lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [storytelling] Star Gate - Gwiezdne Wrota - SG-6 (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/5568-storytelling-star-gate-gwiezdne-wrota-sg-6-a.html)

Mordragon 08-05-2008 00:44

[storytelling] Star Gate - Gwiezdne Wrota - SG-6
 
[media]http://youtube.com/watch?v=K41iLYVCBeg[/media]


Cała historia miała zaczeła się w sali odpraw kilka poziomów poniżej siedziby Noradu w kopleksie Chayene Mountain.
Sala nie była duża - dość długi, podłużny stół wieńczyło 10 krzeseł. Przy wejściu do sali stało dwóch oficerów lotnictwa Stanów Zjednoczonych, toteż w tej sali znajdowała się flaga tego kraju i tej armii.
W sali znajdowało się trzech mężczyzn i jedna kobieta, która w odróżnieniu od trzech pozostałych nie była wojskowym, siedzieli milcząco czekając aż coś sie stanie. Wiedzieli tylko, że tego typu zebrania w tajnych i strzeżonych kompleksach wiążą się na ogół z awansem i jakąś narodową tajemnicą.

Suchą ciszę przerwały otwierające się drzwi i odgłos butów salutujących strażników. Do pomieszczenia weszły dwie osoby. Pierwszą z nich był krępej budowy, może troche otyły generał.
Drugą osobą był młody człowiek w okularach.

-Spocznijcie - powiedział szybko generał pokazując by Ci którzy wstali szybko usiedli. - Ci którzy mnie nie znają, nazywam się generał George Hammond i jestem odpowiedzialny za część tego kompelsku - powiedział dość dumnie i pewnie, jakby to nie był jego pierwszy raz. - Zostaliście wybrani z pośród najlepszych i mam nadzieje, że z dumą i honorem będziecie służyć naszemu kraju w słusznej sprawie, a w jakiej to sprawie? To opowie już będący tutaj Doktor Daniel Jackson - generał Hammond wskazał ręką na młodego człowieka znajdującego się z a nim.

-Dziękuje generale. Zaczne może z grubej rury. W 1969 nie daleko kompleksu piramid w Gizie odkryto dziwne urządzenie. Przez ponad 20 lat nikt nie potrafił ich uruchomić, aż grupka naukowców... - w tym momencie doktorowi przerwał generał Hammond
-Danielu, wybacz że Ci przerwe ale to ty rozwiązałeś zagadkę Gwiezdnych Wrót - doktor delikatnie się uśmiechnął i zaczął kontynuować.
-No dobra przechodząc do meritum, udało się nam uruchomić urządzenie, które okazało się że służy do transportu pomiędzy różnymi planetami. Oczywiście wtedy myśleliśmy że tylko do jednej... - ah długa historia. Doktor archeologii, Daniel Jackson, jeszcze chwilę opowiadał historię pierwszej wyprawy na Abyddos, kiedy zobaczył miny sugerujące brak wiary.
Nagle przerwał, wyprostował się i podszedł do ściany, która wyglądała jak okno przysłoniete metalową przesłoną. Jackson wyciągnął mały pilot z kieszeni, wcisnął czerwony guzik poczym przesłona odsłoniła wielkie pomieszczenie.
Wyglądało na to, że sala odpraw znajdowała się na drugim piętrze, poniżej było widać...
-Pomieszczenie Wrót i same wrota. Zaraz grupa SG-3 uda się na planete PX-435 w celu umieszczenia pomocy medycznej tamtejszej ludności.


-Symbol trzeci aktywowany - dało się usłyszeć głos dochodzący z pomieszczenia wrót.
-Może zejdziemy na dół, do samego pomieszczenia wrót - Jackson wskazał drzwi, po czym cała grupa udała się na dół krętymi schodami.

Przed wrotami stała grupa SG-3 składająca się z czterech osób i dodatkowych dwóch medyków.
-Symbol siódmy zaskoczył - obręcz gwiezdnych wrót się poruszała zapalając się jednocześnie, w tym samym momencie pomieszczenie wrót pojasniało niebieskim światłem. A we wrotach pojawiło się coś jak niebieska plazma, czy poprostu woda.
[media]http://youtube.com/watch?v=0rZWlg9w9r4[/media]
-To jest horyzont zdarzeń, pozwala on na wysyłanie każdej materii na drugą stronę wrót, ale więcej w tym zakresie wytłumaczy wam Kapitan Carter. Macie jakieś pytania? - zakończył doktor i wyglądał jakby nie pierwszy raz przeprowadzał takie rozmowy. Co dało się odczuć... czwórka całkiem zielonych osób, prócz historii wrót i ich historii nie dowiedziała się kompletnie niczego. Szkoda, że nie było juz nimi generała Hammonda - wojskowy napewno byłby ściślejszy w dzieleniu się informacji, a po doktorze Jacksonie było widać dodatkowo zmęczenie.
Podróże między planetami? Gwiezdne Wrota? Czy to wszystko prawda? Z kim i z czym mają tak dokładnie doczynienia? Tyle pytań i odpowiedzi a w dodatku wszystko wydaję się całkiem urwane z rzeczywistości....

Regot 09-05-2008 01:32

John był porządnie wkurzony, mało że nikt nie uprzedził go o wypadzie do bazy to jeszcze jakiś doktorek zanudza go wykładem na jakiś temat. Nawet nie wiedział jaki, normalnie to słucha uważnie i starł się zapamiętać wszystkie informacje jakie mogą być przydatne ale tym razem było inaczej. Był zdenerwowany i nie mógł się skupić. Wrota planety i podróże. Po co jego tu ściągnęli skoro prędzej wzywali by naukowców i innych jajogłowych. Gdy właśnie schodzili na dłoń by zobaczyć wrota John zdążył się uspokoić i zaczął niechętnie ale jednak słuchać Daniela. Gdy wrota się otworzyły i pojawił się horyzont zdarzeń odebrało mu mowę. Gdy jednak doszedł do siebie doczekał się wreszcie końca tej paplaniny. Daniel zakończył wykład tymi słwami…
„-To jest horyzont zdarzeń, pozwala on na wysyłanie każdej materii na drugą stronę wrót, ale więcej w tym zakresie wytłumaczy wam Kapitan Carter. Macie jakieś pytania? –„
Nie tracąc chwili zabrał głos
-Tak ja mam pytanie. Czy próbuje mi pan właśnie powiedzieć że to coś to… teleporter jak w tych filmach ? A czy ja wyglądam na idiotę ?! Nawet gdyby to przenosiło między planetami to ile trwała by podróż, ile energii trzeba na uruchomienie tego. Nie ma sensu marnować takich pieniędzy dla wycieczki na marsa. –
Zazwyczaj zachowywał dystans do otaczającego go świata. Mimo iż zobaczył ciągle nie dotarło do niego ze stoi naprzeciwko wspaniałej technologii transportu wartej miliardy dolarów. Póki co zobaczył wielki kamienny krążek który pluje wodą i utrzymuje ją w pionie. Zaraz po zakończeniu pytania coś sobie uświadomił. Staną jak wryty i odwrócił się. grupa SG-3 składająca się z czterech osób i dodatkowych dwóch medyków kierowała się ku horyzontowi zdarzeń z całkowita powagą. Mieli przy sobie broń i widać było ze traktują to poważnie. Dopiero teraz do niego dotarło czego jest światkiem.
-E, przepraszam. Znaczy czy oni „idą” na inną planetę ?- zapytał dziwnie zachwianym głosem odwracając się ku Danielowi.
-Nie idą na marsa, prawda? Po co im broń… a, rozumiem… Mamy walczyć z kosmitami czy jak ? Po co nas tu ściągnięto ?-Co chwila przerywał jak by próbując zebrać myśli, nie mógł przygotować się na cos takiego, to był istny szok.

Abaddon 09-05-2008 10:53

Gdy James wszedł do pokoju odpraw zasalutował generałowi i stanął na baczność pod ścianą. Uważnie przyjrzał się zebranym ludziom z którymi najwyraźniej przyjdzie mu pracować. Sierżant, podporucznik i jakaś cywilna kobietka.
Gdy Dr Jackson rozpoczął swój wykład, całkowicie skoncentrował się na jego słowach. W MIC uczyli cie jak słuchać i wyłapywać różne rzeczy które wydają się nie wypowiedziane. Język gestów i tym podobne sprawy.
Gdy Daniel skończył opowiadać i odpowiedział na pytanie podporucznika James podszedł do niego i spojrzał mu prosto w oczy.
-Jestem, pewien że Kapitan Carter może nam wytłumaczyć w detalach jak do działa "doktorze", tylko po co ? I tak mało co ztego zrozumiemy. Ja mam jedno pytanie. Jak już dobrze zauważył podporucznik MacKenzie, ta grupa, ee SG-3, jest uzbrojona. I o ile wydaje się do dziwne to porucznik może mieć racje co do faktu że walczą tam z kosmitami. Więc doktorze, prosze nas oświecić któż jest naszym wrogiem ?

Gust 09-05-2008 18:56

Mark siedział znudzony na jednym z krzeseł przy stole, bawił się swoim nożem i czekał cierpliwie na wyjaśnienia. Gdy do pomieszczenia wszedł generał, widząc iż inni wstali, on też wstał, a nóż którym przed chwilą balansował opadł na stół odbił się i spadł na ziemie. Gdy Hammond dał znak by spocząć, ten usiadł i schylił się po nóż, po czym wrócił do zabawy nim. Gdy Generał powiedział coś o mężczyźnie obok niego, ten podniósł wzrok i spojrzał na doktora nagle się zainteresował, gdy zaczął mówić o dziwnym urządzeniu, schował swój nóż i całkowicie skoncentrował się na wytłumaczeniach o wrotach. Po wysłuchaniu przemowy i odpowiedzi na pytania James'a i John'a wstał i sam zaczął zadawać pytania.

- Czy ja dobrze zrozumiałem mamy przejść przez to urządzenie na inną planetę i walczyć z jakimiś ET?? A druga sprawa, jakie wyposażenie dostaniemy?? Ta sprawa mi co najmniej śmierdzi... - zaczął uważnie przyglądać się wrotom.
- I dlaczego wylatuję z tego woda??

Mordragon 10-05-2008 15:34

Młoda pani archeolog, którą znano z akt jako Monike Coretriani, słuchała z uwagą i nie wtrącała się w odróżnieniu od panów, którzy zadawali iście wojskowe pytania.
-Tak, niestety z używaniem wrót związany jest nasz wróg. Jest to rasa symbiotów, które przekazują genety... - w tym momencie głos Daniela został stłumiony przez słowa osoby wchodzącej do sali wrót:
-Danielu jest to rasa wężogłowych, oślizgłych i parszywych kosmitów - słychać było w tym głosie zaangażowanie
-Ah tak, Jack. Ty im to lepiej wytłumaczysz.To jest pułkownik Jack O'Neil lider grupy SG1 do której i ja należe.


-Ja się nimi zajmę, a ty idź odpocznij - dodał na koniec pułkownik klepiąc doktora po ramieniu, który delikatnie się uśmiechnął obrócił na pięcie i opuścił sale wrót dodając jeszcze przy wyjściu, jakby do siebie.
-Musze jeszcze przetłumaczyć teksty z PX-234

-Zatem, jak Daniel powiedział jest to rasa symbiotów, wykorzystują ludzkie ciała jako nosicieli, nazywają się Goa'uldowie - Jack zrobił kilka kroków wzdłuż młodych i jeszcze zielonych członków nowego zespołu. - Jest to twardy przeciwnik, który podszywa się za bogów wykorzystując wysoką technologie. Jak Wam Daniel pewnie powiedział, zapoczątkowali oni pierwsze cywilizacje na naszej planecie - wśród panów widać było znudzenie, natomiast u pani archeolog duże zainteresowanie - Ale nie martwcie kilka P-90 i granatów i da się ich rozwalić niczym piniatę na urodzinowej balandze
-Celem grup StarGate jest odnajdywanie broni, dzięki której skutecznie możemy obronić się przed Goa'uldami...
-Ale także badanie kultur, które możemy napotkać. Dzięki którym możemy dowiedzieć się więcej o historii cywilizacji na Ziemi - wtrąciła pani archeolog. Jej głos był przyjemny i wpadający w ucho, cóż z akt wynikało że jest również dymplomantką, więc napewno taka osoba przyda się w drużynie.
-A pani to kto?! - skrzywił się pułkownik podchodząc bliżej.
-Nazywam się Monika Coretriani i jestem archeologiem - w tym momencie O'Neil uśmiechnał się i odszedł na dwa kroki do tyłu.
-Paniusiu to nie jest spacerek po uniwerku, umie chociaż pani strzelać?!- na twarzy młodej kobiety pojawił się grymas zakłopotania - No właśnie. Statki kosmiczne, strzelaniny, kosmicie.. gwiezdne wojny!! to wszystko jest możliwe i czekam tam na was! - wskazał na gwiezdne wrota, których horyznt zdarzeń właśnie zanikał po wejściu drużyny numer trzy. Automatycznie w sali wrót zrobiło się ciemniej.
-Zresztą sami zobaczcie - w tym momencie przez drzwi za plecami czwórki nowych członków StarGate Command wszedł ciemnoskóry, wysoki i postawny mężczyzna.
-To jest Teal'c i jest kosmitą - powiedział wprost pułkownik
-W rzeczy samej, O'Neil- delikatnie skinął głowa, a na twarzy pojawił mu się jakby wymuszony uśmiech.
-Teal'c to były przyboczny naszego głównego wroga Goa'ulda Apophisa. Należy do rasy Jaffa, który jest głowną armią Goa'uldów. Ci wojownicy noszą w sobie jednego z tych oślizłych wężów - wskazał O'Neil miejsce w okolicach brzucha Teal'ca
-W rzeczy samej, mój symbiot zapewnia mi siłę, ochronę od chorób, szybciej goją się rany i przedłuża żywotność - dodał krótko i zimno, praktycznie bez emocji. - Jednak w tych okolicznościach nie powinnieneś straszyć nikogo, Jacku O'Neil
-No fakt, macie zatem jakieś pytania?! Jeśli nie to ktoś zaraz zaprowadzi was do swoich kwater, potem odbędzie się kilka małych szkoleń i kilka nudnych wykładów Jacksonna i kapitan Carter, pewnie na temat jakiś flktuacji czaso metry coś tam - skrzywił się i kontynuował - Za każdym razem wszyscy wyglądacie tam samo jak się dowiadujecie o tym wszystkim, ale z czasem przywykniecie do tego. Macie jakies pytania ludzie?

Abaddon 10-05-2008 17:12

Gdy dyskur dr Jacksona został przerwany przez wejście pułkownika James zasalutował i lekko odetchnął. Mimo że go to nie interesowało, to czuł się zaobowiązany swoimi rozkazami do słuchania wywodów archeologa. Naszczęście pułkownik przeszedł do elementu bardziej zdaniem kapitana ważnych.
Komentarz młodej pani archeolog zostawił bez komentarza, bowiem O'Neil powiedział i tak wszystko co było na ten temat do powiedzenia.
Wejście kosmity zwróciło jego uwagę. Uważnie przyjrzał się Teal'cowi. Na twarzy Jaffy nie malowały się rzadne uczucia. Wyglądał jak perfekcyjny żołnierz.

Gdy dostali możliwość zadawania pytań, odrazu się odezwał

Sir, podejrzewam się że ja, pan porucznik, sierżant i pani doktor mamy stanowić zespół ? No więc wypadało by się przedstawić zanim przejde do moich merytorycznych pytań. Kapitan James Goodfellow z MIC. A teraz do rzeczy : jaką technologią dysponują obcy ? Jakich używają taktyk ? I jak stoją z liczebnością. Pozatym czy Stany Zjednaczone lub ziemia są w jakimś niebezpieczeństwie. Znaczy się czy Gou'uld mają jakieś inne środki transportu międzyplanetarnego niż Wrota ?

Regot 10-05-2008 18:38

Pojawienie sie O'nila wzbudziło jego zainteresowanie, dużo słyszał o nim i byłe pełen szacunku dla jego osoby.Słuchał co ten miał mu do powiedzenia i wszystko stało sie jasne. Glizdy pasożytują na ludziach i mają manie wielkości, niekiedy podają sie za bogów. wszystko wydawało sie układać w logiczną całość do puki nie pojawił sie Teal'c
-Wszystko jasne oprócz jednego. Naszym wrogiem są glizdy pasożytujące na czyimś ciele, jeśli dobrze rozumiem to też kontrolują ciało nosiciela. Więc czemu on nie jest wrogo nastawiony ?- Spytał spoglądając na ciemnoskórego kosmitę. najpierw wrota a teraz kosmita, gdyby nie to że jest w tajnej bazie wojskowej zapewne udał by sie prosto do psychiatry. Takich rzeczy nie widuje sie codziennie... no w sumie to może jednak... tak czy inaczej to coś niezwykłego.

Gust 11-05-2008 14:46

Gdy doktor Daniel wyjaśniał im temat obcych, na jego twarzy malowało się zniesmaczenie. - Że niby mamy walczyć z jakimiś obślizgłymi robalami na innej planecie... Co to ma być, jakieś Reality Show?? Ukryta kamera, próbują nas wkręcić... Takie urozmaicenie życia w jednostce... - myślał tak patrząc się i słuchając doktora. Jego przemyślenia zostały przerwane przez wkroczenie do sali pułkownika Jacka O'Neli. - Kolejny który będzie gadał o tych ET - przyjął go chłodnym uśmiechem, tak z grzeczności, nie chciało mu się już słuchać tych wszystkich wykładów o kosmitach i tym podobnych. Lecz gdy O'Neli zaczął mówić ten spokojnie i z uwagą słuchał go, bo jednak o walkę chodziło więc lepiej wysłuchać szczegółów. Gdy do pomieszczenia wszedł czarnoskóry mężczyzna, a on usłyszał że jest to kosmita, nagle przeleciało mu przez głowe - CO?! Jeden z tych robali w bazie... Co on tu niby robi... Jeszcze się na kogoś rzuci... - ten zapobiegawczo złapał za rączkę swego noża i zaczął uważnie obserwować każdy ruch obcego. Gdy znów usłyszał że można zadawać pytania, poczekał aż O'Neli odpowie innym na pytania i zaczął mówić.

- Dobrze na początek ponowie moje poprzednie pytanie. Jakie dostaniemy uzbrojenie?? Po drugie czy jest Pan pewien że sprowadzenie tu jednego z naszych wrogów było właściwym posunięciem?? Po trzecie jaką taktykę walki przyjmują te Goa'uldy?? Wolą ataki z zaskoczenia, czy może walkę otwartą? - starał się przy tym jak mówił być jak najbardziej poważny.
Zaraz po tym zaczał coś szperać po kieszeniach, po chwili wyciągnął z tylnej kieszeni spodni mały notesik i zaczął rozpisywać sobie informacje o przeciwniku. Gdy skończył "bazgrać" na małych karteczkach przypomniało mu sie jak kapitan mówił coś o przedstawieniu się, schował notes powrotnie do kieszeni spodnie i z uśmiechem odrzekł do reszty jego grupy.
- Witajcie, Mark White z Sił Lądowych.

Mordragon 13-05-2008 21:33

-W Teal'cu Goa'uld tylko dojrzewa, co daje jak wspomniał duże korzyści, ale równiez i słaby punkt - szybko odpowiedzia O'Neil, wtedy kiedy Tealc tylko skinął głową. - Jak już wspomniały rasy ludzi i Jaffa wierzą w Goa'uldów jak w chodzących po ziemi bogów. Da się ich pokonać! zrobiliśmy to na Abyddos z Ra. A co do technik, zagrożenia Ziemi to dowiecie się wszystkie w swoim czasie. - zakończył surowo pułkownik.
-Zatem zaczynamy zabawę, zanim ruszycie na pierwsza misję, czeka was kilka niespodzianek takich jak Ja, Tealc, doktor a zarazem kapitan Carter i Daniel. Zatem zapraszam was do przydzielonych wam kwater. Są już tam wasze rzeczy. Jakieś pytania? - spytał Jack i wskazał delikatnie na sierżanta stojącego nie daleko.
-Zatem, to jest sierżant Walter zaprowadzi was


Podróż z sierżantem Walterem była pełna opowieści o tym jaką ważną funkcję sprawują w SGC - czyli wybieranie współrzędnych, otwieranie zamykania przesłony czyli urządzenia mającego zabezpieczyć SGC przed niechcianymi gości itp.
Kwatery były nie duże - biurko z lampką, szafka i prycza. Cóż czego więcej się spodziewać dla nowych. Czworo młody adeptów świata gwiezdnych wrót, który de facto były na wyciągnięcie ręki, w ich ojczyźnie w tajemnym kompleksie, siedzibie Noradu.
Po jakiejś godzinie, kiedy już każdy odpowiednio się zadomowił przyszedł inny sierżant i zabrał wszystkich na jedno ze spotkań, o których mówił pułkownik Jack O'Neil.
Korytarz był kręty i długi, wiele drzwi i kilku naprawdę groźnie wyglądających strażników należało pokonać, zanim dotarło się do czegoś co wyglądało jak laboratorium, albo raczej pokój naukowca.

-O witajcie - przywitała grupę urodziwa blondynka - jestem kapitan Samanta Carter - po stroiju naukowca nie było widac w niej żadnego wojskowego, cóż pokłonu i szacunek należy oddać. - Jestem również doktorem astrofizyki i prócz przynalezności do SG1 zajmuję się badaniami nad znalezionymi urządzeniami jak i samymi wrotami. Zanim zaczne, macie może jakies pytania, które przyszły wam do głowy w między czasie?! - jej ton głosy był dość miły, aczkolwiek mówiła trochę za szybko, co sprawiało wrażenie, że nawet tak prosty tekst jak ten wydawał się być fizyczno-astrologiczną kabałą.


-Ja wiem, że wszystko wydaję się być nowe i dziwne. I że wszystie informacje dostajecie tak nagle i w takich ilościach, ale plusem SGC jest to że po moim małym wykładzie zapraszam wszystkich na dobre jedzenie do naszej stołówki - uśmiechnęła się szczerze, ale te ostatnie słowa brzmiały nieco sztucznie, bardziej pasowały by do pułkownika O'Neila, którego dało się już trochę poznać. Cóż podczas obiadu napewno będzie czas na zapoznanie się.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:23.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172