|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-09-2007, 18:50 | #1 |
Reputacja: 1 | Arthorins: Na skraju wojny Piękna, letnia noc. Aż jej szkoda, na przebywanie w kwaterze kapitana straży. Ale coż - służba nie dróżba. Ponoć zadanie ma przeważyć nad potęgą Gorimroye. -Strażnicy Ivengardu - w was nadzieja dla dynastii i zguba gildii magów. Na was padło - wy przygotować spisek. Otóż: jak wiecie, magowie chcą władzy podzielonej między króla, rycerstwo, mieszczaństwo, kapłanów i ich. Tak! chcą, aby władze sprawowało pięć różnych gildii. Ani nam, ani księciu nie byłoby to na rękę. Jeżeli tak dalej pójdzie nieunikniona jest bratobójcza wojna. Waszą sprawą nie jest oddalenie konfliktu, a zdobycie w nim przewagi. W Roffelskim okręgu, oprócz nas, tylko Joriun popiera północ. Od dawna, bezskutecznie próbujemy obalić namiestnika Dagorty. Teraz stało się to priorytetem - widać, że próbuje on przegnać z Dagorty naszych ludzi. W waszej głowie, aby to on się wyniósł. Sierżancie Trhein, wy przejmujecie "sprawę" namiestnika Dagorty. Wybrałem Ci dwóch najlepszych ludzi straży, ty musisz uzupełnić swój "oddział" o niezwiązane osoby. Ponieważ, jeżeli wobec takich wystawi się zarzuty, nie poleci nikt z nas. Sierżant zasalutował i w asyście dwóch podkomendnych wyszedł z kwatery kapitana. -Sierżancie Trhein - zawołał kapitan, a sierżant zatrzymał się i wysłuchał - pamiętaj o dyskrecji! Sierżant kiwnął głową i poszedł dalej, przez korytaż, do wyjścia. Za nim poszli też Kerende i Lothar. Dwoje elfów było wyrażnie zadowolonych. Służą w straży od niedawna, a już otrzymują niebłahe zadanie. A może to właśnie w tym celu, dzięki ich umiejętnościom, zostali przyjęci do straży? Nieważne. Poszli do kwater, pospiesznie się przebrali w cywilne ubrania, wyszli i poszli dalej, uliczką, aż do karczmy. Gospoda "Orli szpon", popularne wśród, niekoniecznie uczciwych osób, miejsce w Ivengardzie. Duże pomieszczenie, zasmolone od świec z kilkunastu stolików. Gwar rozmów licznej dziś gawiedzi nie ustaje. W rogu na prawo od drzwi, przy dużym, prostokątnym stole, siedzi sierżant Trhein z podkomendnymi, w cywilnych ubraniach. Poszukuje ludzi, do zadania specjalnego w Dagorcie. Obiecuje majątek, jednak wydaje się, że nie będzie łatwo go zdobyć. Lothar jest wyraźnie niezadowolony, z konieczności przebywania w takim towarzystwie, jednak jest to zło, w jego mniemaniu mniejsze. Trhein jak zwykle ma na twarzy nijakie uczucia, zaś jego drugi podkomendny wykazuje mimiką próbę wywyższania się nad stałymi bywalcami. Do stolika przysiada się czarnooka khudanka, z długimi do pasa, ciemnymi lokami. Jej uszy zdobi wiele błyszczących kolczyków, jeden tkwi też w nosie. Dziewczyna nie jest wysoka, nawet jak na swoją rasę. -Hej! Oglos - krzyknęła do barmana - podaj przyjacielu piwa panom, jako moim rozmówcą - karczmarz uśmiechnął się i zaczął nalewać piwo w kufle. -Hmmm... panowie, mówicie o bogactwach? w Dagorcie tak? Nooo... tak się składa, że wiem jak tam trafić, aby nie zostać wilczą ofiarą. - uśmiechnęła się i spojżała na niosącego kufle Oglosa. Barman postawił piwo na stole i uśmiechnął się do sympatycznej kobiety. -Jak rozumiem, ktoś taki byłby wam potrzebny. Na uboczu, samotnie przy stoliku siedzi człowiek w ubraniu ziemnistego koloru. Spogląda się na strażników i Khudankę, jakby był tą sprawą zainteresowany. Gdy barman odszedł od stolika, otworzyły się wejściowe drzwi i wszedł jakiś człowiek. (Roderick)
__________________ Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P Ostatnio edytowane przez Prabar_Hellimin : 22-09-2007 o 19:39. |