Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-10-2007, 10:06   #81
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Przeklęty miotacz - myśli Jonasz. Ta broń uosabia wszystko to czego sie boi.Od dnia wybuchu Powstania liczył się ze śmiercią, właściwie nie miał specjalnych złudzeń co do ich szans. Ale taki koniec ? Jako zwęglony, śmierdzący spalenizną, nierozpoznawalny kadłub ?

Poczuł ogarniającą go wściekłość. Na Niemców, na faceta z miotaczem, na swój strach... Wiedział że tak samo boją się inni, że może sparaliżować ich ten jęzor ognia wystrzeliwany przez anonimowego człowieka po drugiej stronie.

Obok rozległy sie trzy strzały, a zaraz potem krzyk ranionego i odgłos upadającego ciała. Odwrócił sie na tyle szybko, by zobaczyć jeszcze spadającą z dzwonnicy, rozkrzyżowaną na tle zasnutego dymami nieba figurkę niemieckiego snajpera i Basię z dymiącym pistoletem w ręce. Miał tylko tyle czasu by skinąć jej w podzięce głową.

Ta sekunda, może mniej, gdy trwał wpatrzony w sylwetkę człowieka, który mógł, ba właściwie powinien go zabić otuliła go zasłoną tłumiącą dzwięki, zapachy - rozciągnęła się zda w nieskończoność. Nie mogła jednak trwać wiecznie. Potrząsnął głową gdy dotarła do niego z powrotem rzeczywistość. Niemiec musiał być tylko ranny, gdy bowiem upadł wśród szalejących płomieni upiorny wrzask zjeżył wszystkim włosy na głowie, Jonasza natomiast otrzezwił. Trafiony strugą ognia powstaniec na szczęście już znieruchomiał, z jego munduru unosiły sie smużki dymu rozsiewając wokół słodko-mdlący zapach.

Czując głuchą nienawiść sierżant przesunął się nieco w prawo. Stąd miał lepszy widok na miejsce, gdzie jak mu sie wydawało schronił się niemiec z Flammenwerferem. Siał krótkimi, oszczędnymi seriami, starając się nie pozwolić szkopowi na podniesienie głowy i uniemożliwić mu jakiekolwiek działanie. Modlił się, by jakiś pocisk trafił w zbiornik z mieszanką.

Za tego chłopaka od "Kmicica", za własny strach...



Flammerwerker w akcji

 

Ostatnio edytowane przez Arango : 18-10-2007 o 17:16.
Arango jest offline  
Stary 18-10-2007, 16:25   #82
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Olga zachwiała się, po czym wsparła na ocalałej jeszcze ławce.
Tak, to wszystko wydawało, się takie nierealne i dalekie, ale...
Zagryzła mocno wargi.
Mocno, prawie że do krwi.
Potrzebowała chwili bólu, nie tego tępo pulsującego, który sprawiał, że miała ochotę się w niego osunąć jak w ciemną taflę, ale...
Ból orzeźwił ją, nawet jeśli tylko na tą krótką chwilę to zawsze.
I ta krótka chwila była ważna.

Ścisnęła mocniej w dłoni pistolet.
- Brać kościół! Brać kościół! Nie przestawać! Chwieją się!!!
Okrzyk Wiernego.
Rozkaz.

A rozkazy trzeba wykonywać, nawet jeśli boli...
Ruszyła do przodu, chowając się pomiędzy ławkami.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 18-10-2007, 22:44   #83
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Stare Miasto, ul. Nowomiejska, kościół Św. Ducha 1 IX 1944 17.30-17.40

„Basia” stłumiła łzy. Pistolet ciążył w jej ręce, mimo to nie puszczała go. Tak bardzo się bała. Strach niemal paraliżował ja. Skulona za roztrzaskaną serią z kaemu ławką drżała jak osika. Rozbita i przerażona. A wokół walka na nowo rozgorzała. Powstańcy uderzyli przez gruz w centrum nawy. Niemcy skontrowali. Kilku chłopców od „Kmicica” i „Wiernego” podbiegło, strzelając z peemów i kabe. Jeden się potknął i upadł. „Antoś”, oberwał w rękę. Blada twarz, zaciśnięte zęby. Cofa się, ciągnąc za sobą MP-40. Trafiona kończyna zdaje się być bezwładna. Kolejna struga ognia wytryskuje wprost w atakującą grupę. Powstańcy wycofują się w nieładzie. Od drugiej strony znów słychać okrzyki oficera, rozkazy. Kilku Niemców, prując seriami po pozycjach powstańczych, atakuje. Leci jeden, drugi granat. Głuche detonacje i kontry powstańców.

„Chmura” strzela seriami z erkaemu. Zmienia kolejny magazynek. Zostało już ich tylko cztery. Wypatruje skurwiela z miotaczem ognia. Po drugiej stronie nawy to samo robi „Jonasz”. Został mu ostatni bęben w MG-34. Nie widzi wroga, dymy, płomienie, unoszący się wszędzie pył ogranicza widoczność do kilku metrów. Strzela na wyczucie, na błyski wrogiem broni. Chyba znów kogoś trafił. Pośrodku nawy, z przodu, „Dyzio” strzela. Nie kryje się. Stoi wyprostowany a za duży automat drży mu w dłoniach. Jedna seria, druga. Z ciemności wylatuje kolejna struga ognia i ogarnia chłopca. „Dyzio” płonie, biegnie przez kościół, by upaść z rozkrzyżowanymi rękoma. „Jonasz” krzyczy, wreszcie widzi tamtego. Celuje. Nie w szkopa. W zbiornik. Kilkupociskowa seria rozrywa pojemnik z mieszanką zapalającą. Niemiec i jeden z jego kolegów znika w jaskrawopomarańczowym obłoku ognia.


W tym czasie „Wierny” biegnie do „Basi”. Szarpaniem wyrywa ją z letargu. Rzuca kilka krzepiących, choć ostrych słów. Potem wraca do swoich. Szturmuje obok „Czarnego” i „Kruka" wrogie pozycje i nie może zapomnieć krzyku płonącego żywcem „Dyzia”.


Po drugiej stronie „Chmura” i „Drągal” walą w Niemców, których wreszcie widać na tle płomieni. Pada pierwszy, drugi. „Drągal’ przestaje strzelać i biegnie w stronę „Dyzia”. Po jego policzkach płyną łzy. „Chmura” osłania go. Ale i z drugiej strony zaczyna się coś dziać.


„Grom” pędzi za oficerem z „Bończy”. Wpada do kościoła i z marszu natyka się na szkopa. Ten uderza kolbą kabe. „Grom” zawsze był zwinny. Odskakuje . Kolba Mausera przelatuje o centymetry od jego głowy. Szkop, paradoksalnie brunet o ciemnej karnacji przewyższa go o głowę. Co z tego? „Grom” z siłą spotęgowaną przez strach wbija lufę w brzuch wroga i naciska spust. Kilka pocisków 9 mm robi miazgę z wnętrzności Niemca. „Grom" przeskakuje trupa. Za nim kilku chłopców. Strzelają z biodra. Dobiegają kolejni. Wszyscy ubrani w jednolite panterki zdobyte na Stawkach. Dobrze uzbrojeni:



"Parasolarze" w akcji

- „Parasol”! Nie strzelać! – drze się jeden z żołnierzy w biegu. Szturm jest błyskawiczny. Niemcy wzięci w dwa ognie, wypadają na Nowomiejską. Kościół i barykada są wolne. „Parasolarze” wraz z „wigierczykami” strzelają do uciekających. Dwa kolejne ciała zostają na zrytej pociskami Nowomiejskiej.

Stare Miasto, barykada na ul. Długiej 1 IX 1944 17.30-18.30.
Porucznik „Jeremi” ze baonu „Parasol” pomógł chłopakom z „Wigier” obsadzić barykadę i ruiny kościoła. Potem chłopcy od „Radosława” odeszli w kierunku placu Krasińskich, życząc pozostałym powodzenia. W ruinach został „Kmicic” z kilkunastoma chłopakami. Miał paskudny humor. Wciągu pół godziny stracił pięciu ludzi, nie licząc rannych. Teraz rozmieścił cekaem i dwa erkaemy na w kościele, by ryglowały zbieg czterech ulic. Tymczasem „Wierny” ze swoim oddziałem zajął pozycję na barykadzie. Dopiero teraz poczuli potworne, wręcz przerażające zmęczenie. Nie mieli sił płakać po „Dyziu”. Padli bez czucia na barykadę. Wokół panował półmrok. Przez zbitą warstwę pyłów i dymów nie przebijał się ani jeden promień słońca. „Drągal”, kompletnie rozbity, siedział pod ścianą kamienicy. Oczy otwarte, a w nich kompletna pustka. Obok niego siedziała „Olga”. Rana przestała jej doskwierać. Wreszcie. Teraz bezwiednie gładziła po ramieniu ogromnego powstańca, który nie mógł się pogodzić ze śmiercią małego przyjaciela.

„Jonasz” sprawdził stan oddziału i amunicji. W kościele zdobył dwa bębny do MG-34. Ci, którzy dysponowali Mauserami i MP-40 czy MP-38 również uzupełnili magazynki. Gorzej było z „Chmurą”, któremu zostały tylko cztery magazynki do erkaemu. Posłańcy z dowództwa donieśli po kilka granatów i kilkanaście butelek zapalających. A barykada otrzymała jednego PIATa z dwoma pociskami do niego. Tym zaopiekował się od razu „Jonasz”. Jako, że miał najwięcej doświadczenia z tego typu bronią. Z jednej strony dobrze. Mieli broń ppanc. Z innej strony, jeśli im ją dali, to spodziewali się ataku czołgów. W tej chwili nie odparliby żadnego ataku. „Wierny” z trudem opanowywał senność. Raz jeszcze sprawdził stan załogi, a potem wysłał meldunek do „Trzaski’ przez jednego z jego kurierów.
Byli w samym środku piekła i każdy zdawał sobie z tego sprawę. Płomienie, walące się budynki. Ciągły ostrzał artyleryjski. Pył, który zatykał nos i usta. Smród palących się ciał. Dziewiąty krąg piekieł.

Ale "Basia" była w niebie. "Junak" ocalał. Żył, choć ciężko ranny. Dziewczyna tuliła go, czując, że może to być ostatnia ich wspólna chwila. W tej właśnie chwili i "Wierny" i "Grom" poczuli, że zrobili coś dobrego, coś, co godne jest nagrody.


Przy ruinach kościoła.


Cytat:
MELDUNEK DOWÓDCY BATALIONU „WIGRY” DO DOWÓDCY GRUPY ”PÓŁNOC” O SYTUACJI W REJONIE FRETA-MOSTOWA-NOWOMIEJSKA-DŁUGA.

Batalion „Wigry” MP, dn. 1 IX 1944, godz. 20.30

Meldunek sytuacyjny
1. Sytuacja z popołudnia. Wraz z załamaniem się obrony w rejonie barykady na ul. Mostowej wydano rozkaz o skróceniu linii obrony. Obsady redut na Rynku otrzymały rozkazy przebijanie się w rejon zbiegu Długiej, Freta, Mostowej i Nowomiejskiej. Plutony „Kmicica” i „Wiernego” dokonały przegrupowania pod ogniem npla. Na miejscu okazało się, że barykady u zbiegu ulic jest atakowana siłami dwu plutonów, a druga grupa szturmowa npla zajęła ruiny kościoła św. Ducha, tworząc zagrożenie przebicia się przez linię obrony.
2. Plutony „Kmicica” i „Wiernego” w sile ok. 30stu ludzi uderzyły na ruiny kościoła, gdzie pozycje zajął wróg w sile dwu plutonów z bronią ciężką. W czasie krótkich, lecz zażartych walk poniesiono ciężkie straty (4 zabitych, 5 rannych).
3. Wróg został wyparty z ruin przez zsynchronizowany atak z dwu stron przeprowadzony od południa przez ludzi z kompanii szturmowej baonu „Wigry”, a od północy przez obsadę barykady z baonu „Bończa” oraz elementy baonu „Parasol”.
4. Wróg poniósł ciężkie straty. Około 15 zabitych i 20 rannych. Zdobyto pewną ilość broni i amunicji: 1 lkm, 4 pmy, 5 kabe.
5. Plutony „Wiernego” i „Kmicica” zajęły pozycje na barykadzie i w ruinach kościoła.
6. Stan uzbrojenia. Oba oddziały to łącznie ok. 25 ludzi, z czego połowa zdolna do walki. Natomiast uzbrojenie jest dość dobre. Zaczyna brakować amunicji. Prosimy o wsparcie obrońców amunicją do pmów i lkmów (typ niemiecki, 34 i 42).
7. Stan żołnierzy. Kompletne wyczerpanie, zasypiają wprost stojąc, co zmusza dowódców do stałej czujności i ich jeszcze większego wyczerpania.
8. Ogólna ocena. Obawiam się, że następne uderzenie npla może spowodować załamanie załóg, niemożność opanowania sytuacji i zajęcia nowych pozycji.

D-ca baonu „Wigry”
Trzaska, kpt




 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu



Ostatnio edytowane przez kitsune : 18-10-2007 o 22:51.
kitsune jest offline  
Stary 18-10-2007, 23:55   #84
 
Grey's Avatar
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
Kiedy seria z Błyskawicy rozpruła brzuch Niemca, "Grom" upadł koło ciała. Był wyczerpany. Ta walka sprawiła, że nagle zdał sobie sprawę w jakim małym stopniu panuje już nad swoim ciałem. Spać. Potrzebował, wymagał snu. Ale jeszcze trochę.

Z drugiej strony kościoła dobiegały odgłosy zaciętej walki. Czyżby nasi? Może "Wierny"?
- „Parasol”! Nie strzelać!
"Tak, na pewno nasi."
"Grom" oparł się o karabin, odepchnął od ciała jeszcze krwawiącego szwaba i stanął na nogach. Lekko się zatoczył i oparł o ścianę. Spojrzał zza winkla.
"Na Boga! To naprawdę mój oddział!" - uradował się.
Wtedy wzrok spoczął na małym dopalającym się ciałku "Dyzia" i radość ustąpiła miejsca mrokowi, który opadł umysł Rudzielca.

Ktoś go pozdrowił. Chłopak odmachał ręką, z wyrazem obojętności na twarzy. Widząc, że walka skończona, a Kościół oczyszczony, przymknął oczy.

Z chwilowej drzemki wyrwał go "Wierny". Musieli zająć barykadę. "Grom" przytaknął i z na wpół zamkniętymi oczami, powlókł się z powrotem.
- Basiu... Junak leży tam - wskazał ręką kierunek, gdzie zostawił rannego. - Ma moją marynarkę.
Nie był pewny, czy dziewczyna coś odpowiedziała. Był pewny, że jedyna rzecz, o której może myśleć, to sen. Odpoczynek.

- Nie śpij! - ktoś na niego warknął.
Kto? "Grom" nie wiedział. Ledwo kontaktował. Pokiwał bezwiednie głową, wciąż z zamkniętymi oczami. Poruszył ustami, ale nie wydał dźwięku.
Spaaać...
 

Ostatnio edytowane przez Grey : 18-10-2007 o 23:59.
Grey jest offline  
Stary 20-10-2007, 20:27   #85
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kiedy Wierny przypadł do sanitariuszki w kościele, struna przepełnionej bólem duszy, zadrgała.

„Znów się o mnie martwią. Tak... nie może być!”

Basia tylko uścisnęła dłoń Wiernego, uspokajając go tym samym: Wszystko z nią dobrze, niech zajmie się innymi.

Dziewczyna w pośpiechu zmieniła pozycje, by schować się przed Szkopami. Prawdą było, że swój chrzest bojowy właśnie przeszła – zabijając człowieka – ale nie znaczyło to, że stanie się teraz maszynką do zabijania.

I gdy już zdawało jej się, że odzyskała równowagę i hart ducha zobaczyła TO. Zobaczyła ludzką pochodnię, która jeszcze niedawno była Dyziem – kolegą z Wigier.



***

Dziewczyna zamrugała oczami nerwowo. Chyba znów przysnęła, choć przecież nie powinna. Ludzkie ciało zaczęło się jednak buntować przeciw takiej dawce stresów i eksploatacji organizmu.

Basia przetarła powieki, jakby chcąc usunąć piasek spomiędzy nich. Zaczerwionymi oczami spojrzała w bok. Junak spał w ogromnym, na wpół spalonym fotelu. Świszczący oddech stanowił świadectwo o tym, że każde uniesienie się klatki piersiowej było źródłem bólu dla rannego powstańca.

Znajdowali się teraz w ruinach kamienicy, której jedna ze ścian została wcielona w obręb barykady. Mimo iż cały budynek nosił ślady pożaru, na pierwszym piętrze znaleźli prawie nietknięte dwa głębokie fotele i trzy prycze. Można też było zauważyć w kącie pod ścianą resztki prowizorycznej kuchni. Widać cywile musieli przez pewien czas używać tego miejsca jako schronienia.

Teraz na prowizorycznych posłaniach spoczywali najbardziej ranni i osłabieni, wśród nich oczywiście Junak. Sanitariuszka, kiedy zobaczyła narzeczonego, prawie go nie poznała, tak bardzo zmizerniał. Piętno bólu odcisnęło się w jego rysach, a zapadnięte policzki i oczy były niczym widmo śmierci. To jednak nie było najgorsze.
Najstraszniejsze bowiem wydało się dziewczynie to, że ranny powstaniec nie miał nawet siły ucieszyć się na jej widok. Jedyne co był w stanie zrobić, to lekko się uśmiechnąć.

Basia ze zgrozą w sercu myślała o czekającej ich ewakuacji. Odruchowo powiodła wzrokiem w stronę apteczki, gdzie trzymała specjalnie na ten wypad fiolkę z morfiną. Wiedziała przy tym jednakże, że to tylko zatuszowanie bólu. To oszustwo, bo...co będzie potem?

Chcąc odgonić przykre myśli, wstała i wyszła tam, gdzie kiedyś musiała być klatka schodowa, a teraz pozostało jedynie osypisko kamieni. Na dole siedział Drągal, pustym wzrokiem wpatrując się w niebo. Dziewczyna sama poleciła mu, aby się przespał, lecz... dobrze znała wizje, jakie nawiedzały człowieka po zamknięciu oczu. Uważając, by się nie potkać, zeszła po osypisku i bez pytania o pozwolenie, przysiadła się obok. Potężnej budowy partyzant tylko rzucił w jej stronę pozbawione wyrazu spojrzenie, po czym wrócił do obserwacji nieba.

- Nie jest ci zimno? – zapytała Basia, przyglądając się opatrunkowi, który niedawno założyła.

- Nie.

- Ehh, przydałoby się coś ciepłego na rozgrzanie. Marzy mi się kakao, a tobie?


- Niekoniecznie.

- No, ale trzeba się jakoś ogrzać...


Dziewczyna pochyliła się w stronę Drągala, kładąc poufnie dłoń na jego ramieniu. Zanim zareagował, wyciągnęła się, by pocałować go w policzek.

- Podobno całus od sanitariuszki ma właściwości rozgrzewające.

Uśmiechnęła się ciepło do partyzanta, a on nie mógł nie odwzajemnić tego. Ścisnął przy tym lekko dłoń dziewczyny.

- Dziękuję...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 21-10-2007, 15:14   #86
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Dyzio! Wierny czuł, że sam płonie razem z młodym chłopakiem. Pamiętał ich rozmowy, pamiętał noc, podczas której znalazł chłopaka płaczącego w kącie blisko barykady. To wtedy, kiedy ranili Drągala, cudem przeżył- wtedy jego młody towarzysz popadł w prawdziwą histerię. "Nie zginiesz, obiecuję Ci. To wszystko się skończy i przetrwasz to, on też to przetrwa. Stracisz wiele krwi, wiele twoich łez wyleje się na ziemię, lecz po latach w tamtych miejscach wyrosną kwiaty. Kwiaty szczęścia.", mówił wtedy. Obiecywał. Przysięgał. A teraz jeden z ostatnich w oddziale, który potrafił cieszyć się nawet najgorszymi chwilami, płonął żywcem...

- Przepraszam...- wyszeptał porucznik, po czym wysłał w kierunku pełznącego i wciąż krzyczącego chłopca trzy pociski. Niech jego śmierć pozostanie jako kolejny ciężar na sercu Wiernego, niech chociaż jemu będzie lżej...

- Boże, za te wszystkie cierpienia daj mu na nowo cieszyć się młodością w twych słowem nieokreślonych ogrodach...


***
- Musimy wyjaśnić sobie jedną rzecz.- mówił mocno, głośno, zdecydowanie, stojąc nad zasypiającym właśnie Gromem- Junak jest cały, to świetnie. Ale miałeś zapewnić mu bezpieczne dojście do nas, do naszego oddziału- a nie zostawiać go w pierwszych lepszych ruinach! Czy powiedziałeś mi "Wierny, nie dam rady, zostawię go gdzieś po drodze"? Nie! Podjąłeś się sprowadzenia go tutaj i tego nie zrobiłeś. A teraz ułożyłeś się w najlepsze spać.

- Tym razem wszystko skończyło się dobrze, więc skończę na tych słowach. Ale jeżeli to się kiedyś powtórzy... To wojsko, to wojna, to walka o najwyższe wartości. Tu nie ma miejsca na tchórzostwo i niesubordynacje.

Spojrzał jeszcze raz na Groma tym zimnym i wściekłym spojrzeniem, po czym odwrócił się i szybkim, żołnierskim krokiem odszedł w kierunku powoli już sypiącej się kamienicy, gdzie ze znalezionych dwóch koców przygotował sobie jakiś czas temu posłanie. Potrzebował odrobiny snu, a wcześniej uzgodnił z Kmicicem, że przez tą godzinę-dwie to on zajmie się całym dowodzeniem- chyba, że zdarzy się coś większego niż te małe, upierdliwe ataki. Prawdziwej walki Wierny nie mógłby przespać...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 21-10-2007, 15:46   #87
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Jonasz trzymając w ręce PIATa aż jęknął. Nie dość że był ciężki jak cholera, trafienie we wrota od stodoły z odległości powyżej 50 metrów graniczyło z cudem, to jeszcze odrzut mógł złamać bark. Instruktorzy - "cichociemni" którzy mieli z nim do czynienia w Anglii opowiadali, że wśród brytyjskich żołnierzy krążył dowcip iż za samo jego używanie należał się Krzyż Wiktorii.

Teraz miał na swojej skórze doświadczyć czy mieli rację. W porównaniu z lekkim i poręcznym Panzerfaustem, PIAT wydawał się wręcz pokraczny. Właściwie miał tylko jedną zaletę - nie był jak "Pięść pancerna " jednorazowy.



PIAT

Starał się skupić na sprawdzeniu granatnika, nie myśleć o strasznej śmierci Dyzia - "panie sierdżancie", którego zdołał już polubić. Jednak gdy powiew wiatru przyniósł zapach spalenizny, Jonasz poczuł, że dłużej nie wytrzyma. Odłożył trzymaną w rękach broń i skierował sie w najciemniejszy kąt zrujnowanej zakrystii.

Stanął tam zgięty wpół szarpany kolejnymi atakami torsji. Dopiero po długiej chwili wyprostował się i otarł twarz brudną chustką. W ustach czuł zapach żółci oddał by teraz dużo za porządną "setkę" wódki.

Rozejrzał sie czy nikt go nie widział. Tylko tego brakowało jeszcze, by te małolaty zobaczyły jak on - zawodowy żołnierz rzyga jak kot. Jedyne co pozwoliłoby mu się teraz uspokoić to rutyna, nawyki wpajane mu przez lata w wojsku.

Postanowił sprawdzić stanowiska, nie mógł i nawet nie chciał teraz pozwolić sobie nawet na krótka drzemkę.
 
Arango jest offline  
Stary 21-10-2007, 16:53   #88
 
Grey's Avatar
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
- Musimy wyjaśnić sobie jedną rzecz. Junak jest cały, to świetnie. Ale miałeś zapewnić mu bezpieczne dojście do nas, do naszego oddziału - a nie zostawiać go w pierwszych lepszych ruinach! Czy powiedziałeś mi "Wierny, nie dam rady, zostawię go gdzieś po drodze"? Nie! Podjąłeś się sprowadzenia go tutaj i tego nie zrobiłeś. A teraz ułożyłeś się w najlepsze spać.

Grom ledwo słyszał słowa Wiernego. Właściwie tylko ton głosu, poważny i wyrzucający, sprawił, że młody żołnierz otworzył oczy. Po czym niemal natychmaist je zmrużył pod wpływem oślepiającego światła. Dowódca stał nad Rudzielcem i mówił dalej.

- Tym razem wszystko skończyło się dobrze, więc skończę na tych słowach. Ale jeżeli to się kiedyś powtórzy... To wojsko, to wojna, to walka o najwyższe wartości. Tu nie ma miejsca na tchórzostwo i niesubordynacje.

Grom słyszał oddalające się kroki i zaczął ponownie zatapiać się w mglistych cieniach niepokojącego snu. I nagle zadźwięczały mu słowa, które nie dawały spokoju.

"...tchórzostwo i niesubordynacje... tchórzostwo i niesubrodynacje... TCHÓRZU, NIE SŁUCHASZ ROZKAZÓW! To wojsko! To wojna! To walka o najwyższe wartości! Tchórzu! TCHÓRZU"

- Nie jestem pierdolonym tchórzem. Odwołaj to! - Rudy chłopak ryknął tak głośno, jak tylko mógł. Stał na rozstawionych nogach. Dyszał ciężko, a twarz wykrzywiał mu grymas wściekłości. Był niski, a pochylony do przodu i szeroko rozkraczony, wyglądał na jeszcze mniejszego. Jednak czerwona od szalejących emocji twarz i zaciśnięte w pięści dłonie sprawiały, że nikt nie mógłby obojetnie przejść obok niego. Krzyk, wciąż chłopięcy, ale pełen ekspresji sprawił, że wszyscy z obecnych w okolicach barykady spojrzeli na Groma z zaciekawieniem. I natychmiast zrozumieli, że stało się coś, co lepiej, by nigdy się nie stało.
Młody żołnierz, w stopniu strzelca, w ślepej furii rzucił publiczne wyzwanie swojemu przełożonemu. Oficerowi. To nie mogło się dobrze skończyć.

- Nie jestem tchórzem... poruczniku. - wysałpał Grom przez zęby. Gdyby nie to, że byli na froncie, a Wierny był przełożonym - a za takie zachowanie z miejsca mógłby dostać kulę w łeb - chłopak rzuciłby się z pięściami i zębami na człowieka, który śmiał tak się do niego odezwać. Ale bez względu na konsekwencje, z których dziewiętnastolatek w tej chwili nie zdawał sobie sprawy, nie miał zamiaru pozwolić, by ktokolwiek zarzucił mu coś tak haniebnego.
W owej chwili nic innego się nie liczyło dla Kryska Konarzewskiego - chłopca, którego ta wojna nic nie obchodziła, i który nigdy nie chciał się na niej znaleźć. Chłopca, który nigdy nie pozwalał, aby zarzucano mu słabość lub co gorsza, tchórzostwo. NIGDY.
 

Ostatnio edytowane przez Grey : 21-10-2007 o 17:07.
Grey jest offline  
Stary 21-10-2007, 17:02   #89
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
No pięknie. Tego tylko mu brakowało. Histerii i wściekłości na barykadzie. Słysząc wrzaski Groma, Wierny zatrzymał się w pół kroku i stał spokojnie. Nie ruszył się z miejsca, nie poruszył nawet dłonią- słuchał. Zdawał sobie sprawę z tego, iż rozjuszył rudzielca, iż jest gotów w każdej chwili rzucić się na niego- tego dowódca przede wszystkim chciał uniknąć.

Po drugim okrzyku odwrócił się.

- Nigdy nie uważałem cię za tchórza, Grom.- mówił głośno, twardo, lecz czuć było w jego głosie zdenerwowanie- Do tej pory nie miałem powodu, żeby tak cię nazwać. A jednak, pozostawienie Junaka było dowodem tej haniebnej cechy, tej skazy na twej drodze do doskonałości. To, co dziś zrobiłeś, było aktem tchórzostwa i swego zdania nie zmienię.

- Ale tylko i wyłącznie twoje czyny decydują o tym, jak postrzegam ciebie. Walcz więc mężnie, strzelaj jak strzelałeś, pokazuj, iż nie zawiedziesz nadziei, które pokłada w tobie nasza matka, ojczyzna. Wtedy z radością odwołam swoje słowa.
- Wierny posłał chłopakowi jeszcze jedno długie spojrzenie i odszedł tym stałym dla niego krokiem.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 21-10-2007, 17:22   #90
 
Grey's Avatar
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
Grom, wciąż na rozstawionych nogach, pochyloną głową do przodu i zaciśniętymi pięściami, stał przed barykadą. Obserwował oddalającego się oficera, a natłok mrocznych myśli niemal nie dał mu oddychać. Nagle zdał sobie sprawę, że wszyscy wciąż obserwują scenę. I że właśnie został pokonany. Bez ani jednego uderzenia, bez konfrontacji - pozostawiony sam na sam ze swą wściekłością. Uczuciem, którego nigdy nie umiał zdusić w sobie.

Grom odwrócił się. Nie patrzył na nikogo, by nie odczytać z min towarzyszy pogardy lub śmiechu. Podniósł energicznie peema z ziemi. Wyjął magazynek. Sprawdził naboje. Włożył dwa dodatkowe z kieszeni, pochodzące z poprzedniego magazynka i zdał sobie sprawę, że to już ostatni.
- Pierdolę to. Pierdolę Was wszystkich. - rzucił cicho sam do siebie i skierował się do Kościoła.
Chciał usadzić się zdala od innych, by nie musić czuć ich obecności. By nie zastanawiać się co myślą, albo czy go obserwują. I najlepiej wybić ze swojej pozycji dwudziestu czterech Niemców. Dokładnie tylu, ile zostało mu naboi.
W końcu znalazł sobie dogodne miejsce, zaraz za tylnim wejściem do Kościoła, w zwale kamieni, które kiedyś były chyba ścianą zakrystii.
 

Ostatnio edytowane przez Grey : 21-10-2007 o 17:26.
Grey jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172