Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-02-2008, 20:33   #1
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
(Wiedźmin) Czas Pogardy

Czas Pogardy


Karczma "Miś Kudłacz" nie należała do tych nielicznych przyzwoitych karczm w Wyzimie. Jeżeli ktoś uważał inaczej to znaczyło to iż ten ktoś jest pijany. Już pierwszy rzut oka na dzielnicę w której się ta karczma znajdowała wystarczył aby zrozumieć dlaczego. Dzielnicę tą zamieszkiwała głównie biedota i bandyci. Uczciwy obywatel nie miał w niej czego szukać. Dlatego też w "Misiu Kudłaczu" zatrzymywali się głównie wędrowcy i ludzie chcący skorzystać z tanich rozrywek typu prostytutki i tani alkohol. Karczma była dosyć szeroka. Nad drzwiami wyjściowymi wisiała przybita głowa jakiegoś dzikiego zwierzęcia. Do ścian były przybitych kilka zapalonych pochodni które rozświetlały ciemne wnętrze. O ile przy wejściu był tylko raptem jeden stolik przy którym siedziało kilka osób dyskutujących o polityce to po obu stronach sali było ich parę. Po prawej stronie były dwa stoliki przy których siedziały krasnoludy. Nieco dalej stało kilka niezbyt wygodnych łóżek specjalnie dla tych którzy wypili za dużo. Więcej osób siedziało po lewej stronie. Stolików było więcej i siedzieli tam głównie ludzie. W głębi stała lada za którą stał gruby karczmarz który rzucał złe spojrzenia tym gościom którzy zachowywali się zbyt głośno. A trochę ich było. Przy najbliższym stoliku siedziało kilka osób które co chwila klnąc lub krzycząc z radości oddawało się grze w kościanego pokera. Gra ta została potępiona przez kapłanów Wiecznego Ognia jako wymysł demonów i nieludzi. Nie przeszkadzało to oczywiście grać wielu ludziom. Przecież jak wiadomo to co nielegalne jest najlepsze. Dalsze stoliki zalegały osoby bardzo głośno ze sobą rozmawiające które przy okazji wlewały w siebie niewyobrażalne wręcz ilości piwa. Oczywiscie to sprawiało, że rozmowy szybko traciły jakikolwiek sens, ale jakoś mało kto zwracał na to uwagę. Między ludźmi z niesamowitą wręcz szybkością i gracją przemykała blondwłosa kelnerka.

Dratgar

Siedzący w milczeniu mężczyzna przykuwał szczególną uwagę nielicznych trzeżwych. Głównie z tego powodu, że był wiedźminem. Nie zwracał uwagi na innych tylko samotnie sączył piwo. Nikt się do niego nie przysiadł. Do czasu. Średniego wzrostu mężczyznę o błękitnych oczach i długich, czarnych włosach zaczepił nagle wysoki mężczyzna z rozbitymi ustami. Mężczyzna usiadł nie pytajac się o zgodę ani nic nie zamawiając. Powiedział wszystko wprost.
- Nazywam się Ivo Mirce zwany też "Cykadą". Nazywają mnie mistrzem miecza. Nie zgadniesz po co przybyłem czarnowłosy.
Tutaj rzucił pożółkły kawałek pergaminu z którego można było odczytać bardzo jasny komunikat:

Szlachetny kupiec Talzul Besidtil chce ujęcia grożnego zbrodniarza który na dodatek jest wiedźminem. Jego imię to Dratgar. Średniego wzrostu mężczyzna, o długich prostych, czarnych włosach i mętnych niczym u ślepca błękitnych oczach rzucających, zimne spojrzenie. Twarz nie zdobiona żadnymi bliznami, o dość słabej mimice. Ubrany w płócienne spodnie i koszule, tą zakrytą lekką kurtką skórzaną. Na stopach, buty skórzane, które najwidoczniej już wiele przeszły. Dłonie uzbrojone w rękawice, zakrywające końce rękawów koszuli. Cała sylwetka zakryta płaszczem chroniącym ją przed deszczem i wiatrem. Sam osobnik nie jest zbyt wielkiej budowy. Nie widać przy jego boku broni. Za głowę tego grożnego bandyty pan Besidtil ofiaruje 1000 orenów nagrody. Na dowód należy przynieść głowę bandyty prosto do kupca Besidtila

Kiedy mężczyzna przeczytał ci na głos treść tej wiadomości paskudnie się uśmiechnął i przybliżył swoją twarz do twojej.
- To jak? Wychodzimy na zewnątrz czy wolisz pobrudzić podłogę tej jakże dystyngowanej karczmy?

Hans de Bule

Usiadłeś wśrod tego całego motłochu nie pijąc nic. Cały czas po głowie krążyły ci słowa twojego ojca. Nawet po tylu latach. Brzmiały one:
"Zakon Białej Róży. Ucie..kaj"
Zakon Białej Róży stacjonował obecnie w Wyzimie. To był wystarczający powód żeby zostać tu na dłużej. Nie miałeś pojęcia co Zakon może mieć z tym wszystkim wspólnego, ale musiał być w to jakoś zamieszany. Twoje rozmyślenia przerwał nagle dość codzienny widok. Kelnerka została otocozna przez kilku umięśnionych bandytów. Każdy z nich śmiał się prosząc o możliwość zabawienia się z nią. Kelnerka cały czas próbowała się wyrwać, ale bandyci otoczyli ją zwartym kołem. Nikt, łącznie z samym karczmarzem, nie spieszył się jej na pomoc.

Peterus

Siedziałeś przy wejściu słuchając osób rozmawiających o polityce i politykach. Niezbyt zresztą pochlebnie.
- Ten zawszony smarkacz Radowid juz rywalizuje z takim doświadczonym królem jak Foltest.
- Tak. Foltest wychędożył własną siostrę więc na pewno jest bardzo doświadczony - rzucił złośliwie jakiś krasnolud. Ciebie to niezbyt interesowało. Twoją większą uwagę przykuła raczej kelnerka którą obserwowałeś już od dłuższego czasu. Teraz była otoczona przez kilku bandytów. Wyglądała na bardzo przestraszoną. Wstałeś żeby zareagować kiedy nagle poczułeś jak ktoś brutalnie przyciska cię do ściany. Nie mogłeś się ruszyć ani otworzyć oczu. Wtedy usłyszałeś zimny głos:
- Pamiętaj o jednym Peterus. Rodzina nie wybacza. Jedyne co cię teraz moze spotkać to śmierć. Chyba, że oddasz zbroję. Wtedy załatwimy ci jakieś ułaskawienie. Radzę ci przyjść na spotkanie na przystań jutro rano. Do tego czasu bywaj.
Otworzyłeś oczy i zobaczyłeś, że nieznajomego już nie ma. Na dodatek nikt nie zauważył całego zajścia.

Namariel Vanthalen

Dzisiaj miałeś dobrą passę. Gra układała się po twojej myśli. W końcu natrafiłeś na jakiś frajerów których mogłeś łatwo wyskubać ze złota. Dzięki temu mogłeś zyskać co nieco na dalszą drogę. WYgrałeś już ostatnią rundę i zamierzałeś już odejść. Zgarnąłeś wygrane 300 sztuk złota i schowałeś do kieszeni. Kiedy już się odwróciłeś w kierunku wyjścia poczułeś zimną stal na szyi.
- Myślisz, kurwa, że tak po prostu nas okpisz i odejdziesz ze złotem? Nic z tego bratku. Dzisiaj nie jest twój dzień.
- Wiżka. Co ty wyprawaisz? Chłopak wygrał uczciwie więc może je zatrzymać.
- Cicho bądź Gruby. Nigdy jeszcze nie przegrałem więc taki wsiok nie mógł mnie tak latwo ograć.
- Po prostu miałeś pecha.
- Gówno prawda.
Jego uwaga teraz się nieco rozproszyła. Nie skupiał się teraz już tak bardzo na tobie więc miałeś teraz szansę.

Gusni Nogarung

Jak zwykle siedziałeś z innymi krasnoludami. Od czasu bitwy pod Brenną wolałeś przebywać wśród swoich. Juz trochę wypiłeś, a wiec byłeś lekko podchmielony. Język ci się plątał i z trudem rozumiałeś co mówili do ciebie inni. To co powiedzieli do ciebie tamci trzej z lewej strony sali doszło do ciebie bardzo wyrażnie. Dwóch z nich było wysokich i chudych, a trzeci średniego wzrostu z czerwona chustą zasłaniającą usta.
- Ja i moi koledzy zastanawialiśmy się czy wy panowie krasnoludy długo będziecie tu jeszcze siedzieć. Bo my tu wypić chcemy bez niczego co zatruwa powietrze. A wy je zatruwacie.
Początkowo nie załapałeś o co mu do końca chodziło. Jednak po chwili dotarło do ciebie, że oni nie są zachwyceni twoją obecnoscią. Świadczyły o tym sztylety które trzymali w dłoniach. Krótkie i bardzo dobrze leżące w dłoni. Idealne do precyzyjnego uderzenia. Ci ludzie niezbyt ci się podobali.
 

Ostatnio edytowane przez wojto16 : 17-02-2008 o 18:42.
wojto16 jest offline  
Stary 13-02-2008, 22:06   #2
 
Sumar's Avatar
 
Reputacja: 1 Sumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputację
Gusni nie za bardzo na początku zrozumiał o co tym trzem chodzi. Jednak w końcu do niego to dotarło, a sztylety sterczące z ich rąk niemiło błysnęły po oczach. Krasnolud zmrużył oczy, chrząknął, po czym szturchnął Krasnal obok i wstał podtrzymując się stolika, przy którym siedział. Był średniego wzrostu, jak na krasnoluda. Przeciętnemu człowiekowi sięgał gdzieś do piersi. Miał ciemnobrązowe włosy sięgające poniżej ramion, oraz tego samego koloru gęstą brodę prawie do pasa. Na głowie miał zielony krasnoludzki kaptur, a na stoliku stał jego hełm. Poza tym to, co widać było, że miał na sobie to była przeszywanica pod krótkim kirysem i naramiennikami, lniane portki pod nagolennikami i pas za którym były dwie sakiewki i zatknięty po lewej stronie topór kolisty.

- A to pomyślcie se jyszcze jakieś dwha dnii... Bo tera to... to my tu som. - zachwiał się - Rozumisie? A jok nie, to paszoł stond fon. Jok cuś nie pasuje, to oooo tam som trzwi. - wskazał krasnolud okno znajdujące się przy drzwiach. Drugą rękę zaś, położył na swoim toporze, który cały czas miał przy sobie. Gusni może i nie był całkowicie trzeźwy, ale gdzie swój topór ma, to zawsze wiedział.
- I radze srobić to szypko, bo to chyba nie my tu zatru... zatr... Nie my tu śmierdzim, jeno wy! A my takich nie lubim. Co nie?
- zapytał swoich rodaków patrząc, czy ma w nich wsparcie, a następnie szybko zerknął na swój topór, który jak zwykle powodował u niego złość i chęć mordu.

Gusni nie ufał ludziom, zdecydowanie bardziej wolał siedzieć ze swoimi, których znał i którzy potrafili go zrozumieć. Czuł jakąś antypatie do ludzi. Szczególnie do tych, którzy czuli antypatię do niego. A gdy napił się trochę, ta cecha nawet się nasilała.
 

Ostatnio edytowane przez Sumar : 14-02-2008 o 15:09.
Sumar jest offline  
Stary 13-02-2008, 22:35   #3
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
"Zakon Białej Róży co oni mają z tym wspólnego? Czy są wrogami czy przyjaciółmi? Mam ich zabić czy poszukać wsparcia? Dużo nie wiadomych za dużo. Jeszcze ten motłoch nie daje się skupić."
Hans rozejrzał się po ludziach i nie ludziach, przez te lata zdążył trochę zapomnieć o swoich korzeniach. Mimo swego stanu nie był szczególnie arogancki chyba, że w stosunku do bandytów za jakich uważał półświatek.
Jego wzrok przykuła dość zgrabna kelnerka, jednak nie tylko jej wygląd przykuł wzrok młodego rycerza, to co rzucało się w oczy to kilku zbirów. Hans wstał. Jest wysokim młodzieńcem o krótkich blond włosach i niebieskich oczach, jest też bardzo rozrośnięty w barach. To wrażenie potęgowała zbroja płytowa bez hełmu, przy pasie miał długi miecz a z drugiej strony mizerykordie i zdobiony sztylet.
"Szkoda, że zostawiłem hełm wraz z koniem i resztą ekwipunku w stajni."
Podszedł do mężczyzn i zwrócił się do kobiety:
-Napastują Ciebie?
Nie czekał na odpowiedź, nie był pełny ideałów rycerskich pojedynków, wiedział, że często wygrywa ten, który pierwszy zada cios a to, że kelnerka nie była rada z towarzystwa było widać.
Uderzył szybko ale mocno w twarz pierwszego ze zbirów, pewny swojej siły wspomożonej metalową rękawicą. Jeśli wyeliminował swego przeciwnika szybko zajął się w podobny sposób następnym.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 14-02-2008, 12:22   #4
 
Atanael's Avatar
 
Reputacja: 1 Atanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumny
Dratgar poprawił z lekkim, pobłażającym uśmieszkiem spojrzał na list.
-Nazywam się Ivo Mirce zwany też "Cykadą". Nazywają mnie mistrzem miecza. Nie zgadniesz po co przybyłem czarnowłosy.
W trakcie recytowania listu, który Dratgar i tak znał już na pamięć, na jego twarzy pojawiło się lekkie rozczarowanie. "Miałem nadzieje, że to coś nowego..." Przemknęło mu przez myśl.
-To jak? Wychodzimy na zewnątrz czy wolisz pobrudzić podłogę tej jakże dystyngowanej karczmy?
-Nie widzę potrzeby przedstawiania, bo dobrze wiesz kim jestem i jak mam na imię... Dobrze... Mistrz Miecza mówisz? Zobaczymy czym różnisz się od każdego poprzedniego...
Jego gałki oczne, które nie wykonywały żadnych ruchów, skierowały się wraz z głową w stronę kelnerki i cnotliwego Rycerza, który ruszył jej na pomoc...
-Widzę, że nie będziemy jedyni...
Dratgar dobrze wiedział, że mimo wszystko z niektórymi ludźmi nie ma przelewek. Nie należał do tych, którzy nie doceniali swoich przeciwników, a i fakt że nie miał przy żadnej broni poza sztyletem w bucie, który raczej na niewiele się zda. Szybko zanotował w pamięci rozłożenie stolików, krzeseł i okiennic w pomieszczeniu, starając sobie przypomnieć okolice i przestrzennie wyobrazić sobie gdzie wypadnie, gdyby nastał konieczność użycia okna. W między czasie wykonując kilka gestów palcami na ławie, na której siedział układających się w Znak Yrden.
 
__________________
Amatorzy zbudowali arke noego a profesionaliści Titanica...

Ostatnio edytowane przez Atanael : 14-02-2008 o 23:51. Powód: Dodałem Akcje
Atanael jest offline  
Stary 14-02-2008, 16:23   #5
 
vonPeterPL's Avatar
 
Reputacja: 1 vonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znany
Peterus:
„Pamiętaj o jednym Peterus. Rodzina nie wybacza.”- ten głos cały czas dudnił w jego głowie. „Jak oni mnie znaleźli…Widać stary alchemik jednak domyślił się że czegoś mu brakuje…”-pomyślał wstając z ziemi pod ścianą. „Jutro rano na przystani”, do jutra rana jeszcze dużo czasu- odpowiedział sobie w duchu i szybko zbył myśl o wampirzym przesłaniu. Wyprostował fałdy płaszcza i rozglądnął się po karczmie. Jakiś krasnolud bełkotał coś na głos w stronę jakiś pijaczków.
-Nudzi się im i to bardzo- wycedził pod nosem dokładniej przyglądając się krasnoludowi- „Ładny topór…Na pewno potrafi nim machać, nawet po pijaku.”- poprawił kaptur tak żeby nie było widać jego twarzy i wolnym krokiem zbliżył się do oprychów którzy zaczepiali kelnerkę. Stał tam już jakiś młody rycerz w pięknej zbroi. „Na pewno się nie obrazi jak pomogę tej…Hmm… pięknej szyjce..”
-Widzę że młoda dama potrzebuje pomocy- rzucił bezwiednie w stronę kelnerki.
Wyjął z pod płaszcza ręce okute w stal rękawic i skoczył ku najbliższemu ze stojących, „podrywaczy”. Uderzył go z całej siły w tył głowy i wyprowadził kopnięcie w lewy bok.
-Jak masz zamiar to rozegrać?- Zawołał do młodego rycerza, po czym wskazał skinieniem głowy na pochwę z mieczem- Ja proponuje ten sposób…
 
__________________
"Człowiek jest niczym iskra w ciemnościach. Obyśmy wszyscy rozpromieniali ją wiecznym światłem"

"Victorus aut Mortis"

Ostatnio edytowane przez vonPeterPL : 14-02-2008 o 17:24.
vonPeterPL jest offline  
Stary 14-02-2008, 21:33   #6
 
maciek.bz's Avatar
 
Reputacja: 1 maciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skał
Namariel Vanthalen

Dzisiaj Namarielowi wychodziło po prostu wszystko. Grał dobrze w kości, czasami udawało mu się trochę wygrać, ale były to raczej mniejsze sumy. Teraz było wspaniale. Trafił się gość, który nie miał pojęcia o grze w kości. Namariel nie oszukiwał wygrywając kolejne oreny. Po pierwsze miał szczęście, a po drugie znakomicie wciągał swego przeciwnika w rozgrywkę, sprawiając, że jego sakwa była coraz bardziej pusta. Wreszcie, gdy skończyła się rozgrywka Namariel zagarnął rękami całe złoto wsypując je do sakwy. Już miał wstać od stołu, gdy poczuł zimne ostrze pod szyją. Nerwowo przełknął ślinę. Niezbyt lubił tego rodzaju sytuacje. Podniósł głowę do góry chcąc uzyskać jakąkolwiek przewagę. Teraz można było mu się przyjrzeć w całej okazałości. Namariel jest wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną o długich brązowych włosach. Swoją twarz skrywa pod kapturem, nie lubi się ujawniać. Jest ubrany w skórzane spodnie i długi czarny płaszcz. Na plecach dumnie prezentuje się wspaniałej roboty łuk, dla znającego się na rzeczy zrobiony przez driady. Za pasem ma miecz jednoręczny.
Gdy Namariel spostrzegł, że mężczyzna stracił czujność rozmawiając postanowił zadziałać. Błyskawicznym ruchem uderzył z całych sił w brzuch bandziora, następnie odskakując i wyjmując miecz.
Zorientował się, że nie tylko on ma w tej karczmie kłopoty. Z resztą "Miś Kudłacz" słynie z awantur. Grupa krasnoludów również jest napastowana przez bandytów, podobnie jak kelnerka o blond włosach. Tej na szczęście dwóch mężczyzn ruszyło z pomocą, a i krasnoludy nie należą do takich, których można bez problemu pobić.
 
maciek.bz jest offline  
Stary 15-02-2008, 19:06   #7
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Hans de Bule i Peterus

Bandyci nie zauważyli zbliżającego się Hansa. Dostrzegli go dopiero wtedy kiedy jeden z nich padł na ziemię ze złamana szczęką. Hans próbował uderzyć ponownie, ale następny przeciwnik wykonał szybki unik. Bandycie jednak niewiele to pomogło. Z tej przyczyny, że za jego plecami nagle pojawił się Peterus. Silny cios w głowę już lekko go zamroczył. Po kopnięciu poleciał na ścianę boleśnie rozbijając sobie o nią nos. Kiedy bezwładnie osunął się na ziemię inny bandyta popatrzył na obu wojowników i krzyknął:
- Co jest kurwa mać? Wy rycerze już nawet uczciwych ludzi po karczmach napadacie. My tu tylko chcielim nieco się zabawić i wyjechac, ale jak wy takie chuje to widzę, że trzeba wam będzie dać nauczkę.
Kelnerka korzystając z okazji szybko uciekła. Pozostała na nogach trójka bandytów chwyciła za sztylety. Zgrabnie ujęli je w dłoni. Ten co mówił już wcześniej teraz wskazał sztyletem na Peterusa i powiedział:
- Trzeba było pozostać przy rozmowach na temat tej gównianej polityki, a nie mieszać się w spory. Wtedy jest duża szansa na zarobienie kilku siniaków. A dorzucając do tego jeszcze sztylety łatwo też zarobić kilka okaleczeń. Pamietaj, że noże kaleczą.
Kiedy tak gadał dwóch pozostałych bandytów powolnym krokiem przemieszczali się w bok. Wreszcie zablokowali wam lewą i prawą stronę. Za wami była już tylko ściana. Oczywiście w tej sytuacji ani ucieczka, ani negocjacje juz nie wchodziły w grę.

Gusni

Po twojej przemowie wszystkie krasnoludy ryknęły jednym głosem wyrażając swoje poparcie mimo tego, że niewiele z niej zrozumieli. Ten z czerwoną chustą tylko pokiwał głową zaciskając dłoń mocniej na sztylecie. Z powodu jego chusty nie dało się zobaczyć jego twarzy w całości. Jednak jego brązowe oczy wyrażały złość.
- Każdy śmierdzący nieludź zatruwa tu powietrze. Postanowiliśmy więc przynajmniej posprzątać tę karczmę. Skoro nie możemy zrobić tego pokojowo musimy rozwiązać ten problem nieco brutalniej.
Jakiś krasnolud rzucił w jedengo z drabów kuflem po piwie. Trafił prosto w twarz. Kawałki rozbitego szkła pocięły twarz draba. Złapał się on za twarz i padł na kolana. Jego towarzysz zaszarżował ze sztyletem prosto na Gusniego. Jakiś przechodzący akurat tędy krasnolud podstawił mu nogę i drab wylądował na pobliskim stoliku rozwalając go na kawałki. Leżał w dużej, żółtej plamie rozlanego piwa co spowodowało ogólną radość i śmiech. Jednak nagle śmiech ustał. Z gardła jednego z krasnoludów trysnęła krew. Krasnolud spadł z krzesła i już się nie podniósł. Ten z czerwona chustą wytarł swój sztylet ze krwi i rzucił:
- Teraz jak widzę nie jest wam za bardzo do śmiechu.
Krasnoludy wpatrywały się w neigo milcząc dłuższą chwilę. Nagle milczenie zostało przerwane przez gniewne okrzyki. Mimo wściekłości nikt poza Gusnim nie mógł podnieść swojej broni z powodu zbyt małej ilości krwi w alkoholu. Ten z pociętą twarzą juz wstał i stanął przy boku swojego przywódcy. Na szczęście ten co wpadł na stolik dalej był nieprzytomny.

Dratgar

Na twoje słowa Ivo Mirce tylko się paskudnie uśmiechnął.
- Szkoda. To taka miła karczma. Szkoda ją brudzić krwią. Skoro jednak preferujesz walkę wewnątrz to chyba nie mam nic do gadania. Zresztą walczyłem już z jednym wiedźminem. Wiem, że jesteście cholernie niebezpiecznymi sukinsynami. Wiem też, że nie mogę się z tobą cackać.
Na potwierdzenie tych słów błyskawicznie dobył swój długi miecz który miał przypasany u boku. Rzucił sie z mieczem prosto na ciebie. Planował pchnąć cię prosto w brzuch. Ku jego zdziwieniujego cios został odbity w powietrzu przez jakąś niewidzialną siłę. Natychmiast wykorzystałeś okazję. Gdyby nie jego szybki unik walka byłaby już zakończona. Tak tylko zawadziłeś czubkiem miecza o jego klatkę piersiową. Cykada odskoczył jeszcze raz do tyłu i zaklął szpetnie widząc małe rozcięcie.
- Na pewno do poziomu tego Geralta z Rivii sporo ci brakuje, ale i tak jesteś całkiem niezły.
- Tylko nie w mojej karczmie - krzyczał przerażony karczmarz. Został całkowicie zignorowany. Teraz wszyscy przyglądali się temu niezwykłemu pojedynkowi.
Kiedy Ivo Mirce chciał ruszyć do kolejnego ataku wykonałeś w powietrzu dwa syczące młyńce. Ivo jeszcze się chwilę zawachał, ale tylko chwilę. Trzymając miecz w obu dłoniach biegł prosto na ciebie.

Namariel

Uderzyłeś mocno łokciem prosto w brzuch bandyty. Kiedy tylko cię puścił skoczyłeś do przodu i wyciągnąłeś miecz. Odwróciłeś się w kierunku swoich wrogów. Była ich cała czwórka. Trzech miało sztylety, a czwarty miał krótki miecz. Na szczęście ten czwarty był zapatrzony w jakiś pojedynek który rozgrywał się tuż obok. Ten którego uderzyłeś powiedział tylko:
- Oko za oko, ząb za ząb. Tyle tylko, że tym razem z nawiązką.
Rzucili się na ciebie wszyscy razem. Dwa pierwsze uderzenia udało ci się sparować, ale trzecie lekko ci nacięło bok. Nie pozostałeś dłużny wykonując celne pchnięcie którym przebiłeś brzuch twojego przeciwnika. Kiedy wyciągnąłeś zakrwawiony miecz jego ciało głucho upadło na ziemię. jego towarzysze lekko się cofnęli. Niestety, swoją uwagę zwrócił na ciebie ten z krótkim mieczem. Swojej broni dobył szybko przyjmując pozycję bojową.
 
wojto16 jest offline  
Stary 15-02-2008, 20:40   #8
 
Sumar's Avatar
 
Reputacja: 1 Sumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputację
Z ust Gusniego natychmiast zniknął uśmiech wywołany przewróconym bandytą, gdy tylko ten z czerwoną chustą poderżnął gardło jednemu z krasnoludów. W piwnych oczach Gusniego przemknął nagle obraz umierającego Ojca. Miał to jeszcze świeżo w pamięci, gdyż stało się to niewiele ponad rok temu. I mimo, że wiadomą rzeczą jest, że Krasnoludy zbyt długo nie opłakują zmarłych (chociaż pamiętają o nich), to Gusni nie mógł się z tym pogodzić. Spowodowało to u niego przypływ fali ogromnej wściekłości i chęci mordu. Chciał zobaczyć krew tych rzezimieszków. I to jak najszybciej.
Dobył więc topora, który znajdował się za jego pasem. Nikt z jego "braciaków", poza kilkoma gniewnymi okrzykami, nic nie zrobili. Jednak Gusni na to nie patrzył, zamiast tego widział dwóch paskudnych bandytów, którym trzeba odpłacić. Trzeba, nie było innego wyjścia.

Trzymając w ręku topór Gusni natychmiastowo otrzeźwiał. Dostrzegł że ten z czerwoną chustą, po prawej, stoi trochę dalej niż ten z kuflem na twarzy. Postanowił najpierw się pozbyć tego okaleczonego, było łatwiej. Krasnolud w dwóch, trzech krokach podbiegł do bandytów, zrobił szybki wykrok prawą nogą (odwracając się lekko bokiem do tego z chustą) i wykonał uderzenie z góry, starając się rozrąbać głowę tego pokaleczonego. Następnie w czasie wykroku lewą nogą, Gusni ciął szybko w poprzek (starając dosięgnąć się bandyty z chustą), z lewej na prawą. Później chciał ciąć w drugą stronę, w dól zatrzymując się. Był to dość szybki atak jak na dwuręczny topór i możliwości krasnoluda, ale Gusni chciał po prostu załatwić, tych parszywych morderców.
 

Ostatnio edytowane przez Sumar : 15-02-2008 o 20:45.
Sumar jest offline  
Stary 15-02-2008, 21:44   #9
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Kiedy nowo przybyły zaproponował miecze, Hans uśmiechnął się pod nosem i powiedział.
-Miecze nie mają sensu, prędzej ugrzęźnie w ścianie niż w głowie przeciwnika.
Gdy jego przeciwnicy wyciągnęli noże sam też wyciągnął sztylet i mizerykordie. Sztylet z trójgraniastą klingą przyłożył płasko do ramienia, czubek, który wystawał był wystarczająco długi aby przebić klatkę piersiową i dostać się do serca. W drugiej dłoni trzymał pięknie zdobiony sztylet, jelec i klinga miały motywy w kształcie lwa, herbu Hansa. Mimo, że broń była zdobiona również mogła służyć do walki.
Kiedy bandyta wypowiedział swoje słowa Hans powiedział tylko.
-Masz rację noże kaleczą więc głupotą było je wyciągać. Tylko, że mnie chroni gruba blacha, kolczuga i przeszywanica, która ma chronić przed ciosem topora.
Skrócił dystans i zaatakował szefa, krótkim sztychem sztyletu. Celował w pierś wiedział, że nawet po trafieniu, które nie zabije jego przeciwnik straci chęć do walki. Nie miał ochoty zabijać bandytów. Mizerykordie przygotował do parowania ciosów.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 15-02-2008, 22:51   #10
 
vonPeterPL's Avatar
 
Reputacja: 1 vonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znany
Peterus:
Gdy młody rycerz wypowiedział swoją kwestie na temat użycia mieczy, Peterus pomyślał„Ty przynajmniej masz te nożyki” po czym przyglądnął się oprychom którzy otoczyli ich dwójkę. Prawą ręką wyjął swój jednoręczny miecz z pochwy, lewą natomiast zdjął kaptur z głowy eksponując w nikłym świetle szramę biegnącą wzdłuż jego nosa. Gdy odrzucił płaszcz na plecy, w świetle ukazała się czarna zbroja która idealnie przylegała do jego smukłego ciała. Skupił się na przeciwniku który zablokował im prawą stronę. Zrobił krok w jego stronę i mieczem zatoczył koło ze swojej prawej strony.
„Masz rację noże kaleczą…” usłyszał Peterus. „Tu się zgodzę”- rzekł pod nosem- „Dawno się tak dobrze nie bawiłem, a tym idiotom przyda się trochę upuszczenia krwi..”- dodał w duchu. Doskoczył do swojego upatrzonego wroga i zamachnął się od lewej, lekko unosząc miecz, miał nadzieje że ten cios wytrąci sztylet z ręki oprycha, a wtedy jego zadanie będzie bardzo ułatwione.
 
__________________
"Człowiek jest niczym iskra w ciemnościach. Obyśmy wszyscy rozpromieniali ją wiecznym światłem"

"Victorus aut Mortis"
vonPeterPL jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172