Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-09-2007, 21:47   #1
 
Lkpo's Avatar
 
Reputacja: 1 Lkpo ma wyłączoną reputację
Co by było gdyby...

Witam was wszystkich. Mam nadzieję, że jesteście gotowi na spotkanie się z tą przygodą. Idźcie po trupach, nie bierzcie jeńców i róbcie zdjęcia. Zaczynamy.

***

13 sierpnia 1905 roku, 115 kilometrów na północny-wschód od Gizy.

Od tych trzech dni w obozie panowało ogromne podniecenie. Zjechało się paru ważniaków z ambasad umieszczonych w egipskiej stolicy. Wszyscy chcieli być świadkami tego jakże ważnego wydarzenia. Mimo to nikt nie wiedział czym tak naprawdę jest ta budowla. Jedno było pewne, coś w sobie skrywała co przyciągało każdego.
Henry był niesamowicie przejęty całym tym wydarzeniem. Chodził jak nakręcony przez cały dzień. Ostatnią noc ledwo mógł przespać. Podobno napisał list do swej byłej żony (co było dość niezwykłe).
Od razu zaproponował pewnej Angielce udział w wyprawie do wnętrza dziwnej budowli. Wiedział, że jest ona zapalonym archeologiem i znał jej rodziców. Kobieta zgodziła się.
Godzinę później ogłoszono, że poszukuje się chętnych na wyprawę. Nie trzeba było długo czekać na rezultaty.
Następnego dnia wszyscy zainteresowani dostali informację o uroczystym obiedzie w namiocie gdzie zwykli jadać ważni goście. Pierwszy wszedł pewien Egipcjanin. Zajmował się tragarzami a znany był z surowości i małomówności.
Ahmed ujrzał Henriego siedzącego przy wielkim okrągłym stole, który był już pięknie przystrojony. Był to wielki luksus szczególnie dla człowieka wychowanego na ulicy. W namiocie był jeszcze jedna osoba. Jedna nie dało się jej rozpoznać.
-Usiądź proszę- rzekł dowódca ekspedycji.
Następną osobą, która zjawiła sie w namiocie, był Amerykanin, Peter Stormage. Wysoki blondyn widząc Egipcjanina również usiadł. Był to człowiek jakich wielu choć tylko z pozoru. Miał nadspodziewanie dobry refleks oraz zwinne palce. Nikt nie był pewien czym kierował się Henry wybierając taką osobę na ekspedycję.
Do środka wszedł ciemnoskóry, dobrze zbudowany Masaj. Wcześniej był jedną z paru osób ochraniających archeologów. Rzeczowy i konkretny facet. Nie było o nim wiadomo zbyt wiele. Jego narodowość podkreślało dziwne umalowanie twarzy. Podobno był niezrównany w siłowaniu się na ręce i strzelaniu do celu.
W końcu nadeszła i pani archeolog. Była w towarzystwie pewnego mężczyzny. Ten również zajmował się wykopaliskami. Oboje ledwo się znali. Mężczyzna ten był dobrze zbudowany, ciemne włosy, oczy brązowe ubrany w białą koszulę i spodnie na szelkach. Natomiast kobieta, szczupła, średniego wzrostu, zielone oczy i blond włosy.
Gdy wszyscy usiedli Henry wstał i zaczął przemowę.
-Panie Davis, oto ludzie, którzy razem ze mną wejdą i poznają tajemnice skrywane przez te dziwne miejsce. Każdy z nich wyraził swą chęć do uczestniczenia w tej wyprawie. Dwoje z nich jest narodowości angielskiej. Dokładnie to ta urocza młoda dama Natile Mistle oraz Thomas Drawelin.
-Was również witam. Pan Davis jest angielskim ambasadorem, a zarazem jednym ze sponsorów naszego przedsięwzięcia - zrobił krótką pauzę, rozglądając sie po twarzach zgromadzonych i jakby się tłumacząc z dodatkowego gościa powiedział - bardzo mu zależało aby zobaczyć co też wyniesiemy stamtąd. Pewnie jesteście głodni -po tych słowach weszło paru Egipcjan niosąc na tacach pieczone prosie, napoje oraz przystawki - po obiedzie omówimy szczegóły naszej wyprawy. Teraz proszę jedzcie i pijcie. W końcu nie dokonuje się historycznych odkryć z pustym brzuchem. Ach, byłbym zapomniał. Wypada mi abym was przedstawił-znowu zrobił chwilę pauzy na namyślenie się po czym dodał z uśmiechem-lecz chyba wy zrobicie to najlepiej sami

***

I tutaj zaczyna się wasza przygoda. Ekwipunek weźmiecie zaraz przed wyprawą, więc się o to nie martwcie. Jakiekolwiek pytania proszę pisać w komentarzach do tej sesji (i znowu coś co głupi brzmi).
 
__________________
"Tylko uczciwi pozostaną dłużej żywi
Będą umierać powoli
Tak znacznie bardziej boli
Więc zastanów się co wolisz"

Ostatnio edytowane przez Lkpo : 19-09-2007 o 21:49.
Lkpo jest offline  
Stary 19-09-2007, 18:52   #2
 
Delaraan's Avatar
 
Reputacja: 1 Delaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodze
Masaj wstał, skłonił się lekko i powiedział:
-Jestem Kogar Kojaba. Przyjaciele mówią mi Remington. Jeśli potrzebujecie ochrony lub trochę mięsa, wystarczy mi powiedzieć. Jak wiecie lubię siłować się na rękę , a w obozie nie ma lepszego strzelca ode mnie. -po czym usiadł i popatrzył się po twarzach zebranych. Laluś.-pomyślał już któryś raz widząc Henry'ego. Ale ta kobitka niczego sobie. Murzynowi zaświeciły się oczy, gdy ujrzał pieczone prosię.
-Nareszcie coś porządnego!-zakrzyknął i zabrał się do jedzenia.
 
Delaraan jest offline  
Stary 19-09-2007, 19:53   #3
 
Mordragon's Avatar
 
Reputacja: 1 Mordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputację
Ahmed poczekał, kiedy Masaj skończył ten wstał powoli dokładnie obserwując każdego i rzekł:
- Ahlan wa-sahlan, moje imie to Ahmed Sharif. Znam ten kraj jak własną.... - zamikł na chwilę szukając słowa - jak własną tasche. Nie pierwsza to moja wyprawa. - Spojrzał jeszcze raz na każdego, delikatnie się skłonił i usiadł.
"Widać, kto pochodzi z cywilizowanych krajów, wszakże kto wstał pierwszy?.." - pomyślał, spoglądając na Masaja, z lekko zarysowanym uśmiechem. Po czym wziął się za jedzenie.
 
__________________
Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:)
-"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni"
-"Co to za rasa szybko-palni?"
Czego pragnie eMdżej?!

Ostatnio edytowane przez Mordragon : 19-09-2007 o 20:08.
Mordragon jest offline  
Stary 19-09-2007, 22:04   #4
 
Elmero's Avatar
 
Reputacja: 1 Elmero ma wyłączoną reputację
Peter wysłuchał wypowiedzi Masaja oraz Ahmeda, po czym rozejrzał się po towarzyszach.Kogóż tutaj mamy. To będzie hmm... Ciekawa wyprawa
Po chwili rozważań wstał i powiedział:
Witam wszystkich. Miło was poznać. Jestem Peter Stormage z Ameryki. Zajmuję się głównie pirotechniką oraz
hmm... Powiązanymi z nią sprawami.

Następnie usiadł i zaczął spokojnie kosztować przepyszne jedzenie.
 
Elmero jest offline  
Stary 20-09-2007, 05:28   #5
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Drawelin pewnie przekroczyl prog namiotu tuz za mloda blondynka, ktora najwyrazniej miala im towarzyszyc. Jego pamiec podpowiadala, ze chyba pare razy mignela juz mu w trakcie wykopalisk, lecz pewnosci nie mial. Henry zazwyczaj staral sie aby mieli co robic, a nie stac i podziwiac kraiobrazy. Kobieta byla dosc ladna. Jej obecnosc sprawila iz przez chwile przypomniala mu sie siostra. Odrzucil jednak szybko owe sentymentalne mrzonki i uwaznie zlustrowal osoby bedace juz w namiocie. Henrego znal od jakiegos czasu, a dokladniej mowiac od chwili kiedy spotkal go w muzeum. Skinal mu wiec glowa jak zwykle przy powitaniu i przeniosl wzrok na reszte. Czesc z nich kojazyl gdyz przeplatywali sie w trakcie pracy lecz z imienia raczej nie mogl wymienic. Calkiem ciekawa grupka nam sie zebrala - skomentowal w myslach. Jego uwage przyciagnal nieznajomy w drogim ubraniu siedzacy obok Henrego. Thomas watpil aby ten czlowiek mial byc czlonkiem wyprawy w glab swiatyni. W takim zas razie byl to zapewne jeden z politykow lub dziennikarzy, ktorzy niczym muchy zlecialy sie w ciagu tych trzech dni.
Powolnym krokiem zblizyl sie do stolu i odsunal krzeslo mlodej damie. Odczekal, az usiadzie, a nastepnie sam zajal swoje miejsce usmiechnawszy sie wczesniej do kobiety. Henry nabral tchu co niewatpliwie wrozylo dluzsza przemowe.

- Panie Davis, oto ludzie, którzy razem ze mną wejdą i poznają tajemnice skrywane przez te dziwne miejsce. Każdy z nich wyraził swą chęć do uczestniczenia w tej wyprawie. Dwoje z nich jest narodowości angielskiej. Dokładnie to ta urocza młoda dama Natile Mistle oraz Thomas Drawelin.

Nawet nie zdziwilo go bardzo iz najpierw zwrocil sie do nieznajomego. Chociaz czy mozna go juz nazwac nieznajomym skoro znalo sie jego imie?
Natile. To piekne i dosc niezwykle imie calkiem pasowalo do tej kobiety. Ciekawilo go co sprawilo iz zajela sie archeologia. Cokolwiek by to nie bylo, ta kobieta musiala posiadac silna wole aby spelnic swoje marzenia na przekor konwenansom i opini publicznej. Szkoda, ze nie dane im bylo poznac sie w innych nieco mniej publicznych warunkach.

- Was również witam. Pan Davis jest angielskim ambasadorem, a zarazem jednym ze sponsorów naszego przedsięwzięcia.


Thomas w jednym momencie zapomnial o pieknej towarzyszce skupiajac uwage na Davisie. Czy ten rozpoznal jego nazwisko? Czy mogl skojazyc je z tamtym morderstwem? Dlon odruchowo powendrowala do kabury przy pasie gdzie spoczywal rewolwer. Oczy uwaznie wpatrywaly sie w ambasadora pragnac za wczasu dostrzec ewentualny blysk mowiacy iz tak wlasnie sie stalo. Na ustach blakal sie obojetny usmiech. Diabli go tu nadali, a Walker powinien byc madrzejszy i nie zapraszac go tu jak wiedzial kogo bedzie mial za goscia.
Henry najwyrazniej jednak nieswiadom burzy szalejacej we wnetrzu jednego z czlonkow swojej ekspedycji lub tez ignorujac to zupelni, przemawial dalej.

- Bardzo mu zależało aby zobaczyć co też wyniesiemy stamtąd. Pewnie jesteście głodni.


Po tych słowach weszło paru Egipcjan niosąc na tacach pieczone prosie, napoje oraz przystawki. Mezczyzna nawet na nich nie spojzal. Nie byl glodny mimo iz nie jadl jeszcze sniadania. Kac po wczorajszym swietowaniu i obecnosc ambasadora jakos nie nastarajaly do podziwiania walorow smakowych swin.

- Po obiedzie omówimy szczegóły naszej wyprawy. Teraz proszę jedzcie i pijcie. W końcu nie dokonuje się historycznych odkryć z pustym brzuchem. Ach, byłbym zapomniał. Wypada mi abym was przedstawił, lecz chyba wy zrobicie to najlepiej sami.


Niemal natychmiast po jego slowach glos zabral Masaj:

- Jestem Kogar Kojaba. Przyjaciele mówią mi Remington. Jeśli potrzebujecie ochrony lub trochę mięsa, wystarczy mi powiedzieć. Jak wiecie lubię siłować się na rękę , a w obozie nie ma lepszego strzelca ode mnie.

Thomas na chwile oderwal wzrok od ambasadora aby dokladniej przyjzec sie Kogarowi. Nie spodobal mu sie wzrok jakim zmierzyl kobiete. Bedzie musial uwazac na tego kolesia.
Nastepnie glos zabral, sadzac po wygladzie, egipcjanin.

- Ahlan wa-sahlan, moje imie to Ahmed Sharif. Znam ten kraj jak własną.... - zamikł na chwilę szukając słowa - jak własną tasche. Nie pierwsza to moja wyprawa.

Ahmed juz nieco bardziej przypadl do gustu Thomasowi. Ten zdecydowanie nie bedzie sprawial mu zbytnich klopotow.
Nastepny w kolejce znajdowal sie wysoki blondyn.

- Witam wszystkich. Miło was poznać. Jestem Peter Stormage z Ameryki. Zajmuję się głównie pirotechniką oraz hmm... Powiązanymi z nią sprawami.

Hmmm ciekawe do czego moze sie im przydac pirotechnik w starozytnej swiatyni.... Coz, najwyrazniej jakies zastosowanie sie znajdzie skoro go Henry bierze.
Zapadla cisza. Thomas przez chwile zastanawial sie czy nie poczekac az wszyscy sie wypowiedza. W koncu jednak zabral glos.

- Thomas Drawelin, lowca skarbow.

Jedno zdanie. Drawelin uznal jednak iz w zupelnosci powinno ono wystarczyc. Rozsiadl sie wygodniej i mimo braku apetytu zabral za jedzenie obserwujac jednoczesnie reszte biesiadnikow i oczekujac az pozostali sie wypowiedza. Mial nadzieje, ze jego zoladek wytrzyma chociaz do konca narady.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 20-09-2007, 08:39   #6
 
Lkpo's Avatar
 
Reputacja: 1 Lkpo ma wyłączoną reputację
Na zewnątrz rozgorzała kłótnia. Szybka wymiana słów natychmiast się skończyła...
Raptem rozwarły się poły namiotu. Potężnie umięśniony facet wszedł przez nie, trzymając na wyciągniętej ręce Egipcjanina, który wołał "Nie możesz wejść, nie masz zaproszenia". W tedy to Henry powstał i powiedział
-Ali, to moja wina, zapomniałem mu je dać. A pana, panie Green zapraszam.
Bill postawił Egipcjanina na ziemię a tamten otrzepał się, splunął mu pod nogi i wyszedł. Natomiast Walker nie dawał poznać po sobie zmieszania
-Przepraszam za utrudnienia, nie zawsze udaje mi się wszystko załatwić jak należy-ukradkowo spojrzał na ambasadora- a teraz usiądź proszę i częstuj się.
Po tych słowach usiadł i zaczął rozmawiać z Davisem. Była to taka zdawkowa wymiana informacji typu "Co pan sądzi o rządzie francuskim?" czy też, "Co z tą Polską?".

***
Krótka historyjka z życia Henriego
Mężczyzna wychował się w szanowanej rodzinie, zajmującej dość wysokie stanowisko w strukturze społecznej. W tedy jeszcze jako chłopiec, miał trzech starszych braci i dwie siostry.
W szkołach nie miał zbyt dobrych ocen, raz tylko zdarzyła mu się średnia powyżej przeciętnej. Jednak dzięki wpływom, dostał sie na studia archeologi i... i tu się świetnie sprawdził. Wsiąkł w świat starożytności. Kochał całymi dniami grzebać w ziemi, aby tylko odnaleźć coś, co zostawiły po sobie ślady przeszłości, sklasyfikować to, opisać itd.
 
__________________
"Tylko uczciwi pozostaną dłużej żywi
Będą umierać powoli
Tak znacznie bardziej boli
Więc zastanów się co wolisz"

Ostatnio edytowane przez Lkpo : 20-09-2007 o 08:45.
Lkpo jest offline  
Stary 20-09-2007, 09:27   #7
 
Marcellus's Avatar
 
Reputacja: 1 Marcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemu
Bill, byl poteznie zbudowanym mezczyzna.Wygladal na dosc mlodego. Ubrany byl w praktyczny stroj.Naglowie mial kapelusz, ktorego nie sciagnal po wejsciu do namiotu. Przy pasie nosil colta.
Jankes, spojrzal po przyszlych czlonkach wyprawy.
Brytyjczyk, czarnuch, arabus i amerykanin. No coz nie ma co narzekac i tak niezle placa.-pomyslal
Nastepnie przysiadl sie do Petera.
-Czolem rodaku. Zapowiada sie ciekawa wyprawa co nie ?
Poczym wyciagnal swa wielka lape w strone wspolkrajowca w gescie przywitania.
 
Marcellus jest offline  
Stary 20-09-2007, 15:27   #8
 
Delaraan's Avatar
 
Reputacja: 1 Delaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodzeDelaraan jest na bardzo dobrej drodze
Kogar cierpliwie słuchał wypowiedzi innych członków wyprawy, pijąc wino. Gdy ujrzał dziwny gest Thomasa w stronę broni, pomyślał: Dziwne...choć widziało się już wielu uciekających do Afryki przed wyrokiem. Lecz gdy zobaczył dziwny wyraz oczu Brytyjczyka, pomyślał: Z tym gościem nie będzie się miło pracować...
Nagle do namiotu wpadł wielki, przygłupi mięśniak niosący na rękach jednego ze strażników obozu. Kojaba przyglądał się przez chwilę całemu zajściu, a gdy sprawa ucichła, a mięśniak zasiadł na swym miejscu, oznajmił:
-Wszystko ładnie, pięknie, ale co tak właściwie odkryliście, hm?-po czym dodał cicho.-Słyszałem, jak kilku robotników gadało o ucieczce z wykopalisk. Gadają o jakimś złym duchu czy coś...
 
Delaraan jest offline  
Stary 20-09-2007, 17:14   #9
 
Elmero's Avatar
 
Reputacja: 1 Elmero ma wyłączoną reputację
Podczas ogólnego zamieszania w czasie posiłku Peter jadł spokojnie obserwując swoich nowych towarzyszy.Dzikus, tubylec i archeolodzy. Ale mi się ekipa znalazła...Zawsze mogło być gorzej.Jakaś kłótnia na zewnątrz wzbudziła jego zainteresowanie.
Po chwili ucichło i wszedł potężnie zbudowany mężczyzna trzymając Egipcjanina na wyciągniętej ręce.
-Nie możesz wejść, nie masz zaproszenia
Wtedy Henry wstał i przeprosił mówiąc:
-Ali, to moja wina, zapomniałem mu je dać. A pana, panie Green zapraszam
Peter po rysach poznał, że Green jest Amerykaninem. Po kiego nosi ze sobą broń? Przypominają mi się czasy szkolenia... - zamyślił się.
Następnie Green przysiadł sie do Petera.
-Czolem rodaku. Zapowiada się ciekawa wyprawa, co nie?
Poczym wyciągnął swą wielka łapę w stronę Storm'a w geście przywitania.
Peter spojrzał badawczo na Billa, po czym podał mu dłoń mówiąc:
-Witaj. Jestem Peter, ale jak chcesz możesz mówić do mnie Storm.
Niezłe wejście. Wyprawa pewnie będzie równie interesująca zwłaszcza w takim składzie. Jesteś może za Jankesami?

Wskazał na broń i dodał:
-Czyżby ten revolver to Colt NAVY ze stanów? Fajny sprzęt.
Lekko się uśmiechnął i pomyślał-W końcu jakaś w miarę normalna osoba
 

Ostatnio edytowane przez Elmero : 20-09-2007 o 19:51.
Elmero jest offline  
Stary 20-09-2007, 20:18   #10
 
Marcellus's Avatar
 
Reputacja: 1 Marcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemu
Bill usmiechnal sie szeroko. *No cale szczescie ze jest w tej wyprawie ktos porzadny a nie tylko brytole i dzikusi*
Ja jestem Bill, Bill Green. Ale mow mi Hasty.Rewolwer wygralem w karty. I jest to stary dobry niezawodny colt.
Nagle twarz Hasty'ego spowarzniala.
Ale w sumie to ciekawe co to wogule za ekspedycja. W sumie nie zastanawialem sie dlugo jak doszly mnie sluchy o tej robocie. Podrzebuje troche kasy.
 
Marcellus jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172