Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-09-2007, 13:59   #21
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Corwei zabrał głos w odpowiedzi na pytanie zadane przez Veinsteela.
-Martwisz się na zapas. Zobaczy się na miejscu. A poza tym kto by się spodziewał, że ktokolwiek zechce uwolnić Falco, a tym samym jawnie sprzeciwić się smoczemu panu- powiedział Corwei.
-Jak na razie mamy piątkę... odważnych. Może ktoś jeszcze chce stawic czoła tym gadom?-zapytał Mallun.
-Mam nadzieję, że masz rację, ale myślę, że Smoczy Władca wie kogo ma w ręku. On może go zmiażdżyć w każdej chwili, lecz tego nie robi... Sami wspominaliście, że już nawet ludziom nie wolno ufać. Pomyślmy! Falco ma być stracony, albo oddany w ofierze. Smoczy Władca wie kim jest Falco, ale mimo wszystko nie spieszy mu się za bardzo z powieszeniem go. Dlaczego? Może wie, że pozostali jeszcze wierni, którzy zemszczą się za śmierć przywódcy. Powiedzmy sobie jasno, pojedyncze lojalne osoby dalej są zagrożeniem, mimo śmierci Falco. Trzeba ich zlikwidować, ale po co tropić każdego z osobna jak można ich wytępić za jednym razem, gdyż sami zgromadzą się, by odegrać rolę bohaterów. Ba, nie tylko przyjdą sami, ale też zaprowadzą do reszty. Myślę, że Smoczy Władca wie, że będziemy próbowali odbić Falco. Być może ma swoich agentów wszędzie-to mówiąc podszedł do jednego ze stolików, gdzie jakiś mężczyzna rozglądał się po innych.
-Być może są nawet... tutaj-błyskawicznym ruchem wyjął miecz z pochwy i przystawił go do gardła owego mężczyzny.
-Być może któryś z tych ludzi jest podwójnym agentem-rzekł świdrując wzrokiem owego człowieka i mocniej naciskając ostrzem na gardziel.
-A może się mylę-tym samym ruchem schował broń z niewiarygodną szybkością, a następnie wrócił na zajmowane przez siebie miejsce, w którym stał, opierając się łokciem o ladę baru.
-W każdym razie zakładam, że każdy ze zgromadzonych tutaj jest szpiegiem Smoczego Władcy, gdyż tak jest bezpieczniej. Pozwala widzieć nowe możliwości, zaś porażka w planowaniu czegokolwiek jest planowaniem porażki. Nie będę planował porażki, gdyż to mija się z celem. Chcę przewidzieć każdy ruch przeciwnika, niczym wytrawny szachista, przygotować się na niego i mieć ripostę. Niektórzy nazywają to tchórzostwem, ja zaś ostrożnością i planami. Dobry plan to połowa sukcesu.
Gdybym był Smoczym Panem, zwerbowałbym jakiegoś łowcę smoków pod groźbą zabicia jego rodziny, którą trzymałbym przy sobie. Wtedy podwójny agent siedziałby dokładnie w tej karczmie i słuchał tego co mówię, zaś zaraz po moim wyjściu, wybiegłby i doniósł swemu Panu o wszystkim, a ten kazałby mnie śledzić, podczas, gdy ja o niczym nie wiedząc kierowałbym się prosto w misternie zastawianą pułapkę. Wtedy jako smoczy pan, wystawiłbym sobowtóra Falco lub po prostu Maga w przebraniu, stosującego swoją magię dla uwiarygodnienia. To wykluczałoby iluzję. Wtedy właśnie dałbym uwolnić owego Maga lub sobowtóra, a potem ja i fałszywy Falco doszlibyśmy do zgromadzenia łowców, zaś za mną przesuwałaby się niewidoczna armia, podążająca za mną. Łowcy przyjechaliby opić zwycięstwo oraz uwolnienie, a wtedy wkroczyłaby armia, która rozgromiłaby całe to towarzystwo. Gdybym zaś uwolnił prawdziwego Falco, to śledzony doprowadziłbym do łowców, chcących opić uwolnienie, a gdy wszyscy się upiją, armia pojma Falco,a resztę wytępi. Falco znowu w niewoli i jest szach. Kolejna grupa idzie uwolnić przywódcę, gdyż teraz dla Smoczego Władcy nie ma znaczenia garstka pozostałych łowców i my o tym wiemy, dlatego w pośpiechu chcemy uwolnić Falco, a jednocześnie popełniamy błędy, smoczy pan zabija resztkę łowców i Falco. Panowanie Smoczego Władcy się dokonuje... Czy nie brzmi wiarygodnie? Przed tym właśnie chce się ustrzec
-rzekł ze spokojem.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 02-09-2007 o 14:22.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 02-09-2007, 15:16   #22
 
Mael's Avatar
 
Reputacja: 1 Mael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znany
Peredhil przyglądał się z osłupieniem temu, co miał do powiedzenia Veinsteel Mordinan. Bawiło go to, że Półelf sprawia nie lada problem przed organizatorami wyprawy. Jego pytania były naprawdę celne i słuszne. Jednak przy takiej ekspedycji zazwyczaj pojawia się ich tysiące. I to dlatego takich przygód podejmują się najlepsi. Cała ta rozmowa zaczęła powoli nudzić barda, który wolał opuścić czym prędzej tę karczmę i wyruszyć. Starając się sobie skrócić czas oczekiwania, zaczął stroić swoją lutnię jednocześnie przysłuchując się rozmowie.
 
__________________
Wyjechałem na dłużej! Nie mam dojścia do kompa! Help!
MG niech poprowadzą lub uśmiercą moją postać wg. uznania! Graczy przepraszam i proszę o wyrozumiałość!
Mael jest offline  
Stary 02-09-2007, 21:08   #23
 
Astaroth's Avatar
 
Reputacja: 1 Astaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znany
Tantalion słuchał uważnie co ma do powiedzenia Veinsteel, a z każdym słowem wzbierało w nim wzburzenie. W końcu odezwał się do półelfa, stając naprzeciw niego:
- Mam nadzieje, że wzmianka o zdradzieckim łowcy smoków to nie przytyk do mnie i mojego zakonu. - w jego oczach pojawiły się iskry - Popatrz na mnie uważnie Veinsteelu. Niemal każda blizna na moim ciele to pamiątka po spotkaniu z ziejącymi ogniem bestiami. Mój zakon poświęcił lata na zwalczanie tych potworów. Czy to możliwe, że nie słyszałeś nigdy o naszym założycielu, o Durianie Nieustraszonym? - odetchnął i powiedział spokojniejszym głosem - Nie mogę Cię winić. Nie szukał rozgłosu, tak jak i zakon. Jakkolwiek mądre twoje słowa, nie posądzaj zbyt pochopnie innych, choćby nawet i pośrednio, bo uwłaczasz mi i każdemu z moich braci, którzy polegli w walce ze sługami smoczego pana.
 
Astaroth jest offline  
Stary 02-09-2007, 21:29   #24
 
Donki's Avatar
 
Reputacja: 1 Donki nie jest za bardzo znanyDonki nie jest za bardzo znany
Aquodayro po swojej drobnej sprzecce z Ruvulusem był małomówny i nawet gdyby ktoś coś do nie go powiedział, ten najprawdopodobniej nie zareagowałby. Był dosc smutny, gdyż ta kłótnia z "nierozłącznym kompanem" zdarzyła się pierwszy raz. Zawsze się ze wszystkim zgadzali. Nie było mowy o nieporozumieniach a tu nagle taka sytuacja...z tego letargu wybiła go jednak część rozmowy Veinsteela z Mallunem, a mianowicie wypowiedź tego pierwszego:
-...Gdybym był Smoczym Panem, zwerbowałbym jakiegoś łowcę smoków pod groźbą zabicia jego rodziny, którą trzymałbym przy sobie. Wtedy podwójny agent siedziałby dokładnie w tej karczmie i słuchał tego co mówię, zaś zaraz po moim wyjściu, wybiegłby i doniósł swemu Panu o wszystkim...
- Tak to jest to...- wymamrotał Aquodayro tak że chyba nikt go nie słyszał, ale on sam chyba nie dbał o to- każdy może służyć ważkom, każdy...czyli ja też?...Nie ja nie, nie mam rodziny więc nie miałby na mnie sposobu...mhhhh ale i tak każdy oprócz mnie może być wtyką...nie ci co idą też nie...chyba...mhhh tak czyli pozostaje jedno wyjscie tylko- pożar...hoho tak spalić wszystkich z wtyczkami też niah niah...to by się Ruvulus śmiał...mhhhh jak już pójdziemy musze wymyślić coś żeby spalić tą karczmę...kiedyś udało się "kulkę ognia" podłożyć pod stodołe, to teraz pewnie też się uda...hihihihi- zachichotał Aquodayro. Ten obłąkańczy śmiech tymał się mężczyzny przez najbliższe pół godziny...
 
Donki jest offline  
Stary 02-09-2007, 22:55   #25
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
-Jeśli nie chcesz nie musisz iśc, nikt cię nie zmusza do tej wyprawy.-powiedział Corwei do Veinsteela-Ja na przykład zostaje, dosyc mam ryzykowania życia.
-Dosyc tych zakupów! Nie mamy czasu do stracenia!-Krzyknął Mallun- Jeśli ktoś uzna, że jest na tyle odważny aby dotrzymac nam towarzystwa niech nas dogoni. My ruszamy.-Mówiąc to wyszeł z karczmy wraz z Aquodayro, Veinteelem, Tantalionem, Peredhilem oraz mało mównym Kelgarem.

Towarzysze szli przez cały dzień, przemieżając szlaki górskie. Słońce zaczynało się chowac za ośnieżonymi szczytami, dochodziła 21. Mallun zdecudował, że pójdą dalej ponieważ pod osłoną nocy są bezpieczniejsi.
-Nie zapalajcie żadnych pochodni i latarni. Światło zwabiło by nie tyle smoki co inne gnidy które polują na podróżników.-powiedział cicho.

Po jakiś 2 godzinach Tantalion usłyszał kroki. Na początku gdzieś daleko lecz z czasem zaczeły się zbilżac. Mallun widząc nasłuchującego człowieka szepnął:
-Też to słyszę, wydaje mi się, że są to 2 istoty...-Nagle w jego oczach pojawiły się iskry. Widac było, że ukazał swój prawdziwy charakter- nie spokojny i opanowany lecz żądny krwi.
-Stawimy im czoła tutaj na drodze. W bezpośredniej walce!-powiedział z entuzjazmem lecz na tyle cicho aby usłyszeli go tylko towarzysze.

Sekundy wydawały się godzinami czekania. Kiedy kroki były już tylko kilka metrów od grupy krasnolud chciał skoczyc na nieznajomych z wrzaskiem lecz powstrzymał się gdy ich ujżał. Była to kobieta z włosami spiętymi w kucyk, ubrana na czarno z elementami czerwieni i wysoki mężczyzna ubrany w podróżne ubrania i karmazynowo-czarny płaszcz. Mallun przypomniał ich sobie z karczmy.
-Cholera! Mało byśmy was nie zabili!!!-Krzynął krasnolud. Powiedział coś jeszcze lecz w takim tępie, że prawdopodobnie on sam siebie nie zrozumiał. Po chwili, kiedy ochłonął zwrócił się to przybyszów, już spokojnie:
-A więc jednak znaleźli się jeszcze jacyś odważni... hehehe... Tym lepiej. Wy nasze imiona znacie z karczmy, teraz wy się przedstawcie.
 

Ostatnio edytowane przez Zak : 02-09-2007 o 23:00.
Zak jest offline  
Stary 02-09-2007, 23:11   #26
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Do Veina podszedł Tantalion, któremu wyraźnie nie spodobały się jego słowa.
-Mam nadzieje, że wzmianka o zdradzieckim łowcy smoków to nie przytyk do mnie i mojego zakonu.
Popatrz na mnie uważnie Veinsteelu. Niemal każda blizna na moim ciele to pamiątka po spotkaniu z ziejącymi ogniem bestiami. Mój zakon poświęcił lata na zwalczanie tych potworów. Czy to możliwe, że nie słyszałeś nigdy o naszym założycielu, o Durianie Nieustraszonym? Nie mogę Cię winić. Nie szukał rozgłosu, tak jak i zakon. Jakkolwiek mądre twoje słowa, nie posądzaj zbyt pochopnie innych, choćby nawet i pośrednio, bo uwłaczasz mi i każdemu z moich braci, którzy polegli w walce ze sługami smoczego pana
-wypowiedział się, lecz Vein stał tak jak przed przyjściem z niewzruszoną miną, bawiąc się brzegiem woreczka przy pasie.
-Czy naprawdę uważasz, że gdybym uważał cię za zdrajcę, rozmawiałbym z tobą? Tak, rozmawiałbym, ale nie powiedziałbym tego wszystkiego co mówiłem. Czekałbym aż byś zastosował któreś z rozwiązań, o których wspomniałem i dodałbym kilka innych. W pewnym momencie byś wpadł, więc to jednoznacznie świadczy, że jesteś poza moim podejrzeniem. Co się tyczy twojego zakonu to, do jako takiego nic nie mam, ale jednak łowcy to też ludzie, elfy, krasnoludowie... Może się mylę?-zrobił znaczącą pauzę.
-Tak właśnie myślałem. Skoro są nimi to mają słabości, które można wykorzystać, a pod groźbą zabicia rodziny można zrobić wszystko, w tym donosić-rzekł tym samym, spokojnym tonem.
-W każdej profesji, bractwie czy zakonie jest ktoś... kto nie zachowuje się tak jak powinien, a powody mogą być różne, od zastraszenia po dobrowolną współpracę. Nie zmienisz tego, chociaż byś bardzo chciał, a nie zrobisz tego, ponieważ każdy ma prawo do własnego poglądu. Jedynymi stworzeniami niezdolnymi do zdrady są zwierzęta i nie ważne jaki ma poziom inteligencji oraz jak jest mądre. Taki pies, on nigdy nie zdradzi swojego pana i będzie go bronił jak tylko potrafi. Niektóre uciekną, schowają się, ale nigdy żaden pies nie zdradzi swojego pana. To dlatego Jeźdźcy Gryfów są tak skuteczni i niebezpieczni. Są tacy, bo nie ma kto zdradzić-ciągnął niezmordowanie.
-Właśnie dlatego słudzy Smoczego Władcy zabili mojego ojca-zakończył, a w odpowiedzi od Corweia usłyszał:
-Jeśli nie chcesz nie musisz iść, nikt cię nie zmusza do tej wyprawy. Ja na przykład zostaje, dosyć mam ryzykowania życia.
-Mówię to wszystko tylko dlatego, że chcę zabezpieczyć się przed każdą ewentualnością i nie dać się złapać, a także dlatego, żeby zwiększyć powodzenie wyprawy-odpowiedział, a już za chwilę przemówił Krasnolud.
-Dosyć tych zakupów! Nie mamy czasu do stracenia! Jeśli ktoś uzna, że jest na tyle odważny aby dotrzymać nam towarzystwa niech nas dogoni. My ruszamy-krzyczał Mallun.

Szli szlakami górskimi, aż pozycja Słońca oraz pozostałych ciał niebieskich wskazała godzinę 21.
-Nie zapalajcie żadnych pochodni i latarni. Światło zwabiło by nie tyle smoki co inne gnidy które polują na podróżników-rzekł cicho Mallun.
-Nie miałem takiego zamiaru, bo widzę dobrze-mruknął sicho, po czym zamilkł idąc dalej.

Po dwóch godzinach usłyszał rozmowę mówiącą, że ktoś się zbliża, i że zaatakują na trasie. Po jakimś czasie pojawili się owi "prześladowcy", a Mallun ledwo powstrzymał sie przed atakiem, po czym rzekł:
-Cholera! Mało byśmy was nie zabili!!!-słowa te były skierowane do kobiety i mężczyzny, którzy byli w karczmie.
-A więc jednak znaleźli się jeszcze jacyś odważni... hehehe... Tym lepiej. Wy nasze imiona znacie z karczmy, teraz wy się przedstawcie-ciągnął dalej, lecz Półelf nie miał do nich zaufania.
Będę miał ich na oku-pomyślał.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 02-09-2007 o 23:31.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 03-09-2007, 11:47   #27
 
Mael's Avatar
 
Reputacja: 1 Mael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znany
Cholera ktoś wyraźnie nas śledzi- pomyślał Peredhil, kiedy kroki zdawały się być co raz bliżej. Z niejakim zdziwieniem musiał jednak stwierdzić, że tymi osobami są jakiś mężczyzna i kobieta. Nie uśpiło to jednak w nim w pewnej czujności, której nabrał dzięki Veinowi.
-Cholera! Mało byśmy was nie zabili!!!- wrzasnął Mallun wybiegając z ukrycia. Półelf pomyślał jakże absurdalne były teraz słowa Malluna, aby nie zapalać pochodni. Nawet jeśli pobliskie kreatury ich nie widziały to na pewno wszystkie słyszały krzyk krasnoluda-A więc jednak znaleźli się jeszcze jacyś odważni... hehehe... Tym lepiej. Wy nasze imiona znacie z karczmy, teraz wy się przedstawcie.
-Hola hola zacny krasnoludzie-
powiedział bard stając nie co przed Mallunem i kładąc rękę na rękojeści miecza- a skądże mamy pewność, że ta o to dama i jej waleczny towarzysz to nie szpiedzy wroga?- to mówiąc błyskawicznie wyjął miecz i przytknął go do podbródka kobiety- Choć nie -rzekł w zamyśleniu – czy tak piękna pani może służyć smoczym władcom?- broń wróciła na swoje pierwotne miejsce.
 
__________________
Wyjechałem na dłużej! Nie mam dojścia do kompa! Help!
MG niech poprowadzą lub uśmiercą moją postać wg. uznania! Graczy przepraszam i proszę o wyrozumiałość!
Mael jest offline  
Stary 03-09-2007, 12:35   #28
 
Donki's Avatar
 
Reputacja: 1 Donki nie jest za bardzo znanyDonki nie jest za bardzo znany
- Dosyc tych zakupów! Nie mamy czasu do stracenia!-Krzyknął Mallun- Jeśli ktoś uzna, że jest na tyle odważny aby dotrzymac nam towarzystwa niech nas dogoni. My ruszamy.-Mówiąc to wyszeł z karczmy wraz z Aquodayro, Veinteelem, Tantalionem, Peredhilem oraz mało mównym Kelgarem. Staruch wciąż chichotał pod nosem, wyobrażając sobie jak byliby zdziwieni goście tawerny, gdyby nagle ich ciała zamieniły się w pochodnie. Zabawa by była przednia!! pomyślał starzec i kiedy tylko cała grupa podróżnych oddaliła się na tyle od tawerny, by nie dostrzec wybuchu, Aquodayro rzekł:
- Iść na ważki nie mogę pełnym będąc- gdy dostrzegł zdziwione spojrzenia swoich towarzyszy wytłumaczył dokładniej o co mu chodziło, tak by wszystko zrozumieli- Jedyną rzeczą jaką mój stolec zrobić może, to nie czekać...- część ze słuchaczy dziada, chyba jednak wolałaby, żeby ten nie tłumaczył im w tak dosłowny sposób co zamierza zrobic, ale skoro subtelne aluzje do nich nie trafiają... Aquodayro pobiegl ile sił w nogach w pobliskie krzaczki, a gdy upewnił się że nikt go nie widzi zaczął mamrotać coś pod nosem. W miarę jak staruch wymawiał słowa zaklęcia, zaczęła ogarniać go blado-niebieska poświata, aż po chwili z nagłym świastem, aura ta znikła (wraz z Aquodayro). Czarownik przeteleportował się w pobliże karczmy. Nie zważając na to, czy ktoś widział jak mag pojawia sie z nikąd, Aquodayro podbiegł do tworzącej cień, ściany budynku.
- Niah się zdziwą...- mruknął uradowany starzec. W tym momencie skupił się, a wokół jego prawej ręki zaczęła zbierać się moc która po chwili zmaterializowała się w postaci zielonkawej kulki, spoczywającej teraz w dłoni rzucającego czar. ten ze złowieszczym chichotem podłożył ją pod tawernę i cichym biegiem ruszył w stronę z której przybył by tam znów przeteleportować się w krzaki. Aquodayro sam nie wiedział co spowoduje czar zawarty w kulce. Nie raz bywała to ognista kula, albo seryjna błyskawica. Zdarzało się też rze czar przemieniał wszystkich w jego zasięgu w kruliki, albo dawał im nadludzką siłę. Innymi słowy czar ten był nieprzewidywalny, tak jak sam Aquodayro. Sądząc jednak po kolorze, kula zawiera w sobie zabójczą chmurę, deszcz kwasu, albo zaklęcia związane z roślinnością...

Po paru godzinach drogi...

-Cholera! Mało byśmy was nie zabili!!!- wrzasnął Mallun wybiegając z ukrycia.-A więc jednak znaleźli się jeszcze jacyś odważni... hehehe... Tym lepiej. Wy nasze imiona znacie z karczmy, teraz wy się przedstawcie.
-Hola hola zacny krasnoludzie- powiedział bard stając nie co przed Mallunem i kładąc rękę na rękojeści miecza- a skądże mamy pewność, że ta o to dama i jej waleczny towarzysz to nie szpiedzy wroga?- to mówiąc błyskawicznie wyjął miecz i przytknął go do podbródka kobiety- Choć nie -rzekł w zamyśleniu – czy tak piękna pani może służyć smoczym władcom?- broń wróciła na swoje pierwotne miejsce.
- Tak tak tak tak...- zaczął mamrotać Aquodayro uparcie patrząc w oczy kobiety- co jeśli ważki ich przysłały tu?! Zabijmi ich! Tak! Najlepiej bedzie! Nic donieść nie dadzą ważce królowi!- w tym momencie starzec zwrócił się do barda- Mówisz "piękna na zewnątrz jest ta kobieta", a co powiesz by zobaczyć jakie piekne wnęczności nosi w sobie?
 
Donki jest offline  
Stary 03-09-2007, 14:19   #29
 
Astaroth's Avatar
 
Reputacja: 1 Astaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znany
Po rozmowie z Veinsteelem Tantalion nie mógł przestać myśleć o tym co usłyszał. *Jesteśmy tylko ludzmi i ulegamy słabościom. Każdy jest podatny na zdradę. Tak mówi Veinsteel. Ha! Ale nie zakon. Nigdy nie było zdrajcy w naszych szeregach. Co on może wiedzieć? Każdy z nas oddałby życie za drugiego.* Nagle jego oblicze pociemniało. *A co jeśli on... ma rację? Do dziś zadaję sobie pytanie jak Thiradrinoxinotl odnalazł naszą siedzibę. Czyżby ktoś wskazał mu drogę...? Ktoś... z NAS?!?* Tantalion gwałtownie potrząsnął głową, jakby chciał w ten sposób pozbyć się natretnej myśli. Wizja była zbyt bolesna. Ciągle miał przed oczyma porozrywane szczątki swoich towarzyszy, niektóre przeżuwane w potężnej paszczy smoka-zombi. Westchnął głęboko i potarł twarz rękoma. Chciał już wreszcie wyruszyć, aby zająć głowę czymś innym. Na szczęście nie musiał długo czekać. Wkrótce Mallun dał rozkaz do wymarszu i wszyscy opuścili tawernę. W czasie podróży nie działo się nic nadzwyczajnego, ale Tantalion wcale nie narzekał. Czuł podświadomie, że jeszcze los im dostarczy nadmiaru wrażeń. Gdy zapadł zmrok, usłyszał kroki w oddali. Nie spodziewając się niczego dobrego, położył dłoń na rękojeści swojej magicznej katany. Kiedy Mallun już prawie rzucił się do ataku, jego oczom ukazała się piękna kobieta w towarzystwie odzianego w czarny plaszcz mężczyzny. Tantalion puścił ostrze i przyjrzał się nowo przybyłym. Bard najwyrazniej im nie ufał, choć odstapił od kobiety, prawdopodobnie urzeczony jej pięknem. Za to jego uwagę zwrócił czarodziej, który dość dziwnie zaczął się zachowywać. W pewnym momencie powiedział:

Cytat:
- Tak tak tak tak... co jeśli ważki ich przysłały tu?! Zabijmi ich! Tak! Najlepiej bedzie! Nic donieść nie dadzą ważce królowi!- w tym momencie starzec zwrócił się do barda- Mówisz "piękna na zewnątrz jest ta kobieta", a co powiesz by zobaczyć jakie piekne wnęczności nosi w sobie?
*Zupełnie mu odbiło* - pomyślał Tantalion i powiedział do Aquodayro:
- Oszlałeś do reszty czarodzieju!? - jego ton był surowy - Przelałbyś krew nieznajomych z powodu swoich przypuszczeń? Zachowaj lepiej zapał na prawdziwych wrogów! - zamilkł, uznając rozmowę za zakończoną.
 
Astaroth jest offline  
Stary 03-09-2007, 14:28   #30
 
Zafrire's Avatar
 
Reputacja: 1 Zafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znanyZafrire wkrótce będzie znany
Słysząc wrzaski krasnoluda dziewczyna zrobiła krok w tył ze strachu.
- Nazywam się Adrila - chwilę po tych słowach poczuła na swoim podbródku stal miecza a w jej oczach pojawiło się przerażenie. Kiedy usłyszała słowa starca, usiadła na ziemi i schowała twarz w dłoniach. Po chwili znowu się odezwała, a jej głos był mieszaniną, przerażenia, rozpaczy i momentami spokoju, kiedy próbowała się opanować:
- Te smoki których niby jestem szpiegiem, zabiły moją matkę i ojca wraz z całym miasteczkiem. Ojca bynajmniej mi nie szkoda, ale teraz to nie ważne. Chcecie to mnie zabijcie, proszę bardzo i tak nikogo już nie mam. Tego mężczyzny nie znam, poprostu przyszedł tu ze mną z karczmy. Nie zdążyłam do Was podejść, więc poszliśmy za Wami. Jeśli chcecie mnie zabić nie będę się nawet bronić, ułatwie Wam zadanie, a sobie oszczędze prób godzenia się ze stratą najbliższych - kiedy skończyła mówić, po jej policzkach spłynęły pojedyncze łzy, mówiła przekonująco i siedząc zaczęła się kiwać w przód i w tył, zastanawiając się co zrobią i próbując się pogodzić ze stratą bliskich.
 
__________________
Irokez lub glaca to powód do dumy...
Zafrire jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172