Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-02-2008, 21:54   #1
 
Maju's Avatar
 
Reputacja: 1 Maju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwu
[Starcraft] Żołnierz doskonały

Ippon Zajc

Ippon wysoka smukła postać . Czarne długie opadające na ramiona włosy. Niebieskie oczy ,lekceważący pewny siebie wzrok.Szczególną uwagę przykuwają zawieszone na nadgarstku lewej ręki czarne dwa nieśmiertelniki i srebrny średnich rozmiarów krzyż na piersi .
Co się stało ? Gdzie jestem ? Czy nie żyje ? … Nic nie pamiętam …* w ułamku sekundy tysiące myśli chodzi mi po głowie gdy… Nagle gwałtownie uczucie przeszywające mnie na wskroś. * Co to ? … Brak powietrza, czy to woda w moich pucach.* otwieram ciężkie powieki i widzę, że znajduje się w jakiejś komże wypełnionej wodą, przez szybę widzę inne postacie próbujące się wydostać . Instynktownie samowolnie uderzam z całej siły w szybę która niezwykle lekko pęka pod siłą mojego ciosu. Wraz z wodą wypadam z kapsuły do białego pomieszczenia inni również już się wydostali. Nagły samowolny wdech powierza ciężki i długi . Wyplułem wodę. Rozejrzałem się do o koła spostrzegłem grupkę innych osób również dopiero co opuścili te dziwne kapsuły. Teraz uczucie bólu z mojej twarzy zakapywały krople krwi na podłogę. * To jeden z kawałków szkła musiał mnie tak urządzić *. Ręką lekko palcami przechodzę wzdłuż szramy pozostawionej przez szkło wiedzie praktycznie od moje brody do samego lewego oka. Idąc w górę nagle natykam się na szkło, staram się je wyciągnąć gdy nagle na telewizorze ukazuje się jakaś postać i przemawia do mnie i do reszty. …
Po tej transmisji do Głowy przychodzi mi jedno. Ze te rany to najmniejsze zmartwienie …

Jacob Walker

Jacob Walker wygląda na około 40stki, jest wysoki na około 180cm wzrostu i waży ok. 90kg. Ma krótkie czarne włosy, ciemne brązowe oczy, które nadają jego twarzy pewności i twardy czarny zarost na podbródku, policzkach i pod nosem. Posiada duży nos(kartofel), krzaczkowate czarne brwi oraz duże usta . Podbródek duży nie wysunięty dopełnia wygląd „twardziela”.
Zbudowany jest jak porządny chłop szerokie barki, długie umięśnione ręce, średniej długości szyja. Klatka piersiowa owłosiona lecz bardzo dobrze wyrzeźbiona (podobnie jak nogi). Na policzkach cienkie blizny , identyczne lecz dłuższe także na plecach oraz brzuchu. Czasem twardo pokasłuje.

Jacob otworzył oczy.. nie wiedział gdzie jest, jak się tu znalazł, kim tak na prawdę jest..
Myśli przebiegały błyskawicznie przez jego umysł jedna po drugiej.. tysiące pytań bez odpowiedzi to wszystko w ułamku sekundy. Spostrzegł biały pokuj, bardzo rozmazany obraz upewnił go co do tego iż znajduje się w kapsule wypełnionej wodą. Chwile później zauważył że urządzenie, które dawało mu tlen przestało to robić. Wezbrał w nim gniew wymieszany ze strachem, który nadał mu ogromną siłę.. Rozbił szkło uderzając w nie pięścią, a on sam wypadł z kapsuły razem z wypływającą wodą. Podniósł się - zauważył pokaleczone ręce z których lekko sączyła się krew ale nie czuł bólu.. Umysł był na tyle pochłonięty zadawaniem pytań oraz szukaniem odpowiedzi, że nie zwracał uwagi na drobne rany. „Co ja do cholery tu robię!? Kim ONI są!?” te pytania i wiele innych wciąż krążyły w jego głowie a on sam nie mógł na nie odpowiedzieć, czuł ogromną pustkę w umyśle, brak jakichkolwiek wspomnień nie dawał mu spokoju a białe drzwi bez klamki oraz monitor nad nimi jeszcze bardziej go intrygowały.
Jacob to wysoki mocno zbudowany mężczyzna o ciemnych brązowych oczach, dużym nosie i szerokich ustach. Miał krótkie czarne włosy (na jeża) a jego twarz pokrywał zarost. Jego postura była w pełni wyprostowana a spojrzenie twarde i przenikliwe. Klatka piersiowa bardzo dobrze wyrzeźbiona pokryta była czarnymi włosami.
Nim zdążył wymówić chociaż jedno słowo monitor włączył się na ekranie zagościł mężczyzna ze staranie obstrzyżoną bródką.. „Skądś go znam.. CHOLERA ale skąd!?”- pomyślał Jacob ale zanim zdążył głębiej się zastanowić mężczyzna przemówił niskim głosem.
- Witam was , na pewno zastanawiacie się gdzie jesteście i czemu tu jesteście. Otóż[..]

Jacob słuchał uważnie mężczyzny tak aby nie umknęło mu żadne jego słowo(nawyk wyniesiony z paru lat słuchania rozkazów ale nie zdawał sobie z tego sprawy). Zauważył, że inni także wpatrują się w ekran i są tak jak on zdziwieni, zaskoczeni, zdenerwowani.
Gdy ekran zgasł, drzwi otworzyły się.
Jacob nie widział dlaczego ale nie mógł się powstrzymać aby nie przejść pierwszy przez ciemny korytarz, chociaż w jego umyśle pytania nadal przepływały z ogromną prędkością a nie pewność nie opuściła go ani na moment.. Czuł, że musi zachować spokój i być twardy aż do chwili w której dowie się wszystkiego. Nie wiedział dlaczego tak jest ale to było uczucie tak silne, że nie dało się go przełamać nawet strachem czy nie pewnością.
Popatrzył na innych.. niektórzy coś mówili inni stali jak wryci wciąż wpatrując się w ekran.
Zahamował wszystkie uczucia i ciągle patrząc na resztę, twardym niskim głosem powiedział:
-Zdaje się że zrobili z nas „króliki” doświadczalne.. bardzo twarde „króliki”.. nie pozostaje nic innego jak udać się dalej przez ten korytarz w poszukiwaniu odpowiedzi.. a może czegoś więcej..
Po tych słowach jako pierwszy ruszył w ciemny korytarz mijając innych ludzi a jego ruchy były pełne odwagi i pewności siebie.

Mike Hartman

Wysoki, barczysty, ciemne, ostrzyżone po wojskowemu włosy. Ciało szpecą mu paskudne blizny oraz prawie zaleczone ślady oparzeń na plecach.


Mężczyzna czując że się dusi wymacał krawędzie szklanego pojemnika w którym był trzymany - zaparł się plecami o szkło i z całej siły kopnął kilka razy w ścianę tuż nad poziomem gdzie jak spodziewał się znajdował się grunt. Otępiony ledwo zauważył że szkło najwyraźniej się wykruszyło i pomału zaczeło ubywać cieczy w której był zanurzony. Kopnął jeszcze kilka razy po czym zaczął pięściami robić dziurę tuż nad powierzchnią płynu w celu dopuszczenia do pojemnika choć odrobiny świerzego powietrza gdy tylko pojawiła się pajęcza siatka pęknięć oczyścił ją palcami, zerwał z twarzy maskę i przywarł do ubytku ustami zasysając życiodajne powietrze. Dopiero w momencie gdy nic mu nie groziło przestał reagować instynktownie i zaczął myśleć. Starał sobie przypomnieć gdzie jest i, przede wszystkim, kim jest - Mike - dobre, proste imię - może to jego własne? - Mike Hartman - coraz lepiej. Teraz pozostawało tylko wydostać się z tego przeklętego pojemnika. Zdjął szybko z siebie bieliznę, owinął ją wokół dłoni po czym zaczął uderzać w ściany więzienia. Pomału, pomału otwór robił się coraz większy - im dłużej uderzał tym bylo lepiej - oslabiona struktura odpadała coraz to większymi fragmentami. W końcu, gdy otwór był wystarczający by mógł wydostać się na zewnątrz odwinął z ręki bokserki, rzucił je na ziemię aby przy wychodzeniu nie pokaleczyć stóp o rozbite szkło i pomału, ostrożnie, zaczął wychodzić ze "słoika".

Był wolny.

Thomas Gilmore ,,Salamander"

Biały mężczyzna po 30. Wzrost ok. 170cm, waga ok.. 115kg. Jego sylwetki nie można nazwać smukłą. Mały brzuszek, trochę tłuszczu. Silniejszy, niż na to wygląda. Duże, masywne dłonie. Lewa ręka z czterema palcami (palec serdeczny najwidoczniej ucięty w jakimś wypadku. Na prawym ramieniu tatuaż (płonąca postać). Twarz pokryta kilkudniowym zarostem, średniej wielkości nos, małe usta. Głęboko osadzone oczy koloru szarego. Włosy na głowie nieułożone, pozostawione w nieładzie.

Thomas przebudził się. Znajdował się w jakimś pojemniku. Przestrzeń w środku była na tyle mała, że ledwo się tam mieścił. Nie mógł sobie przypomnieć, jak się tu znalazł, ani dlaczego tu jest. Podczas każdej próby przypomnienia sobie czegokolwiek, odczuwał ból w głowie. Ból podobny do wbijanej igły, jedyna różnica polegała na jego intensywności. Salamander rozejrzał się po pomieszczeniu. Surowe, puste pomieszczenie, jedynie obok niego stały inne pojemniki, ze znajdującymi się w nich ludźmi. Część z nich właśnie się budziła, druga część była już przebudzona. Nagle dopływ powietrza do maski został odcięty. Thomas zaparł się rękoma o ścianę pojemnika. Początkowo na szkle pojawiło się drobne pęknięcie, które pod naporem ramion Thomasa rozrosło się nagle, a następnie szklana bariera pękła, rozlewając wodę po całej sali. Salamander wydostał się z pojemnika z jedynie drobnymi skaleczeniami, które nie były zbyt poważne. Rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu. Pozostali także zaczęli się wydostawać, rozbijając swoje pojemniki. Uwagę wszystkich przyciągnął monitor, na którym właśnie pojawiła się twarz jakiegoś faceta. Była ona dziwnie znajoma. Salamander spróbował ją sobie przypomnieć, jednak próbę tą przerwał przenikliwy ból. Na razie musiał się poddać. Myśli Thomasa przyciągnęło słowo „eksperyment”. On za całą pewnością na nic by się nie pisał chyba, że został do tego zmuszony. Jednak, na czym polega ten eksperyment, nie mógł sobie przypomnieć, a z przekazu nic nie wynikało. Wiadomość się skończyła, a monitor wyłączył się. Drzwi pod monitorem otworzyły się odsłaniając korytarz.

Timothy Dalton

175 cm, ok.85 kg, po 30-tce, silny, lekka nadwaga, łysy, niebieskie oczy, prawą część twarzy oraz ręce na niemal całej długości pokryte są bliznami po dawnych oparzeniach. Nad lewą piersią tatuaż przedstawiający czaszkę na tle płomieni.

Tim podniósł się powoli na rękach. W głowie mu szumiało, pokaleczone dłonie szczypały. Powiódł błędnym wzrokiem po pomieszczeniu. Oprócz innych osób nie było na czym oka zawiesić. Żadnego wyposażenia, tylko białe ściany. Jak w wariatkowie. I ciemna paszcza korytarza, ciemna jak tunel, jak jaskinia. Czarna plama wyjścia zaczęła nagle rosnąć, wionęło z niej chłodem, Tim usłyszał chrobotanie, piski jakichś stworzeń. "Idą! Idą!". Ciężki terkot karabinu. Tim uderzył się w głowę pięścią.
- Myśl! Myśl! - wizje się rozpłynęły. Drzwi znów były normalne. Dalton podniósł ułomek szkła długości sztyletu. Chwiejnym krokiem podszedł do wyjścia. Oparł się o ścianę i ostrożnie wychylił by zajrzeć w korytarz. Nie dostrzegł niczego niepokojącego i to go denerwowało.
Jeszcze raz przyjrzał się innym ludziom. Wrogowie czy przyjaciele? Współwięźniowie czy pacjenci szpitala dla obłąkanych? Timothy zachowywał czujność. Fałszywy ruch i ktoś skończy ze szkłem wbitym głęboko w oko. Po chwili jednak uspokoił się , opuścił kawałek szkła i niepewnie poszedł za resztą drużyny w korytarz.

Seraya Kaal "Toxic Girl"

Zgrabna kobieta, lat ok 25. Długie, ciemny-blond włosy.

Sen był taki piękny. Pływała beztrosko w rzece, gdy dookoła panowała cisza i spokój. Podświadomie pragnęła tego wszystkiego, pragnęła spokoju.Pełna radości używała sobie wodnej kąpieli do woli, nie było żadnych trosk. Jednak nic nie trwa wiecznie. Nagle stała się taka ociążała, powoli zanurzała się w wodzie coraz głębiej. Szamotałą się, próbując wypłynąć na powierzchnię, ale brakowało jej sił, a tlenu tym bardziej. Kaal otworzyła oczy szamocząc się nadal. Sen, który okazał się koszmarem, skończył się, a brak powietrza wcale nie wydawał się być tylko problemem wyimaginowanym. Zerwała maskę z twarzy i z całej siły rozbiła szklaną powłokę, która trzymała ją w tej wodzie. Wypadła, a właściwie wypłynęła, bo masa zgromadzonej wody była zbyt duża, by jej zastygłe mięśnie mogły ją utrzymać na nogach. Cała mokra, do tego półnaga. Nie była w humorze, ale to nie to teraz się liczyło. Obok niej byli i inni. Wstała, rozprostowała kości. Czuła się słaba, brakło ostatnio ruchu mięśniom. Właśnie… ostatnio, gdyby jeszcze pamiętała, co wtedy było. Nim zdążyła porządnie się nad tym zastanowić, jakaś osoba przemówiła z monitora. Drzwi się otworzyły. Seraya stała tak przez chwilę, ale nie mogła już dłużej, musiała usiąść, odpocząć. Rozejrzała się jeszcze raz po białej sali. Było tu kilku mężczyzn, całkiem dobrze zbudowanych. Mimo, że na co dzień pomiatała każdym, to jednak mimowszystko przyjemnie było sobie popatrzeć na półnagą płeć przeciwną. Uprzytomniła sobie dopiero teraz, że sama jest półnaga. Nie, to nie było fajne. Wstała i szybkim krokiem ruszyła wgłąb korytarza, z nadzieją, że tam znajdzie swoje osobiste rzeczy.


***

Po krótkim wahaniu zdecydowaliście się przejść korytarzem , który był krótki i ciemny. W powietrzu nie unosił się żaden zapach , ani nie czuliście żadnego podmuchu wiatru. Korytarz był z niewiadomych względów nieoświetlony. Ból , który odczuwaliście przez wasze skaleczenia od szkła był oprócz niepewności jedynym odczuciem które w tej chwili mieliście. Na końcu korytarza znajdowała się biała sala o wymiarach około 3mx3m. Po lewej stronie znajdowały się podobne drzwi jak w pierwszym pomieszczeniu w którym się ocknęliście. Wasze umysły wciąż były zamroczone po hibernacji , nie przedstawiliście się nawet swoim kompanom...jeszcze nie... Najbardziej byliście ciekawi odpowiedzi na nurtujące was pytania. Na sprawy towarzyskie nadejdzie jeszcze czas... chyba. Nad sufitem wisiał kolejny płaski monitor koloru czarnego z 15 calowym wyświetlaczem. Na ścianach pokoju znajdowało się 6 szklanych pojemników , na każdym z nich było imię innej osoby. Z niecierpliwością podeszliście każdy do pojemnika ze swoim nazwiskiem. Ku swojemu zdziwieniu nie znaleźliście żadnej broni ani skafandrów , ale ....zwykłe mundury wojskowe koloru ciemnozielonego.
Nim zdążyliście podzielić się z resztą drużyny swoją frustracją , monitor włączył się i na ekranie ukazała się znajoma brodata twarz z pierwszego nagrania.
- Pewnie dziwi was brak waszego ekwipunku , lub jakiejkolwiek broni , otóż do pierwszych testów nie będą one wam potrzebne. W nich będzie testowana wasza zręczność , współpraca i umiejętności przetrwania. Przebierzcie się w wasze mundury , są dopasowane do waszych rozmiarów. Pamiętajcie żeby współpracować , to może wam pomóc przeż..... przejść test pomyślnie. Od teraz wasze stopnie wojskowe przestają mieć znaczenie.
Ten eksperyment nosi nazwę alfa-47 , jeśli przejdziecie go pomyślnie , zostaniecie zwolnieni z konieczności służby wojskowej i oddelegowani na jakąś spokojną planetę , a wasze konta wzbogacą się o sumę która pozwoli wam żyć wygodnie przez wiele lat. Teraz przejdźcie przez drzwi po lewej.

W tym momencie drzwi otworzyły się do góry jak poprzednie a waszym oczom ukazała się stalowa , kręta zjeżdżalnia w dół.
 
__________________
Here we stand, bound forevermore we're out of this world ,until the end...Here we are, mighty, glorious
At The End Of The Rainbow with gold in our hands...
Hammerfall - At The End Of The Rainbow

Ostatnio edytowane przez Maju : 19-02-2008 o 21:57.
Maju jest offline  
Stary 19-02-2008, 22:53   #2
 
Potwór's Avatar
 
Reputacja: 1 Potwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłość
Mike uraczył resztę grupy zaledwie krótkim spojrzeniem… było mu zimno… potwornie zimno… Spojrzał w dół, dopiero teraz zrozumiał że może zrzucenie z siebie resztek odzieży nie było najlepszym pomysłem… Ale co tam? I tak bielizna była przemoczona i zalatywała tym paskudztwem w którym siedzieli, no i się nie pokaleczył – zapowiadało się że podczas testów może utracić trochę krwi, a konowały twierdzą że przeciętny człowiek ma jej zaledwie nieco ponad 5 litrów – tylko skąd to do cholery wiedział? Uśmiechnął się lekko, skwitował swój stan wzruszeniem ramion po czym trzęsąc się nieco ruszył pomału w głąb korytarza. W kolejnym, niewielkim – nie miał klaustrofobii, przynajmniej nie sądził że ją miał, ale jakoś nie podobało mu się to nieznane miejsce, dobre na zasadzkę, trudne do obrony, szczególnie nie znając planu ani nie mając broni- pomieszczeniu dostrzegł tuby z mundurami, uśmiechnął się szeroko ale zanim zdołał dojść do pojemnika po raz kolejny włączył się monitor. Słuchając audycji rozglądał się uważnie po suficie i ścianach szukając kamer i mikrofonów – czysto?

Dłonią przesunął po tabliczce z wygrawerowanym jego imieniem jakby chciał się upewnić że to nie pomyłka – A więc jednak Mike? – Teraz przynajmniej miał pewność co do swojego imienia.

Z ulgą powitał mundur – ciepło, ciepełko – szybko założył bieliznę i spodnie po czym przysiadł przy ścianie sznurując ciężkie, wojskowe, buciory. – Może to pytanie wyda się to wam dziwne ale czy tylko ja mam taki przeklęty mętlik w głowie?- Westchnął głęboko po czym wciągnął koszulkę. –Alfa-47?- była to jak do tej pory jedna z niewielu informacji której mógł się trzymać –W rzyć chrzanione konowały.
 
Potwór jest offline  
Stary 20-02-2008, 09:49   #3
 
Vatarax's Avatar
 
Reputacja: 1 Vatarax nie jest za bardzo znany
Nic nie mówiąc podniósł się i udał się w kierunku nowo otwartego pokoju. Udało już mu się wyciągnąć szkło z twarzy, nic nie mówi kontem oka przygląda się innym.
Ostrożnie wszedł do korytarza widział przecież , że ktoś przednim już tam był więc nie powinien się obawiać, że cos mu się stanie. Alle dziwne uczucie niepewności, cały czas gdzieś „to” było w głowie nie daleko i nie blisko.
Po chwili nowe pomieszczenie nie odróżniało go praktycznie nic od poprzedniego. Snajperskie oko dostrzegło kolejny telewizor i pojemniki. Udałem się w kierunku pojemników. Gdy byłem na odległość metra zwolniłem kroku by przeczytać wszystkie tabliczki. Nadal nic nie mówiąc zabrałem ubranie z pojemnika. Powoli nie spiesząc się zdjąłem te przemoknięte łachy ,pomimo tego, że było mi „cholernie zimno” ale starałem się tego nie okazywać . Następnie zacząłem się ubierać. Teraz kolejne osoby dotarły na miejsce. Nim skończyłem z ubraniem telewizor ponownie się odezwał…

Po tej „audycji” gdy skończyłem tą zabawę z ciuchami oparłem się o ścianę na krawędzi nowo otwartych drzwi i przyglądałem się kto z jakiego pojemnika bierze rzeczy…
W myślach cały czas zastanawiając się jak to było Mike – to ten co był przede mną a pozostali to chyba: Jacob, Thomas, Timothy i kto tam jeszcze był, zapomniał. Zamroczenie i mętlik w głowie znów dały osobie znać. Przyjrzałem się wszystkim. Noto teraz wiem kto jest kto, a jak ona się nazywał nie ważne…
Teraz odwróciłem się i dość głośno powiedziałem. – Kto pierwszy ? Nie ma chętnych ? To do zobaczenia gdzieś tam. – i wskoczyłem w drzwi prosto na „zjeżdżalnie”, która zmierzała w czarną pustkę …
 
Vatarax jest offline  
Stary 20-02-2008, 12:30   #4
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Wzrok kobiety zatrzymał się na nagim, obcym mężczyźnie. Po chwili kolumna nieznajomych twarzy ruszyła, ona ostatnia. Nie chciała pchać się jako pierwsza, wolała przetarte ścieżki. Gdy końcu dotarli na miejsce, ujrzała swoje nazwisko na pojemniku. Zadowolona, myślała już tylko o tym, że ma wszystkie swoje rzeczy, które jej, inżynierowi najwyższej klasy przysługują. Jednak okazało się, że nic poza ubraniem tam nie ma. Zirytowana przeklęła pod nosem. Wszystko w tym momencie grało jej na nerwach.
- Co to, piaskownica? Będziemy zjeżdżać w jakiś rynnach? Może trochę powagi? – powiedziała ni to do siebie, ni to do reszty – może trochę więcej szczegółów byś podał? – rzuciła w stronę monitora, ale nikt nie odpowiedział. – Niech was diabli wezmą. – podeszła do rynny. Nim jednak zdecydowała się na jakikolwiek ruch. Jej współtowarzysz losu, wskoczył i ruszył w dół, nabierając coraz większej prędkości. Seraya stała tak chwilę, nasłuchując, czy przypadkiem nie dosłyszy z dołu, jakiegoś krzyku bądź dźwięku miażdżonych kości. Jednak, gdy żadne niepokojące dźwięki, nie dotarły do jej uszu, stanęła przed rynną.
- To jakaś kpina. – ruszyła w dół.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"
sante jest offline  
Stary 20-02-2008, 15:45   #5
 
Etopiryna's Avatar
 
Reputacja: 1 Etopiryna nie jest za bardzo znanyEtopiryna nie jest za bardzo znanyEtopiryna nie jest za bardzo znany
Jacob szedł pierwszy ciemnym, krótkim korytarzem.. by dotrzeć do identycznego pokoju. Jego uwagę przykuły pojemniki z imionami.. Podszedł do swojego i szybko ale starannie ubrał mundur. Zaraz za nim weszła reszta.. podchodzili do swoich tabliczek. Chwilę później usłyszał głośną frustracje kobiety.. (tak to na pewno był kobiecy głos.. taki delikatny), której wcześniej jakoś nie zauważył.
„Cóż można przynajmniej popatrzeć na coś porządnego a nie gościa bez gaci..” pomyślał obserwując jak kobieta ubiera mundur a Mike (bo właśnie do tej tabliczki podszedł goły mężczyzna) ubiera się drżąc z zimna.
W między czasie monitor znów się włączył i pojawił się na nim ten sam osobnik co wcześniej. W jego przemówieniu Jacob’a najbardziej zirytowała ta część jego, w której o mało co nie powiedział „może wam to pomóc przeżyć”.
Drzwi się otworzyły, kobieta była już ubrana ale było na co popatrzeć po takim czasie (chociaż nie wiedział jak długo czuł że na pewno miał spora przerwę..).
-Może to pytanie wyda się wam dziwne ale czy tylko ja mam taki przeklęty mętlik w głowie?- usłyszał głos Mike’a
-Z pewnością nie.. ale jest tylko jeden sposób aby dostać odpowiedzi.. –powiedział jak by do wszystkich patrząc na Mike’a.
Gdy chciał powiedzieć, że może skoczyć pierwszy (co było dla niego naturalne) usłyszał szybko wypowiedziane słowa mężczyzny o długich czarnych włosach po, których ów skoczył za drzwi.
Zaraz za nim skoczyła kobieta najwyraźniej nie zadowolona z formy transportu. Skoczył jako trzeci..
 
__________________
"W każdym z nas płynie ta sama, leniwa, czerwona rzeka."
Etopiryna jest offline  
Stary 20-02-2008, 20:31   #6
 
Potwór's Avatar
 
Reputacja: 1 Potwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłość
Mężczyzna prychnął cicho w stronę zjeżdżających -Zbyt rozmowna to nasza gromadka nie jest, co nie?- Przeszedł się jeszcze szybko wzdłuż pojemników zatrzymując się przy każdym na chwilę. Próbował połączyć wypisnae przy nich imiona z towarzyszami. -Ta kobitka to na pewno ta Seraya, Pan Pośpieszny to zapewne Ippon... nie zauważyłem z którego pojemnika wziął mundur, ten ostatni to...- podszedł do pierwszego z zasobników i spojrzał na tabliczkę -... To pan Jacob... - tak sobie tylko myślał na głos, obrzucił jeszcze spojrzeniem pozostałą dwójkę... i na dodatek te dwa miśki. Spróbował doczytać pozostał imiona z pojemników - Thomas i Timothy. Skłonił się lekko unosząc wyimaginowany kapelusz - Do zobaczenia na dole - powiedział po czym zjechał jako czwarty w mroczny otwór szybu.
 
Potwór jest offline  
Stary 20-02-2008, 22:37   #7
 
grabi's Avatar
 
Reputacja: 1 grabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwu
Thomas patrzył na wszystkich wokoło. myślał, że trochę dziwna to była zbieranina, lecz warto zobaczyć co z tego wyniknie. Razem z nim było pięciu mężczyzn i jedna kobieta. Popatrzył na nią przez chwilę. Była zgrabna, miała wszystko na swoim miejscu i mimo, iż widok ten był całkiem przyjemny dla oka, to Thomas patrzył na nią krótko. Powodem był "pan golas", który nagle zapragnął wolności. Prawdę mówiąc to jemu także chciało się zrzucić swoje wdzianko, bo opinało mu trochę jajka, jednak nie lubił, gdy mu coś w nogawce dyndało. Kolejną osobą, której się przyjrzał był łysy osobnik, na oko w podobnym do niego wieku. Prawdopodobnie on także był firebatem. Mówił o tym tatuaż na jego piersi. Zawierał on motyw ognia, będący wspólnym elementem w tatuażach firebatów. O reszcie towarzyszy nic nie mógł powiedzieć. Gdy ruszyli przez drzwi, Thomas szedł w środku grupy, z rozbawieniem przyglądając się dygoczącemu z zimna golasowi. Salamander poklepał się po brzuchu, ciesząc się z warstwy tłuszczu, dzięki której nie było mu zimno.
Gdy weszli do pomieszczenia, Thomas podszedł do swojego pojemnika, przeszukując go dokładnie. Niestety nie było tam żadnej buteleczki. Suszyło go niemiłosiernie, czuł się tak, jakby przez kilka tygodni nic nie pił. Zasmucony wyciągnął swój mundur, gdy nagle ekran się włączył. Komunikat prosty, lecz niewiele mówiący. Przebrał się powoli, z ledwością dopinając spodnie. Widocznie mundury nie były tak dopasowane, jak mówiła to postać z monitora. Salamander wstał i przemówił do reszty:
-Cześć. Jestem Thomas, jednak niektórzy mówią na mnie Salamander, więc jeśli wam pasuje, to możecie tak na mnie mówić. Chciałbym ustalić z wami kilka zasad:
1. Podczas walki schodźcie mi z drogi.
2. Każdy alkohol, jaki znajdziecie jest MÓJ.
3. ... To chyba wszystko.


Punkt 2 został wypowiedziany ze szczególnym naciskiem na słowo "mój", by informacja ta weszła wszystkim do głowy. Po "przemowie" popatrzył po twarzach, chwilkę poczekał na ewentualną odpowiedź, a następnie ruszył w stronę zjeżdżalni.
 
grabi jest offline  
Stary 21-02-2008, 15:24   #8
 
Szarik's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłość
Wszyscy byli żołnierzami, dobrymi. Timothy czuł to. Widział to w sposobie porusznia się. Natychmiast potrafił rozpoznać zabijaków po tym jak wchodzili w korytarz i do kolejnego pomieszczenia. Nikt nie stanął od razu w świetle drzwi. Wszyscy przemieszczali się przy ścianach. Tak... może pożyją długo. Popatrzył na plecy jednego z towarzyszy, a potem na swoje ręce. Podobne obrażenia. Zajmowaliśmy się tym samym? Jestem żołnierzem, tak powiedział gość z monitora. Ubrał się w drugim pomieszczeniu lustrując pozostałych. Na dłuższą chwilę jego wzrok zatrzymał się na kobiecie. Nie odzywał się jednak. Ponownie ściskał w dłoni ułomek szkła po tym jak się ubrał. Ta prowizoryczna broń uspokajała go. Spodobał mu się sposób bycia tego gościa z tatuażem na ramieniu. W sumie sam bym się napił.
Timothy został szybko sam, gdy wszyscy wskoczyli do rynny. Obejrzał się na monitor i stanął na przeciw rynny. Splunął za siebie i wszedł na zjeżdżalnie. Będę tego żałował.
 
Szarik jest offline  
Stary 22-02-2008, 10:27   #9
 
Maju's Avatar
 
Reputacja: 1 Maju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwu
Zjechaliście na dół. Zjeżdżalnia była krótsza niż przypuszczaliście. Kolejne pomieszczenie było słabo oświetlone i miało kolor ciemnej zieleni. Było wąskie a na środku znajdowały się drzwi , które tym razem były drewniane, dwuskrzydłowe i miały klamkę. Po lewej stronie stał mały brązowy nocny stolik a na nim biała koperta. Saraya nie znosząc tego rodzaju gierek szybko podeszła do stolika i otworzyła kopertę. W środku była białą kartka z napisem :
-Prawdziwa mądrość rodzi się w bólu i strachu , nie prześpijcie tej lekcji.
Po wyrażeniu swojej opinii na ten temat zdecydowaliście się otworzyć drzwi. Mike nie zastanawiając się wiele otworzył je i ukazało się wam pomieszczenie w tym samym kolorze , jednak dużo większe. Były tam drewniane stoliki i krzesła w kolorze ciemnobrązowym. na suficie były białe płyty z metalu. Na końcu pomieszczenia dostrzegliście Metalowe drzwi z zamkiem szyfrowym , jednak nie mogliście się mu przyjrzeć , gdyż był zbyt daleko. Gdy wszyscy weszliście do pomieszczenia nagle.... Drzwi za wami zasunęły się metalową kurtyną , a cztery metalowe płyty na suficie otworzyły się i do pomieszczenia wpadły cztery unoszące się w powietrzu droidy niewielkich rozmiarów. Pierwszy z nich został przez was od razu rozpoznany jako posiadający miotacz ognia. Drugi posiadał dwa zminiaturyzowane działka gaussa przy sobie , trzeci był najszybszy z wszystkich i miał 3 ramiona , a w każdym miał niebieskie ostrze , jakby zrobione ze światła. Wydały się wam one dziwnie znajome. Czwarty z nich był uzbrojony w laser. Battlecruiser , to słowo przyszło wam do głowy nie wiadomo skąd. Nie dając wam chwili namysłu droidy ruszyły do ataku.
 
__________________
Here we stand, bound forevermore we're out of this world ,until the end...Here we are, mighty, glorious
At The End Of The Rainbow with gold in our hands...
Hammerfall - At The End Of The Rainbow
Maju jest offline  
Stary 22-02-2008, 13:24   #10
 
Potwór's Avatar
 
Reputacja: 1 Potwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłość
To czyj będzie znaleziony alkohol jest kwestą sporną pomyślał Mike zjerzdżając rynną - sorry staruszku ale kto pierwszy ten lepszy.

- "Prawdziwa mądrość rodzi się w bólu i strachu , nie prześpijcie tej lekcji."? Porwała nas banda pojebów! Co w następnym pomieszczeniu? Ciesteczka z wróżbami?- nie miał zamiaru kryć swojej irytacji, dupki go ogłuszyły wpakowały do słoika, robiły na nim eksperymenty, a teraz dowalają sentencję w stylu tych z legendarnej ziemii!

Mike pierwszy wkroczył do pomieszczenia i gdy zsuneła się kurtyna był już najgłębiej wewnątrz, gdy tylko usłyszał szmer zsuwającej się blokady pomyślał *kurwa*, po czym tą jakże inteligentną i wiele wnoszącą myśl wykrzyczał gdy zobaczył otwierające się płyty. Rzucił się szczupakiem do przodu, przeturlał się kawałek po metalu podłogi, gdy był w okolicach stolika podniósł się złapał z oparcie najbliższego krzesła i cisnął nim z całej siły w stronę najbliższej latąłki. Nie czekająć nawet by zobaczyć czy trafił podbiegł do następnej, byle tylko nie tej z ostrzami, odwróconej do niego tyłem z zamiarem schwycenia jej w łapy i obrócenia jej broni tak by podczas strząłu zgarnęła inne drony.

-Nie dość że traktują nas jak króliki doświadczalne to jeszcze nie grają fair suczysyny!
 

Ostatnio edytowane przez Potwór : 22-02-2008 o 13:50.
Potwór jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172