Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-10-2007, 16:05   #21
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Ból... Ból był nieodłącznym elementem jego pracy. Pamiętał te noce spędzone w małym pokoiku w kamienicy- urządzonym na wzór dawnych cel klasztornych- kiedy sam go sobie zadawał, by wzmocnić swoje ciało. Jego plecy pełne były blizn po nacięciach, jego ręce nosiły wiele jaśniejszych niż reszta skóry kresek, które robił, by okazać swe poświęcenie, jakby chciał pokazać Bogu, że ból nie będzie dla niego przeszkodą...

Dlatego też nie histeryzował na stole. Zresztą, nawet gdyby chciał, nie bardzo miał jak- pasy były zaciśnięte naprawdę mocno, a chociaż Jerzy był mężczyzną naprawdę sprawnym, to jego siła w walce wręcz polegała raczej na technice, nie na sile. Oczywiście, położyłby typowego blokersa prostym ciosem- ale daleko mu było do filmowych bohaterów, którzy potrafili jednym ruchem rozerwać kajdany, drugim zaś przebić na wylot klatkę piersiową oponenta.

- Bóg zapłać...- wysapał, spoglądając na kulę. A później już tylko milczał...

***

Herbata była mocna, gorzka- taka, jaką lubił najbardziej. Na słodkości przyjdzie czas kiedy indziej, teraz jest chwila cierpienia- bowiem błogie przyjemności zazwyczaj tylko osłabiają ciało. Z niechęcią żuł kolejne kawałki czekolady, niestety mlecznej. Było mu to potrzebne, robił to tylko dlatego...

- Pobudki? Moje dziecię...- zaczął tonem typowego kaznodziei Jerzy- Każde zło na świecie należy wyeliminować. Każde zło na świecie to część Smoka, każde zło jest jednym, malutkim fragmentem tego organizmu, tego potwornego wynaturzenia, które opanowało nasz świat tysiące lat temu. Z którym próbowano walczyć słowem, sercem, ale nic to nie dawało. Z którym teraz walczymy bronią i błogosławieństwem Pana...- spojrzał głęboko w oczy Soni, na chwilę przerywając wywód- Byli smoczymi łbami. Smocze łby zostały ucięte. I chociaż co chwilę wyrastają następne to wiem, że jestem krok bliżej. Że misja powierzona mi przez Boga jest wypełniana tak, jak on sam nakazał...

- A jeżeli chodzi o przeczekanie najbliższych dni...
- spojrzał na Blankę- Mam skromną kamieniczkę w centrum Krakowa. Jeżeli potrzeba noclegu na parę dni, oferuje mały pokoik. Warunki skromne, rzec można- klasztorne, ale bezpieczeństwo mogę zagwarantować. Jedyną wadą dla niewiasty jest jedynie męskie towarzystwo... Ale to duchowni, więc raczej nie ma się czego obawiać- delikatny uśmiech pojawił się na twarzy księdza.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 29-10-2007, 09:45   #22
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Sonia patrzyła w milczeniu na księdza, po czym wybuchła niepohamowanym, szczerym śmiechem. W jej oczach zabłysły ogniki wesołości i gdy spojrzała po raz kolejny na Jerzego, wyglądała jak mała dziewczynka, która właśnie zmyśliła psotę. Podobało mu się to wejrzenie, jakby gdzieś już je widział u innej młodej dziewczyny... Jego rozmyślania przerwał jednak nadspodziewanie twardy głos Soni.

- Jesteś nawiedzony ojczulku. Jak Boga kocham, jesteś zdrowo szurnięty! I co tak patrzysz? Uważasz, że kalam teraz imię Pana? – dziewczyna oparła dłonie na stole i podciągnęła się bliżej klechy tak, aby żadne słowo mu nie umknęło. – Pewnie cię to zdziwi, ale jestem wierząca. I jeśli komuś Pan miałby wskazać drogę, to właśnie mi, kiedy ocalił mi życie, bo zamiast do salonu, udałam się na modły do kościoła. Tymczasem tutaj... wpadły dresy z Huty i... ktoś zginął. Zamiast mnie.

Na zewnątrz zaczął padać deszcz, miarowo uderzając w szyby. Sonia odetchnęła ciężko, po czym cofnęła się na swoje krzesło. Jej policzki palił rumieniec. Wzrok utkwiła w niemal wypitej już herbacie. Nie chciała widzieć zdziwienia w oczach Blanki i Jerzego, nie teraz.

- Nie wiem po chuja to mówię... Może po prostu nie lubię być oceniana z góry.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 06-11-2007, 12:55   #23
 
Geisha's Avatar
 
Reputacja: 1 Geisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumny
Blanka słuchała w milczeniu. Któryś raz z rzędu dochodził do niej, że już nie ma powrotu...
Opowiedzieć swoją historię? Na razie nie miała ochoty. Nie była gotowa. Tak samo, jak mimo uszu puściła filozoficzne wywody swoich towarzyszy. Pobudki nie były ważne, ważne było, że zabiła. Konkretny fakt. Wreszcie go zabiła... Próbowała poukładać sobie w głowie to wszystko, co się stało, ale wciąż w jej umyśle dominował chaos. A przecież.. powinna być na to przygotowana.
W końcu podniosła oczy znad herbaty i spojrzała na Księdza.
- Męskie towarzystwo mi nie przeszkadza, Ojcze. Ja też nie będę zawadą, jeśli więc można skorzystać z gościnności... Będę wdzięczna. I... Ojcze, nie chcę rozgrzeszenia, ale... wyspowiada mnie Ojciec? Jutro.
 
__________________
Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów...
Geisha jest offline  
Stary 11-11-2007, 22:50   #24
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Blanka/Sonia/Jerzy

Trójka postaci jeszcze przez długi czas rozmawiała, ale nie była w stanie zdecydować, co robić dalej. W końcu położyli się na przygotowanych uprzednio przez Sonie miejscach i choć wydawało im się, że po takim dniu będzie to niemożliwe to już po chwili cała trójka spała jak zabita.

Jakiś krzyk na zewnątrz studia tatuażu wyrwał ich gwałtownie ze snu, Sonia na wpół przytomna sprawdziła, co się dzieje na ulicy, ale był to tylko jakiś zwykły facet, który najwyraźniej wracał na ranem pijany po całej nocy balowania i krzyczał na każdego przechodnia, który mu się nie spodobał.

Ranem?...dosyć tandetny, ale przydatny zegar ścienny wskazywał już godzinę 9.05. Nikt z zebranych nie chciał zaczynać rozmowy, w końcu Sonia wyraźnie podenerwowana zebrała kubki ze szklanego stołu.
- Pójdę zrobić kawy – rzuciła wychodząc z pokoju.

Blanka pod nieobecność właścicielki salonu zaczęła rozglądać się dookoła i znalazłszy to, czego szukała wstała i podeszła do malutkiego telewizorka znajdującego się w rogu pomieszczenia.
- Może będą coś mówić o wczorajszej strzelaninie – Już po chwili zdołała wyregulować obraz, teraz nawet Jerzy zaczął przyglądać się z zaciekawieniem, chociaż wiedział dobrze, że w telewizji rzadko było można usłyszeć prawdę.


W regionalnym kanale właśnie trwały wiadomości, w których ubrana w zielony żakiet prezenterka przedstawiała problemy, jakie trawią ludność afrykańską…stek bzdur z okazji pieprzonego dnia solidarności z ludnością Afryki. Nic, kompletnie nic o wczorajszej strzelaninie chyba, że przeoczyli tą wiadomość.

Sonia przyniosła trzy kubki z kawą i podała je pozostałym, już sam aromat wydobywający się z naczyń działał pobudzająco.

Już przed samym końcem programu informacyjnego prezenterka złapała się za małą słuchawkę przy uchu i po chwili z radością na twarzy oznajmiła

- W ostatniej chwili otrzymaliśmy wiadomość o rozbiciu niebezpiecznej grupy przestępczej mającej swoją siedzibę w samym środku Krakowa. Otoczeni przestępcy nie zamierzali złożyć broni w skutek, czego doszło do strzelaniny między nimi o grupą antyterrorystyczną. Oto materiał z akcji.

Jerzy upuścił kubek, który rozwalił się na dziesiątki malutkich kawałków a cała podłoga pokryła się sporą czarną plamą. Obie dziewczyny natychmiast spojrzały na księdza ze zdziwieniem a Sonia miała już opieprzyć kleche za jego niezdarność, ale powstrzymała się widząc jego bladą twarz wpatrującą się w ekran telewizora.

Krótki film pokazywał uzbrojonych po zęby antyterrorystów, którzy na komendę wdarli się do jednej z kamieniczek. W jej oknach widać było jedynie błyski wystrzałów, po chwili film skończył się i z powrotem ukazała się młoda prezenterka.

- Jak informuje policja żaden z przestępców nie przeżył. Cała ulica jest w tym momencie zamknięta dla….

Kamienica, do której wdzierały się oddziały specjalne była Jerzemu dobrze znana w końcu od kilku lat była kryjówką zakonu smokobójców.



Kasia

Dziewczyna postanowiła się przespacerować na wiecznie zatłoczone rondo Mogilskie i stamtąd złapać jakiś autobus w stronę swojego mieszkania. Była wyczerpana, nie zmrużyła oka tej nocy i chciała już tylko zagrzebać się w pościeli i nie wychodzić stamtąd przez najbliższy tydzień.


Na przystanku jak zwykle było tłoczno, Kasia automatycznie sprawdziła czy nie zgubiła nigdzie biletu miesięcznego, ale ten jak zwykle był na miejscu. Przez sekundkę mogła przysiąc, że dostrzegła jak jeden z mężczyzn stojący niedaleko gapi się na nią. Gdy spojrzała ni niego ten natychmiast odwrócił wzrok.


To przecież tylko przypadek pomyślała, ale wolała się przekonać. Odwróciła się placami do podejrzanego i na powrót zaczęła znowu grzebać w swojej torebce. Starając się nie zwracać na swoje ruchy większej uwagi wyjęła malutkie lustereczko, w którym bez problemu zobaczyła twarz mężczyzny, który wyraźnie ją obserwował. Przez moment przeszły ją dreszcze i zapragnęła odwrócić się w jego stronę, ale stwierdziła, że byłoby to bardzo głupie.

Co zrobi Kasia wiedząc, że jest śledzona?
 
mataichi jest offline  
Stary 12-11-2007, 14:33   #25
 
Geisha's Avatar
 
Reputacja: 1 Geisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumny
Blanka przyglądała sie Jerzemu ze zdziwieniem. Najwyraźniej coś, co tam zobaczył, zaszokowało go... Dlaczego? Mogła się tylko domyślać. Ale postanowiła milczeć...
A tak dobrze zapowiadał się już ten dzień. Pokrzepiona kawą i snem, a także brakiem informacji w telewizji na temat "ich" strzelaniny, czuła się psychicznie znacznie lepiej. Cała otoczka wczorajszych wydarzeń gdzieś się rozmyła...
A teraz...
A teraz ucisk w sercu powrócił na nowo.
Ale milczała. Czekała, aż Ksiądz coś powie.
 
__________________
Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów...
Geisha jest offline  
Stary 14-11-2007, 23:15   #26
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
A ksiądz milczał. Nie zauważył kubka, który właśnie skończył swą egzystencję, pozostawiając po sobie tylko tysiące fragmentów szkła, nie zauważył zdziwionych twarzy obu kobiet- wpatrywał się tylko z otwartymi ustami w telewizor. Poznawał ich, nie po twarzach- te jak zwykle były ocenzurowane. Poznawał każdego z wyprowadzanych z jego kamienicy braci. Niski Aleksander, niedawno raniony w nogę Bartosz... Na Boga, dlaczego ten policjant rzucił tak o ścianę kimś tak ugodowym jak bratem Michałem? Patrzył i nie wierzył. To jakiś koszmar? Czy to dzieło Złego?

I czy Bóg celowo wyprowadził go z tej kamienicy?

- Ja przepraszam... Muszę zadzwonić.- rzucił tylko i poderwał się z fotela, nie zważając na to, że gorąca kawa parzyła jego stopy odziane tylko w czarne skarpety, a kawałki szkła wbijały się w skórę, raniąc ją naprawdę solidnie. Działał w jakimś amoku, po drodze do swoistego przedpokoju prawie wywracając stolik z telewizorem i wpadając na ustawiony w rogu fotel.

Wyrwał z kieszeni komórkę i wcisnął parę klawiszy. Brat Dominik, ten który jako jedyny wiedział, kim był Jerzy wcześniej, ten który przez tą wiedzę jako jedyny pomagał mu w odszukaniu jej, z pewnością wciąż cudownej, z pewnością tak bliską ojcu...

- Ojciec Jerzy? Coś się stało?- odezwał się w słuchawce głos. Zawsze bowiem, gdy ojciec dzwonił do kogoś, oznaczało to jakieś problemy- w sprawach błahych wolał porozumiewać się wieczorami, podczas wspólnych wieczerzy.

- Włącz radio, włącz telewizje... Przyszli po nas! Zabrali wszystkich!

- Co!?

- Wszystkich, każdego, całą dziesiątkę!

- W imię Ojca...
- zaczął już Dominik, który ukojenia zawsze szukał w modlitwie

- Nie "w imię Ojca", a ujmij w swą dłoń miecz! To atak, atak na najlepsze z dzieci bożych!- wykrzyczał Jerzy tak, iż z pewnością obie kobiety usłyszały jego słowa- Dzwoń gdzie się da, szukaj kogoś do pomocy... Pamiętasz Antoniego? Tego, którego kiedyś wyrwaliśmy ze strzelaniny w okolicach Placu Biskupiego, wtedy kiedy chcieli podpalać ambasadę?

- Tak... Ten z synem na szczytach komendy?

- Właśnie. Spróbuj zadzwonić, spróbuj porozmawiać, spróbuj zrobić cokolwiek... A potem poszukaj innych naszych, sam wiesz jak to zrobić, te wszystkie internety i inne maile, ktoś chyba jest jeszcze w Niemczech, mam taką nadzieję...
- zwarte i lakoniczne wypowiedzi księdza przerodziły się w prawdziwą powódź słów- My musimy ich ocalić, musimy ich odbić. Chociażby siłą.

- Każda dusza w paszczy smoka czyni go potężniejszym...
- westchnął rozmówca.

- Tak. Działaj.- skończył Jerzy, kończąc tym samym rozmowę.

- Panno Soniu...- odezwał się, wracając do pokoju- Obawiam się, iż w przeciągu najbliższej godziny może się tu pojawić parę osób. Mam nadzieję, że nie będzie to problemem...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 15-11-2007, 12:53   #27
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Marszcząc brwi, Sonia przyglądała się rozgrywającej przed jej oczami scenie.

„Co tu się do cholery dzieje?”

Nie bacząc na „dobre wychowanie”, ruszyła za księdzem, chcąc poznać przyczyny jego gwałtownej reakcji. Jerzy był zresztą tak pochłonięty zdarzeniami, że nie zwracał uwagi na oparta o framugę drzwi kobietę.
Dostrzegł ją dopiero, kiedy skończył rozmowę. Wtedy jednak Sonia miała stosunkowo klarowny obraz tego, co się wydarzyło.

- Panno Soniu... Obawiam się, iż w przeciągu najbliższej godziny może się tu pojawić parę osób. Mam nadzieję, że nie będzie to problemem...

Te archaiczne zwroty jak „panno Soniu” śmieszyły dziewczynę, do tego jednak należało dodać, że klecha miał niezły tupet. Facet jej się po prostu narzucał.

„Skąd się wziął taki pajac? To przecież przerasta wszelkie normy, nawet gdy przyrównać go do dresów z Huty czy hitlerjungen z Woli...”

Nie mogła jednak zaprzeczyć, że człowiek ten ją intrygował, tak samo zresztą jak zagubiona „ruda”, która wyraźnie nie miała dokąd się udać... a może bała się samotności? Myśli Soni od razu pomknęły do drobnej kasjerki. Kasia wszak była teraz zupełnie sama, bezbronna...

- No to rozumiem, że kryjówka spalona. Tylko, że już ci mówiłam, jak to u mnie wygląda.
Sonia, jak miała w zwyczaju, olała wszelkie formy grzecznościowe i mówiła wprost - Niedługo zjawią się tu klienci oraz mój pomocnik. Równie dobrze mógłbyś więc urządzić sobie melinę w kartonie pod Galerią – taka sama konspiracja, a raczej jej brak.

Dziewczyna odgarnęła z czoła niesforne warkoczyki i przez chwile nad czymś wyraźnie się zastanawiała. Wreszcie westchnęła ciężko i sięgnęła do kieszeni swojego płaszcza. Coś błysnęło, kiedy rzuciła to w stronę księdza.

- Klucze do mojego mieszkania. – wyjaśniła krótko. - Osiedle Bohaterów Września, ulica Kleeberga 7/604, taki szaro-żółty budynek. Powinniście trafić bez problemu. Zadekujcie się tam póki co. Ja muszę tu posprzątać i poczekać na pracownika. Tylko bez akcji antyterrorystycznych!

Sonia spojrzała nieufnie na jednego gościa, a potem na drugiego.

- Powiedziałabym, żebyście zrobili zakupy, ale... lepiej nie. – uśmiechnęła się krzywo na te słowa.

Nagle ich uszu doleciał zgrzyt zamka, znieruchomieli wszyscy. Wpatrywali się w drzwi z napięciem, kiedy te wolno uchylały się, by po chwili stanął w nich przygrubawy młody człowiek w kurtce z ćwiekami i koszulce z czaszką.



- Heja!

- Misiek!

Kamień spadł z serca Soni, kiedy zobaczyła znajomą twarz.

- To mój pomocnik. – wyjaśniła i tym samym w jej jasnej główce zrodził się kolejny pomysł. – Zdejmuj kurtkę Misiek i wyjmij z niej wszystkie swoje rzeczy. Pożyczysz mi ją.

- Dobra, ale...


- Wy.Sonia nie słuchała chłopaka i zwróciła się do swoich gości. – Mieszkanie jest dość blisko, ale nie możecie tak się pokazać na ulicy. Blanko weź proszę ten sweter z wieszaka zamiast swojego płaszcza. Ty Jerzy, zdejmij te szajskie okulary i załóż kurtkę Miśka. No i oboje zwiążcie włosy...

Dziewczyna grzebała chwile w jakimś schowku, po czym wyciągnęła z niej gumki do włosów i bordową czapkę z daszkiem.

- O, to się przyda! Bierzcie.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 15-11-2007 o 13:12.
Mira jest offline  
Stary 15-11-2007, 14:03   #28
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
"Ha! Czyli miałam rację!" - zaświtało w głowie Katarzyny. I prawdopodobnie jest to jakiś wysłannik policji bo któż by inny chciał ją śledzić?

Starając się zachowywać tak jak zawsze, schowała lusterko i spokojnie czekała na autobus. Już po kilku minutach stała we wnętrzu pojazdu, bo oczywiście wszystkie siedzenia były zajęte. I jakoś nikt nie kwapił się by ustąpić miejsca zmęczonej Kasi.

Mężczyzna, który się na nią przedtem gapił, również wsiadł do autobusu. Stanął w pewnej odległości od niej nadal zerkając na dziewczynę od czasu do czasu. Nadal mogła się jednak łudzić, że mu się po prostu spodobała. Ale nie, to chyba nie to, bo facet wysiadł za nią na przystanku i podążał w tą samą stronę. Tak odprowadził ją do samych drzwi budynku. Kiedy Kasia zaczęła otwierać kluczem wejście na klatkę mężczyzna zbliżał się coraz bardziej. Katarzyna przestraszyła się że może będzie chciał jej coś zrobić, ale na szczęście tylko ją minął i poszedł dalej. Ufff.

Kasia wpadła do mieszkania, zamknęła drzwi na klucz i łańcuszek, który pewnie i tak nic nie daje. Wskoczyła pod prysznic a tuż potem legła w łóżku, nie mając już siły na nic więcej.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 19-11-2007, 21:52   #29
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Jerzy/Blanka

Podczas gdy Sonia zaczęła jak nigdy nic obsługiwać klientów salonu tatuażu a Kasia twardo spała w swoim skromnym pokoiku, Jerzy i Blanka byli już w drodze do mieszkania na Osiedlu Bohaterów Września.

Przechodząc przez rynek ksiądz za wszelką cenę chciał, choć przez chwilę spojrzeć na byłą już kwaterę zakonu smokobójców, ale ilość policji jaka kręciła się tego dnia w rejonie ulicy Świętego Marka zdecydowanie odwiodła go od tego pomysłu.

Choć oboje mieli na sobie prowizoryczne przebrania nie czuli się bezpiecznie i co rusz spoglądali za siebie łowiąc z tłumu przechodniów podejrzanych osobników i policje, która zdawała się obrócić przeciwko nim. Blanka czuła się coraz bardziej zagubiona, w końcu od wczoraj nie dała znaku życia swojemu narzeczonemu, a Karol może już zaczął ją szukać. Zamiast wracać do niego jechała teraz wraz z nawiedzonym klechą do mieszkania całkowicie obcej sobie osoby…dlaczego?

Jerzy natomiast robił dobrą minę do złej gry, dobrze wiedział, że nie mógł liczyć na większość kontaktów, ale najgorsza była niepewność czy którykolwiek z braci przeżył. Telewizja podała, że zginęli wszyscy, ale przeczucie podpowiadało księdzu, że to nie prawda.

Po blisko 50 minutach przeprawy z komunikacją miejską byli na miejscu. Okolica nie była najbezpieczniejsza, ale blok, do którego się kierowali wydawał się niedawno odmalowany i wyróżniał się pośród całego skupiska szarych budynków. Klatka schodowa też była wyjątkowo zadbana widać ludzie, którzy tu mieszkali ostro wzięli sprawy w swoje ręce.

Jerzy i Blanka popatrzyli po sobie, gdy odkryli, że w po-komunistycznym budynku brakuje windy a mieszkanie Sonii znajdowało się na ostatnim szóstym piętrze. Powili powlekli się w górę schodów, przystając parę razy gdyż rana księdza zaczęła znów się odzywać.

W końcu pokonując z ulga kilka ostatnich stopni znaleźli się w końcu przed drzwiami do mieszkania dziewczyny. Jerzy wyszukał w kurtce, którą zamienił się z Miśkiem, klucze od Sonii i zabrał się za otwieranie pokoju.

Blanka po 2 minutach czekania zniecierpliwiona dopiero teraz dostrzegła bladą twarz klechy i jego zdziwioną minę. Ten wpatrywał się w tabliczkę zawieszoną na drzwiach.

„Sonia Markowska” Jerzemu odebrało dech w piersiach… „to nazwisko, to nie może być przypadek, w końcu Bóg sprawił, że po tylu latach ją odnalazłem”. Stał długo zastanawiając się, co ma teraz począć, to była za dużo przeżyć w ciągu 24 godzin nawet dla niego.

Sonia

Sonia była podenerwowana od samego rana i chciała jak najprędzej wyrwać się z pracy, ale wszystko zdawało się działać przeciwko niej. Miała wątpliwości czy też powierzenie kluczy temu fanatycznemu księdzu była najlepszym pomysłem, ale coś ją w nim urzekło. W końcu po godzinie sprzątania i przypilnowania wszystkiego wydała ostatnie polecenia Miśkowi i sama zasiadła za kółkiem swojego czarnego punto. „Czemu Kasia jeszcze nie dała choćby znaku życia” martwiła się o nią, ale miała teraz inne sprawy na głowię.

***

Trzymał się dzielnie, jego współbracia mogli być z niego dumni, ale bał się, że w końcu go złamią…każdy ma swoje granice.
- Świętobliwy braciszku po raz ostatni zadaje Ci to pytanie, więc lepiej rozważ dokładnie swoją odpowiedź – spokojny głos niskiego, łysawego mężczyzny po raz kolejny rozległ się gdzieś w głowie brata Aleksandra. Miał wrażenie, że przemawia do niego sam diabeł wwiercający się powolutku do umysłu duchownego.
- Gdzie jest ten człowiek?- facet złapał za głowę księdza i przystawił mu pod sam nos niewyraźne zdjęcie, zaledwie jedną klatkę z nagrania zwykłej sklepowej kamery. Aleksander spojrzał na nią jednym okiem, drugie spuchło do ogromnych rozmiarów i duchowny bał się nawet spróbować je otworzyć. Przez rozwalone wargi dobiegła do śledczego tylko jedna odpowiedź.
-Pierdol się. – po ledwie słyszalnych słowach Aleksandra zapadła cisza. Oprawca przez chwilę się zastanawiał nad losem zakładnika, po czym cicho westchnął i zawołał do ludzi znajdujących się poza pomieszczeniem a których klecha nie mógł dostrzec.
- Dawać mi tu następnego, ten nie nadaję się już do niczego. Mam nadzieje, że kolejnego tak nie załatwiliście jak tego. – Powiedział z obrzydzeniem w głosie a brat Aleksander zdążył usłyszeć jeszcze dwa słowa: „ pieprzeni policjanci.” za nim jego mękę zakończył strzał w tył głowy.
 
mataichi jest offline  
Stary 21-11-2007, 21:53   #30
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Sonia odchyliła się na kręconym krześle tak, że omal z niego nie spadła. Odetchnęła głęboko, łapiąc równowagę.

To był ostatni ważny klient. Naprawdę narzuciła sobie dziś niezłe tempo. Pozostałe tatuaże mogła już zostawić Miśkowi. Zawsze wszak przy umawianiu klientów dbała o to, by te najbardziej skomplikowane projekty były na rano, kiedy jeszcze jej się „chce”.

Teraz podniosła się ciężko ze swojego miejsca i podeszła do szafy z ciuchami. Powoli zaczęła się ubierać.

- Będę się zwijać – rzekła do Miśka.

- No wiem, gości masz. Spoko, poradzę sobie.

- Wiem, wiem. Niedługo to u ciebie będą zamawiać tatuaże, a mi tylko krzyże zostaną. – dziewczyna podeszła do siedzącego za biurkiem olbrzyma. – Posuń się...

Sonia pochyliła się, by otworzyć jedna z szufladek. Oczy Miśka rozszerzyły się ze zdziwienia. To była „ta” szuflada, gdzie trzymali pistolet i właśnie po niego sięgnęła młoda kobieta.

- Eeee szefowo...

- Cicho! To tylko na wszelki wypadek, do obrony.


Dziewczyna schowała broń do kieszeni płaszcza, po czym ruszyła w stronę drzwi. W przedsionku zatrzymała się i obejrzała.

- Nie martw się, nie jestem taka, jak mój brat.

Misiek westchnął ciężko, ale już po chwili na jego rumianej twarzy zagościł uśmiech.

- Wiem, jesteś bardziej pojebana.

- Właśnie. Trzymaj się!

- Ahoj przygodo!


I wyszła. Zimne powietrze przyniosło ulgę bolącej od nadmiaru stresów głowie. Szła więc do samochodu rozkoszując się wciąż rześkim powietrzem.

Kiedy Sonia wsiadła pojazdu, miała już ułożony w głowie plan postępowania. Nie pojedzie teraz do mieszkania. Najpierw musi sprawdzić czy z Kasią wszystko w porządku, nawet jeśli przyjaciółka opieprzy ją z powodu braku ostrożności. Prawdą jednak jest, że gdyby ktoś szukał Soni, wpierw swe kroki skierowałby do salonu tatuażu, a że nikt się nie pojawił, można było wierzyć, iż nie jest oskarżona.

Punto ruszyło bez pośpiechu, włączając się do jeszcze stosunkowo luźnego ruchu drogowego. Korki zaczną się pewnie za 3-4 godziny, a wtedy dziewczyna planowała już być w swoim mieszkaniu. Teraz musiała tylko sprawdzić, nic więcej... Mimo takiej argumentacji, serce biło jej, jakby chciało wyrwać się z piersi. Sama nie wiedziała czy to z powodu niepokoju o przyjaciółkę, czy tego, że znów ją zobaczy.

Nagle wstrzymała powietrze. Czy ktoś ją śledzi? Sonia uporczywie wpatrywała się we wsteczne lusterko. Ten Opel... czy nie jedzie za nią od salonu? Niby zdawało jej się, że wcześniej był zielony, a nie granatowy, ale mogła się przecież zasugerować.

„Dobry Boże, co teraz? Nie chcę narażać Kasi...”

I znów Stwórca pokazał, że czuwa, bowiem podejrzany Opel skręcił na skrzyżowaniu w lewo, podczas gdy Sonia pojechała w prawo. Ulga, jaką odczuła, była ogromna.

Nie niepokojona już podobnymi podejrzeniami, zaparkowała pod blokiem, w którym mieszkała Kasia. Dziewczyna co prawda podała jej adres kiedyś przypadkowo, gdy rozmawiały o warunkach mieszkalnych, Sonia jednak dokładnie zakonotowała tą wiadomość... tak jakoś, sama z siebie.

Dotarłszy pod drzwi, sprawdziła plakietkę z nazwiskiem i imieniem – zgadzało się. Oto trafiła do mieszkania Katarzyny Kord.

„Głęboki wdech dla dodania odwagi i do dzieła!”

Sonia nacisnęła na dzwonek. Teraz pozostało jej tylko czekać na gospodynię.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172