Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-04-2008, 20:00   #21
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Andrel
Milczał chwilę przyglądając się Wam. Wszyscy zdarzyliście już powiedzieć co chcieliście. Lecz on ciągle milczał.
-Spokój.
Dumnie, niczym wielki książę wymówił brzemienne słowo. Uśmiechnął się kątem ust. Ogień nie dawał ciepło, tylko światło. Znowu zaczął mówić, trochę jakby z trudem. Lecz z niemałym ubożeniem.
-Kim jesteście? Aniołami pańskimi zdradzonymi przez Jedynego! Oto się stało! Morda w kubeł i słuchać, mam mało czasu...
Ostatnie słowa w ustach pradawnego zabrzmiało to poważnie lecz inaczej. Nie wiecznie, te nowe sformułowanie. Wyszczerzył się niczym... aktor? Skąd te słowo?
-Ja też łupnąłem, tyle że o morze... inni również padli. Cóż więcej powiedzieć? Powstańcie!
W tych słowach zabrzmiała taka mocy jakby sama poruszając tobą. Jakby dodała Ci sił by trwać tutaj, i ciele, i w umyśle wzmocnił on wolę. Czy to majestat archanioła, czy moc?

Ambustiel
Morf spojrzał na Ciebie. Wzrokiem wystraszonym, niepewnym, jakby gotowy do ucieczki. Wnet przestał drapać o nogę Azazela kiedy ten uspokoił wszystkich. Czemuż? W jego głosie brzmiała moc.
-Kim jesteście? Aniołami pańskimi zdradzonymi przez Jedynego! Oto się stało! Morda w kubeł i słuchać, mam mało czasu...
Słowa pośpieszne, pełne potęgi i przekleństwa. Czemuż?
-Ja też łupnąłem, tyle że o morze... inni również padli. Cóż więcej powiedzieć? Powstańcie!
Moc, potęga. Czujesz ją, zakrada się w twój umysł, prąd przeszywa ciało. Chwała Jedynego. Tylko te określeni Ci pasuje kiedy jesteś gotów do akcji. Jakiejże akcji? Walki? O byt? Poszukiwań? Może czegoś innego?

Christianus
-Spokój.
-Kim jesteście? Aniołami pańskimi zdradzonymi przez Jedynego! Oto się stało! Morda w kubeł i słuchać, mam mało czasu...
-Ja też łupnąłem, tyle że o morze... inni również padli. Cóż więcej powiedzieć? Powstańcie!
Wraz z ostatnimi słowami czujesz moc działania. Wszystkie słowa wypowiedziane martwo, beznamiętnie. Pusto wręcz. Czy on Cię nienawidzi? Tak beznamiętnie, że aż lekceważąco. A jednocześnie po jego słowie czujesz potęgę. Potęgę mieląca w proch kamień, a nie Twą dłoń która teraz krwawi niemiłosiernie.

Uhmathael
Milczał. Wnet odparł.
-Spokój.
Znowu milczał. Czemu? Z dumą i oburzeniem rzekł:
-Kim jesteście? Aniołami pańskimi zdradzonymi przez Jedynego! Oto się stało! Morda w kubeł i słuchać, mam mało czasu...
Nowe słowa, widać się mu spodobały. Azazael, niegdyś władca ognia, teraz przez ogień trawiony. Też upadł? Też go złapali? Osądzili?
-Ja też łupnąłem, tyle że o morze... inni również padli. Cóż więcej powiedzieć? Powstańcie!
Tak! Też, też padł, też łupnął. Te słowo. Lecz jak o tym mówi, z grymasem bólu, z wolą, nie bezmocą. Z rządzą zemsty i gniewem. I swą przemożną dumą. Zawsze był dumny. Lecz teraz? Ten okruch, archanioł, a tak bliski Tobie, śmie mówić tak władczym głosem. Lecz w głosie jest moc.
Moc jego gniewu dająca i tobie siłę.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online  
Stary 15-04-2008, 20:28   #22
 
Baranio's Avatar
 
Reputacja: 1 Baranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znany
Wodospad gniewu przelewał się z Azazaela na mnie. Ulga, nowe siły - kolejny kontrast, przed chwilą czułem zupełnie co innego.
Azazaelu... więc i ty upadłeś, łupnąłeś, jak to się wyraziłeś. Przed chwilą wściekły na ciebie za to, że pozostałeś Aniołem, podczas gdy my cierpimy w smrodzie ludzi, teraz współczuję tobie tego, że tu jesteś.
Ale skąd ta moc? Czy zdołałeś ją zachować? Jahwe nie pozbawił cię jej? jak? dlaczego?! Wytłumacz! Czemu twoje ciało trawi ogień, a raczej czemuż jest ono nań odporne?! Jak zdołałeś przeżyć? A morze? Morze... białe, pieniste fale tworzą jego pagórkowatą powierzchnie. Widziałem...
Chciałem wypowiedzieć słowo, zdanie, literę w kierunku Anioła, lecz nie mogłem. Wypowiedź moja wisiała w głowie, w umyśle nieprzekształcona na fale dźwiękowe, nie umiałem. Bezsens. Zaśmiałem się w duchu.
Twoje pojawienie się dodało mi... otuchy? Zniknął żal, strach, lecz dopiero, gdy uświadomiłeś nas o swym upadku. Jak zwykle władczy, dumny, nawet po upadku zachowujesz się ciągle tak samo. Pyszny. Czy i ja taki jestem? byłem...? czy ciągle będę? uświadomiłem sobie, że zmieniłem się, choć wcześniej nie wiedziałem, jaki jestem. Ma mowa odmieniła się, zachowania, uczucia, reakcje.
Człowieczeję... staję się jednym z nich... może, gdy już się nim stanę, ten odór przestanie mi tak przeszkadzać... Pogodziłem się?
Chyba... próbując walczyć z tym... czy to nie bezsens? Kolejny... ale on z nami jest. Azazaelu dodasz nam sił? Już dodałeś. Będziemy walczyć! Tak!...chyba. Niezdecydowany ciągle pozostawałem w cieniu, milczący.
 
Baranio jest offline  
Stary 15-04-2008, 20:56   #23
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Spokój? Jak do małych aniołków w szkółce niedzielnej. Jak jego dowódca, kiedy Ambu miał trafić pod sąd. Ogień... "Jeśli tknie tego kota, przysięgam, żadna sfera niebieska mnie nie powstrzyma..." Ambu zazgrzytał zębami. Bunt sam w nim narastał. A obracał się przeciwko wszystkiemu. Skąd się wziął? Kiedy zakiełkował? Ambu miał dość słuchania czyichś rozkazów. Chciał wolności... Ale czym jest wolność? Nikt go nigdy nie nauczył, czym jest wolność. A czym jest czas? Azazael miał mało czasu do czego? Na co? Czy ktoś go ściga? Brak celu i tylko te gorące, pospieszne słowa wibrujące mocą. "Kim jestem?" Ambu zasłonił oczy dłonią, aby już nie widzieć mroku. "Aniołem zdradzony przez Jedynego... Doprawdy? Ta nienawiść, ten gniew płynący od Azazaela.... Ja nie chcę być taki..."
- Morf, chodź do m.. - zaczął słabym głosem, lecz nie zdążył skończyć. Wszystkie myśli nagle odpłynęły i poczuł gorąco. Jakby rozgrzana melasa została przelana w jego ciało. Czysta energia wypełniła ciało, wygnała resztkę myśli.
Ambu zwinął się i pochylił do przodu. Wszystko pozostało za nim. Wszystkie kable odkleiły się od jego ciała. Wszystkie wspomnienia nagle zasnuła mgła. Ponownie był gotów, aby służyć. Dajcie mu miecz, a będzie walczył. Wydajcie rozkaz, a wykona go." Nie." Gdzieś w głębi umysłu budziły się wątpliwości. Nie będzie już nikomu służył. Wypełniał niczyich poleceń. Wyprostował się i spojrzał przed siebie. Ogień. Gorejący anioł, który obdarzył ich mocą. Na jak długo?
- Morf... - wyszeptał patrząc jak kot nastroszył grzbiet i odsuwa się od nich wszystkich jak najdalej. Jak ucieka również od niego. Uśmiechnął się cynicznie pod nosem. Wszechświat lubi powtarzalność. Ambu miał ochotę zapalić. Przemożną ochotę wciągnąć do swoich płuc ten paskudny, ostry dym.
- Czego ty chcesz, Azazaelu? - rzucił zimno w kierunku Upadłego.
Nie będzie nikomu służył. Nie będzie szedł ponownie na rzeź, jak baranek. Tylko jedno zrobi, skoro inni również spadli. "Szkoda, że się nie utopił" -przebiegło mu przez myśl. Będzie szukał Formidiela. I tak niech pomoże mu Bóg, skoro zesłał na niego to cierpienie...
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline  
Stary 18-04-2008, 12:20   #24
 
Aveane's Avatar
 
Reputacja: 1 Aveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumny
Kim on jest? Skąd u niego taka władza? Usiadł na łóżku. Wiedział, że to robi, ale nie mógł tego powstrzymać. Nie mógł? Dlaczego? Odpowiedź z pozoru prosta. Władza... Ale coś jeszcze.

- Kto jeszcze upadł? Gdzie są? Dlaczego my spadliśmy gdzieś indziej niż reszta? I - przerwał na chwilę, jakby zastanawiając się, czy warto zadać to pytanie - dlaczego przyszedłeś? - Zreflektował się, przecież mieli milczeć. Ale było tyle pytań. Tyle pytań, na które nie znał odpowiedzi. Tylko... dlaczego jest tak cicho? Nic nie powiedział. Dlaczego?

Czy przysłał go Satanael? Jeśli tak, dlaczego sam nie przyszedł? Skąd ta moc? Jak ją zachował? Dlaczego jej nie utracił, tak jak my? A może tylko my ją utraciliśmy?

Jego oczy od dłuższego czasu błądziły po pokoju. Nie wiedział, czego szukały.

Zdradzeni przez Jedynego. Czy na pewno? A czy oni nie są zdrajcami?
 
Aveane jest offline  
Stary 18-04-2008, 15:34   #25
 
Christianus's Avatar
 
Reputacja: 1 Christianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumny
Christianus uważnie wysłuchał nieoczekiwanego gościa. Siedział na jego łóżku i jak gdby nigdy nic, zaczął nawijać o powstawaniu i o tym że ma się zamknąć. Tego było już za wiele. Jednak Christianus wiedział już, żę nie wstanie tak szybko jak planował. Az do ostatniego słowa. "Powstańcie". Anioł podniósł się na łokcich i okazało się to zdumiewająco łatwe.
Teraz potrzebuję trochę wiedzy...
Broni...
Skrzydeł...
Mocy...
I Satanaela...

Tak sporządziwszy listę spraw do załatwienia Christianus zwrócił się do postaci naprzeciwko niego:
- Jak mogę odzyskać pełnię mocy? I skrzydła? Potrzebuję broni.
Tak postawiony szereg pytań, mógł się wydawać trochę bezpośredni, wręcz bezczelny. Ale kiedy ma się za sobą upadek z nieba i potworne upokorzenie wywołane brakiem mocy...no cóż wtedy każda metoda jest dobra. Christianus postanowił nie błagać. Za wszelką cenę, nie posuwać się do tego żałosnego aktu, niegodnego jego zasług. W głowie zrodziła się następna myśl.
A więc inne anioły...
Satanael może się oprzeć szarży jednego anioła...
Ale setki?...
Tysiąców...
Potrzebuję wsparcia...

Rozejrzał się. Sąsiadujące z nim osoby były również pokiereszowane.
A więc mam pierwszych trzech rekrutów...
Satanael będzie mógł się obstawiać jak chce.
Przyjdę z armią...
- Gdzie mogę znaleźć Satanaela? - wyrwał się z pytaniem po dłuższej chwili milczenia.
Może i pytanie brzmiało dość konwersacyjnie, jakby ktoś kogoś pytał o cukier do herbaty, ale jego treść była niebezpieczna. Christianus rozejrzał się po pokoju, po czym zacisnął pięści. Bał się reakcji przybysza. Wolał być przygotowany.
Chuj wie co mu po głowie skacze?...
 
__________________
Uczyć się, modlić do swego Boga i pracować. Zawsze czerpać pełnymi garściami z życia, czując się jednocześnie bezwarunkowo szczęśliwym. Pracować nad sobą i kochać za nic. Oto co znaczy być dobrym człowiekiem.
Christianus jest offline  
Stary 18-04-2008, 17:20   #26
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Uhmathael

Albowiem Ty wybawiasz naród uniżony
a pognębiasz oczy wyniosłe.

(Ps 18,28 )

Siła, nowa siła do działania, otucha oraz... ulga. Tak, to Ci obmyło. Azazael znowu milczał, tak jakby każde jego słowo było okupione bólem, bólem od ognia Czyż tak jest? Spojrzał na ciebie, wpatrzył tak jakby chciał powiedzieć:
I Ty, jeden z tych którzy byli pierwsi, i Ty masz wątpliwości. O słaby, o zagubiony.
Lecz nie powiedział nic, zupełnie nic. Milczał jeszcze siedząc na krześle, jakby wsłuchiwał się w delikatny trzask płomieni. Kiedy wszyscy przemówili, on dalej milczał. Zdawał się myśleć, a może tylko opierać płomieniom? Lecz to on był panem ognia! Czujesz spoglądając na niego żałość, smutek. Lecz też moc, to co było czuć w niebie, słowa mające fizyczną wartość, moc zmienny świata i wielką dumę archanioła. W ciszy, z trudem wymówił słowa.
-Jesteście pięcioma aniołami zdradzonymi przez jedynego!
Przemówił z mocą, lecz zdawało się mu to trudne. Powtórzył słowa, ciekawe czy bardziej zapewniał Was, czy może siebie samego. Anioł, te słowo zapadło się w sobie, znikło. Czyżby byliście zdradzeni?
-Spójrzcie gdzie coś było, a tego nie będzie, chciej, a będzie Ci dane, zabij, a po wieki tego nie będzie, zawładnij, to narody w strachu będą pierzchnąć!
Te słowa, nie było tam bólu czyta pewność siebie, gniew, duma i moc. Wyciągnął rękę przed siebie, omiótł płonąca dłonią okolicę.
-Satanael! Ja naprawę nie mam czasu, a Wy mnie pytacie o najwyższego? Część upadła...
Opuścił rękę, wstał jakby szukując się do pójścia sobie. Spojrzałeś, nie było tam już krzesła. Płomień zdawał się wzmocnić, a po twarzy Azazaela przebiegł grymas cierpienia.
-Kurwa... prędko. Coś jeszcze?

Ambustiel

Złóżcie należne ofiary
i miejcie w Panu nadzieję!

(Ps 4,6)

Moc pozostała, gniew, służba odeszły, opuściły Ciebie. Wolność, wolność, wolny wiatr Edenu, wolny ogień, zwolna rosnąca roślina wzbijając się z ziemi ku niebiosom, wolny i nieskrępowany potok płynący gdzie chce. Czy i Ty byłeś wolny? Azazael chyba tchnął w Ciebie wolę, lecz czy to on? Skoro masz być wolny, sam masz być swa wolą, mocą i działaniem i nic Cię nie ma krępować? Czy to jest wolność? Morfa krępowało ciało. Czy i Ciebie? Kocur leniwie się przeciągnął, płomień nie zdawał się mu robić krzywdy. Leniwie zdradził Azazaela, wrócił do Ciebie. Usiadł przy Tobie, spojrzał na Ciebie. W tych oczach nie było rozumu, może coś go przyćmiewało. Co? Panika?
-Jesteście pięcioma aniołami zdradzonymi przez jedynego!
Azazael powtórzył po raz kolejny, Twój kot na te słowa położył się na ziemi. Poczułeś w Tym jakieś kłamstwo, lecz gdzie? Przy świerzbiącym Cię słowie anioł, czy może zdrada bije Twe uszy. Archanioł mówił dalej.
-Spójrzcie gdzie coś było, a tego nie będzie, chciej, a będzie Ci dane, zabij, a po wieki się nie narodzi, zawładnij, to narody w strachu będą pierzchnąć!
Wskazał ręką otoczenie. Brzmiało to trochę jak zew szaleństwa, anioła nie mogącego się pogodzić z upadkiem.
-Satanael! Ja naprawę nie mam czasu, a Wy mnie pytacie o najwyższego? Część upadła...
Czas, czemu nie miał. Czasu? Czy ca go ogranicza, jak ludzi, że umrze, że korzysta z życia? Niemożliwe! Lecz jeśli... Wstał z krzesła, kot wystraszony wbiegł pod Twe łóżko.
-Kurwa... prędko. Coś jeszcze?

Andrel

Wszyscy mówią kłamliwie do bliźniego,
mówią podstępnymi wargami i z sercem obłudnym.

(Ps 12,3)

-Jesteście pięcioma aniołami zdradzonymi przez jedynego!
Czy to nie Ty zdradziłeś? Może Jehowa jak mówił Satanael. Kiedy stworzył człowieka, Was, Ciebie odrzucił. Kiedy kazał swojemu aniołowi zniszczyć swój skarb.
-Spójrzcie gdzie coś było, a tego nie będzie, chciej, a będzie Ci dane, zabij, a po wieki tego nie będzie, zawładnij, to narody w strachu będą pierzchnąć!
Ta władza, potęga, panowanie w Tych brzemiennych słowach. Pewność, może marzenie. Lecz Azazael, pan ognia, chociaż płonął, zdawał się pewny, pewny swego zdania, jego prawdziwości, swojej i waszej mocy. Swojej i Twojej. Właśnie, Waszej? Jesteś Ty, nikt Ci nie pomógł z skrzydlatych. Lecz skoro przybył tu Archanioł, nie ważne po co. Ważne że jakby pomógł. Zapewne.
-Satanael! Ja naprawę nie mam czasu, a Wy mnie pytacie o najwyższego? Część upadła...
Satanael. Najwyższy, majestatyczny i najbliższy Jego, Jahwe. Chociaż zdawał się Tacy jak wy, pełen rozpaczy która popchnęła go do buntu. Jak tak można mówić, twierdzić! To pierwszy i najwyższy! Ten który niósł światło jutrzenki, nowej nadziei, najwspanialszy dar. Anioł włączy, mądry i miłosierny? Tak? Bzdura, woła Twa jaźń w proteście w obliczu tego co dzieje się tej nocy. Azazael wstał, lekko, trochę z bólem.
-Kurwa... prędko. Coś jeszcze?

Christianus

Płacze, płacze wśród nocy,
na policzkach jej łzy,
a nikt jej nie pociesza
spośród wszystkich przyjaciół;
zdradzili ją wszyscy najbliżsi
i stali się wrogami.

(Lm 1,2)

-Jesteście pięcioma aniołami zdradzonymi przez jedynego!
Zagrzmiały słowa Azazaela. Niczym mówcy do tłumu, lecz były to jakby ojcowskie, prawdziwe i pełne boleści słow. Czy na pewno. Tak jest? Był on spokojny, milczał, między jego zdaniami były długie przerwy.
-Spójrzcie gdzie coś było, a tego nie będzie, chciej, a będzie Ci dane, zabij, a po wieki tego nie będzie, zawładnij, to narody w strachu będą pierzchnąć!
I znowu przemówił. Czy to znaczy że możesz wszystko. Wszystko. Wszystko. Te słowo dudniło w Twej jaźni fałszem. Lecz jeśli... jeśli możesz działać? Ogarnął pomieszczenie w władczym geście.
-Satanael! Ja naprawę nie mam czasu, a Wy mnie pytacie o najwyższego? Część upadła...
Wreszcie odpowiedzieć, jakby kpina. Lecz była w tym racja. Satanael był najwyższy, jak maluczki mógł się o niego pytać? Wizyta Azazaela była czymś wielkim. Pytać o niosącego światło.. Lecz może go kryje? Może chcę cię zabić! Paranoja! Kolejne słowo które znasz, lecz nie rozumiesz czemu. Jakie to ludzkie, nie znać przyczyn. Lecz czy i Ty ie znasz przyczyny swego upadku? Nie znasz nic, tylko się domyślasz. Wstał, może chce czegoś. Wreszcie mówi.
-Kurwa... prędko. Coś jeszcze?
Spojrzał na ciebie. Spojrzał i szepnął słowa tylko słyszalne przez Ciebie. Z ironią, lekkim żalem skwitowane u końca nienawiścią.
Uspokój się, bracie. Nie jesteśmy ludźmi, by skakać sobie do gardeł.
czy to faktycznie rzekł czy może Tylko jaźń się śmieje z Ciebie?
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online  
Stary 19-04-2008, 10:58   #27
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Zdrada. Wolność. Cierpienie. Wola. Pragnienie. Przecież to emocje typowe dla ludzi. On. Anioł. Cierpiał. Rozterki targały jego duszą. Pragnął czyjejś miłości. Zdradził z przekory. Nie potrafił wyzwolić się spod czyjejś woli (a nagle zapragnął tego! Całą duszą! Pragnął być pozostawiony w spokoju!). Nawet teraz otrzymał moc od kogoś. Wcześniej łaską obdarzyć go mógł jedynie Jahwe, teraz powstała tak wielka pustka między nimi. Tyle innych istot zdawało się bliżej Jedynego. "A może to tylko iluzja mojego umysłu? Kolejna mara pamięci, która będzie powracać do mnie i wpływać na moje tu i teraz? I moją przyszłość." Przyszłość? A czy on miał jeszcze coś przed sobą? Ambu zamknął oczy i znów widział tylko zielone oczy Morfa. Niczym stygmaty wypalone w duszy. Serce zakuło. "Jesteście pięcioma aniołami zdradzonymi przez jedynego". Aniołami? Jakżeż być aniołem bez skrzydeł? Z wątpliwościami wypełniającymi umysł? "Jesteście pięcioma aniołami zdradzonymi przez jedynego!" Nie mógł pozbyć się tej natrętnej myśli. Pięcioma? Ambu rozejrzał się po obecnych. Gdyby Azazael powiedział /Jesteśmy/ rachunki by się zgadzały, ale tak... W mroku rozświetlanym ogniem na łóżkach szpitalnych było tylko czterech mężczyzn. Nie nie mężczyzn. Istot. Ambu czuł, iż utracona moc nie wróci. Dostał "pożyczkę" od kogoś, komu bynajmniej nie ufał. Jak pokładać w kimś wiarę, kto daje ci "prezent" i nie mówi, czego chce w zamian? Nie ma nic za darmo. Czy to bezgraniczne posłuszeństwo, oddanie, potępienie czy własna krew, zawsze czymś sie płaci. Ten tu Azazael płaci czasem, cierpieniem może szaleństwem. Tyle że Aniołom nigdy czasu nie brakowało. "Chociaż może w Edenie czas nie istnieje w takim samym sensie jak na Ziemi?" W takim wypadku Azazael obecnie również nie przebywał w Niebie. "Bo jest tutaj. Zaczynam bredzić. Jeszcze moment i dojdę do wniosku, że skaził się czasem, a ten ciągnie się za nim jak cień." Ambu wstał z łóżka i zajrzał pod nie.
- Morf. - rzucił delikatnie, nie chcąc przestraszyć zwierzęcia. Kot i tak już wbił się w najdalszy kąt, w jaki mógł. Ale już raz do niego przyszedł. Ambu klęknął i starał się dosięgnąć Morfa.
- Chodź do mnie. - powiedział cicho i pewnie. Nie potrafił wyjaśnić, czemu tak bardzo chciał ochronić tego zabiedzonego kota. Przypominał mu Formidiela, racja, ale wspomnienia zlewały się, tworzyły mozaikę i bolały. Zaciskały gardło, atakowały duszę i umysł. On, tamten jasnowłosy Anioł, przestawał być jedynie sobą, przemieniał się w bardziej nieokreślony stan. Niezasklepioną ranę, w którą pcha się paluchy. Ale zwierzak przypominał mu też jego samego. Zagubioną w świecie, niedostosowaną istotę. Możliwe, że on również dokonał w pewnym momencie swojej egzystencji złego wyboru. Morf ugryzł i podrapał dłoń Ambu, kiedy ten delikatnie wziął go pod pachy i wyciągnął spod łóżka. Trzymany już blisko ciała, ograniczany przez ramiona, kot uspokoił się. Dalej niepewny, zaniepokojony (ruszał ogonem jak szalony), nie rzucał się i nie fukał. Czekał. Upadły wstał i spojrzał na Azazaela. Zmęczone oczy bolały nieznośnie od ostrego kontrastu ognia z ciemnością. Kolejne nowo poznane odczucie. I nagle zamarł. "Jeśli wolnością jest możliwość wyboru to już od dłuższego czasu trzymam ją za skrawek szaty. Sam złapałem za żagiew, a następnie sam chwyciłem za miecz. Niezły początek." Morf tknął niechcący ramienia Ambu wilgotnym noskiem. "Dopóki pozwalałem się ograniczać prawom, miałem wszystko. Czyli wolność to nieposłuszeństwo? Czyli niby mam teraz powiedzieć /dzięki, to ja spadam,/ wziąć kota pod pachę i wyjść?" Jego umysł był jak autostrada. Tysiące myśli wymijało się, trąbiło na siebie, zderzało się. Korki, karambole, ofiary śmiertelne. Odsunął się od tego. Nagle wszystko stało się obojętne. Ależ mu się chciało palić. Teraz należało znaleźć kilka odpowiedzi i porzuć ciągłe pytania. Zebrać trochę doświadczeń. A do tego znowu potrzeba czasu. Morf wbił mu mocno pazury w lewe ramię. Pytania i ciągłe mielenie wszystkiego w głowie bynajmniej nie pomagało.
- Coś jeszcze? Kurwa słuchaj co się do ciebie mówi. - Ambu oparł się biodrem o łóżko i pogłaskał kota. - Pytam, czego chcesz w zamian za moc. Nie uwierzę, że szukasz wszystkich upadłych, żeby im takie prezenty dawać.
Zamilkł. Trzeba skorzystać z teraźniejszości, którą odczuwamy, aby przygotować się na to, co miało nastąpić w przyszłości.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline  
Stary 19-04-2008, 18:46   #28
 
Christianus's Avatar
 
Reputacja: 1 Christianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumnyChristianus ma z czego być dumny
Uspokój się, bracie. Nie jesteśmy ludźmi, by skakać sobie do gardeł.
Christianus zreflektował się. Walka była jego mocną stroną, ale relacje między...anielskie nie.
- Kurwa... prędko. Coś jeszcze?
- Chcę skrzydeł. - rzekł powoli anioł-strażnik. - Powiedz mi jak je zdobyć.
I znów mieszane emocje.
Jestem zbyt maluczki żeby dosięgnąć Satanaela...
A potem:
Potrzebuję prawdziwej armii...
Rezygnacja, zmęczenie, złość, zazdrość. To uczucia ludzkie. Tak żałośnie jest być małą, świadomą swej niewielkości istotą.
Czuję się jak idiota...
Co to miało znaczyć?
"Spójrzcie gdzie coś było, a tego nie będzie, chciej, a będzie Ci dane, zabij, a po wieki tego nie będzie, zawładnij, to narody w strachu będą pierzchnąć!"
Aż taka moc?
Władza?
Siła?
Skąd?

Christianus rozjejrzał się pobieżnie po sali. Niczego nie znalazł. Szkoda. Zacisnął zęby w niemej rozpaczy. Nawet pierodlonej łyżki nie ma...
Satanaelu...
Jak Ja cię nienawidzę...
 
__________________
Uczyć się, modlić do swego Boga i pracować. Zawsze czerpać pełnymi garściami z życia, czując się jednocześnie bezwarunkowo szczęśliwym. Pracować nad sobą i kochać za nic. Oto co znaczy być dobrym człowiekiem.

Ostatnio edytowane przez Christianus : 20-04-2008 o 15:37.
Christianus jest offline  
Stary 21-04-2008, 17:16   #29
 
Baranio's Avatar
 
Reputacja: 1 Baranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znany
Człowieczeństwo to okrutne odczucie.

Czy ta walka ma sens? ... Czy nie jest z góry skazana na niepowodzenie? Z kim, jak, czym mamy walczyć? Gołymi pięściami? Poranionymi stopami? Nawet Ty, Azazaelu cierpisz, a jednak, łączy nas cierpienie, cierpienie niemal namacalne.

Starałem przekonać się sam siebie, byłem rozdarty.

Tak nas skrzywdził! Pozbawił skrzydeł! mocy! godności! honoru! Zesłał ból, cierpienie, potępienie, bezskrzydłą postać, człowieczeństwo... Tak nasz zostawił! Miłosierny Pan! Wielki, wspaniały, chwalebny. To my stworzyliśmy ten świat, my jesteśmy jego stwórcami! Zamieszkał go człowiek, kreatura stworzona z prochu...

Do mej głowy napłynęła wspaniała myśl, wyobrażenie, marzenie. Pierwsze. Marzenie?

A gdybyśmy nim zawładnęli?... Człowiekiem, ziemią, gwiazdami? Zapanowali nad tym, co stworzyliśmy.

Nikłą nadzieję na taki rozwój rzeczy schowałem gdzieś głęboko w sobie, w najdalsze zakamarki zaćmionego umysłu. Teraz już zdecydowany - trzeba walczyć! Ulga. Poczułem ogromne zmęczenie, zapragnąłem rzucic się w otchłań snu, marzeń, zapaść w sen, błogi i spokojny, bez bólu i smrodu człowieka.

Wiara mą siłą.

Zamknąłem oczy, mimowolnie przysłuchując się rozmowie. Mimo iż nie słyszałem płomieni, czułem je, czułem, że zadają ból. Przez chwilę wydawało mi się, że sam go doznałem.

Słaby, bez mocy, broczący krwią Adama, jesteś z nami Azazaelu.

Słowo. Potok słów zalewał mnie, gdy leżałem. Ja sam nie otwarłem ust, a z nich nie wydobył się ani jeden dźwięk. Cisza.

Niech moje płuca służą jedynie do oddychania

Czy długo wytrzymam w swym postanowieniu? Czyż nie prościej było odciąć język?

On nadaje się do innych jeszcze rzeczy - uśmiechnąłem się w duchu - skąd o tym wiem? Nie wiem. I nie ma sensu się nad tym zastanawiać. Kiedyś znajdę sens we wszystkim, co czyniłem, czynię i dopiero uczynię. Kiedyś go poszukam i znajdę.
 
Baranio jest offline  
Stary 22-04-2008, 16:45   #30
 
Aveane's Avatar
 
Reputacja: 1 Aveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumny
Władza, potęga. Zabij, a po wieki tego nie będzie. A jakby zniszczył ten przeklęty cierń?
- Jesteśmy... pięcioma? - zdziwił się niepomiernie. Przecież było ich tu czterech. Pięciu razem z panem ognia. Ale dlaczego wtedy powiedział "jesteście"? Czyżby Andrel nie wiedział o czyjejś obecności?

Czyżby naprawdę uzyskali od niego moc? Może to była tylko ułuda wywołana chęcią powrotu do dawnej świetności? A nawet jeśli, jak będzie ona działała tutaj? W niebie wszystko działo się za sprawą Jedynego. Ale on tu nie sięgał. Nie pozwoliłby na to miejsce. Na to cierpienie. Nie sięgała tu Jego potęga.

Mieli żyć tu, na ziemi. Nie wiedział, skąd, ale to wiedział. Przeczuwał. Zostaną tu. Wyjdą z tych białych pokoi i co dalej? Gdzie pójdą? Kim będą? Jak synowie Adama i córki Ewy będą na nich patrzeć? Przecież to nie jest normalne, że znikąd pojawia się czterech mężczyzn.

Pojawiło się nowe uczucie. Strach. W niebie chronił ich Jahwe. A kto to zrobi tutaj? Przecież Archaniołowie nie będą łazili za nimi krok w krok, żeby ich pilnować i nawracać na prawidłową ścieżkę. Nie będzie z nimi pasterza prowadzącego swe owce. Do kogo powiedzą: "Chociażbym przechodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną"?
 
Aveane jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172