lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Storytelling, FR] Bitwa o Myth Drannor (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/5526-storytelling-fr-bitwa-o-myth-drannor.html)

Jons 01-05-2008 18:36

[Storytelling, FR] Bitwa o Myth Drannor
 
Był kwietniowy poranek. Słońce wschodziło krwawo na pomarańczowo-czerwonym niebie. Gdzieniegdzie mały obłok przysłaniał niebo, leniwie poruszając się to w tą stronę, to w inną, przybierając coraz to wymyślniejsze kształty. Wokół unosiła się chłodna, relaksująca woń świerków i sosen otaczających drogę niczym mur. Wielki, nieprzenikniony mur żwywych drzew i krzewów. Co jakiś czas melodyjnym śpiewem odzywały się słowiki i gile. Można było wręcz wyczuć panującą tutaj błogość i spokój. Było zimno. Promienie słoneczne ogrzewające Ziemię powoli, jakby rutynowo, od niechcenia wnikając do ziemskiej atmosfery, zmagały się z chłodnymi powiewami północnego wiatru.





W jednym momencie czar prysł. Śpiew ptaków został brutalnie zagłuszony turkotem wozów, jadących traktem, powietrze zgęstniało pod napływem ludzi, a woń drzew rozwiała się, zastąpiona najrózniejszymi zapachami. Od różanych perfum pewnej damy w zgniło-zielonym bereciku, jadącej w pozłacanej karecie ze srebrnym baldachimem, po odchody klaczy, oburzonej ciężarem towarów, które przyszło jej ciągnąć. Niebo znów przybrało błękitny kolor, a obłok momentalnie przerodził się w wielką, deszczową chmurę, wiszącą nad miastem niczym topór kata nad głową skazańca.
Na trakcie przeważały wozy kupieckie. Poniszczone, obdrapane, ciągnięte przez nie lepiej wyglądające konie. Gdzieniegdzie w eskrocie straży do Ordulin wjeżdżali wielmoża i szlachcice w pozłacanych karetach, podobnie jak dama w zgniło-zielonym bereciku. Ruch na trakcie panował niesamowity. Przed bramą ciągnęły się ogrome kolejki kupców i podróżników. Do tego wszystko spowite było gęstą mgłą, która, jak się zdawało, jeszcze bardziej wydłużała okres oczekiwania.
Na trakcie, wśród ogólnego pośpiechu, kupców miotających przekleństwami, przy których zmiękłby nie jeden szewc, pojedynkujących się rycerzy i dzieci bawiących się w grę o zasadach, których nie dane było pojąć nikomu poza nimi, wyróżniała się jedna rzecz. A konkretniej, trzech podróżników.
Wszyscy szli z lekko opuszczonymi głowami, pochłonięci własnymi myślami - starzec w szarej szacie z kapturem na głowie, czerwonowłosy półelf o ognistym spojrzeniu w ciemnoczerwonej zbroi i szkarłatnym płaszczu, oraz dobrze zbudowany mężczyzna o blond włosach w ciemnozielonej pelerynie i napierśniku, na którym wykuto dłoń dzierżącą błyskawicę.
Cała trójka w ciszy zmierzała do Ordulin, ku swemu przeznaczeniu...

Smoqu 02-05-2008 08:24

Drogą, pośród zgiełku zwykłego dnia w stolicy Sembii, zbliżał się do bram ubrany w szarą szatę starzec. Wyglądał na zmęczonego długą podróżą, gdyż szedł już powoli, wspierając się na pokaźnych rozmiarów dębowym kosturze. Na głowie miał naciągnięty głęboko kaptur tak, że cała twarz była ukryta w cieniu. Spod kaptura widać było jedynie siwe nitki włosów. Przerzucona przez ramię torba, która obijała się o bok wędrowca, była mocno zakurzona, zdradzając, że przebył on szmat drogi. Wieczorny podmuch wiatru tańczący w okolicach bramy rozchylił na moment poły szaty ukazując jedwabną koszulę w kolorze słonecznika, spodnie z miękkiej, dobrze wyprawionej skóry i dobrze dopasowane buty do wędrówki wykonane ze skóry jakiegoś gada. Starzec zrzucił kaptur podchodząc bliżej wejścia, ukazując pogodną, opaloną twarz okoloną ładnie i równo przystrzyżoną siwą brodą. Brązowe oczy świeciły wewnętrznym blaskiem, uważnie obserwując świat dookoła. Odetchnął głęboko i wszedł do miasta, następnego przystanku w swojej misji ..

Maju 02-05-2008 10:29

Młody mężczyzna podszedł do bramy miasta. Miał za sobą przebytą długą drogę od swojego zakonu , jednak nie wyglądał na specjalnie zmęczonego. Kilka mil wcześniej zrobił sobie odpoczynek połączony z sytym posiłkiem , który zapakował mu brat Chordius. Składał się on z porcji pieczonego zająca i mieszanki świeżych warzyw , które popił łykiem wyśmienitego wina ze swojego plecaka.
Jego długa blond broda z zaplecionym na niej warkoczem lśniła w porannym słońcu , ukazując czerwone kropelki niedokładnie wytartego wina. Jego przenikliwe niebieskie oczy zaczęły wodzić po okolicy , podziwiając aspekty przyrodnicze. Kiedy jego wzrok zbliżył się do ogromnej kolejki kupców , próbujących dostać się do miasta , jego twarz wykrzywił nieprzyjemny grymas.
" nienawidzę tłoku " pomyślał , jednak westchnął głęboko i ruszył w stronę bramy. Kłopoty , o których słyszał , mogły stać się jego drogą do sławy i uznania w gronie innych paladynów. Mógł także zarobić nieco , aby wspierać dzieło Heironousa w całym Fearunie. Spojrzał na swój medalion przedstawiający głowę lwa . Po raz kolejny przeczytał inskrypcję :
Zawsze miej odwagę nazwać zło po imieniu , miej siłę aby mu się przeciwstawić i wiarę , aby nie splamiło Twojej duszy.
Podniosło go to na duchu , wiedział , że po zakończonym treningu to Heironous prowadzi go swoją drogą.
Przy pasie miał przypięty bojowy młot , jarzący się lekkim , ledwo zauważalnym w blasku świtu światłem. Na trzonie młota był symbol ręki dzierżącej błyskawicę , podobnie jak na stalowym napierśniku. Na plecach miał ciemnozieloną pelerynę , na nogach nagolenice i skórzane spodnie , na dłoniach kolcze rękawice , pokryte gdzieniegdzie rdzą.
Pewnym krokiem wszedł do miasta , z dumną postawą i przepełniony chęcią służenia dobru. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to staruszek stojący za bramą , wyglądał na zmęczonego , więc Tiberius podszedł do niego i zapytał uprzejmie :
- Witaj , jestem Tiberius "Ciężkoręki" , właśnie przybyłem do miasta z mojego zakonu Żelaznych Braci Heironousa , może Ci pomóc w czymś przyjacielu?
Znasz może to miasto? Szukam jakiegoś tutejszego przedstawiciela , bo słyszałem o tutejszych kłopotach i chciałem pomóc. A Ciebie co tutaj sprowadza?

Smoqu 02-05-2008 11:52

Starzec przystanął zagadnięty przez młodego rycerza. Spojrzał na niego uważnie i uśmiechnął się ciepło.

- Witaj Tiberiusie, nazywam się Aureliusz. Dziękuję za ofertę pomocy, chętnie skorzystam. - odparł podchodząc i wspierając się na ramieniu młodszego. - Nie jestem tutejszy, ale już byłem tu kilkukrotnie. Jednak dawno nie odwiedzałem Ordulinu. Nie sądzę wszakże, żeby zbytnio się zmieniło. Ciągle pogoń za pieniądzem, władzą i wiedzą. Możesz mi powiedzieć, o jakich kłopotach tu słyszałeś?

Z boku zmierzył wzrokiem Tiberiusa, zatrzymał się na chwilkę na jego młocie i symbolu na napierśniku. Uśmiechnął się, ale ukrył to w swym zaroście. Cierpliwie czekał na odpowiedź ...

Alaron Elessedil 03-05-2008 13:54

Egzystencja ludzka była doprawdy fascynującym tematem rozmów. Można by zapytać: "Dlaczego?", lecz odpowiedź była prostsza niż mogłoby się wydawać. Żyli niezwykle krótko. Ich istnienie jest zaledwie przemijającym tchnieniem, a jednak budowali miasta, interesujące konstrukcje, wspaniałe bronie, struktury społeczne oraz gospodarcze. Dążyli do potęgi i osiągali ją nie zważając na konsekwencje, co nie było mądrym wyborem. Nie mniej jednak nie mają innego wyboru, gdyż skoro ich żywot jest tak krótki to nie mogą czekać długo, starzejąc się.
Interesujące było również to jak wszystkie stworzenia współistnieją ze sobą. Oczywiście zdarzają się liczne konflikty bardziej lub mniej krwawe, ale cóż poradzić, gdy istnieje taka mnogość różnic etnicznych i nie tylko takich. Było to nieuniknione.

Azael Za'afiel kroczył pewnym krokiem wśród ludzi zmierzających do miasta. Jeżeli ktoś wyróżniał się z tłumu to z pewnością on. Jego czerwone włosy odcinały się wśród większości, których kolorami najczęściej był blond, czerń, brąz oraz, u starszych, biel. Wszystko to w różnych odcieniach. Jednakże czerwieni nigdzie nie dostrzegł swymi ognistoczerwonymi oczami.
Ubiór również nie ukrywał tej postaci, gdyż ciemnoczerwona zbroja okryta była szkarłatną peleryną ze złotymi zdobieniami. Przy pasie miał miecz tego samego koloru.
Wszedł spokojnie przez bramę i przystanął, zastanawiając się nad czymś.

Jons 03-05-2008 15:21

Strażnicy nie podnieśli nawet głów, gry cała trójka powoli wchodziła do miasta. Każdy pogrążony był we własnych myślach. Dopiero tutaj, wewnątrz murów szczelnie okalających miasto, można było dostrzec jego prawdziwą potęgę. Jeśli jakaś armia mogła temu miejscu zagrozić, to na pewno nie mogła to być ludzka armia.

Nad wszystkim górowały dwa wysokie budynki. Wielka Hala Rady Sembii, do której to zmierzali szlachcice jadący w bogatych wozach, oraz Wieża Straży, gdzie odbywały się zebrania najważniejszych szych sembijskiego wojska. Zaraz po Wielkiej Hali i Wieży Straży, wyróżniały się bogato zdobione świątynie przeróżnych bóstw. Na jednej ze świątyń, znajdował się także symbol ręki dzierżącej błyskawicę. Poniżej świątyń znajdowały się, również niezwykle bogato zdobione, domy szlachciców oraz przedsiąbiorstwa bogatych kupców. Jeszcze niżej znajdowały się małe sklepiki, karczmy i obskurne domostwa. W Ordulin szczególnie wyraźnie było widać jedną zasadę - im dalej od centrum, tym biedniej. Mimo wszystko, miasto wywoływało u podróżników uczucie podziwu i szacunku dla tych, którzy to miasto budowali. Brukowane ulice gęsto usiane były przechadzającymi się, nie wiadomo czy z rozkazu, czy z nudów, strażnikami.

Po przejściu przez bramę, podróżnik znajdował się na sporym placu. W jego centrum stała duża tablica, opisująca wszystkie sklepy, gospody, świątynie i domy ważnych osób, wraz z informacjami jak doń dotrzeć. Wokół placu porozstawiane były mównice z których co chwilę, na przemian wrzeszczeli heroldowie, ogłaszając nowe informacje.
- SZLACHCIC MAELHAD POSZUKUJE... - nie skończył pierwszy herold, bo drugi już zaczynał wrzeszczeć ze swojej mównicy.
- WIELKA RADA SEMBII OGŁASZA NABÓR... - ten również nie skończył, bo następny przerwał mu, ogłaszając nowe informacje. I tak w kółko. Do ogłoszeń heroldów dołączyły się jeszcze krzyki małego chłopca sprzedającego gazety, o ile gazetą można było nazwać pregamin z wypisanymi nowościami z miasta, nie różniacymi się praktycznie niczym od tego, co ogłaszali heroldowie. Tak właśnie biegło życie w Sembii. Od rana, do wieczora.

Na placu znajdował się tylko jeden budynek. Stary i zniszczony, jak większość budynków w tej części miasta. W oczy rzucał się duży, drewniany szyld, dość wątpliwie przybity do ściany - "Żelazna Hala". Ze środka unosił się smród spalonego mięsa i przestarzałego piwa, co nie pozostawiało wątpliwości, że jest to gospoda.

Maju 03-05-2008 19:14

Tiberius podrapał się po głowie zakłopotany.
- Jaaaaa nie wiem jakiego rodzaju kłopoty to są. Krążą jedynie pogłoski , iż szukają ludzi , wojowników , więc oto jestem.

Paladyn rozejrzał się po zatłoczonym mieście. Nasłuchiwał , starając się zrozumieć komunikaty wykrzykiwane przez heroldów. Przez kilka chwil nie mógł zrozumieć tego co ogłaszali , przez ogólnie panujący zgiełk , po czym zrezygnowany zostawił na chwilę starca i podszedł do chłopca sprzedającego gazety. Wziął jeden z pergaminów , wyciągnął z kieszeni kilka miedziaków , które dał chłopcu , uśmiechając się życzliwie.
Szybkim, zdecydowanym krokiem powrócił do starca i zaczął czytać nowinki , lecz hałas uniemożliwiał mu skupienie się.
Zmarszczył czoło kiedy jeden z heroldów wydarł się mu niemalże do ucha. Kątem oka zauważył szyld karczmy. Po chwili zastanowienia rzekł :
- Idziesz przyjacielu do karczmy?? Moglibyśmy tam w spokoju dowiedzieć się wszystkiego o tym mieście , bez potrzeby przekrzykiwania się z tym motłochem.
Nagle jego wzrok przykuł wchodzący do miasta niecodziennie wyglądający osobnik - miał czerwone włosy i zbroję. Zmrużył oczy i przystawił rękę do czoła aby lepiej widzieć przybysza w oślepiającej zorzy poranku.
Osobnik wyróżniał się z tłumu , wyglądał wręcz na kogoś ważnego .
Tiberius pomyślał , iż być może znalazł jakiegoś tutejszego przedstawiciela , który mógłby udzielić mu kilka wskazówek.
Nie wahając się długo podszedł do przybysza , przedzierając się przez tłum krzyczących kupców , i przedstawił się.
- Witaj , jestem Tiberius z zakonu Żelaznych Braci Heironousa , znajomi mówią mi " Ciężkoręki" , mogę wiedzieć , czy przypadkiem mam przyjemność z kimś dobrze poinformowanym w sytuacji w mieście?

Jons 03-05-2008 19:51

Tekst na kupionym przez Ciebie pergaminem głosił:

Cytat:

Najwyższa Rada Sembii ogłasza co następuje:


W Wieży Straży odbywa się nabór do elitarnej jednostki wojskowej. Wysoki żołd i darmowy kwaterunek. Niezbędna jest znajomość elfiej mowy.

Szlachcic Mealhad, przedstawiciel Rady Czerwonych Magów z Thay poszukuje najemników. Szczegóły w gospodzie "Pod Sześcioma Świecami".

Zaginął Alankor, członek Najwyższej Rady. Rada oferuje wysoką nagrodę za informacje o miejscu jego pobytu.

Za północną bramą grasuje grupa orków. Kapitan straży Dherrik zapłaci 50 sztuk złota za każdą głowę orka.

Grupa zarządców gildii kupieckiej z portowego miasta Yhaunn poszukuje eskorty. Wysoka płaca i możliwość zyskania przychylności tamtejszych władz. Szczegóły w gospodzie Żelazna Hala.

Podpisano:
Elanther Var'Athan, główny przedstawiciel Najwyższej Rady Sembii.


Smoqu 03-05-2008 22:11

Starzec stanął na chwilę w miejscu, gdzie pozostawił go Tiberius i obserwował jego poczynania.

"Gdzież on się tak spieszy?" przemknęło mu przez głowę.

Zwrócił już uwagę na budynek karczmy, ale obawiał się, że w tym miejscu raczej nie znajdą ciszy i spokoju, o który chodziło wojownikowi. Za to bez wątpienia właśnie tam dowiedzą się najbardziej aktualnych nowinek. Już miał się skierować w tamtym kierunku, gdy ramię, o które się opierał znów gdzieś my zniknęło.

"Owsiki ma, czy co?"

Tym razem Aureliusz był już lekko zirytowany nadpobudliwością swojego nowego znajomego.

Zrezygnowany odwrócił się i zauważył nieznajomego. Jeśli jego ubiór miał go wyróżnić, to znakomicie spełniał swoją rolę. Na pewno nie wyglądał na miejscowego. Wykorzystując uliczkę utworzoną przez przedzierającego się bezpardonowo przez tłum Tiberiusa również się zbliżył do nieznajomego.

- Nie sądzisz Tiberiusie, że gdyby ten Pan był miejscowy, to przybyłby tu ze zgoła innego kierunku? Proszę o wybaczenie, nazywam się Aureliusz.

Pokłonił się lekko z uwagą przyglądając się ubiorowi i orężowi nieznajomego.

Alaron Elessedil 03-05-2008 23:21

Gdy Azael wszedł do miasta, od razu rzuciła mu się w oczy konstrukcja miasta, dająca mu jego siłę.
Sądząc po spojrzeniach wchodzących do miasta, w ogóle nie zwrócili na to uwagi. Cóż, z racji swojego wieku nauczył się doceniać dzieła architektury ludzkiej czy jakiejkolwiek innej.
Szczególnie fascynowały go Krasnoludzkie arcydzieła budownictwa oraz kowalstwa. Te niskie, silne stworzenia były nadzwyczaj precyzyjne, jeżeli chodzi o budownictwo. Zadziwiająco precyzyjne, co wydawało się wręcz niemożliwe. Czasami były precyzyjniejsze niż Elfy.
Nagle jakiś herold zaczął się drzeć, potem dołączył do niego kolejny i kolejny.
Co jak co, ale organizację w komunikacji informacyjnej mieli denną, więc postanowił kupić gazetę. Przywołał chłopca i wyciągając drobne z kieszeni, sypnął chłopcu na rękę, biorąc gazetę.
Pierwsze ogłoszenie kompletnie go nie zainteresowało. Widział wielokrotnie ludzkie wojsko. To nie dla niego. On nie dałby si zaszufladkować nawet najwyższemu generałowi. Nie widział się też w roli wydającego rozkazy. Wojsko to zdecydowanie nie jego specjalność.
Drugie ogłoszenie mówiło o poszukiwaniu najemników. Nie wiedział co miałby tam zrobić. Trzeba było się temu przyjrzeć z bliska.
Trzecie było kompletnie nie dla niego. Nie znał nikogo imieniem Alankor, ale z pewnością zapamięta je, by w razie czego móc dostarczyć informacje o nim.
Czwarte okazało się idealne, żeby pobawić się ot tak dla sportu i to właśnie miał zamiar zrobić za chwilę.
Piąte, mówiące o eskorcie wydawało się równie interesujące, zaś punkt zgłoszeniowy znajdował się zaledwie kilka kroków od niego. Znał już kolejność. Najpierw zgłosi się do eskorty, potem do najemników, a następnie pójdzie zabawić się z Orkami. Nie powinno to być trudne.
Złożył gazetę i włożył ją pod zbroję, gdy podszedł do niego człowiek wyglądający jak Paladyn.
-Witaj, jestem Tiberius z zakonu Żelaznych Braci Heironousa, znajomi mówią mi " Ciężkoręki", mogę wiedzieć, czy przypadkiem mam przyjemność z kimś dobrze poinformowanym w sytuacji w mieście?-zapytał, zaś za chwilę podszedł również staruszek.
-Nie sądzisz Tiberiusie, że gdyby ten Pan był miejscowy, to przybyłby tu ze zgoła innego kierunku? Proszę o wybaczenie, nazywam się Aureliusz-rzekł lekko skłaniając się. Azael pochwycił spojrzenie staruszka, które przyglądało się jego ubiorowi i broni. Lekko uśmiechnął się do siebie, bezemocjonalnym uśmiechem.
-Samael. Niestety nie wiem nic więcej ponad to, co napisano w tej gazecie. Aktualnie udaję się do "Żelaznej Hali", więc jeżeli zechcecie, możecie iść ze mną-rzekł, ruszając. Nie musiał się rozpychać łokciami. Temperatura wokół niego spadła znacznie poniżej zera, więc ludzie odsuwali się od niego, zaś gdy dotarł do drzwi gospody, temperatura wróciła do normy, a on nacisnął klamkę, wchodząc.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:14.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172