lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   W drodze do Babilonu (Grimm D20) (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/4475-w-drodze-do-babilonu-grimm-d20.html)

Kerm 15-11-2007 14:48

[Szczupły, wysoki jak na swój wiek dwunastolatek. Ma szczupłą, dość bladą twarz, niebieskie oczy, krótko obcięte, brązowe włosy. Na głowie ma czarną czapkę z daszkiem (ze srebrną gwiazdą i napisem "Big Star" w tym samym kolorze). Ubrany jest w czarne, lekko powycierane jeansy ze skórzanym paskiem, szary T-shirt z czarno-białym napisem "SkatingCity" na piersi; ciemnoszarą bluzę (zapinaną na zamek) z kieszeniami, ozdobioną małym napisem "Big Star" na lewej kieszonce (na wysokości serca). Na nogach ma czarno-białe "Pumy".
Na plecach ma granatowo-szary plecak "Campus", pod pachą - książkę oprawioną w skórę.]

Kuba spojrzał z uśmiechem na Alusię usiłującą napisać list do mam. Już miał jej powiedzieć, by darowała sobie próżny trud, gdy ujrzał, jak patyk i liść zamieniają się w przybory do pisania...
Przymrużył oczy, by nikt nie zobaczył malującego się w nich zdziwienia połączonego ze strachem.
Przełknął ślinę, czując, że coś trzyma go za gardło.
Odprowadził wzrokiem sowę, potem pokręcił głową.
- No, no - powiedział cicho.
"Całkiem jakbyśmy trafili do książki albo filmu" - pomyślał.
Uśmiechnął się do Alusi.
- Jesteś lepsza, niż sam Harry Potter. Wprost brak mi słów. Jestem pewien, że nawet profesor McGonagall byłaby z ciebie dumna.
Jeszcze raz się uśmiechnął.
- Ja bym nie wpadł na to, by wysłać coś sowią pocztą.
Nie zamierzał mówić ani Alusi, ani nikomu innemu, że sowa równie dobrze mogła zanieść list do kogoś całkiem innego. I że było to bardziej prawdopodobne...
Pochylił się nieco, by nie patrzeć za bardzo z góry na Alusię.
- A ja interesuję się tenisem stołowym i siatkówką - powiedział.
- I książkami - dodał, pokazując trzymaną pod pachą książkę.
"Chociaż zwykle wyglądają one nieco inaczej" - dodał w myślach.
Wyprostował się, a potem rozejrzał dokoła.
Nie patrzył na pozostałe dzieci.
Chciał zobaczyć, czy z tej polanki prowadzi jakakolwiek droga.

Marcellus 15-11-2007 18:31

Piotr stal i spokojne przygladal sie innym dzieciom. Gdy Alusia zaczela pisac list do mamy po krecil z zrezygnowaniem glowa.
" To nie moze sie udac, pisanie na lisciu patykiem. Glupoty-pomyslal lecz gdy zobaczyl rezultaty staran dziewczynki oniemial.
Przeciez to nie normalne... nie zgodne z niczym- wyszeptal. Wiedzial co by powiedziala mama na tego typu akcje. Brzmialo by to mniej wiecej tak :
Ktos taki jak ty Piotrusiu nie powinnien przebywac w takim miejscu z takimi ludzmi.
Na samo wspomnienie matki Piotra przeszly ciarki. Okrutnie bal sie reakcji mamy gdy nie wroci do domu.
Gdy sowa porwala list Piotr powiedzial
I tak ten list nie doleci to twojej mamy. Nie ma szans, mama zawsze mowi ze zwierzeta sa glupie..

mataichi 15-11-2007 20:42

Michaś


Chłopaczek tylko westchnął i otworzył usta ze zdziwienia na widok magicznego listu i przelatującej sowy.

- Mam złe przeczucia, co do tego – powiedział półgłosem, ale tak naprawdę to, co zrobiła ta mała dziewczynka tylko utwierdziło Michała w przekonaniu, że z jego goglami też było coś dziwnego. Chciał spróbować …spróbować zrobić taką „magię” jak Ala, ale bał się, że i w tym przypadku może mu się nie udać.

Choć jakim cudem – dopiero teraz to do niego dotarło – przedarłem się na wózku przez tą gęstą trawę i grząskie poszycie lasu. „– Obejrzał się w tył na trasę, którą pokonał i było to najzwyczajniej w świecie niemożliwe. Uśmiechnął się z zadowoleniem w duchu sam do siebie.

- Hej Ty – zwrócił się lekko drżącym głosem do narzekającego chłopaka, tylko marud im w takim momencie brakowało. Michał miał jedną zasadę, której się trzymał odkąd zastał inwalidą: nie narzekać, nie użalać się nad sobą tylko patrzyć na pozytywne strony życia jakie jeszcze mu zostały.

- Zamiast narzekać lepiej się zastanów co robić! – Prawie, że wykrzyczał kolejne słowa, ale widząc po minach pozostałych, że przesadził dodał już spokojniej - A twoja mama najwidoczniej się nie zna i tyle a sowa na pewno dostarczy wiadomość. – Sam w to wierzył a poza tym nie chciał żeby dziewczynce zrobiło się smutno z powodu tego co powiedział ten chłopak. Gdy jednak spojrzał na małą ta nie wyglądała na zasmuconą wręcz przeciwnie nie przejmowała się nic a nic słowami marudy.

- Kotecek jest mądry, a list dotse. Widziałam w filmie! – Słowa Małej od razu podbudowały Michała, choć ten chciał się zapytać o jakiego kotecka chodzi to ugryzł się w język w ostatniej chwili.

„Jak Ala mówi, że jakiś kotek jest to pewnie ma racje.” Co, jak co ale w ciągu ostatnich kilku chwil zaczął wierzyć w magię, czary i inne rzeczy, o jakich czytał w książkach….”tylko, że książki zawsze miały złych bohaterów” – pomyślał, jednak wolał zostawić tą uwagę tylko dla siebie.

Toho 16-11-2007 08:51

Jaś

Przez dłuższą chwilę Jaś był zdziwiony tym co zrobiła Ala. Zastanawiał się jakim to sposobem z patyka zrobił się ołówek, a z liścia kawałek papieru. Najwięcej zdumiała go sytuacja z sową, która pojawiła się znikąd.
"To pewnie i tak nic nie da, przecież wysłała tylko jeden list. Do tego bez koperty, adresu" pomyślał Jaś. Ciekawe jak ona to zrobiła...

- Słuchaj nie ma co narzekać - odezwał się do marudzącego chłopaka. Poczuł podświadomie, że z Michaś jest poniekąd pokrewną mu duszą. Przez chwilę starał się dojrzeć kota, który według słów Ali kręcił się koło niej, niestety nic nie zobaczył. Pomyślał sceptycznie " ... dziwne, nic nie widzę, może tam nic nie ma?...", wolał póki co głośno nie wyrażać swoich wątpliwości.

- Czy ktoś z was, wie gdzie tak naprawdę jesteśmy? I jak stąd wyjść? zadał pytanie, choć przeczuwał, że chyba nie usłyszy odpowiedzi. Ostatnią część dotyczącą wyjścia powiedział niemalże szeptem, jakby się obawiał, że może więcej nie trafić do domu. Przez myśl przemknęło mu zdanie z pewnego kultowego filmu nie dla dzieci - "chodźmy na wschód tam musi być jakaś cywilizacja", ale gdzie tu jest wschód, czy zachód? Jakby mieć kompas to może by nie było tak źle, a może mapę? Może któreś z nas ma coś co by mogło pomóc?
- Słuchajcie! Mam pomysł, skoro nie bardzo wiemy, gdzie jesteśmy i co dalej zrobić, to może zróbmy przegląd rzeczy które mamy przy sobie. Może coś tego się nam przyda przy znalezieniu drogi do domu?

Jaś starał się przypomnieć sobie co można zrobić w takich przypadkach, jedyne co przyszło mu na myśl to "nie panikuj i zachowaj spokój".
Szybki przegląd własnego stanu posiadania niewiele mu przyniósł, oprócz markowych spodni bojówek o obniżonym kroku, nowiutkich butów i bluzy puma, miał przy sobie tylko ukochaną deskorolkę, a w kieszeni trochę drobniaków (zawsze coś nosił na wszelki wypadek), parę papierków i guzik (nie wiadomo od czego).

kitsune 17-11-2007 21:06

Rozdział drugi
W którym nasi bohaterowie spotykają Prawdziwą, Najprawdziwszą Wróżkę.

Nasi bohaterowie odnaleźli się w świeci baśni, lecz drogie dziatki nie był to zwykły las. O nie! Już wkrótce się mieli o tym przekonać. Intuicja słusznie podpowiadała Michasiowi, że w tym świecie nie każdy jest dobry. Nie podpowiedziała mu jednak, że tak naprawdę dobro umarło… Hej! Drogie dziatki nie kulcie się! Nie uciekajcie! Nie ma dokąd! Przyjdzie i na was czas, ale tymczasem słuchajcie mej opowieści, której nić biegnie przez Wielki, Okropny Las wprost na Zamek Zgniłego Króla. Kiedy Alusia wypuściła sowę, przez głowę Kuby przebiegła myśl, że list wcale nie musi dotrzeć tam, gdzie wymarzyła sobie mała Ala. Wcale to a wcale. I tak też się stało.


Na Zamku Zgniłego Króla panował wieczny mrok. Król nie lubił słońca, nienawidził światła. W świetle każdy widział jego szpetotę. A szpetota, jak wiemy, to wyraz grzechu skrywanego w duszy. Zgniły Król, Humpty-Dumpty sam siedział w sali tronowej. Wtem usłyszał furkot i łopot skrzydeł. Do sali wleciała biała sowa, goniona przez Karcianą Straż Króla oraz jej przywódcę, okrutnego pół-człowieka, pół-łabędzia.
- Panie! Panie! – darło się Brzydkie Kaczątko tubalnym głosem. – Ptak, biały ptak!
Król podniósł swe jajowate cielsko z tronu, dzwoniąc łańcuszkami, pierścieniami, kolczykami i bransoletkami.
- Co się dzieje?! Pora jedzenia przyszła? Pora jedzenia?! Gdzie dzieci!?
Część Karcianych Strażników, płaskich niczym karta do gry właśnie, przyklękła, lecz pozostali próbowali pochwycić białego ptaka, który kołował nad Królem. Humpty-Dumpty wszedł w krąg światła rzucanego przez pochodnie Strażników i choć wszyscy znali jego postać, to jak zwykle dreszcz obrzydzenia przebiegł przez twarze jego poddanych. Setki drobnych pęknięć zdobyło skorupę Humpty-Dumpty’ego. Żłobiły twarz, otaczały szpetne, żółte oczy, w których czaiło się szaleństwo. Król podszedł bliżej znacząc kamienną posadzkę drobinami pudru, który całymi płatami odpadał z jego oblicza. Ptak sfrunął na dłoń Króla, który odwiązał list i przeczytał go uważnie, mamrocząc jego treść pod nosem. Wreszcie ruszył w stronę Brzydkiego Kaczątka i chwycił go za poły brudnego kubraka:
- Poczwaro, daj mi te dzieci!!! Chcę je wszystkie!! Chcę je jeść!!!
Przerażona sowa wzbiła się w górę, lecz wcześniej porwała w dzióbek list Alusi i w mgnieniu oka wyfrunęła z sali tronowej.

A tymczasem dzieci na polanie posłuchały Jasia i zaczęły sprawdzać, co mają w kieszeniach. Kto wie, co ze sobą zabrały do tego dziwnego świata? Jaś znalazł w kieszeni stary guzik. Misia nie miała kieszeni w tej dziwnej, niemodnej sukience, lecz zauważyła, że w kokardę ktoś wpiął szpilę z czerwoną główką. Ot, zwykłą szpilkę do włosów, którymi babcie zwykły upinać fryzury. Kuba w kieszeni odkrył mały grzebyk oraz lusterko. Alusia poza piłeczką z kieszeni bezrękawnika wygrzebała błękitną wstążkę. Staś miał w kieszeni spodni kolorowy kamyk, Michaś - mały scyzoryk oraz wiśniowego lizaka, Piotruś Zamaszyński – stary, mosiężny kluczyk (chyba od komody mamy), a Piotruś Czarny – gwizdek. Nie za wiele. Każdego z nich zastanowiło co innego. Skąd mieli te przedmioty, skoro żadnego wcześniej nie posiadali.


Nie rozmawiali za wiele ze sobą. Otaczający las, otulony mgłą, przytłaczał ich. Robiło się coraz zimniej, mżawka moczyła ich ubrania. Przez grubą powałę chmur nijak nie mogli dostrzec słońca, choć Michaś przecież, patrząc chwilę wcześniej przez gogle, przeniknął chmury i ujrzał ów pożądany blask. Kuba pierwszy zaczął działać. Dwunastolatek wydawał się osobą dość praktyczną. Szukał jakiejś drogi, która pozwoliłaby im opuścić polanę. Pójść gdzieś, gdziekolwiek… Do domu.


Wtem dzieci oślepił blask, silniejszy niż słońce. Zamknęli oczy, trąc piąstkami powieki. Blask z wolna przygasał, lecz gdy otworzyli oczy, nie widzieli niczego prócz roztańczonych kolorowych plam. Światło, choć dużo słabsze, nadal rozświetlało całą, calusieńką polanę. I usłyszeli wreszcie głos dobiegający z owego blasku. Ciepły, miękki , kobiecy. Każdemu z nich skojarzył się z głosem mamy, z bezpieczeństwem:

Zyska sławę, królem będzie
Kto na szklaną górę wejdzie.


Wreszcie ją dojrzeli. Nad gęstymi, wysokimi paprociami unosiła się wróżka. Prawdziwa, Najprawdziwsza Wróżka. Choć niemal w całości zbudowana ze światła, to przecież widzieli jej delikatne skrzydełka, delikatną niczym z muśliny sukienkę, wielkie, piękne oczy. I uśmiech. Najpiękniejszy na świecie. Oniemieli. Wróżka wzniosła się ponad paprocie i rzekła
- Witajcie dzieci w Ponurej Krainie Baśni. Nie pytajcie, skąd tu się wzięliście. Odpowiedź kryje się w was samych. Misio, nie wiesz, czemu tu jesteś? Myślisz, ze umarłaś? Nie umarłaś, żyjesz. Jesteś zdrową, ładną dziewczynką. Choć gdzieś tam daleko zamykasz po raz ostatni oczy. – Pluszowa owieczka Misi wygięła pyszczek w podkówkę i rozpłakała się jak dziecko. Wróżka odwróciła się w stronę najmłodszego z dzieci.
- A ty Alusiu? Dla ciebie to kolejna przygoda z koteckiem? Malutka Alusiu jesteś tak ważna dla wszystkich. Jesteś księżniczką.


Nad gęstymi, wysokimi paprociami unosiła się wróżka. Prawdziwa, Najprawdziwsza Wróżka...


Wróżka uniosła dłoń i dziewczynka… i dziewczynka zaczęła rosnąć! Jej dziecinne rysy zmieniały się w piękne oblicze dojrzałej kobiety. Jej postać wysmuklała, kształty zaokrągliły się, włosy skręciły w gęste pukle, a oczy ozdobiły długie piękne rzęsy. Alusia spojrzała po sobie i dziecinnym gestem zasłoniła buzię rączką. Nie! Zasłoniła piękne usta delikatną dłonią o długich palcach. Widziała, że kotecek tez dorósł, że jest teraz dorodnym kocurem, który otarł się o jej łydki, mrużąc oczy z rozkoszy.

Wróżka roześmiała się perliście, widząc kompletne zaskoczenie i szok na twarzach dzieci. Klasnęła w dłonie i przed nimi stała mała Alusia, wciąż trzymając rączkę przy buzi.
- Jesteś księżniczką, ale póki co to kryje się w twym serduszku.
Wróżka spojrzała teraz na małego chłopca kulącego się w fotelu inwalidzkim.
- Michasiu. Zdrowie twych nóg kryje się w tej krainie. Rozejrzyj się dobrze i przypomnij, czego lubiłeś słuchać.
- Chłopczyku z bródką – zagadała do Piotra Czarnego. – nie wiesz, dlaczego tu trafiłeś, ale wszystko przed tobą. Od ciebie zależy, czy będziesz szukać, bo jeśli odkryjesz prawdę, poczujesz ból. I być może ten ból nie minie. Nie wiesz, komu ufać, prawda?
Spojrzała głęboko w oczy Piotrusia, a ten poczuł nagły niepokój. Wróżka jednak uśmiechnęła się pogodnie i zwróciła do drugiego Piotra:
- Piotrusiu nawet nie wiesz, jak bardzo sam chciałeś się tu znaleźć. Nie wiesz o tym, ale się przekonasz i także poczujesz ból, ale być może będzie to jednocześnie oczyszczenie i początek nowego życia. Bądź uważny, rozglądaj się i dbaj o inne dzieci, bo jedno z nich jest ci bardzo bliskie. Od niego musisz uzyskać wybaczenie.
- Jasiu! – Chłopiec z deskorolką wzdrygnął się zauważalnie. – Strach nadal jest w tobie, nieprawdaż? Tak bardzo się boisz, że nie potrafisz już być sobą. Może po to tu jesteś? A ty Stasiu? Prosty chłopczyku ze wsi. Kraina dała ci proste, lecz trudne zdanie. Masz bronić innych, masz ochraniać słabszych. I kto wie, czy z czasem to zadanie nie wyciśnie łez z oczu, ale nie możesz się poddać. Rycerz się nie poddaje.
Wróżka zamilkła i długo wpatrywała się w Kubę. Ten czuł się, jakby nauczycielka złapała go podczas klasówki na ściąganiu. Wreszcie Prawdziwa, Najprawdziwsza Wróżka odezwała się w te słowa:
- Nie potrafisz wybrać chłopcze. Nie wiesz sam, kim jesteś. Jesteś swoim własnym cieniem. Nie lepiej jak cień dbać o kogoś? Zastanawiałeś się, co cię tutaj przyniosło? – Wróżka mówiła surowym tonem, który wyjątkowo kontrastował ze słowami, które skierowała do pozostałych dzieci. Przypatrywała się jeszcze przez chwilę Kubie, a potem uśmiechnęła się i rzekła do wszystkich:
- Wyobraźnia jest waszą siłą. Nawet wasze ulubione przedmioty nabrały tu dzięki wam mocy. Niektórzy z was już je odkryli, pozostali odkryją niebawem. Jeśli chcecie opuścić Ponurą Krainę i wrócić do domu, musicie odnaleźć Babilon. Babilon, czym jest Babilon, pewnie spytacie? Sami musicie odkryć prawdę. Podążajcie za wskazówkami przepowiedni. Szukajcie tych, którzy znają jej dalsze słowa…

Wróżka uniosła się ponad paprocie i zaśpiewała czystym głosem, a dzieciom zdało się, ze śpiewa cały las:

Zyska sławę, królem będzie
Kto na szklaną górę wejdzie.

Kto zdobędzie szczyt w błękicie
Będzie tym, kto jest na szczycie.


Prawdziwa, Najprawdziwsza Wróżka skończyła śpiewać i, uśmiechnąwszy się smutno, powiedziała:
- Wiele więcej nie powiem wam. Muszę już odejść. Lecz możecie mi jeszcze zadać trzy pytania, na które odpowiem. Trzy – nie więcej.

Mira 18-11-2007 12:16

W miarę jak czas płynął w Ponurych Krainach, Alusia posępniała. Myślała, że teraz, kiedy ona sama wreszcie zobaczyła Kotecka, a nie tylko czuła – inni też go dostrzegą i nikt już jej nie nazwie kłamczucha. Tymczasem jednak wszystkie dzieci patrzyły na nią ze zdziwieniem, gdy mówiła o swoim zwierzaczku... a przecież owieczkę Misi wszyscy widzieli!

Naburmuszona dziewczynka głaskała akurat swojego przyjaciela, chcąc chociaż jego pocieszyć i wprawić w dobry nastrój, kiedy na polance pojawiła się... wróżka. I to nie byle jaka, taka... Prawdziwa, Najprawdziwsza Wróżka!

Ala patrzyła oniemiała na piękną panią i zapragnęła wyglądać tak jak ona. Mieć długą suknię i... móc się malować. Dziewczynka rozmarzyła się i nawet nie zauważyła, jak Wróżka jej się przypatruje.

- A ty Alusiu? Dla ciebie to kolejna przygoda z koteckiem? – rzekła do niej kobieta - Malutka Alusiu jesteś tak ważna dla wszystkich. Jesteś księżniczką.

Starczyło, że Wróżka uniosła są powabną dłoń, a coś zaczęło się dziać z dziewczynką. Czuła jak się zmienia... Przestraszona popatrzyła na Kotecka, który również jakby rósł i wyglądał coraz dostojniej. Wreszcie stał się pięknym, dorodnym Kotem, który swą postawą przypominał lwa – był królem koteców!

Ala popatrzyła na siebie i oniemiała, podobnie jak pozostałe dzieci. Ona sama stała się... księżniczką! Prawdziwą, Najprawdziwszą Księżniczką!
Zanim jednak dziewczynka zdążyła się nasycić własnym widokiem, Wróżka zdjęła z niej czar, mówiąc:

- Jesteś księżniczką, ale póki co to kryje się w twym serduszku.

No tak. Siedmiolatka westchnęła zasmucona i odruchowo pogłaskała Kotecka, który nagle stał się bardzo zwyczajny. Miauknął teraz żałośnie, wyraźnie tęskniąc za magiczną formą. Nikt jednak nie zwrócił nań uwagi i kiedy Wróżka przemawiała do innych dzieci, Ala pocieszała swojego przyjaciela. Wiedziała, że jest mu przykro, że go nikt nie widzi. To zresztą wiązało się z bardzo nieprzyjemnymi sytuacjami. Na przykład chłopiec imieniem Kuba omal nie nadepnęło mu na ogon, a jeden z Piotrusiów wziął jego piłeczkę – oczywiście chłopak chciał ją tylko obejrzeć, ale... nieładnie tak bez pytania właściciela o zgodę.

Nagle w poważne rozważania Ali wdarł się piękniejszy od skowronka głos Wróżki.

Zyska sławę, królem będzie
Kto na szklaną górę wejdzie.

Kto zdobędzie szczyt w błękicie
Będzie tym, kto jest na szczycie.


Prawdziwa, Najprawdziwsza Wróżka skończyła śpiewać i, uśmiechnąwszy się smutno, powiedziała:

- Wiele więcej nie powiem wam. Muszę już odejść. Lecz możecie mi jeszcze zadać trzy pytania, na które odpowiem. Trzy – nie więcej.

Dziewczynka pociągnęła nosem raz, drugi, kiedy inni zaczęli się zastanawiać, aż w końcu nie wytrzymała.

- Pani Wrózko, co ja mam zrobić, zeby inni widzieli Kotecka? Nie jestem pseciez kłamcuchą, on tu jest!

Marcellus 18-11-2007 13:25

Piotr oniemial gdy na polanie pojawila sie wrozka. Oczywiscie wiedzial w zasadzie czym lub kim taka wrozka jest ale nie czytal o nich wiele, mama wolala by nie zajmowal sie " glupotami". Wlasciwie cala jego znajomosc bajek i basni opierala sie na dwoch zrodlach : to co opowiadal mu ojciec i to co sam przeczytal po kryjomu.

Nie wazne co myslala Pani Zamaszynska na temat wrozek, fakt pozostawal faktem : przed dziecmi pojawila sie wlasnie jedna z nich.
Ciarki przeszly po plecach Piotrowi gdy magiczna kobieta zwrocila sie do niego.
-Piotrusiu nawet nie wiesz, jak bardzo sam chciałeś się tu znaleźć. Nie wiesz o tym, ale się przekonasz i także poczujesz ból, ale być może będzie to jednocześnie oczyszczenie i początek nowego życia. Bądź uważny, rozglądaj się i dbaj o inne dzieci, bo jedno z nich jest ci bardzo bliskie. Od niego musisz uzyskać wybaczenie. - powiedziala wrozka.
Piotr nie mogl zrozumiec o co jej chodzi. Prawda ze czasami mial dosc swojego zycia ale nie na tyle by chciec sie znalesc w jakims zakichanym lesie.
No i cale to gadanie o wybaczeniu. Nie mogl sobie przypomniec co takiego zrobil by musiano mu wybaczac.
Jedno zdanie wrozki zrozumial : musisz dbac o inne dzieci. Tak to bylo jesne.
Oni przeciez nie potrafia o siebie zadbac. Sa normalni, mieli zwyczajne dziecinstwo.

Rozmyslania przerwal mu zloty glos wrozki :
- Wiele więcej nie powiem wam. Muszę już odejść. Lecz możecie mi jeszcze zadać trzy pytania, na które odpowiem. Trzy – nie więcej.
Piotr uniosl do gory reke jakby zglaszal sie do odpowiedzi w szkole.
Ja mam pytanie. Prosze pani o co chodzi z tym wybaczeniem ? Za co ktokolwiek ma mi wybaczac ? To raczej ja powinnienem wybaczac innym.

Milly 18-11-2007 15:00

Misia poczuła na swojej twarzy ciepło, a jej oczy oślepił olśniewający blask. Światło? Skąd? Co to za miejsce? Zanim dziewczynka zdążyła pomyśleć, stanęła przed nimi... Prawdziwa, Najprawdziwsza Wróżka.

- Witajcie dzieci w Ponurej Krainie Baśni. Nie pytajcie, skąd tu się wzięliście. Odpowiedź kryje się w was samych. Misio, nie wiesz, czemu tu jesteś? Myślisz, ze umarłaś? Nie umarłaś, żyjesz. Jesteś zdrową, ładną dziewczynką. Choć gdzieś tam daleko zamykasz po raz ostatni oczy.

Pluszowa owieczka Misi wygięła pyszczek w podkówkę i rozpłakała się jak dziecko. Dziewczynkę coś nagle ścisnęło w gardle. Wiedziała co to znaczy "zamykać po raz ostatni oczy". Była już przecież dużą dziewczynką. Więc jej chore ciało jest tam, w szpitalu. A ona jest tutaj, zdrowa, ładna, silna. Gdziekolwiek jest to "tutaj"...
Przytuliła do siebie płaczącą Owieczkę Dolly. Ona jest taka malutka i taka delikatna! Misia musi się nią opiekować, być dorosłą, odpowiedzialną opiekunką. Nie może sama płakać i pokazać, że się boi, że... tak bardzo chciałaby, żeby była przy niej mama i trzymała ją za rękę. Przecież obiecała...

Misia ukryła twarz w mięciutkiej wełnie Dolly, aby przypadkiem ktoś nie zauważył jednej, zagubionej łzy na jej policzku. Przywołała szybko uśmiech, troszkę krzywy z powodu dławiącego ją płaczu. Po chwili wszystkie złe myśli, łącznie ze złamaną obietnicą mamy, ukryła w wielkim pudełku na samym dnie serduszka. I związała pudło wielką, czerwoną wstążką. Popatrzyła łagodnie na swoją Owieczkę - tak, jak dorosły patrzy na bardzo smutne dziecko - i pocałowała ją w nosek.

- Nie płacz Dosiu - szepnęła do niej - Zobacz, jesteśmy zdrowe i piękne. Mamy śliczną sukienkę. A ten las nie jest taki straszny, jak się wydawał. Tutaj będzie nam dobrze... Nie dam Cię skrzywdzić, nikomu!

Spojrzała na Prawdziwą, Najprawdziwszą Wróżkę akurat wtedy, gdy ta mówiła o Babilonie. Zastanowiła się nad tym głęboko... A więc to miał być cel ich podróży? A czy nie mogliby zostać tutaj? Zamieszkać w chatce w lesie? Zbierać grzyby, wyprowadzać Owieczkę na spacer... na zawsze pozostać zdrową... A może w Babilonie będzie jeszcze piękniej? Może tam właśnie jest niebo?

Misia nie zadała żadnego pytania. Nie potrzebowała o nic pytać - podjęła pewną decyzję i nie musiała znać żadnych odpowiedzi. Była mądrą dziewczynką.

Kerm 18-11-2007 18:07

Kuba zdziwił się nieco, znajdując w kieszeni lusterko i grzebień. Jak sięgał pamięcią, takich przedmiotów ze sobą nie nosił. Jego krótkim włosom wystarczało przeczesanie dłonią...
"Lustereczko, powiedz przecie, kto jest..." - przemknęło mu przez głowę. - "Czy może puszczać zajączki? Dawać sygnały świetlne? Pokazać bazyliszkowi? A grzebień? Ostrzeżenie, że długo nie zobaczę fryzjera? Nauczyć się grać na grzebieniu? Pożyczyć Misi? A może - jak w bajce - rzucić... i wyrośnie las? Chociaż las akurat mamy pod ręką..."
Pokręcił głową i schował tajemnicze przedmioty do plecaka.

Gdy całą polanę zalało olśniewające światło, podobnie jak inne dzieci przymknął oczy. I, chociaż w dniu dzisiejszym zobaczył parę dziwnych rzeczy, to to, co zdarzyło się potem zdziwiło go niesłychanie.
"Przecież znam tę piosenkę" - pomyślał zaskoczony. - "A raczej - słyszałem, kiedyś..."
A potem zobaczył wróżkę... Świetlistą postać unoszącą się nad paprociami. promieniejącą ciepłem...
"Najprawdziwsza wróżka..." - pomyślał.
Wsłuchując się w słowa wróżki przyglądał się po kolei osobom, do których piękna pani kierowała swe słowa.
'Z pewnością Misia wolałaby zostać w tym lesie, choć to Ponura Kraina, a nie Kraina Bajek z happy endem... I trudno jej się dziwić... "
Na twarzach kolejnych osób malowała się radość, obawa, niepewność...
Gdy wróżka skierowała na niego wzrok, to - chociaż nigdy nie ściągał - poczuł się tak, jak przyłapany na odpisywaniu.
Nie da się ukryć, że pod niektórymi względami wróżka przypominała nauczycieli... Czy rodziców...
Chociaż rację miała...
Skinął głową na znak, że przyjmuje słowa wróżki do wiadomości. I że zrozumiał, czemu Los, czy też Duch Bajek, albo inne Fatum skierowało go do tej krainy.
Co do ulubionych przedmiotów, to łatwo było zgadnąć, że w przypadku Misi chodzi o owieczkę. Michaś z takim dziwnym wyrazem twarzy co chwila podnosił gogle do oczu, że można było się domyślić, że widzi przez nie co innego, niż reszta...
Ze zrozumieniem spojrzał na trzymaną pod pachą książkę i z trudem się powstrzymał, by nie zacząć szukać w niej odpowiedzi na różne pytania...
A zaraz potem zaczął żałować, że w plecaku nie ma śpiewnika... Bo chociaż piosenkę znał, to w żaden sposób nie mógł sobie przypomnieć dalszych zwrotek... A, jak stwierdziła wróżka, piosenka miała odegrać niebagatelną rolę w ich drodze do Babilonu... Do domu...

Odwrócił wzrok od wróżki i zaczął się zastanawiać się nad tym, jakie pytanie ma zadać. O co spytać, by ułatwić wszystkim drogę... Jak odróżnić dobrych od złych? W którą stronę się skierować, by trafić na kolejną osobę, znającą piosenkę? W jaki sposób wykorzystać przedmioty, które dziwnym trafem znalazły się w kieszeniach wszystkich?
Ale nie zdążył zadać żadnego pytania... Popatrzył z pewnym żalem na Alę i Piotra, a potem powiedział do wróżki.
- Zdaje się - rzekł, starając się, by jego głos brzmiał spokojnie - trzy pytania już padły.

Nie mówił nic więcej. Stał i wpatrywał się we wróżkę starając się zapamiętać jej wygląd i płynącą od niej dobroć.
Miał niejasne wrażenie, że nieprędko na swej drodze spotkają kogoś, kto będzie chciał im pomóc...

Toho 18-11-2007 18:10

Jaś początkowo poczuł się nieco zdziwiony obecnością wróżki. Ani on ani jego rodzice zdawali się nigdy brać takich spraw na serio. Jednakże widział ją, prawdziwą, nie urojoną, rzeczywistą, ale jednak odległą, jakby zza mgły... W końcu pogodził się z tym co widzi.

Wróżka była według Jasia piękna. Początkowo pomyślał sobie "że będzie pewnie jak w kopciuszku albo podobnej bajce". Jednakże słowa wróżki były o wiele bardziej inne niż te, które zwykle wypowiadały wróżki w bajkach.

Wróżka zwracała się do każdego z dzieci udzielając wskazówek i porad. W końcu doszła do Jasia.
- Jasiu! Chłopak wzdrygnął się mimowolnie, ponieważ głos wróżki z łagodnego, matczynego szczebiotu przeszedł w ostrzejsze tony. Jasiowi głos kojarzył się z głosem pani od polskiego, sztorcującej go za brak zadania.
- Strach nadal jest w tobie, nieprawdaż? Tak bardzo się boisz, że nie potrafisz już być sobą. Może po to tu jesteś? Po plecach Jaśka zbiegła mała armia mrówek, wyraźnie poczuł setki ukłuć i ciarki. Później nadeszło niesamowite zimno ... bał się, wiedział o tym. Słowa wróżki trafiły w sedno jego serca, prawie jak zadzior Królowej Zimy w serce Kaja.

Jaś spuścił wzrok, ukrywając łzę, która złośliwie zakręciła się w oku. Chwilkę później podniósł wzrok, poczuł że uwaga wróżki i innych dzieci zeszła z niego na Stasia. Zastanawiał się przez chwilę, co mogą oznaczać słowa wróżki kierowane do innych.

Rozmyślania przerwał mu głos wróżki, który znów brzmiał lekko i delikatnie:

Zyska sławę, królem będzie
Kto na szklaną górę wejdzie.

Kto zdobędzie szczyt w błękicie
Będzie tym, kto jest na szczycie


- Wiele więcej nie powiem wam. Muszę już odejść. Lecz możecie mi jeszcze zadać trzy pytania, na które odpowiem. Trzy – nie więcej.
Po chwili padły pytania Alusi oraz Piotra. Jaś był trochę zły, że inni go wyprzedzili i zmarnowali dwa pytania, być może bezcenne pytania...

Nie namyślając się zbyt wiele Jaś (jak zwykle gorąca głowa, wpierw pyta, później myśli) wypalił z pytaniem:
- Gdzie znajdziemy tą szklaną górę?
Intuicja podpowiadała mu, że odpowiedź nie będzie ani łatwa, ani prosta, ani przyjemna.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:41.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172