|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-09-2007, 11:30 | #101 |
Reputacja: 1 | Przed Irlandczykiem nie wiedzieć skąd pojawiła się pani bosman, pchnęła rapierem gdzieś za jego plecy. O'Duffy obejrzał sie przez ramie w samą porę by zobaczyc padającego Anglika... Dziękuje pani bosman! Odwdzięczę sie przy okazji! Krótko i zwięźle podsumował sytuacje. Po czym wsunął wystrzeloną krócicę za pas, lewą ręka wyciągnął drugą a prawą dobył pałasza. Zaśmiał się gromko po czym rzucił się w kierunku Royala który najwyraźniej nie radził sobie z liczniejszym wrogiem. Huk wystrzału drugiej krócicy i widok głowy Angola wprost zdmuchniętej z ramion... Kanonier był w swoim żywiole, rąbał pałaszem a lewą ręką hojnie rozdzielał zamaszyste ciosy pięści. Widok tego wcieloną gniewu i szaleństwa rechoczącego dziko wśród krwi, krzyku i śmierci napawał strachem. A rudowłosy syn Irlandii śmiał sie na całe gardło a w końcu zaczął swoim donośnym czystym głosem śpiewać refren starej bitewnej szanty: No i znów bijatyka No i znów bijatyka Bijatyka cały dzień I porąbany dzień I porąbany łeb Razem bracia aż po zmierzch!!! I w kółko te same sześć wersów, czasem robiąc przerwę na wybuch śmiechu. On naprawdę był wariatem ale przecież każdy prawdziwy pirat musi mieć w sobie sporą dawkę szaleństwa.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas... "Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |
05-09-2007, 22:05 | #102 |
Reputacja: 1 | Szybko wytłumaczył piratom swój plan. Zanurzyli się pod wodę i cicho podpłynęli do niczego nie spodziewających się anglików. Okrzyk Francisa Tallbotta zmroził im krew w żyłach. -Nie wiedziałem, że jest taki zwyczaj na angielskich statkach opuszczać tonący okręt jeszcze przed szczurami! Piraci szybko wspięli się na łódkę nie dając dezerterom zbyt dużo czasu na reakcję. Najprzytomniejszy z nich zdążył zastrzelić najbliższego z piratów, ale zaraz przebił go rapier Tallbotta. Pozostali nie zdążyli nawet dobyć broni. Dwójka pozostałych piratów zaszlachtowała ich najszybciej jak się dało. Popatrzyli na swoje dzieło po czym towarzysz Tallbota z pochodzenia Włoch skomentował to jednym zdaniem -Zbyt łagodna śmierć dla zdrajców panie Tallbot Słysząc te słowa Francis pomyślał o tym jak sam bez żalu rozstał się z angielską marynarką. Wolała nie myśleć co zrobiliby z nim teraz jego rodacy... -Święte słowa Marco, nie czas jednak na dalsze czcze gadanie, załoga nas potrzebuje. Mówiąc to zetknął rapier za pas i wyjął krótki nóż zza kamizelki wsadzając go sobie w zęby. Następnie wskazał kompanowi linę, której nieszczęśnicy nie zdążyli jeszcze odwiązać i sam zaczął wspinaczkę na górny pokład.
__________________ "Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021 Even a stoped clock is right twice a day Ostatnio edytowane przez traveller : 05-09-2007 o 22:13. |
05-09-2007, 23:20 | #103 |
Reputacja: 1 | Nie potrzebował rozkazu. Od razu ruszył do abordażu. Nie zdarzył pognać z pomocą kamratowi gdyż Pani bosman go wyręczyła. Przez chwilę wydawało mu się że patrzy na niego... z nienawiścią... ale nie musiało mu się przewidzieć. Co więcej gdy już upatrzył sobie jakiegoś przeciwnika ktoś wykańczał go nim zdążył to zrobić sam. Poirytowany z pistoletem i szpadą w prawej pobiegł na dalszą część pokładu. Czterech przeciwników właśnie zabiło tam jakiegoś kamrata. Strzelił prosto w głowę po czym wyskoczył w powietrze i przeleciawszy przez chmurę dymu i ciął na odlew. Pierwszy dostał w kark drugi w tors zaś trzeci w ramię. Tylko ostatni był w stanie rzucić się do ucieczki. Dewlin dostrzegł jednak sztylet przy jednym z trupów. Uniósł go i wymierzył między łopatki. Kolejne zwłoki wylądowały na deskach pokładu.
__________________ To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!! |