Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-04-2008, 22:52   #11
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Pitia nie był zadowolony z pobudki o takiej porze, ale jak tylko usłyszał, co się dzieje, przestał marudzić. Zapytał tylko Paula, gdzie jest i zapowiedział, że będzie za dziesięć minut. Siedem minut później Rytter zobaczył na horyzoncie rozpędzoną Wołgę. Samochód zatrzymał się gwałtownie przed barem. Kierowca, którym okazał się być oczekiwany fotograf, krzyknął przez uchylone okno:
- Co tak stoisz, wskakuj! Montowy nie będzie czekał w szpitalu w nieskończoność!
Młody dziennikarz wymyślił z pięć dowcipnych ripost na to filozoficzne stwierdzenie, ale w końcu nic nie powiedział i zapakował się na tylne siedzenie.
- Dzięki Pitia, nie wiem, jak ci się odwdzięczę.
- Nie chrzań, robimy w tym samym zawodzie, też czuję, kiedy trzeba szybko działać- uciął podziękowania Rosjanin, jednocześnie włączając się do ruchu- Ale widzę już, czemu potrzebujesz kierowcy. Zawsze mówiłem, że wy, Polaczki, nie macie głowy do picia.
Paul znowu powstrzymał się od komentarza, po pierwsze dlatego, że nie wiedział co powiedzieć, po drugie dlatego, że sposób prowadzenia Gornicowa trochę go przytłoczył. Mijane domy i samochody śmigały za oknami, a samochód jęczał nieprzyjemnie na zakrętach. Na przemian zamykał oczy ze strachu i otwierał je z ciekawości. Alkoholowy szum w głowie też nie poprawiał sytuacji. Gdy wreszcie dojechali na miejsce, szybko otworzył drzwi i wytoczył się na stabilny chodnik z westchnieniem ulgi.
- Dzięki, stary! Idę szturmować szpital, trzymaj kciuki- rzucił w stronę kierowcy.
- Nie za szto. Ja tu poczekam.
Paul oparł się jedną ręką o samochód, powoli obrócił swe ciało w stronę wejścia do szpitala i zbaraniał. Do drzwi cisnął się tłum jego kolegów po fachu.
- To będzie bolało- pomyślał- Ale co robić?

W tłumie okazało się, że Paulowi przepychanie przez łokciami nie idzie tak źle. Pogo na koncertach w Londynie okazało się dobrą lekcją. A wtedy też przecież był wstawiony. Po jakichś dwudziestu minutach znalazł się w przedsionku. Pomieszczenie było dość małe, wyglądające jak świeżo po remoncie. Białe ściany, nowoczesne bramki, obrotowe, szklane drzwi (w tej chwili przerobione na zwykłe, gdyż nie dałyby rady takiemu tłumowi). Najwyraźniej szpital był przeznaczony dla bardziej wpływowych Moskwiczan. Niespodziewanie Paul znalazł się twarzą w twarz z ochroniarzem, który wyciągnął rękę po jego przepustkę prasową. Przepustkę, której Paul najwyraźniej ze sobą nie miał.
- Kurwa!- pomyślał Rytter- Pięknie!
- Proszę pana, czy mogę prosić o pańską przepustkę?- tymczasem ochroniarz zaczynał się niecierpliwić brakiem reakcji Paula.
- Właściwie to nie- młody dziennikarz postanowił zagrać va banque. Starał się nie brzmieć na zbyt pijanego- Nie jestem dziennikarzem, ja tu pracuję, szanowny panie! W obecnych okolicznościach wezwano mnie na dodatkowy dyżur. Już wystarczająco długo przeciskałem się przez tych baranów- wskazał palcem tłum za sobą.
- Tak, jasne- ochroniarz nie wydawał się przekonany- w takim razie na pewno ma pan przy sobie identyfikator.
- Oczywiście- Paul czuł, że jest w swoim żywiole. Pewnym ruchem skierował rękę do wewnętrznej kieszeni marynarki. Nagle na jego twarzy pojawił się wyraz zdziwienia. Dłoń szybko powędrowała do innej kieszeni, potem do jeszcze jednej. Uśmiech, który miał zjednać mu funkcjonariusza, rzedł coraz bardziej.
- I jak?- ochroniarz już obmyślał sposób wypchnięcia młodzieńca z przedsionku. Podobne plany rozważał tłum dziennikarzy.
- Pan wybaczy, ale najwyraźniej w pośpiechu zapomniałem jej wziąć. Proszę, niech mnie pan wpuści, inaczej doktor Mielinow mnie..- przerwał, bo ponad ramieniem ochroniarza zobaczył znajomą twarz. Rozwiała się trochę alkoholowa mgła spowijająca umysł. Od przybycia do Moskwy zdążył już odwiedzić Szpital Moskiewski, starając się dowiedzieć czegoś o prezydencie, a przy okazji poznał jedną z młodych pielęgniarek. Dziewczyna wyraźnie go polubiła. Teraz przyszedł czas z tego skorzystać.
- Marusia! Powiedz panu ochroniarzowi, że jestem tu na praktyce!- krzyknął w jej stronę. Ochroniarz odwrócił się szybko, a Marusia spojrzała zaskoczona w stronę drzwi. Szybko się jednak uśmiechnęła i ruszyła w ich stronę.
- Tak, panie oficerze, kolega Rytter pracuje u nas. Niech go pan wpuści, pięknie proszę- obdarzyła ochroniarza pięknym uśmiechem.

W środku szpital był równie czysty i zadbany, co w przedsionku. Ściany korytarzy pokryte były edukacyjnymi plakatami, traktującymi o szczepionkach czy prawidłowym odżywianiu. Poza plakatami dominowała sterylna biel i szpitalna zieleń. Jak na tą godzinę po szpitalu kręciło się wielu ludzi. Dzielili się na trzy grupy: ubranych w czarne garnitury, na pozór apatycznych funkcjonariuszy, głodnych sensacji, nadpobudliwych dziennikarzy, którzy mieli szczęście się dostać od środka i niewyspanych pracowników szpitala, którzy w większości wyrabiali właśnie niespodziewane nadgodziny. Oni jedyni pamiętali, że w tym budynku leżą inni pacjenci niż ś. p. Prezydent i ze wszystkich sił próbowali zapewnić tym pozostałym namiastkę spokoju.
Pośrodku tego wszystkiego stali Marusia i Paul, ubrany w biały fartuch pielęgniarza.
- Dziewczyno, życie mi ratujesz. Jak ja Ci się odwdzięczę?
- Nie bój się, już ja coś wymyślę- urocze rosyjskie dziewczę założyło kosmyk blond włosów za ucho- pewnie chcesz wiedzieć co z Montowym?
- Jasne, muszę pogadać z lekarzami i personelem no i być gotowym na wszelkie ważne osoby, które pewnie niedługo tu zjadą, opłakiwać pana Prezydenta.
Paul czuł, że okoliczności mu sprzyjają. Wystarczyło teraz odpowiednio poprowadzić parę rozmów i materiał na pierwszą stronę gotowy. Szkoda tylko że bez zdjęć. Starał się przypomnieć sobie wszystkie szczegóły swojej półtora miesięcznej przygody z pracą w szpitalu w Londynie. Nie może popełnić jakiejś gafy. Odetchnął głęboko i ruszy schodami w górę, za pielęgniarką, słuchając tego, co ona ma do powiedzenia o tej długiej nocy w Szpitali Moskiewskim.
 
Wojnar jest offline  
Stary 11-04-2008, 23:05   #12
 
Nicolas's Avatar
 
Reputacja: 1 Nicolas nie jest za bardzo znany
-Wreszcie... - Władimir był zdenerwowany długim oczekiwaniem aż ktoś odbierze ten cholerny telefon. Komórka na całe szczęście była sprawna. - Dzień dobry. Oho... po głosie słyszę, że na jakąś starą jędze trafiłem... Byle by się pośpieszyła. Przed teatrem Babuszki miał miejsce wypadek. Kiedy? Skoro dzwonie, idiotko, to pewnie znaczy, że przed chwilą Jakieś kilkanaście minut temu. Niedaleko Babuszek... tak, na tej samej ulicy. Jadąc potrąciłem jakiegoś faceta. Teraz leży nieprzytomny na ulicy... Dobrze pani słyszy, ja go potrąciłem. Czy to ja mówię niewyraźnie, czy ty jesteś tępa? Chyba zabezpieczyłem miejsce wypadku. Nie wiem w jakim dokładnie stanie. A skąd mam kurwa wiedzieć? Co ja go będę badać, to wy od tego jesteście. Leży, oddycha, podstawowe funkcje życiowe mogę stwierdzić... Władimir... Władimir Nikołajewicz Tilepko. Dobrze, w takim razie czekam.
Władimir rozłączył się i odłożył komórkę na podszybie. Odetchnął delikatnie patrząc przed siebie jak padający deszcz rozbijał się o szybę jego samochodu...
-Kurwa, a jak ten pijak mi wgniótł maskę?!
Myśl zaskoczyła nawet samego Władimira. W jednej chwili przestał myśleć o tym, że coś mogło stać się mężczyźnie i zaczął przejmować się swoim samochodem. Wysiadł z samochodu i obejrzał maskę.
-Job twoja mać... - Młody Tilepko przesunął dłonią po lekkim wgnieceniu na jego upragnionym BMW. - Czemu musiałeś wpaść akurat pod mój samochód - Wracając z powrotem do samochodu Władimir spojrzał na Nataszę i przypomniał sobie co to za dzień. - I to cholera w taki dzień.
Usiadł zrezygnowany i zmęczony. Patrzył na kierownicę przed sobą nic nie mówiąc i starając się pohamować wszelkie myśli.
 
Nicolas jest offline  
Stary 11-04-2008, 23:07   #13
 
Alexis's Avatar
 
Reputacja: 1 Alexis nie jest za bardzo znany
-Jednak będziemy czekać. Perspektywa wielu minut w samochodzie w takim stanie nie wydaje się kusząca.
Natalija gorzko skomentowała w myślach zachowanie męża. Skończyła poprawiać makijaż. Przede mną, w kałuży deszczu płynącego potokami, leży mężczyzna, ofiara wypadku, w którym uczestniczyłam... a ja siedzę sobie w dość suchym samochodzie, ba! nie byle jakim samochodzie, i poprawiam sobie makijaż. Cóż za groteska. Wyniosła "dama" grzeje swoje cztery litery w samochodziku, a możliwe, że tamten człowiek umiera. Jakaż głęboka refleksja w obliczu śmierci... Czyżbym stała się aż taką zimną no... przez ostatni czas czy zawsze taka byłam? Uśmiechnęła się trochę przypominając sobie słowa spisane przez mistrza Goethego, a włożone w usta Mefistofelesa: " Myślisz, że sam popychasz, a to ciebie popychają."
- I co tam? - zapytała tonem jakby chciała dowiedzieć się jak się czuje ciotka: ta jedna z wielu znienawidzonych. Zupełnie do mnie nie dociera to co się dzieje? Choć nie przesadzajmy... Wiem, że zaraz zlecą się reporterzy.
 
Alexis jest offline  
Stary 11-04-2008, 23:07   #14
 
Nicolas's Avatar
 
Reputacja: 1 Nicolas nie jest za bardzo znany
-Przecież ten wieczór mógł się udać... Już po teatrze. Teraz już mogło być tylko milej.
Władimir w myślach przeklinał mężczyznę, którego potrącił. Dopiero po chwili dotarło do niego pytanie żony.
-Karetka niedługo przyjedzie Kochanie. - Władimir odwrócił głowę w stronę Nataszy i się uśmiechnął delikatnie. - Jak się czujesz?
 
Nicolas jest offline  
Stary 11-04-2008, 23:08   #15
 
Alexis's Avatar
 
Reputacja: 1 Alexis nie jest za bardzo znany
-Jakoś... Nijak dokładniej. - Uśmiechnęła się nie patrząc na mężczyznę, a jej wyraz twarzy wskazywał, że jest coraz bardziej zmęczona i obojętna na otaczający ją świat.
 
Alexis jest offline  
Stary 11-04-2008, 23:08   #16
 
Nicolas's Avatar
 
Reputacja: 1 Nicolas nie jest za bardzo znany
-Spokojnie Natasza. - Władimir położył dłoń na jej kolano. - To wciąż jest nasz dzień, nasza noc. - Cały czas wpatrywał się w swoją małżonkę... I nagle wszystko wokół przestało istnieć. Samochód, wypadek, praca... Liczyła się ona. - Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że cię poznałem. - Z jakiegoś powodu nie wypowiedział tych myśli na głos, nie w tej chwili. - Kocham cię Natalijo.
 
Nicolas jest offline  
Stary 11-04-2008, 23:09   #17
 
Alexis's Avatar
 
Reputacja: 1 Alexis nie jest za bardzo znany
Kobieta uśmiechnęła się czując rękę mężczyzny w miejscu, gdzie ją położył. Zerknęła na swoje kolano a dokładniej na dłoń męża. Potem uniosła głowę by spojrzeć w oczy Władimira.
-Tak więc czekamy teraz... Nie sądzisz, że jakoś powinniśmy do niego podejść i chociażby stać tam by nikt go do końca nie rozjechał?
 
Alexis jest offline  
Stary 11-04-2008, 23:09   #18
 
Nicolas's Avatar
 
Reputacja: 1 Nicolas nie jest za bardzo znany
-Włączyłem światła awaryjne, więc nikt go nie rozjedzie... Poza tym nie chcę, żebyś mokła. - Władimir spojrzał przez okno i oczekiwał przyjazdu karetki...
 
Nicolas jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172