lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   O tym, jak człowiek zapragnął władania czasem. (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/4286-o-tym-jak-czlowiek-zapragnal-wladania-czasem.html)

Akhazard 04-10-2007 23:47

O tym, jak człowiek zapragnął władania czasem.
 
Maksymilian Polski otworzył kopertę. Z lewej kieszeni marynarki wyciągnął okulary. Założył je i przyjrzał się liście. Odchrząknął.

-
Aleksander Milos, lat 25
Diana Malinowska-Kult, lat 21
Maciej Neal, lat 28
Jacek Tymański, lat 27
Magdalena Dobrzyńska, lat 27
Kamil Borowski, lat 25
Marcin Piestrak, lat 32
Amelia Flisz, lat 32
Alexander Żaboklicki, lat 28

Zdzisław Łostowicki, lat 46
Arkadiusz Nowy, lat 30
Barbara Kmicicka, lat 29
Krzysztof Pawlikowski, lat 19
Bolesław Pawlikowski, lat 18
Joanna Wień, lat 23

Osoby, których imiona zostały wczytane proszone są o powstanie.
Polski odczekał chwilę
Grupa ludzi długo pracowała nad listą osób, która zostanie wysłana w przeszłość. Specjaliści zadecydowali, że właśnie Wy. Ludzie sumiennie spełniający swój obowiązek wobec narodu. Poprzez codzienną pracę. Uznano, że to właśnie Wy jesteście potrzebni naszej ojczyźnie.
Może.. i powinniście usłyszeć teraz krzepiące słowa.. to jasne, że obawiacie się najbliższej przyszłości. Jednakże, z mych ust ich nie usłyszycie. Przed chwilą, dostałem wiadomość o zbliżającym się ataku atomowym na obecną stolicę IX Rzeczpospolitej Polskiej, na Kraków. Atak powietrzny, ze strony Niemiec. Muszę natychmiast was opuścić. Jedne, co mogę teraz powiedzieć..
Losy naszej.. Waszej ojczyzny zależą teraz tylko od Was. W Was nadzieja. Jeśli wypełnicie misję.. uratujecie nas wszystkich.. jeśli nie..


To mówiąc zbiegł z mównicy i udał się w stronę wyjścia z pomieszczenia. Przez chwilę w pokoju panowała cisza. Jednak przerwał ją inny męski głos.
Mili państwo. Ci, których imiona zostały wyczytane proszeni są o podążenie za Oficerem Wojskowym. On zaprowadzi Was do strefy kontroli, w której to wszystko, co macie przy sobie, zostanie sprawdzone. Proszę bardzo!


Oficer ruszył w stronę jednego z korytarzy. Za Wami dało się słyszeć jęki i płacze tych, którzy pozostali. Nie sposób się dziwić. Ich życie w rękach grupy ludzi, których nawet nie znają..
Chwilę przemieszczaliście się po korytarzach. Ukryte głęboko pod ziemią laboratorium partyzantów, z Waszej perspektywy przypominało labirynt. Na dodatek słabo oświetlony labirynt. Po kilku chwilach, i zakrętach doszliście do białych drzwi. Jedyne, co charakterystycznego dało się na nich zauważyć, to znaczek przedstawiający maskę gazową. Oficer wpisał kod i drzwi otworzyły się przed Wami. Prowadzący wszedł przed Wami. Było to małe pomieszczenie. Mogliście się jedynie domyślić, że chodzi o zatrzymanie wymiany gazów między pomieszczeniami. Ledwo zmieściliście się w krótkim pokoju. Drzwi za Wami zamknęły się gwałtownie. I rzeczywiście. Usłyszeliście typowy szum. Nisko, nad ziemią unosił się biały gaz. Po chwili drzwi przed Wami otworzyły się. To, co ujrzeliście przed sobą nie zaskoczyło Was specjalnie. Oglądało się przecież nie jeden film. Pomieszczenie charakterystyczne dla tego klimatu. Ogromne. Wysokie. Mnóstwo krzątających się ludzi. Jakieś krzyki. Mniej więcej po środku pomieszczenia podwyższenie. To, co na nim zauważyliście.. wprawiło was w zarazem rozczarowanie jak i zaskoczenie. Stał tam wysoki na około 20 metrów, kształtem przypominającym proste drzwi portal. Skąd wiedzieliście, iż to było to? Intuicja? Cóż może tak wyglądać? Ściana energii świecąca wszystkimi możliwymi kolorami. Spodziewaliście się czegoś oryginalnego.. fakt. Lecz.. to urządzenie było w stanie przenieść Was z teraźniejszości w przeszłość. Przenieść Was w inne miejsce. Jego kształt, czy wygląd nie miał tu znaczenia.
Oficer odprowadził Was na bok. Przed Wami ukazał się rząd stołów. Za każdym z nich siedział oficer.
Kazano Wam podchodzić po kolei, wypakowując wszystko z podręcznego bagażu. Sprawdzani byliście wykrywaczem metali, oraz urządzeniami pozwalającymi namierzyć jakiegokolwiek rodzaju broń.
Po krótkiej chwili zostaliście przekierowani wgłąb pomieszczenia. Tuż pod portal. Nawet, jeśli chcieliście coś powiedzieć. Stres i obawa przed nieznanym była tak silna, iż odbierała Wam mowę.
Zatrzymał Was mężczyzna odziany w brązowy płaszcz sięgający jego kostek. Poprawił on schludnie uczesane, czarne włosy i spojrzał na Was.

Drodzy... wybrańcy.. Szanowny Pan Maksymilian Polski zapomniał wspomnieć o jednej.. istotnej kwestii. Nie zezwolono by na wyprawę, gdyby nie miała ona przywódcy. Ze względów mi nieznanych na przywódcę wybrany został.. mężczyzna wyciągnął małą zwiniętą karteczkę i przyjrzał się jej uważnie Została przepraszam.. Pani Amelia Flisz. Jej zastępcą będzie pan Alexander Żaboklicki. Każdy wie.. jaką funkcję pełni dana osoba. Nie narzucamy Wam tego.. lecz proponujemy, abyście stosowali się do ich porad..
Tymczasem.. powodzenia. I.. nie dajcie się!


To powiedziawszy odwrócił się i odszedł. Instynktownie ruszyliście w stronę szerokich, za razem długich, stalowych schodów. Ponownie Was zatrzymano. Tym razem staliście już zaledwie około dwóch metrów przed "ścianą energii". W powietrzu unosił się dziwny zapach spalenizny. Słychać było ciche bzyczenie, wydawane "wehikuł czasu". Delikatny podmuch świeżego powietrza obił się o Wasze twarze.. wiatr? Z przeszłości? Kto wie..
Podeszło do Was dwóch mężczyzn, odzianych w kitle.

Pamiętajcie. Zostaniecie wciągnięci w wir czasoprzestrzenny, gdy tylko zbliżycie się do portalu na mniej niż 50 centymetrów. Wiedzcie, iż nie wiemy, gdzie dokładnie traficie.. i kiedy. Koniec tunelu może znajdować się nawet kilka metrów nad ziemią.. co wiąże się z nieprzyjemnym upadkiem. Proszę zachować ostrożność. Teraz proszę, według kolejności, w jakiej zostaliście Państwo wyczytani podchodzić do czerwonej linii.

-O cholera! - usłyszeliście krzyk jakiegoś chłopaka. Ściana energii zafalowała delikatnie. W jednym miejscu rozświetliła się nieznacznie. Tak.. ktoś wpadł.
-KRZYSIEK!! - krzyknął ktoś z Waszego otoczenia. Z tłumu wybiegł chłopak. Wyglądał młodo. Podszedł do czerwonej linii. Zrobił krok przed siebie i... jego ciało wygięło się delikatnie. Został pociągnięty w stronę portalu, po czym, po krótkiej chwili, już go nie było.

Kazano Wam wchodzić do portalu po kolei. To też zrobiliście...

***

Żadne z Was nie pamięta dokładnie momentu lotu. Jakieś światła.. jakieś wycie.. Wszystko leciało..

Liczy się czas obecny.

Powoli budzicie się. Ból, da się odczuć w każdej możliwej kończynie. Wszystko.. wydaje się być widoczne, jakby przez mgłę. Po chwili jednak odzyskujecie wzrok.. świadomość. Jeśli żyjecie.. jesteście w przeszłości. Eksperyment się powiódł.

Leżycie. Leżycie na polanie. Na miękkiej, pachnącej trawie. Polana wydaje się mieć kształt koła. Dookoła niej rozciągają się lasy. Pogoda wydaje sprzyjać, zwiedzeniu terenu. Niebo wygląda na bezchmurne. Przyjemny, ciepły wiatr przynosi zapachy charakterystyczne, dla lasu.
Dookoła Was, w najbliższym otoczeniu dostrzegacie innych, którzy przenosili się razem z Wami, jakieś plecaki, śmieci.. Wsłuchuhąc się w śpiew ptaków, da usłyszeć się płacz. Zdaje się, płacz mężczyzny. Głos dochodzi z pewnej odległości..
Jesteście na tyle silni, by się podnieść... raczej...

Yen 05-10-2007 14:01

Niebo. Niebo jest niebieskie, stale, niezmiennie. Niebo jest niebieskie, więc wszystko jest w porządku.
Chyba, że nie powinno być nieba.
Bo przecież go nie było. Tylko biel… I ściana energii, płynna, falująca tęcza…
Ale teraz jest niebo. Tamto było.
A może dopiero będzie?

- Kurwa – jęknęła piskliwie i zdumiewająco melodyjnie. Leżała na brzuchu, a trawa pod jej ciałem łaskotała w policzek. Trawa? Zaraz, zaraz, jaka…
Nie mogła się podnieść. Całe jej ciało pulsowało równomiernym, topornym pulsem bólu wybijanym przez rozszalałe serce. Nawet, gdy otworzyła oczy, resztki oślepiającego światła przylepionego do siatkówki rozmyły świat w oceanie mgły i psychodelicznych kolorów. Jedyne, co docierało do jej szczątkowej świadomości, to piękny, przejmująco czysty błękit nieba…
Jestem.
Kim? Gdzie? Dlaczego?
Bardzo, bardzo powoli, wspomnienia i wyczucie własnych granic na powrót zaczęły się krystalizować, wracać do niej z nieskończonej pustki wszechświata. Ręce i nogi pomału przyzwalały na dalszą współpracę.
Diana Malinowska-Kult z największym wysiłkiem i arią przekleństw na ustach podniosła się do pozycji siedzącej.
Długie, czarne, proste włosy rozsypały się po ramionach w chaotycznym nieładzie, okalając jej bladą twarz ciemna aureolą. Z jękiem uniosła dłoń i przetarła swoje wielkie, czekoladowe oczy, próbując wrócić im zdolność widzenia. Zamrugała kilkakrotnie, gęste rzęsy zatrzepotały, odpędzając kurz i piasek. Otrzepała policzki z brudu, rozmasowała obolałe ramię.
I rozejrzała się dookoła.
Pod nią polana, piękna, zielona, pachnąca ziołami i trawą, przed nią szmaragdowy pierścień lasu. Nad nią niebo przecinane drobnymi, czarnymi kotwicami jaskółczych skrzydeł.
Chyba spadłam z tego nieba.
…iż nie wiemy, gdzie dokładnie traficie.. i kiedy. Koniec tunelu może znajdować się nawet kilka metrów nad ziemią.. co wiąże się z nieprzyjemnym upadkiem. Proszę zachować…
Jasne.
W nagłym impulsie przerażenia gwałtownie rozejrzała się dookoła, wymacała swoją niewielką, tęczową torebkę, zajrzała do środka. Nanoipod, dwa wielkie opakowania tabletek, kalendarz, puszka ++light’a, której nie zdążyła wyjąć, kalendarz, notatnik, długopis… wszystko, co powinno być. Drżącymi rękami zaczęła dotykać samą siebie, czując pod palcami uspokajające ciepło długiego szala wyszywanego w hinduski deseń, biżuteriię, własnoręcznie szyte ubrania… Nogi, brzuch, ramiona, szyję, stopy, głowę… Gdy upewniła się, że jest cała, że nie zabrakło żadnego fragmentu jej, że nie zostawiła za bramą czasu cząstki siebie, napięcie w niej opadło, a zdenerwowanie wypłynęło wraz z gwałtownym spazmem szlochu. Nigdy nie tłumiła w sobie emocji, a dwie łzy zdenerwowania wystarczyły, by uspokoić rozszalałe serce.
No dobrze.
Ale nie byłam sama.
Rozejrzała się jeszcze raz, teraz już spokojnie i dokładnie. Rzeczywiście – dookoła niej leżeli ludzie. Jęczący, przeklinający, mruczący, wciśnięci w ziemię bólem i mgłą nieświadomości. Niektórzy bardziej, inny mniej. Widziała, że jakiś mężczyzna podniósł się już na drżących rękach, jakaś kobieta przecierała oczy.
Kiedy wszyscy już się dobudza, trzeba będzie wstać na te cholerne nogi. Przedstawić się, rozejrzeć po okolicy. I wyjaśnić kilka spraw.
I wtedy, wiatr, który zaszumiał w drzewach i spłoszył małe stadko wróbli siedzących na gałęzi pobliskiego dębu, przyniósł do jej uszu płacz. Cichy szloch mężczyzny.
Westchnęła ciężko, rozcierając nogi. Chyba trzeba będzie wstać szybciej, niż się spodziewała.

Oktawius 05-10-2007 14:57

"Jejku jak wygodnie... aż się wstawać nie chce. I tak jasno, było by całkiem miło, gdyby mnie tak w plecach nie łupało. Blać, trza się podnieść, koniec sielanki"
Mamrotał sam do siebie, leżąc twarzą ku ziemi. Przewrócił się na plecy i najpierw oślepiło go światło, a po chwili poczuł nieprzyjemny ból w plecach. Trochę się skrzywił, jedną ręką ratując swe oczy od światła, a drugą sięgając pod plecy i wyjmując przyczynę bólu. Położył się na całkiem sporą gałąź, która wbijała mu się w plecy. Wyjął ją, spod swego ubrania w stylu moro i odrzucił gdzieś w bok.
Teraz zaczął się rozglądać na około. Parę ludzi, jakaś kobieta klnąca ładnie. Kilka innych osób już wstających powoli.
Dla Jacka się nie chciało.. było mu zbyt dobrze na tej trawie. Jakieś ptactwo przeleciało, robiąc trochę hałasu. Odruchowo sięgnął do kabury sprawdzając czy jest broń, ale zapomniał że pozostawił go przy oficerze... Jedyne co ma to nóż, ale to chyba powinno wystarczyć.
Podpierając się swoimi umięśnionymi ramionami, usiadł na ziemi. Piękna zieleń do o koła, las. No wręcz idealnie, tylko jakoś tak... pusto jak dla niego. Nic się nie dzieje, a że sam był człowiekiem czynu, powoli odechciewało mu się siedzieć tak. W końcu wysilając się trochę wstał.
Ponad dwu metrowy kolos, z krótko ściętymi czarnymi włosami otrzepał swoje wojskowe ubranie, z kurzu, piasku czy jakiegoś zielska. Jego idealnie wyrzeźbiona sylwetka, dobrze się prezentowała w żołnierskim rynsztunku.
Ciemniejsza cera wskazywała by że pochodzi z cieplejszych klimatów niż Polska, ale jego nazwisko jest dobrze znane partyzantom... przynajmniej powinno.

Widać że już wszyscy się podnoszą, więc jego pomoc tutaj raczej będzie zbędna. Bardziej się przyda tam gdzie właśnie usłyszał płakanie. Rozejrzał się raz jeszcze i ruszył do miejsca skąd dobiegał odgłos.

mocca90 05-10-2007 17:05

Cholera... co tak jasno? - cicho powiedział Maciej otwierając powoli oczy. Przy każdej próbie rozwarcia powiek dochodziło do niego coraz więcej promieni słońca, były one zaskakująco jasne, jaśniejsze niż jeszcze przed chwilą... 15 minut temu niebo było całkowicie zachmurzone, pokryte mieszanką dymu i spalin... Od razu było widać, że eksperyment się powiódł, ta cisza... bezdenna cisza, która go otaczała... Powoli jednak podpierając się rękami podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na dłonie, jakby chciał się przekonać czy ciągle są na miejscu... Rozejrzał się wokoło - poza nim były tu jeszcze 4 kobiety i kilku mężczyzn, szczególnie jeden przykuł jego uwagę, bo wyglądał jakby był już po 40-stce, a może nawet było tak w istocie... "Co tak dojżały człowiek robi na takiej misji? Pewnie jest jakimś doktorem lub naukowcem" - myślał Maciej. Zauważył, że kilka osób na niego patrzy... no cóż... trudno się dziwić... rzadko w dzisiejszej Polsce spotyka się czarnoskórych osobników, ale to mu nie przeszkadzało - przyzwyczaił się do reakcji ludzi na jego widok... Trawa... była bardzo zielona, jakby świeżo wyrośnięta, w oddali drzewa, ale chwila... jest coś jeszcze... Wytężył słuch i usłyszał cichy płacz... jakby mężczyzny, ale niekoniecznie... Popatrzył po towarzyszach, widać było, że też to słyszą, a jeden nawet wstał i poszedł w stronę, z której dochodzi dźwięk, nie wyglądał on na typowego Polaka, jego karnacja była ciemniejsza, mało prawdopodobne żeby się opalił, więc pewnie miał południowe lub zachodnie korzenie tak jak on... Jednak Maciej postanowił zostać na miejscu i poczekać na rozwój wydarzeń tym bardziej, że inni także nie garnęli się do wstawania... W końcu zgodnie z przewidywaniami powinni mieć całe 30 lat na powstrzymanie wydarzeń, które w ich rzeczywistości już nastąpiły... Jeszcze tylko sprawdził plecak - były w nim wszystkie ubrania, które przygotował - i dobrze, bo nigdy nic nie wiadomo... Pomacał kieszenie w poszukiwaniu noża i jego na szczęście także odnalazł...

Mordragon 05-10-2007 17:11

Tego nie dało się opisać w żaden sposób i nie było chyba takich słów, aczkolwiek Magdalena od razu jak odzyskała świadomość starała się uratować te skrawki pamięci, które mogły pozostać po locie. Niestety wszystko co pamięta to światła i jęki, cóż ważniejsze jest – gdzie się aktualnie znajdują.

Bolał ją każdy fragment ciała, może to efekt uboczny podróży w czasie, a może po prostu przenieśli się parę metrów nad ziemie, ale czy na pewno są w przeszłości? Magdalena spojrzała w górę: „Jakie ślicznie niebo” – pomyślała, pociągając nosem – „i ten zapach.. tak to musi być przeszłość, u nas już chyba nie ma takich miejsc”.
Pamiętała dobrze, że należy rozmasować każdą bolącą część ciała i rozciągnąć. Poprawiła tylko swój płaszcz, nałożyła dokładnie buty i zaczęła rozmasowywać bolące miejsca, rozglądając się zarazem za swoim bagażem i przy okazji przyglądając się reszcie osób.

Pozbierała wszystkie swoje rzeczy do kupy – reszta osób też tak uczyniła – „Trzeba by się jakoś zapoznać, wszakże mamy być grupą” – pomyślała poprawiając stanik i rozczesując włosami swe czarne i piękne włosy. Spojrzała na zegarek, co czyniła dość często i ku swojemu zdumieniu go tam nie było –„Ah zapomniałam, że ten żołnierz mi go ściągnął”. Dokładnie przyjrzała się jeszcze reszcie odwzajemniając uśmiechy i inne miłe gesty. Powinni poznać się i to od razu, dokładnie wiedziała jak uznanie innych osób jest ważne o zaufaniu nie wspominając… wtem usłyszała jakiś płacz, najwyraźniej mężczyzny, dochodzący z pewnej odległości.
„Cóż może teraz sobie odpuścimy i po cichu udamy się w tamtym kierunku, ale na pewno jako grupa. Jaka szkoda, że nie mam broni” – rozmyślając Magdalena poprawiła swoje wojskowe buty. Spojrzała w ciszy na przewodniczącą grupy, nie miała jej za złe, czy też nikomu innemu, że to właśnie ją wybrali – ktoś musiał dowodzić tym całym zbiorowiskiem, żeby nie było zamieszania w grupie – przecież najważniejsza jest misja. „Może pani Flisz zarządzi mały rekonesans, wolni strzelcy się chyba nie przydadzą” – dostrzegła osobę, którą jej przedstawili jako Jacek Tyrański – „Właśnie o takich osobach myślała, przecież musimy się dzielić wiedzą i pracować jako grupa”. Magdalena wychowana w żołnierskim porządku nie miała zamiaru wychylać nosa i działać na własną rękę, aczkolwiek… kiedy zajdzie taka potrzeba….

Ragnaak 05-10-2007 17:15

Aleksander Żaboklicki

Krępy mężczyzna o barczystych ramionach oraz byczym karku nie miał czasu na „duperele”. Nieważne gdzie , nieważne kiedy rozpoznanie zawsze jest najważniejsze. Wstał tak szybko jakby nagle na polanie pojawił się sam prezydent w obstawie kilku generałów .
Ubrany w mundur wojskowy typu moro (czapeczka za pagonem , plecak wojskowy na plecach) ... Zaczął się rozglądać po okolicy próbując coś wypatrzyć . Czy to wroga , kryjówkę czy tzw „ język”. Górował nad wszystkimi niczym skała. Rysy twarzy miał ostre, kanciasty podbródek , a zmarszczki w kącikach oczu powodowały , że wyglądał na pochmurnego. Oczy jego … dociekliwe , bezlitośnie zimne i wyrachowane. Większość ludzi intuicyjnie wyczuwa że właśnie te cechy rozwija w sobie najbardziej.
Krótkie czarne włosy , czarne , gęste brwi oraz ponad 80kg i ponad 180 cm wzrostu dopełniały całą resztę.
Obserwował i nasłuchiwał …

W tle usłyszał jak ktoś przeklął , ktoś inny zaczął się podnosić , a jeszcze ktoś inny płakać. Intuicyjnie wiedział , że to nic takiego , że inni się zajmą sobą …

Stał niewzruszony , zajęty obserwacją … wiedział , że ktoś musi stać na warcie. Każdy był cenny w tej wyprawie i nie chciał dopuścić aby ktokolwiek zginął teraz czy później … czy kiedykolwiek

Yen 05-10-2007 22:21

No dobrze.
Podniosła się z ziemi, przeciągnęła kocio, strzepała z brzucha i kolan zieleń i kurz ziemi, poprawiła szal owijający ramiona. Szybkim gestem sprowadziła włosy do względnego porządku. Gdy poczuła się w symbolicznej pełni sił, podeszła do przyjaźnie uśmiechniętej kobiety, która siedziała tuż obok niej.
- Wygląda na to, że wycieczka przebiega zgodnie z planem – zaczęła z uśmiechem, pewnym gestem odrzucając grzywę włosów za ramiona, potrząsając ciężkimi kolczykami – Ale wypadałoby wiedzieć, z kim przyjdzie nam ją spędzić – Kobieta wyglądała na silną i zdrową, a także starszą od Diany o ładne kilka lat. Nic dziwnego; z tego, co usłyszała, gdy pan Polski czytał listę, była najmłodsza kobietą w całej grupie. Tylko dwóch chłopców nie przekroczyło jeszcze dwudziestki – Nazywam się Diana Malinowska-Kult. Jestem… hm… artystką. Na wielu polach. Może czytała pani którąś z moich książek, jeden z wierszy, widziała jakiś obraz albo ubranie? Są ostatnio dość popularne – wyciągnęła przed siebie uzbrojoną w liczne pierścienie dłoń i uścisnęła silną rękę ciemnowłosej kobiety – W sumie, wszystko jedno. Ważne jest to, gdzie i kiedy jesteśmy, prawda? Oraz to, kto tam płacze – wskazała za siebie palcem – Jednak na razie lepiej zajmijmy się sobą. Można wiedzieć, jak się pani nazywa? I czym się pani zajmuje? Dobrze wiedzieć, na co można liczyć w razie niebezpieczeństwa.
Sięgnęła do torby i wymacała chłodną powierzchnię puszki ++light’a. Jednak zawahała się. Może lepiej zostawić to na później. Kto wie, kiedy i co może się przydać?

Reving 06-10-2007 09:43

,,O cholera, ale mnie boli głowa, a więc to był sen, pewnie się opiłem i wszystko mi się ubzdurało."
Wysoki męzczyzna zgarnoł włosy wczesiniej zwinięte w kuc i otworzył oczy.
,,A jednak nie, to prawda, to wszystko prawda."
Dziwignołem się z ziemi stanołem na równe nogi, inniy z grupy już wstali i zaczynają tworzyć grupe, powolnym krokiem zaczynam ruszć w ich strone.
,, Co to za płacz? Może oni coś o tym wiedzą."
Przystanołem na chwile i zaczołem się rozglądać lecz niczego nie dojrzałem,
sprawdziłem czy mam plecak i zdjęcie mojej rodziny w kieszeni i mogłem ruszać dalej. Jakaś kobieta imieniem Diana zaczeła mówić o sobie, a gdy skoniczyła ja zabrałem głos.
-Witam jestem Alexander Milos, sportowiec, rok temu zdobyłem mistrzostwo świata w zawodach sprinerskich, tak szczeże powiem że dziwi mnie nasz a wycieczka w czasie, a nie usmażyła nas ta machina.

Mordragon 06-10-2007 14:23

- Można wiedzieć, jak się pani nazywa? I czym się pani zajmuje? Dobrze wiedzieć, na co można liczyć w razie niebezpieczeństwa. - rzekła Diana, gdy Magdalena rozprostowywała kości
-Jestem Magdalena Dobrzyńska, a czym się zajmuję to chyba widać-odpowiedziała z sympatią poprawiając żołnierskie trepy i sprawdzając czy nóż jest na miejscu.-Myśle że powinnyśmy szybko stworzyć grupę - spojrzała na Amelie Flisz - bo samowolne działanie może nas zgubić, a i powinniśmy się uzupełniać, bo nasza misja jest bardzo ważna - uśmiechnęła się szeroko nakładając duże okulary przeciwsłoneczne.


John5 06-10-2007 22:51

Kamil z ociąganiem wstał z trawy. Z ciekawością rozejrzał się po okolicy.

""Pięknie tutaj. W przyszłości ze świecą by szukać takiego miejsca. Wszystko niemal zniszczyła już wojna."" pomyślał.

Przez chwilę jeszcze rozkoszował się widokiem okolicy po czym spojrzał na resztę grupy. Z tego co usłyszał część zdążyła się już przedstawić. Kim dokładnie kto jest nie zdołał się dowiedzieć wylądował ładnych kilka metrów dalej niż inni. Podniósł walizkę z ziemi i powoli, nie spiesząc się ruszył w ich kierunku. Był średniego wzrostu, ani specjalnie wysoki ani niski. Blond włosy miał krótko ścięte, szare oczy z uwaga patrzyły na towarzyszy podróży. Zdawało się, że grupa jest dość zróżnicowana.

""Dobrze. Będzie łatwiej dostosować się do otoczenia. Mam nadzieję, że ktoś zna się na broni pochodzącej z tego okresu.""

Na sobie miał szarą kurtkę, z wytrzymałego wojskowego materiału oraz spodnie moro. Na nogach nosił ciężkie glany. Z drobnym niezadowoleniem spojrzał na swoje i innych ubrania. Kiedy Magdalena skończyła mówić przedstawił się.

-Kamil Borowski, lat 25, strateg.Musimy jak najszybciej zmienić ubrania. W tych będziemy zbyt wyróżniać się z tłumu. Poza tym trzeba zdobyć jakieś pieniądze, ale to później.- spojrzał na innych, nikt na razie mu nie przerywał więc kontynuował -Następnie musimy ustalić jakie zdarzenie było przełomowe w rozwoju Niemiec w tym okresie. Ale to na razie dalekosiężne plany. Masz rację trzeba się jak najszybciej zorganizować.- ostatnie zdanie skierował do przedmówczyni.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:57.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172