|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-06-2007, 14:11 | #1 |
Reputacja: 1 | [sesja] [Autorski] Bohaterowie Kontynentu Zagłady II Midegar – miasteczko jak setki innych na terenie Imperium. Kilkadziesiąt budynków położonych blisko siebie, kościół górujący nad innym budowlami oraz mały ratusz wokół którego rozstawione są stoiska miejscowych handlarzy to całe Midegar. Niewielka mieścina niczym nie przypominała wielgachnych miast, które były ostoją spokoju podczas wojny sprzed 200 lat. Jednak niewątpliwą zaletą małych miasteczek było to, że nie było trudno ich odbudować po najazdach z północy. Nordyci nie zostawiali po sobie niczego prócz zgliszcz i chaosu. W sumie to nie istotne, czy miasteczko zostało odbudowane, czy zbudowane od nowa, najważniejsze było to, że w miasteczku była karczma, w której można się zatrzymać. W karczmie jak to w karczmie, kupa chłopstwa wlewającego piwo w swoje gęby. Tłuściutka, niezbyt urodziwa kelnerka biega od stolika do stolika podając piwo i strawę strudzonym wieśniakom. Jednym słowem – obrazek jaki jest dobrze znany każdemu bywalcowi karczm. Drewniane stoły, drewniane ławy, drewniana tablica z ogłoszeniami i drewniany bar. Karczmarz ma nawet drewniana nogę. Aż strach pomyśleć co by się stało, gdyby w tym miejscu wzniecić pożar. [LINK DO KOMENTARZY] http://lastinn.info/komentarze-do-se...aglady-ii.html
__________________ Szczęścia w mrokach... Ostatnio edytowane przez rasgan : 19-06-2007 o 11:20. Powód: Zmiana tematu wątku |
07-06-2007, 16:26 | #2 |
Reputacja: 0 | Pośród tej całej hałastry wyróżniałaby się pewnie wysoka postać w czarnym płaszczu, lecz siedziała w samym kącie gospody. Co ciekawe, ten podejrzany typ nie popijał, jak inni goście tawerny piwa, lecz obserwował otoczenie z pewną wzgardą i zastanawiał się, dlaczego zatrzymał się właśnie w tej wiosce? Czyżby to tutaj miała zacząć się jego podróż prowadząca do odkrycia własnego przeznaczenia?... Możliwe. Dlatego siedział dalej starając się odnaleźć coś niezwykłego w biesiadujących, co pozwoliłoby mu sądzić, że czas poświęcony na to zajęcie nie był czasem straconym.
__________________ You can't escape From my damnation Nor run away From isolation |
07-06-2007, 16:48 | #3 |
Reputacja: 1 | Drzwi co jakiś czas otwierały się i zamykały. Za którymś razem do pomieszczenia wszedł człowiek różniący się od większości codziennych bywalców karczmy. Może nie wzrostem, był chyba najbardziej przeciętnego wzrostu jak to możliwe, ale resztą wyglądu. Był w miarę młody, ale zupełnie łysy, twarz miał dokładnie ogolną, opaloną od długiego przebywania na słońcu, ale i tak wydawała się jaśniejsza niż twarze wieśniaków. Ubrany był w spodnie z koziej skóry, prostą, jasną koszulę i sandały. Przez bark miał przewieszoną średniej wielkości torbę, trochę małą jak na podróżną, a przez torbę coś co wyglądało jak płaszcz podróżny. Jego niebieskie oczy patrzyły spokojnie i poważnie, z twarzy nie można było nic wyczytać. Niezbyt pasował do tego tłumu zmęczonych dniem pracy, głośno rozmawiających i pijących piwo wieśniaków. Przybysz popatrzył powoli po zebranych, wzbudzając pewne zainteresowanie po czym znalazł wolne miejsce, mniej więcej w środku sali. Gdy podeszła do niego kelnerka zamówił ciepły posiłek i wodę do picia, po czym zaczął się przysłuchiwać prowadzonym rozmowom. Zauważył siedzącą w kącie postać, lecz nie poświęcił jej więcej uwagi niż pozostałym. Nie wydawał się uważać siebie za lepszego lub gorszego od kogolwiek z zebranych. Spokojnie jadł posiłek i ciągle nasłuchiwał. |
07-06-2007, 16:56 | #4 |
Reputacja: 0 | Postać siedząca w kącie powoli zwróciła głowę w kierunku otwieranych drzwi. Przez parę sekund zaszczyciła spojrzeniem nowo przybyłego po czym oddała się ponownie swej kontemplacji. Jedyną zmianą w jej zachowaniu było zdjęcie kaptura - spod niego wyłoniła się ludzka głowa pokryta długimi, splątanymi czarnymi włosami. Tajemniczy przybysz sięgnął do pasa i odpiął sporą manierkę po czym wychylił kilka głębokich łyków i przypiął ją z powrotem na miejsce. Bardzo nietypowe zachowanie, nawet w tak podłej karczmie...
__________________ You can't escape From my damnation Nor run away From isolation |
07-06-2007, 17:36 | #5 |
Reputacja: 1 | Z pewnością zainteresowanie tubylców wzbudził siedzący obok drzwi brudny elf, ze szramami na twarzy po wielu walkach. Miał czarne włosy, długie po ramiona, z twarzy przebijała nadzieja. Był ubrany jak kupiec, którego dawno nie widziano. Elf zauważył zainteresowanie jego osobą, więc poszedł się umyć. Gdy wrócił, zobaczył człowieka siadającego w środku sali. Myśląc, że to jest szansa na sprawdzenie, jak trafne były jego nadzieje, przysiadł się do jedzącego i zagadał: - Witaj! Nazywam się Amman. A że był troszkę głodny, wyciągnął dwa jabłka i postawił je na stole, po czym wyciągnął jeszcze jedno i zaczął je zajadać.
__________________ Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek... gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę Ostatnio edytowane przez Amman : 08-06-2007 o 23:58. |
07-06-2007, 23:39 | #6 |
Reputacja: 1 | Nowoprzybyły uprzejmie przerwał jedzenie. Jego twarz nie zmieniła się ani odrobinę. Gdy przemówił jego głos brzmiał spokojnie, jakby nieco melancholijnie. - Witaj, jestem Silwilin. Mogę w czymś pomóc? Jego niebieskie oczy z uwagą przypatrywały się nowemu towarzyszowi. Nie można było z nich wiele wyczytać - ani życzliwości ani niechęci. Były takie... puste... |
08-06-2007, 15:05 | #7 |
Reputacja: 1 | Zaskoczony elf zakrztusił się jabłkiem i zapytał: - Pomóc? ~~Kurde, pierwszy spotkany człowiek, a już chce pomagać nieznajomemu!~~ - Nie, dziękuję, nie trzeba. Zauważył, że Silwilin zaprzestał jedzenia. Nie znając zasad dobrego wychowania, spytał: - Nie smakuje Ci? Jeśli chcesz, poczęstuj się. W tym momencie wskazał na jabłka. |
08-06-2007, 15:37 | #8 |
Reputacja: 1 | - Dziękuję, jest w porządku. Nie mówił więcej. Zdążył się już nauczyć, że jeżeli ktoś sobie nie radzi z jakimś problemem, to ciężko mu o nim mówić. Najczęściej potrzebuje czasu żeby się przemóc. Silwilin wrócił do jedzenia. Jeżeli ten elf jednak potrzebuje pomocy, to w końcu o tym powie. Zawsze szanuj wolę istot, które spotkasz. Jeżeli chcesz życ w harmonii ze sobą, żyj w harmonii ze światem i tymi, którzy go zamieszkują- dźwięk słów Kiriona ciągle pozostawał żywy w pamięci wędrowca. |
08-06-2007, 16:22 | #9 |
Reputacja: 1 | Amman - Dużo się zmieniło od mojego ostatniego pobytu wśród cywilizacji. Za mojego dzieciństwa musieliśmy się ukrywać przed praktycznie wszystkim co się ruszało. Teraz widzę, że społeczeństwo jest przyjaźnie nastawione. Amman dopiero teraz sobie przypomniał, że całą jego broń zostawił w lesie. ~~Muszę sobie skombinować jakąś broń~~ pomyślał. Na szczęście nie zapomniał wziąć ze sobą kilku najważniejszych ksiąg, ale zrobienie łuku tutaj, a zrobienie łuku w lesie to co innego. Zastanawiał się czy wyjść i poszukać jakiegoś drewienka na łuk, czy zostać tutaj. Tak rozmyślając, zaczął rozglądać się po izbie. Zauważył skuloną postać w kącie, która pije coś ze swojej manierki... Ostatnio edytowane przez Amman : 08-06-2007 o 23:58. |
08-06-2007, 23:55 | #10 |
Reputacja: 1 | Od dzieciństwa nie był wśród cywilizacji? Nie wygląda na mnicha, Kirion był zupełnie inny. Ten tu jest niespokojny, zagubiony, zbyt wyraźnie po nim widać, że czegoś szuka. I chyba nie chodzi o odnalezienie siebie. Kirion zawsze był zupełnie zimny i opanowany. I tego mnie uczył. W dodatku ukrywać się, i to przed wszystkim co się rusza? Nie, Amman zdecydowanie nie jest mnichem. Więc kim jest? Mistrz mówił, że elfy też nie żyją samotnie, on jest wyjątkiem. Więc? "Nie pytaj, jeśli nie musisz. Jeżeli ktoś chce coś powiedzieć, najpewniej i tak to zrobi." - nauki Kiriona nie poszły w las. Człowiek skończył posiłek i nadal się nie odzywając czekał na dalsze słowa elfa. |
| |