Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-03-2008, 21:17   #1
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
[sesja] Warsztaty Storytellingu

Sukinsyny.
Dobrali się do Ciebie w trakcie kąpieli, w Twoim własnym mieszkaniu. Ilu ich było? Pięciu na pewno, może siedmiu.... wszyscy w kominiarkach. Jeden był chyba magiem – nie było szans uciec. A może tylko szukasz wytłumaczenia dla siebie?
Nieważne... Dorwali cię, ale o dziwo nie zabili. Coś ci wstrzyknęli w szyję. Bolało, jak cholera, lecz nie zabijało. Świat wokół zawirował. Spotkanie z ziemią pamiętasz jak przez mgłę.
Tak, mgła... mgła zasłoniła cały świat, który w końcu przestał istnieć. A może to Ty już nie żyjesz?



***

Wspomnienie podróży było niczym zły sen dla czwórki wybrańców. Zimne, metalowe ściany wyciągały chciwe łapska, chcąc uchwycić swoje ofiary. Nie mieli dokąd uciec, coś krępowało ich ruchy. Ktoś się porzygał – nic dziwnego, wszyscy mieli ochotę haftować, pozbyć się z organizmu narkotyku, który sprawił, że byli bezbronni niczym dzieci. Dzieci na diabelskiej karuzeli – trzeba dodać.


Trudno powiedzieć ile minęło czasu. Wreszcie koszmarna podróż dobiegła końca. Jacyś ludzie o twarzach wykrzywionych i groteskowych unieśli więźniów jak toboły. Nic nie mówili, tylko śpiewali... śpiewali o końcu świata.

W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.


Ciemność zalała ich ciała, pożarła dusze. Choć część z nich nie miała już Boga, wszyscy się teraz modlili o ocalenie... by kochać, by zemścić się, by żyć.

W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.


Zostali wniesieni do ogromnego, kamiennego pomieszczenia. Dziwne rzeźby przyglądały im się ze ścian. Widzieli ich powykrzywiane, demoniczne oblicza w delikatnym splocie kolorowych świateł, jaki tworzył ogromny witraż naprzeciw nich. Spojrzawszy w tamtą stronę, zrozumieli - znaleźli się oto w pradawnym kościele.


Jak udało mu się ocaleć? Uczono ich przecież, że ostatnia katedra gotycka została zbombardowana przez Japończyków. Widać źle ich uczono. Chłód kamieni paraliżował ciała. Wciąż byli nadzy, lecz nie czuli wstydu. Trudno go odczuwać, kiedy nie wiesz czy dany oddech nie jest Twoim ostatnim.

A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.


Usadowiono każdego oddzielnie na zimnej ławie, gdzie kiedyś musieli zasiadać wierni. Ich głowy ukierunkowano na ołtarz.
Ile czasu tak siedzieli? Trudno zgadnąć. W pewnym momencie zauważyli jakąś postać. Człowiek o skrzydłach anioła rodził się z kamiennej posadzki, która nagle stała się taflą jeziora...


Pieprzony narkotyk.

- WITAJCIE MŁODZI BUNTOWNICY. – zadudnił głos anioła, dochodząc niemal ze wszystkich stron – DOTYCHCZAS JAK KOTY SPADALIŚCIE NA CZTERY ŁAPY. LOS OKALECZYŁ WASZE DUSZE, ODEBRAŁ WAM BLISKICH, LECZ ZOSTAWIŁ NAJCENNIEJSZE – ŻYCIE. ŻYCIE, KTÓRE TERAZ JEST W MOJEJ MOCY.
- Kim... kim jesteś?
– wyszeptała jedna z dziewczyn, próbując zogniskować wzrok na przedziwnej postaci.

Teraz, kiedy obcy „wypłynął” z podłogi, ta znów stała się kamieniem. Jedynie jej barwa się zmieniła, jakby ktoś splamił ją krwią.

- KIM JESTEM? JESTEM PODRÓŻNIKIEM I TAK TEŻ MNIE NAZYWAJĄ: PUSTELNIKIEM, OBIEŻYŚWIAT, TUŁACZ, WŁÓCZĘGA, JUDASZ-PODRÓŻNIK.

Nagle żywe ognie wytrysnęły z pomiędzy kamieni, liżąc postać anioła, trawiąc jego skrzydła, a on stał tylko i uśmiechał się. W ten sposób przeobraził się w diabła.

- TO, KIM JESTEM, NIE JEST WAŻNE. WAŻNE JEST, KIM WY JESTEŚCIE LUB KIM SIĘ STANIECIE. KAŻDE Z WAS ZOSTAŁO WCIELONE DO NAJEMNICZYCH SZEREGÓW NIE Z WYBORU, LECZ Z PRAGNIENIA SIŁY. KAŻDE Z WAS RÓWNIE NIENAWIDZI BIG BOSSA CO WAMPIRZYCY ORAZ WSZELKICH INNYCH SEKT. KAŻDE Z WAS – W KOŃCU – CHCE BYĆ WOLNE. A JA WAM Tę WOLNOŚĆ MOGĘ DAĆ, JEŚLI ZOSTANIECIE JEŹDŹCAMI APOKALIPSY.

Czy ten facet sobie kpi? Naczytał się starych mitologii i teraz próbuje ich zastraszyć? Przecież to śmieszne.
Ognie piekielne, które pełzały po ścianach katedry oraz po ławkach nie miały w sobie jednak nic zabawnego.

- CHCĘ, BYŚCIE SZERZĄC CHAOS W ZASTĘPACH BIG BOSSA I WAMPIRZYCY, ODSZUKALI DLA MNIE PEWIEN PRZEDMIOT – PRZEDMIOT, KTÓRY OBOJE DAWNYMI CZASY WSPÓLNIE UKRYLI. GDY GO ZNAJDZIECIE – BĘDZIECIE WOLNI. WOLNI I BOGACI. DAM WAM SIŁĘ, DZIĘKI KTÓREJ TAMCI SIĘ WAS BĘDĄ BAĆ, A WY... WY ODBIERZECIE IM, CO TYLKO BĘDZIECIE CHCIELI. JA NIE CHCĘ ŻADNYCH PROCENTÓW, TO, CO ZABIERZECIE TAMTYM – BĘDZIE WASZE. MNIE OBCHODZI TYLKO TEN JEDEN PRZEDMIOT...

Straszliwy huk wstrząsnął katedrą. Czy to tylko piorun?


Nagle straszliwe oblicze diabła pojawiło się tuż przed twarzą Niny. Dziewczynie wydawało się, że ognie z posadzki zaczęły pełznąć ku jej stopom. Przerażona starała się podnieść nogi wyżej.

- NINA RAE. PIĘKNA I GŁODNA WRAŻEŃ NINO CZY CHCESZ JUŻ ROZSTAĆ Z TYM PADOŁEM, CZY OBIECASZ MI WIERNOŚĆ, STAJĄC SIĘ JEDNYM Z MYCH ANIOŁÓW?
- Ja... obiecuję.
– odpowiedziała dziewczyn drążącym głosem po chwili wahania.
- A ZATEM CHRZCZĘ CIE IMIENIEM „GŁÓD”.

Cień obcego przepłynął dalej, przytłaczając niemal swym ogromem Ranalda. Samą swoją aurą zdawał się wgniatać młodego mężczyznę w zimne siedzisko.

- RANALDZIE BLIZZERZE BOISZ SIĘ MNIE, PRAWDA? WYBIERZ CZY WOLISZ UMRZEĆ W STRACHU, CZY ZŁOŻYSZ MI PRZYSIĘGĘ I ZDOBĘDZIESZ SIŁĘ, BYŚ JUŻ NIGDY NIE MUSIAŁ SIĘ BAĆ?
- Przysięgam!
- ZATEM CHRZCZĘ CIĘ IMIENIEM „WOJNA”.


Znów uderzenie pioruna, a może to świat krzyczał? Czarnoskóra dziewczyna miała łzy w oczach. To nie tak... to nie tak miało się wszystko zakończyć!

- ISABELL RASSA. TY NAJLEPIEJ WIESZ JAK WIELE CIERPIENIA MOŻE ZNIEŚĆ CZŁOWIEK. ŚWIAT NIE JEST SPRAWIEDLIWY. OTO TWÓJ WYBÓR: UGNIJ SIĘ I POPADNIJ W NIEBYT LUB ZEMŚCIJ SIĘ - KRZYCZ ILE SIŁ W PŁUCACH I PRZEKLINAJ ŚWIAT, KTÓRY ODEBRAŁ CI SENS BYTOWANIA. CO WYBIERZESZ?
- Ja nie mam prawa krzywdzić...
- JA CI DAJĘ TO PRAWO! PRAWO STANOWIENIA O WŁASNYM LOSIE ORAZ PRAWO STANOWIENIA O LOSIE INNYCH, BY CIERPIELI CI, KTÓRZY ZABILI TWOJĄ MIŁOŚĆ.
- Tak... niech cierpią!
- A WIĘC NADAJĘ CI IMIĘ „ZARAZA”.


Ostatni spośród czwórki oddychał gwałtownie czekając na swoją kolej. Miał wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi. Wreszcie usłyszał Go tuż nad sobą, czuł jego cuchnący siarką oddech.

- LUKAS HIGSHOOG. PODOBNO NIE BOISZ SIĘ ŚMIERCI... A POWINIENEŚ CHŁOPCZE. UMIERANIE NIE JEST PRZYJEMNE. WYBIERZ SWOJE PRZEZNACZENIE: WOLISZ ŚMIERĆ CZY WOLISZ STAĆ SIĘ ŚMIERCIĄ?
- Wolę... stać się.
- WITAJ ZATEM W MYM KOROWODZIE JEŹDŹCÓW, TWE IMIĘ: „ŚMIERĆ”.


Postać oddaliła się, wzlatując dzięki szkieletowi swych skrzydeł ponad ołtarz.

- OTO NADSZEDŁ CZAS BY ZBARZMIAŁY ANIELSKIE TRĄBY. OTO POWSTALI JEŹDŹCY APOKALIPSY, BY UKARAĆ ŚWIAT ZA JEGO ZBRODNIE!!!


Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.*


***

W głowie wciąż huczało, lecz starczyło otworzyć oczy, by uświadomić sobie, że narkotyk przestał działać. Kształty wokół były już normalne. Właściwie mogliby uwierzyć, że cała scena z kościoła była tylko koszmarem sennym, gdyby nie fakt, że byli dalej w czwórkę i... wciąż byli nadzy.

Dwie kobiety i dwóch mężczyzn znajdowało się w niedużym, pozbawionym wszelkich mebli pomieszczeniu. Były tu tylko wielkie okna, przez które widzieli nocną scenerię metropolii. Były też zamknięte drzwi oraz... kula.


Ogromna czarna kula tkwiła pośrodku pokoju, zupełnie niewzruszona losem ludzi, którzy się tu znaleźli.


*Cz. Miłosz, Piosenka o końcu świata
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 08-03-2008 o 22:20. Powód: literówki
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172