Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-01-2008, 15:13   #1
 
Cagran's Avatar
 
Reputacja: 1 Cagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodze
Śródziemie [sesja otwarta]

Witam i na samym początku przypominam, że MOŻNA się jeszcze zgłaszać.

No więc tak, ja wam podaję sytuację w jakiej się znajdujecie, a potem akcję tworzycie wy ja tylko rozstrzygam

Jeśli znajdziecie jakieś błędy, przepraszam ale jeszcze szumi mi w głowie i chyba zaraz zasnę ( opisy są też bardzo skromne, wiem, ale obiecuję, że jeszcze się poprawię )

Darak
Słońce zachodziło już na wzgórzach przy Trollowych Lasach. Postanowiłeś odetchnąć. Teren tu był pagórkowaty, porośnięty karłowatymi krzakami, cierniami, małymi drzewami. Usiadłeś na ziemi szukając przy pasie bukłaka z wodą. Łapczywie piłeś łyk za łykiem, jednak to nie to. Czemu by nie upolować jakiejś zwierzyny i wypić jej ciepłą, pożywną krew ? Łuku niestety nie posiadasz, a z mieczem nie będziesz przecież polować. A gdyby tak zabić człowieka ? Ich mięso jest pyszne, słodkie, takie jakie obiecywał ten pies Saruman. Splunąłeś na ziemię. Rozejrzałeś się dookoła. Na małym klonie siedział kruk z łysinką na głowie.
- Cóż za pokraka – pomyślałeś i podniósłszy kamień cisnąłeś nim w ptaka, a ten ugodzony pociskiem odleciał ze strasznym piskiem. – Teraz wybierać. Zakraść się do ludzkiej osady czy dalej ukrywać się w dziczy i jeść te świństwa ?
Noc zapadła, wymarzony czas na łowy,a więc ? [ tu wchodzisz ty ]
Zororuidron

Lasy to piękna rzecz, a jeszcze piękniej jest się nimi opiekować, pielęgnować je i dbać o nie. Przechadzając się po lesie usłyszałeś trzepot skrzydeł. Był to kruk Rodgar, twój stary przyjaciel. Codziennie przynosił ci wiadomości spoza lasu. Usiadł ci na ramieniu i gderliwym głosem rzekł :
- Witam Zororaiu...
-Zororuidron.
- Przepraszam, wiesz jak to jest, nie jestem w stanie wymówić tak długiego imienia. – powiedział Rodgar – Mam dziwną wieść. Wczoraj siedząc sobie na moim ulubionym klonie dostrzegłem dziwną postać. Była ona ubrana w zbroję, a przy pasie miała miecz. Gdy bacznie się jej przyjrzałem zrozumiałem, że nie jest to człowiek. Wtedy cisnął we mnie kamieniem, a teraz pozwolisz ? Nieco zgłodniałem – i kruk odleciał, a ty wróciłeś do swych obowiązków. Warto by się nad tym zastanowić. Może to goblin ? Ale późno się robi trzeba myśleć o jutrze ? Trzeba będzie przesadzić brzozy w inną ziemię bo tam jest im źle. [ tu wchodzisz ty ]

Buldurgun
-Wstawaj pokrako ! – wykrzyknąłeś kopiąc orka śpiącego na ziemi – Wstawać cherlaki ! Czas już nadszedł, wysyłają nas na wojnę.
Chodziłeś po brudnym orkowym namiocie zrobionym z niewyprawionych dobrze skór kopiąc orki i wrzeszcząc z całej siły. Po kilkunastu minutach ujrzałeś przed sobą kilkunastu orków uzbrojonych w drewniane pałki, pokraczne szable, halabardy , piki i różne inne śmieci. Niektórzy byli owinięci w brudne szmaty, inni w śmierdzące skóry, a jeszcze inni w stare, zniszczone zbroje.
-Wychodzić psy i do szeregu – krzyczałeś wymachując szablą.
Wyszliście na zewnątrz. Stały tam setki takich samych orków jak i tych których miałeś pod swą komendą. Byliście już poza Mordorem. Poza domem. To ten obrzydliwy Gondor ze swymi lasami i jeziorami. Zdecydowanie to nie może istnieć. W uszach brzmiał ci jeszcze rozkaz :
- Razem z resztą oddziału dołączycie do walk w Osgiliath.
Ruszyliście w byle-jakim szeregu w kierunku Białego Miasta. Po kilku godzinach przystanęliście, aby odetchnąć [ tu wchodzisz ty ]

Rindil

Wstałeś z drewnianego stołka. Znajdowałeś się na jednej ze strażniczych wież swego miasta Andrill. Słomiany dach jako-tako ochraniał cię przed padającym teraz śniegiem. Pierwsze promyki światła przebijały się do twojej komórki.
-Nuda – pomyślałeś – lepiej przejść się do karczmy na grzane piwo. Jeszce tylko raz rzucisz okiem. Nagle coś na dole się poruszyło i uciekło w cień sosnowego boru. Niewątpliwie to mógł być goblin. Trzeba o tym poinformować burmistrza. [ tu wchodzisz ty ]

Nacre

W małej chatce u podnóży gór Mglistych paliła się woskowa świeczka. Przy stole na którym stała owa świeca siedziała na drewnianym krześle elfka, a na dywanie obok leżała kasztanowa fretka. Elfka prawie, że zasypiała co chwila jednak budziło ją uderzenie pioruna. Na dworze szalała burza. Kobieta stwierdziła, że i tak nie zaśnie i spojrzała przez okno. Wielkie góry Mgliste jakby wczepiły się w ziemię swymi długimi palcami i nawet taka potężna nawałnica nie mogła ich ruszyć. [ tu wkraczasz ty ]

Nilscire

Zgubiłaś już trop. Nie ma co ich dalej śledzić. Trzeba wracać Lothlórien. Ostrzec królową. Jednak, nie misja musi zostać wykonana. Elfka myślała tak nad swymi dalszymi poczynaniami siedząc w mieszanym lesie. Niedaleko stąd znajduję się Rivendell. Może warto zasięgnąć rady Erlonda ? Powoli noc przerzedzała się. Nie będziesz tu chyba siedzieć do końca życia. Czas wybierać [ tu wkraczasz ty ]


Jeśli komuś coś nie pasuję proszę pisać na PW. Na pewno to zmienimy.


PS : SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !
 
__________________
Nie martw się, nie jest źle ! Sesja dziś nie skończy się
"Tylko ten kto poznał okrucieństwo wojny, potrafi docenić pokój" Mieszkaniec Kosowa

Ostatnio edytowane przez Cagran : 01-01-2008 o 15:32.
Cagran jest offline  
Stary 01-01-2008, 16:43   #2
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację


Nacre przetarła oczy zmęczone od czytania księgi prz świetle zwykłej, migoczącej świecy. Odgarnęła kosmyki ciemnych włosów z twarzy i przeciągnęła się ziewając. Lubiła taką pogodę, coś w deszczu i błyskawicach budziło jej szacunek. Błyskawica jest jak nić przecinająca niespokojne, burzowe niebo - pojawia się nagle i równie nagle znika. Jakby jakieś tajemnicze siły tkały na niebie wzór który co rusz chcą zmieniać, gdyż niepodoba im się otrzymany efekt.

O fretkach nie można powiedzieć tego samego. To znaczy, nie że są nićmi, tylko że lubią burzę. Biedna Sina leżała skulona na dywanie wydając przy każdym grzmocie dziwny pisk. Zaciskała wtedy oczki jeszcze mocniej, jakby mając nadzieję, że dzięki temu wszystko zniknie. Głupiutkie stworzonko. Boi się zwykłej burzy ale kiedy jest potrzebna swojej pani potrafi zdobyć się na wielkie czyny.

Nacre patrzyła chwilę jak migotanie świecy odbija się na błyszczącym futrze zwierzątka. Uspokajające jest patrzenie na takie zwinięte stworzenie, którego małe płucka unoszą się szybko w rytm oddechów. Elfka podeszła do Siny, wzięła ją na ręce i usiadła z powrotem na krześle, które zaskrzypiało ponownie pod ciężarem obu stworzeń. Delikatne gładzenie fretki po futrze jeszcze bardziej odprężyło Nacre. Pięknie wyglądała wtulona w jej ręce, na tle jej ciemnogranatowej szaty.

Elfka zdawała sobie sprawę, że powinna chociaż spróbować się przespać. Jutro zapewne czeka ją kolejny ciężki dzień... jak codzień. Nie była pewna dokąd trafi jutro, czy w ogóle się stąd ruszy. To właśnie lubiła Nacre. Pewną niepewność dnia codziennego. Nie lubiła czynić dokładnych planów na każdą godzinę swojego życia. Na bogów, przecież to by oznaczało całe mnóstwo planowania, trudno zapomnieć, że Golodrimowie żyją właściwie wiecznie. Planować? Nie, lepiej mieć jakiś cel i dążyć do niego wciąż na nowo, szukając ciekawych sposóbów i zapomnianych dawno ścieżek. Tylko dzięki temu życie jej jeszcze nie znudziło - do wszystkiego można dojść różnymi ścieżkami.

Nacre podniosła się wraz ze zwierzęciem i ułożyła się na łóżku. Może i nie zaśnie, ale przynjamniej odpoczną jej mięśnie. A Sina znajdująca się między nią a ścianą przynajmniej nie będzie tak wyraźnie widziała błysków. Elfka leżała odprężona, próbując uspokoić głaskaniem małe, przestraszone stworzonko.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 01-01-2008 o 19:08.
Redone jest offline  
Stary 01-01-2008, 19:39   #3
 
Lumpy's Avatar
 
Reputacja: 1 Lumpy jest jak niezastąpione światło przewodnieLumpy jest jak niezastąpione światło przewodnieLumpy jest jak niezastąpione światło przewodnieLumpy jest jak niezastąpione światło przewodnieLumpy jest jak niezastąpione światło przewodnieLumpy jest jak niezastąpione światło przewodnieLumpy jest jak niezastąpione światło przewodnieLumpy jest jak niezastąpione światło przewodnieLumpy jest jak niezastąpione światło przewodnieLumpy jest jak niezastąpione światło przewodnieLumpy jest jak niezastąpione światło przewodnie
"Taaaak. Ludzka krew. Ich soczyste mięso. Tego potrzebuje. Chociaż... Czy stary pryk Biała Ręka nie mówił, że jesteśmy po części ludźmi? Orki, gobliny... Tyle razy widziałem ich kanibalizm. Czy ja - dumny Uruk-Hai - mam być jak te ścierwa? Nie chcę się do tego zniżać. Nie... Czas z tym skończyć! Zostawiam całą przeszłość za sobą. Łącznie z rządzą krwi potęgowaną przez pradawną nicość..."

Pół ork wstał i rozglądnął się wokół. Potrzebuje coś zjeść. Zaczął iść w stronę najbliższej wioski, którą widział kilka dni temu. Kręcił się w kółko zmieniając miejsce przebywania, aby pozostać nieodkrytym. Po godzinie marszu znalazł strumyk. Zmoczył głowę i napełnił bukłak. Po kolejnym odstępie czasu znalazł wioskę. Teraz musi tylko znaleźć chlew. Świerza słonina napełni zaraz jego pusty brzuch.
 
Lumpy jest offline  
Stary 02-01-2008, 16:22   #4
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Nilscire
Zawsze była w tyle, zawsze chociaż o ten jeden dzień. W przeciwieństwie do nieumarłych istot, elfka musiała odpoczywać i jeść. Teraz jednak zrezygnowana zsiadła z konia i oparła się o wielkie drzewo. Jej koń od razu zaczął korzystać z chwili postoju, najpierw uspokoił oddech , następnie pożywiał się trawą. Jego czarna sierść połyskiwała od potu.
Nilscire zaraz wstała i od nowa zaczęła szukać tropu, lecz w głębi serca wiedziała, ze go zgubiła.

~ zgubiłam go...zgubiłam ten przeklęty trop...~ pomyślała i zacisnęła pięści.
~ może już najwyższy czas wrócić do Pani...nie..moja misja jeszcze nie dobiegła końca, nie mogę przecież przyznać się do porażki...~ myślała spoglądając na powoli znikające gwiazdy i na umykający księżyc. Nawet nie spostrzegła kiedy zamknęły jej się oczy i zasnęła. Była zmęczona, mało jadła i mało spała. Teraz dopiero zmęczenie dało po sobie znak.

Obudziło ją rżenie niecierpliwego konia który zdążył przyzwyczaić się do nieustannego ruchu. Słońce właśnie pojawiło się zza horyzontu. Nilscire zjadła ubogie śniadanie i ruszyła w poszukiwaniu rady do Rivendell.
~ Może Elrond wie coś więcej o tych dziwnych stworach... ~ myślała po drodze, ale w duchu miała nadzieje, że znajdzie gdzieś po drodze trop. Nie miała ochoty pokazywać się w Rivendell.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline  
Stary 02-01-2008, 20:20   #5
 
Kościej's Avatar
 
Reputacja: 1 Kościej ma wyłączoną reputację


Zororuidron przemierzał Trollowe Laski obserwując otoczenie. Według relacji tego pokracznego kruka po lesie pałentał się jakiś zapchlony goblin.

Goblin!? Taa... jasne! Zawsze mu mówiłem żeby uważał na sfermentowane jagody i żeby nie jadł gałek ocznych padłych zwierząt. Wydawało mu się i tyle. Na wszelki wypadek sprawdzę jednak cały las.

Miarowe kroki enta odbijały się głośnym, równym echem po okolicznych drzewach. Wyglądały one jak ogromne brązowe kolumny wkopane w ziemię, podpierające zielony, liściasty sufit. Sowy siedziały na gałęziach, swiecąc ogromnymi żółtymi oczami. Wiewiórki skacząc strząsały jodłowe szyszki na brodatą głowę Zororuidrona. Ent rozchylił kilka dębowych gałęzi odkrywając przejście na pagórkowatą trawiastą polankę. Widniały na niej ślady niedawnego obozu.
Była tu jedna osoba. Mężczyzna. Ukrywał się.
Szybkow wywnioskował Ent. Na ziemi obok wygniecionej połaci trawy widniało jaśniejsze miejsce, jakby trawa była przez dłuższy czas pozbawiona dopływu światła, na przykład przywalona kamieniem. Dalej kilka gałęzi krzewów było połamanych.
Napewno przedzierał się tędy...
Przechodząc dalej Zororuidron trafił na skraj lasu. W pobliżu jaśniały światła osady. Nagle w skłębione i poskręcane fałdy brody Enta zaplątał się jakiś ptak. Zororuidron wyjął go lekko. Był to Rodgar.
Co tym razem? Burknął Ent. Kolejny goblin, czy może oddziały orków z Isengardu? A może krasnoludy planują budowę szybów pod lasem?

Ha, ha, ha! Nie sądziłem że Entowie są aż tak dowcipni. Stwierdził z przekąsem kruk. Tropisz tego goblina?

Tak. Padła odpowiedź.

On buszuje teraz po tamtej wiosce... Ptak wskazał skrzydłem ...a dokładniej mówiąc okrada chlewik.

Ent cofnał się cienie buków i dębów obserwując wioskę i czekając czy goblin Rodgara czasem nie wraca.
 
__________________
ZA KAŻDYM RAZEM KIEDY PISZESZ GŁUPIE POSTY BÓG ZABIJA KOTKA!

Ostatnio edytowane przez Redone : 02-01-2008 o 21:44.
Kościej jest offline  
Stary 03-01-2008, 17:27   #6
 
hobibit's Avatar
 
Reputacja: 1 hobibit jest na bardzo dobrej drodzehobibit jest na bardzo dobrej drodzehobibit jest na bardzo dobrej drodzehobibit jest na bardzo dobrej drodzehobibit jest na bardzo dobrej drodzehobibit jest na bardzo dobrej drodzehobibit jest na bardzo dobrej drodzehobibit jest na bardzo dobrej drodzehobibit jest na bardzo dobrej drodzehobibit jest na bardzo dobrej drodze
Rozglądam się dookoła w poszukiwaniu miejsca dobrego żeby odpocząć. Trochę cienia przyda się. To nieznośne słońce które czasem przebija się przez chmury jest nie do wytrzymania. Gdy wypatrzę odpowiednie miejsce na skraju obozu wskazuje je palcem.
-Ruszać się ścierwa. Pół dnia marszu i już zmęczeni? He? Tam odpoczniecie.
Czekam aż moi orkowie siądą tam gdzie wskazałem. Przyda się im odpoczynek. Tu powietrze jest inne niż w Mordorze. Takie rzadkie jakby go w ogóle nie było. Jak można tym oddychać?
Biorę bukłak i pociągnę parę łyków żeby ugasić żar w gardle. Stoję i rozglądam się dookoła po okolicy. Inne grupy orków w okolicy też zatrzymały się na odpoczynek.
Trzeba jak najszybciej dostać się do osgiliath. Jeśli ruszymy tą samą trasą co wcześniejsze oddziały to znajdziemy tylko pas wydeptanej ziemi i nic do jedzenia. Walka tam potrwa jeszcze trochę a nawet jeśli miasto padnie to nie możemy liczyć na łupy. I dalej będziemy żreć to suszone mięso którego nie miałem ochoty jeść już po pierwszym posiłku.
Poczekam chwilkę. Oglądam swojego buta który niedługo nie będzie się do niczego nadawać. Owinięty jest jakąś szmatą żeby się nie rozpadł ale ten sposób nie działa wiecznie.
Rozglądam się po innych obozowiskach i chce zobaczyć co inne grupy będą robiły. Czy rozbijają namioty czy nie?
 

Ostatnio edytowane przez hobibit : 03-01-2008 o 17:36.
hobibit jest offline  
Stary 03-01-2008, 18:11   #7
 
Cagran's Avatar
 
Reputacja: 1 Cagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodzeCagran jest na bardzo dobrej drodze
[ przepraszam że tak długo nie pisałem, ale miałem drobne problemy z internetem które już zostały naprawione. ]

Darak

Słońce wstawało już powoli nad małą wioską. Kilka zbudowanych z gliny, kamienia i drewna chat pokrytych darnią stojących w nieładzie tworzyły tą skromną wioseczkę. Obok trochę budynków gospodarskich skleconych byle-jak z czego popadnie dopełniały wiejskiego krajobrazu. Zabłoconą drogą szedł uruk-hai w zbroi i z obnażonym mieczem. Kierował się w kierunku jednego z chlewów. Po drodze spotkał tylko jakieś psa przybłędę , jednak nie miał ochoty na taki posiłek. Chciał czegoś bardziej ludzkiego. Stąpał powoli jednak szczęk zbroi zapewne obudził już jakichś wieśniaków, jednak to nie miało znaczenia, bo i tak nie mieli z nim szans. Kopnięciem otworzył zmurszałe drzwi, wkroczył do budynku. Promienie światła przedzierały się przez dziurawy, słomiany dach. Rozejrzał się jednak nic nie ujrzał. Zero jakichkolwiek zwierząt. Rzucił się na kupę zakurzonego siana.
-Na pewno nie wrócę do tych obrzydliwych korzonków - pomyślał - Może by złapać jakąś kurę lub wtargnąć do chaty któregoś z wieśniaków.

Zororuidron

Przypatrywałeś się chlewowi jednak nie ujrzałeś nic ciekawego.
Dzień już wstawał, a brzozy nie mogą czekać. Widać kruk znowu przesadzał. Tak nawiasem mówiąc brzozy mają straszny głos chyba nie wytrzymam dłużej ich krzyku - myślałeś - Wieśniacy to nie mój problem, ale jeśli stwór sprobuje wtargnąć do lasu ( jeśli wogóle istnieje ) posmakuje pięści drzewca.

Nilscire

Słońce świeciło bardzo wysoko, gdy Nilscire podążała w kierunku Rivendell. Las był przepiękny latem. Nagle usłyszała pisk. Straszliwy pisk. Jedyny taki pisk.
-A więc to tak - myślała - Zawrócili, aby zgubić prawdopodobnych szpiegów.
Teraz już nie miała wątpliwości, że trzeba ich śledzić. Wszystkie zmysły szukały jednego celu. Dziewięciu. Na las już nie patrzyła. Na ćwierkające ptaki, na przepiękny szum liści, na kicające tu i tam zające i jelenie i nawet na dzięcioła który mocno dudnił w drzewo swym dziobem. Jednak ona tego nie widziała, nie słyszała lasu. Widziała i słyszała zło. Trzeba je śledzić, trzeba się stać jednością, aby jej nie wytropili. Nagle ich ujrzała. Daleko za drzewami, kierowali się na zachód, do Shire.

Nacre

Nagle Sina zatrzęsła się. Elfka pamiętała dobrze, że robiła to kiedy się bała. Jednak zdążyła ją uspokoić, a i burza powoli ustawała. Więc co ją tak przestraszyło. Być może warto to sprawdzić. Na dworze padał już tylko lekki deszczyk. Przy okazji można wziąć trochę drewna, bo zaczyna się robić zimno. Drewno leży w składzie za domem. Oby nic się jej nie stało.

Buldurgun

Cały twój odział razem z tobą siadacie pod małą piaszczystą skarpą porośniętą trawą i cierniami. Rzeczywiście but nie wygląda najlepiej. Siedząc masz dość duże pole widzenia. Niektórzy z orków zajęli się rozbijaniem namiotów inni siadali tak jak i wy, a jeszcze inni rozpuścili się w odległości 30 metrów od obozu w poszukiwaniu jedzenia, ludzi lub czegokolwiek innego. Wszyscy orkowie jednak patrzą krzywo na ich towarzyszy z innych grup. Niektórzy zajmują się jedzeniem, kilku kłóci się o coś, a jedna grupa pozostaje w pełnej gotowości bojowej, cała złożona jest z uruków. Teren tu jest pagórkowaty, rośnie tu dość dużo drzew, cierni, krzaków, potoczki zdarzają się dość często jednak z pewnością wolelibyście gasić pragnienie krwią. Niekiedy zdarzają się krzaki malin, poziomek, jagód lub drzewa z jabłkami i gruszkami. [ Ty oczywiście nie masz aż takiej wiedzy dotyczącej owoców, ale warto cię o tym poinformować. ]
 
__________________
Nie martw się, nie jest źle ! Sesja dziś nie skończy się
"Tylko ten kto poznał okrucieństwo wojny, potrafi docenić pokój" Mieszkaniec Kosowa
Cagran jest offline  
Stary 03-01-2008, 19:42   #8
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Burza powoli się uspokajała, wszechobecne dudnienie lejącego się z nieba deszczu również ustawało. Elfka odprężyła się na tylę, że była już na granicy jawy i snu, odpływając w obięcia nieświadomości. Jednak gwałtowne drgnięcie jej chowańca było dosyć niepokojące.

Sina boi się tylko podczas burzy, ta już przecież właściwie ustała. Czasem widać jeszcze w oddali błysk, ale dźwięk grzomtu dochodzi tak przytłumiony iż prawie go nie słychać. A mimo to Sina się przestraszyła. Elfka już dawno nauczyła się ufać swojemu zwierzęciu, ma nadzwyczaj wyczulone zmysły. Jeśli Sina twierdzi, że coś jest nie tak, to kurna, coś jest nie tak.

Nacre podniosła się z łóżka i podeszła do komody. Na niej leżał pewien błyszczący, metalowy przedmiot - sztylet. Ten podarek od Adruhima nie raz ratował jej życie, teraz mógł zrobić to ponownie. Nigdy nie można być na tyle głupim by uważać, że wszystko można pokonać magią. Nie można.

Elfka uchyliła drzwi wejściowe i wypuściła przodem Sinę. Zwierzątko orzeźwione świeżym powietrzem wybiegło na zewnątrz podskakując zabawnie i omijając głębokie kałuże. To czyścioszka, nie lubi mieć ubrudzonego futra.

Nacre posłała fretkę przodem w okolicę składziku. Jesli zwierzę coś zobaczy, elfka zobaczy to także - za to właśnie najbardziej kocha swojego chowańca. Sama rozglądała się bardziej uważnie dookoła ale doszła do wniosku że nie może ryzykować, lepiej teraz zaufać magii.

Nacre przystanęła i skoncentrowała się. Swój umysł dostroiła do ścieżek esencji pozwalając by jej myśli i zmysły "odpłynęły" badajac okolicę. Jeśli ktoś znajduje się w promieniu dziewięciu metrów wyczuje jego obecność, czy będzie to zwierzę czy stworzenie inteligentne, nawet to potrafi powiedzieć dzięki temu prostemu czarowi. Może się tak koncentrować przez pewien czas idąc powoli w wybranym kierunku więc przeszuka obszar domku w ten sposób, tak dla pewności. Nigdy nie wiadomo kto może czychać na jej życie. A jeśli nikogo nie będzie, tym lepiej, przynajmniej weźmie trochę drewna.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 04-01-2008, 12:58   #9
 
Kakazu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kakazu ma wyłączoną reputację
Rindil podniósł się ociężale od swojego drewnianego stolika, przy którym tyle razy zapadał w drzemkę, pierwsze co ujrzał to płatki śniegu na swej długiej rudej brodzie, strzepnął je po czym rozejrzał do o koła, nagle coś przykuło jego uwagę, teraz uciekło w cień sosnowego boru, czy mam majaki czy widziałem goblina - pomyślał, próbując dostrzec jeszcze coś w ciemnym lesie. Lepiej będzie jak powiadomię o tym burmistrza, wziął swój jednosieczny topór, potem tarczę i zszedł po drewnianych schodkach wierzy. Krasnoludzkie miasto tętniło życiem, łowcy wracali z łowów, kupcy zachwalali swoje towary, kowale z brzdękiem walili młotami o kowadła, wszedzie można było usłyszeć głęboki krasnoludzki śmiech i rozmowy, Rindil szedł ulicami miasta, pozdrawiając napotkanych znajomych, zatrzymał się przed pałacem burmistrza, dawno tu nie był, strażnicy pałacu zagrodzili mu drogę - mam ważną wiadomość do burmistrza powiedział, przepuście go to strażnik wieży- powiedział jeden. Rindil wszedł do środka, przeszedł przez hol i kamienne komnaty, aż dotarł do miejsca w którym przebywał burmistrz, ukłonił się i powiedział -Panie, zauważyłem pewną istotę przy jednej z wież, najprawdopodobniej był to goblin, uznałem że warto o tym poinformować - powiedział, czekając na reakcję burmistrza.
 
Kakazu jest offline  
Stary 04-01-2008, 20:54   #10
 
Kościej's Avatar
 
Reputacja: 1 Kościej ma wyłączoną reputację
Zororuidron kroczył lasem z Rodgarem na jednej z gałęzi. Ptak raz po raz pokrzykiwał na niego.
Co robisz? Wracaj tam. A jak tan goblin znów wejdzie do lasu? Natnie dżew i rozpali wielki ogień, który spali cały las!...
Okrzykom takim nie było końca. Wkońcu jednak Enta znudziło wysłuchiwanie piskliwego krakania kruka. Złapał go i skierował na niego wzrok.
Słuchaj ty wrzaskliwy ptaku! Jak tan goblin tu weldzie, to się z nim roz... mówię. A teraz zamknij swój pyskaty dziób i usadow się spowrotem na właściwym miejscu. Idziemy przesadzac drzewka.
Kroki Zororuidrona rozbrzmiały szybciej, gdy dżewiec przyspieszył kroku. Drzewa zaprzestały swej jekliwej pieśni gdy tylko dotknęły kożeniami nowej ziemi.
Ach, jak spokojnie.- Rozmarzył się Ent.- Prawda że odrazu lepiej się myśli Rodgarze...
Rodgarze?! Już nie "Wrzaskliwy Ptaku"?!- Spytał ironicznie kruk.
Jeśli nie chcesz żebym był dla ciebie miły... ty wrzasklliwy ptaku. Lec obserwowac las, przydaj się na coś... ty wrzaskliwy ptaku. Jak wrócisz zamelduj mi czego się dowiedziałeś... ty wrzaskliwy ptaku. ja tymczasem stanę sobię gdzieś tutaj... ty wrzaskliwy ptaku...
Rodgar wielce nieszczęśliwy poleciał posłusznie.
 
__________________
ZA KAŻDYM RAZEM KIEDY PISZESZ GŁUPIE POSTY BÓG ZABIJA KOTKA!

Ostatnio edytowane przez Kościej : 05-01-2008 o 11:00.
Kościej jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172