Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-06-2009, 23:21   #501
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Ogień, choć palił niósł także oczyszczenie. Choć był siłą dogłębnie destruktywną, potrafił także nieść dobro. Ktoś kiedyś powiedział, że ogień jest jak chaos - może nieść pomoc lub szkodę w zależności od tego, kto nim operuje. W rękach niektórych mógł posłużyć do spalenia miasta, podczas gdy ten sam ogień innej osobie mógł pomóc w rozświetleniu mroku lub ogrzaniu posiłku. Ogień nie był więc ani dobry, ani zły. Był po prostu... ogniem. Jak wiele innych wartości nie mógł zostać bezpośrednio zakwalifikowany po jednej ze stron barykady. Dokładnie tak samo było ze sługami Ognistego Pana, który sam był niczym ogień. Byli dobrzy i źli, szlachetni i niegodziwi. Wszyscy byli po prostu... ludzcy. To właśnie dlatego przyszło w tej chwili Blackerowi umierać

Od dziecka marzył o czynach heroicznych, walkach z bestiami bądź ludźmi, w ochronie wyższego dobra bądź zwykłych jednostek. Nade wszystko chciał do końca pozostać człowiekiem, by gdy i jemu zabije dzwon móc umrzeć ze świadomością dobrze przeżytego życia. Pragnął nieśmiertelności, jednak nie jako istota żywa. Chciał przetrwać w pamięci innych, jako cząstka tych którym kiedyś zdołał pomóc. Był to powód, dla którego zdecydował się na tę walkę. Wiedział, że jego organizm wyniszczony klątwą oraz przygodami nie wytrzyma zbyt długo, zwłaszcza że od zawsze był słaby. Mógłby żyć dalej, zostawiając bestię na wolności tylko po to, by umrzeć niedługo później. Zamiast tego wolał walczyć w obronie tych wszystkich, którym czarnoskóry towarzysz mógłby zagrozić, nawet jeśli to oznaczało pewną śmierć. To był jego wybór, jego Wolna Wola

Rzucił się do ostatniego, desperackiego ataku, ignorując miażdżącą przewagę przeciwnika. Dirith wytrącił mu broń z ręki rozcinając mu dłoń, drugim sejmitarem rozcinając brzuch kapłana. Wciąż działająca magia lecząca nie mogła mu pomóc, ale uśmierzała ból i trzymała go jeszcze przy życiu. Jednak jego moc odchodziła wraz ze strumieniem wylewającej się z niego krwi. Blacker postąpił chwiejnie krok dalej i upadł na kolana, co wywołało jeszcze gwałtowniejszy krwotok. Kapłan chwycił się rękami za ranę, jakby starając się zatrzymać uciekające życie choć na chwilę. Nie robił jednak dlatego, że aż tak bał się śmierci. Po prostu czekał

Na cale szczęście Ulfger nie zmuszał go do zbyt długiego oczekiwania. Kapłan widział, jak zostawiając za sobą szkarłatną smugę krwi podpełzł do Diritha. Tego właśnie było mu potrzeba. Kapłan zebrał w sobie resztkę sił, by po raz ostatni wezwać do siebie Jego imię

- Niech... Twe... święte płomienie... oczyszczą mnie... w... ostatniej... godzinie

Wyciągnął rękę lekko do przodu widząc, jak drow przygotowuje się do przemiany. Chciał podpalić beczkę, jednak wraz z kolejną falą osłabienia płomyki pełzające nad jego dłonią zgasły. Ogarniał go chłód, pełznący powoli od stóp w górę, zostawiający za sobą kompletny bezwład. Był już pewien, że to koniec gdy w beczkę wbiła się strzała. Na jej końcu pełzały pojedyncze iskry, które choć niezdolne by podpalić taki ładunek dały kapłanowi szansę. Był zbyt słaby, by ponownie przywołać do siebie płomienie, jednak wystarczyło mu sił, by je podsycić. Z zadowoleniem obserwował, jak płomyk przepalił się do środka. Chwilę później powietrzem wstrząsnęła potworna eksplozja. Ciało kapłana, który był najdalej od epicentrum zostało miotnięte niczym szmaciana lalka. Przeleciał kawałek w powietrzu, po czym uderzył w ziemię. Przeturlał się jeszcze kawałek i znieruchomiał, uderzając plecami o drzewo. Jeszcze tliła się w nim iskierka życia, podtrzymywana przez moc Ognia. Jedno ocalałe oko wpatrywało się po raz ostatni w niebo. Bał się opuścić wzrok, nie chcąc zobaczyć krwawego ochłapu jaki pozostał w jego ciała. Resztki szaty tliły się jeszcze, jakby Pan towarzyszył mu w ostatnich jego chwilach. Na ten widok Blacker uśmiechnął się po raz ostatni, po czym z wyraźną ulgą zamknął oko, oddając życie
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 13-06-2009, 14:39   #502
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirith już się cieszył, że uda mu się uciec przed wybuchem gdy zgasły płomienie na dłoni kapłana. Jednak widok płąnącej strzały zbił całkowicie jakiekolwiek oznaki radości z pyska likantropa. Co więcej widok elfki z łukiem wyzwolił w Dirithu nieokiełznaną wściekłość.
Kiti była jedną z dwóch elfek, i jedną z dwóch przeciwników którzy jako jedyni przeżyli atak mrocznego elfa. Nawet teraz postanowił jej odpuścić, ze względu na to, że jednak udało się przełamać klątwę i w końcu był sobą. Ba, nawet zyskał kolejną formę w którą mógł się zmieniać, tygrysa!
Dlatego Dirith przez tą zdradę wpadł w furię jakiej nie czuł nigdy wcześniej.. No może tylko raz kiedy wściekł się na swojego twórcę, zbuntował się i zaczął z nim walczyć.
Tygrysołak zmienił zatem kierunek ucieczki aby ruszyć w stronę Kiti. Nie zdążył jednak wykonać pełnego kroku zanim nastąpił wybuch, który zagłuszył ryk wściekłości tygrysołaka.
Wybuch był całkiem silny, jednak wściekły likantrop ledwo go odnotował. Tak już po prostu było, że podczas furi nie docierało do niego nic, a w szczególności ból, lub chociażby jakiekolwiek odczucie ran. Czuł się niepokonany i wszechpotężny.
Jednak wybuch powalił go na ziemię, a latające kawałki zbroi krasnoluda także zrobiły swoje. Mimo że tygrysołakiem z racji swojej sporej masy nie cisnęło tak jak kapłanem, lecz mimo to przeturlał się kawałek po ziemi.
Chmura czarnego dymu po wybuchu okryła miejsce w którym padł likantrop i powoli się przesuwała dalej.
Po chwili wyłonił z niej Dirith. Był cały czarny od sadzy, futro tliło się w wielu miejscach a gdy zawiał wiatr dodatkowo wzbiłał obłoki pyłu którym pokryty był mroczny elf w najpotężniejszej swojej formie. Cały był poraniony, jedna łapa trzymała sie tylko na skórze, najwyraźniej odcięta przez płytę ze zbroi krasnoluda, która wystawała z jego boku, tak jak kilka innych. Brakowało także jednego ucha, skąd sączyły się spore ilości krwi, tak jak z rany na czole. Szedł chwiejnie, a w oczach zalanych posoką dało sie jeszcze dostrzec bezgraniczną wściekłość.
To było wprost nieprawdopodobne, żeby ktokolwiek przeżył coś takiego. Jednak tak się stało. Tygrysołak szedł chwiejnie lecz solidnym tempem w stronę elfki. W jego umyśle była tylko jedna myśl: zabić za wszelką cenę i nigdy więcej nie zostawiać na swojej drodze nikogo żywego. Z gardła ledwo żywej bestii wydobyło się bliżej nieokreślone charczenie, które zapewne miało być ogłuszającym rykiem wściekłości jaki wydawał z siebie tygrysołak jeszcze niedawno.
Tak więc ten eksperyment drowiego maga okazał się nader udany a teraz, niewiadomo dzieki czemu, kroczył w stronę przeciwniczki z bezgraniczną wściekłością w oczach.
 
eTo jest offline  
Stary 13-06-2009, 16:19   #503
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
To byłoby straszne, gdyby dwarf i kapłan polegli na darmo. Widziała z daleka beczułkę, słyszała wcześniej jak Ulfger wspominał ze to proch i jak usiłował sprzedać go Blackerowi na rzecz świątyni pana Ognia. Widziała jak kapłan ostatkiem sił próbował rzucić zaklęcie ale nie była pewna czy mu się udało. Zrozumiała jak okropny koniec szykowali drowowi i sobie, początkowo ją to przerażało, miała w umyśle wizje wybuchu i tego co stanie się z dwarfem i kapłanem. Kiedy jednak płomyczki znikły i już nie mogła ich dostrzec poczuła palący strach. Że drow wyrwie się i ucieknie, oni umrą na darmo. A drow będzie kontynuował swą krwawą drogę, zmasakruje ją i Kall`eha a potem pójdzie w świat z błogosławieństwem mrocznych sił siać Chaos. Drow popełnił jednak błąd. Przestał być drowem a tym samym jego sexowność w oczach sil wyższych spadła na tyle że klątwa przestała działać. Teraz Kiti, elfka i jej długie uszy górowały. Celowała z łuku, początkowo w Diritha. Wyobraziła sobie jednak tygrysa miotającego się w płomieniach pożerających jego futro, wyobraziła sobie jak nieprzyjemnie bolesne musiałoby być powolne płonięcie żywcem. Dlatego wymierzyła w beczkę z prochem. Niech zginie od jednego ciosu, szybko. Ręce jej drżały. Nie była przekonana... czy ma prawo... czy powinna... Myślała o tym drowie. O tym jak walczył u ich boku. Patrzyła na kapłana, zastanawiała się ze łzami w oczach, czy on... czy może nie da się go jakoś... wyleczyć, opatrzyć, czy on musi umrzeć...? Z dwarfem było dużo gorzej, ale on też...
- Idźcie... idźcie bezpieczni... – szepnęła.
Wypuściła strzałę. Las rozświetlił ognisty wybuch. Zacisnęła powieki i odwróciła głowę.

Usłyszała ryk. Jej serce zamarło. Usłyszała ryk! Otworzyła szeroko oczy pełne grozy i ujrzała Dirith wyłaniającego się z czarnej chmury dymu. Ten widok był gorszy od widoku hydry, od jej wizji, nocnych koszmarów.
- Jak?! – wyjąkała, w panice się cofając.
Tygrysołak szedł wciąż ku niej. Nogi miała jak z waty. Czuła już na gardle zaciskające się szpony tygrysa i mrocznej klątwy. Nie mogła oddychać. Nie mogła się ruszyć. Drow z piekła rodem! Cofnęła się chwiejnie ale zaczepiła o coś nogą i z przeraźliwym piskiem zgrozy upadła. Nigdy w życiu nie krzyczała z taką bezradnością i przerażeniem. W histerycznej panice pozbierała się z ziemi i odbiegła kawałek, ciągle oglądając się na tygrysołaka.
„Przecież nie pobiegnie...! Nie będzie mnie ścigał, nie dogoni w takim stanie!...”
Była jednak pewna, ze tygrysołak lada moment zerwie się do biegu i dopadnie ją po paru susach! Zatrzymała się i odwróciła ku niemu, rżącymi rękoma sięgając po łuk.
- Piekliszcze!!! – jęknęła rozpaczliwie.
Wycelowała. Czy to coś w ogóle da!? Miała wizji w której kilka strzał sterczało z piersi tygrysołaka, a on dalej szedł ku niej, zakrwawiony, spalony, straszny straszny straszny!!! To była jej kara!
Ręce jej tak drżały, że nie mogła utrzymać strzały na cięciwie.
- Nie zbliżaj się!!! – załkała rozpaczliwie, wypuszczając w końcu strzałę.
Próbowała przyszpilić stopę tygrysa do ziemi albo przebić jego kolano, byle tylko się zatrzymał!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 13-06-2009, 17:16   #504
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Tygrysołak idąc chwiejnie i coraz wolniej nawet nie zauważył lecącej w jego kierunku strzały, ani tym bardziej nie odczuł zupełnie gdy przebiła jego kolano na wylot. Tak samo jak to miało miejsce z wystającymi płytami krasnoludzkiej zbroi, które tkwiły głęboko w ciele likantropa. Zdawało się, że juz nawet nie oddycha, gdyż jego klatka piersiowa była zupełnie nieruchoma, a z gardzieli tygrysołaka nie dochodziły żedne, nawet najcichsze odgłosy.
Po dwóch kolejnych krokach ze strzałą w kolanie prawie trzymetrowa bestia padła na pysk tak jak stała.
Jednak najwyraźniej nadal nie docierało do Diritha, że to koniec. Może nawet nie wiedział że upadł, albo dlaczego tak się stało. Mimowolnie jeszcze próbował się czołgać. Bez skutku, gdyż upadł na zdrową łapę, a kikutem tylko tarł po ziemi cały czas uczepiony jednej myśli.
~ Zabić.. za wszelką.. cene, za..~
Po którtkiej chwili już znieruchomiał, lecz oczy nadal były otwarte. Nadal były skierowane na elfkę i widać w nich było wściekłość, lecz już nie było w nich iskry świadczącej o życiu. Po prostu były.
Tak samo jak po prostu Dirith wyszedł z tej chmury dymu czy to dzięki temu że wściekłość dawała mu tak wielką siłę aby nawet praktycznie będąc martwym nadal dążyć do walki, czy też dzieki diesiątkom mutagenów oraz zaklęć jakie były na niego rzucane gdy Dirith był tworzony, czy też jego wściegłość zagłuszyła i nie dopuściła do świadomości fakt, że likantrop jest już martwy. Tego już nie dowie się nikt.
 
eTo jest offline  
Stary 13-06-2009, 23:01   #505
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti nie mogła uwierzyć własnym oczom. To stworzenie... ten drow z piekła rodem... To był jakiś koszmar! Jego zakrwawione i spalone ciało rozpadało się niemal na jej oczach, a on nadal szedł w jej kierunku! Strzeliła, nie patrząc już nawet czy trafiła, bo on nadal szedł, nadal nadal!!! Z wrzaskiem rozpaczy zerwała się do ucieczki, drąc się
- ODEJDŹ, ODEJDŹ, ODEEEJDŹ!!!
Usłyszała odgłos upadku i obejrzała się prędko. Tygrys upadł.
„Leży!!!” – pomyślała z niesamowitą ulgą i znów mogła oddychać.
Przystanęła, czujnie go obserwując. Bała się zbliżać, była pewna, że wstanie. Dłuższą chwilę obserwowała tygrysołaka, walcząc ze swym lękiem. Kiedy zrozumiała, że on nie żyje, odetchnęła, ale wypełniło ją bardzo dziwne uczucie. Uczucie żalu, ulgi, wstydu, nienawiści, złości i wstrętu, do samej siebie.

* * *

Kiedy płomienie wygasły ze zgrozą rozejrzała się wokół. Widok był przytłaczający. Dwafa nie było. Znaczy był... wszędzie... wokół... Czegoś tak okropnego nigdy jeszcze nie widziała... Bała się tam podejść. Ale kapłan leżał pod drzewem, chciała... zobaczyć czy... Sama nie wiedziała czego chciała tak naprawdę. Była w szoku. Dlaczego oni musieli umrzeć, teraz, kiedy...?!
Zatrzymała się ponad martwym kapłanem. Jego stargane wybuchem ciało wyglądało okropnie. Tak... fizycznie, tak pierwotnie, mięso, krew, kości, stargane szaty, zakrwawiona twarz bez wyrazu. Ale Kiti wiedziała, że dusza kapłana sięgnęła właśnie najczystszego, najpotężniejszego i jedynego istniejącego ideału, jakim było Światło, Blacker był teraz promieniem słońca, ciepłem ognia, iskrą pioruna, był częścią nieskalanego, niepokonanego żywiołu. Ulfger na pewno topi teraz robaka w gronie swoich przodków, na pewno opowiada dowcipy o jej żabowatym tyłku... A Drow...? Mimo wszystko miała nadzieję, że nie zabłądził w Mgłach Chaosu i nie usłyszał znienacka namiętnego głosiku: „haaaj, bejbi! ;3”.

Otarła łzy, odeszła na okoliczne niewielkie wzgórze i odszukawszy dobre miejsce, klęknęła, zaczynając kopać gołymi rękoma. Biała wilczyca kopała groby dla członków swojej Watahy. Trzy groby.
Pochówek dwarfa miał charakter bardziej symboliczny. Ciało Blackera złożyła do grobu, dała kapłanowi jego garłacz do ręki. Płacząc pochowała wszystkich trzech, obłożyła groby kamieniami, stawiając nad nimi symboliczne trzy krzyże, żeby Światło wiedziało. Zawiązała na nich skrawki swojej chusty. Nie miała pojęcia jak drowy chowaj zmarłych i czy w ogóle to robią, ale nad grobem drowa wbiła jedenaście malutkich krzyży i ułożyła z zielonych kamyczków mały symbol pająka, żeby Chaos wiedział.
- Nie miałam pojęcia że to się tak skończy... Wracam w rodzinne strony – powiedziała potem do Kall`eha. – Bywaj, przyjacielu. Szerokiej drogi i dbaj o siebie, niech Światło nad tobą czuwa. Polowanie skończone.

Ale Kiti wiedziała, że będzie jeszcze wracać w to miejsce. A ludzie z okolicznego miasta nie raz zdziwią się, widząc w lesie białą wilczycę składającą wieńce kwiatów na trzy groby.
Wolf in Cemetary by ~ElvenRavenWolf on deviantART
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 23-06-2009, 18:15   #506
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Wrzuta.pl - three doors down - rock - love me when im gone

Ognisty błysk rozświetlił mgły spowijające gęsty las. Płomienie i dym buchnęły z niszczycielską mocą, by po chwili, jak każda siła która sieje zagładę, zniknąć bez śladu. Mgły otuliły las. Światło słońca oczyściło powietrze, głaszcząc korony drzew. Las powrócił do równowagi. Zawsze powraca.

Fire and Ice: The Fire by ~Castillion on deviantART

Kapłan Ognia odszedł tak, jak każdy Kapłan Ognia chciałby odejść. W wybuchach płomieni, wśród wsparcia i ciepła swych przyjaciół, w ogniu walki z piekliszczem. Cudze łzy na nic teraz nie były mu już potrzebne.

Tear on Fire by =JaneDoe87 on deviantART

Był szczęśliwy. Był wolny. Był u swego pana, był na miejscu, na jakie zasłużył wśród kojącego, najpotężniejszego, niepokonanego Światła. Był w domu. Bezpieczny od wszelkiego zamętu, był cząstką najpotężniejszej siły we wszechświecie. Będzie wracał tu, z każdym wschodem i zachodem słońca, z każdym płomykiem ognia w kominku tych, których ocalił, z każdym błyskiem gwiazdy wskazującym drogę zagubionym.

Fire by ~allonkira on deviantART

Dwarf spełnił powinność krasnoluda, wykazał się nie raz w walce, nie raz udowodnił, że dobry z niego przyjaciel. Jego ostatni czyn przypieczętował nie tylko los krasnoluda, ale także ostatecznie podkreślił jego wartość. Ulfger był wielkim, nieustraszonym wojownikiem i oddanym przyjacielem aż po grób.

forest fire by ~tangleduptight on deviantART

A drzewa zbroczone jego krwią już szumiały potulnie na lekkim wietrze. Deszcz zmyje tę krew, odda ją Ziemi. Ale las nie zapomni. Będzie szumiał pieśni o oddanym towarzyszu broni. A na krwawej ziemi wyrosną zioła i kwiaty. Spalone, zabite suszą, i tak zawsze odrosną.

grave by ~mjohnston on deviantART

Porosną ją całą. Porosną też miejsce, gdzie jakże niechętnie zasnął snem wiecznym wyjątkowo uparty i waleczny drow. Nikt tak naprawdę nie znał jego życia, nikt nie pozna jego zguby, za co walczył, dokąd dążył i kim był - zabrał te tajemnice ze sobą, do grobu. Ale i o nim nie zapomną Litościwe Mroczne Anioły, las będzie szumiał o jego odwadze, o determinacji, o brutalności, jaką świat zrodził w mrocznym sercu, które nigdy nie usłyszało radosnej pieśni. Na jego grobie ktoś równie zdeterminowany i wierzący w odkupienie zagubionej duszy będzie składał fioletowe róże.

Rose on the grave. by =JoX1989 on deviantART

A Ci, którzy przeżyli, odejdą wypełnić swe przeznaczenie. Będą głosić legendy o nieustraszonych i wytrwałych. Byli, i na zawsze pozostaną częścią tej Watahy.

THE END!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172