie to powinien wtedy zrobić - zginąć? Chętnie by poszedł za nich do tego pierdolonego obozu, dałby się zabić byleby móc im jakoś wynagrodzić swój błąd. Gdyby tylko był jakiś sposób by im wynagrodzić to co zrobił. Ale stało się pękł i koniec. Żadne płacze i przekleństwa na to nie pomogą. Jeśli nawet miałby porwać sie się na tysiące to się porwie. W zasadzie już to robił. I co z tego? Nie mógł nikomu pomóc, przede wszystkim sobie.

Przysiadł na stanowisku oddał kolejną serię i kolejną. Pestek ciągle ubywało. Sprawdził ile jeszcze pozostało mu łódek - stanowczo za mało. Ciekawe czy Wierny miał jeszcze jego gammona. Kiedy pomyślał o tym granacie przez myśl przeszedł mu pewien pomysł. Gdyby ktoś nie znał uczuć Chmury mógłby powiedzieć, że ten się uśmiechnął.
 
Angrod jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172