lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Storytelling] - Opowieść Jaskra (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/5077-storytelling-opowiesc-jaskra.html)

Johan Watherman 22-02-2008 15:21

Kazimierz wsiadł na swego wierzchowca. Podrapał się po głowie zafrasowany ogarniając okolicę. Przed jego oczami przelatywała zabłąkana pszczoła. Wystawił rękę, kiedy owad na niej siadł przybliżył dłoń do twarzy:
-No mała, zawołaj większych kolegów, może by im pomogli?
Po chwili trzymania pszczoły przy uchu i nasłuchiwania czegoś insekt użądlił go w dłoń i odleciał. Kapłan pogroził kosturom pszczole:
-Ty popieprzony owadzie! Będziesz jeszcze prosić o miód pitny!
Zaklną pod nosem. Na wierzchowcu czuł się pewniej. Nie wtrącał się do dialogu towarzyszy. Na pytanie wampira ożywił się trochę:
-Albo mają młode albo uznają ten pagórek za swój teren.

Christianus 22-02-2008 19:35

-Christianus, biegnij na smoka. No chyba, że wolisz pozostawić los pojazdu w rękach narąbanego mechanika i specjalisty od walki na mały dystans.
Usłyszał upojony swym zwycięstwem młodzik. Ocknął się jednak, parsknął śmiechem patrząc z rozbawieniem na wampira i puścił się pędem do "smoka". Wskoczył z tyłu i przygotował łuk i strzałę do ewentualnego odparcia ataku.
Tymczasem Argor szył z kuszy zbliżając się do pojazdu krasnoluda. Pomimo wielkiego zasięgu kuszy, większość pocisków chybiła zważywszy na odległość dzielącą poszukiwaczy przygód od stada. Cała drużyna była już więc zapakowana na pojeździe i gotowa do walki (oprócz Kazimierza który dosiadał swego mniej mechanicznego wierzchowca). Helmut pociągnął za kilka drewnianych dźwigni i "smok" ruszył do przodu. Christianus nagle wypalił:
- 15 miedziaków, za to że uda nam się ocalić tych niewinnych ludzi. - rzekł pełen zapału młodzieniec.

Mattheus 22-02-2008 22:09

-15 miedziaków, za to że uda nam się ocalić tych niewinnych ludzi- rzekł pełen zapału młody półelf. Gerwand spojrzał z lekkim politowaniem na swoich towarzyszy- mówiący sam do siebie mag, napalony półelf, podniecony wampir a do tego pijany krasnal za kierownicą- to naprawdę wybuchowa mieszanka. Zwłaszcza na dłuższą chwilę jego wzrok zatrzymał się na krasnoludzie. Przypomniały mu się słowa, które niegdyś usłyszał podczas podróży: "Piłeś, nie jedź". Gerwand westchnął lekko, po czym spóścił głowę wpatrując się w milczeniu we własne buty. Gdy "smok" znajdował się się już niedaleko stada wyvern, Gerwand jako pierwszy zeskoczył z maszyny. Nikt do końca nie wie, co mogło byc tego przyczyną- bliskośc bestii czy potrzeba fizjologiczna spowodowana turbulencjami podczas podrózy na "smoku". Jednak wiedźmin z zapałem podbiegł na odległośc około 10 metrów od najbliższej wyverny po czym rzucił w jej kierunku swój srebrny miecz. Od razu po tym "akcie niechęci do zwierząt", jak nazwali by to elficcy druidzi, rzucił się na wyvernę ze swoim stalowym mieczem.

Johan Watherman 23-02-2008 10:28

Kapłan na swym wierzchowcu podążał za „smokiem”. Swój kij przymocował do wierzchowca, miast tego chwycił w dłoń swą włócznię , w drugą powędrowała ciężka tarcza. Spojrzał na niebo, kolejny zabłąkany potwór krążył na niebie, a właściwie pikował na nich. Wydawało się mu że bestia kiedy będzie bliżej zakatuje go. Była coraz bliżej. Naszykował tarczę by w osłonić się ją i przylać pikującemu stworzeniu. Włócznią zamierzał przebić odrzuconego stwora. Trochę piekła do ręką, było pewne że Kazimierz nie był w najlepszym humorze.

Bartolini 23-02-2008 13:08

Powoli ładował kuszę, w międzyczasie patrząc na latające istoty.
-No szybkie są te dziwadła, nareszcie znowu będzie ciekawie. Nie chce mi się czekać, aż ten powolny pojazd dotrze do nich, wysiadam - pomyślał
Tuż po wiedźminie zeskoczył z maszyny. Biegł w trochę innym kierunku niż Rygijczyk. Gdy dotarł do pobliskiej wyverny strzelił w nią celując w głowę. Błyskawicznie cofnął się o kilka kroków, odrzucił kuszę obok jednocześnie wyciągając miecz i czekał na oznaki życia lub śmierci bestii.

grabi 23-02-2008 15:22

Helmutowi sytuacja się nie podobała. Drużyna jechała na Smoku, strzelając do wyvern. Problemem nie była sama walka ze stworami, a jedynie jej wynik. Pewnie znowu dostaną podziękowania. Samą wdzięcznością nie da się przeżyć, trzeba mieć jeszcze czym płacić szczególnie, że proch na wschodzie był zarówno rzeczą rzadką, jak i niezwykle cenną. Dlatego uważał, że nie powinni byli wplątywać się w walkę. Jednak teraz było za późno i Helmut nie mógł zostawić towarzyszy.
- Wplątaliśmy się w walkę, więc zakład się już nie liczy.- odparł Helmut, manewrując dźwigniami tak, by głowa Smoka odwróciła się w stronę jednej z bestii. Pociągnął za dźwignię w momencie, gdy wydawało mu się, że nacelował na wyvernę. Maszyną przeszedł olbrzymi wstrząs, omal nie zrzucając z niej Argora.

Christianus 23-02-2008 16:16

- Wplątaliśmy się w walkę, więc zakład się już nie liczy. - usłyszał Christianus gdy napiął strzałę na cięciwę i wycelował ją w wyvernę pikującą z pełną prędkością na Kazimierza. Uśmiechnął sie paskudnie i strzelił wprost w bok stwora.

Kazimierz
Przygotowany na tak potwora kapłan zagrzmiał potężnym rykiem tuż przed zderzeniem z adwersarzem. Celny strzał pół-elfa jednak bardziej pomieszał mu szyki, niż pomógł. Wyverna zboczyła lekko z trasy i z całym impetem wpadła na Kazimierza. Ten, dzięki swemu refleksowi, zdołał jednak wbić włócznię w trzewia stwora, zanim obaj z łoskotem zwalili się na ziemię. Tam też monstrum wydało swoje ostatnie tchnienie.

Gerwand z Rygi
Miecz rzucony w bestię jednynie lekko okaleczyl jej grzbiet. Odwróciła swój paskudny łeb i zaświergotała wysoko, po czym ruszyła na wiedźmina na swych pokracznych nogach. Gerwand ciął potężnie w łeb potwora i zatopił miecz w jego czaszce. Ten sapnął tylko cicho i odszedł do krainy wiecznych łowów.

Argor z klanu Hellfire
Wampir odpalił pocisk wprost w pysk obrzydliwego stwora, całego umazanego krwią po sotatnim posiłku. Bełt przebił oko i utkwił gdzieś w czeluścicach czaszki. Wyverna momentalnie runęła na ziemię. Wtem, potężne uderzenie ogona rzuciło go na pobliski głaz. Potłuczony łowca potworów przewrócił się na plecy o otworzył oczy. Zajrzał prosto w oczy paskudnemu potworowi, który szykował swoje żądło do decydującego ataku. Nagle padł strzał ze smoka i Wyverna przestraszona wzbiła się do lotu pozostawiając swój niedoszły łup własnemu losowi.

Helmut Wünderman
Krasnolud bezbłędnie zestrzelił latającego stwora, potężnym wybuchem strasząc jednocześnie resztę stada. Bitwa była wygrana. Ostatnie dwie wyverny wzbiły się w niebo i poszybowały w stronę gór. Helmut zauważył coś jeszcze. Wśród wszystkich trupów, był jeden człowiek, który jeszcze żył. Próbował krzyknąć, ale chyba został porażony jadem wyverny, bowiem sapał tylko miarowo. W dłoni ściskał pergamin.

Johan Watherman 23-02-2008 16:43

Kazimierz klnąc pod nosem wygramolił się spod potwora. Wyciągnął swą włócznię z cielska. Spojrzał na przewróconego wierzchowca, poklepał po barku dzielnego konia który właśnie podźwigał się z ziemi. Kapłan rozejrzał, miejsce gniewu zajął serdeczny śmiech kiedy uświadomił sobie jak wyglądało wychodzenie spod potwora. Popatrzył chwilę na pół-elfa:
-Zawsze musisz wchodzić innym w szyki?
Nie wsiadał na swego wierzchowca, przymocował mu ponownie tarczę i włócznie, dobył swój kij. Odetchnął po bitwie...

Mattheus 23-02-2008 20:35

Gerwand spokojnie wyjął miecz z czaszki wyverny. Spojrzał ostatni raz kątem oka na swoją ofiarę po czym ruszył w kierunku leżącego nieopodal na ziemi swojego srebrnego miecza. Zwrócił także uwagę na odlatujące w kierunku gór. "Dziwne, skąd to cholerstwo się tu wzięło?"- pomyślał. Chwycił wbity w ziemię srebrny miecz po czym umieścił go na plecach skrzyżowanego razem z jego stalowym mieczem pokrytym krwią bestii. Odwrócił się w kierunku towarzyszy i krzyknął donośnie:
-Kto nie żyje niech się odezwie, żeby żywego czasem nie zakopac!
Podszedł ponownie do swojej ofiary, po czym wyciągnął z pochwy umieszczonej na łydce sztylet. Chwycił mocno żądło wyverny po czym zdecytowanym cięciem odciął je i wzniósł w kierunku słońca. Po dokładnych oględzinach stwierdził, że to rodzaj wyverny jadowitej. Z żądłem w ręku ruszył w kierunku "smoka".

grabi 23-02-2008 23:04

-Guten strzał. - odezwał się sam do siebie. Bitwa była zakończona, więc należało przeszukać plac boju. Widział, jak Gerward wyrwał żądło i szedł ku Smokowi.
-No i co tu Białowłosy idziesz? - odezwał się do Gerwarda. - Weź powyrywaj wszystkim zębiska i poodcinaj pazury. Na pewno znajdzie się na to jakiś kupiec. Może wtedy zarobimy na posiłek lub dwa.
Odezwał się do reszty:
-Wy też się nie leńcie i poszukajcie, może się coś u zabitych trafi cennego. Mam w Smoku schowek, jeszcze za starych czasów, gdy gorzałkę we Włoszech szmuglowałem. Aż dziw bierze, że oni tam jedynie wińsko chlają. Piwo słabo lubią, a gorzały nie na widzą. W każdym razie, gdy wojskowi będą nas przeszukiwać, to nic nie znajdą.
Sam posadził Smoka na ziemi, zszedł z niego, wykorzystując swoją strzelbę jako laskę i począł przeszukiwać teren. Przeszukał pierwsze zwłoki, lecz znalazł tylko wykrzywiony miecz. "Schlecht. Takiego badziewia nikt nie kupi" - powiedział sam do siebie. Przy kolejnych zwłokach znalazł jedynie kawałek kiełbasy. Zjadł go ze smakiem, głośno mlaszcząc. Wtem zauważył konającego. Podbiegł do niego wołąjąc:
-Chłopaki mamy umierającego.
Wyciągnął pergamin z ręki i przyjrzał mu się bacznie.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:31.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172