Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Sesja RPG Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-01-2008, 22:42   #11
Nansze
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Laure Toffu

Brama nienaturalnie dziwnie skrzypnęła. Dźwięk przeraźliwie metaliczny, taki smutny i bez wyrazu. Dziwne. W oknie na pierwszym piętrze pojawiła się ciemna sylwetka ze srebrnymi włosami. To była tylko chwila. Ułamek sekundy. W oknie nikogo nie było. Niezmącony spokój. Gdy kołatka zastukała w duże, zabytkowe drzwi nie minęło wiele czasu aby otworzyły się z drewnianym łoskotem po raz drugi dzisiejszego dnia. Mężczyzna w czarnym fraku poczęstował stojącą na schodach kobietę, zimnym wzrokiem i kamiennym wyrazem twarzy.
-Czy ma Pani zaproszenie?- Ten głos. Ciężki i bezbarwny jak jego właściciel. Gdy pokazałaś mu brązowo – złotą kopertę, wpuścił Cię do środka. Uprzejmym gestem wystawionej, swobodnie ręki. Jakby się kłaniał. Stałaś z mocno rozszerzonymi oczyma, oglądając duży hol w którym teraz stałaś. Wypchane zwierzęta, broń. Ciarki przechodzą po plecach.

-Panicz, lubił polować- Wyjaśnił, niezapytany wcześniej o nic lokaj.
Ciężki, kryształowy żyrandol lekko się zachwiał. Lokaj zwrócił swoje czujne oczy do góry. Jakby się na kogoś patrzał, obserwował. Lecz, gdy zwróciłaś również tam i swój wzrok, niczego nie zauważyłaś. Gdy odwróciłaś się do lokaja, ten podpalał Twoje zaproszenie. Siny płomień? Czerwony popiół?
-Proszę za mną. Zaprowadzę Panią do pokoju- Wyprostowana sylwetka lokaja otarła się lekko o Twoje ramię. Poszłaś za nim.
Na półpiętrze skręcił w prawo. Otworzył pierwsze duże drzwi naprzeciw schodów. Ty jeszcze raz szybko spojrzałaś na żyrandol. Nic tam nie było. Weszłaś do mniejszego korytarza. Po lewej stronie duże, zdobione okna, a po prawej duża ilość drzwi oraz portrety wiszące na ścianie. Zaś na podłodze, długi, czerwony dywan z frędzelkami. Straciłaś rachubę, które to już drzwi mijasz. Gdy się przyjrzałaś numerom drzwi…nie były one po kolei.
-Numer 46- Lokaj wyjął duży, mosiężny klucz. Otworzył drzwi i ruszył w stronę wyjścia. Milcząc. Ty jedynie popatrzałaś się na niego, jak na dziwaka i weszłaś do pokoju.

Pokój był miły. Taki ciepły, ale za to malutki. Dominującym kolorem był żółty. Naprzeciw drzwi wejściowych było duże okno. Białe firanki i długie zasłony w przyjemnym żółtym odcieniu.

Po prawej stronie było duże łoże z baldachimem, a naprzeciw niego zdobiony kominek. Na ścianie koło kominka wisiał obraz, na którym widniały położone polne kwiaty na czarnej, grubej książce. Dość interesujący obraz. Obok kominka stała biblioteczka, a naprzeciw niej, koło okna stał wygodny fotel ze złotymi wzorkami. Koło łóżka stała mała komoda, a na niej wazon ze świeżo ściętymi żonkilami. Żonkile? O tej porze?

Na komodzie była również biała karteczka.

Śniadanie o 9
Obiad o 14
Kolacja o 18
 

Ostatnio edytowane przez Nansze : 26-01-2008 o 22:54.
 
Stary 26-01-2008, 23:18   #12
 
sheey's Avatar
 
Reputacja: 1 sheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwu


Jacek rozejrzał się po pokoju. Był utrzymany w niebieskiej barwie. Lubił ten kolor, szczególnie w połączeniu z żółtym. Położył swoją torbę na wygodnym łóżu z baldachimem i przypatrywał się niezpominajką.

Nie zdziwiłbym się, gdyby mieli tu szklarnie.

Jacek znalazł małą karteczkę z godzinami posiłków. Spojrzał na zabytkowy zegar znajdujący się na komódce tuż koło niezapominajek. Wskazywał 13:00. Miał dużo czasu. Otworzył swoją podróżną torbę i zaczął układać na biblioteczce swoje książki. Torbę z resztą rzeczy rzucił pod łóżko, wyciągając jedynie spodnie. "Aktualne" miał strasznie przemoczone. Po przebraniu się usiadł w fotelu i rozmyślał nad tą całą sytuacją. Nie kontaktował przez kilkanaście minut. Spojrzał leniwie na zegar. Za kwadrans obiad. Jacek nie znał drogi do jadalni, więc wyszedł żeby ją poznać.
 
sheey jest offline  
Stary 27-01-2008, 13:03   #13
 
Scarlet's Avatar
 
Reputacja: 1 Scarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemu


Laure spokojnym krokiem podążała za mężczyzną. Chłód jaki zdał odczuć się od niego wzbudził w niej zainteresowanie.

Ile tu pokoi i drzwi, mały labirynt można by pomyśleć. I te numery chaotycznie przydzielone...Stare mury...Ciekawe, czy opowiedzą mi ciekawą historie...

Kiedy major domus przekazał jej klucz, przekroczyła próg pokoju i zamknęła za sobą drzwi.

-O... jak gustownie urządzony pokój. Ciepłe kolory, każdy mebel ma swoje miejsce i te piękne żonkile. Hm...czyżby gospodarz tego domu hodował kwiaty? I biblioteczka, bardzo dobrze, lubię poczytać wieczorami. O, widzę że niedługo będzie podany posiłek. Wspaniale, z tego pośpiechu nie zdażyłam nic zjeść.

Laure podeszła to regału i rzuciła okiem na książki, aby rozeznać się w tytułach.
Spojrzała przez okno i kiedy zobaczyła samochód uświadomiła sobie , że w pośpiechu pozostawiła w nim wszystkie bagaże.

- No właśnie, muszę wrócić po walizki. Chciałabym się odświeżyć i przebrać.
Hm...ten dziwny major domus nie pokazał mi nawet, gdzie znajduje się łazienka.


Otwarła drzwi i stanęła w progu rozglądając się czy nikt przypadkiem nie przechadza się korytarzem.

-Jaki tu spokój...
 
__________________
Didn't you read the tale Where happily ever after was to kiss a frog? Don't you know this tale In which all I ever wanted I'll never have For who could ever learn to love a beast?
Scarlet jest offline  
Stary 27-01-2008, 14:25   #14
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację


-No może nie będzie aż tak źle.- pomyślał Johnny kiedy zobaczył swój pokój. Zdjął torbę i postawił ją koło łóżka. -Później się rozpakuję.- pomyślał. Zdjął swoją czarną kurtkę i rzucił niedbale na łóżko. Zaciekawił go obraz małej dziewczynki wiszący na ścianie. Podszedł do niego bliżej. -Pewnie to jakaś rodzina właściciela domu. Z resztą co mnie to obchodzi. Spojrzał na karteczkę z godzinami i nagle mocno zaburczało mu w brzuchu. Od wieczora nic przecież nie jadł. Położył się na łóżku. Popatrzył na słoneczniki. -Słoneczniki o tej porze roku? Pewnie sztuczne...Ciekawe kiedy powiedzą coś o tych pieniądzach, które można tu wygrać.- zaczął się zastanawiać. Przypomniał sobie o matce. Miał nadzieje, że nic jej nie jest. Musiał wygrać te pieniądze dla niej. Aby i ona i on mogli żyć w spokoju. Wygra je bez względu na wszystko.
Minuty mijały bardzo powoli. Czas dłużył się dla Jonnego niemiłosiernie. I jeszcze ten uciążliwy głód. Kiedy wreszcie podadzą obiad? Wstał z łóżka. Podszedł do okna. Pogoda nie zachęcała do niczego. Była to typowa styczniowa pogoda, nastrój raczej melancholijny. Nie chciało mu się nic robić. Z nudów zaczął się rozpakowywać. Wyjął na łóżko wszystkie ubrania jakie posiadał oraz przybory do higieny osobistej.-No właśnie, gdzieś tu musi być chyba jakaś łazienka.- zastanowił się. Chyba wszystko zostanie wreszcie wytłumaczone po obiedzie.
 
Morfik jest offline  
Stary 27-01-2008, 16:59   #15
Nansze
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Pora obiadowa nieuchronnie zbliżała się dużymi krokami wskazówek zegara. Cisza, a potem dźwięk pełnej godziny drugiej zegara z holu, który rozbrzmiewał po domowym eterze. Ucieszyliście się, że spotkacie się z Panem lub Panią tego domu. Ale było małe „ale”. Lokaj nie powiedział Wam gdzie dokładnie macie się kierować. Otóż nie było innego wyjścia jak wyjść z pokoju i zejść na dół do dużego holu o myśliwskiej nucie. Schodząc powoli po schodach, zobaczyliście wysoką postać w ciemnym fraku. Mężczyzna lekko skłonił się wam i wskazał ręką na drzwi po prawej stronie. Otworzył je. Żyrandol zaczął lekko się kołysać, ale lokaj nie zwrócił na to uwagi.

Zaprosił was do kolejnego dużego holu, a na jego końcu były drzwi do jadalni.

Wysoki sufit, piękne zdobienie. Wszystko zachowane w ciepłej kolorystyce złota z bielą oraz drewna. Na środku Sali stał długi stół, który już był przyszykowany do obiadu. Ale co było zastanawiające? Nakrycia na stole liczyły 20. Czyżbyście nie byli tutaj sami? Po prawej stronie znajdował się duży kominek, a koło niego były drzwi. Pewnie dla służby.
-Proszę zająć miejsca-Polecił lokaj i zaczął rozpalać w kominku. Po chwili gdy już usiedliście na swoich miejscach z tych drzwi koło kominka wyszła młoda kobieta w fartuszku, która niosła pierwsze dania. Była to młoda dziewczyna, o pustych brązowych oczach i wąskich ustach. Bardzo szczupła, a wręcz chuda. Jej włosy spięte w kok.

Przyglądaliście się jej w milczeniu jak co chwilę znikała zza tymi drzwiami przynosząc kolejne ciepłe dania. Postawiła na stole po trzy czerwone wina i parę dość interesująco wyglądających przystawek, które wyglądały jak móżdżki nabite na wykałaczki. Jakieś danie wyższych sfer? Czego to oni nie wymyślą. Lokaj wstał z pod kominka i zapalił świece, stojące na stole. Na zewnątrz było jasno, ale światło od kominka i te świece, nadawały pewien klimat, którego nie potrafiliście wyrazić. To wszystko było milczeniem. Do jadali zaczęli się schodzić pozostali goście.

Damy w obszernych, koronkowych sukniach oraz panowie w czarnych eleganckich frakach. Wszyscy wydawali się tacy szczęśliwy.

Nie zauważali was. Nie widzieli was? Zajmowali się sobą. Może to jakaś grupa … hmmm turystów? Starzy przyjaciele? Jednak w dziwny sposób pasowali do tego miejsca. Wszyscy już zajęli swoje miejsca, prócz jednego. Na samym końcu stołu, stało puste krzesło. Ciche rozmowy umilkły, a oczy wszystkich skierowane były ku drzwiom wejściowym. Weszła przez nie mała dziewczyna lat może 16. Miała krótkie do ramion blond włosy spięte w luźny kok. Mała na sobie czerwoną, koronkową sukienkę z gorsetem.

Powitała wszystkich serdecznym uśmiechem. Jej zielone oczy i gładka bała cera przyciągała uwagę.

Czy to jakiś bal przebierańców?
-Chciała bym serdecznie powitać nowych lokatorów mojego skromnego domu- Powiedziała to nad wyraz sympatycznym i ciepłym głosem, podnosząc kryształowy kieliszek z winem do góry. Reszta „gości” zrobiła to samo. Czuliście się trochę dziwnie. To wszystko było tak nienaturalne.
-Smacznego!- Powiedziała młoda blondynka w czerwonej sukni.
-Pytania po obiedzie, proszę. William was zaprowadzi do salonu później- Nie zapytana wcześniej o nic… patrząc się w waszą stronę uśmiechnęła się serdecznie.
Obiad minął, w ciszy. Jedzenie było dość smaczne, ale czegoś tam brakowało. Nie potrafiliście określić, co to takiego mogło być. Ziemniaczki, dobry gęsty sosik i jakieś mięsko. No niby wszystko w porządku, ale zawsze pozostaje to „ale”. Ci którzy wcześniej skończyli wyszli bez słowa z jadalni, aż w końcu zostaliście Wy, lokaj i kobieta w czerwieni, która uśmiechnąwszy się, wyszła.
-Zapraszam- Wysoka, postać w czarnym fraku wskazała ręką drzwi jadalni. Wyszliście na hol. William zaczął kierować się do drzwi naprzeciw jadalni. Otworzył je mosiężnym dużym kluczem. Większym niż wasze, które macie od swoich pokojów. Weszliście do dużego salonu. Wysoki sufit, na którym wymalowane były jakieś postacie, które zdawały się latać. To chyba aniołki? Może artysta miał jakaś dziwną wizję. Myślisz. Od salonu prowadziły jeszcze inne drzwi, znajdujące się koło okna.

Pomieszczenie było zachowane w kolorach purpury i złota oraz drzewa wiśniowego. Nieodłącznym elementem był kominek znajdujący się po lewej stronie.

Pianino, które stało pod oknem po prawej stronie. Dwie duże sofy naprzeciw siebie oraz dwa duże fotele, które stały koło kominka. A praktycznie naprzeciw niego. Czerwony dywan z frędzelkami oraz obrazy dopełniały tego luksusowego pomieszczenia. Blondynka siedziała już na jednym z fotelu.

Tego bardziej centralnie stojącego naprzeciw kominka, w którym palił się ogień.
-Zapraszam- I wykonała gest dłonią, który zapraszał na sofy.
 

Ostatnio edytowane przez Nansze : 27-01-2008 o 17:03.
 
Stary 27-01-2008, 19:15   #16
 
Scarlet's Avatar
 
Reputacja: 1 Scarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemu


Laure zajęła miejsce przy stole i spokojnie zjadła posiłek. W milczeniu przyglądała sie dziwnym gościom. Ich stroje znacznie odbiegały czasem od panującej mody.
Dziwnie się czuła w tym towarzystwie. Jeszcze bardziej zdziwił ją fakt, iż zdali się jej wcale nie zauważać.

Może to i lepiej... Nie lubię być w centrum zainteresowania. Ale ten dom i atmosfera... Podoba mi się to.


Po kolacji razem z resztą gości udała się do salonu.

Jak tu pięknie. Ile cennych dziel sztuki i te bogate dekoracje...
Właściciel albo ma żyłkę do interesu, albo jest szlachetnie urodzonym.
Utrzymanie w takim stanie posiadłości kosztuje nie małe pieniądz.


Kiedy weszli do salonu jej wzrok utkwił na młodej kobiecie. Usiadła na sofie. Serce przyspieszyło bicia a ciągle wzrastające podniecenie powodowało, że oblizała usta jak to zwykła czynić, lekko przygryzając dolną wargę.
 
__________________
Didn't you read the tale Where happily ever after was to kiss a frog? Don't you know this tale In which all I ever wanted I'll never have For who could ever learn to love a beast?
Scarlet jest offline  
Stary 27-01-2008, 23:13   #17
 
Mattheus's Avatar
 
Reputacja: 1 Mattheus nie jest za bardzo znany


Podczas obiadu oprócz swoich znanych z widzenia lokatorów, młodej pani domu i tej dziwnej arystokracji Matthew zauważył także jeszcze jedną osobę. Dziewczyna ta ubrana była, jakby to było można powiedzieć, normalnie. Przynajmniej biorąc pod uwagę obecne czasy i modę. Co do obiadu Matt nie miał żadnych zastrzeżeń. Dopiero teraz przypomniał sobie, że od kilkunastu godzin nie miał nic w ustach. Na szczęście jego pochodzenie znowu się przydało, nie odbiegał zbytnio manierami od tych ‘dziwnych’ gości. Ale mimo wszystko czuł się ignorowany. W pewnym momencie miał nawet zamiar zrzucić łyżkę, aby sprawdzić reakcję innych, ale w ostatniej chwili się opanował.
Po obiedzie wszyscy dość ‘normalnie’ ubrani ludzie oraz pani domu udali się do salonu. Matt zajął miejsce tuż obok nowej lokatorki domu. Zafascynowany wyglądem wnętrza salonu powiedział do niej nie odwracając wzroku od dzieł sztuki:
-Naprawdę, nieźle urządzony pałacyk. A Pani jest tu, jakby to ująć, nowa? Nie widziałem tu Pani wcześniej, a do tych ludzi, tych, dziwnie ubranych, to Pani się też raczej nie zalicza. A tak w ogóle gdzie moje maniery, Matthew jestem. Matthew Bourne- powiedział powoli odwracając wzrok w stronę kobiety.
 
Mattheus jest offline  
Stary 28-01-2008, 12:39   #18
 
Scarlet's Avatar
 
Reputacja: 1 Scarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemu




Kobieta wygląda na ok 30 lat. Ma długie za ramiona włosy, delikatnie falowane. Duże brązowe oczy spoglądają spod gęstych rzęs, pociągniętych delikatnie czarną maskarą. Gładka i zarumieniona twarz ozdobiona ustami rozświetlonymi naturalnym błyszczykiem. Na sobie ma dżinsy w jasnym kolorze delikatnie opinające biodra i bluzkę w kolorze ecri zdobioną koronką w tym samym kolorze. Na szyi naszyjnik z masą perłową w kształcie łezki. Jej styl jest raczej swobodny.

Laure uśmiechnęła się do mężczyzny, który przed chwilą usiadł obok niej i nawiązał rozmowę.

-Laure Toffu-podała rękę- miło mi poznać. Owszem, dopiero co przybyłam. Małe spóźnienie w zawiązku z nawalającym autem. Co zrobić. Ciekawe towarzystwo widze. Zgadzam się z panem. Dom przepięknie i gustownie urządzony, i intrygujący od samego początku...Czy panu też wydali się dziwni Ci goście, którzy nie co odbiegali strojami od naszych? Może to jakiś element przedstwienia wydanego dla nas, by podgrzać nieco emocje.

Laure miała w zwyczaju patrzeć na osobę z którą rozmawia, toteż nie zwracała zbytniej uwagi na towarzystwo. Czekała również na zabranie głosu przez panią domu.
 
__________________
Didn't you read the tale Where happily ever after was to kiss a frog? Don't you know this tale In which all I ever wanted I'll never have For who could ever learn to love a beast?

Ostatnio edytowane przez Scarlet : 28-01-2008 o 16:20.
Scarlet jest offline  
Stary 31-01-2008, 21:24   #19
Nansze
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Młoda blondynka czekała cierpliwie, aż wszyscy zajmą wygodne miejsca. Nie popędzała ich. Nic nie mówiła. Jedynie lekko się uśmiechała.

Siedziała spokojnie. Plecy miała wyprostowane, ręce złożone na kolanach, a nogi blisko siebie.
Zegar wybił 17 godzinę. Pięć zegarowych dźwięków rozeszło się po korytarzach domu. Lokaj wszedł po cichu do salonu trzymając srebrną tacę, na której stały 6 kryształowych kieliszków oraz butelka czerwonego wina, bez jakiejkolwiek nalepki.

Czyżby wino własnej, domowej roboty? Postawił cicho na stoliku po środku sof. Otworzył wino i nalał do każdego kieliszka. Po czym skłonił się lekko do młodej damy w czerwonej sukience i wyszedł.
 
 
Stary 01-02-2008, 10:40   #20
 
sheey's Avatar
 
Reputacja: 1 sheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwu


Jacek wszedł do jadalni. Popatrzył na duży stół. Było na nim 20 nakryć. Nie byli jedynymi gośćmi.

Nie jesteśmy sami

Powiedział cicho do swoich towarzyszy i ruszył w kierunku stołu. Usiadł przy nim i na widok lokaja zapalającego w kominku zlał go zimny pot. Jacek już miał wychodzić, ale wchodzący goście go speszyli. Zacisnął dłonie na sztućcach. Gdy blondynka powiedziała "Smacznego" dał się do jedzenia. Jadł szybko, chciał jak najszybciej wrócić do swojego pokoju. Jednak i tak skończył jeść, jako jeden z ostatnich. Gdy Jacek wyszedł z jadalni odetchnął z ulgą. Po wejściu do salonu ulga minęła. Kolejny kominek. Po geście blondynki zapraszającym na sofy starał się usiąść jak najdalej swojego koszmaru. Kolejne krople potu zaczęły spływać mu po karku. Starał się nie zwracać uwagi na ogień, i nawet mu się to udawało, ale trzaskając nie dał o sobie zapomnieć. Zwrócił się do blondynki.

Pani, czy mogę prosić o zgaszenie ognia?
 
sheey jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172