lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Arthorins: Na skraju wojny (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/4210-arthorins-na-skraju-wojny.html)

Yen 26-10-2007 22:45

No to się narobiło…
Jadarit bardzo długą chwilę patrzyła na Kerende, leżącego na ziemi bez życia. Zbyt dużo śmierci w życiu widziała i zbyt wielu ludzi zabiła, by móc jawnie przejąć się tym jednym zgonem.
A jednak, coś bardzo jej w tej całej sprawie nie odpowiadało. Po pierwsze, mogła stracić zaufanie swoich pracodawców, zostać, niesłusznie zresztą, oskarżona o brak znajomości tych terenów i ich niebezpieczeństw. A w końcu nigdy, nigdy wcześniej nie widziała podobnego cholerstwa pałętającego się po świecie. Najgorsze było jednak to, że w jakiś sposób czuła się winna śmierci elfa. Mimo wszystko. Była tą cholerną przewodniczką, o czymś to świadczyło. Nie brała udziału w walce, więc powinna przynajmniej umieć leczyć. Ale nie umiała. Tylko mordować. Zawsze, gdy zabijała, robiła to świadomie, czując ciepło krwi na rękach i miękki opór ciała, przebijanego przez sztylet. Teraz potwór zabił elfa, bez jej zgody czy przyzwolenia. A i tak była to jej wina. W jakimś sensie.
Ach, psiakrew. Cóż począć.
Spoczywaj w pokoju, towarzyszu cienia.
- Dobrze, panowie – powiedziała twardo, siląc się na stanowczy ton głosu – Szybka decyzja. Takich milusińskich może być tu więcej. Mimo to decydujemy się grzebać Kerende czy idziemy dalej? Wybór należy do was. Jednak zaznaczam, że to zmierzchu musimy znaleźć się na nieco pewniejszych terenach.
Była przekonana, że nikt nie słyszy drżenia w jej głosie.
Tak jej się przynajmniej wydawało.

Dalakar 27-10-2007 12:35

-Przykro mi, ale twój przyjaciel... jest w lepszym miejscu.
Na te słowa Lothar'owi zrobiło się żal elfa. Wbrew temu co sądziła reszta drużyny nie znał go, lecz i tak posmutniał. Nie lubił śmierci, chociaż już wielokrotnie zabijał i widział jak zabijano. O wiele brutalniej niż tereaz. Jednak ta śmierć jakoś szczególnie go poruszyła. Może dlatego że zmarły był jego kompanem, a w dodatku tak jak on strażnikiem? Nie wiedział.
-Pokój jego duszy. – szepnął i zaczął przysłuchiwać się rozmowie towarzyszy, którzy właśnie ubili bestię.
Po jakimś czasie odezwał się:
-Ja wolałbym tu zostać. Pochowamy Kerende'go i spalimy to ścierwo – mówiąc to wskazał martwą bestię – Ja też nie mam zamiaru tego jeść. A jeśli pojawią się następne, to przynajmniej będziemy wiedzieli że nie są tu przypadkowo, tylko z „konkretnego” powodu. Na inne pytania na razie, raczej nie znajdziemy odpowiedzi. Chyba że przyjdzie do nas jakiś wariat i się spyta czy widzieliśmy jego pupilka. - zakończył

Prabar_Hellimin 28-10-2007 15:15

-Pochowamy Kerendego i odpoczniemy. Może jedzenie tego czegoś faktycznie nie jest dobrym pomysłem, ale skóry mu nie podaruję. Potem możemy to spalić. - powiedział Iondhen, po czym stoczył głaz ze zwłok, obrucił potwora na plecy, wbił miecz w brzuch i zaczął rozcinać skórę, z chęcią pozyskania futra.

Nieopodal przebiegł pośród drzew zając. Odgłos jego kroków skojarzył się od razu z leżącą martwo bestią i wzbudził strach niemniejszy niż ona sama - myśl, że w okolicy może być więcej takich przyjemniaczków napewno nie dodawała nikomu otuchy. Tak samo do przyjaznych nie należała pogoda - silny wiatr poruszał drzewami i gwizdał, przez co ciężko było usłyszeć odgłosy zwierząt mniejszych gabarytów, lecz nadal niebespiecznych, jak na przykład wilki. Nie martwiło to jednak chyba nikogo, bo w tej chwili jedynym lękiem, jedynym koszmarem był potwór, który zabił ich towarzysza.

Kerm 28-10-2007 16:10

Rod spojrzał na Jadarit. Nie komentował uczuć, dość wyraźnie malujących się na twarzy dziewczyny.
- Jak daleko to tych twoich nieco pewniejszych terenów? W razie czego - spojrzał na Iodnhena i ponownie na Jadarit - pojedziemy po ciemku. Wystarczy światło księżyca. Albo, w ostateczności, pochodnie.
Nie czekając na odpowiedź zaczął zbierać drewno na stos, na którym miał spłonąć potwór.
- Niech ktoś zacznie kopać grób. Może w pobliżu tego drzewa - wskazał na znajdujące się niedaleko drzewo. - W razie czego będzie nam łatwo znaleźć to miejsce. Chociaż sądzę, że jako elf powinien być zadowolony z tego miejsca spoczynku. Jak skończę z tym drewnem, to przyniosę kilka większych kamieni, by zabezpieczyć grób.
Rzucił na ziemię kilka gałęzi.
- Jeśli w tym miejscu zrobimy ognisko, to las nie powinien się zapalić - powiedział.
- Nie zapomnij o kłach i pazurach - dorzucił, spoglądając na Iondhena.
Gdy ujrzał przebiegającego zająca stwierdził:
- Nawet te zwierzęta są dziwne... Nigdy bym nie sądził, że zwykły tchórzliwy zając znajdzie się tak blisko ludzi i takiej bestii. Powinien zmykać stąd jak najdalej - pokręcił z pewnym zdziwieniem głową i ruszył po kolejną porcję gałęzi.

Dalakar 28-10-2007 18:17

Słowa Rod'a zwróciły uwagę Lothara na dziwnego zająca. Zaczął go uważnie obserwować, aby wychwycić wszelkie nietypowe cechy.
-Rozpalę ognisko. Chyba że ktoś ma krzesiwo. - rzekł, ciągle obserwując zwierzątko. Starał mu się patrzeć w oczy.
Jeśli to animag, zobaczę to w jego oczach.” - myślał - „Zwierzę patrzy inaczej, niż istota rozumna”
-Co do chodzenia po ciemku. Takie stwory jak ten, z którym walczyliśmy zazwyczaj lepiej widzą nocą. Chociaż nie jestem tego pewnym, bo nigdy nie spotkałem się z czymś takim.
Mówiąc zaczął zbierać suche gałęzie. Gdy miał już trochę chrustu, rozpalił go lekkim wyładowaniem elektrycznym i niby przypadkowo upuścił płonące gałązki w pobliżu zająca.

Kokesz 30-10-2007 16:37

Thalmir stał i szukał wzrokiem jakiegoś kija, który mógł posłużyć mu za łopatę. Kerende musiał być szybko pochowany. Każda godzina zwłoki zwiększała możliwość tego, że zapach krwi i śmierci przyciągnie w to miejsce kolejnych drapieżników. Kolejne spotkanie z taką bestią lub nawet ze zwyczajną watahą wilków nie było tym czego pragnął mag.

Szukając odpowiedniego narzędzia Thalmir zastanawiał się kto był twórcą tego stwora. Na pewno nie było to dzieło natury. Maił nadzieję, że bestia znalazła się tu przypadkowo, bo jeśli nie to prędzej czy później jej twórca ujawni się im, a za pewne nie jest to osoba słaba. "Lepiej mieć się na baczności" - stwierdził w myślach.

- Mam pytanie - zwrócił się do Iondhena i Lothara. - Czy wasza misja nie jest na rękę jakiemuś magowi? Jej konspiracyjny charakter przekonuje mnie, że wolelibyście, żeby pozostała ona tajemnicą, ale ktoś mógł sie o niej dowiedzieć i to - wskazał na ścierwo bestii, - może być tego efektem. Pytam bo chciałbym być przygotowany - zakończył myśląc, że będzie musiał zapamiętać lokalizację tego lasu i po powrocie do Gildii poinformować o tym stworze odpowiednie osoby.

Jego uwagę zwróciły słowa Roda i odruchowo spojrzał na zająca. Jemu nie wydawał się dziwny, choć faktycznie powinien być bardziej płochliwy. Przestał na moment kopać grób dal Kerende. Podniósł jedną ze strzał, które wyrzucił Rodderick. Grot nie nadawał się do walki, ale był jeszcze chyba w odpowiednim stanie by posłużyć do polowania. Skupił się na strzale i puścił ją. Strzał tylko zagwizdała w powietrzu i pomknęła w prost w zająca.

Prabar_Hellimin 06-11-2007 18:36

-Do kopania grobu - mówił sierżant, idąc w stronę konia z ładunkami, zostawiwszy rozrputego potwora - przyda się to - wbił w ziemię wyciągnięty szpadel, po czym wrócił do ściągania skóry. Gdy pozyskał futro, wyciągnął mały nóż i powyrywał z jego pomocą zęby zwierzęcia, a następnie odciął pazury. Zdobycze złożył obok swojego konia.
-Teraz można już to spalić palić.

-Mnie też niezbyt uśmiecha się podróż nocą. Takie coś niemal napewno dobrze widzi nocą. Do zmierzchu jeszcze cały dzień, a odpoczynek nie powinien nam zająć aż tyle czasu.

- Mam pytanie - zwrócił się do Iondhena i Lothara. - Czy wasza misja nie jest na rękę jakiemuś magowi? Jej konspiracyjny charakter przekonuje mnie, że wolelibyście, żeby pozostała ona tajemnicą, ale ktoś mógł sie o niej dowiedzieć i to - wskazał na ścierwo bestii, - może być tego efektem. Pytam bo chciałbym być przygotowany - zakończył myśląc, że będzie musiał zapamiętać lokalizację tego lasu i po powrocie do Gildii poinformować o tym stworze odpowiednie osoby.

-No, cóż. Nasz cel z pewnością jest sprzeczny z celem niejednego maga, ale po pierwsze, niewielu o niej wie, a po drugie ktoś, kto mógłby to stworzyć, nie należy do grupy magów, o rozbieżnych z naszymi interesach. Choć szczerze mówiąc, wolałym, aby to coś było konkretnym dziełem konkretnego alchemika, czy tam kto się tym zajmuje. Bo jeżeli ktoś to stworzył, to się to nie rozmnaża. - powiedział Iondhen, po czym zaczął zbierać drewno na stos, który szybciej rósł, gdy zbierały go dwie osoby.

Zając, w którego Lothar rzucił zapalone gałązki, umknął przestraszny. Wpadł jednak wprost pod lecącą strzałę, która nieco skręciła.
-Słuchajcie chłopaki. O ile mi dobrze wiadomo, to zająca najpierw trzeba upolować, a dopiero upiec - roześmiał się Iondhen, niosąc spory konar.

Kokesz 06-11-2007 19:06

- Słuchajcie chłopaki. O ile mi dobrze wiadomo, to zająca najpierw trzeba upolować, a dopiero upiec - roześmiał się Iondhen.

- Jak widzisz jest już upolowany - stwierdził Thalmir. - Na pewno będzie lepszy niż ten stwór. - Mag zaczął pomagać Iondhenowi w zbieraniu chrustu. Wolał to od machania łopatą. - Co do rozmnażania tej bestii to twórca tego czegoś mógł powołać do życia dwa osobniki, które mogły zapoczątkować populację. Jednak nie zawracajmy - machnął ręką dochodząc do wniosku, że znów zaczyna krakać, - sobie tym głowy. Może ustalimy jakąś kolejność warty na dzisiejszą noc?

Dalakar 06-11-2007 20:39

Zając był martwy więc Lothar przestał zwracać na niego uwagę. Jednak na wzmiankę o pieczeni przypomniał sobie o głodzie. Przez cały dzień nic nie jadł. Szybko przygotował miejsce pod ognisko i poukładał drwa przyniesione przez Roda. Następnie położył na nich żarzące się gałązki i rozdmuchał ogień.
-Wezmę pierwszą wartę. - rzekł, a po chwili spytał – Ile czasu dajemy sobie na odpoczynek?
Po tych słowach Światłoręki powoli rozejrzał się po okolicy. Zastanawiała go sprawa tajemniczej bestii. Przyjrzał się dokładnie jej ciału i powiedział:
-Nie wiem czy to dobry pomysł, ale może jakoś dostarczymy na przykład jej łeb jakiemuś... znawcy. A jeśli mamy spędzić noc w tej okolicy, to należy sie tu rozejrzeć. Idzie ktoś ze mną?
Po tych słowach mag skierował się w stronę lasu, aby sprawdzić najbliższą okolicę. Miał nadzieję iż nie spotka żadnych wilków, czy co gorsza, drugiego potwora.

Kerm 08-11-2007 16:52

Rod rzucił na ziemię kolejne kawałki drewna.
- Co prawda to nieco zbyt wcześnie, by zajmować się porządkiem wart - spojrzał na Lothara - ale skoro ci zależy... Jeśli o mnie chodzi, to mogę wziąć, najgorszą, przedostatnią...
Po chwili dodał:
- Nie odchodź za daleko. Nie wiadomo, jakie jeszcze dziwo może czaić się w krzakach.
Spojrzał na Jadarith.
- Zajmiesz się zającem? Mam co innego do roboty. A nie sądzę, byś chciała zająć się... - chwycił łopatę i pomachał nią znacząco.
Odszedł kawałek na bok i sprawdził, gdzie ziemia jest w miarę miękka. Odciął i odsunął na bok kawał darni, a potem zaczął kopać.
"Zanim skończę" - pomyślał - "obiad będzie gotowy..."


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:29.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172