Po krótkim czasie zakończył obserwacje. Patrzył jak podaja scutery i na osobę prowadzącą wybrał sobie Ragnara. Gdy ten ruszył szybko podbiegł do niego, uczynił to równierz Roy - Przyda sie ktos do towarzystwa, głupio iść samemu przez dżungle. Przynajmniej będzie do kogo gębe otworzyć- Zawołał radośnie i znowu zaczął coś sobie podśpiewywać, ale bacznie rozglądając sie na około. |
-Scouter hmm... W domu został .. Mruknął pod nosem Nari-q i zaczął z wolna, rozglądając się na około, iśc za resztą z grupy nie chcąc zostać z tyłu jako tylna straż. Katana cichutko zabrzęczała wysuwając sie z pochwy. Postronny widz mógłby uznać że to psychopatyczny morderca pragnie wybić ich tak ostrym mieczem. Ale on tylko trzymajac ostrze przy ziemi trzymał je w pozycji wejściowej do natychmiastowego cięcia gdyby coś lub co gorsza ktoś miał zamiar ich zaatakować. Wyczuwał energię KI w swoich towarzyszach za pomoacą Zen ale nie koncentrował się na ich sile miał być ich sprzymierzeńcem a nie wrogiem. Jednak za pomocą tej techniki przeszukiwał okolice w celu wykrycia kogoś o zbliżonej do niego sile. Kogoś kto mógł stanowić zagrożenie dla niego i jego towarzyszy. Jedna ręka na mieczu druga nonszalancko w kieszeni garnituru.. I w drogę.. |
M-917, Garret Dżungla rozpościera się dość wysoko (ok. 20 m), zatem i dość wysoko musieliście wzlecieć. Z góry widzieliście ogrom lasów pokrywających planetę - jedynie z lewej strony widzieliście coś na kształt rzeki i to dość sporej. Wraz z wami wzbił się Onion, który trzymał się trochę z tyłu, aczkolwiek nie odstawał od was. Lecieliście za wskazaniami scoutera Garreta; lot zajął wam dobre 15 min - więc to musiał być kawałek drogi. Co rusz słyszeliście odgłosy dziczy dającej swój wyraz, jak i liczne ptactwo, które straszyli najwyraźniej wasi koledzy. Kiedy dotarliście na miejsce, pod spodem zobaczyliście tylko małą czarną wieżyczke wystającą delikatnie z pomiędzy konarów. Wzlecieliście w dół przebijając się przez gęstą korone drzew. Na miejscu byliście pierwsi; waszym oczom ukazał się widok..... Nari-q, Ragnar, Kordos Ruszyliście tuż za Changelingiem, który bacznie przecinał gęstą dżungle pomagając sobie raz za razem ogonem. W kolo było słychać różne odgłosy, najprawdopodobniej zwierzęce, acz kolwiek jesteście tylko gośćmi na tej planecie - nigdy nic nie wiadomo, a i niczego nie wyczuwaliście. Wasza obecność dała się odznaczyć - praktycznie na każdym kroku straszyliście różne rodzimie ptactwo, a odgłosy dzikiej puszczy czasami miklły i wydawały się was obserwować. Dodatkowo przyśpiew Kordosa powodował nie tylko zamieszenia, to jeszcze bardzo was denerwował. Dotarliście na miejsce po jakiś 45 min, ujrzeliście tam już trzech waszych towarzyszy; waszym oczom ukazał się widok...... (...) Waszym oczom ukazał się widok czarnej, krzywej wieży, który swym ogromem wystawała tuż za korony ogromnych drzew. Była zrobiona z połyskującego, czarnego i litego kamienia; o podstawie kwadratu, szerokiego na 20 metrów, zwężała się co jakiś czas o połowe, tak że wystający fragment był już tylko szpicem wielkiej, zapomnianej budowli. Nie było widać na niej żadnych draśnięć, wejść, okien czy nawet spoin pomiędzy kamieniami - wyglądała jakby była zrobiona z jednego, ociosanego kamienia. Z jednej strony z latami zapadła się najwyraźniej pod miekim poszyciem dżungli, lecz jej majestat nie pozwolił naturze na unicestwienie jej. Swoją drogą cała budowla nie wydawała się być dość stara; lśniła jakby ją wczoraj zbudowano. ------------------------- Część z Was ma 30 min zapasu co do innych, więc w tym czasie możecie zrobić coś, czego druga grupa nie będzie widzieć. |
Garret leciał wysoko zgodnie ze wskazaniami aż wreszcie zobaczył jakaś dziwną wieżę wystajacą ponad konary drzew. - Tam - krzyknął do towarzysza - To jest pewnie nasz cel. Następnie wylądował przy wieży i przyjrzał się jej. - Wygląda imponująco. Proponuję poczekać na naszych towarzyszy. Kto wie co czeka na nas w środku. Obudź mnie jak przyjdą. Położył się na ziemi i zasnął. Obudził się pół godziny póżniej kiedy pozostali wrócili. - Nareszcie wpadliście. Myśleliśmy, że się już wypisaliście - rzekł zaspanym głosem. Skoro wszyscy już byli ruszył w kierunku wieży i zaczyna szukać drzwi. Kiedy je znajduje wchodzi do środka. Wolał nie używać siły, ponieważ wieża mogła się po prostu zawalić. |
Podczas kiedy Garret spał android szukał wejścia, niczego takiego jednak nie znalazł - stwierdził, że to nie ma sensu. Wrócił do Garreta, usiadł parę metrów od niego i z nudów rzucał sobie kamieniami przed siebie... Po chwili postanowił wzlecieć żeby sprawdzić jak daleko są pozostali. "Nie mogli się nauczyć latać? Tylko nas spowalniają tak jak mówiłem..." - pomyślał. Zobaczył w oddali odlatujące ptaki - byli gdzieś dopiero w połowie drogi, więc cyborg wrócił do rzucania kamieniami... Kiedy pozostali wrócili spojrzał na Icera przecinającego się przez ostatnie zarośla. "Nie podoba mi się ten Changeling... Jest w nim coś niepokojącego..." - rozmyślał M-917. - Nareszcie... W przyszłości radzę nauczyć się latać... - drwiąco wycedził do przybyłych. - Obudź się Garret! - krzyknął do towarzysza... Kiedy ten wstał i zaczął szukać drzwi android tylko czekał aż je znajdzie i ruszył za nim - był wszak ciekawy co kryje tajemnicza wieża... |
Gdy wkońcu doszli do tej przeklętej wieży zobaczył śpiącego Garreta i rzucającego kamieniami tego drugiego. Jak będzie okazja to się nauczę, chyba że Ty masz czas, co?- Słowa wypowiedział w równie ciętej formie jak tamten koleś. Dobrze wiedział jaka będzie odpowiedź. Wejście.... hmm, może być cieżko. Skoro cała reszta zaczeła go szukać, Kordos skupił się i starał się wyczuć czy jakaś moce drzemie w tej wieży. Roy bardzij przegladał okolicę, rozgladał się wypatrując potencjalnego niebezpieczeństwa czy kogoś kto ich obserwuje. |
Nari-q Szedł wolno za Icerem. A gdy doszli do wieży puścił mimo uszu i oglądnął wieżę i gwizdnął z zachwytu. -I my to mamy zbadać, to na co czekamy ? Za kilka godzin sie ściemni i będzie gorzej i ciężej cokolwiek znaleźc za co moglibyśmy dostać gratyfikację.. Spoglądnał po towarzyszach i ruszył w stronę wieży by znaleźć wejście |
Ragnar spokojnie szedł za Chanelingiem przysłuchując się śpiewającym w oddali ptakom. Mimo iż Kordos cały czas coś przyśpiewywał nie denerwowało go to tak bardzo. W pewnym momencie stanął i wyciągnął w górę rękę. Mała kolorowa papużka usiadła na jego ręce i zaczęła ją dziobać. Nie wiedzieć dlaczego Sayianin się uśmiechnął. Powoli sięgnął ku papużce drugą ręką i ją pogłaskał. Najwyraźniej spodobały się jej te pieszczoty bo zaczęła świergotać radośnie. Przemierzając dalej puszcze cały czas głaskał ptaka po kolorowej czuprynie jednocześnie wsłuchując się w kolejną piosenkę Kordosa. Kiedy w końcu doszli do wieży papużka ze skrzekiem odleciała. Może na widok wieży, może na dźwięk głosu i tonu M-917, to była kolejna niewiadoma w życiu Ragnara. Spojrzał w górę na ciemną zwężającą się w stożek wieże i pomyślał: „ Nie podoba mi się tutaj”. Podszedł bliżej i dotknął ciemnego kamienia. Jak sięga pamięcią nigdy nie czuł czegoś tak dziwnego pod palcami. „Czego chce od tej wieży korporacja?” |
Wieża górowała nad wami swym ogromem, raz za razem połyskując gdy padalo na nią światło słoneczne przebijające korony drzew. Każdy z was oglądał ją dokładnie, lecz żadnych wejść nie znalazł - również niczego nie wyczuliście dochodzącego z tej budowli: żadnej energii. Jedyne co zauważyliście to, gdy się do niej zbliżaliście czuliście, że delikanie was ciągnie w swoją stronę, a gdy już ją dotkliście to czuć było małe mrowienie, jakby ssanie - bardzo dziwne uczucie, nie da się go do niczego porównać. Icer obszedł tylko wieże w koło i usiadł trochę zachmurzony na gałęzi, która była zwalona nieopodal. Saiyan Onion natomiast po dotknięciu wieży delikatnie się uśmiechnął, po czym odszedł na bok i ze spokojem na twarzy obserwował wasze poczynania i trochę poddenerwowanego Icera. Coś było dziwnego w jego spokoju... niektórych mogło by to irytować. |
M-917 nie należał do spokojnych - kiedy przez dłuższy czas nie mogli nic wymyśleć, a Onion stał tak spokojnie w końcu nie wytrzymał: - Co tak stoisz i co cię tak cieszy? Masz jakiś pomysł? - burknął do niego. Stał wpatrując się w Saiyana i czekał na odpowiedź... |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:13. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0