Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-04-2008, 13:47   #1
 
nonickname's Avatar
 
Reputacja: 1 nonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputację
[PATAŁACHY] - Odcinek 1

Jest piękny poranek. Ptaszki śpiewają, słoneczko świeci. Za oknem wiosna – drzewka się zielenią, zwierzątka się rozmnażają, a kwiatki rosną. Ziemia pachnie wiosną i oddycha ciężko po srogiej zimie.
Wszystko to moglibyście zobaczyć i odczuć, gdyby w waszej Sali sypialnej było okno. Ale niestety nie ma. No w zasadzie biorąc pod uwagę, że drzew nie ma w promieniu 3 kilometrów od Morgiev (a jest za to spopielona ziemia pokryta tu i ówdzie żwirkiem z rozpadających się na skutek erozji kości), to na pewno nie poczulibyście przez okno (którego nie ma) tego wspaniałego zapachu leśnej żywicy, obficie produkowanej przez okoliczne sosny…

Koniec dygresji! Dzień czas zacząć!

Zwlekliście się ze swoich posłań. I zajęliście się swoja poranną toaletą ( ).
Wtem masywne drewniane drzwi otwierają się z głośnym zgrzytem i do komnaty wchodzi jakiś jegomość. Jest to dość wysoki i chudy człowiek. Jego twarz jest pociągła, ma zapadnięte oczy i obwisłe policzki. Ma na sobie rajtki i wzorzystą koszulę, której przydałoby się jakieś pranie. Kryza jego koszuli zupełnie zżółciała od potu. Zmierza powłóczystym krokiem w kierunku środka sali. W ręce trzyma opasłe tomiszcze oprawione w goblińska skórę, a pod pacha taszczy zydelek. Zatrzymuje się w centrum komnaty i stawia zydelek na ziemi. Z trudem wchodzi na to podwyższenie, zaczyna się chwiać… Wyczekujecie z niecierpliwością aż zrobi BAM i rozpłaszczy się na ziemi jak świeży krowi placek. Cholera – jednak zdołał złapać równowagę. Stanął wyprostowany, otworzył księgę, odchrząknął i splunął flegmą przerywając absolutna ciszę jaka dotychczas panowała.

Drogi Kolektywie! Jestem nowym podwładnym Naszego Wielkiego Złego Potężnego Szerzącego Terror i Przestrach Pana. Nazywam się Paragraf, a moim zadaniem jest zoptymalizowanie i zwiększenie wydajności prac pracowników niższego szczebla. Potrzebna jest tu reorganizacja i w tym celu został opracowany koncept utworzenia wielozadaniowych komórek pracowniczych. Jedną z takich grup utworzycie wy. Waszym symbolem ewidencyjnym będzie C3PO.

W tym momencie staruch zanotował coś w Księdze.

Obiecuję, że jeśli będziecie pracować efektownie i wydajnie, a ponadto będziecie stale zwiększali swoje kompetencje zawodowe – będę dobrotliwym zarządcą. Ale spróbujcie się obijać, to zobaczycie, że pod tą niewinną powłoką starca męczonego suchotami, kryje się prawdziwy sadysta.
No. Mam nadzieję, że wasze morale zostało podniesione do odpowiedniego poziomu i jesteście pełni zapału by służyć Naszemu Wielkiemu Złemu Potężnemu Szerzącemu Terror i Przestrach Panu.


Przystąpmy zatem do harmonogramu prac. Na ten tydzień zaplanowałem dla was 2 zadania. Po pierwsze ktoś musi zastąpić nadwornego Kata - Plopiego i jego pomocników. Jakiś gnom wpisał ich nazwiska w Księdze Śmierci nie w tę rubryczkę co trzeba. Zamiast wykonawcy, zostali wpisani jako ofiary. Oczywiście protestowali, ale Ci co po nich przyszli mieli podkładkę na piśmie. A że egzekucja była zaplanowana na popołudnie, nie było czasu aby złożyć stosowne odwołanie. No i pojawił się problem, gdyż nasi strażnicy pochwycili dziś w nocy jakiegoś paladyna z grupą zbrojnych, który najpewniej chciał wykonać rajd po włościach Naszego Wielkiego Złego Potężnego Szerzącego Terror i Przestrach Pana. No i teraz nie ma kto ich skrócić o głowę. I potorturować rzecz jasna. To wasze pierwsze zadanie. Tutaj macie upoważnienie do odbioru narzędzi tortur u naszego zaopatrzeniowca – Makhaniacka. Gdzie wam to zostawić? Musicie sobie założyć jakąś teczkę na zadekretowaną korespondencję, czy coś takiego. No nic zostawię to na tym stole.
A drugie zadanie dotyczy korytarzy wentylacyjnych. Jak wiecie trzeba je czyścić, ale coś się ostatnio dzieje. Już 4 snotlingi zostały poszatkowane przez wiatrak znajdujący się w korytarzu 7B. Co dziwniejsze mechanizm napędzający wiatrak został wyłączony na czas konserwacji. A jednak mamy 4 ofiary. Musicie dokonać konserwacji tego wiatraka, naoliwić go.
Pozostawiam wam dowolność jeśli chodzi o wykonywanie tych dwóch zadań. Możecie je wykonywać po sobie w dowolnej kolejności, lub możecie podzielić się na 2 podzespoły, wybrać koordynatorów i zająć się zadaniami równolegle.
To tyle na dziś. Bierzcie się do pracy.


To powiedziawszy staruch zszedł z zydelka, wziął go pod pachę i wyszedł z komnaty pozostawiając was samych, z rozdziawionymi japami.
 
__________________
Arkham Radio
nonickname jest offline  
Stary 16-04-2008, 19:58   #2
 
Arkas's Avatar
 
Reputacja: 1 Arkas nie jest za bardzo znany
Buba to lubić...
Tak, dobrych ludzi, bić!
Buba zajmie się tym.
Będzie z nich lecieć dym!
Bubie nie trza pomocy!
Buba zrobi to w nocy!
Jeśli ktoś chce iść z Bubą!
Musi pokazać jak kręci śrubą!
I wtedy może iść z Bubą!
Lecz tylko ci co ludzi nie lubią!
 
Arkas jest offline  
Stary 16-04-2008, 21:27   #3
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
- What the fuck? - wyrwało się Kilu gdy tylko drzwi zamknęły się za tym dziwnym gościem.

Dziwne, że akurat pierwsze co pomyślała, pomyślała w wymyślonym przez nią języku. Może ten język już kompletnie ogarnia jej umysł, zawładnie nią i będzie tylko nim się posługiwać? I wtedy nikt a nikt nie będzie jej rozumiał?

Z zamyślenia wyrwało Kilu jakieś rymowanie, które wiersza bynajmniej nie przypominało. W bibliotece Szefunia, tam to są wiersze. Piękne poematy i ballady na setki stron. A Buba... Buba sruba. Narwaniec i pospolity głupek. Na dodatek brudny i śmierdzi. Ale dla Kilu wszystko co nie było czyszczone przez ostatnie dwie godziny jest brudne i śmierdzi.

- Czy ktoś zrozumiał te wszystkie trudne wyrażątka, których użył ten pan? Bo ja to niby tak ogólnie kumam, ale jednak te słówka jak "regoranizacja" czy "konsept" to jakoś mi nie leżą. Ale znaczy, że co? Wiatrak trzeba wyczyścić? No to idziemy, kto chce niech idzie ze mną, byle nie przeszkadzał mi i Aruru przy pracy - w tym momencie przytuliła do policzka czerwoną szmatkę i utuliła ją jak zwierzaczka.

Albo nie jak zwierzaczka, jak pajączka, zwierzaczki są przerażające, brrr.

Kilu upewniła się że jej posłanie jest odpowiednio idealnie zaścielone, rozejrzała się kto chce iść z nią i ruszyła w kierunku wspomnianego wiatraka. Pewnie jest tam trochę szczątków snotlingów do pozbierania. Hmmm, przydałby się ktoś, kto by wylizał je do czysta. Bo raczej niedobrze dać je kucharce, jeszcze gotowa je wrzucić do pierniczków...
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 17-04-2008, 11:58   #4
Banned
 
Reputacja: 1 void nie jest za bardzo znany
Wątły imp aż podskoczył, gdy usłyszał od dziada o korytarzach wentylacyjnych. Z ekscytacji zaczął oddychać coraz szybciej. Powietrze świszczało przelatując przez zarośnięte grubymi włosami nozdrza impa.

- (...) kto chce niech idzie ze mną - padło ze strony dziwnego stworzenia, które mówiło na siebie Kilu. Imp od razu odwrócił się w jego stronę w obrocie jednocześnie odrywając się na wysokość łokcia od ziemi. Machając słabo rozwiniętymi skrzydłami powoli przemieścił się kilka metrów, by w końcu we właściwym sobie stylu wylądować w miejscu docelowym. Możnaby się spierać, czy było to lądowanie, czy też imp po prostu spadł na podłogę.

Sapiąc jeszcze głośniej patrzył z błyszczącymi oczami na Kilu.
 
void jest offline  
Stary 17-04-2008, 13:03   #5
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Słodziaka obudziło ćwierkanie ptaszków, które ćwierkały 3 kilometry od miejsca jego spoczynku. Zwierzątka kopulowały ze sobą, co przypominało dość kontrowersyjną paradę równości. Oczywiście, Słodziak tego nie widział, ponieważ w Słodziakowej komnacie nie było okna. Prawda, że nie było? No ale gdyby jednak to okno było, wtedy Słodziak na pewno by wiedział o tej paradzie i na pewno wybrałby się na nią.
Zanim do sali wszedł dziwny mężczyzna, Impowi głośno burknęło w brzuszku. Zrobił minę pełną determinacji i zagryzając gruby, wełniany koc spojrzał na otwierające się drzwi. I dopiero wtedy wszedł ten dziwny mężczyzna. Słodziak znowu pożałował, że nie było w sali okna, bo 3 kilometry to właściwie prawie jak do Biedronki. A on był taki głodny...marzył o słodkim ryżu z cynamonem, musem jabłkowym i sosem chilli, albo o makaronie z sałatą, grzybkami i papierosowym popiołem...myślał też o kwaśnym buritio i polskim obiadku - bigosik, ziemniaczki i kotlecik schabowy...myślał...
I wtedy właśnie Słodziak zapatrzył się na małą, słodziutką gnomkę, która swym wyglądem przypominała bułeczkę z budyniem.

- Słodziak zje bułeczke z budyniem! - rzekł imp, jednak ze względu na to iż posługiwał się on jedynie piekielnym językiem brzmiało to bardziej jak.
- "Siaba daba amciu chamciu!"

Gdy tylko uniósł się na swoich małych skrzydełkach, niczym nabąblowany bąk podleciał do Bułeczki z Budyniem i polizał ją po twarzy. Skrzywił się dziwnie, co dla Buły wyglądało bardziej jak uśmiech i nagle jego pożądliwy wzrok spoczął na samym Budyniu. Czerwona szmatka słodkiej bułeczki cieszyła się do niego i krzyczała "Weź mnie!" i wtedy właśnie Słodziak postanowił ją "Wziąć". Chwycił za szmatkę i ugryzł ją. Zaczął ją przeżuwać i miętosić w swoich dłoniach pełnych rozkoszy. Mała Bułeczka zaczęła ciągnąć za sobą szmatkę i chyba nawet nie zauważyła Słodziaka, który przyczepił się do niej zębami. I tak oto mała Bułeczka ciągnęła za sobą pełnego Słodkości impa, który raz po raz uśmiechał się sam do siebie nieświadom tego, że jest ciągnięty na pewną śmierć do korytarzy wentylacyjnych.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 17-04-2008, 17:36   #6
 
Arkas's Avatar
 
Reputacja: 1 Arkas nie jest za bardzo znany
Buba spojrzał na dwa... a raczej trzy dziwne stworzenia, które postanowiły pójść do wentylacji!
-Phi! Co za niedorozwinięci idioci... Powinni raczej poszukać liści w lesie... Choć i to mogło by im przysporzyć problemu. - pomyślał pozornie przygłupi i niedorozwinięty goblin, po czym zaczął polerować swój cep bojowy, na którym była wymalowana mina... Raczej odbita, bo raczej każdy kto dostał z tego orężu miał takową minę. Buba był pozornie idiotą, bo ten kto go uczył mówić tym parszywym językiem, był poetą, i to nie byle jakim... Prostokątny, przystojny wielostronicowy, z grubą okładką i rysuneczkami ... Buba czytał też książki typu: "Jak stracić całe uzębienie w 10 dni" lub hity typu "Ja i mój buzdygan", czy "Szczypce 3"... Niewiele z nich rozumiał ale mimo wszystko były fajne!

Skoro te trzy pokraki,
Nie chcą wbijać ludzi
Na widły, na haki,
Może ich to nudzi..
To może wy?
Ty co stoisz rogu.
Ty? I ty,
Co masz głowę w kształcie pierogu!
Czy chcecie, czy nie,
Ja i tak już idę!
 

Ostatnio edytowane przez Arkas : 17-04-2008 o 18:56. Powód: Pomyłka w związku z rasą postaci
Arkas jest offline  
Stary 17-04-2008, 17:48   #7
SG
 
SG's Avatar
 
Reputacja: 1 SG nie jest za bardzo znanySG nie jest za bardzo znanySG nie jest za bardzo znanySG nie jest za bardzo znany
Gdy pojawił się niezapowiedziany gość, Lele miała właśnie zamiar uciąć sobie jeszcze krótką drzemkę, nim zabierze się do swych zwykłych obowiązków. Po głowie jeszcze plątał się jej ostatni sen o radosnych, rozćwierkanych maślanych ciasteczkach w kształcie ptasich główek. Już czule włożyła Oko do wyściełanego pudełka, by zaciemnić sobie obraz, już siadała na łóżku, i kiedy wzięła lekki zamach, by rzucić się na poduszkę, jej przygotowania zniweczyło wtargnięcie niezapowiedzianego jegomościa.

Lele zamrugała. Jednym okiem. Gdy staruch gramolił się na stołek, ona wyjęła Oko z pudełka i posłała je na zwiady. Idealnie okrągła kulka podleciała do intruza i przyjrzała mu się z bliska, kilkakrotnie go okrążając. W nim samym nie znalazła nic nadzwyczajnego – no może poza ilością woskowiny wydobywającej się z jego pokaźnych, żółtawych uszu. Myśli chochlicy zaczęły pędzić przez wesoło hasające tabuny znanych jej słodkich przepisów.

„Miodu to z tego nie będzie” – pomyślała. – „Ale kolor… kolor ma piękny” – zachwycała się, próbując dopasować barwę wosku do jakiegoś ciastka.

Lele zajrzała też gościowi przez ramię do opasłej księgi, ale natychmiast zmarkotniała. W tomiszczu nie było żadnych obrazków, a chochlica nigdy nie miała ani tyle zapału, ani rozumu, by rozszyfrować te wszystkie ślimaczkowate kształty. Nawet jej Rodzinna Księga Wypieków składała się wyłącznie z rysunków.

Chochlicze dziewczę wyjęło spod poduchy paczuszkę słodkich czekoladek z bóg wie jakim nadzieniem i zaczęło zajadać, słuchając mowy osobliwego jegomościa jak dobrej opowiastki. Gdy staruch zaczął opowiadać o zmasakrowanych snotlingach, Oko jej błysnęło (i oko też). Zbliżyła je na odległość zaledwie kilku centymetrów od twarzy przybysza, ten jednak zdawał się nie zauważać przypatrującej mu się kuli.

„Z krwi snotlinga dałoby się zrobić przepyszny lukier!” – ucieszyła się.

Propozycja związana z torturami była równie kusząca – tam krwi mogło być jeszcze więcej. Lele stwierdziła jednak, że za długo musiałaby czekać, więc gdy tylko człowiek się oddalił, z fiolkami w kieszeniach fartucha poczłapała za gnomką Kilu i uczepionym jej impem Słodziakiem w stronę korytarzy wentylacyjnych.

„Salę tortur odwiedzę najwyżej później…” – postanowiła, wychodząc.

Zatrzymał ją jeszcze gnom Buba. Lele pomyślała chwilę nad jego pytaniem, po czym odparła:
- Później.
 
__________________
Do zobaczenia w maju!

Ostatnio edytowane przez SG : 17-04-2008 o 17:52.
SG jest offline  
Stary 18-04-2008, 20:11   #8
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
O nie, a to szmata! Znaczy ani Szmata, ani Aruru, tylko ten Słodziak cholerny! Jak on śmiał dotknąć swoją paszczą Aruru? Jak on w ogóle śmiał jej dotknąć, ba, spojrzeć na nią! Przecież to obraza makerstatu! (Kilu wyczytała gdzieś takie mądre słówko)

Jeśli ten głupi imp myślał, że Kilu odda łatkę bez walki to grubo się mylił. Ah, co to była za walka! Szkoda, że nikt nie skoczył po kisiel (rzut kamery na zakłopotaną Lele). Gdyby stworzenia te miały pióra, to pełno by ich latało w całym pomieszczeniu.

Najpierw Kilu próbowała odepchnąć Słodziaka nogą, ale mocno się gnojek uczepił. Gdyby tak dalej go odpychała pewnie skończyłoby się to rozdarciem Aruru. Szybka zmiana taktyki. Złapała czyjąś maczugę i zaczęła okładać nią impa. Bęc, trach, bam, siup... Ale się cholernik przyczepił.

- You fucking piece of shit!

Uderzenia słabiutkiej rączki gnomicy, nawet przedłużonej o maczugę nie wiele dawały. Trzeba impa pokonać jego własną bronią. Kilu wycelowała i zatopiła swoją szczękę w ramieniu stworzenia z całych sił - a ząbki miała dość ostre. Nie zrobiła dużej krzywdy piekielnemu stworzeniu, chyba bardziej się zdziwiło niż je to zabolało, ale spojrzał na Kilu z jakimś wyrzutem i w tym zdziwieniu rozluźnił uścisk paszczy.

Aruru była wolna.

Teraz Kilu miała poważny dylemat. Co dalej? Imp jest o wiele silniejszy, nie da się ukryć. Walczyć dalej nie ma sensu więc trzeba unikać walki. Tak, unikać otwartej walki za wszelką cenę.

- Nie ładnie Słodziak, to nie jest do jedzenia, nie rób tak więcej proszę. Eh, chodźmy już zrobić porządek.

Na zewnątrz spokojna, ale wewnątrz kotłowały się w niej myśli. Jak cicho i dobrze pozbyć się impa? A jak by tak przypadkiem wpadł w działający wiatrak? Albo popsuć coś i powiedzieć, że to imp zrobił? A może poprosić Lele o jakieś smaczności z trucizną na gobliny w środku... Plan A, B i C już ułożony, teraz tylko zacząć wdrażać.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 25-04-2008 o 21:53.
Redone jest offline  
Stary 19-04-2008, 18:03   #9
SG
 
SG's Avatar
 
Reputacja: 1 SG nie jest za bardzo znanySG nie jest za bardzo znanySG nie jest za bardzo znanySG nie jest za bardzo znany
Chochlica z zadziwieniem obserwowała usilne zmagania Kilu z impem o zamglonych z rozkoszy oczach. Przyjrzała się z bliska mocnemu uchwytowi Słodziaka i oceniła siłę uderzenia, albo raczej pacnięcia gnomicy. Kilu miała ramię równie słabe jak Lele.

„Jeju jej, Kilu nie da sobie rady! Lele musi pomóc Kilu.”

Z taką myślą Lele sięgnęła do woreczka z przysmakiem, którym się wcześniej zajadała. Nie mogło być w nim trucizny, skoro ona sama nie miała oporów przed jedzeniem. Gdy tylko imp oderwał się od okładającej go maczugą po głowie, tupiącej i kopiącej gnomicy, chochlica zamachała mu przed nosem apetycznie wyglądającą czekoladką.
Hop, hop? Taś, taś? Cip, cip? Jak się woła na impy?

- Hej, ty, mały! Trzymaj! – Lele rzuciła mu jeden z przysmaków, ciekawa, czy go skusi.

Składnikiem dodatkowym nadzienia był zmielony szczurzy ogon. Według chochlicy nadał on mu idealną konsystencję, choć nie dało się go wyczuć w smaku. Słodziak nie musiał nic o ogonie wiedzieć, a zresztą chyba mu nawet niespecjalnie zależało…

Lele zostawiła impowi całą paczuszkę, którą akurat miała przy sobie, w nadziei, że go zajmie, a cudzą własność zostawi w spokoju. Pomyślała, że to był właśnie z góry ustalony cel, dla którego wzięła czekoladki ze sobą. A przy okazji Słodziak może nie będzie miał chęci wylizać krwi snotlingów, ani zjeść posiekanego mięsa. Chochlica będzie mogła wykorzystać je do własnych celów.
 
__________________
Do zobaczenia w maju!
SG jest offline  
Stary 20-04-2008, 17:37   #10
 
Arkas's Avatar
 
Reputacja: 1 Arkas nie jest za bardzo znany
Buba nie przejął się tym, że nikt nie chce iść z Bubą... Przynajmniej Buba będzie miał więcej paluszków dla siebie... O tak odrywanie paznokci, jęk torturowanego, polewanie wrzątkiem lub żywym srebrem nerwów spod oderwanych paznokci...O, tak! Łamanie palców w kilku miejscach też zapowiada się apetycznie!
Buba iść sam,
Skoro wy nie chcecie.
Buba zrobi: Bum! Bam!
A wy, wiecie?
Że to przyjemność!
A wy w korytarzach zginiecie!
Lukru ze snotlingów nie zjecie!
Ale... jak chcecie.
Skoro nikt nie chce iść z Bubą to Buba idzie do osoby, która ma dać narzędia do tortur... Oczywiście Buba bierze też Władzia (tak nazwał swój cep bojowy), na wszelki wypadek. Jak już otrzyma stosowny ekwipunek to kieruje sie ku salom tortur.
 
Arkas jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172