Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-11-2007, 08:20   #21
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
- Ależ to wilkołak ! - wykrzyknął natychmiast łapiąc kuszę oburącz - Ani kroku dalej ! - nie wziął pod uwagę, że tamten był przywiązany - Ostrzegam, że używam grotów z najczystszego srebra, sir ! Lecz zanim dosięgnie Cię długa ręka sprawiedliwości za twą nielegalną likantropię, chciałbym żebyś wiedział, że jam jest Genginkazzon von Armeshplaust dyplomowany łowca czarownic i Wielki Inkwizytor zakonu "Płonący Heretyk" ! Skromny przedstawiciel rasy gnomów oczywiście - dodał pośpiesznie.
- "Płonący Heretyk" mówisz? Lubię ogień....
Nagle krasnolud szybkim krokiem stanął między gnomem a wilkiem.
-Ach wielki Synu Abazigala, ty który rzucach na kolana niewiernych. Bracie w dążeniu do dobra i porządku, Ciebie wyczekiwałem jako zbawienia. Wiem że jesteś skarbnicą wiedzy i obyczajów swego boga ale na pewno masz także ze sobą jakieś mniej przyziemne rzeczy. Moża masz jedną przynajmiej manierkę z gorzałką lub jak wy to nazywacie spirytusem technicznym???
~~Wiedziałem, że uwielbienie krasnoludów do alkoholu jest duże, ale żeby aż tak? Na szczęście nie ma tego zwariowanego demona... Znowu...~~
i szybko spojrzał za siebie szukając wzrokiem Astarotha, po czym odwrócił z powrotem głową w stronę gnoma i dwarfa. Podniósł obie ręce ku górze i powoli zbliżając się do nich zaczął mówić:
- Przychodzę w pokoju! Nie jestem wrogiem!
Jeśli doszedłby do gnoma w jednym kawałku, położył by łapę na kuszy i ze słowami Schowaj to, Synu Abazigala, nie będzie na razie potrzebne. spuścił kuszę w stronę ziemi.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
Stary 22-11-2007, 16:43   #22
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
- Gdzie mój naszyjnik od matki?! - szepnęła zdenerwowana i rzuciła się na ziemię by go odszukać.
Okolica zaszła gęstą mgłą, gdzieś powiał chłodny, nieprzyjemny wiatr nie omijając przy tym demonicy. Wzdrygnęła się i objęła rękoma. Dopiero teraz spostrzegła ponurą naturę, która otaczała ją i Vriessa.
Wstała i z wielkim bólem popatrzyła na ziemię . . .

- A niech to! Vriess, chodź lepiej . . . - powiedziała i podeszła do niego. Nekromanta uporczywie i soczyście klnął pod nosem jakie to wszystko jest zue, mhroczne i fe.

- Vriess . . . - mocny ton jej wypowiedzi oraz uderzająca o podłoże stopa, mówiły same za siebie "No ruszaj się ciemniaku!".
Ponieważ miłe usposobienie Charlotte nie robiło na chudzielcu wrażenia dziewczyna złapała go za bluzkę i uniosła lekko do góry.

- Rozejrzyj się Vriess, proszę Cię! Nie widzisz co tu się dzieje?? - dodała lekko poddenerwowana po czym uśmiechnęła się sztucznie. Zresztą wiele rzeczy które robiła były w niej sztuczne i wymuszone, więc ten fakt nie zrobił raczej na nikim wrażenia.

Razem ruszyli wgłąb lasu. Nie wiedząc dokąd iść poszli po prostu przed siebie. Mgła wydawała się być ciężka, a każdy krok był tym trudniejszy. Nie było wiadomo po czym się stąpa, nie można było odgadnąć dokąd się idzie. Małe, kruche gałązki pękały pod stopami obojga. Charlotte potknęła się kilka razy, raz nawet upadła. Wtedy to też podnosząc się na obolałych ramionach dostrzegła, że tuż przed nią rozpościera się ciemne, tajemnicze jezioro. Wszystkie trzy księżyce puszczały ograniczony promień światła, który ogarniał tylko brzeg i sam środek jeziora. Gdzieniegdzie na tafli wody dało się dostrzec lśniące iskierki.
Vriess od niechcenia pomógł wstać Charlotte. Był niewątpliwie zły, wręcz wściekły. Dziewczyna wolała się nie odzywać, stwierdziła, że to najlepsze co może dla niego zrobić. O tym "jaki jest w łóżku?" też wolała nie mówić. Na pewno by go to nie pocieszyło.
Sukuba dostrzegła coś dziwnie niebezpiecznie poruszającego dość spokojną wodą. Przymrużyła oczy, zastanowiła się przez chwilę.

"Hmm, skądś znam ten mały, niekształtny ryj." - przeszło jej przez myśl i dosłownie nie minęło kilka sekund jak jej oczom ukazał się Genghi.

"Taaak, wiedziałam, że skądś TO znam" - podsumowała.

- Miałem nadzieję, że was już nie zobaczę - powiedział niemal z wyrzutem - Co tak stoicie ? Prowadźcie do reszty ! Jak mus, to mus... - wybełgotał gnom.

- Ale powiało chłodem . . . - powiedziała Charlotte jakby gdzieś w niebo jednak ukradkiem spoglądała złowrogim wzrokiem na gnoma.
Nawet lodowata kąpiel nie zneutralizowała jego naturalnego, wrodzonego odoru. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że na statku objęła go radośnie.
Aż coś wewnątrz drgnęło jej ciałem. Brrr.

Ostatecznie, i zapewne niechętnie, wszyscy wspólnie postanowili że pójdą razem w las odszukać reszty drużyny. Pomysł ten sam w sobie wydawał się głupi. Iść w las otoczony mgłą, gdzie niezidentyfikowane, głodne dźwięki i odgłosy echem biegały slalomem między poskręcanymi z bólu drzewami. Przeraźliwie?
Charlotte też się tak wydawało. Ponura atmosfera niebyła jakaś nadzwyczaj straszna, ale nie należała do najprzyjemniejszych. Jak się okazało szło im tak iść tuzin lat i jeszcze więcej aż w końcu znaleźli resztę drużyny. Teraz byli znowu razem! Powód do radości? I tak, i nie. Jak to się mówi, wszystko ma swoje wady i zalety.

Zobaczyła znowu tego dziwnego demona . . . no masz Ci los, hoduje kotoptaki, yah. Hm, był tam także ten sam wilczek, którego miała już okazje poznać...szkoda, że wtedy tak nagle Vriess przypomniał sobie, że miał zgwałcić Charlotte, bo ta miała wielką ochotę porozmawiać z tym czymś w gatkach w paski. Mimo iż bez gustu, wydawało się dość interesujące, jak na coś takiego.

Dziewczyna miała zamiar zrealizować to teraz jednak niespodziewanie Genghi zaczął wykrzykiwać jakieś bzdury o Abasado-maso, lub coś w tym stylu. Charlotte nie usłyszała, bo jakiś pisk zatkał jej ucho. Stuknęła w nie lekko, odetkało się.

- Przychodzę w pokoju! Nie jestem wrogiem! - rzekł wilk z rękami podniesionymi ku górze.

- Wiem wilczku, wiem - odpowiedziała mu urokliwym, przemiłym głosem sukuba i niespiesznie zaczęła podchodzić do stworzenia. Uśmiechnęła się i stuknęła zębami z chłodu jaki ją ogarnął. Poczuła się jakby wtórnie umarła . . .
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 22-11-2007 o 16:53.
Nami jest offline  
Stary 22-11-2007, 17:26   #23
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
-Ależ to wilkołak!-krzyknął gnom, łapięc swoją kuszę.
-Nie ma co, odkrywczy jest-mruknął pod nosem Tevonrel, przypatrując się mu z politowaniem, a gdy tamten wypowiedział słowa "Płonący Heretyk", Tev wybuchnął śmiechem, tarzając się po ziemi. Do uszu Tygrysa dotarły też słowa krasnoluda dotyczące spirytusu, na co Rakszasa powstrzymał się na chwilę tylko po to, by ponownie wybuchnąć śmiechem. Maluch zaczął coś mówić o nie ruszaniu się, po czym dodał, że tyczyło się to też Tevonrela. Na te słowa Tygrys opanował się, oparł o drzewa, ziewając przeciągle, z miną mówiącą "odpłyń karzełku".
Nagle wokół niego wyrosły półprzezroczyste ściany, a Raakszasa ponownie ziewnął, po czym machnął pogardliwie łapą. Podszedł spokojnie do drzewa, spojrzał w górę, zaś za chwilę wyskoczył w górę od niechcenia, osiągając wysokość około metra, wczepiając się pazurami w drzewo, po którym zaczał wchodzić w górę.
Już za chwilę zniknał w gęstwinie korony drzewa, a następnie rozłożył się na szerokiej gałęzi mniej więcej po środku wysokości korony, tuż przy pniu.
-Całkiem tu miło-mruknął do siebie, rozkładając się leniwie na gałęzi.
 
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 22-11-2007, 18:19   #24
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Inkwizytor patrzył trzęsąc się jak to go bezczelnie ignorowano. Kot tarzał się ze śmiechu, co bezsprzecznie zasługiwało na śmierć poprzez natychmiastowe powieszenie. Tamten jednak wydawał się nie znać regulaminu "Płonącego Heretyka" i puścił w niebyt uwagę gnoma, że najbardziej taktownie byłoby teraz umrzeć. To samo było z futrzakiem, ha ! Mamił go czarodziejskimi słówkami podchodząc doń z wyciągniętymi łapami już gotującymi się do złapania łowcy czarownic i skręcenia mu karku. " Nie ze mną te numery ! Nie wie z kim zaczął ! "

- Przychodzę w pokoju! Nie jestem wrogiem! - natomiast kiedy podszedł i położył łapę na jego kuszy, gnom nieufnie się cofnął, tamten kontynuował - Schowaj to, Synu Abazigala, nie będzie na razie potrzebne.

- W pokoju, tak bądźmy poważni żaden wilkołak nie przychodzi do nikogo w pokoju - syknął - A szczególnie ty próbując zwieść mnie tymi spodenkami, które same w sobie są ucieleśnieniem rozpusty. - dodał przekonany - Sądzę też, że opacznie zrozumiałeś słowa mojego brodatego, nie-nie powiedzenie przyjaciela uwłaczało by mniemam nam obu, więc powiem - znajomego. Abazigal to mój wielki bóg, którego wszyscy tu zebrani powinni miłować podobnie jak i ja miłuje, bo to on rozświetla naszą ścieżkę pośród mroków ! - popatrzył z nechęcią na wilkołaka - A teraz zejdź mi z oczu ! Dzisiaj nie przeleję więcej krwi.

Podszedł do drzewa i z kuszą w rękach już miał zasypiać, gdy nagle wstał i piętą narysował linię naokoło siebie i drzewa. Zwrócił się do sukuby:

- Jeśli, któryś przekroczy tą linię to krzycz, a ja strzelam.

Poszedł spać.
 
__________________
Młot na czarownice.
Mijikai jest offline  
Stary 22-11-2007, 19:24   #25
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
- Wiem wilczku, wiem -
Sukkuba zaczęła podchodzić do Stahema. Wilk cofnął się, niewiedząc jakie zamiary ma owa kobieta, gdy usłyszał, jak karzełek skrzeczy do niej:
- Jeśli, któryś przekroczy tą linię to krzycz, a ja strzelam.
~~Ja bym ci rozświetlił drogę, ty nędzna kreaturo...~~
Wilk popatrzył po współtowarzyszach. Większość spała lub układała się do snu.
Sathem głęboko westchnął.
- I żaden z nich nie martwi się, czy jutro będą w jednym kawałku... Ignoranci...
Tymczasowo nie przejmując się kobietą, przypadł do ziemi, węsząc przy niej i próbując wyczuć jakiekolwiek zwierzę w pobliżu. Jeśli nie byłoby nic, co mogłoby ich zjeść lub zaatakować, usiadł wygodnie pod drzewem, starając się tak usiąść, aby mieć wszystkich na widoku.
- Ehhh...
Westchnął wilkołak jeszcze raz, po czym pstryknął palcami, i nad każdym ze śpiących pojawił się płomień, który był ustawiony pod takim kątem, aby nie raził w oczy, lecz na tyle blisko, by mile ocieplał całe ciało. Sobie wyczarował większy ogień i usadowił go tuż przy ziemi - była to imitacja zwykłego ogniska. Wystawiając łapy u ognisku, Sathem przymrużył oczy, czuwając nad grupą...
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę

Ostatnio edytowane przez Amman : 22-11-2007 o 19:37.
Amman jest offline  
Stary 22-11-2007, 21:26   #26
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Cóż - życie nawet dla demona potrafi być ciężkie zwłaszcza jeśli musi troszczyć się o bandę nieudaczników. Wszakże wręcz w zasięgu ręki widział tajemnicze wieże, sekunda teleportacji i już byłby na miejscu - jednak na przeszkodzie stanął poważny problem. Dla reszty drużyny byłaby to droga na kilka godzin, a że było już po zmierzchu... no cóż, musiał na nich zaczekać żeby nie zgubili się bez jego opieki, nie padli łupem mieszkańców lasu albo co najbardziej prawdopodobne nie wycięli się w trakcie nocy nawzajem. Jednak organizacja ,,obozu" o mały włos nie doprowadziła go do napadu spazmatycznego śmiechu - był zmuszony wykorzystać całe swoje samozaparcie. Wiadomo, że tylko on we wczesnej młodości jako szlachcic przechodził jakieśkolwiek szkolenie, ale coś takiego? Oby tylko ta drużyna wykazała minimum zdrowego rozsądku i posłuchała jego rad

Jednak chwilę wcześniej przeniósł się pod skały, które widziała jego chimera, odłupał niewielki kawałek i wrócił do obozu

- Dobrze, przyjaciele moi - zwrócił się do wszystkich, którzy jeszcze nie spali - wiem, że być może obozowisko takie jest i szczytem marzeń, ale przydałaby się choć odrobina organizacji. Thomasie zbadaj okolicę z powietrza, dla bezpieczeństwa wszystkich. Wydaje mi się, że ktoś kręci się wokół obozu. Charlotte, nie musisz pilnować - ja to zrobię, obejmę obóz siecią swojego chaosu więc jeśli możesz to postaraj się usnąć, żeby nie zakłócać mi wizji. Sathemie, idźże spać a nie przeszkadzaj innym - zbyt dużo pilnujących wprowadza niepotrzebne zamieszanie. Waldorffie... Do ciebie mam bardziej osobistą prośbę. Mógłbyś mi wyrysować na tym kamieniu runę ,,Alkochol" lub coś podobnego? Normalne trunki na demona nie działają, ale coś takiego... - powiedział, podając krasnoludowi kawałek miękkiej skały
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 22-11-2007, 22:22   #27
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Znów post za Pandę zamieszczam!
Thomas
, za radą Astaroth, rozwinął swoje czarne, anielskie skrzydła i wzbił się w powietrze, odnajdując lukę w zasłonie gałęzi i ostrożnie wzlatując ponad korony drzew. Setki nietoperzy.
Patrol powietrzny przebiega spokojnie. Nad widocznym z góry brzegiem jeziora panuje spokój. Z góry widać też skraj lasu i trawiastą równinę rozciągającą się dalej. Wysokie, piękne skały, przypominające formy krasowe, iglice i ‘maczugi Herkulesa’, rozrzucone są na granicy lasu. To chyba biały wapień. Piękne skały, idealne do rzeźbienia, gdyby ktoś miał ochotę. Thomas przysiada nam moment na jednej ze skał.
Kontynuując lot, zapuszcza się dość daleko od obozu drużyny, czyli od widocznego w gąszczu czerni migoczącego punktu, ogniska Sathema. Jego uwagę przykuwa głośny trzask łamanej gałęzi. Postanawia sto sprawdzić i ląduje na gałęzi któregoś drzewa, zaskakuje na ziemię. Na wilgotnej ściółce znajduje olbrzymi odcisk zwierzęcej łapy. Ślad ma ponad metr długości! Anioł nie ma pojęcia co to za stworzenie. Nie ma go w okolicy, w każdym razie.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 22-11-2007, 22:47   #28
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
- Sathemie, idźże spać a nie przeszkadzaj innym - zbyt dużo pilnujących wprowadza niepotrzebne zamieszanie.
~~Patrzcie no, jaki opiekuńczy się zrobił...~~
- Po pierwsze: po Twoim "przesłuchaniu" jakoś nie ufam Ci aż tak, aby powierzać mój żywot w Twoją ochronę. Po drugie: widzisz ten ogień? - machnął ręką w stronę płomyków wznoszących się ponad głowami innych - Muszę go dopilnować w sposób, w który wątpię abyś potrafił. Po trzecie: prawie w ogóle nie będę się ruszał z tego oto legowiska. Mówiąc prawie, mam na myśli doglądanie ognia.

Gdy skończył mówić, podrapał się tylną łapą za uchem, wstał, i zaczął podchodzić do każdego płomyka (Oczywiście karła obszedł szerokim łukiem) jaki stworzył patrząc, czy nie ma w ich pobliżu jakiś liści lub suchych gałęzi, które mogłyby się zająć. Jeśli takowe były, ułamywał/urywał je i chował do kieszeni. Kiedy sprawdził ostatni z płomieni, wrócił do swojego ogniska i wyciągając wszystkie cztery łapy w kierunku ognia, rzucił to co zebrał w kieszeni do niego. Wilk dawno nie czuł się tak odprężony. Blisko ognia, wygodnie wyłożony pod drzewem. Więcej nie było mu potrzeba. Sathem popatrzył na gnoma.
~~Nie musiałbym przekraczać tej twojej głupiej linii, aby zrobić ci kuku~~ pomyślał.

~~Przydałoby się coś do jedzenia... Dawno nic nie jadłem, oni gdy wstaną z pewnością będą głodniejsi ode mnie... Może nasz "opiekun" się wykaże. Przy okazji będzie dalej ode mnie...~~
- Jeśli chcesz -
zwrócił się do Astarotha - mógłbyś poszukać czegoś do zjedzenia. Nie dla mnie - jeśli trzeba sam umiem się o siebie zatroszczyć - ale chodzi tutaj głównie o nich. Gdy się obudzą, głód z pewnością będzie im doskwierał, a jak sam powiedziałeś - im mniej pilnujących tym lepiej. - kończąc wyszczerzył zęby w ironicznym uśmiechu.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę

Ostatnio edytowane przez Amman : 22-11-2007 o 23:00.
Amman jest offline  
Stary 22-11-2007, 23:40   #29
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Thomas. (3 strony a ja jeszcze postu nie dałem - wybaczcie...)

Anioł był mokry, poobijany, jakiś palant do niego strzelał z Bóg wie czego, inny idiota drze się na cały las... Normalnie jeden z wielu złych dni. Nocny patrol ukoił stargane nerwy Thomasa. Wiatr w włosach i lotkach dodawał mu siły, czuł się wolny... Trzy księżyce dobrze oświetlały korony drzew. Anioł dojrzał w oddali jakieś kamienie, białe kamienie. Postanowił przysiąść na nich, przemyśleć wydarzenia ostatnich dni.

Po dłuższej chwili postanowił wrócić do swego zajęcia. Znów wzbił się w powietrze, znów czuł wiatr na twarzy, znów czuł się wolny. Lecąc w ciszy usłyszał trzask łamanych gałęzi, nie wiedząc co to jest postanowił sprawdzić ten teren. A nóż jakaś sarna lub inne zwierze, z którego mógł by przyrządzić jedzenie.

Gdy wylądował ujrzał metrowy ślad jakiegoś dzikiego zwierzęcia. Po wstępnych oględzinach nie mógł go porównać do żadnego śladu jaki w życiu widział. Postanowił sprawdzić okolicę z ziemi. Lewa ręka na rękojeści Ostrza Upadłych, druga na Żywym Ogniu.

Ruszył w gąszcz.
 
Panda jest offline  
Stary 23-11-2007, 13:44   #30
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Nie dało sie ukryć że drużyna była liczna. Nie wątpliwie też była głośna i różnorodna. Na szczęście Astaroth, postanowił zaprowadzić porządek. Karzeł z nieukrywaną satysfakcją oglądał jak ktoś wydaje rozumne rozkazy. W odróżnieniu do Niego nie miał za sobą wojskowych czy paramilitarnych szlifów ale lubił porządek. Wszystko i każdy winien mieć swoje przyporządkowane miejsce. Nie może go ono nie wolić, raczej winno wynikać z jego predyspozycji i charakteru. Weźmy taką kopalnie... Tam nie do pomyślenia by było łamanie podstawowych zasad BHP. I to nie chodzi że sam zgniesz. To twoja sprawa równie dobrze co ginąć w wybuchu metanu możesz zginąc zmiażdzony przez trolla. Praca w niebezpiecze stwie zbliża i hartuje dusze.

Gnom odszedł w swoją stronę a wilk zajął się swoimi sprawami. Reszta drużyny zaczeła przygotowania do biwaku.

~~Jestem ciekaw czy on szczerze sie martwi o naszą drużynę czy po prostu chce mieć wojowników pomocnych do... ~~-Karzeł przyłapał się nad tym że być może jego adwersarz potrafi czytać w myślach. Spojrzał na jego twarz ale nie wyczytał żadnej zmiany. No chyba że demony potrafią tak doskonale maskować swe uczucia. Uciszając swe myśli powrócił do porzuconego wątku- No właśnie do czego moża nas potrzebować. I co tu robimy na cztery młoty Moradina. - Już miał odwrócić się i poszukać miejsca na spoczynek gdy Astaroth poprosił o:

-Waldorffie... Do ciebie mam bardziej osobistą prośbę. Mógłbyś mi wyrysować na tym kamieniu runę ,,Alkochol" lub coś podobnego? Normalne trunki na demona nie działają, ale coś takiego...

Nic nie mogłoby ukryć jego zdumienia. I nie wiadomo co bardziej zraziło Karła: czy otwarta i serdeczna prośba od członka drużyny w której czuł się trochę wyalieonowany czy też sam pomysł na jak można wykorzystać dar tworzenia Świętych Run.
Na początek Waldorff nie mógł nic powiedzieć dopiero po kilku oddechach wrócił do względnej normalności a z twarzy zeszła czerwie czy raczej purpura.
-Astaroth, wybacz mi proszę ale nie potrafię takich run pisać. Wątpie zresztą by nawet takie były. -Jedynie szczera odpowiedź mogła wchodzić w grę. Każda inna przeczyłaby jego charakterowi.
-Podejrzewam że nasz Nekromanta-Pokazując grubym kciukiem na Vriess'a- mógłby Ci w tym pomóc. Bo wiesz ja mimo wszystko to jestem chyba najmniej magiczny z was wszystkich...
Karzeł spuścił głowę i już zaczął się odwracać gdy jeszcze pod nosem.
-Po raz pierwszy ktoś poprosił o pomoc a ja muszę odmówić. Jaki ten świat jest do dupy. -Nagle wrócił wzrokiem do Astarotha i z niezwykle rozpromienioną twarzą - Ehhh,mógłbym przez miesiąc nie pić nic poza wodą by zobaczyć twarz Inkwizytora gdybyś mu coś podobnego zaproponował! Pozwolisz że udam się na krótki spoczynek -Odwrócił sie i znalazł kępkę mchu pod dośc dużym drzewem.. Na ziemi zatoczył koło a potem ko cem młota na ziemi narysował runę Brenan. Postanowił że będzie odpoczywał korzystając z leczniczej i ochronnej mocy sanktuarium...
 
Vireless jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172