Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-03-2008, 00:55   #1
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
[SesjaBleach] Odzyskać Hougyoku!

Rozdział Pierwszy:
Odnaleźć Urahare


Taisuke Nomara. Sala Treningowa Dziesiątego Oddziału.

W końcu udało Ci się wyciągnąć Karoru na mały sparing. Dawno się nie widzieliście. W drodze do sali treningowej Dziesiątki dużo rozmawialiście, opowiadając sobie o różnych misjach, o tym jak się teraz żyło. Nieopacznie temat zszedł na kapitanów, którzy uciekli. Krótka wymiana zdań skończyła się, gdy stanęliście pod drzwiami Sali.

Obowiązkowo przed wejściem do dojo ściągnęliście buty po czym otworzyłeś drzwi lekkim pchnięciem. Po wejściu ukłoniłeś się, jak nakazywał zwyczaj. Rozejrzałeś się dookoła. Mimo, że salę tą znałeś jak własną kieszeń wciąż cieszył Cię widok małych okienek, brązowych ścian oraz słomkowych mat na ziemi.


Wziąłeś boken, tak jak i Twój przyjaciel. Obydwoje przyjęliście pozycję wyjściową. Karoru natarł na Ciebie od frontu i ciął prosto od góry do dołu. Cios zablokowałeś przez podniesienie drewniaka do góry i przytrzymaniu ostrza drugą ręką. Chłopak z Jedenastki uśmiechnął się do Ciebie. Nim zdążyłeś odepchnąć jego miecz on już atakował cięciem od boku, które również sparowałeś. W tym momencie przejąłeś inicjatywę i kopnąłeś kumpla w brzuch. Poszedłeś za ciosem i wyprowadziłeś cięcie po skosie od góry do dołu, które zablokował bardzo prostym blokiem przez co Twój miecz ześliznął się po drewnianym ostrzu bokena kolegi, który wyprowadził szybkie cięcie od góry. Zablokowałeś je w ten sam sposób co pierwszy cios lecz z większym kłopotem.

Nagle koło Twojej głowy pojawił się Piekielny Motyl, który okrążył ją dwa razy. Powiodłeś za nim wzrokiem co wykorzystał Twój przeciwnik i uderzył dwukrotnie w Twojego bokena. Drugi cios przełamał Twoją obronę i uderzył Cię lekko w bark.

- Nie no... Zamyśliłeś się! Boże... - mruknął Karoru.

Uśmiechnąłeś się jedynie i złapałeś czarnego owada i odsłuchałeś wiadomości:
"Masz natychmiast stawić się w Sali Spotkań Kapitanów Gotei 13.
Hitsugaya Toushiro.
"
Ze zdziwieniem na twarzy przeprosiłeś kolegę.
- Nie ma sprawy. Kapitan to kapitan. - mruknął uśmiechnięty.
Niezwłocznie opuściłeś Dojo, kłaniając się przy wyjściu o czym prawie byś zapomniał. Szybko udałeś się w stronę Budynku Głównego.


Miruga Koji. Park U Podnóży Góry Straceńców.

Spacerowałeś sobie pięknym parkiem znajdującym się niedaleko Góry Straceńców. Idąc pomiędzy drzewami przypomniałeś sobie o tym, co działo się tu kilka tygodni temu. Całe to zamieszenie z Kuchiki Rukią, wtargnięcie Ryoka, zdrada i ucieczka Aizena.

Wiedziałeś z plotek, że Sosuke zabrał ze sobą jakąś rzecz. Nie do końca rozumiałeś jego tok myślenia. Najpierw udawał swoje morderstwo, potem pojawia się by narobić szumu i uciec. Mimowolnie zacisnąłeś pięść.

Nagle obok Twojej głowy zaczął latać Piekielny Motyl.
"Proszę stawić się w Sali Spotkań Gotei 13
Yamamoto Genryuusai."


Zatkało Cię. Sam Yamamoto Genryuusai, sam Sōtaichō zaprosił Cię na spotkanie Kapitanów. Było to pierwszy, gdy zostałeś wezwany w to miejsce i nie chciałeś się spóźnić. Używając Shunpo pokierowałeś się w stronę Głównego Budynku, zostawiając za sobą kilka liści unoszących się na wietrze, który towarzyszył Twojemu zniknięciu.


Toushi Kazemaru. Biblioteka Główna Seireitei.

Wziąłeś do ręki jakiś stary, zakurzony zwój. Dmuchnąłeś na niego, wzbijając w powietrze tumany kurzu. Kilka razy przetarłeś ręką i kolejny raz spojrzałeś na zwój. Ujrzałeś zarys napisu lecz nadal nieczytelny. Znów przetarłeś kciukiem po literach. Teraz dało się przeczytać to, co tam napisano. Bakudou no kiyuujuukiyuu. Z zaciekawieniem oraz zapałem odwinąłeś zwój. Po chwili cieszyłeś oczy zapiskami.

Cytat:
Bakudou no kiyuujuukiyuu - Kin!
Zdziwiło Cię to. Brak Inkantacji? Czytasz dalej.

Cytat:
Bakudou no kiyuujuukiyuu dai ni ban - Bankin! Sho kyoku: Shiryuu! Ni kyoku: Hyakurensan! Shuu kyouku: Bankin Taihou!
To już chyba z inkantacją. Ale jakieś krótkie. Twoje rozmyślanie przerwał Ci Piekielny Motyl, który zaczął krążyć Ci koło głowy.

"Proszę stawić się w Sali Spotkań Gotei 13
Yamamoto Genryuusai."


Wiadomość jaką otrzymałeś zatkała Cię. Ze zdziwieniem na twarzy postanowiłeś sprawdzić co się stało. Nie codziennie otrzymuje się takie wiadomości! Wyszedłeś z Biblioteki i od razu skierowałeś swe kroki w stronę Głównego Budynku.


Ayane Wang. Sala Treningowa Jedenastej Dywizji.

Siedziałaś sobie pod ścianą w dojo Jedenastki. Przyglądałaś się sparingowi dwóch mężczyzn, oby dwoje należeli do Dywizjonu Zarakiego Kenpachiego. Jak to w Jedenastce! Mężczyźni naparzali się niemiłosiernie. Byłaś nawet światkiem, gdy pod siłą uderzenia jeden z bokenów najnormalniej w świecie złamał się. W tym oddziale nie raz zdarzały się takie rzeczy.

Jeden z mężczyzn ciął od góry, drugi blokował ciosy z wielką łatwością. Wszystkie cięcia, podcięcia i pchnięcia parował z wielką wprawą co już kilka razy widziałaś. Ten mężczyzna był na większości treningach, które mogłaś oglądać. Nagle koło jego głowy przeleciał Piekielny Motyl, zwracając na siebie uwagę mężczyzny, przez co jego przeciwnik pchnął go w bark.

-AŁ! Dobra, dobra!! - zbił kolejne cięcie, przeciwnik się zatrzymał - Koniec na dziś! Sprawę mam do załatwienia. - powiedział z uśmiechem.
- Tak jest, Oficerze Asai. - odezwał się jego partner sparingowy.

Oficer Jedenastki wyszedł z dojo a koło Twojej głowy przeleciał Motyl.

"Masz niezwłocznie zjawić się w Sali Spotkań Gotei 13.
Unohana Retsu"


Natychmiast wstałaś i wyszłaś z dojo.


Wszyscy. Sala Spotkań Gotei 13.

Weszliście do Sali Spotkań i stanęliście na środku pomieszczenia. Po obu stronach stali Kapitanowie, spoglądając w Waszym kierunku. Yamamoto Genryuusai, siedząc na swoim "tronie" spoglądał na Was swymi starymi oczami.
- Zajmijcie miejsca obok swoich Kapitanów. - mruknął pouczająco.
Wszyscy stanęli w wyznaczonych miejscach, jednak... Trzy osoby stały nadal na środku.
- Wy, Panowie... - spojrzał na nich - ... zajmijcie miejsca tam, gdzie kiedyś stali Wasi zwierzchnicy.
Wykonali polecenie Sōtaichō bez żadnych słów.
- Pewnie domyślacie się poco Was tu wezwałem... - znów zaczął Staruszek - Jak wiecie Sosuke Aizen, Tousen Kanam i Ichimaru Gin zdradzili Soul Society i uciekli do Hueco Mundo. Zabrał ze sobą bardzo potężną rzecz. Hougyoku. Dzięki temu stworzy swą Armię i przyjdzie po zemstę. Zadaniem Waszej Trzynastki jest wkradnięcie się do Los Noches i wykradnięcie artefaktu. Lecz najpierw odnajdziecie Urahare Kisuke. On wie jak otworzyć Gargantę, portal do Hueco Mundo. On Wam pomoże. - opowiedział Wam o zadaniu, jakie Was czeka - Jakieś pytania?

Spojrzał po wszystkich zebranych Oficerach, spojrzał na Was.
 
Panda jest offline  
Stary 25-03-2008, 11:36   #2
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
Kaskada brązowych włosów opadała na ramiona dziewczynie siedzącej po turecku przy jednej ze ścian dojo. Swoimi bystrymi, orzechowymi oczyma przyglądała się każdemu ruchowi dwóch mężczyzn z Oddziału Jedenastego. Ayane Wang lubiła spędzać wolny czas na oglądaniu treningów Jedenastki, choć pozwalano jej przychodzić jedynie na niektóre z nich. Pech chciał, że zazwyczaj trafiała na taki, gdzie ćwiczył ten sam mężczyzna, którego ataki, ciosy i uniki niemalże znała na pamięć.
Westchnęła i przymknęła na moment oczy, ubolewając nad swoim talentem, który marnował się w Oddziale Czwartym, choć wcale nie żałowała tego, że właśnie tam wylądowała. Lubiła pomagać innym, nawet za cenę własnego życia.
Z rozmyślań wyrwała ją chwilowa cisza, która zapanowała w dojo. "Już koniec? Szybko..." przeszło jej przez myśl, gdy nagle tuż obok niej przeleciał Motyl z wiadomością.
Ayane zerwała się na równe nogi, wybiegając w pośpiechu z dojo. "Co takiego mogło się wstać, że zostałam wezwana na spotkanie? Ach... mam nadzieję, że to nie kolejna kara za mój niewyparzony język! Obym się tylko nie spóźniła, wtedy będzie jeszcze gorzej. Chociaż, co gorszego mogliby mi zrobić? O! Już jestem na miejscu".
Stanęła przed wejściem do Sali Spotkań. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że nie stała tutaj sama, a kiedy weszła razem z resztą do środka, ogarnęła ją nagła fala przerażenia i dziwnej nieśmiałości. Wszyscy Kapitanowie stali zgromadzeni i wpatrywali się w nowoprzybyłych.

- Zajmijcie miejsca obok swoich Kapitanów.

Nie czekając na reakcję innych, Ayane ruszyła w stronę Unohany Retsu, kapitana Oddziału 4. Stanęła tuż obok niej i w pełnym skupieniu wysłuchała słów starca.
Kiedy Yamamoto spytał czy są jakieś pytania, dusza Ayane aż rwała się, aby zabrać głos, lecz w wyniku końcowym dziewczyna powstrzymała się od czegokolwiek. "Co jeśli armia została już stworzona? Wysyłają nas na pewną śmierć?" przeszło jej przez myśl, kiedy spoglądała na swoje własne stopy.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Cold jest offline  
Stary 25-03-2008, 21:46   #3
 
Hitsugaya's Avatar
 
Reputacja: 1 Hitsugaya nie jest za bardzo znany
Po otrzymaniu informacji ukłoniłem się przyjacielowi, po czym przemówiłem.

- Wybacz Karoru, ale dobrze wiesz jak to jest, rozkazy to rozkazy. Dokończymy innym razem.

Powiedziałem, po czym jeszcze raz się ukłoniłem i wybiegłem z dojo. W drodze na zebranie dużo myślałem. Ciekawe, co się dzieje czyżby jakieś kłopoty, a może ma to coś wspólnego z ucieczką Kapitana Aizen’a, Ichimaru i Tousen’a... No nic nie ma, co się zastanawiać wszystkiego dowiem się na miejscu.

Po ostatni zdaniu, które wypowiedziałem w myślach zacząłem biec i po wkroczeniu do sali stanąłem przy reszcie oficerów a następnie po „prośbie” (rozkazie) Kapitana Dowódcy przy Kapitanie Hitsugay’i.

Po przemówieniu, z którego wyłapywałem każde najdrobniejsze słowo spojrzałem na kapitana Toushiro, po czym widząc, że nikt nie rwie się do zadawania pytań wziąłem głęboki oddech, wystąpiłem z szeregu i przemówiłem.

- Jestem, Taisuke Nomara z 10 dywizji. Nie chciałbym wyjść na tchórza, ale jeżeli mogę to chciałbym zadać jedno pytanie, które dotyczy wszystkich wysyłanych na tę misję, a mianowicie chciałbym się dowiedzieć czy Seireitei dobrze przemyślało swój wybór i czy nie zostajemy wysłani na pewną śmierć w końcu w Las Noches możemy trafić na bardzo potężnych przeciwników a w ostateczności na zbiegłych Kapitanów.

Skończyłem mówić, po czym przez chwilę popatrzałem na twarz Kapitana Dowódcy i wróciłem na swoje miejsce w szeregu.
 
Hitsugaya jest offline  
Stary 25-03-2008, 23:24   #4
 
Aisu's Avatar
 
Reputacja: 1 Aisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skał
Spokojnym krokiem przemierzał bibliotekę, mijając znane mu półki, przeczytane zwoje. Większość z tego już dawno przestudiował, albo, jeżeli nie było ważne, to przynajmniej rzucił na to okiem.
Tak, biblioteka Seireitei była prawdziwą skarbnicą wiedzy, najprawdopodobniej największą, jaka kiedykolwiek istniała. Ale znalezienie w niej czegoś przydatnego było, delikatnie mówiąc, bardzo irytujące.
Czy nikt w tym miejscu nie sprząta?
Lekko pomasował swoje czerwone oczy, i ruszył dalej. Ostatecznie dotarł do ostatniej przeglądanej przez niego półki zwojów, i wziął się za następną, aż znalazł coś co zdawało się być warte uwagi. Starł zalegajacą warstwe kurzu i zabrał się za studiowanie zawartości.

---------

Lekko skłopotany wpatrywał się w zwój. To był numer 99? Właściwie, po szczytowym osiągnięciu Sztuki Wiążącej spodziewał się bardziej imponującej inkantacji. Chyba, że to była sama nazwa. To by miało sens.
Z rozmyślania wyrwał go przelatujący mu tuż przed oczami czarny motyl. Ze zdziwieniem odsłuchał krótką wiadomość od Generała.
Ten dzień pełen jest niespodzianek…
Lekko westchnął, i uważnie zwinąwszy zwój, odłożył go na półkę. Czym prędzej udał się na miejsce spotkania.

---------

Wysłuchał wstępu, kątem oka lustrując zgromadzonych. Tak naprawdę to nie wiedział, w którym miejscu zawsze stał jego były kapitan, w końcu zebrania kapitanów miały to do siebie, że uczęszczali na nie tylko kapitanowie, ale widząc porządek, w jakim ustawione były inne dywizje, ostatecznie zdecydował się stanąć naprzeciwko Soifon.

Doczekawszy się końca przemowy, zaczął poważnie rozważać fakt, czy aby na pewno dobrze słyszy. Spojrzał na resztę zgromadzonych oficerów, i wszystko wskazywało na to, że z jego słuchem wszystko jest w porządku.
Był rozdarty. Z jednej strony był szczęśliwy że będzie miał okazję choćby utrzeć nosa swojemu byłemu kapitanowi, z drugiej jednak strony miał poważne wątpliwości czy aby na pewno jest na to dostatecznie przygotowany.
I czym było to całe Hougyoku?
Zanim zdecydował się cokolwiek powiedzieć głos zabrał oficer z dziesiątej dywizji. Lekko mu przytaknął i postanowił zaczekać na odpowiedź generała.
 
Aisu jest offline  
Stary 26-03-2008, 10:49   #5
Lio
 
Lio's Avatar
 
Reputacja: 1 Lio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputację
Od samego rana, na jego twarzy gościł uśmiech, który w trakcie spaceru nieustannie się powiększał. Świadomość, że nie na niego spadły wszystkie obowiązki, którymi wcześniej zajmował się kapitan Aizen, dodatkowo poprawiała mu nastrój. Zdecydowanie nie został stworzony do takich zajęć. Już na pewno nie kiedy pogoda jest tak idealna, a nogi same rwą się na mały spacer. Fakt, promienie słoneczne nieco zbyt mocno oświetlały ciało Mirugi, ale szybko temu zaradził rozkładając swój wierny parasol.
- Co ja bym bez Ciebie zrobił? - przemówił do drzew i ku jego zdziwieniu motyla, który zawisł nad jego głową.
Wiadomość była szokująca. Przekonanie, że wszelkie pytania o jego kapitana zostały już zadane i będzie mógł od tego odpocząć, uleciało jak poranna mgiełka wraz z nadejściem słońca.
Nie czekając ani chwili, złożył swój parasol, oparł go o prawy bark i tak szybko jak tylko mógł ruszył w kierunku miejsca, w którym odbywają się spotkania kapitanów.

Nie był zaskoczony tym co zobaczył, grupa kapitanów i ludzi, których twarze rozpoznał, choć ich imiona były dla niego nadal tajemnicą. Szybko pogodził się z tą myślą i po słowach Sōtaichō zajął miejsce Aizena. Zrobił to odruchowo, nie zastanawiał się nad tym czy stanął tam gdzie powinien, znalazł się tam gdzie pokierował go instynkt i jak szybko zauważył, postąpił właściwie. Wiedział doskonale, że jego obecność w tym miejscu dla niektórych może wydać się wyjątkowo drażniąca, nie robiło to na nim żadnego wrażenia.
Od razu po tym jak się zatrzymał, wbił wzrok w ziemię tuż pod stopami Unohany Retsu i kobiety stojącej obok niej, wskazującym palcem poprawił okulary, a złożony parasol oparł o prawe ramię. Nie zmienił swojej pozycji nawet po tym jak Sōtaichō skończył mówić i padło pytanie z ust osoby stojącej przy kapitanie Hitsugayi.
 
__________________
Może być sto postaw i ułożeń miecza, ale zwyciężasz tylko jedną.
- Yagyū Munenori

Ostatnio edytowane przez Lio : 26-03-2008 o 11:23.
Lio jest offline  
Stary 26-03-2008, 20:47   #6
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wszyscy. Sala Spotkań Gotei 13.

- Taisuke-kun. - Odezwał się Kapitan Kyouraku, Taicho Ósemki - Nie wysyłamy Was na pewną śmierć. Misja jest niebezpieczna lecz, nie niewykonalna. Wysyłamy Was, osoby najlepsze do tej misji. Poszli byśmy sami lecz w tym czasie Świat Żywych jak i Soul Society. - wytłumaczył Ci.
- Dziękuje, Kyouraku-san. - przerwał mu Yamamoto, zwracając się do Ciebie - W razie kłopotów Drugi Oficer Gotei12 ma komunikator. Gdy się odezwie wyślemy po Was Kapitanów. - teraz stare oczy Yamamoto przeskakiwały powoli po twarzach reszty zebranych - Jakieś pytania?
- Ja mam. - odezwał się mężczyzna stojący przy Zarakim. Ayane rozpoznała w nim mężczyznę, którego widziała w Dojo Jedenastki - Będzie to misja na zasadzie "wpadamy po cichu, kradniemy i uciekamy" czy "wpadamy, zabijamy wszystkich i wracamy jako zwycięzcy"? - spytał. Widać było, że gotów jest do walki, aż się do niej pali.
- Jun Asai, szósty Oficer Gotei11. - uśmiechnął się Staruszek Yami - Wolał bym, byście wrócili wszyscy więc całą sprawę załatwić po cichu. - odpowiedział na pytanie.
- Aha... - burknął lekko zasmucony. Zaraki klepnął go w plecy tak, że o mało płuc nie wypluł - To znaczy... Tak jest, Yamamoto-dono! - poprawił się szybko.
- Skoro nie ma pytań... Proponuję, byście chociaż swoje imiona poznali. - mruknął Generał.

Wszyscy Oficerowie wystąpili i po kolei przedstawili się. Zanotowaliście w głowie następujące nazwiska:
Oddział 1 - Kenzou Tenma. Mężczyzna ten był bardzo młody. Wyglądał na 16, 17lat. Niewiele wyższy od Taicho Dziesiątki. Ubrany w standardowy strój Shinigami z opaską Oficera Gotei 1. Był pierwszym Oficerem tego dywizjonu.
Oddział 2 - Setsuna Hino. Uśmiechnięta dziewczyna, długie, różowe włosy związane w kucyk. Ubrana jest podobnie do ViceKapitan Dwunastki. Kimono i krótka spódniczka.(wybaczcie, nie wiem jak się to nazywa fachowo)
Oddział 3 - Toushi Kazemaru. Niespecjalna postura. Ciało może i gibkie, ale brak mu muskulatury. Ponadto przeciętny wzrost. Twarz ma raczej przystojną, z wiecznie nieułożonymi włosami (aka. „Szalony fryz”), i nietypowymi, czerwonymi oczami. Poza standardowym ubraniem Shinigami nie nosi żadnych dodatkowych dekoracji, zaś miecz trzyma przy boku.
Oddział 4 - Ayane Wang. Dziewczyna, wyglądająca na 16/17 lat. Długie i proste, brązowe włosy i orzechowe oczy; dziewczęce rysy twarzy, delikatna i jasna skóra. Niewysoka... Standardowy strój Shinigami.
Oddział 5 - Miruga Koji. Wysoki facet z białą opaską przytrzymującą włosy. Za okrągłymi okularami skrywają się oczy, niebieskie niczym bezchmurne niebo latem. Strój nieróżniący się niczym od reszty. Brak Zanpakutou? W ręku parasol.
Oddział 6 - Korakano Foku. Wysoki facet o długich, brązowych włosach. Strój Shinigami, standardowy. Wyróżnia go blizna na policzku, najprawdopodobniej od cięcia jak i to, że Zana nosi na plecach.
Oddział 7 - Ujio Akamaku. Prócz słomkowego kapelusza nic nie przykuło Waszej uwagi.
Oddział 8 - Fujiwara Kaito. Długie włosy, hakama i biały podkoszulek, zan przy pasie po lewej stronie.
Oddział 9 - Musashi Miyamoto.
Oddział 10 - Taisuke Nomara - Brunet o niebieskich oczach, ciemna karnacja. Standardowe szaty Shinigami. Katana po prawej stronie. Leworęczny...
Oddział 11 - Jun Asai - posiłkować się Avkiem :P
Oddział 12 - Seiji Kyuusei.
Oddział 13 - Hyousen Takarashi. Wysoki facet o fioletowych włosach spiętych w kucyk. Niebieskie kimono, miecz po lewej stronie.

- Skoro już wszyscy. Macie stawić się pod Bramą Senkai za dwie godziny. Macie czas na zabranie ze sobą kilku rzeczy. Rozejść się.

Wszyscy wyszli. Każdy udał się do swojej kwatery.
 
Panda jest offline  
Stary 26-03-2008, 21:49   #7
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
"Z pewnością nie obejdzie się bez walki... Z pewnością ktoś zginie, a ran będzie wiele", przeszło jej przez myśl, kiedy przemawiał Kapitan Kyouraku. Mimo tego, że wsłuchiwała się w każde wypowiedziane słowo, wciąż wpatrywała się we własne stopy, jakby bała się spojrzeć któremuś Kapitanowi, bądź Oficerowi w twarz. Jednak w końcu przełamała się, kiedy usłyszała całkiem znajomy, a zarazem nieznajomy, głos należący do chłopaka z Oddziału Jedenastego, którego tak często miała sposobność oglądać podczas treningów, z którym jeszcze nigdy w życiu nie zamieniła ani jednego słowa.
Nie wpatrywała się w niego jednak dłużej, niż kilka sekund, nie było w nim nic nadzwyczajnego, co mogłoby przykuć na dłużej jej uwagę.

W końcu nadeszła jej kolej, aby wyjść na środek i przedstawić się przed całym tym zbiorowiskiem. Nie mogła ukryć faktu, iż przytłaczała ją obecność wszystkich Kapitanów, jak i towarzyszących im oficerów.
- Ayane Wang - powiedziała krótko i ukłoniwszy się, wróciła na swoje miejsce, tuż obok Kapitan Oddziału Czwartego.

Starała się spamiętać wszystkie imiona i nazwiska osób, które przedstawiały się na środku, lecz wiedziała, że nie będzie to takie proste... Byłoby o wiele łatwiej, gdyby znała kogoś osobiście, a jedyną osobą, którą znała chociażby z widzenia był...

- Jun Asai! - krzyknęła Ayane, kiedy w końcu wyszła z Sali Spotkań. Podbiegła do chłopaka, lekko uśmiechając się do niego. - Wybacz, że zajmuję ci czas, ale... - Zamilkła na chwilę, zastanawiajac się nad tym, co chciała powiedzieć. - Uważasz, że będzie to takie łatwe, jak nam to przedstawili? Że obędzie się bez walki, bez rannych, bez ofiar...?
- Bez walki?! Ja chcę walki! - uśmiechnął się. - A o ile wiem, ty tu jesteś od tego, by nas poskładać do kupy. - Żaśmiał się.
- No tak - odpowiedziała, uśmiechając się nieco glupkowato i drapiąc się za tył głowy, odrobinę zmieszana odpowiedzią Juna. - Jednak sądzę, że jest w tym coś podejrzanego... Ach! Nieważne, to tylko moje głupie teorie. Lepiej już pójdę, mamy tak niewiele czasu na spakowanie się i te sprawy.
- Sayo! - uśmiechnął się i ruszył w kierunku swojej kwatery.

Dziewczyna oddaliła się na niewielką odległość, by spojrzeć jeszcze przez ramię na znikającego za zakrętem Juna. Nie mogła się oprzeć uczuciu zazdrości... W końcu była tylko od 'składania do kupy', walka przeznaczona była pozostałym Oddziałom. "Nie poddam się tak łatwo, nie będę jedynie dziewczyną od leczenia!" Zacisnęła pięści i z lekkim uśmiechem ruszyła w stronę swojej kwatery.

Było to niewielkie pomieszczenie, niczym nie różniące się od reszty kwater. Pojedyncze łóżko stało w rogu, naprzeciwko wejścia, a tuż obok niego niewielki stolik, a na nim kilka kawałków pergaminu, pióro, atrament i wazon z kwiatami.
Za ścianą, niewidoczna dla wchodzącego, stała szafa na ubrania i przeróżne inne pierdoły.
"Prawdopodobnie jestem tutaj po raz ostatni... przed misją" Westchnęła i zasuwając za sobą drzwi, podeszła do szafy...
"Fiolka z miksturą leczniczą zawsze jest przydatna", pomyślała, wyciągając z niewielkiego pudełka malutkie, szklane naczynko z niebieskawą cieczą. Sięgnęła nieco głębiej, wyciągając tym samym starą figurkę. "Może to okropnie dziecinne... Ale zawsze przynosiłaś mi szczęście, dlatego powinnam cię wziąć ze sobą" Przedmiot schowała do wewnętrznej kieszeni swojej szaty, blisko serca. Przymknęła na chwilę oczy, wspominając swoją rodzinę, z którą nie kontaktowała się już tyle czasu...
Bukłak na wodę przywiązała sobie do pasa, po lewej stronie. "Przyda się więcej tych mikstur..." stwierdziła, biorąc tyle fiolek, ile tylko mogła.

Po tych wszystkich zabiegach, Ayane Wang uklękła przed stolikiem, zamoczyła pióro w atramencie i zaczęła coś pisać na pergaminie... Tak powoli upłynął jej czas, w końcu minęły dwie godziny - trzeba było się zbierać.
Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na swoją kwaterę, ostatni uśmiech... Ruszyła w stronę Bramy Senkai, mając nadzieję, że choć podczas tej misji zyska kilku przyjaciół.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Cold jest offline  
Stary 26-03-2008, 23:23   #8
Lio
 
Lio's Avatar
 
Reputacja: 1 Lio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputację
W sali zapanowała specyficzna atmosfera, napięcie ze strony oficerów i pocieszenia kapitanów, przyprawione aż za dużą szczyptą fałszu.
Czy nie można być w takim momencie zwyczajnie szczery? Cenił każdego z kapitanów, szacunek nie był mu obcy, ale jeśli miałby wybrać tego, który był najniżej w jego prywatnym rankingu, byłby to zdecydowanie dowodzący ósmym oddziałem. Powodem nie było nic innego, jak tylko ten jego optymizm. Darzył go z jednej strony pozytywnymi uczuciami, w dużym stopniu byli do siebie podobni, ale Koji wiedział, że ktoś taki nie powinien zajmować takiego stanowiska. Szybko porzucił te myśli, postanowił skupić się na czymś innym.
Wiedział co go czeka, wiedział, że nie może liczyć tak na przestraszonych jak i nadpobudliwych towarzyszy, w gruncie rzeczy został tam sam. Nie był to jednak żaden problem, wolał by jego spotkanie z Aizenem odbyło się bez świadków.

- Miruga Koji. - odezwał się kiedy kobieta stojąca naprzeciw niego wróciła do szeregu, nie miał zamiaru fatygować się na środek więc pozostał na swoim miejscu. Przyozdobił jednocześnie twarz niezwykle pogodnym uśmiechem.

Po dopełnieniu wszystkich formalności i opuszczeniu sali spotkań kapitanów przystanął na moment by nieco się rozejrzeć.
- Piękna pogoda. - westchnął sam do siebie, nie zważając na to czy zostanie przez kogokolwiek usłyszany.
Chwilę później wciągnął tyle powietrza ile tylko mógł rozkoszując się smakiem, który wypełnił jego gardło. Powoli ruszył w stronę swojej kwatery, parasol tymczasem rzucał cień na jego nieustannie ozdobioną szerokim uśmiechem twarz.

Kiedy dotarł na miejsce, dobry nastrój zniknął, wolał kontynuować spacer. Niestety nie zostało mu wiele czasu, więc wolał dobrze go wykorzystać. Niemalże sekundę po tym jak przekroczył próg swojego pokoju rozległ się dźwięk trzepoczących skrzydeł dobiegający z każdej strony pomieszczenia. Chwilę później jego oczom ukazała się chmara motyli, która wypełniła całą wolną przestrzeń. Spojrzał na kwiaty, które ustawione były wzdłuż ścian, jego podopieczni doskonale dbali o te piękne rośliny, same również wyglądały coraz lepiej.
- Nie będzie mnie przez jakiś czas. - kiedy skończył zdanie, wszystkie motyle przysiadły na płatkach kwiatów. - Ale wrócę, więc nie musicie się o nic martwić.
Zamilkł i sięgnął po niewielką torbę leżącą na regale tuż obok drzwi wejściowych. Nie zabrał nic poza jedzeniem, wodą, szmatką, która służyła mu do czyszczenia okularów, pokrowca na parasol i pięknego żółtego kwiatu, który zerwał ze swojej bogatej kolekcji.

Nie minęła chwila, a mknął w stronę Bramy Senkai. Idealnie, będzie tam dokładnie za dwie godziny od momentu kiedy opuścił innych Shinigami obecnych na zebraniu. W rzeczywistości, tak się stało.
 
__________________
Może być sto postaw i ułożeń miecza, ale zwyciężasz tylko jedną.
- Yagyū Munenori

Ostatnio edytowane przez Lio : 27-03-2008 o 03:17.
Lio jest offline  
Stary 28-03-2008, 01:11   #9
 
Aisu's Avatar
 
Reputacja: 1 Aisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skał
Przysłuchiwał się całej rozmowie z coraz większym zdziwieniem. Czyli nie wiedzą jak wygląda to coś, co mają zdobyć, co to robi, kto nimi przewodzi, wiedzą za to, że idą przeciwko trójce byłych kapitanów.
Chciał zaprotestować, ale po namyśle mentalnie machnął ręką i postanowił płynąć z prądem.
Widząc, że nadeszła jego kolej zrobił krok w przód i pozdrowił swoich towarzyszy w niedoli. „-Yo, Kazemaru Toushi, czwarty oficer trzeciej dywizji.- ” stwierdził, po czym wrócił do szeregu.
Pozostałą część spotkania spędził na dyskretnym obserwowaniu reszty Drużyny Trzynastu, w tym dziwnego oficera z piątej dywizji, którego zanpakutou najwyraźniej przyjmowało formę parasola, oraz oficer z dywizji drugiej. Z czego to ostatnie okazało się nader zajmującym zadaniem, jako że wymagało unikania wzroku Soifon - tak na wszelki wypadek.

Po prezentacji rozciągnął się leniwie, i ukłoniwszy się generałowi, wyruszył do biblioteki.
Na miejscu złapał jakąś czystą kartkę papieru oraz pióro, znalazł właściwy zwój, i przepisał pełną nazwę 99 ścieżki wiążącej. A nuż będą mieli na ziemi chwile czasu żeby poćwiczyć?
Nie chciał się nad tym zbytnio zastanawiać, więc szybko opuścił to siedlisko kurzu, mrucząc pod nosem coś o tym, że sprzątaniem biblioteki powinno być specjalną karą dla niezsubordynowanych Shinigami, i ruszył do siedziby trzeciej dywizji.
----------

Zlustrował swój pokój. Prosta szafa na ubrania, zawalona zwojami półka, łóżko, dwa krzesła, stolik, zestaw Shogi, wiecznie otwarte okno - warunki ogólnie dość spartańskie. Rzadko w nim bywał, właściwie to nie było w nim nic wartościowego, co można by ukraść. Nawet zwoje już dawno wykuł na pamięć.
’Po co ja tu w ogóle przyszedłem? … Ah tak…’
Zamknął drzwi, wchodząc do środka, szybko zrzucił standardowe ubranie shinigami, i przez chwilę szperając w szafie, wyciągnął zestaw specjalny. W wyglądzie nie różnił się niczym od zwykłego umundurowania. No, może był trochę bardziej dopasowany. Ale zrobiono go z najwytrzymalszych materiałów, i mimo że nie zapewniał większej ochrony, gwarantował stan używalności nawet kiedy jego właściciel został przerobiony na poduszkę pod szpilki.
Przebrał się, i jeszcze raz lustrując pokój, ruszył po zapasy pożywienia na podróż.
--------
--------
Wszedł na niewielką zieloną polanę w pobliżu siedziby dywizji. Jak zwykle o tej porze spotkał tam Kire podczas jego popołudniowego treningu.
Podszedł do niego witając go znajomym: -„Yo”-
- Yo Kaze-kun... -
na jego twarzy pojawił się krzywy uśmiech - Co Cię do mnie sprowadza...? - starał się uśmiechać, chociaż Toushi nie dał się nabrać.
- Słyszałeś najświeższe wiadomości?
- Mówisz o wyprawie... Tak słyszałem. Sam chciałem iść ale powiedzieli, że lepiej będzie jeśli zostanę w Soul Society... -
mruknął wyraźnie niezadowolony.
Szarowłosy Shinigami nie bardzo wiedział, co powiedzieć. Na chwilę zapadła niekomfortowa cisza. Obaj patrzyli na horyzont, bez żadnego powodu.
Po jakimś czasie Kaze podrapał się z tyłu głowy, i odwrócił do Kiry –No nic, wygląda na to, że weźmiemy tą kule rozpadu i postaramy się ulotnić zanim zrobi się gorąco.
- Byle Wam się nic nie stało... -
Izuru powiedział spokojnie, lecz w jego głosie dało się wyczuć troskę i obawy
- Tsh, wiesz że nie dam się tak łatwo zabić.
- Nie boje się tu o Ciebie... -
zdobył się na żart - Tylko o resztę! Np Oficera Jedenastki... Ci z jedenastki to takie duże dzieci! - uśmiechnął się.
- Czego się po nich spodziewać jak się ma takiego porucznika. -
Dało sie usłyszeć lekki śmiech
- Dokładnie.

Ponownie nastąpiła chwila ciszy. Tym razem twarz Kazemaru przybrała bardziej poważny wyraz.
- I jak ci idzie?
- Nienajgorzej... Pewnie uda się niedługo.
- zabrzmiała obojętna odpowiedź
- Oby, nie wiemy nawet ile mamy czasu.
- Ta... Ty chyba coraz mniej... Za ile wyruszasz?
- Za jakieś pół godziny… Powinienem się już zbierać...
- Nie żegnam się... Bo jeszcze się zobaczymy, prawda? -
spytał z uśmiechem.
- Jasne
-zaczął się odwracać do wyjścia
- Czekam na Twój powrót, przyjacielu!
- Wrócę, w końcu, jest coś, co musimy jeszcze zrobić -
uśmiechnął sie ponuro- Sayonara!
- Sayo!


Odwrócił się, i czym prędzej ruszył na miejsce spotkania, docierając tylko chwilkę przed czasem.
 
__________________
"I may not have gone where I intended to go, but I think I have ended up where I needed to be."
Aisu jest offline  
Stary 30-03-2008, 14:03   #10
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wszyscy, brama Senkai.

Wasza trójka przyszła najpóźniej. Reszta oficerów już na Was czekała. Oficer dwunastki grzebał w jakiejś zabaweczce, oficer jedenastki z wyraźnie znudzoną miną opierał się o pobliski budynek (który jak wiemy jest dość spory kawałek od samego portalu). Reszta albo siedziała medytując albo stali w grupkach rozmawiając.
Nie zdążyliście się do nikogo przyłączyć gdy zjawił się Yamamoto w towarzystwie Kapitana Trzynastki i Ósemki.
- Otworzyć portal. - rozległ się chrapliwy głos Staruszka.
Strażnicy Portalu zaczęli otwierać Bramę Senkai, w tym czasie Generał stanął przed Wami.
- Rzeczą, jaką macie wykraść jest kula, matowoniebieska (o ile dobrze pamiętam) w przezroczystym prostopadłościanie. Mieści się w garści... Nie wiemy gdzie Aizen to przetrzymuje... W Hueco Mundo jesteście zdani wyłącznie na siebie. - powiedział wyraźnie niezadowolony - Dowódcą grupy będzie Oficer Szóstej Dywizji, Korakano Foku. - mężczyzna przytaknął - Chciał bym, żebyście go słuchali. Wyruszajcie i powodzenia. - wskazał ręką na otwarty już portal.
Wszyscy ruszyli w stronę Bramy Senkai, niektórzy już w niej zniknęli.
- No! W końcu coś się dzieje... - mruknął Jun wchodząc w portal.
Jeszcze raz spojrzeliście na Soul Society... Weszliście do środka.

*** Wszyscy, Świat Żywych.***

Drzwi portalu otworzyły się na niewielkiej polanie niedaleko miasta. Wiosenny wiatr muskał Wasze twarze. Wszyscy już wygramolili się z bramy i rozeszli się po polanie.
- Tiaa... I co teraz robimy. - spytał się znudzony Asai.
- Szukamy Urahary. - odpowiedział Oficer jedynki.
- No... Dobra a ktoś wie, gdzie on jest...? - kolejne pytanie padło z ust Juna.
- Seiji-san! Gdzie mamy iść...? - spytał się Foku.
Oficer Dwunastki wyciągnął jakiś przedmiot z rękawa.
- Jesteśmy tutaj... Tam... - wskazał palcem w prawo - ... mamy most, który prowadzi do miasta... Sklep Urahary jest po drugiej stronie Karakury. - mruknął.
- To idziemy... - wyrwał się Asai.

Jun ruszył do przodu. Po kilku krokach zamarł w bezruchu. Na jego twarzy malował się uśmiech. Chwilę później usłyszeliście wycie hollowa. Kolejne, drugi? Takie natężenie Reiatsu zwabiło wszystkie hollowy z miasta oraz... Nad Wami otwiera się Garganta a z niej wychodzi... Menos Grande! I to kilka! Ze 3 Giliany i jeden Adjuhas! Wokoło fruwa pełno mniejszych hollowów, po ziemi biegnie w waszych kierunkach z pięć pustych. Ogólnie na karku macie dwudziestu małych Hollowów i trzech Menosów.
- Ja! W końcu! - warknął Asai ruszając w stronę Grande - Zajmijcie się płotkami!! - krzyknął ucieszony.
 
Panda jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172