Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-09-2007, 21:29   #1
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
[Autorski] Skrzydlaci

Gdzieś nad Księżycowym Wybrzeżem, jakieś 200 lat przed inwazją smoków, istniała starożytna rasa Skrzydlatych. Były to stworzenia podobne do ludzi, lecz wyróżniały ich skrzydła. Niektórzy ludzie mówili, że są oni wysłannikami bogów i należy ich czcić. Inni uważali, że są to kolejne pomioty piekła.
W rzeczywistości obie wersje były prawdziwe, ponieważ istniało kilka gatunków tych stworzeń.

Pewnego dnia do wszystkich Skrzydlatych dotarła wiadomość o kradzieży wszystkich reliktów przez trójkę potężnych magów. Strażnicy nie byli w stanie poradzić sobie z nimi w pojedynkę. Według tradycji to właśnie oni muszą odzyskać relikt i przywrócić sobie łaskę bogów. Przywódcy rodów zdecydowali o zawarciu przymierza i wysłaniu strażników na tą misję razem, aby zwiększyć szansę na zwycięstwo.

------------------------------------------------------------------------------------------------

Słońce wschodziło ponad horyzont. Cztery niezwykłe postaci wpatrujące się w nie na wzgórzu, modląc się, każdy do innego bóstwa o siłę do nadchodzącego zadania. Każdy z nich myśli o czymś innym, a zarazem o tym samym-relikt. Każdy z nich chce go odzyskac i oczyścic swoje imię. Czworo skrzydlatych z innych rodów, teraz zjednoczeni we wspólnym celu.
Zadanie nie będzie proste, ponieważ nikt naprawdę nie wie gdzie znajdują się magowie. Zhańbieni strażnicy nawet nie wyobrażają sobie przez co będą musieli przejść w niedługim czasie. Jedyna wskazówka jaką mają to łuska czerwonego smoka znaleziona w kryjówce reliktu Orlitów. Strażnicy wiedzą, że muszą się tam udac. wiedzą też, że jest tam smok. Tak więc lecą na spotkanie z przeznaczeniem
 
Zak jest offline  
Stary 24-09-2007, 22:27   #2
 
Lukadepailuka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znany
Słońce ma olbrzymią pracę. Było fascynacją wielu istot, aż dziw, przecież to tylko zwykła żółta kula. Właśnie wschodziło ku górze, nie długo jednak pójdzie odpoczywać, na szczęście nie wiecznie. Tylko na całą noc. Obym i ja nie usnął na wieki. Rzuciło się na myśl dla Lukasa de Pailukasa. Oj, straszny był z niego potwór Po pierwsze przez te spojrzenie. Żądne krwi czerwone, można wręcz rzec "płonące" oczy. Doskonale komponowały się z kolorem skrzydeł. Po drugie jego postura, wielki, około dwóch metrów, potwór, z zakrzywionym ptasim dziobem. Trzeba przyznać, że jest diabelnie masywną bestią, waży pewnie ze sto pięćdziesiąt kilo. Wyglądałoby jakby mógł człowieka zmieść z powierzchni ziemi jednym ruchem łapy. Na swoim cielsku miał brudne szmaty oraz srebny napierśnik który dziwnie wyglądał wraz z ubraniem które przypominało ścierke do podłogi.

Patrzył na wschodzące słońce w zamyśleniu. Jak mógł dopuścić takiej hańby? Jak mógł dać odebrać dla swojego narodu Świętą Relikwie? Wybacz mi za to Boże. Przysięgam, że odbiore Relikwie nawet za cene wiecznie zhańbionego życia. Obiecał dla swojego Boga, na znak tego wyjął nóż i rozciął sobie skóre, parę kropel spadło na ziemie. Kap, kap, kap. Zatracił się w dźwięku. Musiał jednak odzyskać honor. Wstał z klęczka i podniósł swój plecak z ziemi. Obejrzał się na resztę towarzyszy, plugawe istoty z innych plemion skrzydlatych, odstąpili prawdziwej wiary, straszne, że trzeba się bratać z takimi parszywymi gnojami, aby odzyskać relikwie. Zmierzył ich wzrokiem od pięt po same czubki ich parszywych głów. Pozwolił sobie jeszcze na jeden głośny ryk w stronę słońca. Ci trzej magowie zapłacą mi za wszystko. Powoli zaczął schodzić z wzgórza nie czekając na reszte towarzyszy. Czas leci. Trzeba lecieć na wojne z przeznaczeniem.
 

Ostatnio edytowane przez Lukadepailuka : 24-09-2007 o 22:31.
Lukadepailuka jest offline  
Stary 25-09-2007, 13:47   #3
 
Mael's Avatar
 
Reputacja: 1 Mael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znany
Daniel przyglądał się wschodzącemu słońcu. Od, kiedy dane mu było ujrzeć je po raz pierwszy rozkochał się w nim. Ze smutkiem spojrzał na swoich nowych towarzyszy. Płonący okrąg zawieszony miliony kilometrów stąd, nie był dla nich uosobieniem Stwórcy. Serafin przypomniał sobie wiersz, który sam kiedyś napisał:

Zmęczone oczy skaczą
z cedrami Libanu
zaspała harfa i cytra
opatrzność zbudziła jutrzenkę
fioletowa tęsknota barwi
błękit przepasany mlekiem

dzień wczorajszy
odgrywa dziś nowe role
części stałe
zmieniają rzeczywistość

Madonna pędzla Anioła
gasi świec dwanaście
wąż przykryty stopą
przerzuca bok zdrętwiały

Świt (za)mordowany
głosem pesymisty
odchodzi pokorny

Tylko On
w Słońcu widzi
znak któremu
sprzeciwiać się będą


Promienie lśniącej tarczy igrały po segmentowej zbroi Serafina. Pod nią wprawne oko dostrzec mogło rdzawoczerwoną tunikę. Delikatne muśnięcia wiatry wprawiały w ruch jego jasne jak łan dojrzewającego zboża włosy, spływające lokami po szyi. Daniel stojąc na wzgórzu czuł harmonię z otaczającą naturą. W jego wnętrzu rozbrzmiewała modlitwa…

Przeraźliwy ryk wielkiego, około dwu metrowego, potwora, z zakrzywionym ptasim dziobem
wyrwał go z zamyślenia. Daniel spojrzał stworzeniu w oczy. Z łatwością przeniknął duszę skrzydlatego kuzyna w sercu, którego płonęła wzgarda. Serafin często spotkał się z podobnymi charakterami wśród ludzi.

Potwór począł powoli schodzić ze wzgórza. Daniel poczekał na reakcję pozostałych, powracając do kontemplacji przyrody…
 
__________________
Wyjechałem na dłużej! Nie mam dojścia do kompa! Help!
MG niech poprowadzą lub uśmiercą moją postać wg. uznania! Graczy przepraszam i proszę o wyrozumiałość!
Mael jest offline  
Stary 25-09-2007, 17:11   #4
 
Prabar_Hellimin's Avatar
 
Reputacja: 1 Prabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znany
Wysoki orlita, o niebieskich oczach, długich, niemal białych włoscach i nieprzeciętnie dużych skrzydłach. Długi nos, ostre rysy twarzy, szydercze spojżenie i dwa szpony wytatuowane na czole, nie nadawały mu sympatycznego wizerunku. Jego okryciem miały być spodnie z wyprawianych zwierzęcych skór i płócienna koszula. Ręce od łokcia do nadgarstka, oraz nogi od kolana do stopy miał porośnięte piórami. Zaciekawić mogło to, że nie nosił butów.

Klęcząc i skrywając twarz w dłoniach zmówił w myślach modlitwę
"Wspomóż panie me wysiłki
Ku honorom rodu,
Ku odzyskaniu imienia,
Ku twej chwale

Biada świętogradźcom,
Gdy w pomocy twojej,
Odnajdę plugawców."

Następnie wstał i przyjżał się pozostałym. Niemal tak samo, jak fakt o tym, że magowie wykradli święte artefakty, martwiła go myśl, o współpracy wszystkich strażników. "Serafin? Szlachetny, czyli nierozważny. Piekielny? Czy on mógłby wzbudzić w kimś zaufanie? Kruczyn?" - rozmyślania przerwał ryk dwumetrowego kuzyna. Rufio założył na ramię torbę ze swoimi rzeczami i poszedł za schodzącym piekielnym.
 
__________________
Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P
Prabar_Hellimin jest offline  
Stary 27-09-2007, 01:40   #5
 
Eltharion's Avatar
 
Reputacja: 1 Eltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodze
Eltharion po długim, szyderczym wręcz groźnym wpatrywaniu się w towarzyszy stwierdził że nie pasuje do reszty, nie było mu się co dziwić - rzadko widywał Skrzydlatych o innych rasach. Wstał odgarnął spokojnym ruchem dłoni długie kruczo czarne włosy z twarzy. Ukazał się wtedy jego wizerunek który był dość nietypowy jak dla Kruczyna. Miał bardzo bladą cerę spowitą różnej wielkości szarymi plamami, długi nos, wysokie czoło, oczy o głębokiej bordowo-czerwonej barwie i dobrze wyrzeźbione kości policzkowe. Poczuł niepewność w związku z odmiennością między nim a pozostałymi. Spojrzał na wschodzące słońce myśląc o hańbie która go spotkała. Powtarzał bezustannie w myślach:
"Boże daj mi siłę, abym mógł walczyć o honor mego rodu, daj mi moc potrzebną mi w starciu, daj mi wiarę która pomoże mi w chwilach niepewności. Moja dusza splamiona jest hańbą. Wybacz mi."

Stojąc tak w promieniach rodzącego się na horyzoncie słońca, Kruczyn zdjął z siebie kurtę z jagnięcej skóry odsłaniając majestatyczny tatuaż na plecach przedstawiający kruczą głowę oraz charakterystycznie poszarpaną i długą bliznę na ramieniu. Upadł na kolana pochylił głowę a z jago polika kapnęła czarna łza. Była niczym spadająca gwiazda - połyskiwała pełnią blasku w promieniach wschodzącego słońca. Jego pióra na skrzydłach i nadgarstkach zjeżyły się, a jego czerwone oczy wyblakły i stały się matowe. Gdy powstał zobaczył, że jego ogromny towarzysz - Piekielny i majestatyczny Orlita schodzą już w dół zbocza na którym na którym stali wszyscy zebrani. Bez wahania ubrał skórzak, wziął tarczę, swój duży dwusieczny topór oraz resztę ekwipunku spojrzał jeszcze raz na słońce i ruszył za nimi.
 
__________________
"Jeśli nie nakłonię niebios, poruszę piekło"

gg: 7219074 :)
Eltharion jest offline  
Stary 27-09-2007, 14:52   #6
 
Mael's Avatar
 
Reputacja: 1 Mael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znany
Piekielny…Orlita…Kruczyn…Nikt z nich nie był chyba skłonny do rozmowy…Daniel spojrzał na swoich towarzyszy schodzących po stoku wzgórza. Ileż by dał, aby uniknąć tej sytuacji. Teraz było jednak za późno. Musiał udać się za pozostałymi skrzydlatymi, by odzyskać honor. Serafin ostatni raz spojrzał na słońce, która wisiało już dość wysoko nad widnokręgiem…
-Stwórco, miej nas w swojej opiece…-rzekł, i ruszył za pozostałymi
 
__________________
Wyjechałem na dłużej! Nie mam dojścia do kompa! Help!
MG niech poprowadzą lub uśmiercą moją postać wg. uznania! Graczy przepraszam i proszę o wyrozumiałość!
Mael jest offline  
Stary 27-09-2007, 17:01   #7
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Czworo strażników zeszło razem ze wzgórza, nie zamieniając ze sobą nawet słowa. Każdy z nich był zły na samego siebie, że musi w tym uczestniczyc. Teraz musieli się udac do legowiska czerwonego smoka, wiele kilometrów z tąd. Towarzysze rozłożyli skrzydła i unieśli się nad ziemię kierujac się na północ w stronę leża bestii. Po 3 godzinach ciągłego lotu nad bohaterami pojawiły się burzowe chmury. Każdy skrzydlaty wiedział, że latanie w czasie burzy to pewna śmierc. Wylądowali na skałach szukając sobie schronienia. Każdy z nich nie był skłonny do dzielenia się miejscem z innymi, lecz udało im się znaleśc bardzo obszerną jaskinie, w której zmieściło by się jeszcze dziesięciu skrzydlatych. Burza nie chciała ustąpic trwała tak jeszcze przez 2 godziny. Ujżawszy pierwsze promienie słońca wyruszyli w dalszą drogę.

Jakieś 3 godziny później, gdy słońce szykowało się do zmieszchu dolecieli do celu. Weszli nie pewnie do pieczary bestii zauważyli, że go tam nie ma. Wiedzieli, że gdy bestia wróci i zasta ich w środku pomyśle, że są to żłodzieje okradający go ze skarbów. Zaczeli się cofac, jednak bło już za późno. Kilkunasto metrowy potwór stał w wejściu do jaskini.
-Czego wy tu szukacie-Odezwał się smok bardzo niskim, spokojnym, lecz przerażającym głosem.-Kolejni śmiałkowie którzy chcą przywłaszczyc sobie moje skarby?-Zaśmiał się złowieszczo-Czterech skrzydlatych... Każdy inny, cóż to będzie za uczta.-Zaśmiał się ponownie.
Sytuacja była beznadziejna, nie było drogi ucieczki.
 
Zak jest offline  
Stary 27-09-2007, 17:25   #8
 
Eltharion's Avatar
 
Reputacja: 1 Eltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodze
Eltharion z początku przeraził się widząc wielkiego smoka stojącego jakieś dziesięć metrów od niego. Lecz przypomniał sobie że musi odzyskać honor, musi walczyć, stawić czoła niebezpieczeństwom. Chwycił topór mówiąc niechętnie: "Towarzysze musimy stawić temu czoła w naszych rękach leży cała odpowiedzialność za relikfie które skradziono. Nie mamy prawa zginąć, to jeszcze nie nasz czas. Nie mamy wyboru, musimy walczyć". Wszystkie mięśnie Kruczyna napięły się, stanął jak wryty i przygotował się do ataku. Wiedział że szanse na ucieczkę są nikłe, tak samo wiedział że pokonanie wielkiego gada będzie ogromnym wyzwaniem, ale nie miał wyboru, musiał walczyć. Gdy spojrzał na towarzyszy zobaczył że już przygotowani są do bitwy. Rozłożył skrzydła, wzniósł się lekko nad ziemię i ruszył w kierunku Smoka.
 
__________________
"Jeśli nie nakłonię niebios, poruszę piekło"

gg: 7219074 :)
Eltharion jest offline  
Stary 27-09-2007, 19:07   #9
 
Mael's Avatar
 
Reputacja: 1 Mael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znany
Lot w chmurach…Daniel zawsze uważał swoje skrzydła, jako najpiękniejszy dar Stwórcy. Kochał unosić się nad ziemią i z wysokości oglądać maleńkie domki, i jak pola przeplatane niczym na szachownicy. Skrzydlaci zmierzali do gniazda czerwonego smoka. Rozkoszując się lotem Serafin nie zważał na grożące im w przyszłości niebezpieczeństwo. Na ziemię, i to dosłownie, ściągnęły go burzowe chmury. Obdarzeni darem skrzydeł nie mogli podróżować wśród szalejących błyskawic. Niekorzystną pogodę przeczekali w jaskini. I tym razem ich obecność pozostała nieskażona żadnym słowem. W tym milczeniu podobni byli raczej do dusz zmarłych, błąkających się po ziemi. Serafin na wzór pozostałych towarzyszy osunął się w jak najdalszy kąt jaskini, gdzie spokojnie zapadł w sen…

Daniel wiele słyszał na temat smoków. Legendy mówiły o ich wielkiej chciwości, lecz niektóre podkreślały także honor. Niewątpliwie faktem było, że te potwory są niezwykle stare. Po około trzy godzinnym locie skrzydlaci stanęli jaskini gada. Zapewne urzeczeni przestronnością siedliska potwora dali się mu zaskoczyć. Smok wypełzł niezauważony za ich plecami.
-Czego wy tu szukacie-Odezwał się smok bardzo niskim, spokojnym, lecz przerażającym głosem.-Kolejni śmiałkowie, którzy chcą przywłaszczyć sobie moje skarby?- Zaśmiał się złowieszczo-Czterech skrzydlatych... Każdy inny, cóż to będzie za uczta.-Zaśmiał się ponownie.
Daniel nie co rozczarował się przemową gada. Serafin gardził wszystkim stworzeniami, które kochały się w bezsensownej walce. Zbrojne starcie uważał za ostateczność. Ze zdziwieniem odkrył, że kruczyn pali się do bezsensownej walki. Skrzydlaty sięgnął po swój topór, wzbił się w powietrze, i ruszył na smoka. Daniel miał jednak inny pomysł…

Napinając wszystkie mięśnie wzniósł się ponad ziemię i dogonił w powietrzu kuzyna. Następnie złapał go za ramiona i z powrotem sprowadził na ziemię. Kruczyn wyglądał na wściekłego. Wściekłego jego twarzy emanowała czysta złość. Daniel się tym nie zraził.
-O witaj chwalebny smoku, istoto, której stworzenia zazdroszczą mądrości zdobytej przez wieki…-rzekł serafin wysuwając się nie co przed swoich towarzyszy, i chyląc głowę w pokłonie-…jakże możesz nas posądzać o chciwość? Czyż kiedykolwiek w swoim życiu spotkałeś się z podobnym zdarzeniem? Wszakże wiesz, że nasze rasy pałają do siebie nienawiścią. Przybyliśmy tu, aby zadać Ci jedynie parę pytań, i nie pragniemy z Tobą walczyć. Czy zgodzisz się udzielić nam odpowiedzi na dręczące nas kwestię?
 
__________________
Wyjechałem na dłużej! Nie mam dojścia do kompa! Help!
MG niech poprowadzą lub uśmiercą moją postać wg. uznania! Graczy przepraszam i proszę o wyrozumiałość!
Mael jest offline  
Stary 27-09-2007, 20:03   #10
 
Eltharion's Avatar
 
Reputacja: 1 Eltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodzeEltharion jest na bardzo dobrej drodze
Eltharion lecąc w kierunku smoka i przygotowując się w myślach na potężny cios z jego strony poczuł że coś złapało go za ramiona i zwaliło w dół. Był to Serafin. Kruczyn wściekł się z początku i już chciał wzbić się z powrotem w powietrze lecz wyglądało na to że Serafin miał inny plan. Eltharion był obłąkany, nie wiedział co robić, myślał że towarzysz stwierdził że walka nie ma sensu i lepiej oddać się smokowi z własnej woli, ale wtedy usłyszał słowa Serafina "O witaj chwalebny smoku, istoto, której stworzenia zazdroszczą mądrości zdobytej przez wieki…" po czym pokłonił się i dodał jeszcze parę słów: "…jakże możesz nas posądzać o chciwość? Czyż kiedykolwiek w swoim życiu spotkałeś się z podobnym zdarzeniem? Wszakże wiesz, że nasze rasy pałają do siebie nienawiścią. Przybyliśmy tu, aby zadać Ci jedynie parę pytań, i nie pragniemy z Tobą walczyć. Czy zgodzisz się udzielić nam odpowiedzi na dręczące nas kwestię?". Eltharion zrozumiał tedy że Serafin chce sprawę rozwiązać pokojowo więc złożył broń i ukłonił się przed obliczem smoka po czym cofnął się parę metrów w tył słuchając rozmowy Skrzydlatego z wielkim gadem.
 
__________________
"Jeśli nie nakłonię niebios, poruszę piekło"

gg: 7219074 :)
Eltharion jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172