Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-08-2008, 11:51   #201
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Jaś zastanawiał się przez chwilę jak powinien zagadać tego obcego i dowiedzieć się coś więcej. Coś w środku mówiło mu, że to ten "książę", o którym mówiła róża, no ale on nie był "mały". Mimo pewnego niepokoju po rozmowie z Kubą, Jaś podszedł do nie tak małego księcia. Kilkoro dzieci w tym czasie zagadało już księcia.

Jaś zauważył, że zignorował on część pytań. Zdawał się być oderwany od rzeczywistości.
- Dobry wieczór - powiedział. - Jestem Jaś.
Książę zignorował jego powitanie podobnie, jak pytania innych dzieci. Po chwili książę odezwał się do wszystkich
- Czy chcecie zostać moimi przyjaciółmi? , a po pauzie dodał
- Po co idziecie do Babilonu?

Jaś przez krótką chwilę zastanawiał się nad pierwszym i drugim pytaniem Księcia. Przyjaciel? Może, "ciekawe czy nam pomoże się stąd wydostać? zastanawiał się Jaś Po drugim pytaniu Jaś zastanawiał się skąd książę wie o Babilonie i co ważniejsze co o nim wie.
- Chyba możemy zostać pana przyjaciółmi ... odparł Jaś całkiem uprzejmie A wie pan, gdzie jest Babilon? Szukamy tego Babilonu aby wyjść z tych dziwnych krain do swoich domów ... ostatnią część zdania Jaś dodał nieco ciszej. Przy okazji nie przestawał dokładnie obserwować reakji Księcia. Miał bowiem pewne obawy, że książę może mieć coś wspólnego ze Zgniłym Królem.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 15-08-2008, 20:45   #202
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kuba stał i patrzył na Niezbyt-Już-Małego-Księcia, nie do końca wiedząc, co o nim myśleć. Książę, jakby nie było nieco od nich starszy, wyglądał na kogoś, kto sam nie bardzo wie, czego chce...
Jego rozważania... W gruncie rzeczy nie prowadziły do niczego... Jeśli przyjaciel Księcia był na Ziemi, to żadne rozszerzanie się Wszechświata nie miało wpływu na odległość od niego... A Róża? Jeśli tak ją kochał, to nie powinien był ruszać się z domu.

Kubie przyszedł nagle do głowy wiersz. Kolejna z rodzinnych układanek. Całkiem nieźle pasował do Księcia...

Za górami, za lasami,
zresztą wszystko jedno gdzie,
młody książę zadumany
patrząc na park wzdychał, że:
gdzieś piękniejsze są ogrody,
zamki, pałace, pagody,
szklane góry, strome wzgórza -
a tu co?
Samotna róża,
co w dodatku wciąż narzeka,
a czas mknie jak woda!
Jakiejś zmiany się doczekam?
Tylko życia szkoda!
I dlatego, dnia jednego
(ściślej mówiąc - nocą)
uciekł książę z zamku swego!
Nie wiem gdzie i po co.

Ponoć przygód miał i przeżyć
dużo - jeśli plotkom wierzyć.
Zabił żelaznego Wilka,
trzech olbrzymów, smoków kilka,
porozbijał góry szklane
jak stołową porcelanę.
Księżniczki odczarowane,
ze swych więzień uwolnione,
szczęśliwe i zadowolone
poszły - każda w swoją stronę.

Czas wśród przygód jak szalony,
pędzi wciąż do przodu,
ale książę znów skwaszony
nie kryje zawodu:

Bajki - wzdycha - wciąż te same!
Znudziły mnie Góry Szklane,
czarownice z miotłą, z kotem,
róże srebrne, róże złote,
smoki, strachy i maszkary!
Znudziły mnie wszystkie czary...


Wiersz, jeśli Kuba dobrze pamiętał, nie doczekał się wyszlifowania, ani nawet nie otrzymał zakończenia. Został porzucony, bo jakoś nie można było uzyskać zgody co do tego, co dalej robił książę. Dalej włóczył się to tu, to tam... Wrócił do rodzinnego zamku... A może związał się z jakąś królewną/księżniczką, jedną z tych uwolnionych i zapomniał o swojej kapryśnej róży.

Niegdyś-Mały-Książę najwyraźniej był taki jak bohater wiersza. Chociaż nie wyglądał na takiego, który uwolniłby choćby jedną księżniczkę, ale, podobnie jak tamten książę, najwyraźniej najpierw coś robił, a dopiero później, dużo za późno, zaczynał myśleć. I równocześnie żałować tego, co zrobił.

Wyglądało też na to, że Książę nie do końca zwraca uwagę na otaczający go świat. Jakby był pogrążony we śnie, do którego, przez uchylone drzwi, tylko od czasu do czasu zaglądała rzeczywistość.

Kubę nieco zaskoczyła wyrażona przez Jasia gotowość zostania przyjacielem Księcia. Tak rozumiane pojęcie przyjaźni było nieco dziwne. Przynajmniej według Kuby. Na przyjaźń trzeba było przecież zapracować. On sam miał wielu kolegów i znajomych, a przyjaciół? Takich prawdziwych? Przez duże "P"? Tych mógł policzyć na palcach. W dodatku... co to za głupi pomysł z zostawaniem przyjacielem na życzenie...

Patrząc z pewną podejrzliwością na Księcia Kuba zastanawiał się, jak wiele można powiedzieć komuś takiemu. W dodatku, czego on sam nie cierpiał, odpowiadającemu pytaniem na pytanie.
A może Książę, chcący za wszelką cenę dotrzeć do swej róży, zechce ich "sprzedać" Zgniłkowi? Wymienić na możliwość opuszczenia Ziemi? Czy warto zatem cokolwiek mu mówić? Albo o coś pytać?

Ale, w końcu, co szkodzi spróbować...

Nie zważając na to, że Książę nie odpowiedział jeszcze Jasiowi, Kuba zabrał głos.

- Czemu pytasz, po co tam idziemy? Czy w ogóle wiesz coś o Babilonie? - spytał. - A może byłeś tam już? Spotkałeś się może z panem Humpty-Dumpty? A może wiesz, z jakim problemem borykają się mieszkańcy tego - wskazał ręką - miasta?
 
Kerm jest offline  
Stary 18-08-2008, 11:51   #203
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
Piotruś Czarny

Dzieciaki oddaliły się od miejsca, w którym rosła Róża. W czasie drogi Piotrek popadł w stan dziwnej bezmyślności. Szedł beztrosko jakby niesiony jakąś nieznaną mu siłą. Chłopiec stracił z oczu Misię która poszła bawić się ze swoją owieczką.

Wreszcie chłopiec przypomniał sobie o kokonie, który znalazł poprzedniego dnia. Wyciągnął go z kieszeni i ponownie przyglądał się znalezisku. Początkowa fascynacja zaczęła przeradzać się w irytację. Niecierpliwość dawała coraz silniej znać o sobie. Piotrek bardzo chciał dowiedzieć się co jest w środku. Jeśli to jakiś owad – na to wskazywały kontury skrzydeł widoczne pod półprzezroczystą osłonką kokonu – to dlaczego tak długo trzeba czekać, aby wylazł z tego kokonu. Niecierpliwy Piotrek zdenerwował się trochę i włożywszy kokon z powrotem do kieszeni spodni szedł lekko naburmuszony.

Dopiero kiedy wróciła Misia na nowo rozpromienił się:

- Czy dzisiaj też opowiesz mi bajkę? – zapytała dziewczynka.
- Jeśli tylko chcesz to opowiem – odrzekł Piotrek. - Chcesz?

Oczy dziewczynki zabłysły i to wystarczyło chłopcu jako odpowiedź. W międzyczasie dzieci natknęły się na kolejnego mieszkańca tej krainy baśni. Był nim starszy chłopak. Dzieci zaczęły rozmawiać z nieznajomym. Fragmenty rozmowy docierały do Piotrusia, ale był on nadal pochłonięty rozmową z dziewczynką.

- Wczorajsza bardzo mi się podobała i miałam dzięki niej piękne sny – dopowiedziała uśmiechnięta Misia. - Ale dzisiaj musiałabym cię poprosić, żebyś opowiedział tak, żeby i Owieczka słyszała. Dobrze? - dziewczynka wpatrywała się w Piotrusia z nadzieją i niemal uwielbieniem.

- Dobrze jest mieć przyjaciela – te słowa księcia wywołały jednoczesny uśmiech na ustach Moniki i Piotrka.
 
Adr jest offline  
Stary 18-08-2008, 17:55   #204
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
„ Dziwny pan.”

Alusia podrapała się po głowie słysząc wywód Księcia, którego żadną miarą nie potrafiła zrozumieć. Spojrzała pytająco na Koteczka, lecz ten wyraźnie stracił zainteresowanie młodzieńcem i ruszył w stronę Dolly, prawdopodobnie żeby jeszcze pohasać przed snem z owieczką.

Dziewczynka tymczasem rozejrzała się wokół, zupełnie wyłączając z rozmowy dzieci z dziwnym księciem, którego ona sama określiła mianem „Emo”. Zupełnie jak w bajce na Jetixie.

Nocka okryła już swym płaszczem okolicę, tuląc do snu rosliny i zwierzęta swym spokojem. Ali także chciało się już spać, w końcu cały dzień dzielnie maszerowała. Ale jak spać z pustym brzuszkiem i to bez jednego smakołyka? Nie da się przecież.

Poczłapawszy nieco na bok, Ala popatrzyła oceniająco na pobliski głaz. Miał on płaski wierzch, przywodzący na myśl blat stołu.

-Hmmm... - podrapała się po głowie, gdyż zwykle tak robili czarodzieje, jak coś mieli wymyślić.

A gdyby tak zrobić jak w Piotrusiu Panie i wyobrazić sobie ogromną ucztę? Skoro mamy ich nie pilnują, to przecież dzieci mogą zjeść ile tylko chcą frytek, lodów, pizzy, chipsów i co tylko sobie wymarzą!
Na samą myśl dziewczynka aż zachłysnęła się napływająca ślinką.

Stanęła teraz przed ogromnym kamieniem i zamknęła oczy. Jej twarzyczka wyrażała teraz pełną koncentrację. W końcu czarowanie to nie przelewki!

- Stolicku... nakryj się. – powiedziała i już miała rozchylić powieki, gdy przypomniała sobie, że czary należy wymawiać trzykrotnie - Stolicku nakryj się. Stolicku nakryj się!

Przy ostatnim zawołaniu władczo machnęła ręką i otworzyła oczy.
Jej buzię rozpromienił szeroki uśmiech.


- Udało się! – spojrzała w stronę pozostałych podróżników – DZIEEECI-ŚMIEEECI, KOLACJA!

Następnie sama w te pędy podbiegła do stolika i schwyciła ogromny, jeszcze parujący kawałek pizzy.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 20-08-2008, 18:04   #205
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Misia szybko przestała interesować się Dużym Księciem. Jej myśli wypełnione były obiecaną przez Piotrusia bajką, miasteczkiem z miłymi ludźmi i kilkoma marzeniami. Wzięła Owieczkę na rączki i spojrzała jej poważnie w oczka. Wyglądało to tak, jakby rozmawiały bez słów. Wreszcie chwyciła Piotrka za rękę i odciągnęła go kilkanaście kroków od grupy dzieci.


- Muszę ci coś powiedzieć. Tajemnicę! - szepnęła, bojąc się, że ktoś jednak usłyszy. - Jesteś moim najlepszym przyjacielem, a przyjaciele mówią sobie tajemnice. Więc posłuchaj...


Dziewczynka wspięła się na palce, by dosięgnąć ucha wyższego chłopca, po czym zasłoniła je jeszcze ręką, by żadne słowo przypadkiem nie uciekło i dotarło tylko do tego jednego uszka.


- Zanim się tu obudziliśmy, byłam bardzo chora... na chorobę, która nazywa się białaczka. To jest taka choroba, która jest śmiertelna. I ja leżałam już bardzo długo w szpitalu, nie mogłam chodzić, nie mogłam się nawet podnieść, bo byłam taka słaba. Wszyscy myśleli, że już umrę na amen. I wtedy obudziłam się tutaj. Myślałam, że to jest niebo, bo jestem zdrowa, mogę biegać, mam apetyt i włosy, i taką ładną sukienkę! Ale przecież ty nie umarłeś, ani Alusia, ani nikt. I wszyscy chcą wrócić do domu, do swoich rodziców, do swoich zabawek. Ale ja nie chcę. Bo gdy wrócę, to umrę... zupełnie.


Misia stanęła naprzeciw Piotrka i spojrzała mu poważnie, głęboko w oczy.


- Czy ty też chcesz wracać? Bo ja... pomyślałam sobie, że to jest tak, jak w Piotrusiu Panie. Tutaj będziemy mogli zawsze być dziećmi. Opowiadać sobie bajki, mieć dużo przygód, spotykać bohaterów baśni, będziemy mogli sprawiać, że Złe Wilki stają się Dobre, będziemy czarować i bawić się cały dzień. Nawet jeśli czasem jest tu niebezpiecznie, to w końcu kraina cudów! Czy chciałbyś tu zostać razem ze mną? Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, ale... ja nie chcę umrzeć...


W oczach Misi pojawiły się wielkie jak grochy, błyszczące łzy. Z nadzieją wpatrywała się w chłopca, a z nadmiaru emocji i wstrzymywanego ze wszystkich sił płaczu, zaczęła jej się trząść bródka. Nagle usłyszała wesolutki głosik Ali:


DZIEEECI-ŚMIEEECI, KOLACJA!


Widok wielkiego, uginającego się od różnych smakołyków stolika sprawił, że dziewczynka ze zdziwienia szerzej otworzyła oczka, aż dwie grochowe łezki kapnęły na ziemię. Pokazała palcem w tamtą stronę i powiedziała do Piotrka:


- Widzisz? To naprawdę jest cudowna kraina, w której wszystko jest możliwe!



 
Milly jest offline  
Stary 20-08-2008, 20:45   #206
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
Misia podeszła do Piotrka i chwyciła go za rękę. Piotrek posłusznie dał się prowadzić dziewczynce. Kiedy znaleźli się w pewnej odległości od reszty dzieci. Dziewczynka powierzyła Piotrkowi tajemnicę, a on słuchał uważnie nie chcąc przegapić ani jednego słowa. Chłopiec był zaskoczony szczerością Misi, ale jednocześnie przejął się jej opowieścią do tego stopnia, że aż coś ściskało go w gardle.

„- I wszyscy chcą wrócić do domu, do swoich rodziców, do swoich zabawek. Ale ja nie chcę. Bo gdy wrócę, to umrę... zupełnie.”Misia przedstawiła swoją obawę.

- Wiem. Domyślałem się, że skrywasz jakąś tajemnicę. Pamiętasz kiedy opatrywałaś moją ranę w zagrodzie świnek. Wtedy zobaczyłem, że jesteś inna. Przez chwilę wydawałaś się taka nienaturalnie chuda i bez włosów, a oczy… - głos Piotrka załamał się. – Wiesz wtedy bardzo wystraszyłem się…

Misia stanęła naprzeciw Piotrka i spojrzała mu poważnie, głęboko w oczy.

„- Czy ty też chcesz wracać?” – zapytała. Piotrek nie odpowiedział. Z jednej strony chciał wracać, ale w głębi swojej duszy postanowił, że nigdy nie zostawi Misi samej zwłaszcza w tak trudnej sytuacji. Misia przedstawiła mu plan pozostania w Krainie Baśni. Mimo, że wydawał się trochę naiwny Piotruś postanowił nie zawieść dziewczynki i przystać na jej pomysł.

„- Czy chciałbyś tu zostać razem ze mną? Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, ale... ja nie chcę umrzeć...” -

- Zostanę z Tobą obiecuje – zdołał powiedzieć Piotrek. – Wszystko będzie dobrze. Nie bój się, nie umrzesz… – Kiedy zobaczył w jej oczach łzy objął dziewczynkę i przytulił się do niej.

Był gotów zrobić dla niej wszystko, co będzie konieczne. Jego dziecięce postanowienie było pełne wiary we własne możliwości. Chłopiec po raz pierwszy poczuł się odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale przede wszystkim za tą małą i piękną dziewczynkę. Postanowił ją chronić przed niebezpieczeństwami i troszczyć się o nią jeszcze bardziej niż dotychczas.

DZIEEECI-ŚMIEEECI, KOLACJA! – głos Alusi wyrwał go z zamyślenia.

Piotrek jeszcze raz spojrzał w piękne oczy Misi i powiedział:
- Możesz na mnie liczyć w każdej chwili. Kiedy źle się poczujesz powiedz lub daj mi znak. A w jednej chwili będę przy Tobie i będę robił wszystko, aby Ci pomóc. Pamiętaj jestem Twoim przyjacielem i chcę dla Ciebie jak najlepiej. Dobrze?

Widząc jak dziewczynka skinęła główką przytulił ją jeszcze raz, uśmiechnął się i powiedział:
- A teraz chodź zjemy coś, bo widzę że nasza mała czarodziejka przygotowała dla nas kolację – chwycił Misię za dłoń i poprowadził w stronę pachnących smakołyków ciągle uśmiechając się do niej. Aby poprawić humor dziewczynki Piotruś dopowiedział:
- A po kolacji opowiem Ci baśń tak jak obiecałem.

Kiedy już brzuszki dzieci były pełne Piotrek szepnął do Misi:
- Chodź bliżej to opowiem Ci nową bajkę – kiedy dziewczynka usiadła obok niego zaczął mówić, a jego słowa płynęły i układały się tak płynnie że sam był tym zdziwiony.


W dawnych, bardzo dawnych czasach, tak dawnych, że nie pamiętają ich nawet najstarsi ludzie – w tych odległych czasach, kiedy wielka, wspaniała Rzeka Fly przywracała młodość starcom – żyła na odległej tropikalnej wyspie dziewczyna o imieniu Dandai.


Była to najpiękniejsza ze wszystkich dziewcząt, które tańczyły podczas uroczystych świąt wokół ogniska. Wszyscy patrzyli z zachwytem na Dandai, gdy w spódniczce z zielonych traw i kwiatami wpiętymi w czarne włosy kołysała się rytmicznie w kręgu młodych jak ona dziewcząt. Piękny naszyjnik z zębów kangura i złote bransolety na rękach i nogach pobrzękiwały w takt śpiewanej pieśni i głuchego dźwięku tam-tamów:

Ohoooo!
Jak smukła palma kołysze się na wietrze,
Tak lekko tańczy dziewczyna…
Ohoooo!

Ciemna i jedwabista skóra Dandai lśniła w blasku ogniska. A kiedy uśmiechała się połyskiwały jej białe zęby. Dziewczyna była wtedy bardzo piękna i szczęśliwa.

Kiedy Piotrek zaczął snuć opowieść i przedstawił główną bohaterkę opowieści dostrzegł nieznaczny uśmiech Misi. „Ciekawe czy ta opowieść przypadnie je do gustu?” – zastanawiał się chłopiec.

Któregoś wieczoru, gdy Dandai zmęczona tańcem przysiadła z dala od koła dziewcząt, podeszła do niej stara Buinoch. Wszyscy bali się tej staruchy, bo podobno znała mowę zwierząt i umiała rozmawiać z wiatrem i wodą.


Piotrek zniżył głos, aby jak najlepiej oddać słowa staruchy i tym lepiej pobudzić wyobraźnię dziewczynki, która oczekiwała na dalszą część opowieści.

- Śmiejesz się teraz Dandai – pokiwała głową starucha – jesteś młoda i piękna. Ale nie zawsze będziesz tak wyglądać. O, nie! Pomyśl o tym, że kiedy lata przeminą staniesz się stara. Twoje ciało zwiędnie, twoje czarne oczy stracą blask, a twoją gładką twarz przetną zmarszczki. Będziesz taka jak ja, tak samo pomarszczona i brzydka…

- Przecież wspaniała i dobra Rzeka Fly ma moc przywracania młodości. Przecież t też odzyskałaś młodość… - powiedziała roześmiana Dandai.

- Tak, tak – mruknęła starucha – przeżyłam już i drugą młodość, ale już trzeci raz Rzeka mi jej nie wróciła. I pozostanę stara do końca mych dni. Pamiętaj Dandai Rzeka nie zawsze i nie wszystkich obdarowuje młodością. Spójrz na mnie! Widzisz moje zwiędłe ciało? A moja skóra jest zgrubiała i pomarszczona jak skóra żółwia…

Dziewczyna słuchając starej zasmuciła się i dodała:
- To prawda, Rzeka nie zawsze wysłuchuje błagań ludzkich. Ale będę się starała zasłużyć na jej łaskę.

Rozmowę ze starą Bluinoch przerwało wołanie od strony ognisk:
- Dandai! Ohoooo! Dandai! – to wołał najdzielniejszy chłopiec na wyspie, Maikassi. Wkrótce po wielkim święcie ognia Dandai została jego żoną. Odtąd nie śpiewała już w kole dziewcząt. Mieszkała razem z mężem w trzcinowej chatce, razem z nim pracowała w polu, aby starczyło im plonów na wyżywienie siebie i dzieci.

Maikassi i Dandai mieli sześcioro dzieci. Rodziły się śliczne i zdrowe, ale ledwo które podrosło, a zabierała je nieubłagana śmierć. Pierwsze z nich zmarło na straszną chorobę beri-beri, drugie zginęło od ukąszenia węża, trzecie porwały wzburzone fale rzeki, czwarte zabłądziło w dżungli i nigdy nie powróciło, piąte zginęło w czasie pożaru lasu. I tak pozostał tylko jeden najmłodszy synek – Leituuk, którego Dandai kochała ponad wszystko. Idąc do pracy nosiła go na plecach i śpiewała mu najpiękniejsze piosenki, opowiadała mu cudowne bajki i przynosiła do zabawy najpiękniejsze kwiaty.

Piotruś widział jak na twarzy Misi pojawiło się przerażenie kiedy mówił o śmierci kolejnych dzieci. Przez chwilę myślał, że nie potrzebnie o tym opowiedział. Mogłem przecież przemilczeć ten fragment. Przypomniał sobie jednak słowa swego nauczyciela, który twierdził, że baśnie należy opowiadać w całości nie pomijać żadnych szczegółów, choćby nawet były okrutne i straszliwe. Piotrek zaczerpnął głęboki oddech i kontynuował opowiadanie.

Pewnego smutnego dnia pień walącej się palmy przygniótł dobrego Maikassi. Odtąd Dandai musiała sama podołać całej pracy w polu i gospodarstwie. Pracowała bardzo ciężko od świtu do nocy. Te lat ciężkiej pracy zniszczyły urodę Dandai. Kiedy któregoś dnia przypadkiem przejrzała się w strumyku, zobaczyła w nim odbicie starej kobiety. Jej wychudłe ciało przypominało uschnięte drzewo, a skóra twarzy była pomarszczona. Przypomniała sobie słowa starej Bluinoch i zasmuciła się.

„Ale będę mogła iść do dobrej Rzeki Fly i błagać ją o przywrócenie mi młodości – pocieszała się kobieta. – Powiem jej że chcę znów być taka jak dawnej, kiedy tańczyłam przy ognisku. Chcę, aby taką zobaczył mnie mój synek. Będzie pewnie dumny, że ma młodą i piękną matkę.” – rozmyślała Dandai.

Nagle z pobliskich zarośli wypełzła stara Bluinoch:
- He, He – zaskrzeczała – przypatrujesz się sobie co? Wcale nie jesteś już podobna do dawnej, pięknej Dandai. Twoja gładka niegdyś twarz jest pełna zmarszczek. A nawet nie jesteś taka stara, jesteś dużo młodsza ode mnie. Ale to nic. Będę pytała wody, wiatru i ognia, kiedy nadejdzie pora, abyś mogła pójść nad Rzekę Fly. Przychodź do mnie co roku, gdy wypada pierwszy nów księżyca – powiem Ci czy już pora.

Przez trzy długie lata Dandai pracowała ciężko i przybyło jej jeszcze więcej zmarszczek. Plecy kobiety stały się przygarbione od ciągłego schylania w polu, a błyszczące oczy straciły swój blask. Co roku Dandai biegła do starej Bluinoch, aby dowiedzieć się czy już może wyruszyć nad życiodajną Rzekę. Ale co roku starucha skrzeczała:
- Jeszcze nie, jeszcze nie nadszedł czas!

Wreszcie w czwartym roku – kiedy Leituuk skończył 6 lat, Bluinoch powiedziała:
- Oto zbliża się czas, abyś poszła nad wspaniałą Rzekę Fly i zanurzyła się w jaj falach. Błagaj ją o dar młodości. Może cię wysłucha. Życie twoje było pełne trudu i trosk. Może Rzeka zechce ci wynagrodzić te ciężkie lata. A nie zapomnij, zanim ogarną cię fale, zanuć pieśń, którą śpiewałaś razem z dziewczętami przy ognisku. Pamiętasz?

Dandai w milczeniu skinęła głową. Podziękowała starej i wróciła do chaty. Zaczęła przygotowania do drogi, bo Rzeka Fly płynęła daleko, w głębi wyspy. Dandai wyciągnęła z ukrycia starą skorupę orzecha kokosowego, w której przechowywała piękny naszyjnik z zębów kangura i złote bransolety. Wzięła ze sobą również duży kij, aby podpierać się na nim w dalekiej wędrówce. Przygotowania do wędrówki dostrzegł jej synek.

- Idziesz w drogę? Zabierzesz mnie ze sobą? – pytał zaskoczony chłopiec.
- Nie mogę – wyszeptała wzruszona Dandai – Wrócę szybko. Nim księżyc dwa razy powróci na niebo będę już przy tobie. A potem nie rozstaniemy się już nigdy. Dobrze, synku?
- Będę czekał na ciebie, mamo? – powiedział chłopiec ze łzami w oczach.


Daleka była droga do Rzeki Fly. Najpierw wiodła prze okolice pustynne, gdzie suche osty kaleczyły stopy Dandai, a wielkie kaktusy chwytały ją swymi kolczastymi dłońmi raniąc boleśnie. Gdy przebyła pustynię weszła w ciemną dżunglę. Przedzierała się przez gęste zarośla szukając ścieżek, które wydeptały zwierzęta idąc do Rzeki Fly.

Małpy skaczące w gałęziach drzew drażniły się z nią:
- Patrzcie – piszczały – jak brzydka. Oto idzie stara i brzydka Dandai, podobna jest do starego szympansa.
Kolorowe papugi naśmiewały się z niej i skrzeczały:
- Starrrra, starra-arra-ara, starrrra!! Brrrrzydka, brrrrzydka!!!!

Dandai ściskało się serce kiedy słyszała to małpie jazgotanie i skrzeczące głosy papug. Odwracała głowę o tych wrzasków i szła dalej. Mijała piękne kwiaty rosnące w sercu dżungli. A kwiaty nachylając swe kielichy szeptały:
- Podziwiaj naszą urodę! Ty niegdyś byłaś piękna. Może Rzeka przywróci ci młodość? Proś ją o to, abyś znów była jak kwiat. Chcesz być kwiatem?
- Chcę – wyszeptała Dandai.
Wypowiedziane pragnienie podsłuchał wstrętny ptak przedrzeźniacz, który zaczął się obrzydliwie śmiać. Zawstydzona Dandai pochyliła głowę, aby ukryć łzy i jeszcze szybciej zaczęła przedzierać się przez dżunglę.

Wreszcie zmęczona, obolała i kulejąca Dandai dotarła do brzegu wielkiej Rzeki Fly. Dysząc ciężko i przyciskając drżące dłonie do piersi patrzyła na fale.
- Rzeko Fly – wyszeptała – przyszłam do Ciebie. Przyszłam.




Odwiązała ze swych bioder spódniczkę z pożółkłych traw i położyła na brzegu skorupę orzecha kokosowego, w której przechowywała piękny naszyjnik i bransolety. Dandai stanęła nad Rzeką z podniesionymi błagalnie rękami. Blade słońce świtu oświetlało jej szczupłą postać. Trzeba zaśpiewać tą samą pieśń co przed laty.
Ohoooo!
Jak smukła palma kołysze się na wietrze,
Tak lekko tańczy dziewczyna…
Ohoooo!

Echo podjęło okrzyk i niosło go daleko. Dandai powoli zanurzyła się w zielonkawej wodzie. Błagała Rzekę Fly:

O Rzeko Fly, bezmiernie łaskawa,
policz wszystkie moje smutki,
policz wszystkie moje troski,
policz wszystkie moje łzy,
O Rzeko! Obdaruj mnie młodości!

Zaszumiały zielone fale i wzniosły się wysoko zakrywając Dandai. A gdy wody opadły wynurzyła się piękna i młoda dziewczyna. Silne ramiona rozgarniały wodę i na brzeg wyszła uśmiechnięta dziewczyna najpiękniejsza na całej wyspie. Dandai nie wierzyła swemu szczęściu. Podniosła ręce ku niebu i dziękowała Rzece.

Potem szybko wiązała na biodrach spódniczkę z świeżych traw, założyła piękny naszyjnik z zębów kangura i złote bransolety. Napełniona nowymi siłami zaczęła biec w stronę rodzinnej wioski. Zarośla dżungli rozstępowały się przed nią, pożółkłe i ostre trawy słały się miękko pod nogi. Małpki wyciągały swe czarne ręce, aby dotknął jej lśniącej skóry, a papugi skrzeczały tym razem pochwały:
- Piękna Dandai. Piękna Dandai. Najpiękniejsza.

Wreszcie Dandai dotarła do wioski i dojrzała swą chatę, w której cieniu bawił się jej synek – Leituuk.

- Syneczku!
- Mama? – chłopiec odwrócił się szybko. Ale gdy Dandai podbiegła do niego ciemna buzia dziecka posmutniała.
- Myślałem, że to moja mama – szepnął zawiedziony – Ale ty nie jesteś moją mamą!
Dandai uklękła przy chłopcu.
- Ależ to ja, ja jestem twoją mamą. Nie poznajesz mnie syneczku?
- Nie znam cię – odepchnął ją chłopczyk. – Nie znam! Gdzie jest moja mama? Jesteś obcą dziewczyną!
- Przypatrz mi się syneczku! – błagała z rozpaczą Dandai. – Jestem przecież ta sama, tylko o wiele lat młodsza. Synku, to dobra Rzeka Fly przywróciła mi młodość i urodę. Czy nie chcesz mieć młodej i pięknej matki?
- Idź sobie, idź! – powtarzał chłopiec cichutko płacząc. – Nie znam cię. Moja mama była najpiękniejsza na świecie. Miała zamyślone spojrzenie i pomarszczoną twarz. Moja droga mama… – rozpłakał się jeszcze głośniej. – Mamo wróć do mnie, wróć…

Dandai pochyliła głowę. Serce pękało jej z żalu. Przecież to dla ukochanego synka chciała być piękna i młoda.. Myślała, że będzie dumny z jej urody i będę ją bardziej kochał. Poczuła się rozczarowana kiedy Leituuk odwrócił się od niej i tęskni za brzydką i starą Dandai.

Tymczasem po całej wiosce rozeszła się wieść o powrocie Dandai. To na jej cześć zapłonie wieczorem ognisko. Z oddali dobiegały już dźwięki tam-tamów. Dandai nie wiedziała co robić?

Wreszcie podniosła się z klęczek, pogłaskała główkę synka i zaczęła iść ponownie w stronę Rzeki Fly. Szła nie oglądając się za siebie. Zawahała się tylko przez małą chwilkę jakby nasłuchując tam-tamów. A potem zaczęła biec coraz szybciej, lekko i zwinnie. Nie zwracała uwagi na zaczepki zwierząt, które mówiły:
- Zastanów się. Wracaj! Zastanów się. Jesteś najpiękniejsza!

Kiedy ponownie stanęła nad brzegiem Rzeki zsunęła z bioder spódniczkę z traw i zanurzyła się w chłodnych, zielonkawych falach. Kiedy woda sięgnęła jej do ramion zaczęła prosić Rzekę:

- Ja Dandai, dziękuje ci z całego serca
Za twój bezcenny dar młodości
I przynoszę ci go z powrotem.
Zrozum, wielka i dobra Rzeko
Że droższa niż piękność, niż młodość
Jest dal mnie miłość mego dziecka…
Och Rzeko Fly!

Fale rzeki pociemniały, zaszumiały i wzniosły się wysoko ponad głową Dandai. A kiedy opadły pośrodku Rzeki stała star kobieta o pomarszczonej twarzy. Stała przez chwilę nieruchomo, wreszcie wyszeptała:
- Dziękuje ci Rzeko…
A chwilę potem wyrzucając do wody swój naszyjnik z zębów kangura i złote bransolety powiedziała jeszcze:
- Zabierz to razem z moją urodą…

Na brzegu stara kobieta schyliła się po sękaty kij, który zostawiła tu, gdy była po raz pierwszy. Spojrzała jeszcze raz na zielonkawe fale i ruszyła w drogę. Gdy przybyła przed chatę, mały Leituuk powitał ją okrzykiem radości.
- Mamo! – przybiegł i mocno przytulił się do niej.
- Synku – szepnęła wzruszona Dandai, a z jej oczu pociekły łzy szczęścia – mój synku…

Tak oto kończy się baśń o Dandai, która zamiast młodości i urody wybrała miłość swego dziecka. Ale o tego czasu obrażona Rzeka Fly już nigdy nikomu nie przywróciła młodości.

Piotruś zakończył opowieść.
 
Adr jest offline  
Stary 21-08-2008, 22:08   #207
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Misia nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Przez chwilę wydawało jej się, że Piotruś jej nie zrozumie. Ale jednak nie myliła się – chłopczyk był jej prawdziwym przyjacielem!


- Zostanę z Tobą obiecuje– zdołał powiedzieć Piotrek. – Wszystko będzie dobrze. Nie bój się, nie umrzesz…


Gdy ją przytulił, zrobiło jej się zupełnie lekko na duszy. Teraz mogła uwierzyć naprawdę we wszystko. Złe myśli, złe wspomnienia, zła choroba – o wszystkim zapomniała! Podbiegła razem z Piotrkiem do stolika, który wyczarowała Alusia i zaczęła zajadać się różnymi pysznościami. Pizza, coca-cola, hamburgery, cukierki i ciastka – jakże dawno nie jadła wszystkich tych pyszności! Jadła i śmiała się razem z innymi dziećmi. To była naprawdę bardzo wyjątkowa kolacja.


***


Kiedy Piotrek skończył opowiadać bajkę, spojrzał na Misię. Policzki dziewczynki były mokre od łez, a oczy zaczerwienione od pocierania. Dlaczego tak cichutko łkała? Nie podobała jej się bajka? Przecież skończyła się dobrze! Chłopak nie wiedział co się dzieje.


Misia przytuliła się do Piotrka. Bardzo mocno ścisnęła go rączkami i jeszcze przez chwilę nie przestawała płakać. Owieczka (która w trakcie bajki usnęła i zaczęła nawet cichutko pochrapywać!) obudziła się i podeszła do dzieci, trącając noskiem rączkę Misi. Dopiero po dłuższej chwili dziewczynka się uspokoiła i tylko lekko siąpała noskiem.


- Przepraszam. Nigdy... nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. - zarumieniła się i spuściła wzrok. - Nie wolno buczeć. Tylko dzieci płaczą, a ja... muszę być dzielna. Ale ta bajka... Bo wiesz... Moja mama ma już inne dziecko. I nie przychodzi już do szpitala. Wydaje mi się, że już mnie nie kocha, bo ją zawiodłam. Miałam być najlepsza, ale zachorowałam... i nie umiałam wyzdrowieć. Ale już nic nie szkodzi. Już i tak nie wrócę.


Misia mówiła cicho i spokojnie. Patrzała gdzieś w dal, a jej buzia była smutna. Jednak gdy skończyła i minęła chwila, spojrzała na Piotrka i uśmiechnęła się promiennie.


- Dziękuję za bajkę. Była bardzo ładna!
 
Milly jest offline  
Stary 22-08-2008, 09:39   #208
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
Piotruś był zaskoczony reakcją Moniki na bajkę. Spodziewał się uśmiechu, a jego przyjaciółka rozpłakała się. Przez długą chwilę chłopiec był zdezorientowany i zupełnie nie wiedział jak się zachować. Nigdy jeszcze nie znalazł się w takiej sytuacji. Trzeba było coś zrobić, coś powiedzieć. Tylko co? Chłopiec myślał. Chwila wydawała się nieskończenie długa. Czas rozciągnął się jak guma do żucia. Misia przytuliła się do Piotrka, ale nadal nie przestawała płakać.

W pewnym momencie coś podszepnęło mu do ucha pomysł i słowa w jakie ma ubrać wypowiedź.

- Nie musisz przepraszać. Nie zrobiłaś nic złego. Powstrzymywać się od łez to tak jakby powstrzymywać oddychanie. Gdy przez dłuższy czas nie oddychamy to zaczynamy się dusić i przestajemy normalnie żyć. Tak samo jest z łzami. Nie należy ich zbyt długo dusić w sobie. Jest taki wiersz o płaczu. Chciałabyś posłuchać?

Wiersz o płaczu


Kto umie płakać,
- umie kochać.
Kto umie płakać
- umie być człowiekiem.
Kto płakać umie
- nie wstydzi się łez.
Kto umie płakać
- nie jest płaksą.


płacz jest bronią zaczepną,
i jest białą chorągwią poddania.
jest ronieniem nadmiaru szczęścia,
eksplozją serca.
jest kulkami wody,
jest cząstką człowieka,
śmiech poprzez łzy
także jest płaczem,
tylko wesołym.
płacz rozpaczliwy,
jest bratem agonii.
o płaczu dzieci
nie powiem ni słowa.
przeszkadzają mi łzy.

- A twoja mama na pewno Cię kocha. Sama powiedziałaś: „Wydaje mi się, że już mnie nie kocha”. Czyli nie jesteś tego pewna. Twoja mama na pewno tęskni za tobą. Może wcześniej tego nie zauważałaś. Czasami nasze mamy tak jak Dandai wyruszają w podróż w poszukiwaniu młodości, urody, lepszej pracy i spełnienia własnych potrzeb. Ale robią to dla swych dzieci, bo bardzo nas kochają. Mamy zawsze wracają i wszystko skończy się dobrze tak jak w tej baśni – Piotrek po raz kolejny był zaskoczony własnymi słowami. Sam już nie wiedział czy to ktoś mówi poprzez niego, a może po raz pierwszy odzywała się w nim natura dorosłego.
 
Adr jest offline  
Stary 06-09-2008, 00:49   #209
 
Angrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Angrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie coś
Dwaj chłopcy podjęli rozmowę. Reszta była widocznie zbyt zajęta swoimi sprawami. Książę nie mógł mieć im tego za złe. Byli młodzi mieli tyle ważnych rzeczy do zrobienia, że zaprzątnie sobie głowy jeszcze jednym człowiekiem mogło skomplikować ich świat jeszcze bardziej.

Mężczyzna skupił się na Jasiu i Kubie. Ten drugi nie był tak otwarty jak jego kolega, ale nawiązał dialog, a raczej zasypał Księcia kolejnymi pytaniami. Sprawiał wrażenie bardzo rzeczowego i w pewnym sensie dość dorosłego na swój wiek. Jaś z kolei zadeklarował chęć nawiązania przyjaźni i to bardzo ucieszyło Księcia. Uśmiechnął się pokrzepiająco.

- Może najpierw coś zjecie - spojrzał na wyczarowany przez Alusię stolik - Mam wam w zasadzie coś ważnego do powiedzenia. - Wstał odszedł kawałek by dzieci czuły się swobodnie. Siedział obserwując ich jak jedzą, rozmawiają ze sobą, a na ich twarzach pojawiały się emocje. Kiedy Książe stwierdził, że nie przeszkadza nikomu wstał i podszedł do nich bezgłośnie, a mimo to zwracając na siebie uwagę dzieci. Wziął głębszy oddech i bez żadnego wstępu wyrecytował:

Zyska sławę, królem będzie
Kto na szklaną górę wejdzie.

Kto zdobędzie szczyt w błękicie
Będzie tym, kto jest na szczycie.

Lecz, choć wielu kusi wejście
Jeden tylko ma tam miejsce.

A, że przecież Góra - Szklana,
Więc dla wielu - niewidzialna.

Nawet tym, co na jej zboczach
Szczyt się nie odbija w oczach.



Skóra góry gładka, śliska,
Diamentowo jest przejrzysta.

I dopiero krew rozlana
Wskaże gdzie jest szklana ściana.


- Znam tę część przepowiedni. Może w jakiś sposób pomoże ona wam w wędrówce. Przyjaciołom się pomaga. - Spróbował się uśmiechnąć, ale przez to wyglądał jeszcze smutniej.
 
Angrod jest offline  
Stary 07-09-2008, 14:21   #210
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bez wątpienia Eks-Mały-Książę miał rację. Przed rozpoczęciem poważnej rozmowy warto było coś zjeść.

- Zjesz z nami? - spytał, ale książę nie zareagował. Całkiem, jakby nie słyszał. Stanął tylko z boku i trudno było powiedzieć, czym się kierował. Może nie chciał im przeszkadzać w jedzeniu... Może nie był głodny... Może lubił jedzenia spod znaku wielkiego, żółtego M. A może był ich wrogiem, który wyznawał zasadę, że nie godzi się walczyć z tymi, z których gościnności się korzystało, z którymi dzieliło się solą...

Skrzywił się mimowolnie. Tych wszystkich "może" było zdecydowanie za dużo. I może nie powinien zajmować się spekulacjami, a poczekać na fakty. Nie wiedział.

Podszedł do wyczarowanego stolika. Jedzenie wyglądało na pozór bardzo apetycznie. I, wbrew temu, co sądził w pierwszej chwili, nie były to same pizze, hamburgery i frytki.

- Alusiu - powiedział z uznaniem - jesteś wspaniała. To - szerokim gestem objął cały stół - jest lepsze niż koszyk Mamy-Gąski.

Nie zastanawiając się długo chwycił litrową butelkę, która w dość licznym towarzystwie stała na stole, odszedł parę kroków i, nieco niezgrabnie, umył ręce. Ku jego zdziwieniu w butelce którą odstawił na stół wciąż było tyle samo wody.
Nie bardzo wierząc własnym oczom napełnił wodą kubek. Poziom płynu w butelce nie zmniejszył się.

"No proszę... Butelka-niewypitka" - pomyślał. Nie pamiętał już, w jakiej bajce o niej czytał. - "Do tego powinna jeszcze być bułka-odrastajka."
Przyklęknął przy stole i zaczął się częstować wyczarowanymi przez Alunię smakołykami, wybierając te, które wydały mu się mniej 'macdonaldowskie' niż inne. Wszystko było ciepłe, jak wyjęte prosto z pieca. Albo mikrofalówki... I wcale się nie zdziwił, gdy chrupiąca bułeczka, z której kawałek odłamał, wróciła do poprzedniej wielkości.
Był wprost przekonany że gdyby był palaczem, to pewnie gdzieś pod stołem znalazłby lulkę-niewypałkę. Ale, prawdę mówiąc, nie potrzebował jej do szczęścia.

Nie do końca zdołał się najeść, gdy do stołu podszedł Już-Nie-Mały-Książę. Z miną dość ponurą wyrecytował fragment przepowiedni, dorzucając kolejne wersy. Zdecydowanie mniej optymistyczne.
Słysząc o krwi Kuba zastanowił się przez moment, czy ma to być krew kogoś z nich... Z trudem opanował chęć rozejrzenia się dokoła z oczywistym pytaniem w oczach.

- Przyjaciołom się pomaga - zakończył Książę z bardzo smutnym uśmiechem.

I trudno było powiedzieć, czy smutek ten spowodowany jest faktem, że trzeba będzie rozlać krew, swoją lub cudzą, by trafić na Szklaną Górę, czy też Książę zdaje sobie sprawę z tego, że jego rozmówcy, gdy tylko nadejdzie świt, zostawią go samego. Jeszcze bardziej samotnego.

- Może jednak ruszyłbyś z nami? - spytał Kuba. - Może z Babilonu byłoby łatwiej dotrzeć tam - wskazał ręką gwiazdy, w które wpatrywał się Książę.

Nie czekał na odpowiedź, jako że wiedział, iż Książę raczej nie udziela odpowiedzi na zadane pytania. Obrócił się do stołu, zgarnął z niego butelkę, zapakował bułkę w serwetkę i schował wszystko do plecaka.
Gdyby mieszkańcy grodu Kraka cierpieli przypadkiem na głód lub pragnienie, to mógłby ich poratować...
Miał tylko nadzieję, że gdy zniknie stolik, to zabrane z niego rzeczy nie rozsypią się w pył.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172