Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-08-2007, 14:38   #1
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
[HP] Rok pierwszy

Polnoc... Czas magiczny, niebezpieczny, tajemniczy... Gdzies tam w komorce po schodami domu nr. 4 na Privet Drive jedenastoletni chlopiec przewracal sie na drugi bok stracajac przy tym na siebie kilka pajakow. Chlopiec z blizna na czole, ten ktory przezyl. ..... Ale o tym chlopcu juz napisali pare ksiazek wiec pozwolmy mu spokojnie spac...

Nasza opowiesc zaczyna sie w chwili gdy ranek pierwszymi promieniami slonca laskocze cztery noski spod kolder wystajace i sprawia ze ten wyjatkowy dla nich dzien nabiera pierwszych zaspanych ksztaltow.

Kremowa koperta okraszona ozdobnym pismem zielonego koloru spoczywa na stoliczku w salonie kazdego z nich. Czeka cierpliwie az ci do ktorych jest adresowana wstana, wymyja zabki i grzecznie (lub tez mniej grzecznie) zjawia sie w pomieszczeniu aby poogladac telewizje lub popsocic jak codzien. Czeka az przez przypadek ich wzrok padnie na nia, a oczy sie rozszerza ze zdziwienia, zaskoczenia, radosci. Czeka az mala dlon chwyci ja i podnieconym glosem oswiadczy calemu domosi ze oto przybyla.



Co zawiera? No coz.. karty pergaminu sa dwie. Pierwsza zawiera te oto slowa:

HOGWART
SZKOLA
MAGII i CZARODZIEJSTWA

Dyrektor: ALBUS DUMBELDORE
( Order Merlina Pierwszej Klasy,
Wielki Czar., Gl. Mag,
Najwyzsza Szycha,
Miedzynarodowa Konfed. Czarodziejow)

Szanowny Panie (Hellsing, Grinder) / Pani (Geldof, Shine)
Mamy przyjemnosc poinformowania Pana/Pani, ze zostal(a) Pan/Pani przyjety(a) do Szkoly Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dolaczamy liste niezbednych ksiazek i wyposazenia.
Rok szkolny rozpoczyna sie 1 wrzesnia. Oczekujemy sowy od Pana/Pani nie pozniej niz 31 lipca.


Z wyrazami szacunku,
Minerwa McGonagall
Zastepca Dyrektora.


Druga karta zawiera, jak to zapowiedziala Minerwa McGonagall liste rzeczy niezbednych...

HOGWART
SZKOLA
MAGII i CZARODZIEJSTWA
.


UMUNDUROWANIE:
Studenci pierwszego roku musza miec
:

1. Trzy komplety szat roboczych (czarnych)
2. Jedna zwykla spiczasta tiare dzienna (czarna)
3. Jedna pare rekawic ochronnych (ze smoczej skory albo podobnego rodzaju)
4. Jeden plaszcz zimowy (czarny, zapinki srebne)


UWAGA: wszystkie stroje uczniow powinny byc zaopatrzone w naszywki z imieniem.


PODRECZNIKI:
Wszyscy studenci powinni miec po jednym egzemplarzu nastepujacych dziel:

Standardowa ksiega zaklec (I stopien) Mirandy Goshawk
Dzieje magii Bathildy Bagshot
Teoria magii Adalberta Wafflinga
Wprowadzenie do transmutacji (dla poczatkujacych) Emerika Switcha
Tysiac magicznych ziol i grzybow Phyllidy Spore
Magiczne wzory i napoje Arseniusa Jiggera
Fantastyczne zwierzeta i jak je znalesc Newata Scamandera
Ciemne moce: Poradnik samoobrony Quentina Trimbl'a


Pozostale wyposarzenie:

1 rozdzka
1 kociolek (cynowy, rozmiar 2)
1 zesaw szklanych lub krysztalowych fiolek
1 teleskop
1 miedziana waga z odwaznikami

Studenci moga takze miec jedna sowe ALBO jednego kota, ALBO jedna ropuche.

PRZYPOMINA SIE RODZICOM, ZE STUDENTOM PIERWSZYCH LAT NIE ZEZWALA SIE NA POSIADANIE WLASNYCH MIOTEL.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]

Ostatnio edytowane przez Midnight : 01-08-2007 o 17:57.
Midnight jest offline  
Stary 01-08-2007, 17:50   #2
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Promienie słoneczne wpadły przez niezasłonięte okna do pokoju Fifi. Dziewczynka nigdy nie zasłaniała okien, z radością witała każdego poranka słońce kładące swe promienie na szafie, krzesłach i dywanie. Fifi przeciągnęła się z uśmiechem na ustach i prawie że wyskoczyła z łóżka. Oto kolejny piękny dzień, szkoda go marnować na spanie.

Zarzuciła na ramiona szlafrok i przecierając zaspane oczy zeszła po schodach do kuchni. Miała ogromną chęć na płatki z miodem. Tata był już w pracy, ale mama siedziała w kuchni dopijając herbatę. Ona też niedługo wyjdzie do pracy i dziewczynka zostanie sama w domu. Tak w każdym razie jej się zdawało.

- Cześć mamo - powiedziała Fifi ziewając.
- Dzień dobry. Wyspana?
- Można tak powiedzieć.

Fifi jeszcze pół przytomna poprosiła mamę o przygotowanie płatków a sama poszła się umyć. Gdy tylko przemyła twarz chłodną wodą, wreszcie się obudziła. Wróciła do kuchni i zasiadła za stołem jedząc śniadanie. Gdy już prawie skończyła doszła do wniosku, że przecież mama powinna już wychodzić, tymczasem ona wciąż siedzi i patrzy na nią dziwnie się uśmiechając.

- Nie powinnaś być w pracy mamo?
- Powinnam, ale dziś idziesz ze mną.
- Co? Dlaczego?

Mama bez słowa wyszła z kuchni i po chwili wróciła niosąc w ręku kopertę zaadresowaną zielonym atramentem. Dziewczynka od razu domyśliła się co to za list.

- Mamy zakupy do zrobienia - powiedziała mama Fifi.

Ale dziewczynka już jej nie słuchała. Rzuciła się w jej kierunku i prawie wydarła list z jej rąk. Tak długo czekała na tę chwilę! Zaczęła ostrożnie otwierać kopertę i wyjęła z niej list. Przeczytała jego treść chyba trzy razy po czym rzuciła się mamie na szyję i bez słowa pobiegła do swojego pokoju.

Po chwili była z powrotem w kuchni, ubrana, uczesana, gotowa do wyjścia. Podróżowanie dzięki proszkowi Fiuu zawsze sprawiało jej ogromną frajdę. Lubiła czasem z mamą chodzić do pracy, poznawać tych wszystkich czarodziejów, którzy odwiedzali jej księgarnię. Miała już książkę Bathildy Bagshot "Dzieje Magii", w sumie to nawet już ją przeczytała. Nie mogła doczekać się zajęć kiedy będą omawiać książkę pani Bagshot, miała okazję czytać już kilka jej książek. Fifi czuła, że wraz z tym listem zaczyna się jej wielka przygoda, zaczyna się nowy okres w jej życiu. I w końcu będzie miała różdżkę!

Nie mogąc się już doczekać, pociągnęła mamę za rękaw w stronę kominka. Czas na zakupy, wielkie zakupy!
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 01-08-2007 o 17:55.
Redone jest offline  
Stary 01-08-2007, 20:35   #3
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
Gdzieś daleko, na peryferiach Londynu, stała stara, drewniana szopa, która lada chwila mogła runąć. Każdy, kto przypadkiem przejeżdżał drogą prowadzącą obok owego składziku, nie zwracał najmniejszej uwagi na ten sypiący się ‘budynek’. Uwagę przyciągały piękne drzewa i rozległa polana. Tak, oczy mugoli są naprawdę ślepe na wszystko, co magiczne i nienormalne.
Gdyby tylko przejechał tamtędy przypadkiem jakiś czarodziej, lub choćby tak zwany charłak, nie ujrzałby starej, spróchniałej szopy. Zobaczyłby dosyć duży, piętrowy budynek z jedną wieżyczką, zbudowany z drewna. Cała posesja była chroniona odpowiednimi zaklęciami, aby żaden wścibski mugol nie mógł zobaczyć, co tutaj się dzieje.

W jednoosobowym łóżku leżała jedenastoletnia dziewczynka przykryta niebieską kołdrą. Promienie słońca, które bezczelnie wdarły się przez otwarte okno, oświetlały jej dziewczęcą twarzyczkę.
W końcu leniwie otworzyła duże, brązowe, lekko skośne oczy i przetarła je dłońmi. Ziewnęła, po czym wygramoliła się z łóżka prawie potykając się o księgę. Spojrzała jeszcze zaspanymi oczyma na owy przedmiot. Książka była oprawiona w grubą skórę, prawdopodobnie smoczą, która była lekko postrzępiona. Na samym środku złote literki układały się w tytuł ‘Historia Hogwartu’ – przeczytała ją całą poprzedniego wieczoru. Dopiero teraz doszło do kasztanowłosej, jaki dzisiaj jest dzień. Czekała na to z niecierpliwością już od roku.
Szybko wybiegła z pokoju i zbiegając schodami na parter, zastanawiała się, czy to już. Wbiegła do salonu niczym tornado i zaczęła gorączkowo rozglądać się dookoła w poszukiwaniu listu.
Podekscytowana podeszła do stolika na kawę stojącego tuż przed sofą. Drżącymi rękoma sięgnęła po kopertę leżącą obok polnych kwiatów wstawionych w wazon.
Spojrzała na szmaragdowozielone pismo. List był zaadresowany do niej. Z radością rzuciła okiem na pieczęć Szkoły Magii i Czarodziejstwa, którą po chwili zerwała i wyciągnęła dwie karty pergaminu. Przeczytała wszystko trzy razy, po czym pisnęła z radości.
Strzepnęła z piżamy w różne fikuśne wzorki niewidzialny kurz i dumnie trzymając list w prawej dłoni, ruszyła powoli do sypialni jej rodziców.
Nacisnęła na srebrną klamkę i otwierając powoli drzwi, wśliznęła się do środka. Cichutko jak myszka podeszła do łóżka i po chwili z piskiem radości skoczyła na nie, budząc tym samym państwo Shine.
- Dostałam list z Hogwartu! – krzyknęła, nie starając się ukryć podekscytowania. – Tato, kiedy odeślesz sowę z odpowiedzią, kiedy pójdziemy na zakupy, dzisiaj? Jutro? – zadawała pytania, spoglądając sarnimi oczyma na ojca.
Mężczyzna pocałował swoją córkę w czoło, po czym uśmiechnął się do niej.
- Zastanawiam się tylko, po co mielibyśmy się wybierać na Pokątną, przecież ty znasz już wszystkie moje stare podręczniki na pamięć – zażartował pan Hiroshi, całując córkę w czoło i odgarniając kosmyki kasztanowych włosów, które opadły jej na oczy.
- A skąd wiesz? Przecież nie mówiłam, że podkradam się w nocy do domowej bibl... – zatrzymała się i zakryła usta dłonią, po czym roześmiała się głośno. – Ojj, tato! Kiedy pójdziemy na Pokątną?
- Jeśli tylko w Ministerstwie nie będzie żadnych ważnych spraw, to wybierzemy się dzisiaj, może jutro – powiedział, uśmiechając się do córki. – A teraz marsz do łazienki.
Jagoda radośnie podskakując ruszyła w stronę swojego pokoju, skąd wzięła świeże ubrania. Uśmiech nie schodził z jej twarzy przez cały Boży dzień. W końcu będzie miała własną różdżkę, pozna nowych przyjaciół.
Ciekawe, czy Hogwart wygląda tak, jak opisywali to w książkach, zastanawiała się podczas śniadania.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Cold jest offline  
Stary 01-08-2007, 23:04   #4
 
corenick's Avatar
 
Reputacja: 1 corenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetny
Oudzil sie dosc pozno w ten, jakze piekny, sloneczny poranek. Przeciagnal sie na lozku i nie do konca jeszcze rozbudzony zastanawial sie, gdzie dzis wybierze sie z kolegami, kiedy doszlo go wolanie z dolu:
-Tom, Tom. Wstales juz?- glos jego taty byl jakby wyczekujacy.- Masz poczte!
Tom przeciagnal sie po raz ostatni na lozku, po czym podciagnal sie na lokciach do pozycji siedzacej. Chwile posiedzial jeszcze, starajac sie przegonic resztki snu z powiek. Po chwili dotarlo do niego; DOSTAL LIST!
Nie zwlekajac wiele zrzucil z siebie koldre i wybiegl na korytarz. Zbiegl po waskich schodkach na dol az zatrzymal sie dopiero w salonie. Troche zdziwiony spojrzal na obojga rodzicow, ktorym po twarzach blakal sie radosny usmiech i cos na ksztalt dumy.
-Co oni znow wymyslili?- pomyslal, tracac nieco z poczatkowego animuszu.
- Synku.- Mama pochylila sie nad nim z radosnym usmiechem.- Dostales list. Wazny list. Zapewne pamietasz, jak wiele razy mowilismy ci o Hogwarcie i szkole magii. Zapewne pamietasz tez ile razy byles zly na nas, kiedy mowilismy ci ze jeszcze nie mozesz poznac tajnikow magii bo jestes za maly.
- Teraz masz ten list.- Mama wyciagnela reke, w ktorej trzymala zgrabna koperte, zrobiona z pozulklego pergaminu, zapieczetowana sliczna, lakowa pieczecia.... HOGWARTU!
- WOW!- wyrwalo sie chlopcu, po chwili jednak zrobil powazna (jak na 11-to latka) mine i z duma odebral koperte od mamy. Stal chwile, patrzac na male cudo po czym szybkim ruchem zlamal pieczec i zaczal czytac....
Po dluzszej chwili wyrwalo mu sie;
- Ale gdzie my to wszystko kupimy? Sowe mam, ale reszta jest chyba niedostepna w Tesco?
- Spokojnie synku.- Powiedzial tata.- Wlasnie sie wybieramy na male zakupy dla ciebie ale widze ze ty jeszcze nie jestes gotowy do wyjscia. Chyba bedziemy musieli to przelozyc.- Tata chlopca rozesmial sie z poblazaniem.
- BEDE GOTOW ZA 3 MINUTY!- Wykrzyczal chlopiec i smygnal do swojego pokoju. Rodzice rozsmieszeni patrzyli jak znika na schodach.
Kilka godzin pozniej okazalo sie ze magiczne zakupy na ulicy Pokatnej byly zbyt wyczerpujace dla malego Toma. Pod naporem wrazen usnal w taksowce, ktora zmierzala w strone szczesliwego domu w zachodnim Hendonie. Rodzice spojrzeli na chlopca z usmiechem. Skrzetnie zebrany stos ksiazek przytulal do siebie a usmiech na jego twarzy nie zniknal nawet podczas snu w drodze do domu.
 
corenick jest offline  
Stary 01-08-2007, 23:25   #5
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
Mały mugolski domek na przedmieściach. Spory ogródek w którym rosły zarówno kwiaty jak i zioła i winorośl pnąca się po jednej z bocznych ścian. Ot zwykły dom. A jednak nie gdyż był on zamieszkały przez małżeństwo czarodziejów i ich syna. Spał on właśnie w swym pokoju. Na plakatach widnieli zawodnicy quidditcha zaś na półkach porozstawiane były książki i zabawki zarówno magiczne jak i mugolskie. Było już dość późno gdy Joshua się obudził. Przeciągnął się leniwie i leżał tak jeszcze chwilę wpatrzony w sufit. W końcu zebrał się w sobie i podniósł z łóżka. Przeciągnął się znowu i przeczesał dłonią rozczochraną czuprynę. Nic to oczywiście nie dało bo on był po prostu zawsze rozczochrany. Najpierw skoczył do ubikacji by załatwić sprawy porannej toalety. Następnie ubrał się w czarny T-Shirt i granatowe jeansy. powoli zszedł do kuchni, trzeba było coś zjeść. Po ciszy panującej w domu łatwo odgadł że ojciec dalej ścigał tego gościa, który zamienił dziesięciu mugoli w świnki morskie. Może nawet było to dla niektórych zabawne ale ojciec Joshuy pracował jako auror i przydzielono mu zadanie schwytania tego czubka. Przynajmniej nie było to zbyt karkołomne wyzwanie... nie musiał się martwić po raz kolejny o ojca walczącego z różnymi mordercami i tym podobnymi typami spod ciemnej gwiazdy. Mama zapewne poszła już do pracy w swym sklepiku ze składnikami eliksirów. Część z nich pozyskiwała ze swego ogródka. Powoli wszedł do kuchni rozcierając, wciąż zaspany, swe oczy. Od razu zauważył kopertę z Hogwartu i od razu ją rozpoznał. Najpierw jednak postanowił zobaczyć co napisała mu matka na kartce leżącej obok.

"Drogi synu czekam na Ciebie w sklepie. Książki i kociołek sama kupię ale szatę i różdżkę musisz sam wybrać. No i oczywiście zwierzaka. Śniadania nie zostawiłam bo wiem że i tak nic byś nie przełknął. PS. Tata i ja jesteśmy dumni."

W sumie od zawsze był pewien że trafi do szkoły czarodziejów a jednak czuł ogarniające go podniecenie. Szybko otworzył kopertę ze szkoły. O ile po przeczytaniu wiadomości od mamy gdy wspomniała o zwierzaku ucieszył się niezmiernie to gdy dowiedział się że posiadanie miotły jest zabronione nieco posmutniał. No cóż jak mus to mus. Zabrał nieco proszku fiuu i użył go na kominku. Nie przebrał się nawet w nieco mniej mugolski strój. W końcu szkoda było na to czasu. Pojawił się w sklepie na pokątnej.

-Cześć mamo. To jak? Chyba czas na zakupy?-uśmiechał się szelmowsko
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!

Ostatnio edytowane przez Kolmyr : 02-08-2007 o 08:46.
Kolmyr jest offline  
Stary 02-08-2007, 11:19   #6
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Fifi

Szmaragdowy plomien rozblysl w kominku oswietlajac soba postacie matki i corki. Dziewczynka spojzala pytajaco na stojaca obok niej kobiete, ktora z delikatnym usmiechem skinela glowa. Fifi nie potrzebowala juz niczego wiecej aby wskoczyc w zielone wnetrze magicznego ognia i wypowiedziawszy slowa.

- Na Pokatna.

Pozwolic pochlonac sie szalonemu wirowi.
Podroz jak zwykle trwala krotko i zakonczyla sie wjednym z kominkow ksiegarni na ulicy Pokatnej. Pani Geldof przywitala sie ze znajomymi oznajmiajac cel ich przybycia w to miejsce z duma spogladajac na swoja corke znikajaca po kolejny podrecznik... Wkrotce z siatka pelna ksieg z zakleciami podazaly juz w kierunku kolejnego ze sklepow jakie mialy dzisiaj w planie odwiedzic.


Jagoda

Ojciec wyjechal do pracy zaraz po skonczeniu sniadania. Mam jak zwykle zabrala sie za sprzatanie i mycie naczyn. Dzien mijal jak zwykle od czasu do czasu przerywany jedynie podnieconym glosem dziewczynki, ktora z zapartym tchem odczytywala mamie co ciekawsze fragmenty Histori Hogwartu.
Okolo godziny pierwszej popoludniu w salonie dal sie slyszec trzask i glos pana Hiroshi:

- Gotowa na zakupy?

A jakze, byla gotowa.. Wlasciwie to od rana nie myslala o niczym innym. Po okolo 30 min zielony plomien buchnal z kominka i ogarnawszy ojca i corke (mama postanowila jednak zostac w domu) wciagnal ich w siebie.
Wyladowali w Centrali Kominkowej na ulicy Pokatnej. Wokol nich przetaczaly sie tlumy czarownic i czarodziejow oraz cala masa mlodych uczniow....

- To gdzie idziemy najpierw?



Joshua

Sklep pelen byl roznego rozmiaru butli, w ktorych swoje miejsce znalazly suszone zuki, zabie oczy i inne skladniki potrzebe do przyzadzania eliksirow. Podszedles do lady gdzie stala wysoka kobieta o dlugich brazowych wlosach.

-Cześć mamo. To jak? Chyba czas na zakupy?

Pani Hellsing usmiechnela sie do syna i wydala reszte kobiecie z ktora byla mloda dziewczynka mniej wiecej w twoim wieku. Panie zaraz wyszly, a matka odwrocila sie do chlopca z pytaniem.

- Oliwander czy madam Malkin?


Tom


Rodzice usmiechnieci patrzyli jak zbiegasz po schodach. Mugolska taksowka czekala juz pod domem zatem nie zwlekajac ani chwili dluzej wsiedliscie podajac kierowcy adres obok Dziurawego Kotla. Draga dluzya ci sie niemilosiernie. Mijane ulice jakby stracily nieco swego zwyczajowego uroku... Coz bowiem moze byc ekscytujacego w takich samych domach ustawionych rzedami wzdloz ulicy i w zwyklych witrynach sklepowych gdzie stoja wiatraki i owoce, gdy ma sie przed soba wielka wyprawe na Pokatna?!
Wreszcie udalo sie wam przebrnac przez liczne korki i taksowka zatrzymala sie przed jednym ze sklepow w ciasnej uliczce. Pan Gringer zaplacil mugolskimi funtami i kierowca oddalil sie zapewne do nastepnego klienta. Wszystko wygladalo tak zwyczajnie. Ludzie przechadzali sie tam i spowrotem, robili zakupy w warzywniaku, wyladowywali towary, pili herbate z mlekiem w pobliskiej kafejce. Wszyscy jednak omijali drzwi do Dzurawego kotla jakby ich tam wogole niebylo. Wy jednak swoje kroki skierowaliscie wlasnie ku temu miejscu. Wnetrze jak zawsze tonelo w polmroku. Jakas czarownica siedziala pod sciana popijajac wywar z ktorego delikatnie sie dymilo. Inny czarodziej ze smakiem zajadal sie potrawka z kurczaka. Bezzebny Tom przywital sie z twoimi rodzicami i nawet zmierzwil ci czupryne.
Murek na tylach pubu gdzie stal kontener na smieci byl dokladnie taki sam jak wiele jemu podobnych w calym londynie. Pozornie... Pan Gringer wyjal swoja dluga na 18 cali rozdzke i stuknawszy nia w jedna z cegiel odsunal sie. Nagle stalo sie cos niezwyklego co dla ciebie jednak niczym nowym nie bylo. Cegla poruszyla sie nieznacznie, a zaraz za nia w ruch poszly pozostale. Chwile pozniej stales juz pod lukiem za ktorym widac bylo kreta, brukowana uliczke z masa sklepow i postaci w dlugich szatach i spiczastych kapeluszach.


- To gdzie idziemy najpierw Tom?

Rodzice usmiechali sie do ciebie, a ty poczules sie nagle najszczesliwszym dzieckiem na swiecie.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 02-08-2007, 11:48   #7
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
- Łiiii - Fifi pisnęła radośnie gdy wyskoczyła z kominka w księgarni.

Pełna entuzjazmu biegała po całej księgarni szukając książek z listy, podczas gdy mama tylko radośnie patrzyła na córkę. Ruch w księgarni był naprawdę duży, w końcu nie ona jedna dostałą dziś list. Fifi rozglądała się za innymi dziećmi, które kupują te same książki. Bardzo prawdopodobne, że to z nimi spotka się 1 września w pociągu do Hogwartu. Obok niej robiła zakupy jakaś miło wyglądająca dziewczynka, i Fifi miała nadzieję, że może razem z nią trafią do jednego domu.

Fifi zawsze żałowała, że nie ma koleżanek dokładnie w jej wieku. W sąsiedztwie mieszka tylko dziewczynka o rok młodsza, która dopiero za rok pójdzie do Hogwartu, i o dwa lata starsza, która już sie tam uczy w Hufflepuffie. Mała Fifi jednak wciąż głęboko marzy o tym by dostać się do Ravenclawu jak rodzice.

Gdy miała już wszystkie książki wraz z mamą wyszły z księgarni. Namówiła mamę by teraz poszli do Oliwandera. W końcu dostanie swoją różdżkę! Z jednej strony oczekiwała na ten moment od dawna, ale z drugiej trochę się bała. W końcu to różdżka sama ją wybierze, a co jeśli ta różdżka nie będzie jej się podobać? Taką różdżkę ma się na całe życie...
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 02-08-2007, 14:11   #8
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Sklep Ollivandera byl chyba najstarzej wygladajacym sklepem na calej ulicy. Zluszczone, zlote litery oznajmialy wszem i wobec:

OLLIVANDEROWIE: WYTWORCY NAJLEPSZYCH ROZDZEK OD 582 R.
PRZED NOWA ERA

Na polce witrynowej lezala pojedyncza rozdzka.



Drzwi otworzyly sie przy wtorze dzwoneczka zawieszonego nad nimi. Pomieszczenie skrywal mrok rozjasniony jedynie swiatlem padajacym przez przybrudzona szybe i lampa o mlecznym kloszu stojaca na ladzie.



Wydawalo sie iz nikogo niema, a sklep zostawiono samemu sobie. Jakze blednie. Wkrotce bowiem po tym jak dzwoneczek ucichl starszy mezczyzna jakby byl tam od zawsze wygladnal zza polki.



Jego twarz rozpromieniala widzac nowego klienta.

- Taak... Fifi Trixibelle Geldof.. Zastanawialem sie kiedy Pania zobacze...
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 02-08-2007, 14:26   #9
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
Gdy tylko weszła do kominka, już zachciało jej się śmiać. Zielone płomienie zawsze łaskotały ją, co niezwykle umilało podróż za pomocą sieci Fiuu.
Była podekscytowana tym, że całe popołudnie spędzi razem z ojcem, który całe wakacje przesiedział w Ministerstwie Magii. Już nie mogła się doczekać wizyty w sklepie z różdżkami.

Już po chwili znaleźli się w Centrali Kominkowej. Jagoda z ciekawością przyglądała się wszystkim ludziom, którzy tędy przechodzili. Niektórzy mieli na sobie dziwaczne, mugolskie ubrania, które kompletnie do siebie nie pasowały; inni zaś nosili czarodziejskie szaty i spiczaste tiary. Wokół biegało mnóstwo dzieci i młodzieży – dziewczyna zastanawiała się, czy któreś z nich będzie razem z nią w jednym domu.
Do tej pory nie poznała jeszcze żadnego czarodzieja, czy też czarownicy w jej wieku. Wszyscy jej kuzyni i kuzynki byli młodsi, lub też starsi. Tych drugich zawsze namawiała na opowieści o tym, jak to jest w Hogwarcie.

Z kieszeni dżinsowych spodni wyciągnęła brązową gumkę i spięła nimi w kitkę swoje kasztanowe włosy, które ledwie sięgały ramion. Kilka kosmyków, które były zbyt krótkie, opadło jej na policzki lekko je łaskocząc.

- To gdzie idziemy najpierw? – zapytał pan Shine, choć dobrze znał odpowiedź, która po chwili padła z ust jedenastolatki.
- Do sklepu z różdżkami, do legendarnego sklepu Olivandera! – krzyknęła z entuzjazmem Jagoda, ciągnąc swojego ojca za rękę, ponieważ zauważyła, że zbliża się jakiś znajomy z Ministerstwa.
Tak bardzo się cieszyła – dawno już nie spędzała czasu z ojcem. Teraz, gdy już nadarzyła się okazja, nie mogła jej przepuścić. W głowie już miała dokładny plan całego dzisiejszego popołudnia. Po zakupach pójdą do kawiarenki, później kupią sobie ogromne lody i z pewnością będą się dobrze bawić... O ile Hiroshi Shine nie spotka żadnego kolegi z pracy.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Cold jest offline  
Stary 02-08-2007, 16:42   #10
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Sklep zrobił na małej Fifi ogromne wrażenie. Wchodząc do niego prawie czuło się kłębiąca się w różdżkach magię. Cichy dzwoneczek sprawił, że dziewczynie przeszedł dreszcz po plecach i mocniej ścisnęła rękę mamy. Ale widok pana Oliwandera dziwnie ją uspokoił. Pewnie dlatego, że przypominał jej trochę zmarłego niedawno dziadka.

- Naprawdę pan na mnie czekał?

Fifi poczuła się nagle wyjątkowo, jakby była to jedną, najważniejszą czarownicą na świecie. I kto wie, może kiedyś przyjdzie jej dokonywać niesamowitych czynów? Może na przykład napisze kiedyś swoją książkę, z której będą się uczyć dzieci w Hogwarcie. Albo jeszcze lepiej, może zostanie nauczycielką w Hogwarcie? Dziewczynka czuła jak wraz z tym dniem otwierają się dla niej nowe, ogromne możliwości.

Oliwander podszedł do jednej z półek i wyciągnął podłużne pudełko. Otworzył je tuż przed Fifi. W środku była trzydziestocentymetrowa różdżka ze zdobionym, metalowym uchwytem, wykonana z dosyć jasnego drewna.

- Długo nad tym myślałem, jestem pewien, że to różdżka dla ciebie. Jest wykonana z drzewa cedrowego, a w jej rdzeniu znajduje się pióro młodego gryfa. No, nie bój się, weź ją.

Fifi zawahała się tylko przez chwilę. Sięgnęła ręką do pudełka i chwyciła różdżkę. Natychmiast poczuła przepływającą przez nią energię a na czubku różdżki rozbłysło kilka złotych iskier. Tak, dziewczynka czuła, że to właśnie ta różdżka.

Oliwander pokiwał tylko głową z uśmiechem i kiedy matka z córką wyszły powrócił do swoich zajęć. Dalej dwie czarownicy skierowały się do sklepu ze zwierzętami. Fifi była tak podekscytowana, że prawie zapomniała o wizycie w tym sklepie. Dziewczynka już dawno zdecydowała, że chce sowę.

W tym sklepie także było dużo klientów. Fifi chodziła od klatki do klatki nie mogąc się zdecydować. Każda sowa była inna i jedyna w swoim rodzaju. W końcu zobaczyła bardzo małą, prawie całkowicie brązową sowę. Tylko na lewym skrzydle miała kilka białych piórek. Dziewczynka postanowiła, że ta będzie idealna.

- Cześć, jestem Fifi Trixibelle Geldof, bardzo miło mi Cię poznać. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko by wrócić dziś ze mną do domu. Myślę, że się jakoś dogadamy. Dam ci na imię... Erona.

Reszta zakupów wydawała się dziewczynce już mnie interesująca. Zakupiły wraz z mamą odpowiednie szaty, kociołek, fiolki, teleskop i wagę. Obładowane siatkami ponownie przy pomocy proszka Fiuu wróciły do domu, gdzie dziewczynka jeszcze raz przyjrzała się swoim nowym rzeczom.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172