Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-07-2007, 18:26   #11
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
O'Connor uraczył szyderczym uśmiechem pirata.

-Wszystko zależy co chcesz ujrzeć i jakie są Twoje zainteresowania, de Vagborona.
O mocy! Znów statki! Musze zdobyć jak najwięcej lekarstwa.

Wstał. Był wysoki, prawie 6 stop przy tym smukły. Wyprostowany, przeszedł szybkim, sprężystym krokiem, niemal płynąc po drewnianej podłodze, w stronę szynkwasu. Zabrał klika butelek whisky i siedząc tam wypijał jedna po drugiej, co rusz ciskając osuszone butelki za siebie. Trunek pil niczym spragniony podróżnik pijacy wodę. Butle roztrzaskiwały sie o ścianę. Jednak jedna z nich odbiła sie od ściany, upadla na podłogę nieuszkodzona. O'Connor zerwał sie na równe nogi, szybko doskoczył do butli, podniósł ja, tak jak atleta podnosi zwycięski puchar. Z wielka radością wykrzykną.

-Ta sie nadaje!!

Nie skrywał swej radości, przywodził na myśl dziecko, które dostało od rodzica słodycze.
Wrócił do szynkwasu i zaczol napełniać przyniesiona butelkę.
Wciąż poruszał sie z ta sama zwinnością, jakby nie wypił nawet kropelki.
Zabrał resztę napitku i powrócił na poprzednio zajmowane miejsce. Wydobył z zawiniątka jakieś suszone liście, zwiną je w kulkę, po czym łykną popijając alkoholem.
Długie, sięgające polowy pleców, rude włosy związał rzemieniem. Wykonując ta czynność, co bardziej spostrzegawczy mogli dostrzec dość szeroka bliznę na prawej ręce, ciągnąca sie od pachy aż do łokcia. Nie była to blizna zadana żadnym orężem, zbyt szeroka i poszarpana. Poprawił swoje ubranie, przytroczył pałasz do lewego boku, łuk i kołczan umieścił na plecach. Z niewielkiej, skórzanej torby wiszącej na przedzie, którą nosił przy pasie, wydobył nabita fajkę. Zbliżył sie do świecy i zapalił niewielki patyczek, a następnie przyłożył płonący kawałek drewna do fajki. Dziwny, słodkawy zapach szybko wypełnił sale, dym był jasno niebieski.
Rozkoszował sie przez jakiś czas zawartością fajki. Wypuszczając dym z ust przemówił jakby do siebie.

-Co prawda złodziej ma przewagę tylko czterech dni... Rozumiem, ze nie ma co sie spieszyć. Słowa były przepełnione ironią.

Obrzucił spojrzeniem swych kompanionów, radośnie sie uśmiechając.

-Słyszałem, ze Baba na pokładzie sprowadza nieszczęście. Czyżbym sie mylił.

Już nie patrzył na nikogo, jego oczy spoglądały teraz gdzieś w dal.
Tylko od czasu do czasu wypuszczał dym z ust.

Gdy już wszyscy byli w komplecie, O'Connor w myślach przywołał moc Thomasa. Wyszeptał w ojczystym języku zalecie, jedynie nieznacznie poruszając ustami.
Teraz już będę wiedział, czy ktoś ze zgromadzonych jest czarnoksiężnikiem.
Wyraźnie wyszczerzył zęby, jakby ktoś opowiedział wyśmienity dowcip.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.

Ostatnio edytowane przez Manji : 01-08-2007 o 00:07.
Manji jest offline  
Stary 31-07-2007, 21:05   #12
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
W końcu kątem oka zauważyła, że pozostała piątka posiada ten sam list, który ona dostała kilka dni temu. Cóż, to oznaczało tylko jedno: wszyscy należą do Zakonu.
Hałasy na zewnątrz niemalże przyprawiały ją o dreszcze, lecz niestety – musiała tu tkwić i czekać na... No właśnie, na co, lub też, na kogo?
No, to będzie zabawnie’, pomyślała, spoglądając po zebranych.

Po chwili wszyscy zaczęli się przedstawiać, lecz Rainee postanowiła poczekać z prezentacją samej siebie na bardziej odpowiednią chwilę, albo przynajmniej aż ktoś się jej zapyta o godność.
Musiała się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechem, gdy jeden z przedstawicieli płci przeciwnej zaczął się przedstawiać. Niby nic w tym dziwnego, lecz rudowłosą od zawsze bawiło, gdy ktoś wymieniał swoje pełne imię i nazwisko dodając do tego kilka słów o swojej rodzinie. Ale musiała przyznać jedno, owy mężczyzna był bardzo przystojny...

Gdy tylko przeczesała włosy, rozległ się jakiś męski głos. Do pomieszczenia wszedł, prawdopodobnie, pirat. Na jego widok napłynęło mnóstwo wspomnień, bolesnych wspomnień, lecz niezwiązanych z tym osobnikiem. Owego pirata Rainee kompletnie nie znała, ale posturą przypominał jej kogoś. Przypominał mordercę jej brata, a także namiętnego kochanka, po którym pozostała jej niewielka blizna na lewym ramieniu. Coś ją zakłuło w okolicach serca, lecz ból minął tak szybko, jak przyszedł.
Pospiesznie pozbyła się myśli o tym damskim bokserze i spróbowała się skupić na tym, co mówił nieznajomy.

- Baveaux prosił, abym wam przekazał jego rozkazy i zabrał na statek, a następnie umożliwił ich wykonanie. Niekoniecznie mi się to podoba, jednak złoto, jakim płaci, potrafi przekonać każdego. Oto wiec jestem do waszych usług.
Niemalże bezszelestnie podeszła do stołu i przeczytała wiadomość z rozkazami. ‘Pościg morski za złodziejem, a do tego na pirackim statku pełnym tych brudnych, śmierdzących łajz, które prawdopodobnie nie widziały kobiety od kilku tygodni – to mi się nie uśmiecha’, stwierdziła, po czym westchnęła.

- Słyszałem, że Baba na pokładzie sprowadza nieszczęście. Czyżbym się mylił.
Spojrzała na autora tych słów, przymrużyła oczy i uśmiechnęła się dosyć...nieprzyjemnie.
- Jedna, jak to ująłeś, baba, to jeden pech, natomiast trzy kobiety, to już potrójny pech – stwierdziła, w myślach naśmiewając się z tego zabobonnego dziwaka, którego widok przyprawiał ją już o mdłości... A przynajmniej widok tego, co miał pod kiltem.

- Szykuje się podróż, więc powinnam się przygotować... – stwierdziła, po czym bez słowa ruszyła w stronę swojego wynajętego pokoju.
Gdy już wróciła, ubrana była w zwykłą, prostą suknię zielonego koloru, a na plecach miała dosyć spory plecak.
Zastanawiała się, czy znajdzie się w tej ‘drużynie’ jakiś dżentelmen, który poniósłby jej plecak – choć szczerze wątpiła, ostatnio cuda się nie zdarzają, a przynajmniej nie w jej życiu.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Cold jest offline  
Stary 01-08-2007, 17:46   #13
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
- Ruszmy się z tej karczmy nim ktoś wróci. Chciałbym wrócić do domu jak najszybciej się da zostawiłem parę ważkich spraw bez rozstrzygnięcia.


Pirat wybuchnal smiechem slyszac te slowa lecz nic na nie nie odpowiedzial. Czekaliscie zatem w spokoju az damy powroca ze swoich pokoi co zreszta dosc szybko uczynily.
Rudzielec przez chwile zachowywal sie dziwniej niz do tej pory (o ile to wogole mozliwe). Nagle usmiech rozjasnil jego twarz, a wzrok skierowal sie ku przybylej wlasnie kobiecie o podobnie jak on rudych wlosach. Taaaa ona napewno miala w sobie magie... Lecz na jakim poziomie? Hmm.. czyzby znajome fluidy... Hmmmm... No i ta mala czarnuszka... Tak... niewatpliie posiadala znacznie wiecej umiejetnosci niz jedynie spiew...


- Uff i ja się wreszcie uporałam. Chciałam zapytać jak nazywa się nasz statek i czy będziemy mieli osobne kajuty, bo nie wiem dokąd mam wysłać moje rzeczy...

Slowa te sprawily iz pirat wybuchnal gromkim smiechem....

- Taaa i jeszcze bal w kazdy wieczor, wykwintne kolacje i najlepszych muzykantow.

Spojzal po was uwaznym wzrokiem i gniewnym glosem powiedzial.

- Niewiem co sobie wyobrazacie po tej podrozy ale chyba cos sie wam pomieszalo... Szczegolnie wam drogie panie. Niech zatem do was dotrze fakt ze od tej pory jestescie czlonkami zalogi pirackiego statku i tak tez bedziecie traktowani. Moj statek to nie salon. Spicie z reszta zalogi, jecie z reszta zalogi, pracujcie z reszta zalogi. Czy wyrazam sie dosc jasno?

W koncowym pytaniu zabrzmiala slabo kryta grozba. Mezczyzna wstal i dzierzac w dloni swa szpade podszedl do czarnowlosej.

- Wyprowadz ich stad kochana. Spotkamy sie juz na statku. Pospiesz sie.

Dziewczyna skinela glowa, a on usmiechnawszy sie do niej lobuzersko ruszyl w strone drzwi i po chwili juz go nie bylo.
Spiewaczka spojzala na was slodkim wzrokiem.

- Jestem Elizabeth de Vagborona. Wybaczcie memu bratu. Nie lubi jak sie mu narzuca czlonkow zalogi.

Wyciagnela szpade, ktora do tej pory miala schowana w pochwie przypietej do pasa i mrugnawszy do was z usmiechem spytala:

- Ruszamy?
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]

Ostatnio edytowane przez Midnight : 01-08-2007 o 19:21.
Midnight jest offline  
Stary 01-08-2007, 20:03   #14
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Przełożył flaszki pełne whisky do lewej reki, część upakował gdzie sie tylko dało. Dobył pałasz.

-Czy jesteście gotowi, przyjaciele, na zabawę! Niech sie dzieje! Nie jesteście zbyt rozmowną kompanią ale myślę, że na pokładzie będzie okazja na poznanie sie bliżej. -Uśmiechną sie szelmowsko lecz serdecznie. -Proponuje aby piękne panie trzymały sie w środku konwoju.-Bawiła go ta sytuacja.

Poczekał aż wszyscy będą gotowi, po czym ruszył za panna de Vagborona.
Uliczki przemierzał ostrożnie lecz szybko. Był czujny i przygotowany na najgorsze, choć żal by mu było stracić choćby jedna z flaszek.
Gdy wyszli, przywołał gwizdem kruka. Wielkie czarne ptaszysko przysiadło na lewym ramieniu O'Connor'a. Wykrzywił sie z bólu, po chwili koszula zabarwiła sie nieznacznie na czerwono. Ptaszysko wpatrywało sie w wiedźmę, z zaciekawieniem. Kruk od czasu do czasu rozkładał skrzydła aby utrzymać równowagę kracząc przy tym głośno. Jakby chciał powiedzieć: '-Zwolnij O'Connor! Do diabła!'
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.
Manji jest offline  
Stary 01-08-2007, 20:44   #15
 
Bortasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputację
Śmiech pirata bynajmniej go nie zaskoczył, za to słowa Damy zrobiły to z siłą Eiseńskiego miecza... Dobrze, że to sam pirat wyrzekł słowa, które same cisnęły się Tristanowi na usta... Przynajmniej do wspomnienia o byciu częścią pirackiej załogi...

Wykonywać rozkazy... O z tym będzie problem mój drogi... i to spory...

Tristan spod zmrużonych powiek przyglądał się piracikowi a jego palce nie spokojnie się poruszały... Lecz gdy spojrzał ponownie na stół, na którym wciąż leżał list, zacisnął pięści i szybkim krokiem podszedł do stołu. Złożywszy list schował go za połą swej kurtki. Gdy rozejrzał się po pokoju delikatny uśmiech, samymi kącikami ust pojawił się na jego obliczu... Obrócił się i przerzuciwszy przez ramię swą podróżną torbę, która spokojnie leżała tam gdzie spędził większą części dzisiejszego wieczora, podszedł do Damy, która starała się skryć, iż plecak ciężki jest a dźwiganie go ponad jej siły.

- Pani za twym pozwoleniem.

Cichy melodyjny tenor, przeznaczony tylko dla jej uszu... Jego silne ramię wnet zdjęło z jej delikatnych ramion ciężar. Szermierz spojrzał jej w brązowe oczy i zmrużył lekko swoje identycznego koloru, skłoniwszy delikatnie głową wyciągnął w jej stronę dłoni prosząc o jej. Słowa padły tonem cichym, z którego ciepło wręcz biło.

- Wybacz mi Pani śmiałości, ale zdało mi się, że ów bagaż ci ciąży. Jeżeli pozwolisz poniosę go za ciebie Pani...

Cała swą postawą Tristan emanował ciepłem i spokojem. Jego nie dokończone zdanie... Nie wypowiedziane pytanie o imię, jakie nosił ten anioł, który zszedł z niebios na ziemię.
 
__________________
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron
Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho
Bortasz jest offline  
Stary 01-08-2007, 21:22   #16
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
Starając się nie pokazać nikomu, iż jest jej bardzo ciężko pod ciężarem plecaka, wysłuchała monologu pirata.
Spać razem z załogą? Już wolałabym spać na pokładzie podczas sztormu, niż z tą zgrają gwałcicieli. Pracujemy? To się jeszcze okaże, ty wstrętny, plugawy, śmierdzący potem piracie, który niczym nie przypomina porządnego mężczyzny. Odrażający karaluch’ – przynajmniej w myślach mogła besztać takich jak on.
Nie miała najmniejszego zamiaru pracować fizycznie na jakiejś głupiej łajbie, a tym bardziej nie miała zamiaru dobrowolnie dać się zgwałcić jakiemuś pomywaczowi.

Gdy tak stała uginając się pod ciężarem własnego bagażu, podszedł do niej jakiś mężczyzna, który wcześniej przedstawił się jako Tristan De Beauharnais, o ile dobrze zapamiętała.
- Pani za twym pozwoleniem.’ – jego głos był przepełniony ciepłem i czymś, co mogłoby przyciągnąć niejedną kobietę. Ściągnął z niej plecak, co sprawiło dziewczynie niesamowitą ulgę. Przez krótką chwilę przyglądała się owemu jegomościowi. Cóż, z wyglądu nie był w jej typie, ale przynajmniej był dobrze wychowany.
Nie powinno się oceniać książki po okładce’.
Gdy wyciągnął swoją dłoń, prosząc o jej, zamurowało ją. Dawno nie spotkała się z podobnym zachowaniem, mile ją zaskoczył. Podała mu dłoń, a gdy ją ucałował, uśmiechnęła się do niego lekko.
- Dziękuję, to niesamowita ulga, gdy nie ma się na plecach tego ciężaru – powiedziała, a ton jej głosu był melodyjny i delikatny, choć dało się w nim usłyszeć nutkę stanowczości.
Kątem oka spoglądała na niejakiego Francisco, zastanawiając się, dlaczego tak przykuwa jej uwagę.
*
- Tak, ruszajmy – odpowiedziała krótko na pytanie, czy raczej stwierdzenie, czarnowłosej dziewczyny. Uśmiechnęła się jeszcze do Tristana, jakby chcąc jeszcze raz podziękować za dźwiganie tego ciężaru i odrzucając swoje lokowane włosy, ruszyła ku wyjściu.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.

Ostatnio edytowane przez Cold : 01-08-2007 o 21:26.
Cold jest offline  
Stary 01-08-2007, 21:37   #17
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
Spakowany czekał aż reszta będzie gotowa. Nie lubił czekać... prawie tak jak nie lubił piratów. Zmierzył kapitana znudzonym spojrzeniem.

" Yo ho i butelka rumu... ehh co tez mi przyszło...rozmyślania przewało mu pojawienie się szlachcianki.

- Uff i ja się wreszcie uporałam. Chciałam zapytać jak nazywa się nasz statek i czy będziemy mieli osobne kajuty, bo nie wiem dokąd mam wysłać moje rzeczy...

Rozbawiła go ta wypowiedź podobnie chyba jak pirata gdyż wybuchnal on gromkim smiechem....

- Taaa i jeszcze bal w kazdy wieczor, wykwintne kolacje i najlepszych muzykantow.

Spojzal po nich uwaznym wzrokiem i gniewnym glosem powiedzial.

- Niewiem co sobie wyobrazacie po tej podrozy ale chyba cos sie wam pomieszalo... Szczegolnie wam drogie panie. Niech zatem do was dotrze fakt ze od tej pory jestescie czlonkami zalogi pirackiego statku i tak tez bedziecie traktowani. Moj statek to nie salon. Spicie z reszta zalogi, jecie z reszta zalogi, pracujcie z reszta zalogi. Czy wyrazam sie dosc jasno?

Spać mógł wszędzie trzeba mu będzie tylko dobrze schować złoto. Jeść mógł z każdym cholera nawet praca mogła dla niego wystarczyć. Ale rozkazy od tego tępego nadętego pacana to było zbyt wiele. Już chciał rzucić wszystko w diabły powiedzieć że ma gdzieś jego, jego gównianą załogę i statek który pewnie zatonie nim dotrą do portu ale pomiarkował. Cóż to byłoby wyrokiem. Jedna z kobiet miała ich doprowadzić do statku. Przyjrzał się gościowi, który przedstawił się jako Tristan. Podobnie jak on miał nietęgą minę. Widac służba u pirata nie była mu w smak.

-Czy jesteście gotowi, przyjaciele, na zabawę! Niech sie dzieje! Nie jesteście zbyt rozmowną kompanią ale myślę, że na pokładzie będzie okazja na poznanie sie bliżej.Proponuje aby piękne panie trzymały sie w środku konwoju.-rzekł Avalończyk.

-Ty masz swój trunek a ja swoje wino więc z pewnością się dogadamy-zaśmiał się.

Gość przypadł mu do gustu. Będzie miał z nim ubaw. Nie poprawił mu jednak humoru na tyle by zapomniał o tej pirackiej farsie. Cholera albo prześpi się z nieodpowiednią kobietą albo okradnie nieodpowiedniego gościa. Zdecydowanie za rzadko trafiał na odpowiednich ludzi. Znów przyjrzał się Tristanowi.

"Pani za twym pozwoleniem... Wybacz mi Pani śmiałości, ale zdało mi się, że ów bagaż ci ciąży. Jeżeli pozwolisz poniosę go za ciebie Pani... Ą Ę całą gębą. Może i mój plecak poniesie gdy zamrugam doń oczętami"na twarzy wykwitł kpiący uśmiech.

Sam często udając szlachcica rzucał takimi tekstami a jednak w prawdziwym wykonaniu zawsze go bawiły. W sumie nie miał nic do gościa ale taki już był wredny i złośliwy.

-Ruszajmy... rum i szorowanie pokładu czeka...-rzucił obojętnie i wyszedł na zewnątrz. Tam poczeka na resztę i dalej będzie ju szedł jako ostatni.
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline  
Stary 02-08-2007, 12:40   #18
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
-Ruszajmy... rum i szorowanie pokładu czeka...

Elizabeth wybuchnela smiechem slyszac slowa mlodego mezczyzny lecz nie skomentowala ich nawet slowem.
Ruszyliscie.
Dziewczyna sprawnie prowadzila was wsrod licznych zaulkow zachowujac sie jakby znala to miasto od podszewki. Wkrotce tez znalezliscie sie poza nim zaglebiajac sie w zarosla i niewielki lasek porastajacy wzgorza nad zatoka. Teraz tez mogliscie w pelni obejzec koniec bitwy miedzy statkiem pirackim, a miejskim garnizonem. Gdy tylko dym plonacego miasta na chwile sie rozwial ujzeliscie dwa zaglowce leniwie wyplywajace z zatoki zegnane sporadycznymi wystrzalami. Artylerzysci Carione byli albo najwiekszymi patalachami swiata albo tez odpowiednio ich oplacono.... Jaka by tego nie byla przyczyna to niedalo sie ukryc faktu ze nawet jedna z ich kul nie trafila w swoj cel.

- Chodzcie do diabla!

Mloda kobieta ponagliwszy was zniknela wsrod drzew, a wam nie pozostalo nic innego jak tylko podazyc za nia. Wreszcie dotarliscie do celu waszej podrozy.

Mala zatoczka skrywala piekny statek przed wscibskimi oczami. Lodka czekala juz na plazy wraz z czworka poteznie wygladajacych marynarzy. Dziewczyna skinela im glowa i stanowczym glosem spytala:

- Czy kapitan juz na statku.

Odpowiedz padla natychmiast.

- Aj pani bosman.... Przed chwila powrocil.

Elizabeth skinela glowa na znak ze zrozumiala po czym wskoczyla na poklad i spojzawszy na was obojetnie rzucila.

- Potrzeba zaproszenia?

Marynarze wybuchneli smiechem slyszac te slowa, a jeden z nich rzucil szyderczo.

- Szczury ladowe pani bosman... Widac trzeba...
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 02-08-2007, 20:14   #19
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
O'Connor wskoczył na łódkę jak wytrawny marynarz. Tego co nie dokończył zdania zmierzył groźnym spojrzeniem. Jego zielone oczy, stały sie zielone na całej powierzchni, pechowy pirat nie mógł rozróżnić ani tęczówki, źrenicy czy białka. Jadowita zieleń wypełniająca cale oczy lśniła nienawiścią. Mięśnie mimiczne twarzy napięły sie odsłaniając zęby, przypominał wściekłego wilka chcącego rzucić sie i rozszarpać swa ofiarę. Rude, bujne włosy, które silnie kontrastowały z blada twarzą i zielonymi oczyma, nadawały twarzy O'Connor'a jeszcze bardziej przerażający wygląd. Gdyby tylko drab pisną choć słowo, byłby trupem. Usiadł i kipiący złością nie odzywał sie.

Każdy pełnej krwi Mag ma stygmat, który sie ujawnia w rożnych sytuacjach niezależnie od woli maga. Stygmat O'Connor'a zawsze sie ujawniał gdy ktoś go rozdrażnił lub zirytował.
W miarę gdy sie zbliżali do statku, oczy O'Connora powracały do normalnego stanu. Tak samo i on stawał sie spokojny.

Po przybiciu do fregaty, szybko wspiął sie po sznurowej drabinie na pokład.
Gdy tylko zobaczył de Vagborna, podszedł do niego i konspiracyjnie wyszeptał mu do ucha:
-Mamy do omówienia pewna sprawę. Z pewnością nie chcesz aby widzieli i słyszeli to twoi ludzie.
Pewnie kapitan fregaty by zignorował słowa O'Connor'a, lecz magia dawała niewątpliwa przewagę. Sprawiając, ze słowa brzmiały dla pirata jak najpiękniejsza obietnica szybkiego wzbogacenia sie.
Gdy już byli na osobności, nie czekając na pirata, rozpoczął monolog.

-Mamy podobne cele, przyjacielu. Ty dostaniesz złoto od naszego przełożonego, my oddamy mu przysługę. Do wypełnienia tej misji będzie potrzebny każdy z twoich marynarzy, jeśli jednak nie dostosujesz sie do mojej prośby wielu z nich może nie dopłynąć do celu. Proszę cię abyś przydzielił moim pięknym przyjaciółkom osobna kajutę, nie muszą to być wyszukane warunki, byleby była odosobniona. Uspokoi to obydwu dżentelmenów. Proszę abyś nie starał sie wydawać nikomu z nas rozkazów, jesteśmy indywidualnymi personami nie nawykłymi do słuchania. Nawet nasz zwierzchnik, a twój pracodawca poprosił o przysługę. Rozumiem, jednak, ze otrzymałeś wskazówki abyśmy sie wtopili w twoja załogę. Rozumiem doskonale zamysł naszego przełożonego. Nie chce aby biskup wiedział, ze to my go ścigamy, pewnie wyrzuciłby lub zniszczył to po co ruszamy za nim w pogoń. A tak gdy zbliży sie do niego piracki statek, co nie jest rzadkim zjawiskiem, podejmie walkę pewien zwycięstwa. W związku z tym, możemy sie przebrać w ubrania podobne do ubrań twoich ludzi. I jeszcze ostatnia rzecz, którą chce ci przekazać. Zapewne wolałbyś mieć w nas przyjaciół niż wrogów. Tak samo ja wolałbym mieć cię za przyjaciela. Nie lubię niepotrzebnie zabijać.
Uśmiechną sie do pirata przyjaźnie, wciąż patrząc mu głęboko w oczy.
-Nasza piątka to ludzie niezwykli i nietuzinkowi. Władamy potęgą, której nie jesteś w stanie objąć swym umysłem. Ja na ten przykład jestem czarnoksiężnikiem, potrafię od maleńkości zmieniać materie przy pomocy myśli, zapewne nie chciałbyś abym przemienił każdy drewniany element twojego statku w piasek. Niechybnie by poszedł na dno.
-Jako twój przyjaciel, mogę wiele ci pomoc. Tak samo i ty wiele masz do zaoferowania.
Po czym wyszedł z kajuty, zostawiając kapitana sam na sam z własnymi myślami. Miał teraz dużo do przemyślenia de Vagborna.

Nie rozumiał tylko dlaczego siostra de Vagborna patrzy na niego tym dziwnym wzrokiem.

Po rozmowie ulżyło mu troszkę, usiadł tam gdzie stal, nabił fajkę i zapalił. Przyjemne szczypanie w gardło, a potem niesamowite odprężenie wypełniające cale ciało... Rozglądał sie po pokładzie popijając whisky wprost z butelki jak to miał w zwyczaju. Gestem pozdrowił pojawiających sie na pokładzie towarzyszy i towarzyszki.
Zapowiada sie długa i ciekawa podróż.
Uśmiechną sie, to był szczery uśmiech.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.

Ostatnio edytowane przez Manji : 02-08-2007 o 22:50.
Manji jest offline  
Stary 02-08-2007, 23:08   #20
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
Już chciał odpowiedzieć temu niedorobionemu piratowi że to on zaprasza go na ląd bo dawno nie miał okazje nikogo zaszlachtować gdy gość w kilcie wpakował się na pokład obrzucając go gniewnym spojrzeniem. Francisco pokiwał tylko głową zniesmaczony idiotyzmem tej sytuacji i sam wlazł na pokład. Kilciarz ciągnął gdzieś kapitana.

"Pewnie chce mu z bliska pokazać co ma pod kiltem"

Stanął... w sumie cholera wie gdzie. Nigdy nie znał się na żeglarskim żargonie. Nie odróżniał też rufy od burty. Stanął, więc z boku statku tuż przy brzegu. Oparł się o barierkę i zaczął rozglądać dookoła. Kupa piratów. Kręcili się dokoła podśmiewali z nowo przybyłych, no może niektórzy robili coś konstruktywnego. Aż chciało się zaśpiewać "Yo ho.." i tak dalej.

"Taaa... tylko im papug na ramieniu i opasek na oku brakuje..."

Był poirytowany na tyle że aż zaczęła boleć go głowa.

"A może rozlać tu ich rum i podpalić? To świństwo chyba jest łatwopalne..."

Postanowił jednak wstrzymać się z tym pomysłem przynajmniej na razie. Tylu mężczyzn na morzu... kobiety nie powinny czuć się tu bezpiecznie. Nie był rycerzem ale postanowił w miarę potrzeb i możliwości chronić kobiety nie dla nich samych lecz po prostu na złość pirackiej braci.
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172