|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-03-2008, 10:45 | #101 |
Reputacja: 1 | 19:00 OGRÓD MAGNUSA Gwen i Tom po krótkim spacerze dotarli pod dom Magnusa. Światła były zgaszone. Para szybko ruszyła w stronę ogrodu i zaczęła go przeszukiwać. Po chwili Tom znalazł okrągły kawałek żelaza o średnicy 80cm, a obok ciemną dziurę. Więc mag ułatwił robotę. Ale czy się tam opuszczę?- myślał Tom. Po chwili zjawiła się Gwen. Rzucał okiem na właz, po czym rzekła: -Widzę że już znalazłeś zejście…- nagle Gwen się zaśmiała- zmieścisz się? Na pewno nie z mieczem. Dziewczyna wzięła swój miecz w ręce, rzuciła w dół po czym sama wdzięcznie opuściła się do kanałów. -Chyba jest tu bezpiecznie! Ale jakże tu śmierdzi…. I jest strasznie ciemno! STRAGANY/TYLNA FURTKA Estralin szybkim krokiem, ale kulejąc, ruszył w kierunku targowiska. Był to duży plac, podobny do kilku innych w mieści. Unosiły się tu różne zapachy, ale można w skrócie powiedzieć że capi jak z tyłka nosorożca. Zwykle były tu tłumy, ale teraz prawie nikt nie chodził pomiędzy pustymi straganami oraz zamkniętymi sklepami. Łowca po chwili znalazł jednak potrzebne rzeczy i zakupił je. Potem udał się w zaułek i przebrał w ciemne ubranie. Do kieszeni wsadził pieprz i sól, razem z kilkoma pozostałymi mu monetami. Noga nadal go bolała, ale to nic strasznego. Spytał o drogę przechodnia, po czym dotarł pod dom celu. Obszedł go i po dłuższej chwili stał na tyłach pałacu Torena. A gdzie jest ta furtka? Nic nie było widać w ciemności… łowca przypomniał sobie słowa Magnusa: „Mała furtka…. mała ukryta furtka… ukryta za….za opuszczoną kamienicą!” Estralin rozejrzał się. Tylko w jednym budynku nie paliły się światła. Była to trzypiętrowa, obskurna kamienica. To chyba to. POD WILLĄ TORENA Dwójka magów szła wolnym krokiem, wymieniając pomysły na „stworzenie zamieszania”. Do celu dotarli z prawie gotowym planem. Jednak najpierw schowali się za róg i przypatrzyli bramie. Wyraźne w świetle pochodni sylwetki strażników przy bramie. Było ich dwóch. I jeszcze…. Jakieś dziwne cienie za bramą. Może strażnicy? Ale w ciemności nic nie można było dojrzeć. Salvatore naliczył 2, Arhmaran-3. Ale może być ich mniej lub więcej. Salvatore spytał: -To jak, idziemy? DOM UZDROWICIELA Dreak odpowiedział magowi, a ten skinął głową. -Zaraz powiadomię magów. Jedzenie też będzie. Potem Dreak zasnął. Uzdrowiciel tymczasem wyszedł z domu i udał się na posterunek Głównego Oddziału Straży Magicznej. Szumna nazwa, ale pracuje tam marnych 100 magów. Strażników jest znacznie więcej, około 500. Uzdrowiciel przekazał wersję wydarzeń Dreaka inspektorowi odpowiedzialnemu za to śledztwo, po czym wrócił do swojego domu, zostawił na stole jedzenie i znowu wyszedł. Trybiki administracji w mieście działały powoli, ale Magnus zdołał już się dowiedzieć o jakimś wypadku kogośtam i że teraz szukają nijakiego Etalinaa. Słyszał to ze źródeł nieoficjalnych, więc imię było zniekształcone, ale mag wszystko zrozumiał. Ruszył po ściślejsze informacje. Nie można dopuścić do klęski. |
10-03-2008, 19:03 | #102 |
Administrator Reputacja: 1 | Tom z zaciekawieniem obejrzał zejście do kanałów. Widać było, że Magnus wszystko już przygotował. Co prawda wejście nie było zbyt duże, ale... Arhmaran z pewnością by się nie zmieścił, lecz Gwen była szczupła. On też. Z pewnym zaniepokojeniem popatrzył, jak Gwen zeskoczyła w dół. Nie bardzo widać było dno, ale pewnie ona miała lepszy wzrok. Słysząc z dołu spokojny, chociaż niezbyt zadowolony z warunków pobytu, głos Gwen spytał: - Masz może jakąś pochodnię - spytał. - Albo świeczkę? - Poczekaj chwilkę - dodał. Bez wątpienia byli głupcami nie kupując rzeczy w tak oczywisty sposób przydatnej w kanałach. Na szczęście dokoła był ogród. Odciął kilka gałęzi, na oko takich, które będą się dobrze palić. - Odsuń się - zawołał. Chwilę później rzucił w dół gałęzie, oraz, podobnie jak dziewczyna, swój miecz. Zawisł na rękach i skoczył. "Lot" nie był długi, a lądowanie w miarę udane. Podniósł swój miecz, oczyścił trochę, a potem rozejrzał się. Nawet tu, tuż przy wejściu, było bardzo ciemno. Podniósł najbliższą gałąź. Rozległ się trzask, jakby metal uderzał o kamień i nagle gałąź zapaliła się. - Więcej dymu niż światła - powiedział - ale lepsze to, niż nic. - Trzymaj - powiedział, wręczając zaimprowizowaną pochodnię dziewczynie. |
13-03-2008, 18:51 | #103 |
Reputacja: 1 | Estralin na widok tak dużej kamienicy lekko zagwizdał pod nosem , i spokojnie ruszył w jej kierunku , rozglądając sie lekko wokoło wypatrując zainteresowanych oczu jego skromną sylwetką . Podejrzewając że opuszczone kamienice raczej rzadko stoją długo w mieście nie do końca opuszczone , w końcu przecież im większe miasto tym więcej bezdomnych i złodziei chętnych na takie tajne lokum . Jednocześnie zastanawiając się czy kamienica specjalnie nie jest opuszczona i tajna furtka nie jest zwykła drogą ewakuacji bogatego paniusia z zamku w wypadku ataku . Jeżeli tak jest to tylne wyjście może znajdować się pod ścisła obserwacją , na którą Estralin na razie nie miał ochoty się natykać przypadkiem . Wolał wpierw takowych zlokalizować i pokazać im co myśli o takiej robocie . W tym celu przygotował sobie w kołczanie strzały na kaczki , z ciężarkiem zamiast grotu . Korzystając z pierwszego nadarzającego się głębszego cienia Estralin obwiązuje sobie twarz oraz czoło wraz z uszami pozostawiając jedynie osłonięte oczy czarną szarfą zakupioną na straganie . Im mniej wiedzą tym śpią spokojniej , mam nadzieję że nie będę zmuszony dobywać sztyletów ... Pomyślał łowca udający się jak największym cieniem ostrożnie na tył kamienicy starając nie wpadać nikomu w oczy . Jednocześnie tak aby nie wyczuły go też psy wartownicze , nie miał zamiaru ryzykować , szczególnie teraz gdy się okazało że Dreak był skończonym idiotą niepotrafiącym pohamować swych krwawych żądzy , a on sam lekko kuleje . Estralin zatrzymał się na chwile zastanawiając jak to się stało że łucznik taki jak on potrafiący rozszczepić jedną strzałę za drugą będącą już wbitą w cel , nie zdołał trafić Dreaka i od razu go unieszkodliwić . Chmmmm . Pozbył się krążących wokół jego głowy myśli z przeszłości otrzepując lekko głowę na boki i ruszył dalej w poszukiwaniu tylnej bramki . Bądz bardziej jak się spodziewał tajnego przejścia za opuszczoną kamienicą ... |
16-03-2008, 13:28 | #104 |
Reputacja: 1 | - Idziemy! – Arhmaran wciągnął w płuca powietrze i wyszedł z cienia raźnym krokiem zmierzając ku bramie. Wszystko miało się rozegrać w ciągu najbliższych minut… Nie sądził, że zdołają zagadać wszystkich na tyle długo by reszta grupy mogła sobie pozwolić na spokojne działanie… Zerknął w tył spoglądając czy Salvatore nadąża za nim, poczym krzyknął w stronę strażników. - Ach! Co to za porządki? Dlaczego nikt nie przyszedł mnie powitać gdy wraz z mym przyjacielem przybyliśmy do miasta? Czy Toren zapomina o starych znajomościach? |
18-03-2008, 22:34 | #105 |
Reputacja: 1 | 19:05 KANAŁY -Ani pochodni, ani świeczki, Tomie- odpowiedziała Gwen. Po chwili para stała już z zapalonymi gałęziami w dłoniach. Za dużo światła to nie dawało, a spalało szybko. Ruszyliście do przodu. Okropnie śmierdziało, a wasze buty raz po raz zatapiały się w kałużach, błocie czy też.... gównie. Szliście kilka minut i doszliście do rozwidlenia... Na dodatek gałęzie się wypaliły. Tom zapalił kolejne dwie, a ostatnie podał Gwen. Popatrzył w lewo i w prawo. Gdzie iść? Cholera, jak Magnus mógł ich wpuścić do kanałów bez mapy? Nagle usłyszał cichy głos Gwen -Zaczekaj. Dziewczyna skręciła w lewo. Wróciła po minucie. -Kolejne rozwidlenie. Mamy pecha. Tom westchnął. Nagle w głowie zaświtał mu pomysł. Przypomniał sobie drogę do pałacu Torena. Po jej przeanalizowaniu doszedł do wniosku, że odpowiednia droga to prawy kierunek. Ale czy na pewno? Poza tym znowu wypaliły się gałęzie. TYLNA FURTKA Jest. Jeden. A tam w dali drugi. Estralin w całkowitej ciszy przebył korytarz kamienicy, a teraz wyglądał zza rogu. Widział furtkę, choć nie było żadnych pochodni. Przy niej stał strażnik, a w ogrodzie spacerował kolejny cień. Nagle głowa pierwszego strażnika obróciła się w stronę kamienicy, a jego oczy rozszerzyły ze zdziwienia. Łowca błyskawicznie schował sie za róg, z łukiem gotowym do strzału. Odczekał kilka uderzeń swojego głośno bijącego serca i wyjrzał znowu. Strażnik stał spokojnie, jakby nic się nie stało. Pewnie uznał że mu się przywidziało. Jednak czy przypuszczenie starcza podczas polowania? Estralin mógłby przypłacić to życiem... GŁÓWNA BRAMA Strażnik zdezorientowany spojrzał na maga. Mamy cię -Ależ.... panowie....ee....ja nic nie wiem o żadnych znajomościach. Musieliby panowie...e.... porozmawiać z sir Torenem... Drugi strażnik chwilę przyglądał się czarodziejom, a po chwili rzekł: -Ale nie możemy was wpuścić do pana Torena- po czym spiorunował wzrokiem swojego towarzysza- trzeba było przyjść o bardziej- zerknął na Salvatore'a-ludzkiej porze. Nie w nocy. Przykro mi. |
21-03-2008, 13:34 | #106 |
Administrator Reputacja: 1 | Tom z ponurą miną spojrzał na widniejące przed nim rozgałęzienie. Magnus mógł nam podrzucić jakiś plan tych kanałów - pomyślał ponuro. - Jeszcze trochę i zaczniemy błądzić tu po omacku jak krety. Zwęglonym kawałkiem gałęzi zakreślił na ścianie znak, by chociaż wiedzieć, skąd przybyli. Co prawda ich prowizoryczne pochodnie nie mogły starczyć na długo, ale może uda się zdobyć jakieś inne źródło światła. Gdyby rzecz jasna mieli tędy wracać. - Kolejne rozwidlenie, powiadasz - skomentował słowa Gwen. - Niewesołe. Usiłował sobie przypomnieć drogą, jaką szli z domu Magusa do pałacu. Co szkodzi zaryzykować - pomyślał. - Chodźmy tędy - powiedział pokazując prawą odnogę korytarza. Ruszył przodem. |
21-03-2008, 16:06 | #107 |
Reputacja: 1 | Salvatore podniósł głos: - Widzę, człowieku, że nie rozumiesz! Nie sądzę, żeby Toren opowiadał ci o wszystkich swoich znajomych! Nie jesteś przecież jego matką i nie musisz znać wszystkich jego przyjaciół! Czy myślisz, że ja wybieram sobie porę, o której muszę zasięgnąć rady mojego przyjaciela w dość pilnej sprawie? Dziwię się, że Toren nie powiedział wam, że mamy przybyć. Wszak umawialiśmy się. I nie mów mi, że nic o tym nie wiesz. Niektórzy mają swoje sposoby porozumiewania się... Elf stwierdził, że tylko przyciskając już wystraszonego i zdezorientowanego strażnika i jego kolegę można będzie wymusić wstęp do willi maga... |
23-03-2008, 01:44 | #108 |
Reputacja: 1 | Estralin wciągnął lekko kilka razy powietrze , i nieco obniżając się ana kolanach lekko wyglądnął za róg by spojrzeć na strażnika . Sprawa się nieco skomplikowała w chwili zdania sobie sprawy że tyla furtka jest rzeczywiście potencjalną drogą ucieczki bogacza . Wydobył z kołczanu strzałę o długim i wąskim grocie , potrafiła się nieraz wbić w sam mur czy też przebić łatwiej lekki pancerz w porównaniu co do zwykłych grotów które częściej po prostu się zsuwały czy jak kto woli odbijały . Było to ryzyko na które łowca nie mógł sobie w tej chwili pozwolić . Jak się wcześniej okazało z Dreakiem nie do końca sobie radzi z strzelaniem pod wpływem presji , więc miał zamiar zrównoważyć te braki w szkoleniu w łucznictwie sprytem . Estralin podpatrywał strażnika wyczuwając chwilę przejścia strażnika za bramką , długość czasu jego obejścia ogródka . Po 3 przejściu gdy elf był już pewny co do czasu przejścia strażnika z nałożoną strzałą na cięciwie rzucił niewielkim kamykiem dla zmylenia przeciwnika o kilka metrów od niego w głąb większego cienia , lekko się przy tym wychylając trzymając nisko pozycję do strzału i w skupieniu zaczął mierzyć w wpatrującego się w ciemność nic nie spodzewającego się strażnika . Odmierzając czas nadejścia jego kolegi po fachu po drugiej stronie muru Estralin wypuszcza strzałę , która ma nadzieję przyszpili strażnika do muru tak aby ten się nie obsunął . Na chwilę zanim strzała dosięga celu Estralin już zakład drugą strzałę na cięciwę w razie wypadku tak jak z dreakiem . Bądz nazbyt czujnego słuchu strażnika zza bramką . Adrenlina uderzyła z ogromną mocą Elfowi , serce znacznie przyśpieszyło bicie serca a strzała wydawała się nie ubłagalnie długo lecieć do celu , w przeciwieństwie do drugiej zniecierpliwionej już do kolejnego strzału , elf spokojnie czekał na rozwój wydarzeń ... |
23-03-2008, 23:36 | #109 |
Reputacja: 1 | Nie wiedział czy starczy mu sił, nie za wiele go to obchodziło. Wstał, jego wzrok skierował się na jedzenie które tylko nadgryzł. Przemył twarz i ubrał się w zbroje zabrał też miecz. Biegł, biegł i biegł ani na moment nie zwalniał tempa kierowany uczuciem nienawiści, nie wiedział co dokładnie chce zrobić zabić elfa czy dać go zabić jedyne co go jednak teraz obchodziło to jak najszybciej dostać się do celu. Wciąż biegł, przepychając się przez tłum przechodniów a niekiedy wywracając ich. Nie wiedział co chciał zrobić chciał po prostu zniszczyć misję tak jak oni a może on chciał zniszczyć go. Kiedy był już blisko wyciągnął miecz... chciał tam po prostu wbiec i zabić wszystkich na jego drodze.
__________________ "If you want to make God laugh, tell him about your plans." |
25-03-2008, 13:03 | #110 |
Reputacja: 1 | 19:10 KANAŁY Tom i Gwen szybko posuwali się do przodu. Ostatnie gałęzie z sykiem wypalały się, a kanały nadal się ciągnęły. Para minęła dwa rozwidlenia, ale wybór był prosty, bo jedne szły w kierunku willi, a drugie w całkiem przeciwną stronę. Tom zdołał zauważyć, że wodą płynęły, pośród różnych odchodów i szmat, gałęzie. Mimo że były mokre, może uda się je jakoś zapalić? W końcu ostatnie prowizoryczne pochodnie spaliły się do końca. Nastała ciemność. Wprawdzie było coś widać, ale ciężko było tak iść. A wedle wyliczeń Toma, które wszakże mogły okazać się błędne, do pałacu pozostało ponad 100 metrów w linii prostej. GŁÓWNA BRAMA Strażnicy wzdrygnęli się na wzmiankę o "sposobach porozumiewania się". Jeden z nich powiedział drżącym głosem: -B-być może b-będziemy mogli was w-wpuścić, ale najpierw m-musimy spytać się p-pana Torena... Tak więc wybaczcie- skończył strażnik, ukłonił się i odszedł w kierunku domu. Drugi strażnik zagrodził magom drogę i wciąż się w nich strachliwie wpatrywał. Salvatore uśmiechnął się, czując, że z nimi łatwo mu pójdzie. Ale tamten drugi udał się do Torena! Czy to dobrze...? Ewentualnie uda się go jeszcze jakoś zatrzymać... BOCZNA FURTKA Estralin błyskawicznie wychylił się i rzucił kamieniem w ciemność za murem. Potem wystrzelił... strzała mknęła jak błyskawica, ale strażnik odsunął się, tak że wbiła się w jego bok.... i krzyknął! ~To nie możliwe? Znowu? Chyba że.... chyba że on widział mnie wcześniej i już czuwał... tak, przecież wyglądałem zza muru... mógł mnie widzieć... ale czemu nie zareagował wtedy?!~- Te myśli błyskawicznie przetoczyły się przez głowę półelfa, kiedy strzelał po raz drugi. Tym razem miał szczęście.... prosto w serce, na dodatek jego cel ani drgnął i wydawał się nadal stać prosto.... ale ten krzyk! Myśliwy szybko wypatrzył drugiego strażnika. Stał on w bezruchu i nasłuchiwał. Tylko raz odwrócił się i machnął ręką, jakby zawiadamiał innego strażnika, że wszystko w porządku. Tak minęło kilka minut, po których strażnik odwrócił się i odszedł nadal patrolować teren. ~Kolejna pułapka? Czy on naprawdę nic nie zauważył?~ULICE PORTU Dreak biegł i biegł przez miasto, Jednak droga była długa. Ale on był wytrwały... i przepełniony nienawiścią. Chciał zabijać... nie! MUSIAŁ go zabić... GO, czy ICH, to wszystko nie robiło różnicy wzburzonemu umysłowi Dreaka. |