Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-09-2008, 15:06   #91
 
Beriand's Avatar
 
Reputacja: 1 Beriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemu
Assassyni w końcu wyruszyli. Ich celem było odnaleźć Magnusa... odnaleźć i zabić. Arihan nie wiedział kto zacz, więc nie miał pojęcia czego się spodziewać. No ale to chyba nie będzie takie proste. Kapłan został gdzieś z tyłu. I dobrze, byle nie przeszkadzał.

Nagle zerwał się silny wiatr. Nienaturalnie silny... zrzucił grupkę z dachu na stragan. No i nie było to miłe spotkanie, Arihan poczuł silny ból w plecach i prawej ręce. Ale większy problem stanowia lina, którą był przywiązany. Młodzieniec szarpnął się kilka razy, sprawdzając szanse na jej zerwanie, ewntualnie jakieś wyswobodzenie się czy sięgnięcie do broni. Nigdy nie był skrepowany, nie miał doświadczenia w takich sprawach. Eh... nie mam doświadczenia w wielu ważnych rzeczach. Dlatego wolę trzymać z mistrzami- pomyślał. Po chwili pojawił się jakiś człowiek, wygląda na to, że Magnus. Za nim stało jeszcze dwóch mężczyzn, trzymających Nervi... Arihan spojrzał na towarzyszy, a potem zaczął szukać wzrokiem Dreaka. W międzyczasie spostrzegł Kapłana, skradającego się w kierunku Nervi. Nie ma szans, może załatwić dwójke, ale sam na sam z magiem to śmierć- skwitował w myślach młodzieniec.
 
Beriand jest offline  
Stary 27-09-2008, 17:58   #92
 
Dreak's Avatar
 
Reputacja: 1 Dreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie coś
-Mam nadzieje że wygonie.
-Zakpił Magnus.
-Nigdy nie znaleziono ciała Sevolli, a każdy był przekonany że zginą. Parszywi złodzieje ukradli moc, a ja teraz przyszedłem ją odebrać, odebrać i zniszczyć złodziei, bo czy wasze prawo nie mówi że należy karać złodziei? A gdy winna jest cała ludność czy nie trzeba zniszczyć świat i odbudować na nowo bez skazy? Zakon osłabł a to dzięki mnie, wyszkolona była tylko czwórka a Farac, Very, Nervi no i ty oczywiście Dreaku, kiedy Very został imanem od dawna był moim sługą w końcu pod przykrywką sławnego buntu przeciw Vermu, Nervi i Ja odeszliśmy z zakonu a wielu odeszło za nami ci starsi którzy cokolwiek potrafili później wybiłem ich. I tak rządziłem zakonem, posiadając dwóch najpotężniejszych Assassinów, Ty byłeś poza zasięgiem... a teraz zobacz...
Nieprzytomna Nervi uniosła się w powietrze, a Sevolla wypowiedział pod nosem kilka skomplikowanych słów, czarny pierścień zaświecił a ta padła na na kamienie.
-Już... Teraz powoli będzie traciła siła a potem jednym słowem umrze...
Kiwną palcem w stronę jednego z zakapturzonych mężczyzn a ten podszedł do Dreaka, powoli pojawiła się twarz Imana Verego.
-Ją da się jeszcze uratować przysięgnij mu lojalność..
Wtedy Dreak nie wytrzymał.
-Ty śmiesz mówić o lojalności?!
Szarpnął z nadludzką siła i zerwał sznur mocno ranią sobie przy tym nadgarstek. Chwycił za gardło Verego i uniósł go w górę przez silę z jaką go trzymał i przez swoją masę sznur w lewym nadgarstku zaczął go mocno ranić lecz ten nie puszczał. Sevolla spokojnie się temu przypatrywał. Wtedy Very zaczął wić się a spod jego skóry jak wielkie bąble zaczęły pojawiać się łuski. Ostre łuski, które pojawiły się na szyi dodatkowo poraniły dłoń Dreaka lecz dopiero mocne ugryzienie przez szpony jaszczuroczłeka uwolniły od jego uścisku.

Wtedy odezwał się Sevolla.
-Widzisz eksperymentowałem kiedyś nad połączeniem Dina z Humanoidami powstały potężniejsze od obu ras "Dinozaury" więc spróbowałem tego samego z człowiekiem, lecz ten twór nie był tak mocny, umierał dopiero dzięki częściowo odpornych na truciznach assassinach wyszło idealne połączenie. Którego nie jesteś w stanie pokonać... Choć spróbujmy? Uratuje ją, jeśli go pokonasz.
Sznur znikły a pod nogami Dreaka pojawiły się jego miecze. Jednak osłabiony Dreak miał małe szanse z zwinna jaszczurką. Zadawał ciosy szybko ale ten zdarzył je blokować, dodatkowo uderzał go ogonem z ostrymi łuskami. W końcu Very rzucił się na niego z taką szybkością i z taką nawałnicą ciosów że Dreak padł... Very odwrócił się i złożył pokłon Sevolli, wtedy niespodziewanie Dreak wstał i uderzył w wystawiony ogon. Jaszczroczłek zawył, obficie krwawił i ciężko było mu trzymać równowagę, upał tuż przed nogami Dreaka który wbił mu miecz prosto w jego odkryty bez łuskowaty brzuch.
-Jednak dałeś rade.
Sevolla zaczął bić mu z pogardą brawo.
-To tylko utwierdza mnie w tym że mi się przydasz... albo zginiesz.
Wycelował w niego, Dreak odwrócił się nagle rzucił czterema sztyletami naraz było ta bardzo ryzykowne ale przyniosło efekty Assassini byli wolni. Sevolla zebrał siły wszystkich pierścieni które mogły by uśmiercić ich wszystkich.
-W was jedyna nadzieja.
Osłabiony i poraniony upadł na kolana przed Sevolla a czarny płomień z Nervi przeszedł na niego sprawił że rany zostały wyleczony, był tym samym ale mogli odczuć że się zmienił nie był ubrany tak samo stare ubrania całkiem znikły a na zbroi pojawił amulet jako znak Sevolli taki sam jaki miał Very i jaki ma Farac. Spojrzał na nich lecz to już nie było to samo spojrzenie było mroczne i nieprzyjemne.

-Nie macie już nic... miasto jutro zginie.
-Wypowiedział najwidoczniej zadowolony Sevolla i ruszył na jednym ze swoich tworów Dinozaurów oraz z nowym potężnym uczniem.
-On ma racje.
-Rzucił któryś nich.
-Nie damy rady.
-Macie nas.

Wtrącił do rozmowy mężczyzna na koniu w pełnym uzbrojeniu a za nim w szyku kroczyły dwa legiony strażników.
-I nas.
Podeszła teraz do nich znajoma twarz dla Beleheziego za nią kroczyła hordą najgorszych bandytów i morderców w całym mieście. Kobieta uśmiechnęła się do Beleheziego była uzbrojona w rękawice, a po przygodzie w stajni wiedział że potrafi ich użyć.

-Więc jakie rozkazy?
 
__________________
"If you want to make God laugh, tell him about your plans."
Dreak jest offline  
Stary 27-09-2008, 18:57   #93
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Belehezi powoli wstał masując obolałe nadgarstki. Spojrzał na kobietę, uśmiechając się w jakiś dziwny sposób. Tak jak tylko osoba zafascynowana i zadurzona przez wspólne niebezpieczeństwo potrafi. Ściągnął kaptur z głowy, tylko by przeszkadzał. Spadając stracił większość sztyletów, jednak miecz nadal trzymał się pochwy. Dobył go prędkim ruchem, świadczącym o wielkiej wprawie. Jego słowo zabrzmiało niczym urwane warknięcie

- Zabić!

Nim dźwięk przebrzmiał, pędził już w stronę Sevolli. Ale nie na wprost. W pewnym momencie przekręcił nogę i odbił się z niej po skosie w prawo. W przelocie cisnął w stronę maga kapturem. Nie liczył na wiele, może chociaż mgnienie zaskoczenia. Po kolejnym kroku zakręcił na pięcie i naparł mieczem. Najprymitywniejszym atakiem jaki znał, tylko na taki miał teraz czas. Ciął oburącz z góry. Minę miał hardą, lecz w myślach liczył się ze śmiercią. Poczuł strach po raz pierwszy i być może ostatni w życiu.
 
Keth jest offline  
Stary 01-10-2008, 17:05   #94
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Zbyt wiele się działo w ostatnim czasie w życiu wszystkich assasinów, a w szczególności Shadowa.
Świat, rozwój assasina Shadowa zacząło się od wioski zwanej Darnville, gdzie mieszkałem wraz z ojcem w małej dziurze zwanej przeze Shadowa domem. Wtedy to urodził się w tej zabitej dechami wiosce. Jego tata był niemową, więc wszelkie czynności nauczył się poprzez gesty, ruchy. Pracował w ciszy, uczył się podstawowych ruchów i mimiki. Jego gestykulacja dochodziła do perfekcji. Jego słowa i uczucia były wyrażane poprzez dłonie. Już wtedy uwielbiał wspinać się na dachy, gdzie czuł świeże nocne powietrze. Czuł się wolny.
Razem z nim biegła mała kotka Uta. Jednak ten dar ziemi był niezwykłym kotem. Była to samica kotołaka. Rasy zmodyfikowanej genetycznie kotów. Jej walorem była długowieczność i odporność na wszelkie trudy życia. Pracowała ciężko na zaufanie Shadowa. Obserwowała go od wielu lat jego dzieciństwa. Po stracie ojca to tylko ona go pocieszała wtulając się w jego ręce. Była nadzieją na lepsze jutro. Łzy, które zaczęły płynąć zostały wchłonięte przez Utę, która przez taki cud stała się dorosłą, waleczną kocicą.

Aż nastał czas pamiętny, tego dnia życie Shadowa się zmieniło, czy to na lepsze? Nie wiadomo. Pamięta to, aż do dziś, jakby to było wczoraj. Każda rysa twarzy była wyraźna. Wiedział, że tej chwili nie może zapomnieć. Bo to jakby zapomnieć o swojej przeszłości, czyli stracić duszę.

Uty nie było w domu, w jej koszyku nie było kotki. „Pewnie poszła coś upolować”. Lecz do drzwi doszło pukanie. Shadow otworzył je a za progiem stał mężczyzna z kotką w rękach.
- Witaj, przyszedłem wraz z twoim przeznaczeniem, widzę że poznałeś naszą posłanniczkę. Od teraz ona będzie cię strzegła, ona jest twoim skarbem. Mogę wejść Jaleelu?
- Skąd znasz moje imię?
- Bo jestem przyjacielem twojego ojca Jamala
- Kim jesteś, jak to, przecież....
I zemdlał a Uta oplotła go czule swoją kitką.


A on po tym zdarzeniu rozpoczął trening na assasina. Trenował ciężko, ale opłaciło się to świetną sprawnością i refleksem. Praca czyni mistrza, tak zawsze powiadał jego sensei. Stał się Rokugańskim ninja i Babilońskim assasinem. Był zabójcą, szpiegem i cieniem. Shadow.




I stał pośród swoich, a siły się gromadziły. Cóż teraz począć, kim byłeś Shadow? Kim jesteś teraz. Czy wykorzystasz swoją pozycję i moc. Komu pomożesz? Jesteś taki samotny. Jesteś jak królik w dziurze. Bezbronny. Słaby. Ale razem jesteście mocni, razem, póki świat się nie skończy. I ruszył wraz z Belehezim, na koniec świata. Bić Sevolliego. A na jego ustach niósł się krzyk:

- Jaleel!

A na jego rękach błyszczały pierścienie. A kolory były piękne, czerwony jak krew co płynie w żyłach i daje życie. Zielony niczym świeża trawa zroszona rosą, wydająca zapach wiosny. Złoty jak kruszec co omamia wszystkich, daję pracę ale przynosi też śmierć i niebieski, jak niebo na górze. Nadaje natchnienie i serce do walki. Walczmy dla przyszłości.
 
Maciass0 jest offline  
Stary 10-10-2008, 00:44   #95
 
shadowdancer's Avatar
 
Reputacja: 1 shadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumny
Kapłan biegł. Potem zaczął się skradać, ale niedługo przestał. Zaczął obserwować walkę, najpierw słowną, potem normalną, Dreaka i Magnusa. Później Dreak walczył z jakimś Dino. Kapłan nie zapomniał o Nervi, która mogła pomóc, ale zaczęli odprawiać nad nią jakieś rytuały.

Potem Dreak pokonał Dino, ale Sevolla skierował strumień mroku oplatający Nervi na Deaka. Ten zaczął się zmieniać, na pancerzu pojawił się symbol Sevolli. W oczach widać było dzikie spojrzenie, już nie assassina, a szalonego mordercy.

Miał nadzieję, że o nim zapomnieli. Shadow z Belehezim rzucili się, by bić Sevollę. Kapłan szybko zbiegł do nich, by im pomóc. Teraz Dreak walczył przeciwko nim. W biegu, kilka metrów przed Belehezim i Shadowem Kapłan wyciągnął miecz z pochwy.

Postanowił zaatakować i zniszczyć tych ludzi, choćby to miała być ostatnia rzecz jaką zrobi w życiu.

Ale tego nie chciał.

Zanim zaczął ciąć mieczem, wyciągnął wszystkie sztylety, jakie miał przy sobie i zaczął rzucać we wrogów, po czym skoczył do walczących i jął dzielnie wspomogać Beleheziego i Shadowa w dziele zniszczenia...
 
shadowdancer jest offline  
Stary 12-10-2008, 13:18   #96
 
Beriand's Avatar
 
Reputacja: 1 Beriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemu
Arihan był wolny. Szybkim ruchem wyjął dwa sztylety i cofnął się o krok do tyłu. Kiedy Sevolla przejął władze nad Dreakiem, a do tego miał jeszcze tego mutanta- czyli szanse czwórki Assassinów były minimalne. Ale kiedy pojawiła się cała chmara strażników i bandytów... banalne.

Młodzieniec z uśmiechem przyjął rozkaz Beleheziego. Rzucił wszystkimi dostępnymi mu sztyletami w Dreaka, po czym dobył obu mieczy. Nawet magia Sevolli i Dino nie poradzą sobie ze zmasowanym atakiem. Nie miał zamiaru umierać, więc wybrał dobiegł szybko do Fahryda i zaatakował. Lewą, silniejszą ręką, wymachiwał mieczem straży, a prawą wyprowadził pchnięcie. W walce z magiem liczy się przede wszystkim szybkość... Chyba. Nigdy nie walczyłem z magiem- pomyślał Arihan biorąc zamach do cięcia oboma mieczami...
 
Beriand jest offline  
Stary 28-10-2008, 23:55   #97
 
Dreak's Avatar
 
Reputacja: 1 Dreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie coś
Magnus nie dał im większych szans na pogoń, jednym pstryknięciem w całym mieście zgasło każde źródło światła, a niebo zostało przysłonięte przez ciemne chmury nie dające się przebić nawet najmniejszemu światłu gwiazdy czy księżyca.
-Jutro...
Większość na oślep próbowała coś zrobić, ale tylko obijała lub przewracała się, czwórka Assassinów jednak ruszyła w pogoń, choć szybkie kroki dinozaura na którym jest Magnus coraz bardziej się oddalały. W pewnym momencie jeden z trójki uciekinierów zatrzymał się, był to Dreak, słysząc ścigającym ich Assassinów wypuścił dwa sztylety które przecięły ciemność za która skrywał się Belehezi, oba sztylety trafiły.... Jeden w brzuch a drugi między żebra, nie dając mu szans na przeżycie. Biegnący za nim Shadow, przewrócił się o jego ciało w miarę jak Magnus oddalał się, światło powracało ukazując im już martwe ciało w kałuży krwi.
***
[MEDIA]http://youtube.com/watch?v=7ZCW5x8cmFE[/MEDIA]

Ciało Beleheziego stanęło w płomieniach, wściekłość młodzieńców sięgnęła zenitu... i to był pierwszy krok do ich upadku. Śmierć ostrzył swą kose, ma zebrać dzisiaj krwawe żniwo, zasiane przez ośmiu młodych Assassinów wielu z nich zapłaciło już za to.
***
Byli gotowi, każdy nich patrzył w gęsty las tuż przed zamkiem to w nim czaiła się armia której tak się obawiali. Miasto zamieniło się w twierdze, blisko dwustu łuczników było gotowych na natychmiastowy strzał. Cisza... nikt nie śmiał się odezwać, milczenie przerwała nagła ulewa, która zmniejszyła widoczność. W oddali pojawiło się małe światełko, następnie obok niego drugie.. trzecie.. czwarte.. piąte zaraz szóste i siódme w ogromniej odległości od siebie.
-TUP.. TUP... TUP.. -Brzęk zbrój i tupot ciężkich ciał był coraz głośniejszy.
W tą stronę pofrunęło kilka strzał, ktoś z tyłu krzyknął. -NIE MARNOWAĆ STRZAŁ!! SĄ ZA DALEKO!
Strach w nich z każdą chwilą rósł, z każdych coraz głośniejszym tupotem, ukazującym ogrom tej armii. Wielu z nich było młodych za młodych by trzymać miecz a niektórzy za starzy by miecz w ich dłoniach budził grozę.
Deszcz umożliwił im bez stratne dostanie się pod mury. Dwóch mężczyzn podeszło pod mury. -Poddajcie się a zabijemy tylko tych którzy są moimi wrogami. -Trzech Assassinów zdecydowanie wypuściło strzały w jego stronę, nic nie mówiąc, lecz mężczyzna stojący obok skutecznie wyłapał je wszystkie tarczą i rzucił nią w mury, po czym odeszli. -ZABIĆ ICH WSZYSTKICH. -Krzyknął jeden z nich, był to głos Dreaka po czym ustawił się obok nich przysłaniając się ogromną tarczą, taką jaką ma każdy w pierwszym rzędzie, skutecznie chroniąc przed strzałami, które leciały niczym krople deszczu, rozbijając ich szeregi, które jak rój pszczół natychmiast ponownie się ustawiały. Nieustany grad strzał zabił sporą grupę, lecz i tak armia przeważała ich trzy czy czterokrotnie. Dobrze chroniony pierwszy rząd, zbliżył się tuż pod mury miasta, odrzucili tarcze trzymając kusze z harpunowym bełtem który wystrzelili w górę robiąc sobie tym drogę do zamku i zabijać wielu łuczników którzy stali tuż nad krawędzią muru. Harpuny wbiły się tak mocno że nie możliwościową było je odczepić, a lina tak grupa ze przecięcie je zajęło by masę czasu, jedyne co pozostało łucznikom to zabić jak najwięcej i przejść do walki w zwarciu, a odstrzał kontynuować będą towarzysze schowani poziom wyżej. Dwóch mężczyzn skutecznie uniemożliwiało dostanie się potworom do zamku. Jeden z nich widocznie tym rozzłoszczony próbował się dostać do przodu, przewracając przy tym swoich, kiedy już się dopchał, potrząsnął liną zrzucając z niej kilku próbujących się dostać na mury Norgów* ,bowiem tak nazwał swoje twory Magnus, rozbujał line tak mocno ze wzniósł się ponad mury, puścił line i spadł tuż przed dwoma wojownikami jej broniącymi natychmiast pozbawiając ich głów i umożliwiając sporej grupie Norgów dostanie się na mury, a te zaś udostępni drogę następnym, co w skutkach zadziałało jak reakcja łańcuchowa. Ten sam mężczyzna skierował się w stronę trójki Assassinów walczących teraz z Norgami, skutecznie i bez skrupułów eliminując każdego na swojej czy to dziecko, czy mężczyzna, czy też starzec, nikt nie ucieknie od jego miecza. Kapłan poczuł to na własnej skórze, kiedy w jego ciało wbili się trzy sztylety dwa z nich w łydki, a jeden w ramię, a ten padł jęcząc z bólu. Widzący to Arihan, desperacko biegł w stronę Dreaka, który stał spokojnie zabijając co chwile jednego z atakujących go ludzi. Walka Arihana z Dreakiem nie trwała długo, dwa miecze przeszły przez żołądek Arihana jak przez masło, nie dając mu szans na przeżycie. Dreak z pogardą patrzył na niego, wytarł ostrza w jego prawie martwą już twarz i spokojnym krokiem zmierzał do Shadowa, Shadow razem z kapłanem byli najlepiej wyszkolonymi Assassinami z tej grupy, lecz i on po dłuższej walce mu uległ. Klęczał teraz dwojgiem mieczy przyłożonych do gardła, lecz nagle te wypadły Dreakowi z dłoni, złapał się na brzuch i padł na kolana. Czarny płomień okrążył miecz Kapłana, bowiem ten ledwo stojący Assassin, przebił Dreaka uwalniając go tym od klątwy.
-Walczyć z wami było dla mnie zaszczytem. Powiedzcie Nervi że... -Nie dokończył skonał, zdarzył przed tym podsunąć dwa potężne miecze Shadowowi. Ten natychmiast zrobił z nich użytek, masakrując nimi odział Norgów. Bez dowódcy ludziom udało się odeprzeć ich atak na mury, widząc pewną porażkę Norgowie rozproszyli się po całym świecie na polu wśród trupów został tylko jeden człowiek.... Sevola który widząc to wszystko wbił sztylet prosto w serce. Deszcz zmył cała krew, lecz nie zmył całego bólu, tyle martwych mężów nie wróci dziś do domu, tyle chłopców nie zobaczy już swojej matki ale byli teraz bohaterami... Wszyscy świętowali poza trzema osobami Nervi, Shadowem i Kapłanem stracili dziś zbyt wiele...

KONIEC I CZĘŚCI
 
__________________
"If you want to make God laugh, tell him about your plans."

Ostatnio edytowane przez Dreak : 29-10-2008 o 21:38.
Dreak jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172