Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-07-2008, 13:43   #1
 
Maju's Avatar
 
Reputacja: 1 Maju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwu
[Starcraft] Inwazja

Podróż transporterem wszystkim się dłużyła. Podróż w najodleglejszy zakątek wszechświata , bo na samą Ziemię , nie należał do rozrywek. Pusta przestrzeń kosmiczna , wypełniona milionami białych punkcików , będącymi gwiazdami , lub planetami odbijającymi światło emitowane przez liczne słońca , wprawiała żołnierzy w senność. Na pokładzie znajdowało się pięciu żołnierzy i pilot. Nie wiedzieli co ich czeka , nie wiedzieli też na czym ma polegać ich misja "najwyższej wagi".
Na pokładzie panował półmrok , toteż nie dostrzegali swoich twarzy nawzajem. Nie rozmawiali nawet , wszyscy myśleli o czekającym ich zadaniu.
Transportowiec był niewielkim , szybkim pojazdem , przeznaczonym do przewożenia małych oddziałów , z pewnością do ważnych misji.
Napęd impulsowy , który dawał niebieskie światło przy silnikach , zapewniał dość dużą szybkość.
Mimo to wszystko podróż na rodzimą planetę ludzi trwała 12 godzin.

-Chłopcy i dziewczęta , zbliżamy się do celu , zapnijcie pasy i bądźcie grzeczni , może trochę trząść jak będziemy wchodzić w atmosferę.

Doszedł do ich uszu gładki , lecz męski i stanowczy głos pilota.

Przez nieliczne szyby o kształcie koła , ukazał wam się widok legendarnej planety.
Jej piękno na chwilę zaparło wam dech w piersiach. Słyszeliście o niej wiele rzeczy , lecz nigdy nie spodziewaliście się ujrzeć takiego widoku.






Po chwili zaczęli wchodzić w atmosferę ziemską. Lekkie turbulencje wstrząsnęły transporterem , lecz wszyscy przyjęli je dość spokojnie.
Gdy wszystko ustało , zauważyli , że zbliżyliście się do powierzchni , na tyle iż mogliście dostrzec to , co z daleka wyglądało tak pięknie.
Pustynia. Wszechobecna pustynia , zanieczyszczona rzekami odpadów , zielone morza i brak jakiegokolwiek życia. Oto co pozostało z wspaniałej planety ludzi.
Na horyzoncie zobaczyli wielki budynek , stojący na środku pustyni. Było przy nim lotnisko i mnóstwo ludzi.
Statek podszedł do lądowania , które przeprowadzone przez pilota z pełnym profesjonalizmem zakończyło się szybko i bez większych wstrząsów.
Drzwi otworzyły się , napełniając wnętrze pojazdu oślepiającym światłem.
Do nozdrzy żołnierzy doszedł okropny zapach , którego nie mogli nawet porównać z czymkolwiek co czuli w życiu.

Kierowca żywo wyskoczył zza sterów w stronę wyjścia , rzucając przy tym tylko :
-Będziecie tak siedzieć , czy ruszycie się wreszcie?
Po czym znikł za drzwiami , które w tej chwili , opuszczone w dół służyły jako zejście na ląd.

W świetle słonecznym oddział mógł wreszcie dostrzec swoje sylwetki.
Powoli kolejno zaczęli wychodzić na zewnątrz.
 
Załączone Grafiki
File Type: jpg planety-ziemia-z7-ogromne_D.jpg (22.5 KB, 109 wyświetleń)
lastinn player
__________________
Here we stand, bound forevermore we're out of this world ,until the end...Here we are, mighty, glorious
At The End Of The Rainbow with gold in our hands...
Hammerfall - At The End Of The Rainbow
Maju jest offline  
Stary 03-07-2008, 21:46   #2
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
Marcus Fenix

Barczyste ramiona oraz byczy kark sprawiały, że wygląda na mniejszego niż jest naprawdę. Trudno się nie dziwić o tą pomyłkę, w końcu we wnętrzu pojazdu panował półmrok oraz wszyscy siedzieli w fotelach specjalnie przygotowanych do takich podróży oraz do specyfiki misji jakimi musiał zajmować się owy szybki transportowiec. Po dłuższej chwili, baczniej się przyglądając postaci można było stwierdzić, że jest to kolos mierzący nieco ponad 2 metry. Rysy twarzy ma ostre, a oczy sprawiają, że wygląda na pochmurnego. Oczy mogą napełniać lękiem temu kto w nie patrzy, które zarazem są dociekliwe, bezlitośnie zimne i wyrachowane. Intuicyjnie można wyczuć, że właśnie te cechy rozwija w sobie najbardziej. Wszystko przemawia za tym, że lepiej trzymać się z dala od tego gościa. Długo nie było trzeba czekać aby się przekonać jaki to typ. Nie zważając na nikogo podniósł się szybko z fotela (biorąc pod uwagę jego gabaryty powinien to zrobić raczej powoli. Ale jak widać pozory mogą mylić)i ruszył jako pierwszy. Być może, a raczej na pewno kogoś potrącił, ale nic z tego sobie nie robił. Wyciągnął nie wiadomo skąd cygaro i je odpalił. Wówczas można było zobaczyć na palcach u jednej i drugiej ręki wyraz. Na pierwszej było napisane "PAIN" a na drugiej "KILL".

Gdy wyszedł jako pierwszy delikatnie tylko zmrużył oczy aby nie zostać oślepiony promieniami słońca. Popatrzył na to całe gówno, które znajdowało się po środku pustyni i splunął przez lewe ramię, po czym się zaciągnął.
- Co za gówno - rzekł oglądając jednocześnie okolicę. Obserwował czy ktoś podchodzi w ich stronę. Jeśli nie byłoby chętnego lub odważnego, który zrobiłby uprzejmość wojskowym to udałby się do najbliższego człowieka w miarę z wysoką rangą, aby sobie pogaworzyć.
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!

Ostatnio edytowane przez Ragnaak : 07-07-2008 o 16:20.
Ragnaak jest offline  
Stary 06-07-2008, 01:54   #3
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Byron wstał z miejsca które zajmował przez całą podróż. Ten kto wychodził pierwszy trącił go w ramię. Nie było to zbyt uprzejme, jednak wojsko rzadko bywa uprzejme. Gdy słońce oświetliło mu twarz, ta wykrzywiła się jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Musiał stanowić teraz piękny przykład jak człowiek wyglądać nie powinien. Nie dość tego że jego częściowo sparaliżowana twarz wyglądała dość brzydko to doszedł to tego jeszcze grymas. Do tego jeszcze niemalże całe ciało pokryte bliznami, jeszcze uznają go za masochistę. Nie miał najmniejszych problemów z wyjściem. Nie należał do ludzi dużej postury. Medyk musi być jednak szybki a nie wielki. Od kiedy wstąpił do wojska ścinał krótko swoje brązowe włosy. Gdy Byron znalazł się już na zewnątrz rozejrzał się po okolicy. Obraz jaki ujrzał nieco różnił się od tego z jego wyobrażeń.
"Co za szambo" - pomyślał
Z kieszeni wyciągną paczkę papierosów.
- Cholerne dwanaście godzin bez szluga, myślałem że k*****a mnie weźmie - powiedział głośno.
Papieros szybko znalazł się w jego ustach. Zaciągną się parę razy. Ponownie się rozejrzał starając się namierzyć kogoś z kim można by pogadać. Uznał że jednak najlepszym pomysłem będzie zaczekać na resztę towarzyszy i jakieś konkretne rozkazy. Byron miał szczerą nadzieję że nie poślą ich od razu do walki. Po takiej podróży przydałby się chociaż prysznic prysznic. Krótki sen też byłby mile widziany.
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.

Ostatnio edytowane przez Mizuichi : 06-07-2008 o 02:08.
Mizuichi jest offline  
Stary 07-07-2008, 12:29   #4
 
Pruszkov's Avatar
 
Reputacja: 1 Pruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumny
Gerhard, lekko opalony blondyn z okularami, wyglądający na 36-37 lat wstał z siedzenia. Początkowy zachwyt planetą minął, gdy zobaczył jej powierzchnię.
"Jedno, wielkie, śmierdzące gó*no" - pomyślał, po czym opuścił zasłonę, by uwolnić się od smordu. Wyszedł ostatni. Po cichu poprzeklinał, na czym ten świat stoi, po czym rozejrzał się. Czekając na rozkazy zastanawiał się, czy inżynierzy są tu normalni. Dalej miał w pamięci fanatyków z Instalacji Jacoba. Kto wie, może uda mu się również dorwać do jakiejś Zjawy... Odganiając te myśli zbliżył się do Byrona:
- Te, medyku, palenie zabija. Dasz szluga? - zapytał "grzecznie". Czekając na odpowiedź zaczął myśleć ponownie, jakie to zadanie na nich czeka. Sprawdził też broń. Zaniedługo dorwie się do narzędzi, wtedy zmieni ten szajs w prawdziwą zabawkę przystosowaną do zabijania, bo tym, co trzymał teraz, to sobie mógł za przeproszeniem gwoździe w buty wbijać. Zresztą, pancerz też nie był najwyższej jakości.
- Tak oto dbają o inżynierów, k***a ich mać - zamruczał pod adresem kwatermistrzy Gerhard.
 

Ostatnio edytowane przez Pruszkov : 07-07-2008 o 12:33.
Pruszkov jest offline  
Stary 07-07-2008, 15:37   #5
 
Wiekszy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wiekszy nie jest za bardzo znany
W transportowcu rozległ się odgłos ziewnięcia, oraz donośne strzelanie kości. Coś wielkiego powolnie powstało z fotela. Teraz, gdy do transportowca dostało sie światło, reszta załogi dostrzegła niezbyt przystojnego człowieka, wyglądającego mniej więcej, na skrzyżowanie neandertalczyka z gorylem. Gabriel powoli wytoczył się na zewnątrz. Ostre słońce zmusiło go do przymrużenia małych, zakrytych bardzo grubym łukiem brwiowym oczu. . Podrapał się po swojej wielgachnej, łysej głowie, oraz zarośniętym karku, przy okazji rozglądając się po okolicy. Wciągnął powietrze swoim szerokim spłaszczonym nosem - śmierdzi gorzej niż palone ciała- pomyślał
- planeta ziemia, kolebka ludzkości, raj we wszechświecie...taaak, wszędzie potrafimy zrobić niezły burdel
- powiedział cicho.
-cholerne dwanaście godzin bez szluga, myślałem że k*****a mnie weźmie - zasłyszał
Gabriel wydobył z kieszeni wygniecioną paczkę papierosów
- zajebiście trafne stwierdzenie - skomentował wypowiedź Byrona , po czym odpalił jednego i zaciągnął się głęboko
- zjadłbym coś - dodał po chwili.
 
Wiekszy jest offline  
Stary 07-07-2008, 16:45   #6
 
proboszcz's Avatar
 
Reputacja: 1 proboszcz nie jest za bardzo znany
Kolejnym człowiekiem który wyszedł był wielki, dwumetrowy człowiek.Wyglądał na typ człowieka który mało mówi, dużo strzela.Vladimir wytoczył się ociężale z transportowca i spostrzegł nieopodal stojącą załogę, powoli podszedł do grupy, zasłaniając oczy przed światłem słonecznym swoją wielką ręką i stanął obok nich. Rozejrzał sie dookoła siebie i stwierdził jednoznacznie
- Kurwa mać co za syf. Nie mogę na to patrzeć. Chodźcie do bazy
Widząc palących współtowarzyszy zapytał
-Ma ktoś faje?
Pytając sie o papierosa z plecaka wyjął butelkę wódki, otworzył, pociągnął.Po chwili wyciągnął butelkę w stronę Gabriela , którego wyraz twarzy wskazywał na to że ten człowiek nigdy by nie odmówił.
- Wypijesz?
 
proboszcz jest offline  
Stary 07-07-2008, 17:34   #7
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Z transportowca wyszli już inni członkowie ekipy. Byron nareszcie mógł zobaczyć ich twarze. Cóż normalni żołnierze. Wszyscy zgrupowali się w jednym miejscu. Ktoś coś powiedział do Byrona
- Te, medyku, palenie zabija. Dasz szluga?
Medyk uśmiechną się, nie był to piękny widok, jego szpetna twarz, wyglądała gorzej niż zazwyczaj
- Biorąc pod uwagę szkodliwość tego syfu, jako lekarz stanowczo odradzam
Byron wyciągną z kieszeni paczkę papierosów i podał ją Gerhardowi.
- Częstuj się
Zaraz potem podszedł Vladimir, był wielki. Podszedł do całej grupy
-Ma ktoś faje? - spytał
Byron który nie schował jeszcze papierosów do kieszeni podsuną paczkę do wielkoluda.
- K***a ale tu syf, ciekawe po co nas ściągali na takie zadupie
Vladimir zaproponował Gabrielowi wódkę. Alkohol podczas służby, to jest właśnie to co uwielbia Byron. Świetny środek znieczulający i nadaje się też do odkażania ran.
- Wie ktoś może co my tu właściwie robimy, nie podali mi szczegółów misji
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.

Ostatnio edytowane przez Mizuichi : 07-07-2008 o 17:59.
Mizuichi jest offline  
Stary 07-07-2008, 19:33   #8
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
Marcus Fenix

Teraz była okazja gdy wszyscy, którzy byli w transportowcu wyszli na zewnątrz, aby dokładniej Marcus mógł się im przyjrzeć.

Pierwszy z nich wyglądał na medyka, może nie był wielkiej postury, ale zapewne był twardzielem, a już na pewno nie sikał w majty. Blizny same mówiły za siebie.
Kolejny w okularkach prezentował się na inżyniera, zresztą jego słowa to na swój sposób potwierdzały. Ale okularki i sposób wyrażania mogły sugerować, że ów inżynier jest, lub zgrywa cwaniaczka. Ale to czas pokarze. Kolejny osobnik ... hmm, no cóż - jest wielki niczym goryl. Nie odstępuje posturą od Marcusa.
- To dobrze, będzie "konkurencja" - pomyślał Fenix. Lubił konkurencje, ale lubił mieć kogoś na kogo mógł liczyć. A ten wielki zdawało by się, że jest powolnym osobnikiem ... no cóż, nic bardziej mylnego - przypuszczenia, że raczej taki nie jest. Po prostu nie traci siły na "byle co".

Rozejrzał się jeszcze raz po tym całym syfie, przeciągnął i zerknął na kolejnych członków załogi, drużyny, a może po prostu tylko pasażerów - w co mocno wątpił - na każdego z osobna.
Został jeszcze jeden wielki żołnierzyk. Nieco mniejszy od niego i "Goryla". Wyglądał na takiego co lubi strzelać, a za takimi Marcus nie przepadał zbytnio ponieważ lubili niejednokrotnie swoje drużyny czy plutony pakować w kłopoty. Ale to też nie długo zostanie wyjaśnione.

Podszedł bliżej robiąc cień medykowi oraz "Narwańcowi" jednocześnie dorzucając stanowczym głosem :
- Prędzej go wybebeszy lub coś rozerwie na strzępy niż zabije palenie, więc o taki drobny szczegół to ja bym się nie przejmował (lekko się uśmiechnął) ... no i ja chętnie wziąłbym łyka tego sikacza. Chętnie sprawdzę czy jesteś swój chłop czy baba.

Zaciągnął się swoim cygarem, które było dobrej marki - podarunek od przyjaciela, po czym dodał :
- Poczekajmy, aż jakiś ważniak lub ktoś inny przyjdzie nas powitać. Nie wiadomo jakie mają tutaj obyczaje "Ziemniaki", a wolałbym nie narobić kłopotów z powodu, że ruszyłem z lewej,a nie np. prawej nogi. Oczywiście mam to głęboko w czterech literach, ale sami rozumiecie. A co do : po co nas tu przysłali to mam delikatne przypuszczenia, które mam nadzieję zostaną dokładnie rozwiane podczas odprawy.
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!

Ostatnio edytowane przez Ragnaak : 07-07-2008 o 19:37.
Ragnaak jest offline  
Stary 07-07-2008, 22:31   #9
 
Wiekszy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wiekszy nie jest za bardzo znany
-Wypijesz?
Gabriel przyjrzał się dzierżącemu butelkę osobnikowi. Był sporych rozmiarów, wyższy od niego samego, lecz troszkę węższy. Było w nim coś co trochę się
Gabrielowi nie spodobało, wyglądał na zbyt porywczego i nierozważnego.To niebezpieczne, jeżeli ma się w drużynie firebat'a. Takim jak on zdarza się wybiegać na przód szeregu, co może skończyć się spopieleniem przez miotacz, bądź, co gorsze walić do wszystkiego bez opamiętania. Trafienie w pojemnik z paliwem na pancerzu Gabriela może skończyć się bardzo nieprzyjemnie dla całej drużyny. Przynajmniej miał alkohol i chętnie częstował, w tej chwili był to duży plus.
-z przyjemnością - odpowiedział, po czym szybko przejął butelkę i pociągnął spory łyk.
Wódka przyjemnie parzyła w gardło, na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Dzięki, tego było mi trzeba, po tej cholernej podróży. Lepiej skierujmy się już do bazy, wystarczająco się nasiedzieliśmy. może uraczą nas czymś porządnym do żarcia i wytłumaczą po chuj żeśmy się tyle tłukli tutaj.

Gabriel przyjrzał się dwóm następnym członkom drużyny. Byli sporo mniejsi od niego i "świra" który częstował wódką. Jeden, wyglądający na medyka, pomimo niewielkich gabarytów, sprawiał wrażenie twardego człowieka. Chociaż, mogło to być złudzenie spowodowane sporą liczbą blizn na jego ciele. Drugi w okularach, prawdopodobnie inżynier, wywołał trochę gorsze odczucia. Jego wygląd podpowiadał, że może być trochę za bardzo przemądrzały, ale cóż, przekona się później. Był pewien jednego - oboje mogą się bardzo przydać.

Jakaś wielka postać szybko zbliżyła się do, Byrona i powiedziała:
-Prędzej go wybebeszy lub coś rozerwie na strzępy niż zabije palenie, więc o taki drobny szczegół to ja bym się nie przejmował (lekko się uśmiechnął) ... no i ja chętnie wziąłbym łyka tego sikacza. Chętnie sprawdzę czy jesteś swój chłop czy baba.
-Dobrze prawisz
Powiedział Gabriel do Marcusa, po czym skierował butelkę w jego stronę, nie pytając właściciela o zgodę.
"Małpolud" przyjrzał się pożądanie człowiekowi, któremu właśnie podawał butelkę.
Był pokaźnych rozmiarów i dobrze zbudowany, może nawet lepiej od niego i właściciela butelki. Wyglądał na porządnego żołnierza, rozważnego, który twardo stąpał po ziemi. To cholernie ucieszyło Gabriela, ponieważ na pewno przyda się w walce, oraz będzie stanowił mniejsze zagrożenie dla drużyny, niż Vladimir.
 
Wiekszy jest offline  
Stary 07-07-2008, 23:00   #10
 
Maju's Avatar
 
Reputacja: 1 Maju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwu
Przed wami ukazało się rozległe lotnisko , z wieloma pasami startowymi , będącymi pozostałością po prymitywnych samolotach nie posiadających technologii pionowego startu.
Za lotniskiem była wielka baza , budynek przystosowany swoją budową do ewentualnej obrony jak i do kierowania atakiem. Owalny kształt siedziby nadawał jej charakteru typowo wojskowego.
Liczne symbole orła siedzącego na ziemi - Zjednoczonego Dyrektoratu Ziemi , nie pozostawiały złudzeń co do tego iż jest to jedyna frakcja , która ma prawo istnienia w promieniu wielu tysięcy kilometrów.
Na lotnisku roiło się od ludzi . W większości byli to żołnierze , którzy wykonywali swoje obowiązki , ładując sprzęt do stojących na pasach dwóch "zjaw" i transportowca , którym przed chwilą przylecieliście. Część z nich na wasz widok zatrzymywała się i przyglądała z ciekawością , lecz po chwili wracali do pracy. Koło was jakiś niski pracownik lotniska z okularami i czarnym beretem podszedł do transportowca z wielkim wężem paliwowym , wszedł pod statek , coś poszperał na dole , po czym podłączył węża i zaczął tankować.
Gdy napotkał wasz wzrok , speszył się trochę i uciął tylko krótko "Ciekły Vespeane" , po czym odszedł.
Z bazy wojskowej wyszedł mężczyzna po 40-stce , krótko ścięty , wojskowy mundur ZDZ , z oznaczeniami kapitana. Jego postura i wzrost były przeciętne , oczy miał brązowe , a twarz gładko ogoloną.
Wyglądał jak zwykły żołnierz , nie wyróżniał się niczym spośród tłumu pracowników lotniska ... poza jednym.
Sam widok jego oczu napawał głębokim szacunkiem. Trudno było opisać to uczucie , ale ten człowiek rozpościerał wokół siebie atmosferę powagi i profesjonalizmu. Miał te oczy.... oczy które wiele w życiu widziały.
Bez żadnych zbędnych grzeczności podszedł do oddziału , szybkim i zdecydowanym krokiem i powiedział głosem twardym , szorstkim i zarazem przepełnionym smutkiem.
-Witam , nazywam się James Dustwalker i będę waszym dowódcą podczas misji , wierzę , że później będzie czas na bliższe poznanie , teraz proszę za mną , dowództwo wprowadzi was w szczegóły.
Po tych słowach nie czekając na waszą reakcję ruszył z powrotem w stronę bazy.
Chcąc , nie chcąc musieliście podążyć za nim.
Wchodząc do bazy czuliście się nieswojo. Ziemski smród co prawda zaczynał być wam obojętny , jednak centrum dowodzenia , wywołało w was uczucia klaustrofobiczne. Było niezwykle surowe , większa część kompleksu w białym kolorze , z licznymi czerwonymi orłami siedzącymi na Ziemi



Podążając za Jamesem , skręciliście pierw w lewo , przechodząc obok rzędu metalowych drzwi , potem poszliście schodami na górę , po pokonaniu których ukazały się wam wielkie drewniane drzwi. Dustwalker wszedł do środka , jednocześnie zachęcając was machnięciem ręki , abyście poszli za nim.
Sala miała dość staromodny wystrój. Na białych ścianach wisiały portrety nieznanych wam ludzi , w większości w mundurach wojskowych. Na prostopadłej do was ścianie wisiała wielka czarno czerwona flaga ZDZ. Na środku pomieszczenia stał dębowy stół , przy którym siedziała piątka wysokich rangą oficerów.
Jeden z nich , blondyn , dobrze po pięćdziesiątce wstał i powiedział :
- Witam was , na pewno zastanawiacie się po co was tu ściągnęliśmy. Mianowicie zostaliście wybrani spośród naszych oddziałów , aby wykonać pewną misję. Potrzebujemy kilku dobrze wyszkolonych ludzi na których możemy polegać. Ludzi , którzy niczego nie spartaczą.
Jego głos stopniowo przybierał barwę nie znoszącą sprzeciwu , a jego Skandynawski akcent pogłębiał to uczucie.

- Tak więc...
Zaczął ponownie generał , biorąc do ręki pilota i kierując go w stronę wyświetlacza slajdów , który wisiał nad drzwiami.
Strumień światła uderzył o białą plansze , która nie wiadomo kiedy została przyniesiona obok niego przez jednego z jego dwóch asystentów.
Waszym oczom ukazał się obraz układu słonecznego.
-... W naszym układzie odnotowano ostatnio wzmożoną aktywność Zergów , z nieznanego nam roju. Po porażce Admirała Du`Gallea moglibyśmy się spodziewać kontrataku Kerrigan , lecz to z pewnością nie jej rój.
Jak wiecie , jedyne planety w naszym układzie na których pozostali jeszcze ludzie to Mars , Jowisz i dwie planety na pierścieniu Saturna - K 23 i K24.
tydzień temu straciliśmy łączność z K24 , a na K23 jedna , z trzech kolonii ludzkich nie odpowiada. Niestety dwie pozostałe bazy nie posiadają tak nowoczesnego sprzętu aby mogły się z nami skontaktować. I tu zaczyna się wasza rola. Macie lecieć na K23 , ostrzec , jeśli to możliwe wszystkie trzy kolonie o niebezpieczeństwie i ewakuować je na Ziemię. Trzeba to zrobić szybko i sprawnie. Ten rój jest kierowany przez ambitnego Cerebratora , skoro odważył się wtargnąć tak blisko nas . Nie możemy mu pozwolić zawładnąć naszymi koloniami. Są jakieś pytania?
 
Załączone Grafiki
File Type: jpg ued.JPG (3.5 KB, 74 wyświetleń)
lastinn player
__________________
Here we stand, bound forevermore we're out of this world ,until the end...Here we are, mighty, glorious
At The End Of The Rainbow with gold in our hands...
Hammerfall - At The End Of The Rainbow
Maju jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172