Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-08-2007, 13:45   #21
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
O'Connor zaraz po wdrapaniu sie na poklad podszedl do kapitana i powiedziawszy mu cos ruszyl wraz z nim znikajac na schodach wiodacych do wnetrza statku. Wygladalo to conajmniej podejzanie. Wydrapaliscie sie jednak tuz po nim i powoli rozgladali po nowym "domie". Marynarze przygladali sie wam wymieniajac komentarze. Szczegolnym zainteresowaniem naturalnie objete zostaly kobiety lecz o dziwo nie bylo ono az tak... natarczywe. Najwyrazniej kobieta na statku nie byla dla nich az taka nowoscia jak sie wam uprzednio wydawalo. Pani bosman zostala przywitana okrzykami na co odpowiedziala usmiechem zadowolenia. Wydawlo sie ze wreszcie znalazla sie w domu lecz jej twarz wciaz pograzona byla w pewnej zadumie, a oczy caly czas wedrowaly tam gdzie zniknal jaj brat z rudzielcem.
Rainee przez chwile przygladala sie mlodemu Francisco. Mezczyzna wydawal sie jakby niemial pojecia gdzie lapki wsadzic. W koncu oparl sie o barierke i nonszalancko przygladal sie pracy Piratow. Musialo to zdenerwowac ktoregos z nich gdyz przechodzac kolo niego pchnal go delikatnie (co jednakze wygladalo jak zwyczajne potkniecie) tak ze szlachcic musial sie kurczowo przytrzymac jufersy kolo ktorych sie ustawil.
W miedzyczasie druga z kobiet, Laureen przechadzala sie pewnie po deskach pokladu. Zlosc wywolana wybuchem kapitana skierowanym w duzej mierz w jej strone wciaz w niej plonela. Mezczyzni odwracali glowy gdy przechodzila obok. Jeden z nich nawet powazyl sie na wymierzenie jej klapsa w tylek.... Nie dziwota.. Prosci ludzie o prostym podejsciu do spraw zycia...
Tristan byl jednak z waszej grupy osoba chyba najmniej zadowolona z przebiegu wypadkow. Wsciekle mierzyl wzrokiem kazdego z przechodzacych piratow. To w koncu wlasnie oni pladrowali jego ukochany kraj, gwalcili jego piekne mieszkanki, zabijali dzielnych jego obroncow. A teraz... Teraz on ma byc jednym z nich.. Piratem..


Kapitan wysluchal slow O'Connora caly czas delikatnie sie usmiechajac. Jego oczy jednak zapowiadaly klopoty dla nieokrzesanego rudzielca. Nie odpowiedzial on ani slowem na cala dluga przemowe mezczyzny. Stal tylko i patrzyl jak odchodzi. Na pokladzie natomiast nie bylo juz tak slodko. Siostra de Vagborna podeszla do niego natychmiast gdy ten wyszedl spod pokladu. Gniew wyzieal z kazdego jej ruchu. Piraci przerwali natychmiast swoje zajecia weszac zabawe. No co.. w koncu ktos osmielil sie zadrzec z kapitanem... Nich go Bog ma w opiece.
Dziewczyna stanela przed rudzielcem i chwyciwszy go za ramie powiedziala wscieklym glosem, ktory byl doskonale slyszalny przez innych.

- Pozwol ze pokaze ci twoje miejsce do sapnia.

Mezczyzna spojzal jej w oczy lecz jego wzrok szybko przeniusl sie na dlon ktora wlasnie wyjela zza plecow. Cieka strozka krwi splywala z jej wnetrza na lokiec. Usmiechnela sie i nim zdazyl jej przerwac zaglebila dlon w materi... Rozlegl sie jek bardzo podobny do tego jaki wydaje smiertelnie ugodzony czlowiek. Potezna sila wessala ich w siebie tak ze w jednej sekundzie znikneli z pola widzenia calej zalogi.

Glosy, mrok.... Rob slyszal juz nieraz o pasazu dlatego tez natychmiast zamknal oczy. Glosy... Wolaly go.. Brzmialy tak znajomo.. Czy to nie jego mistrz prosi aby spojzala na niego.. Nie.. to matka, tak.. Musi otworzyc oczy, musi... Uchwyt reki Elizabeth zelzal. Trzymala go juz tylko koniuszkami palcow. Slyszal smiech.. Potworny smiech zadowolenia i oczekiwania... Ktos tam cieszyl sie z jego przyszlej kleski.

Nagle wszystko sie skonczylo. Zostal wypluty i z obrzydliwym dzwiekiem polaczonym z tysiacem zawiedzionych glosow upadl na deski i zaczal wymiotowac. Krecilo mu sie w glowie, niewiedzila gdzie sie znajduje. Napewno nie na pokladzie.. Bylo tu za ciemno. Glowa lupala go jak diabli. Niemogl zebrac mysli.

- Na przyszlosc nie uzywaj swoich sztuczek na moim bracie Robie O'Connor. Nastepnym razem puszcze twoja reke i zostaniesz tam na zawsze. Ostrzegam cie.

Trzask drzwi. Odglos powoli oddalajacych sie krokow. Cholera jak ta glowa boli....



W chwile po niezwyklym zniknieciu pani bosman pojawila sie na deskach pokladu. Jakby nigdy nic wyszla po schodach i stanowczym glosem nakazala.

- Odplywamy!


Piraci zakrzykneli glosne

- Aj Aj Pani Bosman.

I zabrali sie do rozwijania zagli zgrabnie niczym malpki poruszajac sie na olinowaniach. Kobieta usmiechnela sie na ten widok i z tym samym usmiechem szczescia i zadowolenial odwrocila sie w strone Tristana.

- Przygoda sie zaczyna drogi de Beauharnais. Nie boisz sie aby?

I wybuchnawszy smiechem radosnego dziecka zaczela spiewac:

Świat mój pewnie najmniejszy,
świat mój pewnie największy.
Świat, co zmienił się w pożar,
biegnę ugasić w morzach,
biegnę ugasić w morzach.
W morze biegnę płonąca,
świat się we mnie zapalił,
biegnę naprzeciw fali.

Pierwsze morze dziecięce,
pełne łódek z papieru,
którym nie stało jeszcze
kapitanów, ni sterów.

Drugie morze zachłanne,
zatapia bez powodu.
Po trzecim mew gromady
wiodą statki do lądu.

A gdzie to siódme morze,
jaki jest za nim ląd?
Czy to daleko, czy to daleko,
czy to daleko stąd?
Czy to daleko, czy to daleko,
czy to daleko stąd?

Czwarte, tysiąc okrętów,
aż do nieba kołyszę.
Piąte, tysiące muszli
opowiada nam ciszę.

Nad brzegami szóstego
wielka burza dokoła.
Nad brzegami szóstego
stoję, stoję i wołam.

A gdzie to siódme morze,
jaki jest za nim ląd?
Czy to daleko, czy to daleko,
czy to daleko stąd?
Czy to daleko, czy to daleko,
czy to daleko stąd?

Zanim na moim niebie
wzejdzie słońce najczystsze,
morzu opowiem siebie,
morzu siebie wykrzyczę.

Biegnę do morza, biegnę,
a gdy morze dogonię,
to przed morzem uklęknę,
to się morzu pokłonię.

A gdzie to siódme morze,
jaki jest za nim ląd?
Czy to daleko, czy to daleko,
zzy to daleko stąd?
Czy to daleko, czy to daleko,
czy to daleko stąd?
Czy to daleko, czy to daleko,
czy to daleko stąd?
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 03-08-2007, 18:35   #22
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Grrrrrr!! Bezsilna złość przepełniała serce O'Connor'a. Oczy błyszczały zielonym blaskiem, zgrzytał zębami przez które cedził najgorsze przekleństwa pod adresem swojej głupoty.
Jak mogłeś być tak nieostrożny, jak mogłeś pomylić źródło magii!!
Gdyby to był prawdziwy wróg dawno byś był w zaświatach jako żywy!!
Stajać do walki na ich terenie, wszystkie stwory, które tam odesłałeś by cię przywitały ponownie!!

Podrapał sie po bliźnie biegnącej przez cala klatkę piersiowa, zadana przez wilkołaka. Potem dotknął naszyjnika z wilkołackim kłem. Uśmiechnął sie, krzywiąc sie z bólu.
A to by było, ciekawe czy by miał ten kieł, czy tez by seplenił. Wydłubałem mu wtedy cala szczękę.
Znów zwymiotował. Nie czół sie najlepiej, choroba portalowa to nie przelewki. Choć cieszył sie z nowego doświadczenia. Bo przecież
dzień bez nowych doświadczeń to dzień, którego sie nie przeżyło.
Wygrzebał z tobołka zawiniątko, wybrał odpowiednie zioła i połkną je. Miał nadzieje, ze sen niebawem nadejdzie. Po kilku minutach poczuł jak serce zaczyna bić coraz wolniej, oddech staje sie płytszy, zapadł w głęboki sen.
Sen, który leczył ciało i dusze, choć wciąż pozostawał w stanie pewnej świadomości. Dla obserwatora wyglądałby jak trup. Był bladszy niż zwykle, a oddech nie dostrzegalny dla niewprawnego oka.
Leżał i śnił.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.
Manji jest offline  
Stary 03-08-2007, 20:47   #23
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
- Na co się tak gapisz?! – warknęła do jednego z piratów, którzy się w nią wpatrywali. – Widzisz ten pistolet? – spytała, a dłonią przejechała po broni, która zawieszona była przy jej pasie. – Zaraz jedna z moich kul przestrzeli ci klejnoty, jeśli nie przestaniesz się we mnie wpatrywać tymi swoimi okropnymi, pirackimi oczyma.

Spojrzała na Francisco, a gdy ten potknął się i kurczowo trzymał się jufersy, ona prawie wybuchła głośnym, nieopanowanym śmiechem, lecz cudem udało jej się go powstrzymać.
Oparła się beztrosko o reling i wpatrując się w horyzont próbowała wyobrazić sobie, jak będzie wyglądało te kilka, może kilkanaście dni na tym statku w otoczeniu śmierdzących szumowin.
*
Ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma, przyglądała się małemu przedstawieniu, które rozegrało się na pokładzie.
Czyżby ta czarnowłosa próbowała nas nastraszyć, czy tylko popisać się swoimi umiejętnościami magicznymi?’, spytała się w myślach. Czuła, że zaczyna ją boleć głowa, co wprawiało ją w stan irytacji.

Pani bosman znikła wraz z rudowłosym, na co Rainee nie zwróciła większej uwagi. Nie żeby jej to nie przeraziło, czy też zachwyciło – po prostu nie była w tym momencie w humorze. W każdej chwili była gotowa strzelić jakiemuś piratowi prosto w sam środek czoła.
Westchnęła i znów oparła się o reling, spoglądając w horyzont.
Gdy czarnowłosa pojawiła się na pokładzie i zaczęła śpiewać, młoda tancerka dla uspokojenia i wyciszenia, zaśpiewała razem z nią – lecz o wiele ciszej, niemalże szeptem.
Gdzieś w połowie piosenki pogubiła słowa, więc zaczęła śpiewać zupełnie co innego.
‘Yo ho, yo ho, pirackie życie wieść...’
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Cold jest offline  
Stary 03-08-2007, 21:28   #24
 
Bortasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputację
Tristan odpowiedział uśmiechem na śmiech pani Bosman. Nie wiedzieć, czemu uśmiech był szczery i ciepły. Oczy jakby złagodniały. Wszystkim wnet się wydało oczywistym jakież to myśli przyszły mu do głowy. Lecz wszyscy się myliły. Nie wyobrażał sobie przytulnej komnaty ani miękkiej satynowej pościeli. Wspomnieniami wrócił do jednej z cel Bastilli, w której śmiech pani Bosman współgrałby z podobnymi. A jej cudny głosik zaśpiewałby pieśni Wesołków...

Tańczą na stryczkach wisielcy
W drgawkach się kurczą rytmicznie
Śpiewają swoją piosenkę
Melancholicznie i ślicznie
Wspaniale bawią się Wesołki
Chwilę wspomina każdy trup
Gdy wytrącono spod nóg stołki
I gdy stanęły oczy w słup!
Tańczą na stryczkach wisielcy
W drgawkach się kurczą wesoło
A wiatr piosenkę ich niesie
Dźwięcznym refrenem wokoło...


”Śmiej się wesolutka... Śmiej się i śpiewaj... A ja zaczekam aż zaśpiewasz naprawdę wesolutką pieśni... „

Tristan przyglądał się piratom z spokojem i z jakby lekkim rozbawieniem. Ich wesolutkie twarze nie wiedzieć, czemu tylko poprawiały mu humor... to że w wyobraźni widział mocny sznur wokół szyi każdego z nich było miłym dodatkiem...

”W pojedynku poradziłbym sobie z każdym z nich... Lecz ze wszystkimi...

Spojrzenie Szermierza padły na owego młodego nicponia opartego o burtę, którego „przypadkiem” popchnęła jedna z szumowin.

”Chyba, że nie będę musiał się bać o swe plecy... Hmmmm zobaczymy, zobaczymy. Na razie tak... Pani Bosman, co ma trochę za dużo władzy w rękach... I rabuje swój własny naród... Po dwakroć przeklęta. I Kapitan, co jak znam życie nas wyrzuci za burtę, gdy tylko przestaniemy być użyteczni. A ja po swej stronie mam nicponia, wariata i dwie kobiety, które strzec mi przyjdzie przed bandą śmierdzących piratów. Lubię wyzwania

Wraz z ostatnią myślą Uśmiech De Beauharnaisa zmienił się, przypominał teraz wilka pośród stada owiec nie mogącego się zdecydować, którą by tu schrupać jako pierwszą. Wolnym krokiem ruszył do hultaja, zerkając jeno na jedną z Dam która właśnie groziła piratowi pistoletem.

Ostrożnie pani... Jest ich tu więcej a wszystkich nie zdążysz zastrzelić... A ja wszystkich nie pokonam... Nie sam.”

Gdy zbliżył się do młodzieńca rzekł cicho zwracając uwagę by nikt nie przechodził obok nich gdy padły słowa.

- Zapowiada się ciekawy rejs. Czy tylko ja podejrzewam, że może się źle skończyć dla naszej,małej grupki?

Delikatny nacisk na „małej” nie mógł ujść uwadze rozmówcy, podobnie to, że odwrócił się plecami do całej załogi wpatrując się w oddalający się brzeg, tak, że nie widzieli jego ust a cichy głos w ogólnie panującym gwarze był naprawdę ciężki do usłyszenia...
 
__________________
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron
Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho
Bortasz jest offline  
Stary 03-08-2007, 21:58   #25
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
"Pieprzona gnida zaraz skosztuje mojej stali..." pomyślał gdy udało mu się odzyskać równowagę.

Pierwsze co zobaczył to jedną z kobiet, która powstrzymywała się od roześmiania.

"Zobaczymy jak ja będę się śmiał gdy te brudasy się do Ciebie dobiorą..." trzeba przyznać że chwilami do dżentelmena wiele mu brakowało.

Wyprostował się ale typ zniknął mu z oczu. Miał zamiar rozładować złość puszczając wiązankę przekleństw w stronę załogi lecz ponownie mu przeszkodzono. Pani bosman i kilciarz zniknęli. Bynajmniej nie poczuł się lepiej... miał do czynienia z magami.

"Jakby nie dość mi było tych obdartusów... jeszcze przeklęci czarodzieje..."

Magów nie znosił... piratów nienawidził a piratka i mag w jednej osobie była dla niego zdecydowanie najgorszą rzeczą na jaką się natknął. Jego... "towarzysz", najwyraźniej szlachcic, podszedł do niego i zagadnął.

- Zapowiada się ciekawy rejs. Czy tylko ja podejrzewam, że może się źle skończyć dla naszej,małej grupki?

Źle... ba z tą bandą łazęg każde zakończenie jest możliwe a szczególnie to najgorsze. Odwrócił się tyłem do załogi i tak jak rozmówca wpatrywał się w brzeg.

-Piraci to najgorsze typki na świecie... Gdyby chcieli mogliby nas po prostu zarżnąć a kapitan powiedziałby zakonowi że wszczęliśmy bunt lub wymyśliłby inne kłamstwo. Nie mam zamiaru wykonywać ich rozkazów... gwarantuję też że żaden z nich już mnie nie popchnie bez nadziania się na moją szpadę... Gdyby to nie zadanie od zakonu w ogóle bym nie wszedł na pokładTak czy inaczej nasza "mała" grupa jest tu zdana na siebie-wszystko mówił z miną znudzoną i lekko poirytowaną
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!

Ostatnio edytowane przez Kolmyr : 03-08-2007 o 22:47.
Kolmyr jest offline  
Stary 03-08-2007, 22:39   #26
 
Bortasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputację
”Młody, zadziorny i pyskaty... Dziesięć lat temu pokłóciłbym się z nim i zabiłbym tylko, dlatego że byłem dokładnie taki sam. Coś mi świta, że jednak uda nam się wypełnić zadanie i przeżyć. Jeżeli jest chodzi w połowie tak dobry w szpadzie jak w języku to mamy szansę. Jeżeli i z owym Inlandczykiem można by się porozumieć, A nasze damy wykazałyby się odrobiną rozsądku... Tak nasze szanse powoli rosna Tak na przeżycie jak i na wypełnienie misji.. „

- Piraci to ścierwo, to obrzydliwa choroba tocząca naszą ukochaną Theę. Zabicie takiego to nie zbrodnia, lecz czyn godny pochwały. A unieszkodliwienie całego pirackiego statku to zaiste czyn godny wspaniałej pieśni śpiewanej po tawernach. Uwierz mi, że ta cała banda już by wisiała gdyby nie zadanie od Zakonu. Mamy także podobne podejście zarówno w kwestii rozkazów Kapitana jak i w kwestii popychania. Myślę, że się dogadamy Panie...?

Słowom towarzyszył ruch, a zerkając w dół młodzieniec ujrzał wyciągniętą rękę. Uśmiech starego wilka wciąż tkwił na twarzy Tristana a jak by przypadkiem jego druga dłoni musnęła rękojeści szpady. Stał pewny i wyprostowany, a w jego oczach czaił się niebezpieczne iskierki.
 
__________________
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron
Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho
Bortasz jest offline  
Stary 04-08-2007, 23:09   #27
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Pani bosman zakonczyla swa piesn, lecz zaraz jakis inny pirat zaintonowal nastepna i nastepna i nastepna... Wygladalo na to ze chwila bez spiewu na tym statku to chwila stracona. Kobieta przygladala sie wszystkiemu uwaznym wzrokiem. Szczegolna jej uwage zdawali sie przyciagac dwaj przystojni mezczyzni dosc zawziecie debatuacy. Gdy pochwycila wzrok jednego z nich usmiechnela sie i zawrocila, niknac we wnetrzu lajby.
Pirat, ktoremu pogrozila rudowlosa tancerka wybuchnal smiechem i odszedl do swoich zadan rzucajac jeszcze koledze uwage po ktorej tamten odwrocil sie w strone Rainee i parskanl smiechem... Coz wygladalo na to ze swoim zachowaniem mloda dziewczyna stala sie tematem do zartow calej zalogi.

Dzien minal bez wiekszych zdarzen. Kapitan nawyrazniej postanowil nie zawracac sobie wami glowy gdyz przez ten czas nie pokazal sie ani razu. Podobnie zreszta jak wasz towarzysz, ktorym zajela sie Elizabeth. Ona natomiast spedzila wsrod zalogi caly ten czas. Uwijala sie wraz z nimi na wantach, dyskutowala ze sternikiem, poganiala chlopca okretowego i spiewala razem z reszta. Mieliscie jednak wrazenie ze jej wzrok ani na chwile nie zchodzi z waszych postaci. Wydawalo sie ze pilnuje kazdego z waszych krokow interweniujac za kazdym razem gdy zapowiadalo sie na klutnie z zaloga ku czemu zreszta ciagle zdarzaly sie okazje. Piraci najwyrazniej domyslajac sie waszego do nich stosunku starali sie uprzykzyc wam zycie na wszelkie mozliwe sposoby. A to przez przypadek przewrocony cebrzyk z brudna woda ochlapal suknie jednej z dam, a to znow luzna lina jakims cudem spadla akurat w miejsce gdzie stali Francisco i Tristan. Wszystkie jednak wypadki wydawaly sie tak calkiem naturalne ze mimo waszych staran do otwartego wystapienia przeciwko pirata nie bylo w pelni uzasadnionych powodow. Powodow ktore mogly by was ochronic przed wyladowaniem w bezkresie oceanu.
Slonce powoli zatapialo swe oblicz w blekicie jaki was otaczal.

Zmeczenie i ciagly przymus uwazania na kazdy krok sprawily ze wasze mysli i spojzenia coraz czesciek kierowaly sie ku schodom wiodacym ku kambuzowi znajdujacemu sie na dziobie statku. Pani bosman widzac je skierowala swe kroki ku Tristanowi.

- Zwolaj swoich ludzi... Pokaze wam wasze miejsca do spania.


Gdy sie zebrali poprowadzila ich pod poklad i wskazawszy kobieta dwa oddzielone plutnem hamaki, a szlachcica dwa wiszace wsrod innych powiedziala.

- Niemacie sie czego obawiac ze strony zalogi. Bojki na tym pokladzie sa zakazane. Jednak jezeli chodzi o wasze damy to sytlacja przedstawia sie nieco mniej ciekawie. Niemoge w koncu zabronic im czegos co samo wepchnelo sie w ich lapki. Milej nocy zycze.


I mrugnawszy znaczaco oddalila sie ze smiechem.

Rob.
Dwanascie godzin snu powoli uplywalo. Jeszcze nie w pelni swiadomie odczuwales swiat wokol ciebie gdy nagle potezny strumien zimnej, slonej wody wyladowal w miejscu gdzie lezales.

- Wstawaj.... Cuchniesz jak swinia w chlewiku.

Glos byl dziwnie znajomy....
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 05-08-2007, 00:32   #28
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Rob O'Connor Druid z kregu uludy.

Sen był miły, śnił o krainie, w której spędził cale swoje dotychczasowe życie.
Powoli jednak czul, ze działanie ziół dobiega końca. Nie chciał sie budzić. Rozkoszował sie każdą chwila snu.

Gdy nagle poczuł ogarniającą go wodę, obleśne! Whisky, to tak, ale woda! Bleh!
Zamachał rekami aby jak najszybciej wypłynąć na powierzchnie, wstrzymał oddech. Otworzył oczy i...
Musiał mieć bardzo głupią minę. Przez chwile rozglądał sie tępym wzrokiem po pokoju, potem zaczął powoli dochodzić do siebie. Odszukał swój tobołek, wyją z niego butle whisky, przywarł do niej ustami tak długo aż nie wypił całej zawartości.
Nie trwało to długo, gdyż zawsze po tych ziołach suszyło go strasznie.
Dopiero teraz zauważył kobietę. Uśmiechną sie do niej życzliwie, po czym chwycił łapczywie za kolejna butelkę.

-A teraz, piękna istoto, jeśli nie masz nic przeciwko chciałbym sie umyć, bo jak słusznie zauważyłaś nie pachnę najlepiej. W większości to Twoja zasługa. Chciałbym sie umyć czym prędzej.

Rozejrzał sie wokół.

-Gdzie mogę tego dokonać? Czy macie tu jakaś łaźnię? Czy tez może myjecie sie, ochlapując wzajemnie brudna woda wprost z wiadra.

Spojrzał jej w oczy i czekał na odpowiedz.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.

Ostatnio edytowane przez Manji : 05-08-2007 o 02:03.
Manji jest offline  
Stary 05-08-2007, 04:04   #29
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
- Gdzie mogę tego dokonać? Czy macie tu jakaś łaźnię? Czy tez może myjecie sie, ochlapując wzajemnie brudna woda wprost z wiadra.

Kobieta zasmiala sie szyderczym smiechem.

- Brudna wode marnujemy do budzenia takich jak ty O'Connor. Wiadro z czysta masz w kacie.

Powiedziawszy to usadowila sie wygodnie na hamaku przygladajac sie twoim poczynania. Kajuta byla raczej niewielka choc wygodna. Wisialy w niej dwa hamaki, stala dobrej roboty szafa i biorko. Samotna lampa naftowa oswietlala pomieszczenie nadajac mu przyjemny miodowy kolor. Nagle rozleglo sie delikatne pukanie do drzwi i czyjs delikatny glosik zapytal:

- Eris skonczylas sie juz z nim bawic? Jak tak to Luis prosil abysmy przyszly do jego kajuty.

Kobieta, ktora nazwano Eris wzniosla oczy ku niebu i z westchnieniem powiedziala.

- Bede za chwile Elizabeth.. Udobruchaj go jakos.. Wiem ze potrafisz..

Nastepnie zas slyszac ciche kroki swiadczace o oddalaniu sie Elizabeth zeskoczyla z hamaka i podeszla do mezczyzny.

- Musimy pogadac ale nie teraz... Tede czekala na ciebie kolo zwojow z linami o polnocy.. Sprobuj nie zaspac...

I zaglebila sie w portalu przy dzwiekach jekow rozdzielanej materii.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 05-08-2007, 14:18   #30
 
Bortasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputację
Moi ludzie?

Ta myśl uderzyła Kapitana Tristan de Beauharnais z pełną siłą. I sprawiała, że ponownie przyjrzał się „swoim ludziom”. Nicponi, z którego może coś wyrośnie i dwie damy, z czego jedna zdaje się nie pojmowała gdzie jest a druga...

Taaaak Tancerka zdaje się jest większą niewiadomą... Byle, kogo nie bierze się do zakonu... Wątpię też żeby do jakieś zwykłej karczemnej dziewki napisał sam Baveaux. A jeżeli to zadanie naprawdę jest tak ważne jak mi się wydaję...

Odruchowo dłoni Kapitana powędrowała do poły płaszcza, pod która bezpiecznie spoczywał list od Wielkiego Mistrza Zakonu Róży i Krzyża.

Zadanie... Doprawdy zaszczytne zadanie bratać się z piratami, podczas gdy powinno się ich wywieszać. No cóż... Dzięki bogu ta banda, co się przedwcześnie urwała z postronka nie wie, kogo ma na pokładzie inaczej naprawdę było by tu ciekawie...

Skrzypnięcie sufitu po którym ciężkim krokiem szedł zapewne jakiś zapijaczony brudny śmierdzący Inlandzki Pirat otrzeźwiło Tristana. Obrócił się w stronę „swoich ludzi” i potraktowawszy ich jako takich przemówił silnym pewnym głosem, w który brzęczał Autorytet niczym najszlachetniejsza stal.

- Zapewnienia zapewnieniami. Ja tym piratom nie ufam ani na jotę. Pan zechciałby objąć pierwszą wartę ja wezmę na siebie Drugą. Mam nadzieje, iż i Damy zechcą się przyłączyć w czuwaniu nad naszym spokojnym snem. We dwóch nie uda nam się strzec was dzień i noc.

Spojrzenie Kapitana przechodziło z Nicponia, któremu lekko skinął głową, na Damy, oczekując ich reakcji na złożoną propozycję czy też wydany rozkaz... Pewności siebie i Autorytet brzmiący w głosie skłaniał ku rozkazowi, lecz dobór słów jak i uprzejmy ton delikatnej sugestii wskazywał na propozycje. Doprawdy ciężko było dojść do jednoznacznego wniosku.
 
__________________
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron
Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho
Bortasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172