Fenris ruszył szybkim krokiem w kierunku wskazanym przez plugastwo. Znalezienie zaklinacza nie było niczym trudnym, wszak nieumarły był tu nie po raz pierwszy. *Byle tylko to miał*. Podszedł i zapytał sprzedawcę bez zbędnych ogródek: - Masz Vision dust, potrzebuje 8 porcji...small radiant shard, aquamarine, lesser Nether essensy również. Śpieszno mi odrobinę..- Fenris miał tylko nadzieję, iż zaklinacz nie rzuci jakiejś obłędnej ceny |
Gdy Bashed wszedł do budynku, w którym hodowca nietoperzy hodował te stworzenia zostało tylko kilkanaście minut do spotkania. Spojrzał swymi pustymi oczami na jednego ze zwierząt zwisającego do góry nogami gdzieś pod sufitem, a potem powiódł wzrokiem po sali, w której się znajdował szukając innych. Wydawało się, że większość z ssaków śpi. Bashed spojrzał na hodowcę i spotkał jego nerwowy wzrok, który jeszcze kilkakrotnie poczuł na sobie gdy czekał na resztę swej drużyny. |
Krishnak, Bashed, Nibungel, Darkstorn Czekacie u handlarza nietoperzami na Fenrisa... Fenris - Vision Dust? Small radiant shard? - powiedział trener trochę zaskoczony. - Słuchaj, źle trafiłeś - ja uczę jak się tych rzeczy używa, nie sprzedaję ich. - Odszedł kawałek od ciebie i szeptem naradził się ze swoim asystentem. - W mieście ich nie znajdziesz... Ostatni raz widziano tutaj takie rzeczy... dawno, jeśli wiesz o co mi chodzi. - Uśmiechnął się paskudnie po ostatnich słowach. |
Fenris machnął ręką. *Psi krew jak on tego nie ma to nikt...*. Ruszył szybkim krokiem w kierunku handlarza nietoperzy. Gryzło go, że nie mógł dostać tego czego potrzebował.Z takich składników mógł nasączyć niejeden przedmiot sprawiając go dużo przydatniejszym. podszedł do nieumarłej braci i rzekł: -wybaczcie za to opóźnienie... to jak ruszamy? Spojrzał z zniesmaczeniem na żywych, przekręcił głowę w lewo, aż coś trzasło w jego kręgach szyjnych, po chwili to samo zrobił w drugą stronę. |
Byli już wszyscy, oprócz Fenrisa. Bashed spojrzał na swych milczących towarzyszy. *Wolałbym już mieć to za sobą i być pewnym, że nie będę musiał umierać drugi raz, nawet jeśli nie pamiętam pierwszego.* -Wybaczcie za to opóźnienie... to jak ruszamy? - Warlock odwrócił swój wzrok od nietoperzy i spojrzał w kierunku mówiącego - Fenrisa. *Nareszcie* |
Nibungel nieznacznie podnosił głowę za każdym razem, gdy przychodził ktoś nowy. W końcu, gdy zjawił się Fenris i rzekł: - Wybaczcie za to opóźnienie... to jak ruszamy? Nibungel spojrzał na niego unosząc całkowicie głowę i ukazując dwoje świecących oczu i skinął głową: - Mam nadzieję... Wstał podchodząc do jednego z nietoperzy w oczekiwaniu na to co działo się będzie dalej. Czuł trochę podekscytowanie, przynajmniej na tyle na ile pozwalała mu jego nieumarła forma... |
Wszyscy Zgromadziliście się już wszyscy u handlarza nietoperzy. Same stworzenia były po prostu... nietoperzami, tyle że gigantycznych rozmiarów w porównaniu do swoich "normalnych" kuzynów. W pewnym momencie Michael Garrett, bo tak się nazywał handlarz przeliczył was i powiedział z satysfakcją: - Są wszyscy. - Po czym gwizdnął palcami i dokładnie pięć nietoperzy stanęło na ziemi pozwalając się dosiąść. Kiedy już wszyscy siedzieliście na swoim "wierzchowcu", Garrett wciąż nie odzywając się do was, wygwizdał skomplikowaną melodyjkę i pięć bestii wzbiło się w powietrze wylatując z Undercity i dalej... Godzina później - Zaczyna się zachód słońca Wylądowaliście w Revantusk Village w Hinterlands. Była to wioska trolli - przyjaciół szczepu Darkspear, którzy obiecali pomóc nieumarłym w ich zadaniu. Wylądowaliście na brzegu wioski, na plaży (wioska graniczyła z morzem). Wszystkie budynki były w "trollowym" stylu, którego nikt prócz Darkstorna nie mógł zrozumieć: Podszedł do was ktoś, kto wygląda na shamana wioski i powiedział: - Ach... to wy musicie być tymi "wybrańcami" Mistrza Farenella... - powiedział patrząc bardziej za was, niż na was. - Nazywam się Oshu'Gan i jestem tutejszym shamanem. Znam całą sprawę. Wolicie wyruszyć już, czy odpocząć i wyruszyć rano? |
Krishnack rozejrzał się po swoich towarzyszach po czym zwrócił swój wzrok na szamana - Ja nie potrzebuje odpoczynku, jak dla mnie możemy ruszać teraz, w końcu krasnoludzkie czaszki nie rozgniotą sie same - Krishnack uśmiechnął się, nie mógł doczekać się żeby nareszcie użyć swojego topora ponieważ niedawno go wykuł i nie miał okazji przetestować nowego lśniącego oręża – Poza tym musze zabrudzić nowiutki topór krwią - Krishnack jeszcze raz się uśmiechnął po czym usiadł na ziemi, popatrzył jeszcze na szamana i spuścił wzrok w ziemie grzebiąc w niej swoim młotem. |
Lot okazał się długi i nudny, owszem można było podziwiać widoki jednak świadomość misji nie dawała Fenrisowi spokoju. Podczas tego lotu rozmyślał nad tym gdzie mógłby zdobyć potrzebne składniki. To co potrafił z nimi zrobić mogło okazać się przydatne. Na miejscu powitał ich bez zbędnej wylewności jeden z tutejszych. -Ach... to wy musicie być tymi "wybrańcami" Mistrza Farenella... Nazywam się Oshu'Gan i jestem tutejszym shamanem. Znam całą sprawę. Wolicie wyruszyć już, czy odpocząć i wyruszyć rano? -Oshu'Gan skoro znasz całą sprawę, to zapewne wiesz jak wygląda sytuacja tam gdzie podążamy... wszelkie dodatkowe informacje wielce nam pomogą. A co do naszego wymarszu... nie robi mi to żadnej różnicy- mówił to dość flegmatycznie, jakby od niechcenia. Spojrzał shamanowi w oczy i czekał. |
Gdy tylko Darkstorn zsiadł ze swojego przerośniętego gacka, poczuł się jak w domu. - Mistrzu Oshu'Ganie, jęśli będzie to w waszej mocy chciałbym zjeść coś porządnego. Suszone mięso przyprawia mnie już o mdłości. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:11. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0