|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-06-2008, 22:02 | #1 |
Reputacja: 1 | Krucjator Krucjator 6 grudnia 2216 godzina 14:00 GMT Pavel - młody kapitan statku Krucjator przez dwa tygodnie miał cały statek wraz załogą pod swoją kontrolą. Teraz ze zniecierpliwieniem przyglądał się procesowi dehibernacji. Salę inkubatora wypełniał dźwięk tytanowo-plastikowego ramienia, które zdejmuje z wielkich półek kapsuły i ustawia je na podłodze w jednym rzędzie w pozycji pionowej. Dźwiękowi temu wtórował komputer mówiący delikatnym lecz stanowczym kobiecym głosem Dehibernacja obiektów 3,4,5,6 ,7 i 8. http://malinet.republika.pl/inkubator.gif mapki: http://malinet.republika.pl/krucjator poziom 1.jpg http://malinet.republika.pl/krucjator poziom 2.jpg http://malinet.republika.pl/krucjator poziom 3.jpg Ze stojących na ziemi kapsuł wydobyła się z sykiem para. Wyrównało się ciśnienie i poziom tlenu. Zaszronione do tej pory szklane szyby, przez które nie sposób było dostrzec zamrożonych osób, raptem stały się przezroczyste. Wieka otworzyły się z delikatnym puknięciem . Z kapsuł zaczęły powoli wychodzić postacie Terry'ego, Abram'a, Maxim, Matthew, Daniela i Mikaela. Pavel czekał na nich na długiej zielonej ławce. Ustawił na niej buteleczki z wodą i rozwiesił ręczniki. Przywitał przyjaznym uśmiechem i słowami Witajcie,witajcie wszyscy. Kopę lat przyjaciele. Chwilę potem kobiecy głos z komputera wygłosił komunikat o obowiązku stawienia się na przymusowe badania stanu zdrowia. Poinformował także, że placówka zdrowia znajduje się na poziomie trzecim. Odmrożeni podróżnicy mieszkali na Krucjatorze przez 9 lat zanim poddani zostali 120-letniej hibernacji. Doskonale znali statek, teraz jednak musieli na nowo przypomnieć sobie wszystko. Ostatnio edytowane przez PonuryByk : 09-06-2008 o 21:10. |
09-06-2008, 20:18 | #2 |
Reputacja: 1 | Słyszeliście pewnie nieraz, jak lekarze mówią, że podczas hibernacji nic się człowiekowi nie śni? Gówno prawda. Nie wierzcie frajerom w białych kitlach. Oto stoję właśnie w sterowni mojego 'Koriolana' a przede mną oficer nukleonik odtańcowuje taniec brzucha. Nie, nie mówcie mi nic o podświadomych pragnieniach ujawniających się w czasie snu. I tak jestem wystarczająco przybity. - Kapitanie, kapitanie! - woła z obleśnym uśmiechem na swoim tłustym obliczu - Stos atomowy nie działa! - Doprawdy? - udałem zdziwnienie. Nieźle mi wyszło, jak na kogoś kto ćwiczy to od stu lat z okładem. Nukleonik żarliwie pokiwał główką i powiedział ze śmiertelną powagą w głosie: - Parówki się skończyły, kapitanie. Bez parówek nie ruszy, bo nie będzie komu wiosłami zasuwać. W chwili gwałtownej rozpaczy złapałem się za głowę. - Ależ, proszę się nie łamać kapitanie!.. - pocieszył mnie oficer - Widziałem na trzecim pokładzie różowego słonia; rąbniemy go z miotacza i nakararmimy galerników... - poklepał mnie po ramieniu. Zapytacie; czy jest jakaś różnica pomiędzy debilizmem snów hibernacyjnych, a takich zwykłych, przez jakie przebrnąć trzeba każdej nocy? Owszem. Jest jedna. Nie można się obudzić. - Dehibernacja obiektów 3,4,5,6 ,7 i 8 - powiedział do mnie nukleonik, a świat przedstawiony stracił nagle barwy i zaczął się rozmywać, przekształcając się w parę. Zobaczyłem otwierającą się nade mną pokrywę komory hibernacyjnej. Umysł powoli zaczął się rozgrzewać i zdałem sobie sprawę, że to nie jest sen, ale nareszcie jawa. Zerwałem się do przodu i odrobinę przeliczyłem - mięśnie nie wróciły jeszcze do pełni sprawności i mało co nie upadłem. Przełożyłem jednak ciężar ciała na drugą nogę, i dzięki temu utrzymałem równowagę. Spojrzałem przed siebie - wzrok odzyskał już dawną ostrość. Naprzeciw mnie stał kapitan. - Kapitanie - powiedziałem i mocno uścisnąłem jego dłoń. Wziąłem ręcznik i przyłożyłem do twarzy rozkoszując się przez chwilę jego szorstkością - i tego, że wszystko było nareszcie *realne*. - Mam nadzieję, że nie będę musiał składać raportu z ostatnich stu dwudziestu lat? - mruknąłem do kapitana z krzywym uśmiechem na twarzy. Komputer tymczasem poinformował o konieczności przeprowadzenia badań medycznych. Wiedziałem że na odprawę czas przyjdzie dopiero po zakończeniu procedury dehibernacji - a ta nie mogła się skończyć dopóki nie przeprowadzi się badań końcowych. - Pan wybaczy, kapitanie - powiedziałem kierując się w stronę windy, zerkając kątem oka na wybudzonych towarzyszy.
__________________ There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old. Ostatnio edytowane przez Chrapek : 09-06-2008 o 21:22. |
09-06-2008, 23:43 | #3 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Ciemność, ciemność i ciemność... A potem wreszcie rażące białe światło. A zaraz potem jakiś tekst o czymś-tam-obiektów-z-jakimiś-numerami. Otworzyłem oczy i ujrzałem jakąś postać przed sobą. Nie widziałem jednak za dobrze. Mam nadzieję, że to szybko minie. To chyba jakiś facet. Wywalił jakiś tekst o przyjaciołach i po głosie poznałem, że to rzeczywiście facet. Wolałbym jakąś zgrabną brunetkę, no ale nie zawsze się ma co się chce. Zrobiłem niepewny krok do przodu i runąłem na ziemię. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Poczułem też chłód, którego jeszcze przed chwilą nie czułem. Coś czułem, że ta hibernacja nie wyjdzie mi na dobre. Jak człowiek może przeżyć w takiej temperaturze? Wolałem się nie odzywać, kto wie może język też mam jakiś odrętwiały, a nie chciałbym zacząć bełkotać jak po litrze wódki. Ktoś pomógł mi wstać. Podtrzymał mnie przez parę sekund, aż odzyskałem czucie w nogach i chwiejnym krokiem podszedłem do gościa z ręcznikami. Ktoś coś wspomniał o jakichś badaniach, więc na wpół ślepy udałem się do windy... Tak poza tym proponowałbym temat na komentarze założyć Ostatnio edytowane przez Col Frost : 10-06-2008 o 13:32. |
10-06-2008, 00:45 | #4 |
Reputacja: 1 | Max słyszała jakieś głosy. Nie zwracała na nie uwagi, tak dobrze jej się spało... Nie chciała się budzić, więc nie otwierała nawet oczu. Zrobiło się nagle tak jakoś strasznie zimno i mokro. Jej ręka powędrowała po kołdrę by się przykryć, zamiast tego uderzyła w chłodny metal. Powoli zaczęła czuć jak nogi jej się zaczynają uginać a ona "spływa" po jakiejś śliskiej powierzchni. Tego było za wiele. Za dużo nieścisłości z tym odpoczynkiem. Otworzyła jedno oko, jakoś nie mogła przez chwilę złapać ostrości i dlaczego wszystko miało taki mlekowaty kolor?! Podniosła się powoli nadal nie zdając sobie sprawy z tego co się dzieje. Było cholernie zimno. Powoli wysunęła się z kapsuły hibernacyjnej. Po krótkiej chwili była w stanie nawet stanąć! Przeciągnęła się sprężyście ziewając przeciągle, przetarła oczy obojgiem rąk. Dopiero jak zobaczyła kapitana wszystko do niej dotarło. W takim razie miała teraz prawie 150 lat! Zmierzyła kapitana wzrokiem. Uśmiechając się szczerze. - Witam, Kapitanie. Dawnośmy się nie widzieli, kope lat, można powiedzieć. Zamiast przywitać się oficjalnie rzuciła mu się na szyję, w końcu byli starymi znajomymi. Trochę komicznie to wyszło, nie kontrolowała jeszcze do końca swojej koordynacji ruchowej. Potem przywitała się równie ciepło z resztą "śpiochów". Następnie wytarła się i opatuliła ręcznikiem, ciągle było je zimno. Napiła się też wody. Raczej z zasady niż z pragnienia. Poczekała na resztę grupy, by razem iść na badania.
__________________ "If you want to know where your heart is, look where your mind goes when it wanders" |
10-06-2008, 14:23 | #5 |
Reputacja: 1 | Przeszło 120 lat i wciąż ta sama wizja rodzice, martwe ciała leżące w kałuży krwi. Pieprzone gangi. Nagle obraz znikną, byłą tylko ciemność i jakieś przygłuszone dźwięki. Jakieś liczby, obiekty, nic z tego nie zrozumiałem. Dopiero gdy otworzyłem oczy uświadomiłem sobie gdzie jestem. "Te sukinsyny już nie żyją" - pomyślałem - "Tak minęło 120 lat". Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Podszedłem do kapitana, przynajmniej tak mi się wydawało - wzrok jeszcze nie powrócił do normy. Stanąłem na baczność i zasalutowałem, czemu to zrobiłem, przecież nie musiałem, nawyk z wojska. Wziąłem przeznaczony dla mnie ręcznik. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Komputer chyba wcześniej wspominał coś o badaniach, trzeba więc ruszyć tyłek. |
10-06-2008, 19:07 | #6 |
Reputacja: 1 | Abram powoli wyszedł z komory hibernacyjnej. Jego przebudzeniu nie towarzyszyły żadne efekty uboczne... No może poza jednym. Ale mnie poczochrało! Mogliśmy nie zabierać naukowcom tych gigantycznych kartofli, przecież bimber można było zrobić z czego innego. Ale nie! Oni chcieli z "tradycyjnie", to i teraz wszyscy mamy "tradycyjnego" kaca i wizytę w ambulatorium... Stary kapitan będzie zły jak się o tym dowie. - myślał w drodze do butelki. Jednym haustem opróżnił jej zawartość i nagle wszystko zaczęło do niego dochodzić.Przecież ja wczoraj nie piłem! Miałem być zamknięty w kapsule! -Ile czasu tam przeleżałem? - zapytał z zaciekawieniem. |
10-06-2008, 21:21 | #7 |
Reputacja: 1 | 120 lat. I zauważcie, że nie widać tego po nas. Ba, nie widać po nas nawet tych dwóch lat, o które fizycznie się postarzeliśmy. Ale ja wam powiem, że wszystko pamiętam jak przez mgłę. O mój Boże, jak dobrze z kimś wreszcie porozmawiać. 120 lat i prawie 3 miesiące nie gadałem z nikim oprócz komputera. Słyszeliście jaki ma teraz głos? Niezła z niej babka się robi. I jest inteligentniejsza z dnia na dzień. Mówiła mi, że przez 120 lat, jak leżeliśmy w lodówce, ona wielokrotnie obejrzała wszystkie filmy z naszej biblioteki kinowej. Cholera, rozgadałem się prawda? - trzepotał językiem Pavel. Oczy jego lśniły radością. Ruszył powoli w stronę windy pierwszej, licząc na to, że wszyscy mają zamiar wybrać się do placówki medycznej na trzecim poziomie na badania, a on z chęcią by im towarzyszył. |
10-06-2008, 21:54 | #8 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Wzrok powoli zaczął mi się polepszać, a świat robił się wyraźniejszy. Biała mgiełka znikała. Słuch działa doskonale. Szkoda tylko, że ktoś mi ciągle gdera nad uchem. Odwróciłem się, by zobaczyć co to za jeden. Od razu wypaliłem: - Weź się człowieku przynajmniej na chwilę przymknij! Mrugnąłem oczami i zauważyłem oficerskie gwiazdki. "No to pięknie. Dopiero co się obudziłem i już mnie czeka parę nocy w areszcie. Nie, no na prawdę super." - Eee... Prz-przepraszam, sir. Nie zauważyłem... - wyjąkałem. Stanąłem na baczność, na tyle na ile pozwalały mi na to moje mięśnie i zasalutowałem, czekając na reakcję kapitana. |
10-06-2008, 22:38 | #9 |
Reputacja: 1 | Pavel odwrócił się i zerknął na Matthew. Zrozumiał wnet, że jego podopieczny nie doszedł jeszcze do siebie. Twarde słowa uznał za dowcip sytuacyjny. Zmierzając dalej w stronę windy roześmiał się głęboko i rzucił z pewnej odległości -Spocznij szeregowy. Zapraszam wszystkich do placówki medycznej. Na panelu windy wcisnął przycisk ze strzałką w górę. Winda posłusznie zjechała bezdźwięcznie i otworzyły się drzwi. Wszystkie cztery windy na pokładzie Krucjatora były przeogromnymi windami nadającymi się do przewozu wielkich i ciężkich ładunków. W środku na panelu były tylko cztery przyciski. Trzy z nich odpowiadały numerom pięter, a przycisk czwarty zatrzymywał windę awaryjnie. Ostatnio edytowane przez PonuryByk : 10-06-2008 o 22:43. |
10-06-2008, 22:54 | #10 |
Reputacja: 1 | Max poszła chętnie za wszystkimi, trochę może przeceniając swoje możliwości po hibernacji. Niemal, że znów się wywaliła. Idąc za grupą rozglądała się ciekawie. - Niewiele się tutaj zmieniło odkąd nas zahibernowano. Podeszła do reszty grupy a konkretnie do Kapitana. poklepała go po ramieniu. Nieco się wspierając, wiedząc, a raczej mając nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko. - Ty za to się trochę postarzałeś, Kapitanie. Mrugnęła do niego. - Rozumiem, że wszystko jest na swoim miejscu? Jak się ma moje laboratorium i ogród botaniczny? Szła spokojnie, wiedziała, że od początku nie będzie zbyt sprawna, ale miała szczerą nadzieję, że ten stan szybko minie.
__________________ "If you want to know where your heart is, look where your mind goes when it wanders" |
Narzędzia wątku | |
WyglÄ…d | |
| |